Widok

Wydatki na żywność...

Hej. Za około 2 miesiące wracamy rodziną 2+1 do Trójmiasta z Irlandii. Zastanawiam się nad wydatkami na żywność + podstawowa chemia do łazienki i kuchni. Czy na żywność bez szaleństw typu drogie ryby, mięsa czy inne wystarczy nam na miesiąc 1500 PLN w tym chemia. Myślę o zakupach typu biedronka, lidl kup dwa za ileś tam lub inne promocje typu mięso 1kg za 8.99 itd. Dzięki za wszelką pomoc.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

To jest bardzo mało. Jak do Tesco albo Auchan pojedziesz po zapasy to da radę ale ciężko będzie. Obliczyłem, że za 13 zł dziennie mógłbym się na upartego utrzymać gdybym z piwa zrezygnował. Przy czym lubię masło, trochę lepsze jajka, ser prawdziwy, a nie seropodobny szajs, przetworzonego kartonu w rodzaju mortadeli z biedry też nie ruszam. Poza tym jestem mało wybredny i nie uwzględniałem w tym wyliczeniu chemii, worków na śmieci, papieru do tyłka itd. Samo żarcie. Tak ze 2 dychy na osobę powinnaś jednak liczyć. Czyli 1800 mi wychodzi
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

bez szaleństw ale też bez chemii i środków czystości licz 20pln na osobę dziennie za samo jedzenie
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

> kup dwa za ileś tam lub inne promocje typu mięso 1kg za 8.99

Takie zakupy oczywiście mają sens, ale jeśli masz czas na pichcenie i pojemną lodówkę/zamrażalnik.
Generalnie.. dużo bardziej opłaca sie kupować jedzenie niskoprzetworzone. Z jednego np. kurczaka masz trzy obiady dla rodziny (kotlety z cycków, udka pieczone, reszta na rosół czy zupę). Kupując 2 czy 3 paczki tego samego rodzaju np. mięsa nie będziesz przecież jadła tego dzień po dniu. Zatem dzielisz na porcje, które musisz gdzieś przechować np. w zamrażalniku, albo przetworzyć i upchać w słoiki (np. gulasz).

Przy trzech osobach 20 zł na osobę moze jakoś się dopnie. Samemu za to wyżyć nie sposób. Relatywnie dużo więcej wydaje się wówczas na np. chemię.
Zresztą, to nie "bazowe" zakupy robią największe wydatki.
Mam przed nosem dzisiejszy paragon, z biedry. Chemia 9 zł (ok. nie kupuje się codziennie). Dwie paczki bateryjek 12 zł (również nie kupuję codziennie). Ale reszta to same bzdety (poza chlebem) jakaś pietruszka, śmietanka, włoszczyzna, cukier, mleko, 2 bułki, 2 kefiry, dające w sumie 24,70 zł :/
A gdzie mięso czy coś na chleb?
Za 24,70 mam flaszkę z zapojką i cały dzień nie musze jeść :D
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 4

Dobra, mięso za 8,99 za kilo zdarza się ale nie tak że codziennie jest, zazwyczaj to tylko jeden gatunek mięsa i nie da rady tego jeść przez cały miesiąc albo dwa czy trzy, Druga sprawa że nie zawsze trafia się na jadalnię mięso. Niby w terminie, niby próżniowe ale trzeba zachować czujność bo zdarza się że to mięso z różnych przyczyn może nie być pełnowartościowe

a najwięcej wydaje się właśnie na dodatki, drobiazgi typu: przyprawy, śmietanki, natki, warzywa...

oj sadylu, już od dawna wiadomo że u nas zakąska jest droższa inż napitek
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Wracając do topicu:

Tego samego dnia, z którego paragon przywoływałem, czyli przedwczoraj, wcześniej byłem w mięsnym. Ok. 20 zł zostawiłem.
Troszkę wędlin i dwa kilo grzbietów z kurczaka. Grzbiety... groszowy wydatek. rzędu 3-4 zł. Kupiłem, żeby suce paszę ugotować ale już po wyjściu ze sklepu stwierdziłem, że niepotrzebnie. Ma jeszcze na 2-3 dni wcześniejszej paszy. I w pip puszek i suchej karmy.
Ale ok. Rosól se zrobię. Stąd zakup włoszczyzny czy natki pietruszki w Biedrze. Lubczyka nie musiałem kupować, bo wiem, gdzie jeszcze rośnie i się poczęstowałem gałązką :)
Wyszedł duży gar rosołu. Po spałaszowaniu talerza reszta poszła w kierunku pomidorówki. Bo rosól jest smaczny tylko "dzisiejszy". Jutro to już nie to.
Wyszły cztery słoiki 0,7 plus dwa talerze pożarte wczoraj. Czyli na spokojnie ze 2 dni obiadów dla 3-osobowej rodziny za nieco ponad dychę (włoszczyzna 5 zeta kosztuje!) z uwzględnieniem makaronu.
Mi to pasi, bo rzadko miewam czas na pichcenie. Wyciągam z lodówy czy szafy (jak dobrze styndalizowany) jakiś słoik i wrzucam do mikroweli.
Ale w modelu 2+1 sobie tego nie wyobrażam. Nie da się dać dziecku słoika do szkoły. Trza mu przynajmniej kanapki zrobić i wepchnąć jakieś owoce do plecaka.
Nawet pomijając fakt, że nierealnym jest, aby dziecko nie miało pieniedzy na jakis zakup, typu batonik. Presja otoczenia.
A to są konkretne, niemałe (w skali miesiąca i relatywnie do planowanego budżetu) pieniądze.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Własnie rozpakowałem dzisiejszą torbiel.
Znalazłęm 3 paragony, ze Stonki, mięsnego i rybnego.
Lecim:
- rybny: ryba 8 zł, watróbki rybne 7 zł, chipsy krewetkowe (fanaberia) 3 zł. Razem 18 zł.
- mięsny: wędliny 3 zł, kości 4zł, Świńskie ogony 6,5 zł. sałątka 1,5 zł. razem 15 zł
- stonka:kapusta 4,3 zł, chleb 2,4, sweetie (fanaberia) 1,9 2 jogurty 3,8 zł. razem 12,4 zł
Nie mam paragonu na serducha dla suki ale nieważne,
Łączne wydatki: ok. 45 zł. Na jedną osobę, bez szczególnych szaleńśtw.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3

Cebula ma się rozumieć swoja :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nie wracajcie. Ceny żarcia idą w górę i zawsze będzie za mało. Na 500+ to się raczej nie łapiecie...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Ale my chcemy wracać. Mamy już dość zachodnich zarobków i tej pseudo wygody. Po 12 latach na emigracji chcemy aby nasze dziecko chodziło do szkoły w Polsce, chcemy przeżywać każde święta z naszymi rodakami w Polsce. Porostu chcemy znowu być i żyć w naszym kraju.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wykupcie mu obiady w szkole zatem. To się opłaca. Często firmy kateringowe ogarniają temat i cena jest korzystna bo włącza się mechanizm ekonomiczny zwany korzyścią skali. Prawdopodobnie jest to też dotowane. A gdzie w Irlandii?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

W Irlandii nie jest już tak fajnie jak kiedyś więc dużo ludzi teraz wraca
Ja tam jestem zwolennikiem migracji, w końcu człowiek ma prawo do życia tam, gdzie mu będzie najlepiej
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

1500 zł miesięcznie, co daje 375 zł na tydzień.
Za te pieniądze to nie musisz kupować miesa za 8.99.
To mięso za 8.99 jest szkodliwe, co widać po powyższych wypowiedziach amatorów takiego jedzenia. Po prostu upośledza mózg.
Za zakupy na tydzień dla rodziny 2+1 zapłacisz Ok 250-300 zł z chemią.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 4

