Widok
ach tak bardzo chciałabym trzecie dziecko
musze sie wam wyzalić, zawsze marzyła mi sie trojeczka , mam juz dwojke ale maz na kolejne nie chce sie zgodzić,mimo ze mieszkaniowe i finansowe warunki mamy, rozumiem jego argumenty ale czuje sie nie spelniona ,kocham nadewszystko swoja dwujke ale bardzo marzy mi sie trzeci bobasek, dla mnie dzieci to moja przyszłosc , wieksza rodzina to wiecej miłosc , nie ma rozmowy z mezem a nie chce byc na niego zła ach siedze i mam doła wrociłam z pracy i jestem sama starsze poszło do kolegi drugie z mezem na działce a ja sama a czas biegnie i nie długo moje dzieciaczki beda wchodziły rzucały plecak i beda gdzies biegły a co dopiero na starosc
trzecie nie da ci gwarancji na pomoc na starość, też szybko sobie wyfrunie. Moja mama ma 4 rodzeństw, tata też i praktycznie nie utrzymują ze sobą kontaktu, jak babcia zachorowała to cala 4 się wypięła i tylko mama się zajmowała. Moja ciotka specjalnie piętro w domu jednorodzinnym olbrzymim dla córki szykowała, a ta się wyniosła na drugi koniec kraju i tyle ja ma.
Ale sama ma 2 i chciała 3 ale na chceniu się skończy...
Ale sama ma 2 i chciała 3 ale na chceniu się skończy...
Ja mam trójeczkę...i ogromnie polecam. Nie powiem, nie jest łatwo (zwłaszcza że mamy małą różnicę wieku) ale.. ile jednocześnie radości.
Trójka i więcej w dzisiejszych czasach-to naprawdę nie lada wyzwanie. Zawsze chciałam trójeczkę (choć marzyłymy mi sie bliźniaki-z tym się nie udało) ale po dwójce (chłopcu i dziewczynce) mimo "chcenia" świadomie nie zdecydowalibymy się z mężem na trzecie maleństwo... no może na zasadzie-kiedyś.. Pomocą przyszła nam... natura :) I co..mamy cudowną najmłodszą niespodziankę, która daje nam tyle radości (choć i trosk) że za nic nie zmienilibyśmy tego stanu rzeczy. I powiem Wam, że coraz częściej spotykamy się z podziwem ludzi z boku, obserwują, patrzą jak sobie dajemy radę (jesteśmy z mężem zdani tylko na siebie, żadnej pomocy od rodziny w opiece). Staramy się żyć aktywnie, nie w domu, nie przed telewizorem, bo niby trójka to juz ogranicza...Nie ogranicza, choć nawet wyprawa rowerowa to nielada wyzwanie (najstarszy rower swój, średnia na foteliku, najmłodsza w przyczepce rowerowej a w niej fotelik). Sama chodzę z dzieciakami do sklepów nawet na poważniejsze zakupy. Czasem biorę samochód, ale też często po prostu wózek podwójny i przy okazji spacerek. Wszystko się da, naprawdę. Owszem, jestem zmeczona, niedospana... ale mam dużo pomocy od strony męża, ktory mimo pracy każdą wolną chwilę poświęca dzieciom. No i sami też korzystamy z chwili "wolności" np. gdy moja mama przyjeżdża z drugiego końca na wakacje, wówczas my staramy sie wychodzić wieczorami, nadrabiać zaległości kulturalne (Dzieci chodzą wcześnie spać, choć też wcześnie wstają 5-6rano..ale z kolei wczesne wstawanie pozwala na ogarnięcie wszystkiego z rana)
I powiem Wam, że pod względem finansowym nie jest łatwo-gdyż tylko jedna pensja męża. Ja staram się coś dorabiać wieczorami.
Naprawdę, polecam. I.. nie wiem co to nuda, haha. Nigdy nie czuję się samotna, wręcz przeciwnie, czasem marzy mi się cisza, spokój, samotność... wtedy biorę rower (prosząc meża o godzinę samotności-on to rozumie, sam tak robi) i gdzieś jadę, przed siebie..albo w jakimś celu. Albo samotna wyprawa wieczorem na zakupy..
