Widok
Zdalne nauczanie
Czy to jest normalna sytuacja aby nauczycielka kl IV zadawała do przerobienia z matematyki 64 zadań a dzisiaj do soboty 33 zadania i to nowy materiał. Inne przedmioty też są do odrobienia. Dziecko jest wykończone odrabianiem lekcji i przez kilkanaście godzin siedzenia przed komputerem. Chyba nie tak miało wyglądać zdalne nauczanie.Dzwonię do kuratorium ale albo zajęty numer albo nikt nie odbiera.Jestem wykończona i psychicznie i fizycznie. Może ktoś znajdzie radę na nadgorliwych nauczycieli. Nie każdy rodzic ma wykształcenie pedagogiczne aby uczyć dzieci. Pomóżcie rozwiązać problem młodszych dzieci i ich rodziców chodzi o ogrom zadawanych lekcji ze wszystkich przedmiotów - szkoła podstawowa nr 37 w Gdyni kl. IV.
Dokładnie, napisz do nauczyciela. Może po prostu nie wie i popłynął. Jeśli nic to nie da, napisz do dyrektora szkoły. I dopiero, gdyby tu nic nie wyszło, to do kuratorium.
Nigdy nie zaczyna się zgłaszać swoich zastrzeżeń do pracownika zaczynając od prezydenta, prezesa itp. Zacznij od samego zainteresowanego.
Nigdy nie zaczyna się zgłaszać swoich zastrzeżeń do pracownika zaczynając od prezydenta, prezesa itp. Zacznij od samego zainteresowanego.
Na dziecko klasy IV nie obowiązuje zwolnienie dla rodzica wiec dziecko siedzi same. Kto ma mu materiał wytłumaczyć skoro rodzice siedzą w pracy? Dostęp do internetu?Dla 10-latka? Samodzielny i całodzienny? Wolne żarty! Nie dajmy się zwariować. To wyjątkowa sytuacja. Nauczyciele przesyłają bo im kazano iść dalej z materiałem i też nie są zadowoleni z takiego obrotu rzeczy. Z drugiej strony,gdybym chciała być nauczycielem dla swoich dzieci to bym się zatrudniła w szkole. Następna sprawa - jeśli jest więcej niż jedno, czy dwoje dzieci a komputer jeden to co z lekcjami? Hmmmm, które dziecko wybrać...? Tak samo praca z domu - jednak wymaga minimum skupienia i e-dostępu więc siłą rzeczy dzieci do popołudnia nie będą lekcji mogły odrabiać. Dostajemy wytyczne, zrobimy tyle ile damy radę, a jak nie to mam na to wylane, nadrobią w szkole, bo w domu nie ma takiej możliwości...
Od razu do kuratorium... Po drodze można zwyczajnie bezpośrednio zaapelować do nauczyciela, wychowawcy, ewentualnie dyrektora szkoły. Tak jak ktoś wyżej napisał, do środy 25 marca nauczyciele nie powinni zadawać nowego materiału, a jedynie utrwalający i nie przesadzać, bo z każdego przedmiotu dzieci mają coś zadane. Poza tym trzeba było również zbadać dostępność dzieci do konta na GPE oraz urządzeń typu laptop, komputer czy tablet. Po 25 marca, kiedy wiadomo, że przymusowy pobyt w domu się przedłuży, będą możliwe lekcje on-line czy przez program Teams.
I nauczyciele polecą z materiałem nie patrząc czy dziecko ma możliwość dostępu do komputera. Sąsiadka ma 5 dzieci w szkole podstawowej i średniej i już się martwi jak to wszystko ogarnąć logistycznie.
Ja mam dziecko dopiero w 2 klasie podstawówki ale dzieci do 25 marca nie miały kompletnie nic zadane. Wychowawczyni zaleciła tylko trenowanie czytania, pisania i liczenia. Co będzie poźniej jeszcze nie wiemy. Rodzice dostali przez dziennik elektroniczny ankiety z zapytaniem czy np. dziecko ma dostęp do komputera i internetu, czy ma możliwość żeby uczestniczyć w lekcjach on line w tych samych godzinach co w szkole, jakie inne uwagi i zastrzeżenia mają rodzice itd.
Ja mam dziecko dopiero w 2 klasie podstawówki ale dzieci do 25 marca nie miały kompletnie nic zadane. Wychowawczyni zaleciła tylko trenowanie czytania, pisania i liczenia. Co będzie poźniej jeszcze nie wiemy. Rodzice dostali przez dziennik elektroniczny ankiety z zapytaniem czy np. dziecko ma dostęp do komputera i internetu, czy ma możliwość żeby uczestniczyć w lekcjach on line w tych samych godzinach co w szkole, jakie inne uwagi i zastrzeżenia mają rodzice itd.
Sama sobie zaprzeczasz. Najpierw piszesz, że nauczyciele polecą z materiałem, a potem że dostałaś ankietę z pytaniem o dostęp do komputera. Oczywiście jest to wszystko bardzo trudne do ogarnięcia, ale właśnie po to są te ankiety czy inne formy sprawdzania, do czego uczeń ma dostęp, aby przebiegło to w miarę możliwości najlepiej.
