Widok
alcoholismus chronicum
Tak na uboczu.
Niezależnie od głównego nurtu forumowego.
Chciałem napisać "zastanawiam się ...", ale tak naprawdę to wiem, nie potrzebuję się nad tym zastanawiać.
Totenkopf wpisał coś o bestialstwie, psy na smalec, moderator wyrzucił ten wpis. Ok. Jego prawo.
Nie umiem odpowiedzieć bestialstwem na bestialstwo, choć rozumiem, że czasem by trzeba.
Umiem tylko zamknąć się w moim świecie. Tutaj mam uzasadnienie tego co myślę. Tutaj jestem zrozumianym.
Alkohol, jako taki, jest efektem zużycia cukru przez drożdże. Tak po naszemu to zwykła kupa (Vistula nie, ona była syntetyczna). Tak sobie myślę, ze spożywając drożdżowa kupę jestem w zgodzie z własnym wegesumieniem, a przy okazji umiejscawiam się na właściwym poziomie egzystencjalnym.
Etanol jest substancją narkotyczną z grupy depresantów.
Alkoholizm jest nieuleczalny.
Alkohol spowalnia aktywność ośrodkowego układu nerwowego.
I chyba dobrze mi z tym.
Póki co endorfiny uwalniają się z każdym łykiem, a to już samo w sobie jest ok.
W zasadzie nie mam żadnego problemu.
Ale pocieszne jest, że Kropa chciałaby sama produkować własne wino :)
Chętnie Cię nauczę, ale pod warunkiem, że napijesz się ze mną.
Nie mogę jak C włóczyć się po Gdyni.
Nie mam po co.
Zamykam się w moim świecie, w którym sensem jest umiejętność produkcji etanolu, a jego zakup najgorszą z konieczności.
Ćmo, nalałem 12 kg wiśni i 8 kg śliwek. I wszystko, by móc się upijać.
Świat jest piękny.
Niezależnie od głównego nurtu forumowego.
Chciałem napisać "zastanawiam się ...", ale tak naprawdę to wiem, nie potrzebuję się nad tym zastanawiać.
Totenkopf wpisał coś o bestialstwie, psy na smalec, moderator wyrzucił ten wpis. Ok. Jego prawo.
Nie umiem odpowiedzieć bestialstwem na bestialstwo, choć rozumiem, że czasem by trzeba.
Umiem tylko zamknąć się w moim świecie. Tutaj mam uzasadnienie tego co myślę. Tutaj jestem zrozumianym.
Alkohol, jako taki, jest efektem zużycia cukru przez drożdże. Tak po naszemu to zwykła kupa (Vistula nie, ona była syntetyczna). Tak sobie myślę, ze spożywając drożdżowa kupę jestem w zgodzie z własnym wegesumieniem, a przy okazji umiejscawiam się na właściwym poziomie egzystencjalnym.
Etanol jest substancją narkotyczną z grupy depresantów.
Alkoholizm jest nieuleczalny.
Alkohol spowalnia aktywność ośrodkowego układu nerwowego.
I chyba dobrze mi z tym.
Póki co endorfiny uwalniają się z każdym łykiem, a to już samo w sobie jest ok.
W zasadzie nie mam żadnego problemu.
Ale pocieszne jest, że Kropa chciałaby sama produkować własne wino :)
Chętnie Cię nauczę, ale pod warunkiem, że napijesz się ze mną.
Nie mogę jak C włóczyć się po Gdyni.
Nie mam po co.
Zamykam się w moim świecie, w którym sensem jest umiejętność produkcji etanolu, a jego zakup najgorszą z konieczności.
Ćmo, nalałem 12 kg wiśni i 8 kg śliwek. I wszystko, by móc się upijać.
Świat jest piękny.
co kto robi - jego rzecz. mnie wizja znałogowania się raczej przeraża niż pociąga. chociaż odkrywam u siebie tendencje ku temu. pociesza mnie to, że przyjemnością, którą cenię na równi z piciem jest jeżdżenie samochodem. a te dwie sprawy cholernie trudno ze sobą pogodzić.
i przyznam się szczerze, że kupuje. gorzka żołądkowa i piwo pszeniczne zaspokajają mój mało wysublimowany widać gust. z porzeczek i malin zrobiłem sok, borówkę amerykańską zawekowałem przełożywszy ją cukrem. może ze śliwek zrobię coś spowalniającego i znieczulającego? nie wiem. to dopiero początki mojej przygody z uprawą kawałka doliny radości.
w każdym razie człowiek pijący może skutecznie robić wszystko to, co robi niepijący, tylko mam wrażenie, ze zajmuje mu to znacznie więcej czasu. bo zdrowia bym do tego nie mieszał. tu wszystko zależy od indywidualnego metabolizmu. churchill nie mógł nie być alkoholikiem skoro wypijał butelkę whiskacza dziennie. a dożył prawie setki, wcale nie mając spokojnego życia. zdolności regeneracyjne wątroby są czasami zdumiewające. pod warunkiem, że czasem człowiek wyluzuje na jakieś dwa tygodnie.