rozumiem o co Wam chodzi. Pozdrawiam z holenderskich równin :)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Kupując raczej zdrowe produkty wydajemy z mężem około 800 zł miesięcznie na żywność, myślę, że można by trochę jeszcze przyoszczędzić. 1500 zł powinno Wam spokojnie wystarczyć.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Można wydać i 100 zl na miesiąc. Ale czy te 800 zl na miesiąc dla 2 osób, i jeszcze w tym jest rezerwa, nie świadczą o życiu w ubóstwie na granicy głodu? Chyba nie o to chodzi by jeść tylko byle co, byle najtaniej. Napiszcie jakie są rzeczywiste wydatki na to co jecie, na używki, przekąski, pizze , wizyty gości i obiadki w knajpach. Nie sciemniajcie że normalnej, zdrowej rodzinie typu 2+1 w Polsce wystarczy 1500 zl na miesiąc na normalne wydatki żywnościowe.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Anię interesują wydatki przeznaczane na artykuły spożywcze i chemię (zakupy w Biedronce) dla rodziny 2+1. Nie ma potrzeby rozpatrywać extra wydatków na przyjęcia gości, czy obiadki w knajpach.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Oczywiście, gości można poczęstować garścią słonych paluszków i wodą z kranu. Dziecku dać do polizania landrynkę i kromkę chleba nasączoną wodą i posypaną cukrem. Mąż do kolacji napije się podpiwku lub kwasu chlebowego zamiast kromki piwa. Zamiast proszku do prania soda oczyszczona lub popiół z drewna, zamiast dezodorantu ocet winny z sodą. Papier toaletowy zastąpić gazetą, i tak w ogóle to popylać rowerem lub hulajnogą. Chociaż nie, bo to dodatkowy wydatek energetyczny który trzeba pokryć. Tylko do licha gdzie wasze ambicje, mieszkańców Europy ? Młodzi ludzie z jednym dzieckiem w Irlandii czy w Polsce żeby ich ambicją były zakupy minimum z Biedronki ? Nie chcę nikogo obrażać, bo są czasami różne sytuacje losowe, ale gdy ktoś po kilku latach pobytu w Irlandii ma kalkulować czy kupić mięso za 9 zł czy za 25 zł, to jest coś nie tak.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Jaq-u ale autor wątku nie pyta o to ile kosztuje życie polegające na imprezach ze znajomymi, restauracjach etc....
dla jednego budżet 500 pln na to jest Ok, a inny nie zamknie się w 5000 pln.

Pytanie dotyczyło normalnych zakupów spożywczych plus chemia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ania chce wrócić do Polski po kilku latach pobytu poza granicami kraju i zadała konkretne pytanie, oczekując konkretnej odpowiedzi.
Jaką dodatkową wiedzę posiadła ? ... że musi uważać na każde słowo, bo może być ono użyte przeciwko niej.
Zamiast pisać "po kilku latach pobytu w Irlandii", mogła napisać: "po odbyciu kary kilkuletniego pozbawienia wolności" :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

No ja jestem ciekaw dalszego ciągu tej historii. Coś mi tu nie pasuje, bo z moich danych wynika, że Ania jest na granicy Anglii i Walii, a nie w Irlandii. Ale to szczegół.

A teraz ciekawostki. Związek luźny.

Legenda głosi, że w latach 20. ubiegłego wieku, podczas jednego ze spotkań z zaprzyjaźnionymi pisarzami, Hemingway przechwalał się, iż potrafi napisać pełną, wyciskającą łzy historię zawartą jedynie w sześciu słowach. Zaproponował nawet zakład: każdy miał wyłożyć po 10 dolarów, a jeśli Ernest przegra, to wypłaci równowartość puli z własnej kieszeni. Przyjaciele zgodzili się, licząc na łatwy zarobek (10 dolarów w owym czasie było niemałą kwotą). Hemingway zapisał coś na serwetce i puścił ją w obieg. Na papierze widniało następujące zdanie: „Na sprzedaż: dziecięce buciki, nigdy nienoszone”

Właśnie znalazłem zdjęcie, które wygrałoby podobny zakład. Taki swojski, listopadowy, do szpiku polski dół.

image

To są klocki lego z księzniczkami. Wystawione w lombardzie za pół ceny.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2

