Widok
Wasze ulubione książki?
Zainspirował mnie wątek o thrillerze :)
Jakie książki lubicie?
Przyznam szczerze, że bardzo lubię książki dla dzieci, te, które można czytać w każdym wieku i za każdym razem znaleźć coś nowego. Mały Książę, Muminki i absolutny numer 1 "Niekończąca się Opowieść", (którą większość ludzi kojarzy z filmem/filmami, a różnica taka "jak między szafą a szafotem").
Pochłaniam wszystko, co napisały Joyce Carol Oates i Olga Tokarczuk.
No i bardzo lubię fantastykę, czytam jej dość sporo i trudno mi wybrać co lubię najbardziej. Uwielbiam Lema, cykl "Hyperion" Dana Simmonsa i "Dworzec Perdido" China Miéville.
Ostatnio umierałam ze śmiechu czytając opowiadania o Smoczycy Pasi - są dostępne online, polecam każdemu kto chce odetchnąć :)
pierwsze:
http://www.nocarz.pl/96/madzik_nuda
reszta (chronologicznie, od dołu)
http://www.nocarz.pl/category/tworczosc/opowiadania
Jakie książki lubicie?
Przyznam szczerze, że bardzo lubię książki dla dzieci, te, które można czytać w każdym wieku i za każdym razem znaleźć coś nowego. Mały Książę, Muminki i absolutny numer 1 "Niekończąca się Opowieść", (którą większość ludzi kojarzy z filmem/filmami, a różnica taka "jak między szafą a szafotem").
Pochłaniam wszystko, co napisały Joyce Carol Oates i Olga Tokarczuk.
No i bardzo lubię fantastykę, czytam jej dość sporo i trudno mi wybrać co lubię najbardziej. Uwielbiam Lema, cykl "Hyperion" Dana Simmonsa i "Dworzec Perdido" China Miéville.
Ostatnio umierałam ze śmiechu czytając opowiadania o Smoczycy Pasi - są dostępne online, polecam każdemu kto chce odetchnąć :)
pierwsze:
http://www.nocarz.pl/96/madzik_nuda
reszta (chronologicznie, od dołu)
http://www.nocarz.pl/category/tworczosc/opowiadania
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Jestem fanką książek Kinga, zwłaszcza sagi o rewolwerowcu a także Pratchetta. Mamy w tej chwili sporo dobrej, polskiej fantastyki, warto poczytać Piekarę, Białołęcką, niektóre książki Dukaja... Dużo tego... "Wiedźmin" choć oklepany też jest dla mnie klasyką i chce się do niego wracać w przeciwieństwie do innych książek Sapkowskiego (Narrenturm). Neil Geiman to też klasa sama w sobie. Aktualnie nie przepadam ani za Brownem ani Coelho. Ostatnio przeczytane - trylogia Nory Roberts "Magia i miłość". Romantyczne fantasy, mało wartościowe, czytadło ale czyta się dobrze i pozwala oderwać od rzeczywistości.
Obok tematu - sądziłam, że w dziale "kobieta" taki wątek nie będzie cieszył się dużym zainteresowaniem i nie pomyliłam się. Myślę, że założony w jakimś męskim dziale bardzo szybko zebrałby dużo wypowiedzi.
Obok tematu - sądziłam, że w dziale "kobieta" taki wątek nie będzie cieszył się dużym zainteresowaniem i nie pomyliłam się. Myślę, że założony w jakimś męskim dziale bardzo szybko zebrałby dużo wypowiedzi.
Ja mam do "Władcy" mieszane uczucia. Fantasy i fantastyka to moja pasja, tym samym nie mogę do Tolkiena nie mieć szacunku, raz, że gdyby nie on ten rodzaj literatury nie byłby tak popularny, dwa, że jego świat jest naprawdę rozbudowany... Kiedyś starałam się go zgłębić na tyle, że jako nastolatka pisałam pamiętnik w tengwarze;) Jedynie cirth nie udało się opanować:) Mimo, że przebrnęłam przez większość jego książek ja ich po prostu nie lubię. Nie odpowiada mi jego styl, jego postacie wydają mi się być papierowymi kukiełkami pozbawionymi życia wewnętrznego. Po prostu mnie nudzi.
A ja lubie nieco klasycznej literatury: Dostojewski chyba mój ulubiony, ale lubię czasem i zajrzeć do czytadła jakiegoś:
Najgłupszy Anioł - zabawna powieść z przymrużeniem oka
podobało mi sie takze Życie Pi, Martela.
A ostatnio Trzy córy Chin - wstrzasajaca powieść o Chinach za czasów Mao.
