Widok
W porządku:) Fajne położne, pytają jakie masz preferencje (warto mieć swój plan porodu wydrukowany), różne pozycje możliwe, różne znieczulenia. Gorzej z warunkami ja oddziale potem, no ale to tylko 2/3 dni. Ważniejsze jest to, że jest się w dobrych rękach:) Pisz jakbyś miała konkretne pytania, bo rodziłam tam 2 tyg temu.
Pozdrawiam słowa dziewczyn. Rodziłam w maju, nie mam zastrzeżeń. Położna porodowa konkretna, opieka poporodowa cudowna. Zarówno lekarze, pielęgniarki i położne do rany przyłóż. Nawet jedzenie znośne. Leżałam w sali z 2 dziewczynami, vez łazienki - idzie przeżyć bo leżysz 3 dni. W toaletach i prysznica h nie ma kolejek, mimo że sake były obłożone w 100%. Ja przyjechałam z rozwarciem 4cm i z sączącymi się wodami więc nie było już czasu mnie odesłać. Jedynie izba przyjęć kuleje - niezbyt mile panie.
Ja leżałam 6 dni, bo wcześniak, inkubator, słabo przybierał, podwyższona bilirubina. Więc ta 3-osobowa strasznie wąska sala już się robiła bardzo upierdliwa... Musiałyśmy łóżeczkami dzieci manewrpwać żeby się wydostać z łóżka... Łazienki brak, czajnik jeden na korytarzu, laktatory tylko dwa i dziewczyny latały między pokojami cały czas żeby pożyczać, oddawać. Ale tak jak mówiłam ludzie rekompensują wszystko.
Z miejscem na maxa zależy od dnia. Ja przyjechałam razem z 2 innymi dziewczynami w jednym momencie, a mieli wtedy tylko 1 miejsce wolne na porodówce... Zostałam ze względu na wody, które odeszły w domu i skurcze już miałam co 3 min jak dotarłam do szpitala. Tamte dwie dziewczyny musieli odesłać :( Pytałam położnej czy dziś jakaś pełnia, że taki ruch (okazało się, że faktycznie była haha), a ona na to, że u nich tak zawsze... Więc nie mw co jechać do szpitala na samym początku akcji, lepiej zaczekać aż się trochę rozkręci to szanse na miejsce będą też większe :P Na izbie przyjęć pielęgniarka dzwoniła do uck jak z miejscem i też nie mieli... "I dokąd ja je odeślę, jak nie mamy dzie położyć..." :( Oj słabo w Gdańsku z tymi porodówkami.
Co do A lub B na Zaspie to totalny przypadek. Akurat się coś zwolni i tam Cię położą. Nie da się w żaden sposób tego przewidzieć ani załatwić...
Z miejscem na maxa zależy od dnia. Ja przyjechałam razem z 2 innymi dziewczynami w jednym momencie, a mieli wtedy tylko 1 miejsce wolne na porodówce... Zostałam ze względu na wody, które odeszły w domu i skurcze już miałam co 3 min jak dotarłam do szpitala. Tamte dwie dziewczyny musieli odesłać :( Pytałam położnej czy dziś jakaś pełnia, że taki ruch (okazało się, że faktycznie była haha), a ona na to, że u nich tak zawsze... Więc nie mw co jechać do szpitala na samym początku akcji, lepiej zaczekać aż się trochę rozkręci to szanse na miejsce będą też większe :P Na izbie przyjęć pielęgniarka dzwoniła do uck jak z miejscem i też nie mieli... "I dokąd ja je odeślę, jak nie mamy dzie położyć..." :( Oj słabo w Gdańsku z tymi porodówkami.
Co do A lub B na Zaspie to totalny przypadek. Akurat się coś zwolni i tam Cię położą. Nie da się w żaden sposób tego przewidzieć ani załatwić...
Racja, ze mozna rodzic i 2 tygodnie po terminie, ale od ok. 7-10 dnia trzeba byc juz pod stala kontrola, bo ciaza przeterminowana jest podwyzszonwgo ryzyka i jednego dnia moze byc wszystko ok, a drugiego lozysko moze byc juz niewydolne, albo dziecko wydalic smolke. Jezeli do tego kobieta ma jakies ryzyko w wywiadzie, to lepiej dmuchac na zimne i nie ryzykowac zdrowiem dziecka i swoim.