a admin pilnuje jakiś tam regulaminów. czasem myślę sobie, ze miałem u niego fory, bo zdarzało mi się po pijaku bluzgać i kipieć agresją. ale coś mi się w głowie i w życiu pozmieniało. agresja z frustracji się bierze, a frustracja z bezsilności. może odnalezienie pewnej stabilizacji sprawiło, że tej bezsilności trochę mniej u mnie i cały łańcuch się załamał. nie ma co tego analizować.
jak to szło? ja nie mam żadnego problemu z piciem. przecież bez problemu piję, upijam się i tarzam po podłodze...
i przyznam się szczerze, że kupuje. gorzka żołądkowa i piwo pszeniczne zaspokajają mój mało wysublimowany widać gust. z porzeczek i malin zrobiłem sok, borówkę amerykańską zawekowałem przełożywszy ją cukrem. może ze śliwek zrobię coś spowalniającego i znieczulającego? nie wiem. to dopiero początki mojej przygody z uprawą kawałka doliny radości.
w każdym razie człowiek pijący może skutecznie robić wszystko to, co robi niepijący, tylko mam wrażenie, ze zajmuje mu to znacznie więcej czasu. bo zdrowia bym do tego nie mieszał. tu wszystko zależy od indywidualnego metabolizmu. churchill nie mógł nie być alkoholikiem skoro wypijał butelkę whiskacza dziennie. a dożył prawie setki, wcale nie mając spokojnego życia. zdolności regeneracyjne wątroby są czasami zdumiewające. pod warunkiem, że czasem człowiek wyluzuje na jakieś dwa tygodnie.
a admin pilnuje jakiś tam regulaminów. czasem myślę sobie, ze miałem u niego fory, bo zdarzało mi się po pijaku bluzgać i kipieć agresją. ale coś mi się w głowie i w życiu pozmieniało. agresja z frustracji się bierze, a frustracja z bezsilności. może odnalezienie pewnej stabilizacji sprawiło, że tej bezsilności trochę mniej u mnie i cały łańcuch się załamał. nie ma co tego analizować.
jak to szło? ja nie mam żadnego problemu z piciem. przecież bez problemu piję, upijam się i tarzam po podłodze...
Mansonie, uważam że alkohol jak i inne mniej lub bardziej zakazane używki;) są dla ludzi ale wszystko w granicach rozsądku... martwi mnie co napisaleś... nie znamy sie, własciwie nic o sobie nie wiemy i może nie powinnam ale mam w sobie olbrzymnie pokłady empatii i nic nie mogę na to poradzić, taka jestem i już. To tak jak gdy napisałam że piję i juz. Są rzeczy które nigdy sie nie zmieniaja. Mam psa, kota, rybki itp itd może (szczegolnie z tymi ostatnimi) przyłączymy sie do C, weźmiemy Hobo,Ćme... i ruszymy w miasto?
kropa, nie pij więcej...
ja o świcie jadę na zsyłkę do łagru W.
będę pić wodę, jeść ryż, trzaskać niewiadomo ile serii pompek z rana, z południa, z wieczora i z nocy,
spać i pracować ciężko,
będę płakać, że nie jestem na żaglach i przeklinać każdą chwilę.
nie pójdę z wami w miasto.
...i tak nie lubię miasta
ja o świcie jadę na zsyłkę do łagru W.
będę pić wodę, jeść ryż, trzaskać niewiadomo ile serii pompek z rana, z południa, z wieczora i z nocy,
spać i pracować ciężko,
będę płakać, że nie jestem na żaglach i przeklinać każdą chwilę.
nie pójdę z wami w miasto.
...i tak nie lubię miasta
Wstałem.
Kolejny beznadziejny dzień do przeżycia.
Szczęściem jest alko.
I szczęściem jest parę kawałków uprzyjemniających życie.
http://www.youtube.com/watch?v=1205wnS3Tzs
Zwariowałem, w czasach, kiedy mieszkałem w górach pod czeską granicą.
Chyba czas, żebym się nim z Wami podzielił.
Można też:
http://www.youtube.com/watch?v=hDQH0RvE_hY&feature=fvw
http://www.youtube.com/watch?v=x7vrWHqW4LU&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=n9s-IaxRSbo&feature=related
i jeszcze wiele innych.
Kolejny beznadziejny dzień do przeżycia.
Szczęściem jest alko.
I szczęściem jest parę kawałków uprzyjemniających życie.
http://www.youtube.com/watch?v=1205wnS3Tzs
Zwariowałem, w czasach, kiedy mieszkałem w górach pod czeską granicą.