Co do Lema, to jakoś kurde nie moge sie do niego przekonać, Pamietnik zanleziony w wannie chyba juz 3 razy zaczynałam i zawsze utknę w tym samym miejscu i dalej nie mogę :)
Najgłupszy Anioł - zabawna powieść z przymrużeniem oka
podobało mi sie takze Życie Pi, Martela.
A ostatnio Trzy córy Chin - wstrzasajaca powieść o Chinach za czasów Mao.
Co do Lema, to jakoś kurde nie moge sie do niego przekonać, Pamietnik zanleziony w wannie chyba juz 3 razy zaczynałam i zawsze utknę w tym samym miejscu i dalej nie mogę :)
ooo a ja na to forum rzadko zaglądam, a tu taki fajny wątek :)
ja tam Kasieńka odwrotnie do Ciebie :) uwielbiam Tolkiena, a właśnie poza nim fantasy nie czytuję :) dla mnie zresztą Tolkien to nie fantasy w sumie...
poza tym uwielbiam Marqueza, Eco, C.S. Lewisa, Kafkę, Manna, Saint-Exuperego, z polskich pisarzy Kapuścińskiego, Huellego, kiedyś zaczytywałam się w Hłasce.
niestety czasu mam wciąż brak na książki :(((( kiedyś pochłaniałam jedną za drugą, teraz kupuję je nadal w dużych ilościach, a w czytaniu wciąż mam zaległości :(((
ja tam Kasieńka odwrotnie do Ciebie :) uwielbiam Tolkiena, a właśnie poza nim fantasy nie czytuję :) dla mnie zresztą Tolkien to nie fantasy w sumie...
poza tym uwielbiam Marqueza, Eco, C.S. Lewisa, Kafkę, Manna, Saint-Exuperego, z polskich pisarzy Kapuścińskiego, Huellego, kiedyś zaczytywałam się w Hłasce.
niestety czasu mam wciąż brak na książki :(((( kiedyś pochłaniałam jedną za drugą, teraz kupuję je nadal w dużych ilościach, a w czytaniu wciąż mam zaległości :(((
mnie też dołował, ale wiesz jak to jest, jak się ma 16-17 lat, to się lubi tak dołować ;) wtedy przeczytałam wszystkie jego książki.
do Chwina jakoś się nie mogę przełamać...
ze staroci to ja Sienkiewicza lubię, Trylogię czytałam dwa razy naprawdę z duża przyjemnością :) a z poważniejszych to Dostojewskiego też.
do Chwina jakoś się nie mogę przełamać...
ze staroci to ja Sienkiewicza lubię, Trylogię czytałam dwa razy naprawdę z duża przyjemnością :) a z poważniejszych to Dostojewskiego też.
no skonczylam. hmm mam mieszane uczucia, moze sie troche przekarmilam nim bo w efekcie znowu jest o tym samym tylko w inny sposob: ze pieniadze i slawa szczescia nie daja. duzo New Age i troche takiej pokreconej religii,ale czyta sie ogolnie dobrze. jak dla mnie nic nie przebije Veronika postanawia umrzec i moze dlatego jestem rozczarowana troche jego ostatnimi ksiazkami.
Kasieńka, a przez "Lód" się przebiłaś? :)
Mimo cięzaru uważam że jest świetny.
Lema można spróbować oswoić za pomocą opowiadań o Ijonie Tichym (Dzienniki Gwiazdowe) albo, jak ktoś woli na poważnie, od Pirxa.
Ktoś wymienił Ewę Białołęcką, mam z nią problem, "Tkacz Iluzji" mnie zachwycił, a kontynuacja śmiertelnie zanudziła... zresztą i tak najbardziej podobał mi się cykl jej Harrypotterowych fanficów, "Slytherinada".
Też miałyście tak, że lektury szkolne w czasie, kiedy trzeba było je przeczytać były śmiertelnie nudne, a w kilka lat poźniej, kiedy się przeczytało jeszcze raz, okazywały się rewelacyjne? Nie mogłam znieść pozytywizmu w czasach liceum, dopiero sporo później sięgnęłam jeszcze raz po "Przedwiośnie" i przepadłam dla świata, a następnie przeczytałam ciągiem cały kanon lektur pozytywistycznych i wszystko co mi przy okazji wpadło w ręce. Mniam :)
W czasach nastoletnich dołowałam się za pomocą Witkacego, a potem Różewicza. Hłaską dołowałam się jeszcze później ;))
Huellego też bardzo lubię, najbardziej za "Weisera Dawidka", który jest jak podróż wgłąb snu...
...i nabieram coraz większej ochoty żeby zrobić sobie powtórkę z Teatrzyku Zielona Gęś.
A teraz idę na Pudelka :D
Mimo cięzaru uważam że jest świetny.
