Widok
Zarobki
Wiem, że temat newralgiczny, ale ciągle mnie nurtujący. Jak ktoś nie chce odpowiadać, to proszę powstrzymać się też od głupich komentarzy.
Do rzeczy:)
Wszyscy znajomi i nieznajomi się budują itd. , my nie zarabiamy mało, ale jednak nie stać nas na wiele luksusów. Jakie trzeba mieć dochody ( jakie macie?) , żeby mieć dom i jeździć dwa rzazy w roku na urlop? Pyta serio, bo mam poczucie , że wydaje na głupoty.
Pozdrawiam
Do rzeczy:)
Wszyscy znajomi i nieznajomi się budują itd. , my nie zarabiamy mało, ale jednak nie stać nas na wiele luksusów. Jakie trzeba mieć dochody ( jakie macie?) , żeby mieć dom i jeździć dwa rzazy w roku na urlop? Pyta serio, bo mam poczucie , że wydaje na głupoty.
Pozdrawiam
Może faktycznie tak jest, że kasa rozchodzi sie na głupoty, człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy z tego kiedy i gdzie forsa przechodzi bokiem niezauważona.
I co to znaczy, że nie zarabiacie mało? Dla jednych mało to 5000, innym i 10000 mało...
My budżet mamy różny. Zazwyczaj 6000 zł na rękę na 4 osoby. Ale z kolei rachunki też różnie sie rozkładają, np. zimą gaz co miesiąc 400 zł a latem 50 zł, więc więcej forsy do wydania :) Kiedyś mieliśmy po 4000 zł i też jakoś dawaliśmy radę, więc to oznacza, że teraz więcej wydajemy właśnie na głupoty ;p
Mamy duży dam, ale bez pożyczek, kredytów i żadnych rat. Starcza nam na wszystko,nie narzekam. Choć mamy w otoczeniu ludzi, którzy dziwią się nam jak za takie marne grosze żyjemy i to z jednej pensji, bo ja nie pracuję. Cóż, każdy ma inne potrzeby. Nam nie brakuje i jesteśmy w stanie miesięcznie zawsze odłożyć ponad 1000 zł (kasy z 500+ nie wydajemy wcale, od 2 lat leży na koncie dla dzieci jak będą starsze). Wakacje jak na razie głównie w Polsce, ale potrafimy przehulać sporo, bo jeszcze zawsze zwrot podatku wpadnie ;P
I co to znaczy, że nie zarabiacie mało? Dla jednych mało to 5000, innym i 10000 mało...
My budżet mamy różny. Zazwyczaj 6000 zł na rękę na 4 osoby. Ale z kolei rachunki też różnie sie rozkładają, np. zimą gaz co miesiąc 400 zł a latem 50 zł, więc więcej forsy do wydania :) Kiedyś mieliśmy po 4000 zł i też jakoś dawaliśmy radę, więc to oznacza, że teraz więcej wydajemy właśnie na głupoty ;p
Mamy duży dam, ale bez pożyczek, kredytów i żadnych rat. Starcza nam na wszystko,nie narzekam. Choć mamy w otoczeniu ludzi, którzy dziwią się nam jak za takie marne grosze żyjemy i to z jednej pensji, bo ja nie pracuję. Cóż, każdy ma inne potrzeby. Nam nie brakuje i jesteśmy w stanie miesięcznie zawsze odłożyć ponad 1000 zł (kasy z 500+ nie wydajemy wcale, od 2 lat leży na koncie dla dzieci jak będą starsze). Wakacje jak na razie głównie w Polsce, ale potrafimy przehulać sporo, bo jeszcze zawsze zwrot podatku wpadnie ;P
Nie rozumiesz pytania. Autorka pyta o zarobki ludzi, którzy budują domy (za swoje pieniądze) i mają jeszcze funduszze na inne rozrywki, a nie dostają chate i działkę w spadku (czy jakkolwiek inaczej, tzn. dostają, a nie na to zarabiają). Inaczej byś gadała jakbyś miała kredycik na domek i działke na 30 lat.
Bo w Polsce jest tak - trzeba pisać, że najniższa krajowa, biednie, problem żeby wyżyć do pierwszego aaa i że 500+ się nie bierze, bo to przecież z czyiś podatków...
Żal D ściska i tyle.