Chyba czas, żebym się nim z Wami podzielił.
Można też:
http://www.youtube.com/watch?v=hDQH0RvE_hY&feature=fvw
http://www.youtube.com/watch?v=x7vrWHqW4LU&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=n9s-IaxRSbo&feature=related
i jeszcze wiele innych.
chyba wszyscy mieliśmy pociag do dobrego wina w tą noc, nawet nie wiem kiedy obaliłam butelkę białego tym razem mołdawskiego zagryzając pysznym serem. Zawsze myslalam ze przy takim duecie lepiej się pracuje ale po po sprawdzeniu tej teorii w praktyce stwierdzam jednoznacznie iż po całej butelce pojawia sie chaos i przemożona chec na sen;)
przydrożne bary mają w sobie magię
jakby co, II zmaina jest Twoja, Mansonie :)
jak już dojadę na miejsce i okaże się, że w moim wielogwiazdkowym więzieniu jest net, to napiszę wam o takim jednym barze
kur wagon, pakując graty znalazłam moje rękawiczki żeglarskie
maaaaaaamooooooooooo, zaaaaa coooooo!!!
w tym roku dwa razy byłam na wodzie. dwa. co za kara.
jakby co, II zmaina jest Twoja, Mansonie :)
jak już dojadę na miejsce i okaże się, że w moim wielogwiazdkowym więzieniu jest net, to napiszę wam o takim jednym barze
kur wagon, pakując graty znalazłam moje rękawiczki żeglarskie
maaaaaaamooooooooooo, zaaaaa coooooo!!!
w tym roku dwa razy byłam na wodzie. dwa. co za kara.
To ja też po linii słowiańskiej ze specjalną dedykacją dla Mansona.
Ja się jeszcze nie kimnąłem, bo złapałem drugi oddech, browar już nie działa, (trzeba pomyśleć o czymś bardziej lotnym na noc) i znów muszę to kongo w chacie uprzątnąć. I nie zmienia się nic.
http://www.youtube.com/watch?v=vY1Nml6reTU&feature=related
Ja się jeszcze nie kimnąłem, bo złapałem drugi oddech, browar już nie działa, (trzeba pomyśleć o czymś bardziej lotnym na noc) i znów muszę to kongo w chacie uprzątnąć. I nie zmienia się nic.
http://www.youtube.com/watch?v=vY1Nml6reTU&feature=related
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Tu trzeba radykalnych posunięć.
Ekstremalnych przedsięwzięć.
Uważam, że ludzki organizm jest jak... silnik.
Pompa/serce musi tłoczyć na wysokim poziomie ciśnienia, inaczej miażdżyca i te rzeczy to nuda i brak motywacji do czegokolwiek nas zabija, choroby przychodzą później.
Nie muszę długo spać, gdyż determinuje mnie motywacja do działania, tworzenia czegoś. A, że przy tym konsumuje końskie dawki alkoholu, to nic spala się, przegrzewam system na maxa, rower górski po morenowych wzgórzach, siłownia, pływanie (gdzie pływasz?) biegi po lesie i chińska dieta wg tzw 5 przemian.
Cały nasz wszechświat mamy tylko w głowie.
Manson ma racje świat jest piękny, tyle rzeczy jest do poznania.
Ekstremalnych przedsięwzięć.
Uważam, że ludzki organizm jest jak... silnik.
Pompa/serce musi tłoczyć na wysokim poziomie ciśnienia, inaczej miażdżyca i te rzeczy to nuda i brak motywacji do czegokolwiek nas zabija, choroby przychodzą później.
Nie muszę długo spać, gdyż determinuje mnie motywacja do działania, tworzenia czegoś. A, że przy tym konsumuje końskie dawki alkoholu, to nic spala się, przegrzewam system na maxa, rower górski po morenowych wzgórzach, siłownia, pływanie (gdzie pływasz?) biegi po lesie i chińska dieta wg tzw 5 przemian.
Cały nasz wszechświat mamy tylko w głowie.
Manson ma racje świat jest piękny, tyle rzeczy jest do poznania.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
No nie mogę.
Mam fasolki parę kilo do obrania jeszcze i zamrożenia, ogórasy bym musiał też jeszcze dziś zakisić. Poza tym drugi dzień czeka dojrzała czerwona porzeczka i resztka wiśni na przerób, za dużo pracy kosztowało to, żeby teraz zmarnować. Reasumując pracy trochę mam.
