Widok
Życie bez miłości i słów "kocham Cię"...
Ludki zagladajace tu powiedzcie mi jak długo,ile lat tak da się żyć.... Czy ktoś z Was tak żył?Był w związku tylko dla dzieci.. takie zyciecrazem Ale tak jak osobno... brak zrozumienia,słowa które ranią słyszalne często. Brane już tak 5lat i brak mi sił,brak mi odwagi by odejść bo dzieci...
Wartościowe rzeczy naprawia się. Usiądź i zastanów się co dla Ciebie i dzieci jest ważne. Jakim partnerem jest mąż. Czy można na nim polegać , czy czujesz się bezpieczna i Wasze dzieci, czy dba o Was i szanuje. Porozmawiaj z nim spokojnie i powiedz czego Ci brakuje, czego pragniesz ale zapytaj też o to samo męża. Każde małżeństwo przechodzi mniejsze lub większe kryzysy . Walcz o swój związek i nie poddawaj się zbyt szybko. Powodzenia :)
Żyjąc w związku tylko dla dzieci robisz im krzywdę. Dzieci czują każdy fałsz, wychowasz kolejne pokolenie które będzie z kimś tylko ze strachu przed samotnością, jaki im dasz wzór związku n? przyszłość.
Zrób sobie solidny rachunek sumienia- co Tobie nie pasuje i dlaczego masz dość. zajrzyj w głąb siebie
Podejmijcie próbę naprawy związku- przykładowo terapia dla par .
Nie podejmuj decyzji pochopnie . Gdy jednak mimo prób podejmiesz decyzję o rozstaniu to nie wyrzucaj sobie- nie wszystko warto "naprawiać" na siłę i na siłę nikogo nie zmusisz do miłości. Samooszukiwanie to niby dobra rzecz ale na dłuższą metę nie do zniesienia. Życie w udawnym związku bez miłości musi być straszne.
Zrób sobie solidny rachunek sumienia- co Tobie nie pasuje i dlaczego masz dość. zajrzyj w głąb siebie
Podejmijcie próbę naprawy związku- przykładowo terapia dla par .
Nie podejmuj decyzji pochopnie . Gdy jednak mimo prób podejmiesz decyzję o rozstaniu to nie wyrzucaj sobie- nie wszystko warto "naprawiać" na siłę i na siłę nikogo nie zmusisz do miłości. Samooszukiwanie to niby dobra rzecz ale na dłuższą metę nie do zniesienia. Życie w udawnym związku bez miłości musi być straszne.
Uciekaj jak szybko się da.Tak się nie da żyć, wiem coś o tym, bo poświęcałam samą siebie przez 5 lat i nie byłam szczęśliwa, no może tylko momentami, jak mąż łaskawie miał dobry humor.Dzieci czują, że coś jest nie tak, są bystrzejsze niż nam się wydaje.Właśnie ze względu na nie odejdź, żeby nie powielały waszych nienaturalnych zachowań.Kiedy jest miłość ludzie potrafią ze sobą rozmawiać o wszystkim, nawet po największej kłótni.
Jestem mężem. przechodze przez to co Ty, ale chyba z drugiej strony, to ja jestem tym, który nie kocha, w każdym razie nie na tyle żeby to okazywać i być szczęśliwym. Staram sie, próbuje, bardzo chciałbym żeby było tak jak kiedys. Czemu już nie jest? nie wiem, chyba oboje sie do tego przyczyniliśmy, teraz trudno nam to odzyskać. Trzeba próbować, chcieć, tylko boje sie że nawet najszczersze chęci nie są w stanie wpłynąć na to co sie czuję. Czuję pustkę (nie, nie zakochałem sie w nikim innym). To trwa już długo, ale wciąz nie wyobrażam sobie żeby mogło być przyczyną końca, chociaż nie jest łatwo i cierpimy przez to oboje. O ile Twoj mąż był kiedyś bardziej wylewny i przestał okazywać uczucia bo wygasły, to nie jest mu pewnie łatwiej niż Tobie. Jeśli zawsze taki był, cóż, wiele osób nie umie okazywać uczuć ale nie znaczy to że ich nie ma.
