Widok
tak do końca się nie możemy na niego zdecydować, jedna dziewczyna wujeżdża do USA i ma kota do oddania :) ma 5 lat, jest czysty, rudy, wykastrowany, spokojny, ufny i ma piękne oczka :)
nie wiemy, jak zareaguje na nowe miejsce, więc po NR bierzemy go ne weekend :) podobno koty przystosowują się do nowego miejsca w ciągu 3 dni :) ale nie wiemy, czy nie będzie drapał ścian, podgryzał kwiatów i czy się polubimy tak w ogóle :)
W innym wypadku dziewczyny odda go do schroniska lub uśpi :/ a tego bym nie chciała.
nie wiemy, jak zareaguje na nowe miejsce, więc po NR bierzemy go ne weekend :) podobno koty przystosowują się do nowego miejsca w ciągu 3 dni :) ale nie wiemy, czy nie będzie drapał ścian, podgryzał kwiatów i czy się polubimy tak w ogóle :)
W innym wypadku dziewczyny odda go do schroniska lub uśpi :/ a tego bym nie chciała.
faktycznie sie rozpisalyscie
a ja okna umylam z grubsza kurze posciagalam zostanie mi tylko w sobote odkurzaczem przejechac i umyc podlogi i juz
a jeszcze musze skoczyc na miasto ciasto zamowic
i wieczorkiwm po chojke skoczyc
a wiecie ci ja myslalam ze tylko ja tak gadam h**ka no i jak tak mowie to ludzie sie na mnie patrza ze nieby tak brzydko ale widze ze nie jest zle
czesc Elu!!! co tam u ciebie ty juz masz posprzatane!!!a jak tam szefuncio dalej dobry i szybciej z pracy puszcza??
a ja okna umylam z grubsza kurze posciagalam zostanie mi tylko w sobote odkurzaczem przejechac i umyc podlogi i juz
a jeszcze musze skoczyc na miasto ciasto zamowic
i wieczorkiwm po chojke skoczyc
a wiecie ci ja myslalam ze tylko ja tak gadam h**ka no i jak tak mowie to ludzie sie na mnie patrza ze nieby tak brzydko ale widze ze nie jest zle
czesc Elu!!! co tam u ciebie ty juz masz posprzatane!!!a jak tam szefuncio dalej dobry i szybciej z pracy puszcza??
mój szefuncio już mnie nie wypuszcza wcześniej :( szkoda, bo teraz by mi się przydało.
W domu mam posprzątane, mąż to zrobił w weekend, jak ja byłam w szkole :)))) Tylko okien nie myję, bo naprawdę nie mam kiedy :/ Na koniec tygodnia przygotuję 2 potrawy wigilijne i upiekę ciacho :))) Bo Święta u teściów :)))
W domu mam posprzątane, mąż to zrobił w weekend, jak ja byłam w szkole :)))) Tylko okien nie myję, bo naprawdę nie mam kiedy :/ Na koniec tygodnia przygotuję 2 potrawy wigilijne i upiekę ciacho :))) Bo Święta u teściów :)))
Magda, to ja pójdę zaraz do łazienki i zaśpiewam Ci kolędę przez telefon :) :) :)
albo lepiej nie, bo się przestraszysz... ale gdybym umiała ladnie śpiewać, to na pewno bym zaśpiewała :) dla Ciebie :) żebyś w końcu przestała tak smutno pisać i myśleć... tak w 100 % pewnie nie dam rady, ale choć troszke bym chciała...
albo lepiej nie, bo się przestraszysz... ale gdybym umiała ladnie śpiewać, to na pewno bym zaśpiewała :) dla Ciebie :) żebyś w końcu przestała tak smutno pisać i myśleć... tak w 100 % pewnie nie dam rady, ale choć troszke bym chciała...