Oczywiście nie ma gwarancji, że ktoś sie nami zajmie na starość.. może to kwestia wychowania w miłości i wartościach rodzinnych. My staramy sie dodatkowo uczyć dzieci szacunku do samych siebie..i to że rodzna jest najważniejsza. Sami z meżem nie mamy oparcia w swoich rodzinach, ale mamy w sobie i tego staramy sie uczyć dzieci
Trójka i więcej w dzisiejszych czasach-to naprawdę nie lada wyzwanie. Zawsze chciałam trójeczkę (choć marzyłymy mi sie bliźniaki-z tym się nie udało) ale po dwójce (chłopcu i dziewczynce) mimo "chcenia" świadomie nie zdecydowalibymy się z mężem na trzecie maleństwo... no może na zasadzie-kiedyś.. Pomocą przyszła nam... natura :) I co..mamy cudowną najmłodszą niespodziankę, która daje nam tyle radości (choć i trosk) że za nic nie zmienilibyśmy tego stanu rzeczy. I powiem Wam, że coraz częściej spotykamy się z podziwem ludzi z boku, obserwują, patrzą jak sobie dajemy radę (jesteśmy z mężem zdani tylko na siebie, żadnej pomocy od rodziny w opiece). Staramy się żyć aktywnie, nie w domu, nie przed telewizorem, bo niby trójka to juz ogranicza...Nie ogranicza, choć nawet wyprawa rowerowa to nielada wyzwanie (najstarszy rower swój, średnia na foteliku, najmłodsza w przyczepce rowerowej a w niej fotelik). Sama chodzę z dzieciakami do sklepów nawet na poważniejsze zakupy. Czasem biorę samochód, ale też często po prostu wózek podwójny i przy okazji spacerek. Wszystko się da, naprawdę. Owszem, jestem zmeczona, niedospana... ale mam dużo pomocy od strony męża, ktory mimo pracy każdą wolną chwilę poświęca dzieciom. No i sami też korzystamy z chwili "wolności" np. gdy moja mama przyjeżdża z drugiego końca na wakacje, wówczas my staramy sie wychodzić wieczorami, nadrabiać zaległości kulturalne (Dzieci chodzą wcześnie spać, choć też wcześnie wstają 5-6rano..ale z kolei wczesne wstawanie pozwala na ogarnięcie wszystkiego z rana)
I powiem Wam, że pod względem finansowym nie jest łatwo-gdyż tylko jedna pensja męża. Ja staram się coś dorabiać wieczorami.
Naprawdę, polecam. I.. nie wiem co to nuda, haha. Nigdy nie czuję się samotna, wręcz przeciwnie, czasem marzy mi się cisza, spokój, samotność... wtedy biorę rower (prosząc meża o godzinę samotności-on to rozumie, sam tak robi) i gdzieś jadę, przed siebie..albo w jakimś celu. Albo samotna wyprawa wieczorem na zakupy..
Oczywiście nie ma gwarancji, że ktoś sie nami zajmie na starość.. może to kwestia wychowania w miłości i wartościach rodzinnych. My staramy sie dodatkowo uczyć dzieci szacunku do samych siebie..i to że rodzna jest najważniejsza. Sami z meżem nie mamy oparcia w swoich rodzinach, ale mamy w sobie i tego staramy sie uczyć dzieci
dziekuje , ja podziwiam wszystkie mamy niezaleznie czy maja jedno dziecko czy więcej , zawsze dzieci to wielka przygoda,pies nie wchodzi w rachube , ja tez juz mam 31 lat skonczone mysle ze trzecie moze byc jeszcze troszke pozniej ale rozmawiałam z mężem , on nadal przy swoim , daje rożne argumenty ale ja czuje ze on mnie pod tym względem ogranicza , ale kocham go i stram sie zrozumięc, ale ja jesetm jedynaczka i powiem wam ze mimo wiele przyjaciółek znajomych brak mi rodzenstwa
podziwiam Cie mamo 3:)
mam dwoje dzieci rok po roku i padam. ciezko mi szczegolnie z malutkim, ktory wszedl w okres mama mama. chodze rozczochrana, ubrana jak galgan( tylko, zeby cos szybko zarzucic) i wybiegam z domu z dwojka, jak maly urzadza koncert. wiem ze potem juz bedzie latwiej. serce sie raduje jak widze, ze starszak zaczepia mlodziana i go rozsmiesza i zacheca do zabawy,
tez bym chciala 3. za kilka lat.maz chyba sie nie zgodzi bo hormony na mnie wplywaja fatalnie- jestem czepialska, i mam obnizona samoocene. nadal karmie piersia i chcialabym juz konczyc, zeby odetchnac. mam pomoc rodzicow, ale i tak nie moge nigdzie wyjsc, bo maly budzi sie w nocy po 5 razy, a beze mnie nie zasnie. wiem wiem co powiecie- zeby przyzwyczajac do butli, do taty, do babci. tak tez zrobie, musze tylko przeczekac ten jego biedny okres.
moja mama twierdzi, ze kiedys latwiej sie wychowywalo dzieci. moze byla mniejsza presja na to, zeby dziecko non stop stymulowac, uczyc tego i owego. dziecko duzo siedzialo w kojcu i samo zdobywalo wiedze o zyciu:)
czasem z moja dwojka, czuje spojrzenia ludzi- ide obwieszona dziecmi, syn na mnie, ta wchodzi na noge. wygladam dosc mlodo- moze mysla ze mam dwadziescia lat i ''tak sobie zmarnowalam'' mlodosc.