Napisałam uczciwie jak jest, kokosów nie ma ale nam starcza, nie mamy powodów narzekać. Mieliśmy taki fart, że dom bez kredytu (kto z was oddałby taki spadek np. na kościół? bo sam by nie przyjął, bo to zapracować na to trzeba?), ale za to wartość dobrego mieszkania wpakowaliśmy w remont, robiąc co trzeba przez kolejne lata, bo tak od ręki nas nie było stać (zaczynając od kasy z wesela po dzień dzisiejszy, a jeszcze było by co zrobić).
Nie wiem z czym wy macie problem? Są znajomi co dostali mieszkanie od rodziców na ślub io co? Mam się obrażać i ich obrażać, bo oni dostali, a ja nie czy co?? Na prawdę tak to widzicie, że jak ktoś pracował i komuś zostawił to jest to złe? Czyli wy swoich mieszkań po spłacie kredytu też nikomu w spadku nie zostawicie, bo dzieci same muszą na to zarobić?? Naprawdę przepiszecie na kościół, jakąś fundację czy obcych ludzi a dzieciom nie dacie???
Żal D ściska i tyle.
Napisałam uczciwie jak jest, kokosów nie ma ale nam starcza, nie mamy powodów narzekać. Mieliśmy taki fart, że dom bez kredytu (kto z was oddałby taki spadek np. na kościół? bo sam by nie przyjął, bo to zapracować na to trzeba?), ale za to wartość dobrego mieszkania wpakowaliśmy w remont, robiąc co trzeba przez kolejne lata, bo tak od ręki nas nie było stać (zaczynając od kasy z wesela po dzień dzisiejszy, a jeszcze było by co zrobić).
Nie wiem z czym wy macie problem? Są znajomi co dostali mieszkanie od rodziców na ślub io co? Mam się obrażać i ich obrażać, bo oni dostali, a ja nie czy co?? Na prawdę tak to widzicie, że jak ktoś pracował i komuś zostawił to jest to złe? Czyli wy swoich mieszkań po spłacie kredytu też nikomu w spadku nie zostawicie, bo dzieci same muszą na to zarobić?? Naprawdę przepiszecie na kościół, jakąś fundację czy obcych ludzi a dzieciom nie dacie???
My z mężem zarobki ok 6tys łącznie. Jedno dziecko, kredyt hipoteczny. Mało/prawie wcale nie oszczędzamy. Nie uważam żebyśmy byli rozrzutni. Same rachunki łącznie kredytem to ok 2200 miesięcznie, jedzenie ok 250/tyg. To na czym faktycznie nie oszczędzamy to dziecko, i to nie tak że kupujemy jej wszystko co nam przyjdzie do głowy tylko gdy trzeba jej coś kupić nie oszczędzamy pieniądzy. Starcza nam od wypłaty do wypłaty ale o wakacjach możemy pomarzyć.
No tak- nasz dochód to około 12 tys/ 4 osoby. Mamy kredyt na mieszkanie i dwa samochody do utrzymania, teraz już bez niani, ale dwa razy przedszkole. Jak patrzę za ile żyliśmy kiedy , to ta suma wydaje mi się ok, ale na dom- nawet kredytowany- bym się nie pokusiła :)
A moje pytanie nie było sprowokowane zazdrością itd., tylko chciałam realnie porównać i przekonać się czy ze mną wszystko ok, że nie potrafię jakoś straszeni oszczędzić przy tych dochodach :)
A moje pytanie nie było sprowokowane zazdrością itd., tylko chciałam realnie porównać i przekonać się czy ze mną wszystko ok, że nie potrafię jakoś straszeni oszczędzić przy tych dochodach :)
12000 zł (tylko pozazdrościć) i nie było by cię stać na budowę domu?
Jakbym miała 12.000 na 4 osoby to bym mogła płacić miesięcznie te 6000 zł raty. To pewnie w czasie zdecydowanie krótszym niż 30 lat dom byłby wybudowany, urządzony i spłacony. Choć znając moje i męża podejście to byśmy zaoszczędzili połowę i kredyt wzięli tylko na połowę potrzebnej sumy.
Jakbym miała 12.000 na 4 osoby to bym mogła płacić miesięcznie te 6000 zł raty. To pewnie w czasie zdecydowanie krótszym niż 30 lat dom byłby wybudowany, urządzony i spłacony. Choć znając moje i męża podejście to byśmy zaoszczędzili połowę i kredyt wzięli tylko na połowę potrzebnej sumy.