Lema można spróbować oswoić za pomocą opowiadań o Ijonie Tichym (Dzienniki Gwiazdowe) albo, jak ktoś woli na poważnie, od Pirxa.
Ktoś wymienił Ewę Białołęcką, mam z nią problem, "Tkacz Iluzji" mnie zachwycił, a kontynuacja śmiertelnie zanudziła... zresztą i tak najbardziej podobał mi się cykl jej Harrypotterowych fanficów, "Slytherinada".
Też miałyście tak, że lektury szkolne w czasie, kiedy trzeba było je przeczytać były śmiertelnie nudne, a w kilka lat poźniej, kiedy się przeczytało jeszcze raz, okazywały się rewelacyjne? Nie mogłam znieść pozytywizmu w czasach liceum, dopiero sporo później sięgnęłam jeszcze raz po "Przedwiośnie" i przepadłam dla świata, a następnie przeczytałam ciągiem cały kanon lektur pozytywistycznych i wszystko co mi przy okazji wpadło w ręce. Mniam :)
W czasach nastoletnich dołowałam się za pomocą Witkacego, a potem Różewicza. Hłaską dołowałam się jeszcze później ;))
Huellego też bardzo lubię, najbardziej za "Weisera Dawidka", który jest jak podróż wgłąb snu...
...i nabieram coraz większej ochoty żeby zrobić sobie powtórkę z Teatrzyku Zielona Gęś.
A teraz idę na Pudelka :D
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Stvoriczko, Lód czeka na mnie na półce i czeka:) Owoc ostatniej wizyty w bibliotecePokaźna cegiełka ale opowiadanka Dukaja pozwoliły mi na tyle przyzwyczaić się do jego sposobu pisania, że powinnam się przebić. Powiem Ci, że ani Witkacy, ani Różewicz ani Hłasko mnie nie zachwycili. Co więcej, działali na nerwy... Kochałam się za to w Broniewskim, do tej pory mam sentyment do jego poezji... Jego słowa po prostu wrastają w duszę, odbijają się echem znienacka.
o ja też lubię Szymborską! a z wieszczów to Norwida najbardziej, do dziś mnie wzruszają nawet te "szkolne" wiersze :)
z lektur szkolnych to w czasach szkolnych największe wrażenie na mnie zrobiły chyba "Mistrz i Małgorzata" i "Tango". do dziś mam zamiar do nich wrócić, ale przez brak czasu na nowe książki rzadko wracam do tych już raz przeczytanych.
"Weiser Dawidek" jest rewelacyjny, ale ja lubię też inne książki,, m.in. "Castorpa", bo nawiązuje do mojej ukochanej "Czarodziejskiej góry" :) Teraz czeka na mnie na półce "Ostatnia wieczerza".
zapomniałam jeszcze napisać o Remarqe'u! "Trzej towarzysze" i "Łuk triumfalny" to moje ulubione jego książki, i powiem Wam, że mam tu możliwość czytania w oryginale i niestety polskie tłumaczenia nie oddaje do końca klimatu i uczuć w tych książkach... - ale to tylko moim skromnym zdaniem :)
swego czasu lubiłam też bardzo literaturę francuską XIX w., szczególnie Flauberta i Stendhala, mniej Balzaka. natomiast wstyd się przyznać, poza Dostojewskim nie czytałam w ogóle literatury rosyjskiej...
z lektur szkolnych to w czasach szkolnych największe wrażenie na mnie zrobiły chyba "Mistrz i Małgorzata" i "Tango". do dziś mam zamiar do nich wrócić, ale przez brak czasu na nowe książki rzadko wracam do tych już raz przeczytanych.
"Weiser Dawidek" jest rewelacyjny, ale ja lubię też inne książki,, m.in. "Castorpa", bo nawiązuje do mojej ukochanej "Czarodziejskiej góry" :) Teraz czeka na mnie na półce "Ostatnia wieczerza".
zapomniałam jeszcze napisać o Remarqe'u! "Trzej towarzysze" i "Łuk triumfalny" to moje ulubione jego książki, i powiem Wam, że mam tu możliwość czytania w oryginale i niestety polskie tłumaczenia nie oddaje do końca klimatu i uczuć w tych książkach... - ale to tylko moim skromnym zdaniem :)
swego czasu lubiłam też bardzo literaturę francuską XIX w., szczególnie Flauberta i Stendhala, mniej Balzaka. natomiast wstyd się przyznać, poza Dostojewskim nie czytałam w ogóle literatury rosyjskiej...
i ja też lubię Szymborską :)
W "Lód" wpadłam od razu, od pierwszej sceny z aniołem mrozu :)
Zapewne nie będę miała nigdy możliwości zweryfikowania Twojego zdania o Remarqe'u, Jadwisiu, bo z obcych języków czytam tylko po angielsku i do tego książki, które przeczytałam w oryginale zazwyczaj lepiej mi się czytało w dobrym tłumaczeniu. Naturalnie tu i ówdzie wyszło na jaw kilka dodatkowych znaczeń czy upośledzonych z konieczności gier słów, ale prawdziwy smak słów... ten czuję tylko w języku ojczystym.