Dobrze, macie rację. Odpowiedź powinna być konkretna na zadane pytanie. Jeżeli wy uważacie, że 3 osobowa młoda rodzina zamknie się z wydatkami na jedzenie i chemię w kwocie 1500 zł / miesiąc ( każdy miesiąc) i to im wystarczy, to chyba jesteście w błędzie. Owszem, mięso jest wyjątkowo tanie, ale na przykład tzw zielenina której jada się przecież dużo, jest coraz droższa. Przetwory mięsne z mięsa a nie wypełniaczy nie kosztują 10 zł za kilogram. Owoce i warzywa są tanie w sezonie. Poza sezonem kosztują kilka razy więcej. Nie zwracacie być może na to uwagi, bo ich cena jest jednostkowo mała, ale podlegają one najwyższym wahaniom. Wyobrażacie sobie dietę bez ryb morskich ? Nie zastąpi się ich rybami słodkowodnymi (tańszymi). Taniej można kupić wafelki czy inne czekoladki na tłuszczu palmowym i słodzone syropami glukozowo-fruktozowymi zamiast cukrem. I tak dalej, i tak dalej. Owszem, może wyjdzie nam wtedy wynik zbliżony do tych 1500 zł, ale będzie to kosztem zdrowia. W sumie jednak żywność w Polsce nie jest droga w porównaniu do innych z UE, lecz zarazem jest bardzo dobra. Z czego jesteśmy znani i dumni w UE. Życzę rodzinie autorki tematu, by po powrocie do Polski nie musieli robić zakupów z kalkulatorem w ręku, by starczyło wam na godne życie.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Humorne:-))
Cukier spożywczy to sacharoza (C12H22O11), jest z trzciny albo z buraków. Fruktoza (C6H12O6) to cukier z owoców, jest słodsza od sacharozy, a glukoza (C6H12O6) to cukier z winogron. jest mniej słodka.
A teraz zalinkuj do badań, z których wynika teza, że cukier z buraka (hi,hiii...) jest zdrowszy od cukru z owoców.
Jest jeszcze ksyloza, cukier drzewny, patrząc po cenach to powinien być najzdrowszy:))

A teraz Ci skomplikuję - cukrem jest też laktoza (C12H22O11 - dobrze, dobrze jak sacharoza, co nie?), której człowiek nie trawi kompletnie. Dopiero po rozłożeniu na glukozę (o raju , raju) i galaktozę (tak. też C6H12O6), co organizm potrafi tak do trzeciego roku życia. Potem nie. Ale szklanka mleka dla zdrowego człowieka, co? :-)))

Ubawiłeś mnie z rana tymi zdrowszymi i mniej zdrowymi cukrami:-))
Dziadek Poszepszyński twierdził kiedyś, że bułka z dżemem jest lepsza od bułki z masłem. Ale najlepsza to jest bułka i dżemem, i z masłem. Tylko rzadko.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

To zatem według Ciebie, syrop glukozowo fruktozowy wytwarzany np z kukurydzy nie jest bardziej szkodliwy od cukru z buraków czy trzciny ?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

O co chodzi z tą laktozą? Odnotowałem nową modę. Wszystko jest teraz w wersji bez laktozy nawet w tanich dyskontach. W dzieciństwie mleka prosto od krowy piłem spore ilości. Problemów gastrycznych przez to nie miałem. Za to trochę za szybko rosłem i jeśli mleko miało na to wpływ to jest to argument przeciw. Teraz kupuję mleko od baby na rynku i właściwie całe nastawiam na zsiadłe. Dzięki tym miliarodm bakterii dobrze trawię wzystko, nawet fasolkę po bretońsku Pudliszek, która tak normalnie to mnie zawsze czyściła. Ogólnie to jestem za mlekiem. Dobre źródło białka i innego wartościowego stafu. Pewnie zależy od orgaznizmu. Myśle,że te wszystkie wiejskie starowinki, co dożywają 100 lat to całe życie piły mleko i jadły twaróg. A teraz jakieś mleko sojowe, mleko bez laktozy, mleko UHT co może rok stać na półkach w temperaturze pokojowej... To są jakieś dziwne wynalazki.
Bezinwazyjna inicjacja homoseksualna - kupić sobie w starbucksie małe latte z mlekiem sojowym.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2