Ja zarabiam 3300 zł, mąż 5 600 zł. Mamy kredyt na mieszkanie w Gdyni - 3 pokoje, jeszcze 20 lat przed nami. Nie mamy dzieci, z oszczędzaniem jest różnie, ale pewne kwoty co miesiąc postanowiliśmy zawsze odkładać - 500 zł na wakacje, 500 zł szybsza spłata kredytu, 1 000 zł na auto (obecnie jeździmy 15 letnim). Nie szalejemy zbytnio na imprezach, nie wydajemy na kino, czasem restauracja, ale na dom raczej ciężko byłoby nam odłożyć. Może bliźniak lub jakiś szeregowiec...
Znam takich, co zarabiali kokosy, jadali kilka razy w tygodniu w restauracjach, kupowali drogie ubrania, jeździli kilkanaście razy w roku na zagraniczne wojaże (praktycznie raz na miesiąc). Mieli wysokie zarobki, wysokie mniemanie o sobie i właściwie brak wydatków stałych - nie płacili za kredyt ani za wynajem (kawalerka w spadku), nic nie płacili za benzynę czy naprawę samochodu (służbowy), żyć nie umierać. Ale jak zaliczyli wpadkę, zabrali im samochód służbowy, a w kawalerce przestali się mieścić, to musieli żebrać o kasę po rodzinie, bo okazało się, że nie mają zaoszczędzonego ani grosza i o wkładzie własnym na mieszkanie mogą pomarzyć (kredyt na używane auto na szczęście dostali). A teraz opowiadają wszystkim, jacy oni biedni, bo kredyt na mieszkanie spłacają i musieli zapłacić za naprawę samochodu ;)
Tak więc różni są ludzie, różne mają zarobki i różne wydatki. My zarabiamy niby dobrze (właściwie bardzo dobrze, jak na polskie standardy), ale żyjemy skromnie (kiedyś kasa szła na wynajem i oszczędzanie na mieszkanie, teraz na spłacanie kredytu, żłobki, przedszkola itp), bo zdajemy sobie sprawę, że dobrobyt może się w każdej chwili skończyć. A nasz stary, rozsypujący się samochód to już w ogóle budzi zgorszenie wśród znajomych, ale mamy to gdzieś ;) Żyj tak, żeby tobie było wygodnie (fizycznie i psychicznie) i nie przejmuj się tym, co robią inni.
Tak więc różni są ludzie, różne mają zarobki i różne wydatki. My zarabiamy niby dobrze (właściwie bardzo dobrze, jak na polskie standardy), ale żyjemy skromnie (kiedyś kasa szła na wynajem i oszczędzanie na mieszkanie, teraz na spłacanie kredytu, żłobki, przedszkola itp), bo zdajemy sobie sprawę, że dobrobyt może się w każdej chwili skończyć. A nasz stary, rozsypujący się samochód to już w ogóle budzi zgorszenie wśród znajomych, ale mamy to gdzieś ;) Żyj tak, żeby tobie było wygodnie (fizycznie i psychicznie) i nie przejmuj się tym, co robią inni.
"Ja" prawie 9 tys na dwie osoby to mega ładnie, jak na warunki w PL :) gratki :)
u mnie podobnie, jak u "Mamy Magdy", a nawet 'gorzej', bo około 5 tys na rękę/ 1 dziecko, kredyty/rachunki - na to idzie jedna pensja - druga na życie.Nie ma z czego odłożyć, ale na bieżące starcza (a nawet na nadprogramowe, bo a to jakaś premia wpadnie, a to coś :) ). Aktualnie mieszkanie bez kredytu hipo (za to gotówkowy na remont), ale na dom z takimi zarobkami bym się nie zdecydowała...
u mnie podobnie, jak u "Mamy Magdy", a nawet 'gorzej', bo około 5 tys na rękę/ 1 dziecko, kredyty/rachunki - na to idzie jedna pensja - druga na życie.Nie ma z czego odłożyć, ale na bieżące starcza (a nawet na nadprogramowe, bo a to jakaś premia wpadnie, a to coś :) ). Aktualnie mieszkanie bez kredytu hipo (za to gotówkowy na remont), ale na dom z takimi zarobkami bym się nie zdecydowała...