Z rosyjskiej uwielbiam Gogola, a wzięło się to od Grupy Rafała Kmity, która kiedyś wystawiała spektakl "wszyscyśmy z jednego szynela" - był świetny :)
W "Lód" wpadłam od razu, od pierwszej sceny z aniołem mrozu :)
Zapewne nie będę miała nigdy możliwości zweryfikowania Twojego zdania o Remarqe'u, Jadwisiu, bo z obcych języków czytam tylko po angielsku i do tego książki, które przeczytałam w oryginale zazwyczaj lepiej mi się czytało w dobrym tłumaczeniu. Naturalnie tu i ówdzie wyszło na jaw kilka dodatkowych znaczeń czy upośledzonych z konieczności gier słów, ale prawdziwy smak słów... ten czuję tylko w języku ojczystym.
Z rosyjskiej uwielbiam Gogola, a wzięło się to od Grupy Rafała Kmity, która kiedyś wystawiała spektakl "wszyscyśmy z jednego szynela" - był świetny :)
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Jadwisia, no właśnie jak mogłam zapomnieć o Remarqe'u! Dawno nie czytałam, wiec chyba czas wrócić do tej lektury.
A co powiecie o "Klaudiuszu i Messalinie" Roberta Gravesa. Mi całkiem całkiem przypadło do gustu. Aha no i tego samego autora "Ja Klaudiusz".
Czasami to juz się gubię, co czytałam za co nie:)
Tyle ksiazek człowiek w życiu przeczytał, ze cieżko zliczyć.
A co powiecie o "Klaudiuszu i Messalinie" Roberta Gravesa. Mi całkiem całkiem przypadło do gustu. Aha no i tego samego autora "Ja Klaudiusz".
Czasami to juz się gubię, co czytałam za co nie:)
Tyle ksiazek człowiek w życiu przeczytał, ze cieżko zliczyć.
Klaudiusza bardzo dobrze mi się czytało (pomijając upiorną scenę natarcia kogoś krabem, która mi się do dziś śni po nocach), w podobnym klimacie i też bardzo dobre są książki Mika Waltari (nie jestem pewna jak odmieniać to z nazwisko) z "Egipcjaninem Sinuhe" na czele
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
ale znalazłam fajny wątek :) ja czytam prawie wszystko co mi wpada w łapiszonki, ale dla zrelaksowania ostatnio wciągaja mnie najbardziej typowo babskie tytuły Szwaja jest dla mnie rewelacja pochlaniam ją jednym tchem czytałam już wszystkie i z niecierpliowscią czekam na kolejną książkę. Zgadzam się z dziewczynami, że w szkole lektur nie lubiałam czytac a teraz bardzo chetnie do nich wracam. Ostatnio czytałam Potop i Quo Vadis, a w szkole nie nawet ich nie tknełam wstyd sie nawet przyznac. Na Pana Tadeusza do dzisiaj nie mam ochoty :) a z dzieciństwa do dzisiaj czytam Musierowicz z niecierpliwoscia czekam na kolejne losy Borejków
Stvoriczko śmiałam się w głos przed kompem :)))
super link
co się Tobie najbardziej podobało???
ciężko wybrać, ale mnie chyba:
nr 1
Jeden pies drugiemu psu wręczył list od WKU
nr 2
Jedna klacz u drugiej klaczy gościła na daczy
nr 3
Jedna świnka drugiej śwince przylała po szynce
nr 4
Jedna wrona drugiej wronie masowała skronie
poza tym seria okrutnych:
Jedna zebra drugiej zebrze wbiła kły w podżebrze.
Jedna traszka drugiej traszce ryła dłutem w czaszce.
Jedna lwica drugą lwicę gryzła w dwunastnicę.
i obrzydliwe:
Jedna glista drugiej gliście zamieszkała w cyście
zarąbiste to jest, aż mam ochotę sama potworzyć ;))
super link
co się Tobie najbardziej podobało???
ciężko wybrać, ale mnie chyba:
nr 1
Jeden pies drugiemu psu wręczył list od WKU
nr 2
Jedna klacz u drugiej klaczy gościła na daczy
nr 3
Jedna świnka drugiej śwince przylała po szynce
nr 4
Jedna wrona drugiej wronie masowała skronie
poza tym seria okrutnych:
Jedna zebra drugiej zebrze wbiła kły w podżebrze.