syrop glukozowo-fruktozowy---wiekszosc jest tym paskowana szcz napoje
wszystkie napoje włacznie z kubusiami tymbarkiem itp--to syf
tylko wysublimowana chemia
jakbko ,grszka ,winogrono...--chemiczny cukier z tego nie!
organizm nie wiem co ma z tym robic i pakuje na boki
stad dzieci tyja po napojach
tyle sie o tym pisze

laktoza...nic dziwnego z,e sie popsulismy genetycznie i nie produkujemy skoro mamy tak g*wniane
nienaturalne ,chemiczne mleko i prztwory
stad kiedys ludzie
dzieki krowie,a jeszcze lepiej kozie przetwali biede
a teraz nie trawia--czego-mleka czy wody z chemia zabielonej mlekiem?
mamy tak roregulowane organizmy ,ze nawet całosciowe jedzenie nam szkodzi
do tego doszło

bio-zywnosc tez jest taka jak nam wciskaja z jest
biznes na czasie
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

> Bezinwazyjna inicjacja homoseksualna - kupić sobie w starbucksie małe latte z mlekiem sojowym.

... i koniecznie rurki na tyłek ! :)

Coś jest w tym, co piszesz o mleku.
Ufam swojemu organizmowi. A ten w wieku wczesnoszkolnym powiedział stanowcze "nie" mleku. Wcześniej uwielbiałem. Potem wyłacznie w formie skwaśniałej. Zsiadłe, kefiry, jogurty.. w każdej ilości. Słodkie.. zero.
"Uchate" przeważnie mam w chacie, bo czasami potrzeba do beszamelu. Ale po napoczęciu przeważnie reszta idzie w kanalizę.
Za to wyczaiłem, ze to w butelkach, letko pasteryzowane, świetnie się zsiada. Trza tylko raz je napocząć dodatkiem bakterii z normalnego zsiadłego mleka. Potem już tylko je flancować do kolejnych flaszek.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Też się zdziwiłem. Zostawiłem w lodówce w pracy butelkę mlekowity. Chciałem dolać do kawy i poszły grudki. Spróbowałem i okazało się, że wyszło z tego normalne zsiadłe mleko. Lekko kwaskowe, żadnej goryczy zgnilizny. Musi być kolosalna różnica w tych sklepowych mlekach. Niektóre robione są w proszku, inne to po prostu zwykłe mleko, pewnie odwirowane i może pasteryzowane krótko.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

> Za to trochę za szybko rosłem i jeśli mleko miało na to wpływ to jest to argument przeciw

Hołowczyc przekonywał: "Pij mleko, będziesz wielki". No to masz... :D
Mi nie przeszkadza, ze gadając z Tobą muszę łeb zadzierać. A babki lubią wysokich facetów :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

No sorki jaqu, zachowałem się z gracją słonia w sklepie ze skorupami. To nie Twój post mnie uchachał, tylko ciąg skojarzeń jakie przeleciały mi przez głowę po jego lekturze.

Cukier z kukurydzy to też glukoza. Nie, z punktu widzenia organizmu nie jest bardziej szkodliwa od sacharozy. Cukry są podstawowym paliwem dla organizmu, i organizm spali każdy cukier, jaki mu podasz. Glukoza czy sacharoza - jeden pies. Natomiast szkodliwy jest nadmiar cukru. Jeżeli bowiem organizm dostanie go więcej, aniżeli potrzebuje, zacznie sobie nadwyżki magazynować, a na dodatek przestawi metabolizm. I to jest początek dość wielu negatywnych konsekwencji.

Paracelsus - to był gość który sformułował genialne w swej prostocie prawo: wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Dlaczego? Bo to zależy od dawkowania. Dlatego Iśka twierdząca, że kubus to świństwo ma rację, i jednocześnie nie ma racji.
Jeżeli młoda wciągnie kubusia nic jej nie grozi. A nawet może być to korzystne dla organizmu - nawodnienie, minerały, cukier. Ale tuż obok uruchamia się proces nazywany bilansem cukru. W kubusiu jest go dużo. Wystarczy zrobić test i wycisnąć pomarańcze na sok. Każde dziecko powie, że to ohydnie smakuje. Ale po dosłodzeniu już nie. Nikt nie lubi cytryn, wszyscy lubią limonadę. I tak naprawdę bilans cukru jest istotny - kubuś + batonik + czokoszoki albo inne ziniminisy - naleśnik z dżemem - dwa cukierki - szklanka soku - pizza albo makaron z sosem bolońskim (nie zdajecie sobie nawet sprawy ile cukru wali się do takich dań) herbata z cytryną, puszka coli i jest problem. Nie pamiętam teraz dokładnie ale w diecie powinno być nie więcej niż 6 czy 8 łyżeczek cukrów na dobę. We wszystkim. I tym sposobem cukier jest szkodliwy, każdy, bo jest go za dużo.