Dla mnie Święta z każdym rokiem tracą swój wymiar :/ Kiedyś to były Święta :)) Teraz ludzie to robią tylko zakupy, jedzą, ganiają za prezentami i siedzą przed tv i za stołem :/
Pamiętam, że będąc dzieciem adwent była prawdziwym dniem na oczekiwanie narodzin Jezusa :) nie jadłam wtedy słodyczy i w poniedziałki nie oglądałam tv, bo takie było moje postanowienie przedświąteczne :)
W dzień wigilijny nic nie jadłam, tylko ubierałam choinkę, kąpałam się i czekałam na pierwszą gwiazdkę :) Przy kolacji tata czyta P. Święte :) modlimy się, łąmiemy się opłatkiem, pod obrusem mamy sianko. A po kolacji tradycją jest wyciąganie, jak najdłuższej słomki siana, bo im dłuższa, tym następny rok będzie lepszy, a pod talerzem leżały pieniążki - niespodzianka :) Potem kolędy, prezenty i Pasterka obowiązkowo!! :))
Teraz sianka nie będzie, dobrze, że mam opłatek i choćby nie wiem co, idę na Pasterkę, bo w tym domu u tesciów nie chodzi nikt do kościoła poza mną i Piotrem, bo zabieram go ze sobą :))) Na pewno nikt kolędy nie zaśpiewa :/ Wiem, że będzie inaczej i tyle.
Pamiętam, że będąc dzieciem adwent była prawdziwym dniem na oczekiwanie narodzin Jezusa :) nie jadłam wtedy słodyczy i w poniedziałki nie oglądałam tv, bo takie było moje postanowienie przedświąteczne :)
W dzień wigilijny nic nie jadłam, tylko ubierałam choinkę, kąpałam się i czekałam na pierwszą gwiazdkę :) Przy kolacji tata czyta P. Święte :) modlimy się, łąmiemy się opłatkiem, pod obrusem mamy sianko. A po kolacji tradycją jest wyciąganie, jak najdłuższej słomki siana, bo im dłuższa, tym następny rok będzie lepszy, a pod talerzem leżały pieniążki - niespodzianka :) Potem kolędy, prezenty i Pasterka obowiązkowo!! :))
Teraz sianka nie będzie, dobrze, że mam opłatek i choćby nie wiem co, idę na Pasterkę, bo w tym domu u tesciów nie chodzi nikt do kościoła poza mną i Piotrem, bo zabieram go ze sobą :))) Na pewno nikt kolędy nie zaśpiewa :/ Wiem, że będzie inaczej i tyle.
Dziewczyny mam sklerozę, myślę i myślę i nie mogę przypomnieć, jak nazywa się urządzenie, które wskazuje temperaturę w domu :) To nie termometr, tylko takie miałe coś na ścianie, na głównym piecu ustawia się ile ma grzać, a tu wskazuje jaka jest temperatura :)
Bo szukam instrukcji obsługi w necie i tak nie mogę znaleźć :/
Bo szukam instrukcji obsługi w necie i tak nie mogę znaleźć :/
Zajączek i toaleta
Zajączek chciał zrobić coś dobrego dla świata. Dlatego też wpadł na pomysł i wybudował toaletę z "muzą" na życzenie.
Pierwsza przyszła lisica. Zajączek wypadł z pytankiem:
- Jaką muzę zapuścić ci lisico?
- Może jakiś danc'e.?
Zajączek zapuścił lisicy muzę, ta skorzystała, wyszła, i że jej się podobało rzuciła mu piątaka.
Następny przyszedł lis. I również zajączek wyszedł z pytankiem:
- Jaką muzę zapuścić Ci lisie?
- a, może Hip-Hop.
Zajączek zapuścił muzę, i że lisowi się podobało też rzucił piątaka.
Interes się rozkręcał, aż pewnego dnia przyszedł niedźwiadek. zajączek, jak zwykle wyszedł z pytankiem:
- Jaką muzę zapuścić Ci Niedźwiadku?
A że niedźwiadkowi BARDZO się chciało odpowiedział od niechcenia:
- Cokolwiek, tylko daj mi się załatwić...
Niedźwiadek wszedł do kibelka.
Wychodzi po dwóch minutach "o****ny" od pasa w dół i krzyczy:
Kuźwa, zając, jeszcze raz mi tu HYMN puścisz !!!
Zajączek chciał zrobić coś dobrego dla świata. Dlatego też wpadł na pomysł i wybudował toaletę z "muzą" na życzenie.
Pierwsza przyszła lisica. Zajączek wypadł z pytankiem:
- Jaką muzę zapuścić ci lisico?
- Może jakiś danc'e.?