Mamusiu, a czy ja pisałam, że my tym autem jeździmy? :> Nie jeździmy, stoi na parkingu i ze 2 razy na miesiąc go używamy, To jeden z głównych powodów, dla którego nie kupujemy nowego auta - po prostu nie potrzebujemy auta. Za to gdyby padło na amen, to mamy tyle oszczędności, że możemy kupić auto z dnia na dzień, bez kredytów i pożyczek - taki komfort psychiczny mi wystarcza. A co do bezpieczeństwa rodziny - co ma niby wiek auta wspólnego z jakimkolwiek bezpieczeństwem?
U nas jest też tak, że pochodzimy z mężem z biedniejszych rodzin i raczej nie było u nas rozrzutności, bo nie było z czego "rozrzucać", może też dlatego jesteśmy raczej oszczędni, a dla niektórych zapewne dusigrosze :) Niestety za lepszą pracą musieliśmy się wyprowadzić ze Szczecina, gdyż tam po upadku stoczni straszna lipa jeśli chodzi o pracę się zrobiła. Powiem Wam, że Gdynia (zapewne Gdańsk również) dają naprawdę fajne możliwości finansowe.
kurcze a ja myslalam ze tylko ja o tym mysle i mnie to nurtuje... Ja jestem sama, ciagle wynajmuje jednen pokoj w mieszkaniu studenckim, zarabiam 2100zł na rękę i co? jestem po studiach i jeszcze dodatkowej szkole, mam zawod i co zarabiam tyle co nic, bo nie da się za to mieszkania kupic... myslalm o mieszkaniu plus ale obecnie w Gdansku nic w tym kierunku sie nie robi... :(
W trójmieście nie pracuje się poniżej 2,5 netto bo to nie ma sensu. Ani własnego kąta nie kupisz, ani na własny samochód nie uzbierasz, wakacje tylko stacjonarne. Dokąd ta praca cię zaprowadzi? Czy pracujesz tylko po to, by na nic nie było cię stać oprócz zaspokajania niemal fizjologicznych potrzeb? Pracować by jakoś przeżyć i liczyć na jałmużnę socjalną?
Zapewniam Cię że w Trójmieście jest wiele miejsc gdzie pracuje się za kwoty poniżej 2,5 tys przy pełnym etacie bez możliwości dorobienia (czyt. wzięcia np. nadgodzin), mam dwoje dzieci i męża i tylko dzięki temu że mąż zarabia 5 tys. miesięcznie nie porzuciłam jeszcze tej mojej niewolniczej pracy, którą kocham...jestem specjalistą po studiach z 10 letnim stażem...
Aaaa żeby nie było niedomówień...mamy samochód, oszczędności, kredyt mieszkaniowy, już nieduży, jeździmy na wakacje jak zwykli ludzie, raz za granicę, raz w kraju...mamy też dziecko które choruje na rzadką chorobę i przez ostatnie dwa lata wydawaliśmy co miesiąc około 1,5 tys złotych miesięcznie na środki rehabilitacji, żywienie specjalistyczne, przejazdy do kliniki w Poznaniu, leki, wizyty u specjalistów (na NFZ chodzimy z dzieciakami tylko do pediatry i alergologa). Więc się pracuje, jak ma się pracę gdzie mimo braku wysokich zarobków, jesteś zadowolony bo szef nie każe zrezygnować Ci z pracy jak nie ma Cię przez tydzień w każdym miesiącu, bo sam ma dzieci i jest człowiekiem...jak dzieciaki chore pracuję częściowo w domu żeby nie mieć zaległości...tak za 2,1 tys na rękę...bo robię to co lubię a gałąź w jakimś sensie jest niszowa.
Rozumiem, choć nie popieram. Dlaczego? W moim przekonaniu praca na pełen etat powinna umożliwiać samodzielne, swobodne utrzymanie co najmniej jednej osobie i pozwolić na pokrycie wszystkich potrzeb. Aby móc podjąć nisko płatna pracę, gdzie na koniec miesiąca otrzymuje się kwotę poniżej kosztu samodzielnego utrzymania potrzebny jest ktoś, kto dołoży brakujacą kwotę by normalnie żyć: dokłada do rachunków, finansuje duży kwotowo zakup, kupuję wakacje...