Jedna traszka drugiej traszce ryła dłutem w czaszce.
Jedna lwica drugą lwicę gryzła w dwunastnicę.
i obrzydliwe:
Jedna glista drugiej gliście zamieszkała w cyście
zarąbiste to jest, aż mam ochotę sama potworzyć ;))
Kasienka, problem z Tolkienem jest taki że on tworzył świat fantasy od podstaw i aby uświadomić ludziom jaka jest różnica między krasnoludkiem a krasnoludem, czym jest goblin, ork i troll i że elf to nie taka mała latająca "wróżka" musiał się trochę rozpisać. Ktoś kto jednak przed Tolkienem ma styczność z czymkolwiek ze świata fantasy 10 stronicowy opis domu hobbita i zawartości jego spiżarni raczej nie przepadnie do gustu.
Plus jego książek jest ten że dzięki tym opisom łatwiej je zekranizować. Co się nie udało na przykład w przypadku Sapkowskiego (gdzie zdarzenia pędzą i się zapętlają a opisów jest stosunkowo mało).
Już lepiej poszło z ekranizacją Pratchetta - chociaż i tak nie dało się oddać pełni geniuszu zawartego w tekście pisanym.
Według mnie to właśnie Pratchett jest najlepszym autorem fantastyki. Niektórzy krytykują go że jego świat dysku nie jest 100% fantasy - dla mnie to świadczy tylko o otwartości i wolności jego umysłu, co w fantastyce jest bardzo istotne.
I to jedyny pisarz który wzbudza mój podziw samą swoją biografią;)
A wymieniając autorów nie wspomniałaś o P. A. McKillip? Miałem jej książki do niedawna, świetna pisarka, zresztą wielokrotnie nagradzana. Podobnież pisze taką babską fantasy, ale na mnie zrobiła wrażenie. Dobrze się ją czyta. Zaliczył bym ją do trójki najwybitniejszych pisarzy fantasy.
Pozdrawiam
PS: Co do Dostojewskiego, to "Idiota" jest godny polecenia:)
Plus jego książek jest ten że dzięki tym opisom łatwiej je zekranizować. Co się nie udało na przykład w przypadku Sapkowskiego (gdzie zdarzenia pędzą i się zapętlają a opisów jest stosunkowo mało).
Już lepiej poszło z ekranizacją Pratchetta - chociaż i tak nie dało się oddać pełni geniuszu zawartego w tekście pisanym.
Według mnie to właśnie Pratchett jest najlepszym autorem fantastyki. Niektórzy krytykują go że jego świat dysku nie jest 100% fantasy - dla mnie to świadczy tylko o otwartości i wolności jego umysłu, co w fantastyce jest bardzo istotne.
I to jedyny pisarz który wzbudza mój podziw samą swoją biografią;)
A wymieniając autorów nie wspomniałaś o P. A. McKillip? Miałem jej książki do niedawna, świetna pisarka, zresztą wielokrotnie nagradzana. Podobnież pisze taką babską fantasy, ale na mnie zrobiła wrażenie. Dobrze się ją czyta. Zaliczył bym ją do trójki najwybitniejszych pisarzy fantasy.
Pozdrawiam
PS: Co do Dostojewskiego, to "Idiota" jest godny polecenia:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Antyspołeczny, a próbowałeś China Mieville? "Dworzec Perdido" i "Blizna" - fenomenalne i chyba te właśnie książki, jeśli chodzi o fantastykę uważam, oprócz Tolkiena, za najlepsze.
Bardzo dobry jest też cykl "Hyperion" i "Kroniki Thomasa Covenanta" no i klasyka, cykl "Amber" Zelaznego. "Diuna" też dobra, ale darzę ją mniejszą sympatią.
Pratchetta lubię, chociaż przejadło mi się już humorystyczne-przenoszenie-żywcem-problemów (tudzież wynalazków, mód i sposobu myślenia) współczesności w świat fantasy. Jest na każdym kroku, konserwy nie można otworzyć spokojnie.
Babska fantastyka... Swego czasu Anna Brzezińska wydała "Opowieści z Wilżyńskiej doliny", których kawałek MUSZĘ (inaczej się uduszę) przytoczyć.
Wiedźma poszła na grzyby i napotkała zbójcę zakopanego po szyję w ziemi:
"Rydze były, i owszem. Wychylały się zalotnie spod nawisów trawy, połyskiwały rudymi kapeluszami, nieomal same wybiegały wiedźmie na spotkanie. Cięła je całymi naręczami i wnet wiklinowy kosz wypełnił się po brzegi. Że zaś ranek był chłodny i rześki, przysiadła na zwalonym buczku pośrodku polanki i wyjęła zza cholewy znajomą flaszeczkę. Słonko świeciło jej prosto w twarz znad sosen, zmrużyła więc oczy i pociągnęła potężny łyk okowitki.