Chodziło mi o to, że w większości szkół za pewne polecą z materiałem nie patrząc na to jakie dzieci mają możliwości chociażby techniczne. W szkole mojego dziecka dyrekcja dała ankiety i pyta co i jak. Ale jak uznają że np. 80% rodziców potwierdziło, ze może być nauką on linę to pewnie będą robić nie patrząc na pozostałe 20 % . Nie wierzę, że każda szkoła dopasuj się do możliwości każdego ucznia. W każdej szkole będą takie dzieci, które z jakiś powodów nie będą w stanie opanować zadanego materiału.
U nas nie ma takiego problemu, ale niektórzy z cwanych nauczycieli, którzy zbyt często nie pojawiali się w szkole oraz, ci którym edukacja nie wychodzi za dobrze, zwęszyli doskonałą okazję do ukrycia swoich braków i opóźnień rękami rodziców, dlatego przesyłają dzieciom zaległy, rozbudowany materiał którego w szkole za nic, z powodu ilości godzin, nie dałoby się do końca roku zrealizować.... sprytne
No my i cały weekend nadrabiamy co dostaliśmy w tygodniu. Robiliśmy lekcje codziennie. Może jakbym miała jedno dziecko to jakoś bym ogarnęła ale 2 sztuki to już wymiękam. Już mi się te lekcje po nocy śnią, serio:) Może to jakoś z czasem ogarniemy. Dzieciaki mówią,że wolały by do szkoły chodzić. Edukacja domowa nie jest dla każdego i wymaga dużej samodyscypliny. Dzieciaki jednak w szkole są bardziej zmobilizowane. My się bardzo męczymy. Ja też nie czuję się w roli nauczyciela za dobrze, zwłaszcza z każdego przedmiotu. Myślą nad kontaktem z nauczycielami on line, to jest bardzo potrzebne, byle łącza dały radę. Jakoś to trzeba przetrzymać. Sam fakt odcięcia od właściwie swojego normalnego życia też jest ciężkim doświadczeniem dla wszystkich. Dobrze,że mamy rodziny przy sobie, to najważniejsze.
Nauczycielu- nikt jeszcze nie dostaje... Wynagrodzenie dostaję się za przepracowany miesiąc (w zasadzie we wszystkich branżach), użycie określenia "dostaje" było pewnym uproszczeniem i skrótem myślowym, czytelnym chyba dla każdego. Co do podstawy wynagrodzenia- inni nie dostają ( dobrze: nie dostaną) nawet 60% podstawy. O wszelkich premiach, dodatkach również mogą pomarzyć. Nie wspominając już o właścicielach drobnych przedsiębiorstw, którzy całkowicie stracili możliwość zarobkowania. Wśród Nauczycieli mojego dziecka jedynie 3 wysłało cokolwiek!!! ( jakąkolwiek informację- jeden z tych nauczycieli- zaledwie jedno zdanie). Do tej pory byłam za nauczycielami, popierałam ich postulaty, ale takie- powiem dosadnie- pozoranctwo pracy, a w zasadzie jej niewykonywanie przy dzisiejszym dostępie do techniki, funkcjonowaniu dzienników elektronicznych- po prostu mnie oburza.Po wpisach powyżej widzę, że w części szkół jest inaczej- nauczyciele zadają zadania, powtórki. Mnie jednak interesuje, jak jest u nas. O ironio losu- była to jedna ze szkół najbardziej zaangażowana w Trójmieście w zeszłoroczny strajk...
Wiem ,że różowo nie jest , zwłaszcza jak ma się dzieciaka od 4 klasy w górę ale trochę trąci trollem twój komentarz .Nie w każdej szkole tak jest.U mnie wychowawczyni jest mocno zaangażowana i od początku przesyła zadania dla dzieci zarówno z polskiego,matmy,przyrody ,plastyki a nawet prowadzi ,krótkie lekcje na skyp w grupach kilkuosobowych o ile możliwości techniczne u dzieci na to pozwolają ,robi co może a łatwo nie jest i jej i dzieciakom jak również rodzicom.U nas łatwiej bo to jeszcze edukacja wczesnoszkolna natomiast wiem od koleżanek ,które mają dzieci w starszych klasach ,że jest masakra i dzieci jak i rodzice mają full roboty z lekcjami.No ale takie są wymagania ministra edukacji a możliwości technicznych brak bo ministerstwo nie wzięło chyba pod uwagę,że nie wszystkie dzieci wbrew pozorom mają dostęp do szybkiego łącza,komputerów ,drukarek w domu a rodzice pracują ,no cóż mam nadzieję ,że jakoś to przetrwamy bo wyjścia innego nie mamy.