> Jestem za młoda
Wiek Jako wytłumaczenie?
Słąbe dosyć.
Ale nieco tłumaczy niezrozumienie pytania.
Dotyczyło ono Twej wypowiedzi "Nie zasłużyłam na takie życie".
A na jakie, wg Ciebie zasłużyłaś?
Co, w całym Twoim życiu, powoduje Twój sprzeciw?
Co sprawia, że uważasz, że powinnaś mieć lepsze?
Co zrobiłaś, aby takie rzeczywiście było?
Nie odpowiadaj mi.
Odpowiedz sobie.
Wiek Jako wytłumaczenie?
Słąbe dosyć.
Ale nieco tłumaczy niezrozumienie pytania.
Dotyczyło ono Twej wypowiedzi "Nie zasłużyłam na takie życie".
A na jakie, wg Ciebie zasłużyłaś?
Co, w całym Twoim życiu, powoduje Twój sprzeciw?
Co sprawia, że uważasz, że powinnaś mieć lepsze?
Co zrobiłaś, aby takie rzeczywiście było?
Nie odpowiadaj mi.
Odpowiedz sobie.
Dlaczego tu jestem??? Bo dziś usłyszałam, że generalnie małżeństwo to coś czego mój mąż bardzo żałuje, że lepiej było mu jak był sam. I to wszystko wypowiedziane tak po prostu, bez kłotni... Mam wrażenie, że żyję w jakimś nierealnym, zakłamanym świecie. Niby wszystko jest ok, niby żyjemy razem, ale jak bardzo osobno... Te słowa o których mówisz słyszałam 1 raz w życiu. Kiedyś miałam ogromną radość życia, dziś nie umiem się już cieszyć życiem. Mam wrażenie że to gdzieś odeszło i już nie wróci.... Nigdy w życiu nie czułam się tak samotna jak dziś... mając dziecko i męża...
Nie... Dziecko jest już prawie dorosłe... było dobrze, od 2 lat jest tendencja spadkowa. Nie ma krzyków, kłótni, jest tylko pustka. dziecko to czuje, wiem o tym... Powierzchownie wszystko jest jak należy, każdy myśli że jesteśmy wzorowym małżeństwem... Ale tak nie jest...No i od czasu "taki strzał" jak dziś... Wymiękłam... Już czasami brak mi nadziei że kiedyś będzie lepiej
Mam nadzieję, że się dogadamy... Ja go kocham. Nigdy mnie nie skrzywdził. Wiem, że mnie szanuje, ale nie wiem czy kocha...Te słowa ostatnio tak bolą... Ale jeśli tak ma być nadal to nie wiem czy to wytrzymam. Na to wszystko nałożyły się różne problemy. Może jak one się skończą to i u nas coś drgnie...
to nie wasza wina , ani waszych partnerów, to defekt cywilizacyjny, gdzieś w pogoni za ewolucją, gubimy szczęście i radość z życia (ono nie ma siły już za nami gonić i pada na zawał) , nie mając w sobie nie potrafimy jej przekazywać następnym pokoleniom. Cieszymy się gdy dzieci mamy takie mądre i cwane, bo to im się przyda jak będą dorosłe...
i tak jako cywilizacja dziczejemy coraz bardziej.
i tak jako cywilizacja dziczejemy coraz bardziej.
