A ja Ci powiem z punktu widzenia brata kierowcy zawodowego, który już jest po rozwodzie i płaci alimenty na 4 dzieci, mimo że jego żona znalazła kogoś, kto ją chciał słuchać. Sam dużo służbowo...
rozwiń
A ja Ci powiem z punktu widzenia brata kierowcy zawodowego, który już jest po rozwodzie i płaci alimenty na 4 dzieci, mimo że jego żona znalazła kogoś, kto ją chciał słuchać. Sam dużo służbowo jeżdżę osobówką, ale codziennie w domu jestem. Ale do rzeczy, kierowcy zawodowi, to dość specyficzny typ faceta, trochę do marynarzy podobni. Niestety tutaj jest ciągła presja, spedytora, czasu, potencjalnej kontroli ITD, policji itp. Nie mają z kim gadać, jedynie przez radio wymieniają krótkie komunikaty między sobą. na parkingu głównie o robocie gadają i głupotach, nikt tam problemami nie chce się dzielić. Generalnie trochę cofają się w swoich możliwościach werbalnych, umysłowych, dlatego komunikują się zwięźle, krótko, czasem bez głębszego zastanowienia. Książek na pauzie też nie czytają :-) To powoduje formę automatyzmu, gdzie wszystko musi iść zgodnie z planem i nie chcą słuchać o problemach (bo to im się kojarzy z awarią, wypadkiem, kapciem...). Moja rada, niech zmieni pracę, nie musi być w trasie przez 2-3 tygodnie, żadne pieniądze nie wynagrodzą słabymi/zerwanymi relacjami z dziećmi, żoną, rodziną. Pobyt w domu automatycznie traktuje jak pauzę w pracy, gdzie ma wypocząć, wyspać się czy popatrzeć w TV czy internet. Przez telefon nie jesteś w stanie "zdrowo porozmawiać", bo on jest zwykle w trasie i skupia się na drodze (faceci nie są multifunkcyjni i nie są w stanie skupić się na dwóch czynnościach w tym samym czasie). Problemów w domu też nie rozwiąże będąc kilka dni w domu w ciągu miesiąca. A małżeństwo będzie miało kolejne kryzysy, albo w końcu stwierdzisz, że wolisz gdy on jest w trasie, bo przynajmniej spokój w domu, a i tak musisz sama wszystko ogarnąć. Albo znajdzie się kolega, który będzie chciał z Tobą rozmawiać, pocieszyć i rozwiązywać Twoje problemy, pomyślisz że jemu bardziej zależy niż mężowi. Podejmijcie wspólnie tą decyzję, bo niestety szanse na przetrwanie zdrowej małżeńskiej relacji są nikłe... Powodzenia
zobacz wątek