Nika, zapewniam cię, że nie jestem żadnym trollem. Na jakiej podstawie tak uznałaś? Wytłumacz mi to, proszę. W sumie możesz wierzyć lub nie- wszystko mi jedno. Jestem po prostu zaniepokojona przyszłością mojego dziecka. Rozmawiając ze znajomymi mamami dostaję informacje, że część dzieci prracuje z nauczycielami. A sprawę już zgłosiłam w zeszłym tygodniu. Otrzymałam odpowiedź- mogą, ale póki co nie mają obowiązku. Powtarzam z Synem materiał, który ma przerobiony- w 5 klasie jesteśmy dopiero na ułamkach! A gdzie reszta materiału? Pani z matematyki nie odezwała się ani jednym zdaniem, no tak, ale przecież ona może, a nie musi...
Z tego co piszesz to taka sytuacja miała miejsce wcześniej a nie jest wynikiem ostatnich wydarzeń, miej pretensje do waszej nauczycielki matematyki i dyrektora waszej szkoły a nie ty wrzucasz wszystkich nauczycieli do jednego wora.Z tego co ja się orientuję to od środy wszyscy nauczyciele mają obowiązek zdalnego nauczania a jak to będzie w praktyce to zobaczymy bo tak jak pisałam wcześniej nie każdy dzieciak a może i nauczyciel ma możliwości techniczne do prowadzenia takiego nauczania.
Dodam jeszcze ,ze rozumiem twoje obawy bo nauczycielka ewidentnie nie wywiązuje się ze swoich obowiązków a dyrektor nie wiem czy nie bierze sprawy na poważnie czy też przymyka na to oko bo prawda jest też taka,że nauczycieli matematyki na rynku trójmiejskim brak i dyrektor zwyczajnie nie będzie miał na kogo jej wymienić.
Nika, dziękuję za dobre słowa.
Do wszystkich czytających: proszę o niewrzucanie wszystkich nauczycieli do jednego wora. Jak w każdej branży czy grupie zawodowej i w szkole znajdą się lenie i obiboki. Tak jak w urzędzie, sklepie czy na budowie... Ale zapewniam Was, że sytuacja wygląda inaczej, niż przedstawiają je tu osoby powyżej. Mamy spotkania on-line z dyrekcją. 100% grona łączy się jednoczasowo i ustalamy dalsze zadania od zeszłego tygodnia. Ustalamy plan komunikowania się z uczniami, wybieramy formy i metody zdalnej pracy. Mamy przykaz, żeby zachować zdrowy rozsądek i znaleźć taki sposób, aby był przystępny dla dzieciaków i możliwy do wykonania przez wszystkie dzieci, łącznie z tymi, które nie mają dostępu do internetu czy komputera.
I druga rzecz: my też jesteśmy ludźmi. Też mamy własne dzieci, których musimy dopilnować. Też musimy mieć warunki do pracy i to w tym samym czasie, kiedy nasze dzieci będą łączyć się przez system Teams, skypa czy zoom ze swoimi nauczycielami. To nie są komfortowe warunki do pracy i zapewniam Was, że każdy chętnie wróciłby do normalności.
I coś jeszcze... Jeśli Wasze dziecko trafiło na kiepskiego nauczyciela, to zawsze możecie zareagować. Zaczęłabym od samego nauczyciela - napiszcie do niego. Jeśli to nie przyniesie skutku - poproście wychowawcę o interwencję. Dalej jest dyrektor. Kuratorium na końcu.
Do wszystkich czytających: proszę o niewrzucanie wszystkich nauczycieli do jednego wora. Jak w każdej branży czy grupie zawodowej i w szkole znajdą się lenie i obiboki. Tak jak w urzędzie, sklepie czy na budowie... Ale zapewniam Was, że sytuacja wygląda inaczej, niż przedstawiają je tu osoby powyżej. Mamy spotkania on-line z dyrekcją. 100% grona łączy się jednoczasowo i ustalamy dalsze zadania od zeszłego tygodnia. Ustalamy plan komunikowania się z uczniami, wybieramy formy i metody zdalnej pracy. Mamy przykaz, żeby zachować zdrowy rozsądek i znaleźć taki sposób, aby był przystępny dla dzieciaków i możliwy do wykonania przez wszystkie dzieci, łącznie z tymi, które nie mają dostępu do internetu czy komputera.
I druga rzecz: my też jesteśmy ludźmi. Też mamy własne dzieci, których musimy dopilnować. Też musimy mieć warunki do pracy i to w tym samym czasie, kiedy nasze dzieci będą łączyć się przez system Teams, skypa czy zoom ze swoimi nauczycielami. To nie są komfortowe warunki do pracy i zapewniam Was, że każdy chętnie wróciłby do normalności.
I coś jeszcze... Jeśli Wasze dziecko trafiło na kiepskiego nauczyciela, to zawsze możecie zareagować. Zaczęłabym od samego nauczyciela - napiszcie do niego. Jeśli to nie przyniesie skutku - poproście wychowawcę o interwencję. Dalej jest dyrektor. Kuratorium na końcu.