Miałam identyczną sytuację. Groźby, skarga do kurii, itp nic nie pomogły. W ostatniej chwili znalazłam koleżankę, która przyjmuje kolendę. Poszłam do jej księdza, podałam jej adres i dostałam...
rozwiń
Miałam identyczną sytuację. Groźby, skarga do kurii, itp nic nie pomogły. W ostatniej chwili znalazłam koleżankę, która przyjmuje kolendę. Poszłam do jej księdza, podałam jej adres i dostałam zaświadczenie. Księża robią sobie notatki podczas kolendy i miał w swoim kajeciku zapisane, że odmawiam przyjęcia od kilku lat! Nawet nie zapytał, czy może uczęszczam do innego kościoła. Szkoda nerwów bo i tak nic nie załatwisz. Musisz pokombinować.
zobacz wątek
6 lat temu
~wierzę w siebie a nie w księdza