W przypadku Doroty chodzi o produkt. Podobnie, jak Natalia Siwiec czy inne gwiazdeczki no name znane z tego, że są znane, które zostały wylansowane po to, żeby sprzedawać. Stają się rozpoznawalne,...
rozwiń
W przypadku Doroty chodzi o produkt. Podobnie, jak Natalia Siwiec czy inne gwiazdeczki no name znane z tego, że są znane, które zostały wylansowane po to, żeby sprzedawać. Stają się rozpoznawalne, a to często wystarczy innym ludziom podejmować decyzje zakupowe. O ile inne gwiazdeczki wylansowały media i instytucje z zewnątrz, o tyle Dorota lansuje się sama, konsekwentnie. Im więcej ma fanów i polubień, tym większą ma wartość rynkową, jako produkt. Może potem "zarabiać" na reklamowaniu Abocsunów, solariów czy firm cateringowych. Robienie makijaży, to drabina, a zawsze znajdą się małolaty, którym imponuje to, co mogą zobaczyć na fun page Doroty. W ten sposób kształtują się style i gusty. Brak mi swojego, to idę do kogoś, kto mi go da. Dzisiejsze czasy bardzo sprzyjają takim zachowaniom. Dorota dobrze wpisuje się w ten trend i jak mniemam równie dobrze wychodzi na swoim. Ma swój target, a wiadomo, że jak się sprzedaje, to nieważne, kto kupuje. To niezbyt górnolotna filozofia biznesu, ale też inna być nie musi. Cała reszta: makijaże na jedno kopyto, czy tzw. bazarowe, bałagan i kosmetyki ze średniej półki, to efekt uboczny i pewno najmniej istotny.
zobacz wątek