Wysoko w koronach drzew kląskało coś tkliwie, zielonosiny dzięcioł stukał mozolnie w pień sosny, a trunek był mocny, jak wiedźmiej okowitce przystoi. Z każdą kroplą Babunia przychylniej rozglądała się po zaklętej dolinie. Powolutku sen zaczynał wiedźmę morzyć, kiedy na skraju polany pod leszczynowym krzakiem dostrzegła rydza wielkiego jak misa.
Co więcej, wydało się jej, że grzyb również popatrzał na nią z namysłem. Zamrugała ze zdumienia, omal nie wypuściwszy flaszeczki z dłoni.
Rydz aż sapnął, chyba przerażony, że podobne dobro mogłoby się zmarnować. Babunia pochwyciła bezcenne naczynie tuż nad warstwą złocistych liści, a tak zgrabnie, że nie uroniła z niego nawet kropelki.
Rydz wydał zduszone westchnienie ulgi.
- A dalibyście gorzałeczki popróbować, dobra kobieto – odezwał się przymilnym barytonem.
Wiedźma przetarła oczy. Rydz wciąż tkwił pod leszczyną, tylko mu się kapelusz odrobinę przekrzywił na trzonku. I nader łakomie spozierał ku wiedźmie piwnymi oczkami.
- Chłód od ziemi ciągnie - usprawiedliwił prośbę. – I gęby nie ma do kogo otworzyć.
- Ale spokój jaki! - prychnęła wiedźma, której trochę nadojadła wrzawa, czyniona w wilżyńskiej wiosce przez nowych osadników. – Powietrze świeże, ptaszki śpiewają...
- Ptak to mi tylko na głowę n****ł – fuknął. – A od tej ćwierkającej hałastry we łbie mi się mąci. Hej, dajcież gorzałki, babo, nie bądźcie nieużytek!
Babunia Jagódka aż rozwarła szerzej oczy. W Górach Żmijowych mało co ośmielało się odzywać do niej podobnym tonem. A już na pewno po grzybie nie spodziewała się równej bezczelności.
- No, babciu moja kochana, wstańcie wreszcie z pieńka! – ponaglił ją niespeszony. – Co się tam tak modlicie? Miejcie boga w sercu, suszy mnie okrutnie! Zliczyć nie potrafię, ile tu tkwię bezczynnie, sam jeden pośrodku głuszy.
- No, to jest rzecz zwyczajna – zaryzykowała wiedźma. – Dla twego rodzaju...
- Hej, wypraszam sobie! – obruszył się. – Niech ci się, babo, nie zdaje, że ci wszystko wolno! Toć o gorzałkę proszę, nie na pogawędkę.
- Patrzajcie, jaki łakomy! – Wzięła się pod boki. – Na kapelusz ci nalać, czy prosto na trzonek?
Rydz, przekrzywiwszy głowę, spojrzał na nią bacznie.
- A wyście, moja babciu, pijani jak zając – orzekł wreszcie z niesmakiem."
Bardzo dobry jest też cykl "Hyperion" i "Kroniki Thomasa Covenanta" no i klasyka, cykl "Amber" Zelaznego. "Diuna" też dobra, ale darzę ją mniejszą sympatią.
Pratchetta lubię, chociaż przejadło mi się już humorystyczne-przenoszenie-żywcem-problemów (tudzież wynalazków, mód i sposobu myślenia) współczesności w świat fantasy. Jest na każdym kroku, konserwy nie można otworzyć spokojnie.
Babska fantastyka... Swego czasu Anna Brzezińska wydała "Opowieści z Wilżyńskiej doliny", których kawałek MUSZĘ (inaczej się uduszę) przytoczyć.
Wiedźma poszła na grzyby i napotkała zbójcę zakopanego po szyję w ziemi:
"Rydze były, i owszem. Wychylały się zalotnie spod nawisów trawy, połyskiwały rudymi kapeluszami, nieomal same wybiegały wiedźmie na spotkanie. Cięła je całymi naręczami i wnet wiklinowy kosz wypełnił się po brzegi. Że zaś ranek był chłodny i rześki, przysiadła na zwalonym buczku pośrodku polanki i wyjęła zza cholewy znajomą flaszeczkę. Słonko świeciło jej prosto w twarz znad sosen, zmrużyła więc oczy i pociągnęła potężny łyk okowitki.
Wysoko w koronach drzew kląskało coś tkliwie, zielonosiny dzięcioł stukał mozolnie w pień sosny, a trunek był mocny, jak wiedźmiej okowitce przystoi. Z każdą kroplą Babunia przychylniej rozglądała się po zaklętej dolinie. Powolutku sen zaczynał wiedźmę morzyć, kiedy na skraju polany pod leszczynowym krzakiem dostrzegła rydza wielkiego jak misa.
