Widok
Mój zazwyczaj w nocy nie hałasuje, czasem tylko głośno się myje i głośno wcina suchą karmę po nocy.
Ale ostatnio to mi nie dał spać i wystraszył nawet.
Było to w tę noc kiedy tak intensywnie padał deszcz i co te tysiące drzew z korzeniami powyrywało.
Dwa ogromne (identycznie gabarytowo) rottweiler'y zerwały się komuś, chyba odbiło się im wolnością, bo dostały kurna w tym deszczu jakiegoś amoku, speed' a - biegały jak oszalałe. Żebyście słyszeli jak one wściekle piszczały i głucho szczekały.
Dopiero jak zapaliłem papieroska, skumałem o co chodzi. Otóż rozwścieczone bestyjki obracały się bardzo regularnie po okręgu na terenie działalności mego kociambra, zwietrzyły go i chciały se go upolować (najgorsze, że bidak sam polował na myszy), wołać go nie miałem co bo by wtopił swe życie. Postanowiłem nalać sobie wina i poczekać na rozwój wydarzeń.
Po jakimś czasie wytropiły go w wysokiej trawie. Uciekał z prędkością światła do bezpiecznej przystani pomiędzy mur a siatkę ogrodzeniową w kształcie C. Wiało jak diabli, deszcz zacinał pięknie, pieski ujadały, a mój kociamber siedział tam jeszcze z 3 godziny po tym jak sobie psiaki odpuściły.
Wrócił oczywiście jak gdyby nigdy nic. Potrafi udawać, że wszystko jest dobrze prawie tak samo jak ja :)
Przez chwilę miałem nawet wrażenie, że się blado do mnie uśmiechnął. :D
Ale ostatnio to mi nie dał spać i wystraszył nawet.
Było to w tę noc kiedy tak intensywnie padał deszcz i co te tysiące drzew z korzeniami powyrywało.
Dwa ogromne (identycznie gabarytowo) rottweiler'y zerwały się komuś, chyba odbiło się im wolnością, bo dostały kurna w tym deszczu jakiegoś amoku, speed' a - biegały jak oszalałe. Żebyście słyszeli jak one wściekle piszczały i głucho szczekały.
Dopiero jak zapaliłem papieroska, skumałem o co chodzi. Otóż rozwścieczone bestyjki obracały się bardzo regularnie po okręgu na terenie działalności mego kociambra, zwietrzyły go i chciały se go upolować (najgorsze, że bidak sam polował na myszy), wołać go nie miałem co bo by wtopił swe życie. Postanowiłem nalać sobie wina i poczekać na rozwój wydarzeń.
Po jakimś czasie wytropiły go w wysokiej trawie. Uciekał z prędkością światła do bezpiecznej przystani pomiędzy mur a siatkę ogrodzeniową w kształcie C. Wiało jak diabli, deszcz zacinał pięknie, pieski ujadały, a mój kociamber siedział tam jeszcze z 3 godziny po tym jak sobie psiaki odpuściły.
Wrócił oczywiście jak gdyby nigdy nic. Potrafi udawać, że wszystko jest dobrze prawie tak samo jak ja :)
Przez chwilę miałem nawet wrażenie, że się blado do mnie uśmiechnął. :D
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Tych psów być chyba nie przestraszyła, momentami zastanawiałem się czy z moją maczetą miałbym z nimi szanse - poza tym lało i wiało i środek nocy ;D
Na początku to mi się wydawało, że jest bezpieczny, bo mój kot to bystrzacha jest :)) (wiadomo z kim się przystaje takim się staje ;)
Poza tym nie lubię za bardzo w naturę ingerować.
Dopiero po jakimś czasie kiedy te rozzuchwalone psy zaczęły robić coraz większe kręgi w swych poszukiwaniach to stwierdziłem, że może być nieciekawie. Całe szczęście padał deszcz i ciężko było im tropić, gubiły trop co chwila, a kiedy na powrót go łapały od razu można było to usłyszeć w postaci błogich skomleń i popiskiwań.
Ależ one niuchały tą ziemię.
Radus też musiał kumać co się święci, dlatego zaszył się głęboko w chaszczach i wystartował w najbardziej adekwatnym momencie-czyli kiedy był już bardzo zagrożony i miał otwartą (wreszcie) drogę do ucieczki. No mówię cwana bestia.
Na początku to mi się wydawało, że jest bezpieczny, bo mój kot to bystrzacha jest :)) (wiadomo z kim się przystaje takim się staje ;)
Poza tym nie lubię za bardzo w naturę ingerować.
Dopiero po jakimś czasie kiedy te rozzuchwalone psy zaczęły robić coraz większe kręgi w swych poszukiwaniach to stwierdziłem, że może być nieciekawie. Całe szczęście padał deszcz i ciężko było im tropić, gubiły trop co chwila, a kiedy na powrót go łapały od razu można było to usłyszeć w postaci błogich skomleń i popiskiwań.
Ależ one niuchały tą ziemię.
Radus też musiał kumać co się święci, dlatego zaszył się głęboko w chaszczach i wystartował w najbardziej adekwatnym momencie-czyli kiedy był już bardzo zagrożony i miał otwartą (wreszcie) drogę do ucieczki. No mówię cwana bestia.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Argument o nie ingerowaniu w naturę choć ogólnie jest dobrym argumentem, nie przekonuje mnie jeśli chodzi o moje osobiste futrzaki, co to do nich żywię bardzo osobiste uczucia i ich matce naturze dobrowolnie na pastwę nie oddam. Ani futrzaków, ani uczuć.
Tak więć kombinowałabym, a nawet jeśli nic bym nie mogła zrobić, to przynajmniej bym się miotała w tę i nazad po balkonie, czy po czym tam można byłoby się miotać.
;)
Tak więć kombinowałabym, a nawet jeśli nic bym nie mogła zrobić, to przynajmniej bym się miotała w tę i nazad po balkonie, czy po czym tam można byłoby się miotać.
;)
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.