Nie przesądzam oczywiście o szkodliwości dla zdrowia samego procesu produkcji kukurydzy. Moja ulubiona firma doprowadziła tę monokulturę do perfekcji i nie mam żadnych wątpliwości, że ich patenty są zagrożeniem zarówno dla bioróżnorodności, jak i jakości pożywienia. Z burakiem czy trzciną im się nie udało, z kukurydza akurat tak. Trochę kiedyś śledziłem ich produkcje kukurydzy i soi w Ameryce Południowej, mocno kryminalne kwestie. Wiec pod tym względem niewątpliwie masz słuszność.

I słówko o mleku. Szklanka mleka prosto od krowy czy kozy to prawie 200 kcal, czyli 1/10 zapotrzebowania dziennego. I to mleko u babci nie jest zamiast posiłku tylko ekstra pomiędzy.
Mleko zawiera, tak jak wszystko, składniki, które da się strawić i takie, których się nie da strawić. I jak we wszystkim innym dostarcza organizmowi korzyści i kłopotów. Dopóki korzyści przewyższają kłopoty - gicio. Jak zaczyna być odwrotnie - kiepsko. I tyle. Laktoza z mleka dla dorosłego jest bezużyteczna, bo nie mamy enzymów rozkładających ten cukier. A jako bezużyteczny syf powoduje, że organizm musi się jej pozbyć, stąd nadprodukcja śluzu i obciążenie układu wydalniczego. Ale są ludkowie, którym mleko nie szkodzi, bo to jest cecha osobnicza. A skwaśniałe mleko nadal jest be, ale zawiera całą furę zarąbistej z punktu widzenia układu trawiennego człowieka flory bakteryjnej. Dlatego kwaśne mleka czy jogurty są pro+ (laktozą zajęły się w nich bakterie i odwaliły brudną robotę).

Mogę tak długo. Przez dwa lata uczciwie odrobiłem ten temat.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

To obserwuj, co się teraz będzie działo w Brazylii. Tam władzę objął reprezentant moich z kolei ulubionych rodzin. Szkoda dżungli i Indian. Wszystko zasieją soją i kukurydzą. Nachalne są te...i zuchwałe. Już się domorośli geopolitycy internetowi cieszą z "antysestemowego" prezydenta. Taki on antysystemowy jak Trump.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

@BMtF:

Latami... dziesięcioleciami... dewastowałem sobie organizm, chlejąc hektolitry, słodkiej do obrzydliwości, herbaty czy kawy.
Wśród znajomych jest to wręcz legendarne.
A już creme de la creme była sytuacja, jak kiedyś, za ucho, podniosłem rano wczorajszy kubek, z przyklejonym na nim na lukier 24" telewizorem kineskopowym :D
W drugiej połowie lat 80-tych, lekarka ze studenckiego ZOZ-u na Zwycięstwa powiedziała mi otwartym tekstem, analizując wyniki badań:
"wg aktualnej wiedzy medycznej, Pan już nie powinien żyć" :D
Dobrze ponad ćwierć wieku minęło a jakoś konowałom się nie dałem ukatrupić :D

Słodząc koszmarnie dużo, zawsze znajdowałem wykręt: mózg odżywia się wyłacznie glukozą. A ja dużo spalam..

Joke oczywiście... ale na rzeczy. Bo rzeczywisty problem nie jest w ilości, ale adekwatności ilości do spalania. Jeśli spalam ten cukier, obojętnie, czy w mięsniach, mózgu, czy choćby f++tem... nic złego dla organizmu sie nie dzieje.