Zajączek zapuścił lisicy muzę, ta skorzystała, wyszła, i że jej się podobało rzuciła mu piątaka.
Następny przyszedł lis. I również zajączek wyszedł z pytankiem:
- Jaką muzę zapuścić Ci lisie?
- a, może Hip-Hop.
Zajączek zapuścił muzę, i że lisowi się podobało też rzucił piątaka.
Interes się rozkręcał, aż pewnego dnia przyszedł niedźwiadek. zajączek, jak zwykle wyszedł z pytankiem:
- Jaką muzę zapuścić Ci Niedźwiadku?
A że niedźwiadkowi BARDZO się chciało odpowiedział od niechcenia:
- Cokolwiek, tylko daj mi się załatwić...
Niedźwiadek wszedł do kibelka.
Wychodzi po dwóch minutach "o****ny" od pasa w dół i krzyczy:
Kuźwa, zając, jeszcze raz mi tu HYMN puścisz !!!
uwaga:)
- To jest najbardziej upierdliwa staruszka, jaką znam - mówi Marcinkowska o Wiśniewskiej. - Syn puści głośniej muzykę, zaraz jest walenie w kaloryfer. Syn wraca po 22, wychodzi na korytarz, bo jej tupie. Krzyczy, że źle zaparkowałam samochód, że kwiatek na parapecie stoi po prawej stronie, a powinien po lewej.
Leokadia Wiśniewska: - Powiedziałam tylko, że samochód stoi krzywo, bo jak idę z laską, to muszę przejść naokoło. A kwiatek przecież jakby stał po lewej stronie, toby było ładniej.
Mediatorka: - Rozumiem, że pani uważa, że kwiatek powinien stać po lewej stronie, a pani uważa, że po prawej. Co w tej sprawie chcecie zrobić?
Obie upierają się przy swoim.
Mediatorka: - Może znajdą panie inne miejsce dla kwiatka, które spodoba się obu paniom? Może postawić dwa kwiatki? A może pani zaczepia sąsiadów, bo chce pani porozmawiać z państwem?
Cisza. Starsza pani wzdycha.
Podpisują umowę: że kwiatek zniknie z parapetu, że samochód nie będzie parkowany przed wejściem, że w sobotę muzyka będzie tylko do godz. 23, że Wiśniewska nie będzie za każdym razem wychodzić na korytarz i krzyczeć, że mąż Marcinkowskiej raz w tygodniu zawiezie Wiśniewską do lekarza, że Marcinkowscy znajdą parę minut, żeby porozmawiać z sąsiadką
nie no a potem dziwić się, że starszych ludzi sie nie lubi...
- To jest najbardziej upierdliwa staruszka, jaką znam - mówi Marcinkowska o Wiśniewskiej. - Syn puści głośniej muzykę, zaraz jest walenie w kaloryfer. Syn wraca po 22, wychodzi na korytarz, bo jej tupie. Krzyczy, że źle zaparkowałam samochód, że kwiatek na parapecie stoi po prawej stronie, a powinien po lewej.
Leokadia Wiśniewska: - Powiedziałam tylko, że samochód stoi krzywo, bo jak idę z laską, to muszę przejść naokoło. A kwiatek przecież jakby stał po lewej stronie, toby było ładniej.
Mediatorka: - Rozumiem, że pani uważa, że kwiatek powinien stać po lewej stronie, a pani uważa, że po prawej. Co w tej sprawie chcecie zrobić?
Obie upierają się przy swoim.
Mediatorka: - Może znajdą panie inne miejsce dla kwiatka, które spodoba się obu paniom? Może postawić dwa kwiatki? A może pani zaczepia sąsiadów, bo chce pani porozmawiać z państwem?
Cisza. Starsza pani wzdycha.
Podpisują umowę: że kwiatek zniknie z parapetu, że samochód nie będzie parkowany przed wejściem, że w sobotę muzyka będzie tylko do godz. 23, że Wiśniewska nie będzie za każdym razem wychodzić na korytarz i krzyczeć, że mąż Marcinkowskiej raz w tygodniu zawiezie Wiśniewską do lekarza, że Marcinkowscy znajdą parę minut, żeby porozmawiać z sąsiadką
nie no a potem dziwić się, że starszych ludzi sie nie lubi...