Nie mam już sił....Prócz zaplaconych rachunków nie mam nic....chyba nie zrozumiał,ze rodzina =większe opłaty.Przybkazdych płatnościach robi wyrzuty jakby była moja winą,ze trzeba płacić...jak ma ten gorszy dzień chodzi za mną i gasi mi swiatlo,robi wyrzuty ze gdy on Jest w pracy ja na jego koszt szaleje z ogrzewaniem,ze kamerkę zamontuje by wiedzieć co ja robię....teksty "kobieto ze wsi" i wiele innych... kim ja jestem by tego słuchać?Nie długo dziecko zauważy ze ojciec nie szanuję, I myśli,ze jest jest już super facet...bo czego mogę chcieć więcej skoro mam wszystko zapłacone A jestem tylko pasozytem ....W jego oczach.
Nie daje sobie rady wiec wyżywa sie na Tobie
mimo smutku,stanowczo z jajami koebicymi---powiedz--musimy poroamawiac i to szczerze
oboje chcielismy byc razem,mamy dziecko---głosniej -JEST NAS TROJE
bez epitetów i "ty taka i ty taki,dziecko do kolezanki
kawa na łąwe---czego mu brakuje--czego tobie brakuje
jak on widzi rozwiazanie-jak ty!
i negocjacje
na samym poczatku-zaznacz---chcesz ratowac zwiazek dla was i i dla dzieckaa le nie bedziesz tego robic ,kiedy stwierdzisz ,ze nie ma szans
wiec złozysz pozew
spróbuj stonowac jego i badz cierpliwa
gdy zacznie gdyrac--to nie daj sie pociagnac tylko spokojnie spasduj go--gestem reki--"umówilismyu,ze nikt nikogo niebedzier obrazał itp
widze,ze w tym zwiazku-ty masz wiecej rozumu
wiec --badz ta sdzyja!sprubuj przynajmniej
nie da sie z kilka razy---to zaproponuj madiacje,wizyte w poradni psych--rodzinnej
najpierw zaproponuj a potem umów--i idz nawet sama jak nie bedzie chciał
powiedz--mamy dziecko i oboje jestesmy za nie odpowiedzialni
stanowcza badz ale mimo ,ze on nie chce (moze nie umie--taki był jego ojciecmatka--tak było w domu) ---okazywac uczucia --ty mimo tego okazuj imów o uczuciach
pokaz mu nie tylko nazwij --o co ci chodzi
spróbuj ,moze juz to zrobiłąs --zainicjowac "odnowe" w łózku--moze sie facet w tych warunkach otworzy??
moze sam jest wkurzony ,ze macie za mało kasy--a chciałby miec--maja koledzy i wopgóle ma jakies tam marzenia--a tu kicha
stad to gadanie--ze samemu było lepiej??
spróbujcie naprawiac---potem dopiero mysl o rozstaniu
wywalkic mozna zawsze
ale najpierw sprawdzic--co jest zepsute i i czy sie da naprawic--skleic ,załatac
zmienic uzytkowanie
to dotyka wszystkich
ludzie ze soba nie rozmawiaja -nie umieja nazwyac emocji
jestes madra i wrazliwa -probuj--zobaczysz co dalej...
mimo smutku,stanowczo z jajami koebicymi---powiedz--musimy poroamawiac i to szczerze
oboje chcielismy byc razem,mamy dziecko---głosniej -JEST NAS TROJE
bez epitetów i "ty taka i ty taki,dziecko do kolezanki
kawa na łąwe---czego mu brakuje--czego tobie brakuje
jak on widzi rozwiazanie-jak ty!