BTW.. skrobia też jest cukrem. Takim samym i tak samo wpływającym na organizm. Zatem dieta vege oparta na warzywkach niczym się (dla organizmu) nie rózni od słodkiej kawy.

O Monsanto oczywiście wszyscy myślący wiedzą. Ale co poradzisz?
Nawet jak sobie zapuściłem na działce własną kukurydzę, to nie wiem (bo i skąd) czy to nie GMO. A glifosat używam i będę używał. Nie na ziemi rodzącej plony oczywiście...ale czasami trza i wyboru nie ma. Sąsiadowi trułem rdestowca. Niczym innym go nie załatwisz... a i tak jeszcze przynajmniej ze 2-3 lata walki z nim mnie czekają.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

A'propos...
Pierwszy raz w życiu miałem (świadomy) kontakt z glifosatem, kiedy zacząłem walczyć z rdestowcem w ogródku piwnym. Po 3 latach wydało mi się, że skutecznie.
W błędzie byłem. Rok nieobecności... ale w tym roku, już na jesieni, zauważyłem kilka roślinek. Daleko za płotem. Mimo, że tam też dostawały "chemioterapię". Jakaś część korzeni ją przetrwała.
Teraz walka juz nie ma sensu. Powalczę na wiosnę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Dziękuję Mtf.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

kurcze...tak czytam i się zastanawiam...jak niektórzy dają radę...U mnie też 2+1 i szczerze mówiąc wydajemy znacznie więcej, niż 1500 zł miesięcznie na chemię i spożywkę.
Z drugiej strony, jeżeli ktoś musi, to pewnie da radę, kupując najtańsze jedzenie i środki czystości.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

dzienna stawka żywieniowa w szpitalach to często tylko 5żł na osobę. 5×30=150zł miesięcznie. W szpitalach ludzie mają wracać do zdrowia, więc muszą odżywiać się prawidłowo.
Da się ? ....
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Głodówki i posty ogólnie są dość zdrowe. Jedzenie w szpitalach ma już wymiar anegdotyczny. Wdzięczny temat żartów i memów.

https://www.google.com/search?q=jedzenie+w+szpitalach&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjGrraP99XeAhWlcmakhxhbdc8Q_AUIDigB&biw=1920&bih=943
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

"Da się ? .... "
Da się. Da się również jeść tylko suchy chleb, ale czy o to chodzi? Zresztą śniadanie i kolacja w szpitalu sprowadza się mniej więcej do jedzenia suchego chleba. Wędliny obślizgłe, brrrr. o pomidorze, ogórku, czy sałacie można zapomnieć....Obiady czasami tak śmierdzące, że nawet tknąć się tego nie chce...
Zatem da się wszystko...kwestia, aby odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy tak jeść?
Sytuacja jeszcze się "komplikuje", gdy wchodzą diety zdrowotne, ja np. nie mogę jeść wielu rzeczy i tu mój organizm nie dałaby rady na jedzeniu, jak w szpitalu...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

> Wędliny obślizgłe, brrrr. o pomidorze, ogórku, czy sałacie można zapomnieć.

Sądzę, że to kwestia konkretnej placówki. Tam, gdzie dane mi było się "stołować" obślizgłych wędlin nie było a nawet trafiał się pomidor czy ogórek:)
Ale generalnie chleb z dżemem jako podstawa wyżywienia był normą :)
Czasami "white power" czyli twarożek ze szczypiorkiem. Wówczas byłem wniebowzięty, bo nikt poza mną na sali tego nie lubił - zatem wciągałem ze wszystkich talerzy.
Ratunkiem byli odwiedzający goście. Dzieki nim mieliśmy owoce czy np. jogurty. A jak kaszebska rodzina przywiozła pieczoną kaczkę gosciowi, któremu nie wolno było jej jeść, cała sala świętowała. Bo nikomu nie wolno było tego jeść - a wszyscy oczywiście pałaszowali, poza gościem, który technicznie mógł tylko płyny i na ten czas wyszedł na korytarz sie wypłakać :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Na pewno w różnych placówka różnie to wygląda. Ja przeszłam kilka w Gdańsku, ze sobą i z młodą. Niestety dzieci nie są nic lepiej karmione :-/ Całe szczęście goście karmili :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jakbyś miała potrzebę ponownego stołowania na koszt NFZ, daj mi cynk. Podpowiem Ci placówkę, gdzie nie dość, że żarcie jest znośne (z zastrzeżeniami jak powyżej), to jeszcze świetnie leczą.
Przy okazji podszkolisz kaszebsko gadko :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