Co więcej, wydało się jej, że grzyb również popatrzał na nią z namysłem. Zamrugała ze zdumienia, omal nie wypuściwszy flaszeczki z dłoni.
Rydz aż sapnął, chyba przerażony, że podobne dobro mogłoby się zmarnować. Babunia pochwyciła bezcenne naczynie tuż nad warstwą złocistych liści, a tak zgrabnie, że nie uroniła z niego nawet kropelki.
Rydz wydał zduszone westchnienie ulgi.
- A dalibyście gorzałeczki popróbować, dobra kobieto – odezwał się przymilnym barytonem.
Wiedźma przetarła oczy. Rydz wciąż tkwił pod leszczyną, tylko mu się kapelusz odrobinę przekrzywił na trzonku. I nader łakomie spozierał ku wiedźmie piwnymi oczkami.
- Chłód od ziemi ciągnie - usprawiedliwił prośbę. – I gęby nie ma do kogo otworzyć.
- Ale spokój jaki! - prychnęła wiedźma, której trochę nadojadła wrzawa, czyniona w wilżyńskiej wiosce przez nowych osadników. – Powietrze świeże, ptaszki śpiewają...
- Ptak to mi tylko na głowę n****ł – fuknął. – A od tej ćwierkającej hałastry we łbie mi się mąci. Hej, dajcież gorzałki, babo, nie bądźcie nieużytek!
Babunia Jagódka aż rozwarła szerzej oczy. W Górach Żmijowych mało co ośmielało się odzywać do niej podobnym tonem. A już na pewno po grzybie nie spodziewała się równej bezczelności.
- No, babciu moja kochana, wstańcie wreszcie z pieńka! – ponaglił ją niespeszony. – Co się tam tak modlicie? Miejcie boga w sercu, suszy mnie okrutnie! Zliczyć nie potrafię, ile tu tkwię bezczynnie, sam jeden pośrodku głuszy.
- No, to jest rzecz zwyczajna – zaryzykowała wiedźma. – Dla twego rodzaju...
- Hej, wypraszam sobie! – obruszył się. – Niech ci się, babo, nie zdaje, że ci wszystko wolno! Toć o gorzałkę proszę, nie na pogawędkę.
- Patrzajcie, jaki łakomy! – Wzięła się pod boki. – Na kapelusz ci nalać, czy prosto na trzonek?
Rydz, przekrzywiwszy głowę, spojrzał na nią bacznie.
- A wyście, moja babciu, pijani jak zając – orzekł wreszcie z niesmakiem."
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
To co Ci się przejadło mi się właśnie najbardziej w nim podoba. Ten cwaniak wykorzystuje fantastykę aby móc pisać to co chce i by nie mieć przez to problemów.
Gdyby "Pomniejsze Bóstwa" nie były w świecie fantasy okraszonym taką ilością humoru i nonsensu to facet byłby wrogiem religijnym numer 3 (tuż po Danie Brownie i Danikenie).
Może pisać książki wypełnione większą duchowością niż Coelho i napisać je mądrzej, bo nie podaje tego jako "prawdy ostatecznej i całkowitej" ale jako krótkiego subtelnego spostrzeżenia do własnego rozwinięcia;)
A wszystko to z poczuciem humoru wprost z praw Murphy'ego (które to uwielbiam od zawsze).
Acha i bym zapomniał. Lubie jak w książce narrator wspomina o swojej obecności i wpływie na opowieść;)
China M. nie czytałem. Fantastyki nie czytam już zbyt wiele. Czytałem dawniej, jak grałem w RPG. Wtedy zajmowałem się wszystkim co było związane z fantasy. S-f to tylko w postaci filmów i karcianek.
Moje obecne czytanie to głównie to co powiązane z duchowością - taka mieszanka psychologii, teologii i filozofii...
By dać upust pytaniu z tytułu... Książka nr 1 to "Przebudzenie" De Mello (większość jego książek jest świetna).
Druga w kolejce to "Osobowość plus" Littauer.
Inne godne uwagi:
Okruchy Boga - Scott Adams
Przepływ - Csikszentmihalyi Mihaly (nazwisko bez błędu, ale nie potrafię go przeczytać:P)
Mieć czy być - E. Fromm
Niebo zaczyna się w Tobie. Mądrość Ojców Pustyni na dzisiaj - A Grun
Cała prawda o kłamstwie - Marie-France Cyr
Inne mi do głowy nie wpadają, ale zapewne sobie przypomnę gdy kliknę "wyślij":P
Pozdrawiam
Gdyby "Pomniejsze Bóstwa" nie były w świecie fantasy okraszonym taką ilością humoru i nonsensu to facet byłby wrogiem religijnym numer 3 (tuż po Danie Brownie i Danikenie).