i negocjacje
na samym poczatku-zaznacz---chcesz ratowac zwiazek dla was i i dla dzieckaa le nie bedziesz tego robic ,kiedy stwierdzisz ,ze nie ma szans
wiec złozysz pozew
spróbuj stonowac jego i badz cierpliwa
gdy zacznie gdyrac--to nie daj sie pociagnac tylko spokojnie spasduj go--gestem reki--"umówilismyu,ze nikt nikogo niebedzier obrazał itp
widze,ze w tym zwiazku-ty masz wiecej rozumu
wiec --badz ta sdzyja!sprubuj przynajmniej
nie da sie z kilka razy---to zaproponuj madiacje,wizyte w poradni psych--rodzinnej
najpierw zaproponuj a potem umów--i idz nawet sama jak nie bedzie chciał
powiedz--mamy dziecko i oboje jestesmy za nie odpowiedzialni
stanowcza badz ale mimo ,ze on nie chce (moze nie umie--taki był jego ojciecmatka--tak było w domu) ---okazywac uczucia --ty mimo tego okazuj imów o uczuciach
pokaz mu nie tylko nazwij --o co ci chodzi
spróbuj ,moze juz to zrobiłąs --zainicjowac "odnowe" w łózku--moze sie facet w tych warunkach otworzy??
moze sam jest wkurzony ,ze macie za mało kasy--a chciałby miec--maja koledzy i wopgóle ma jakies tam marzenia--a tu kicha
stad to gadanie--ze samemu było lepiej??
spróbujcie naprawiac---potem dopiero mysl o rozstaniu
wywalkic mozna zawsze
ale najpierw sprawdzic--co jest zepsute i i czy sie da naprawic--skleic ,załatac
zmienic uzytkowanie
to dotyka wszystkich
ludzie ze soba nie rozmawiaja -nie umieja nazwyac emocji
jestes madra i wrazliwa -probuj--zobaczysz co dalej...
Nie mamy ślubu bo on nie chce....Mamy dwoje dzieci...drugie dziecko to jego spełnione marzenie,dążył aż mu się udało.... pomijając to.... pakujemy się i na święta jade z dziećmi do mamy.Zasłużył na to.Mieliśmy jecgac wszyscy lecz od soboty robi takie jazdy ,praktycznie z każdego powodu..że dxiecko język mu pokazało-moja to wina. Że ściana ma plamę-moja wina... do tego w trakcie takiej sprzeczki dzwoni do matki swej Iwona jest w tym wszystkim...wg niej mam robić tak jak on chce A będzie dobrze.Tak w skrócie.
Super wątek, bardzo mi bliski....niestety. Też nie wiem co z tym zrobić, mam dokładnie taką sytuacje jak te opisane tutaj i chyba brak jakichkolwiek perspektyw na poprawę. Trudno sie z tym pogodzic ale trudno też wszystko przekreślić i podjąć jakieś drastyczne (chyba tylko takie maja sens) kroki. Dziecko, mieszkanie=kredyt i jakby nie było poczucie stabilizacji. Z drugiej strony pustka każdego dnia, brak radości z powrotów do tego wymarzonego "domu", trudne to!
Może wiecej osob podzieli sie swoimi doswiadczeniami, moze to doda otuchy albo zmotywuje. Dzieki!
Może wiecej osob podzieli sie swoimi doswiadczeniami, moze to doda otuchy albo zmotywuje. Dzieki!
no to ma zes oba problem!
jesli rodzina nie umie wam pomoc,nie jest w stanie--
porozmawiac,niechce
to sprbuj potem do tej poradni
a wyjazd wasz-i zostawienie go-moze i dobrze
troche separacji
nie jest takie istotne,ze nie ma papieru--jest zwiazek i dzieci!
sprubuj,njha rózne sposoby
moze ty mu zostaw list?
jesli rodzina nie umie wam pomoc,nie jest w stanie--
porozmawiac,niechce
to sprbuj potem do tej poradni
a wyjazd wasz-i zostawienie go-moze i dobrze
troche separacji
nie jest takie istotne,ze nie ma papieru--jest zwiazek i dzieci!
sprubuj,njha rózne sposoby
moze ty mu zostaw list?