OK, a co do gadki, to bym musiała się nauczyć, bo ja nie umiem nic ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Kaszubski Majka to najprostszy język na świecie. Jak coś jest na zewnątrz to mówisz na to: "ruten". Jak coś jest wewnątrz to mówisz na to "bene". A jak nie wiesz jak coś się nazywa to mówisz na to: "dubas".
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

MtF
Faktycznie prościzna ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Zupełnie offtopic, ale z rozpędu coś dopowiem o tej placówce.
Bodaj 4 czy 5 dnia pobytu przyleciała do mnie któraś z piguł. Bo sąsiedzi piętro niżej się skarżą na okna i parapet usyfione popiołem.
Nie żeby raban z tego powodu robiła. Sama pali. Umyłem okna i parapety, zrobiłem popielniczkę i gra gitara.
Czemu akurat do mnie przyleciała? Po kilku dniach pobytu wszyscy wiedzieli, kto łazi co chwile do kibla, taszcząc za soba stojak z kroplówkami, mimo, że kłopotów z pęcherzem nie ma :D
W przeddzień wypisu miałem pierwsze kilka godzin, kiedy nie byłem do czegoś podpięty. Grzeczne pytam, czy mogę wyjść na miasto się przewietrzyć. OK. Ale wróć Pan na kolację.
Wróciłem. Z kwadrans po kolacji przybiega do mnie zdenerwowana salowa (?) - w każdym razie babka, która mi tę kolację wydawała - z przeprosinami. Przez pomyłkę dała mi naparstek masła... a mi nie wolno. Ok. Wspaniałomyślnie wybaczam.
Szczególnie, że tuż przed tą kolacją, będąc na mieście, polazłem se na potężną porcję lodów :D
W dzień wyjścia, czekając już na wypis, przywieźli na salę gościa po amputacji nogi. Pechowo.. pilot od łóżka mu nie działa. Proszę o jakiś wkrętak krzyżowy. Nie mają.
Rozbebeszyłem pilota nożem z czubkiem, poprawiłem styki, skręciłem. Wszystko gra i buczy. Facet (dobrze ponad 100 kilo rasowego Kaszuba, nawet licząc bez nogi) dozgonnie wdzięczny.
Pielęgniarka oddziałowa do mnie: Przydałby się nam Pan. Nie chce Pan zostać dłużej?
Sorki... tak jak Was zdążyłem polubić.. jednak nie! :D

aaaa... i sprzedałem im patent, jak się wykąpać pod pryszczem, nie mocząc wenflona :D
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3

Ania, autorko tematu, jesteś tam ?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nie ma co ukrywac że żywność jest coraz droższa. Samo przygotowanie posiłków też zajmuje niestety troche czasu. Dlatego przy rżnych okazjach, imprezach rodzinnych czy urodzinach dla przyjaciół zamawiam catering https://cateringowy.com/ Znajomi korzystali juz nie raz i są mega zadowoleni z usług tej firmy, zawsze pyszne i dobrze doprawione jedzenie. Świetne rozwiązanie dla zapracowanych osób, ale również dla tych którzy domowych imprez nie mają zamiaru spedzać w kuchni.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Inne tematy z forum Hydepark

słodko, część druga ;) (544 odpowiedzi)

Zakładam nowy wątek, słodycze stały się niemożebnie długie i nie mam już do nich cierpliwości ;)...

głośny seks za ścianą (105 odpowiedzi)

Za ścianą mamy parkę, która bardzo głośno uprawia seks w nocy np. 4 rano, łóżkiem walą w ścianę i...

Matematyka dla leminga (21 odpowiedzi)

No, nie, Nie wiedziałem, że na portalu trójmiasto mamy taką błyskotliwą elitę. Że lemingi mają...

do góry