Re: Z pamiętnika komunijnej mamusi - ze specjalną dedykacją od Halewicza:)
Artykuł tak prawdziwy, że aż efekt komiczny częsciowo to psuje, ale opowiada tylko o części tej całej szopki.
W ostatnich latach tylko trafiłam na jedną komunię, gdzie dziecko przez...
rozwiń
Artykuł tak prawdziwy, że aż efekt komiczny częsciowo to psuje, ale opowiada tylko o części tej całej szopki.
W ostatnich latach tylko trafiłam na jedną komunię, gdzie dziecko przez katechetów było przygotowywane duchowo do tego wydarzenia.
Już u mnie, w maleńkim miasteczku, 25 lat temu, było szaleństwo dyktowane przez dwóch księży i jedną nawiedzoną zakonnicę (na szczęście były jeszcze dwie normalne i one broniły nas jak mogły, ale i tak kilkoro dzieci z klasy zwykle wymiotowało przed religią). Teraz jest jeszcze gorzej. Całe stronice do wkuwania na pamięć, niekończące się próby w kościele, nakręcanie wydatków na kwiaty itp. A dzieci nadal nie rozumieją, kto to jest ten Duch Święty.
zobacz wątek