Mogę zaryzykować stwierdzeniem że stać cię aby nie pracować i fajnie że lubisz swoją pracę ale jeśli nie zaczniesz się cenić to któregoś dnia może się okazać że spadnie na ciebie nawet czasowy ciężar utrzymania całej rodziny i okaże się że twoja praca nie pozwoli na przezycie w tym przypadku, o wysokości emerygury nie wspominając a różnie w życiu bywa. I jest taka sytuacja że mimo że pracuje się zawodowo, to jednak w dużej części jest się finansowo zależnym od drugiej osoby. Ja wiem że lepiej jest być zależnym od męża niż od opieki społecznej ale jednak pewna refleksja pozostaje
Mogę zaryzykować stwierdzeniem że stać cię aby nie pracować i fajnie że lubisz swoją pracę ale jeśli nie zaczniesz się cenić to któregoś dnia może się okazać że spadnie na ciebie nawet czasowy ciężar utrzymania całej rodziny i okaże się że twoja praca nie pozwoli na przezycie w tym przypadku, o wysokości emerygury nie wspominając a różnie w życiu bywa. I jest taka sytuacja że mimo że pracuje się zawodowo, to jednak w dużej części jest się finansowo zależnym od drugiej osoby. Ja wiem że lepiej jest być zależnym od męża niż od opieki społecznej ale jednak pewna refleksja pozostaje
A ja pracuje w budżetówce (czytaj szkoła podstawowa na stanowisku kucharz) i zarabiam na ręke 1700zł. i gdyby nie to że mąż który zarabia srednio 5 tyś nie dało by sie życ. Lubie moja pracę mam zawsze świeta, weekendy, popołudnia wolne (pracuje do 14.30) mam małe dzieci i to jest dla mnie bardzo ważne zeby miec dla nich czas. Mamy kredyt na mieszkanie 1300zł czynsz i inne opłaty 1200zł. jesteśmy w trakcie remontu na który odkładaliśmy cały rok a na wakacje wybieramy sie do rodziny na tydzień ale ogólnie nie da sie poszaleć. Oszczedności hmyy raczej drobne na w razie W
"pn-pt, 7-15 to standardowy czas pracy dla większości księgowych" - to chyba nie miałaś nigdy do czynienia z pracą w bankowości :> A tak poza tym, to cieszę się bardzo, że Ty i Twoje koleżanki dobrze zarabiacie i jesteście z tym szczęśliwe. Jednak w mniejszych miastach nie ma zbyt wielu firm, które zapłacą księgowej 4 tysiące i nie będą wymagały nadgodzin, ślęczenia po nocach i zarywania weekendów, więc ludzie cieszą się nawet z tych 2 tysięcy z budżetówki.
niesamowite, mam wrażenie, że wielu uważa że np. ja chce pracować za 2100zł, pewnie ze nie chce!!! jestem po studiach i drugiej szkole i co?? nie mogę znaleźć pracy lepiej płatnej. Jest to pierwsza praca w której mam ponad 2 tys na rękę! dokąd mnie ta praca zaprowadzi?? nie wiem.., Może mi powiesz gdzie pracujesz Kocio? może mnie zatrudnisz? chętnie podejmę się pracy gdzie wiecej moge zarobic. Pochwal się :)
W technicznym utrzymaniu nieruchomości można nieźle zarobić, jako wsparcie techniczne w firmach związanych z it tzw. help desk, dobrą przy tworzeniu konstrukcji stalowych i hal modułowych, jako operator cnc, a obecnie administrator nieruchomości prywatnych i pośrednik najmu (nie mylić z agencjami) za czasów studenckich też pracowałam na śmieciowych umowach za najniższe stawki, ale po roku umowy już nie były śmieciowe i zdarzało mi się bardzo często zmieniać pracę aż trafiłam na sensowną (za 6 razem), najdłużej pracowałam w jednej firmie 7 lat, staram się nie zastać w miejacu i co roku robię sobie jakiś kurs lub szkolenie, jeali nie od pracodawcy to prywatnie
teraz kierowców c+E brakuje i budowlańców
ale fakt jest taki, że jeśli chcesz mieć dobre warunki to trzeba trochę poskakać po firmach
teraz kierowców c+E brakuje i budowlańców
ale fakt jest taki, że jeśli chcesz mieć dobre warunki to trzeba trochę poskakać po firmach
Widzisz.... stać Cię czasowo aby te kursy robić, stać Cię aby bez specjalnych obciążeń przejść z pracy do pracy. Tylko że sporo kobiet i mężczyzn chce założyć rodziny i często w biegu życia codziennego, zwłaszcza jak ma się dziecko chore, niepełnosprawne, któremu trzeba poświęcić dużo czasu, albo tych dzieci ma się już dwoje, troje musi być niejako bliżej domu osoba, która ta rodzinę ogarnie, która pójdzie na ścisła liczbę godzin do pracy a później zajmie się już domem. U nas nie ma tu na miejscu rodziny, absolutnie żadnej c*otki czy babci, która zostałaby popołudniu z czereda maluchów...aby oboje rodzice mogli się oddać kursowaniu i rozwojowi, wiesz mam w rodzinie dziewczynę pracująca w korporacji, od 8-17...ma jedno dziecko, niejednokrotnie wyjeżdża na zagraniczne delegacje, znowu wymyśliła kolejną podyplomowke, zarabia jak na warunki polskie sporo, ale nie zamieniłabym się z nią... jeszcze chwila i z synem będzie miała kłopoty wychowawcze bo po prostu poświęca mu za mało czasu...to kwestia priorytetów.