Szanowna autorko wątku, nadszedł czas buntu. Zrób rebelię ,tylko mądrze . Porady Isztar całkiem dobre,skorzystaj. I nie daj ponieść się emocjom. Najważniejsze to nie daj sobie wmawiać że jesteś pasożytem. Wykonujesz ciężką pracę wychowując wspólne dzieci i dbając o dom.Spróbuj zawalczyć o związek i siebie ale nie za wszelką cenę.
a ja myślę, ze jak pewne granice zostana przekroczone, to juz nie da się cofnąć, jak pewne słowa padną, to trudno je skreślić, no i jak człowiek jest palantem, to raczej nim zostanie na zawsze. Jak nie szanuje jej i dzieci to wątpię, zeby od razu mu sie to zmieniło. No chyba że by sie z****** ze strachu przed jakąs sytuacją... no ale to już manipulacja faktami, nie każdy lubi, nie każdy chce, nie każdy umie...
(pamietaj Smutas, żeby nie zachowywac się jak bita żona, która wciaż wybacza i tłumaczy, chłop jest dorosły i chyba wie co robi)
Głowa do góry i nie daj sie tak traktować, jestes człowiekiem, kobieta, matką jego dzieci. Tak sobie myślę, a jakbyś mu przywaliła z prawego sierpowego prosto między oczy??? Skoro pokojowo nic nie dochodzi to może to by do niego dotarło?
(pamietaj Smutas, żeby nie zachowywac się jak bita żona, która wciaż wybacza i tłumaczy, chłop jest dorosły i chyba wie co robi)
Głowa do góry i nie daj sie tak traktować, jestes człowiekiem, kobieta, matką jego dzieci. Tak sobie myślę, a jakbyś mu przywaliła z prawego sierpowego prosto między oczy??? Skoro pokojowo nic nie dochodzi to może to by do niego dotarło?
też tak miałam, tzn mój mąż to w sumie dobry człowiek był, ale już nie było miłości, a bynajmniej ja tego nie czułam od niego...
Płakałam rok, a tym czasie podejmowałam próby ratowania związku.
W końcu mieszkam sobie sama z córką od prawie dwóch lat i w sumie nie jest źle. Troche czasem mi smutno, ale wtedy też było i to znacznie bardziej. Decyzja była trudna, ale warto nie marnowac sobie zycia z kimś, z kim nie jestem szczęsliwa
Płakałam rok, a tym czasie podejmowałam próby ratowania związku.
W końcu mieszkam sobie sama z córką od prawie dwóch lat i w sumie nie jest źle. Troche czasem mi smutno, ale wtedy też było i to znacznie bardziej. Decyzja była trudna, ale warto nie marnowac sobie zycia z kimś, z kim nie jestem szczęsliwa
odnosnie watku
dzieci sa--wiec zawsze warto powalczyc!
spróbowac wszystkiego
to sie wie--kiedy juz nie ma sensu
jest taki moment pewnosci--kiedy widzisz ,ze druga strona ma to kompletnie w d..
a ty juz sie wypaliłes,as
ale trzeba miec tez poczucie na przyszłosc ,ze nie zrobiło sie czegos zbyt pochopnie
dzieci sa--wiec zawsze warto powalczyc!
spróbowac wszystkiego
to sie wie--kiedy juz nie ma sensu
jest taki moment pewnosci--kiedy widzisz ,ze druga strona ma to kompletnie w d..
a ty juz sie wypaliłes,as
ale trzeba miec tez poczucie na przyszłosc ,ze nie zrobiło sie czegos zbyt pochopnie
Współczuję sytuacji, ale postaw się też z drugiej strony... piszesz, że partner płaci za wszystko, za to nie wspominasz nic o swojej pracy, dlaczego? Bo zakładam, ze masz pracę i macie wspólny budżet, wtedy Twoje narzekanie jest uzasadnione. Co innego, jeśli dziecko ma mniej niż rok, ale wtedy też masz swój wkład w rodzinny budżet, bo dostajesz wynagrodzenie za urlop macierzyński. W takim wypadku komentarze męża są nie na miejscu i stanowczo powiedziałabym mu, że sobie takich nie życzę...