Re: Za mały zarodek w 8 tygodniu
Załamana bardzo współczuje. Ja straciłam swoje maleństwo w 11 tc, serduszko nie biło i zarodek przestał się rozwijać. Wtedy świat mi się załamał bo od lat wiedziałam ,ze będę miała problemy z...
rozwiń
Załamana bardzo współczuje. Ja straciłam swoje maleństwo w 11 tc, serduszko nie biło i zarodek przestał się rozwijać. Wtedy świat mi się załamał bo od lat wiedziałam ,ze będę miała problemy z posiadaniem dziecka i potem tragedia. Jednak głowa do góry, nie można się załamać.
Jesli chodzi o zabieg to ja czekałam 2 tygodnie na samoistne poronienie i nic, to były najgorsze dni mojego życia bo wiedziałam,że moja kruszynka nie żyje. Potem decyzja o zabiegu. Też się bałam. Najlepiej jedź do Wejherowa bo tam dają cytotec na rozwarcie szyjki i dopiero potem jest zabieg. To zabezpiecza przed uszkodzeniem szyjki i są większe szanse na donoszenie następnej ciąży. W innych szpitalach robią to na siłę i potem są problemy z niewydolnością szyjki. zgłaszasz się na izbę przyjęć, potem dostajesz miejsce na oddziale. Dopochwowo dostajesz tabletkę po której musisz lezeć żeby się wchłonęła. Czekasz na rozwarcie. Ja czekałam od rana do wieczora. Boli fakt ,ale bardziej boli dusza, dobrze ,ze był ze mną mój mąż i razem to przeżyliśmy. Zabieg to chwila, nic nie boli, potem śpisz. Krwawienie jest silne ale masz podkłady do woli. Następnego dnia byłam w domu.
To były akurat urodziny mojego męza i mamy. Powiedziałam,że za rok będą mieć moje dziecko na urodziny. sama w to nie wierzyłam bo świat mi się zawalił. Teraz jestem w ciąży i jak los da to nasz synek pojawi się na świecie w rocznicę zabiegu. Tobie również życzę takiego scenariusza.
Powodzenia
zobacz wątek