mam dwoje dzieci rok po roku i padam. ciezko mi szczegolnie z malutkim, ktory wszedl w okres mama mama. chodze rozczochrana, ubrana jak galgan( tylko, zeby cos szybko zarzucic) i wybiegam z domu z dwojka, jak maly urzadza koncert. wiem ze potem juz bedzie latwiej. serce sie raduje jak widze, ze starszak zaczepia mlodziana i go rozsmiesza i zacheca do zabawy,
tez bym chciala 3. za kilka lat.maz chyba sie nie zgodzi bo hormony na mnie wplywaja fatalnie- jestem czepialska, i mam obnizona samoocene. nadal karmie piersia i chcialabym juz konczyc, zeby odetchnac. mam pomoc rodzicow, ale i tak nie moge nigdzie wyjsc, bo maly budzi sie w nocy po 5 razy, a beze mnie nie zasnie. wiem wiem co powiecie- zeby przyzwyczajac do butli, do taty, do babci. tak tez zrobie, musze tylko przeczekac ten jego biedny okres.
moja mama twierdzi, ze kiedys latwiej sie wychowywalo dzieci. moze byla mniejsza presja na to, zeby dziecko non stop stymulowac, uczyc tego i owego. dziecko duzo siedzialo w kojcu i samo zdobywalo wiedze o zyciu:)
czasem z moja dwojka, czuje spojrzenia ludzi- ide obwieszona dziecmi, syn na mnie, ta wchodzi na noge. wygladam dosc mlodo- moze mysla ze mam dwadziescia lat i ''tak sobie zmarnowalam'' mlodosc.
Wszystko kosztuje , moje to uwielbiają konie a to szarpie po kieszeni , nawet raz w tyg po pol godz, do tego basen i angielski, itd
Kiedyś tez chcialam mieć trojke dwoje odchowanych i trzecie, ale życie w Polsce bardzo zmienia poglady i zostalo na dwójce : córka 8 i syn 6,
Czasem myśli gdyby bylo to by bylo aczkolwiek robi się czlowiek coraz starszy , dzieci samodzielne
I niedawno spora niespodzianka będzie trzecie
Kiedyś tez chcialam mieć trojke dwoje odchowanych i trzecie, ale życie w Polsce bardzo zmienia poglady i zostalo na dwójce : córka 8 i syn 6,
Czasem myśli gdyby bylo to by bylo aczkolwiek robi się czlowiek coraz starszy , dzieci samodzielne
I niedawno spora niespodzianka będzie trzecie
Ja też chciałam trójkę.. ;) wszystko wskazywało na to, ze będę " ją" mieć.. lecz niestety moje " oczekiwanie" na trzecie dzieciątko zostało przerwane.. tłumaczę sobie, że chyba tak musiało być.. chociaż ciężko jest mi się z tym pogodzić...
Teraz cieszę się z mojej dwójki i dziękuję Bogu, że ją mam... :)
Teraz cieszę się z mojej dwójki i dziękuję Bogu, że ją mam... :)
jakies dziwne to twoje podejscie, co dla ciebie oznacza stwierdzenie "dzieci to moja przyszłość" ?
inwestycja na starosc? zabezpieczenienie?
moze warto, zebys bardziej zadbala o swoje relacje z mezem i nie skupiala się tylko na budowanie przyszlosci na dzieciach, dzieci mamy tylko na chwilę tak naprawdę, nawet się nie obejrzymy jak zaczną zyc swoim zyciem
inwestycja na starosc? zabezpieczenienie?
moze warto, zebys bardziej zadbala o swoje relacje z mezem i nie skupiala się tylko na budowanie przyszlosci na dzieciach, dzieci mamy tylko na chwilę tak naprawdę, nawet się nie obejrzymy jak zaczną zyc swoim zyciem
A ja mam trójkę i mam nadzieję, że dzieci będą moją przyszłością. Nie dlatego, że ja będę tego wymagać, tylko że same będą tego chciały. Tak jak mąż i ja jesteśmy obecni w życiu naszych rodziców. Sami tego chcemy! Mieszkamy osobno, w innych miejscowościach - na tyle daleko, że nie wtrącamy się we własne życie ale na tyle blisko, że w razie potrzeby możemy podjechać, pomóc. Wiem, że rodzicom jest miło, że się cieszą bo są częścią naszego życia ale przede wszystkim ja (i mąż) nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. I tak też wychowujemy nasze dzieci; taki mają przykład. I ja mam nadzieję, że wartości, którymi teraz się kierujemy, wg których żyjemy będą dla dzieci także ważne, jak już dorosną. Czy tak będzie czas pokaże.