Może pisać książki wypełnione większą duchowością niż Coelho i napisać je mądrzej, bo nie podaje tego jako "prawdy ostatecznej i całkowitej" ale jako krótkiego subtelnego spostrzeżenia do własnego rozwinięcia;)
A wszystko to z poczuciem humoru wprost z praw Murphy'ego (które to uwielbiam od zawsze).
Acha i bym zapomniał. Lubie jak w książce narrator wspomina o swojej obecności i wpływie na opowieść;)
China M. nie czytałem. Fantastyki nie czytam już zbyt wiele. Czytałem dawniej, jak grałem w RPG. Wtedy zajmowałem się wszystkim co było związane z fantasy. S-f to tylko w postaci filmów i karcianek.
Moje obecne czytanie to głównie to co powiązane z duchowością - taka mieszanka psychologii, teologii i filozofii...
By dać upust pytaniu z tytułu... Książka nr 1 to "Przebudzenie" De Mello (większość jego książek jest świetna).
Druga w kolejce to "Osobowość plus" Littauer.
Inne godne uwagi:
Okruchy Boga - Scott Adams
Przepływ - Csikszentmihalyi Mihaly (nazwisko bez błędu, ale nie potrafię go przeczytać:P)
Mieć czy być - E. Fromm
Niebo zaczyna się w Tobie. Mądrość Ojców Pustyni na dzisiaj - A Grun
Cała prawda o kłamstwie - Marie-France Cyr
Inne mi do głowy nie wpadają, ale zapewne sobie przypomnę gdy kliknę "wyślij":P
Pozdrawiam
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
A mnie ostatnio urzekły książki Hołowni, przeleciałam wszystkie za jednym zamachem i nawet nie poczułam przesytu. A żeby było ciekawiej - jestem ateistką, typowym lewakiem ;), i tego Hołowni znanego z mediów nie lubię...Ciekawie napisane, nienachalne, dla mnie takie "głośne zastanawianie się katolika dlaczego katolikiem jest", refleksje na temat świata, człowieka. Nie walczy ogniem i mieczem, szczerze wyznaje z czym się nie zgadza, co mu się nie podoba, czego nie rozumie w kościele.. Dla mnie to była bardzo ciekawa lektura.
Hej chciała bym polecić wszystkim fajną książkę,, Piąta fala pożądania'' jest to opowieść erotyczna autorstwa Moniki Nowickiej. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i chciałam się z wami podzielić odczuciami odnośnie tej ksiązki. Pobudza wyobraźnie i zmysły, nie sposób oprzeć się przeczytania kolejnej strony. Polecam fanom powieści erotycznych jak i też tym nieśmiałym osobą do przeczytania.
Witam ja polecam książkę M. Nowickiej ,, Piąta fala pożądania ,,
czytając ta książkę nie raz poczułam zawstydzenie. Autorka ukazuje rożne rodzaje ludzkiej seksualności, ukazuje nam przejawy nimfomanii , poligamii. Na przykładach rożnych kobiet w rożnym wieku prowadzi nas przez świat seksualności oraz zmysłowości.
Książka pozwala poznać wiele fantazji i nie jednokrotnie można odnaleźć w niej własne odczucia czy pragnienia. Polecam
czytając ta książkę nie raz poczułam zawstydzenie. Autorka ukazuje rożne rodzaje ludzkiej seksualności, ukazuje nam przejawy nimfomanii , poligamii. Na przykładach rożnych kobiet w rożnym wieku prowadzi nas przez świat seksualności oraz zmysłowości.
Książka pozwala poznać wiele fantazji i nie jednokrotnie można odnaleźć w niej własne odczucia czy pragnienia. Polecam
dużo polecanych przez was książęk mam w swojej biblioteczce i niktóre mogę polecić a inne mnie nie urzekły (ale o gustach się nie dyskutuje).
Polecam Wam "wyznania gejszy" (i nie będę oryginalna jak napiszę, że filmy nie umywają się do książek) a często ekranizacja książki zraża nas do przeczytania.
W Gd. Gł. "nad" empikiem jest sklep z książkaim. Ceny są rewelacyjne zaczynające się od 5 zł
Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Polecam Wam "wyznania gejszy" (i nie będę oryginalna jak napiszę, że filmy nie umywają się do książek) a często ekranizacja książki zraża nas do przeczytania.
W Gd. Gł. "nad" empikiem jest sklep z książkaim. Ceny są rewelacyjne zaczynające się od 5 zł
Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.