chyba troche zbaczamy z tematu... ;) nie tego miał tyczyć wątek...ja mam odczucie-że w niektórych branżach są znacznie 'szersze" możliwości niz w innych, a są branże, w których jest pewna granica (stosunkowo niewysoka) zarobkow...no i tyle, wydaje mi sie, że co do zasady po studiach technicznych jest w kwestii wynagrodzen lepiej niz np po humanistycznych (co do zasady oczywiscie ), ja mieszkam tuz kolo gdanska, w otoczeniu domkow jednorodzinnych i widze ze czesto jest tak-ze majac domek (i oczywisci kredyt) ludzie (zwlaszcza stosunkowo mlodzi 30-35 lat) żyja dosc 'rozwaznie' i oszczednie, kalkuluja-aby wszytsko dopiac w budzecie domowym, nie zawsze jest tak, ze mieszkajacy w domach maja 'kokosy' i wydaja lekką ręką na wszystko
wymówki wymówki i jeszcze raz tłumaczenie się dlaczego się nie da.....
A bo czasu nie ma, a bo dzieci przeszkadzają a bo studia nie takie a bo branża nie ta. ..
jak ktoś nie chce wyciągnąć ręki po wiecej to nikt mu sam z siebie w tą rękę nic wiecej nie włoży
nie dziwię się bo z takim podejściem to usiadlabym w domu na tyłku i płakała że się nie da
U mnie kasa się musi zgadzać, po to się pracuje by móc utrzymać samodzielnie chociaż własną osobę
I tak naprawdę nie ma większego znaczenia czy będzie to kopanie rowów czy praca nad lekiem na raka
Zdarzyło mi się zmienić pracę ktorą lubiłam tylko dlatego że kasa się nie zgadzała
Z pustego i Salomon nie naleje
A bo czasu nie ma, a bo dzieci przeszkadzają a bo studia nie takie a bo branża nie ta. ..
jak ktoś nie chce wyciągnąć ręki po wiecej to nikt mu sam z siebie w tą rękę nic wiecej nie włoży
nie dziwię się bo z takim podejściem to usiadlabym w domu na tyłku i płakała że się nie da
U mnie kasa się musi zgadzać, po to się pracuje by móc utrzymać samodzielnie chociaż własną osobę
I tak naprawdę nie ma większego znaczenia czy będzie to kopanie rowów czy praca nad lekiem na raka
Zdarzyło mi się zmienić pracę ktorą lubiłam tylko dlatego że kasa się nie zgadzała
Z pustego i Salomon nie naleje
Ja mam przeświadczenie, że sporo jest zależne od organizacji oraz priorytezacji rzeczy. Ja nie mam dużych zarobków i stać mnie aby wyjechać sobie na tydzień na maltę, czy do chorwacji w roku, a koszta takiej wycieczki wcale nie są duże. Moi znajomi wolą wydać na nowy telewizor który był w cenie praktycznie mojej wycieczki ;p
A ja mam dodatkowo kredyt na samochód w toyota bank, wynajmuje mieszkanie, mam na utrzymaniu zwierzęta i oszczędzam przy gotowaniu :>
A ja mam dodatkowo kredyt na samochód w toyota bank, wynajmuje mieszkanie, mam na utrzymaniu zwierzęta i oszczędzam przy gotowaniu :>