Nie polecam z własnego doświadczenia. Chciałam rodzić w pozycjach wertykalnych, szybko mi odmówiły i kazał położyć się standardowo na plecach, nikt nie zachęcał do ruchu ani właśnie pozycji wertykalnych. Na IP żadnej miłej Pani o wszystko krzyk. Gdy już mnie przyjęli, zanim dojechałam windą na górę to nagle zabrakło miejsc(po znajomości ktoś inny wszedł na porodówkę) i poszłam na patologie. Tam nikt się mną nie zainteresował oprócz wywiadu. Najgorsze rozwieranie spędziłam na korytarzu bo "niech Pani nie korzysta z łóżka bo będę musiała zmienić pościel". Jak się upomniałam to położna zbadała mnie ginekologiczne. Przez dwie doby zaczęli się mną interesować po mojej interwencji i prośbie o pediatre i o ginekologa. A tak mieli w głębokim powiązaniu, że dziecko mi non stop płacze w nocy
No coś Ty? O kurde... To współczuję takich doświadczeń Ella. A kiedy to było?
Ja miałam zupełnie odmienne. Położna, która była ze mną podczas porodu do rany przyłóż, motywowała, pomagała. Na odzdziale potem może nie wszyscy, ale większość personelu bardzo miła i pomocna. Położna kazała dzwonić dzwonkiem jakby się coś działo albo nawet jakbym sama nie miała siły do toalety pójść. Przychodziły pytać czy wszystko ok, czy potrzebuję przeciwbólowych leków więcej, czy nie zawieźć mnie na wózku na wcześniaki do synka...A jedna bardzo mi z laktacją pomogła :))
Normalne jakbyśmy w 2 różnych szpitalach były...
Ja miałam zupełnie odmienne. Położna, która była ze mną podczas porodu do rany przyłóż, motywowała, pomagała. Na odzdziale potem może nie wszyscy, ale większość personelu bardzo miła i pomocna. Położna kazała dzwonić dzwonkiem jakby się coś działo albo nawet jakbym sama nie miała siły do toalety pójść. Przychodziły pytać czy wszystko ok, czy potrzebuję przeciwbólowych leków więcej, czy nie zawieźć mnie na wózku na wcześniaki do synka...A jedna bardzo mi z laktacją pomogła :))
Normalne jakbyśmy w 2 różnych szpitalach były...
Na Zaspie rodziłam 10 miesięcy temu. Zafundowali mi taką traumę, że już więcej dzieci nie chcę. W dzień porodu USG wskazało, że dziecko będzie ważyć ok 4200g, a więc na obchodzie lekarskim zapytałam Pani doktor jak to będzie ze mną, co mnie czeka itd. Odpowiadała cierpliwie na moje pytania i sama miała obawy co do porodu naturalnego w moim przypadku, bo to mój pierwszy poród, dziecko duże, cukrzyca ciążowa i nie mam zbyt szerokiej miednicy. Dostałam silnych i częstych skurczy ok 15 w szpitalu a 22 byłam na porodówce, bo musiałam czekać aż zwolni się miejsce. Podczas porodu raz na jakiś czas ktoś do mnie zaglądał czy coś się dzieje, a kiedy zorientowali się, że podali mi coś na co jestem uczulona(mieli informacje o uczuleniach), to już cały czas ktoś był przy mnie. Nie dość że sam poród nie należy do przyjemnych doświadczeń, to zafundowali mi jeszcze wiele innych atrakcji przez silną reakcje alergiczną. Kiedy mijała 9 godzina porodu bez konkretnego postępu, to zapytałam lekarza czy może lepiej wykonać CC, to usłyszałam "to nie pani tutaj decyduje". W końcu po 15h urodziłam. Długo dochodziłam do siebie, a psychicznie to już chyba na zawsze zostanie uraz. Może miałam pecha co do załogi, nie wiem.
Nikomu nie życzę takich doświadczeń.
Dużo zdrówka dla maluszka:)
Nikomu nie życzę takich doświadczeń.
Dużo zdrówka dla maluszka:)