Mam fasolki parę kilo do obrania jeszcze i zamrożenia, ogórasy bym musiał też jeszcze dziś zakisić. Poza tym drugi dzień czeka dojrzała czerwona porzeczka i resztka wiśni na przerób, za dużo pracy kosztowało to, żeby teraz zmarnować. Reasumując pracy trochę mam.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
też się naobierałem tego. potem wsadziłem do słoików i zawekowałem. po 48 h chciałem powtórzyć gotowanie, bo taki przepis w sieci znalazłem. chyba trzeba było to zrobić już po 24 h, bo w nocy poszły bąble, wywaliło wieczka i dupa. został mi jeden dobry słoik i cały gar sfermentowanych strąków do wywiezienia na kompost. na szczęście połowę zawiozłem rodzicom bo nie chciało mi się juz obcinać tych ogonków. mam nadzieję, że im wekowanie lepiej poszło. nie do końca wiem, gdzie popełniłem błąd. tak tylko podejrzewam, ze za długo stała bez ponownej pasteryzacji.
A po co wekować fasolkę? Chyba tylko dla efektu wizualnego w piwniczce. Znacznie szybciej jest zblanszować i hyc do zamrażary. Szczególnie przy większych ilościach. Gdzie błąd? Albo za krótko, albo zbyt niska temperatura.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
wróciłam, uff..było rozkosznie, zrobiłam 20 kółek, mogloby być lepiej, jutro poprawię wynik:]
dzieki za motywacje i pozytywną energię
przydała się
może tez zacznę robić przetwory, nieeee, to byłoby zbyt wiele;P
a teraz w swoim bareczku i podobnie jak u mansona nieskonczenie przepastnym wyszukam jakies dobre moldawskie wino, brlup:)
dzieki za motywacje i pozytywną energię
przydała się
może tez zacznę robić przetwory, nieeee, to byłoby zbyt wiele;P
a teraz w swoim bareczku i podobnie jak u mansona nieskonczenie przepastnym wyszukam jakies dobre moldawskie wino, brlup:)
Świetnie Kropa.
W pływaniu najważniejsze dla mnie jest rytm, płynność ruchu, długie, spokojne pociągnięcia, doskonała kontrola oddechu. Po kilkudziesięciu 25m odcinkach myśli oczyszczają się same, takie katharsis. Poważnie. Przynajmniej ja tak mam.
Pod wodą oddycham przeponowo.
Myślę, że kiedyś popływamy.
W pływaniu najważniejsze dla mnie jest rytm, płynność ruchu, długie, spokojne pociągnięcia, doskonała kontrola oddechu. Po kilkudziesięciu 25m odcinkach myśli oczyszczają się same, takie katharsis. Poważnie. Przynajmniej ja tak mam.
Pod wodą oddycham przeponowo.
Myślę, że kiedyś popływamy.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
I co zostałem sam?
Manson wyhamowuje, albo śpi.
Ćma na detoxsie, ze spacjalem przy poduszce.
Kropa poszła spać z jakimś Mołdawianinem.
Hobo coś kombinuje ;)
Dam se radę. Nie ma tragedii. Jest jeszcze to:
http://fanol.wrzuta.pl/audio/5MqHhgrrYqI/dzem-mala_aleja_roz
Manson wyhamowuje, albo śpi.
Ćma na detoxsie, ze spacjalem przy poduszce.
Kropa poszła spać z jakimś Mołdawianinem.
Hobo coś kombinuje ;)
Dam se radę. Nie ma tragedii. Jest jeszcze to:
http://fanol.wrzuta.pl/audio/5MqHhgrrYqI/dzem-mala_aleja_roz
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
a tam zaraz...
detox przełożon
piję niespecjala z widokiem na teatr narodowy
straszne tu wypasanie ceprów
nie ma szansy na przytulną, opustoszłą knajpę
wszędzie pełno homo sapiens
no i balkonik mam mały, a za nim ruch jak na marszałkowskiej
(do której mam pińcet metrów)
nie to co mój taras w lesie z dzikimi świniami, nietoperkami i ptaszyną
na pocieszenie jest sushi bar na bednarskiej, czyli rzut kamieniem
i wszelakie wypasy śródmieścia
no cóż... oblężone miasto
jutro pójdę na koszykową
nie znajdę tam rodzinnego domu
zbombardowano go podczas powstania
może uchwycę ducha
i z serca przeklnę tego s*******a dirlewangera z totenkopf
za krew moich przodków i ich ucieczkę kanałami
detox przełożon
piję niespecjala z widokiem na teatr narodowy
straszne tu wypasanie ceprów
nie ma szansy na przytulną, opustoszłą knajpę
wszędzie pełno homo sapiens
no i balkonik mam mały, a za nim ruch jak na marszałkowskiej
(do której mam pińcet metrów)
nie to co mój taras w lesie z dzikimi świniami, nietoperkami i ptaszyną
na pocieszenie jest sushi bar na bednarskiej, czyli rzut kamieniem
i wszelakie wypasy śródmieścia
no cóż... oblężone miasto
jutro pójdę na koszykową
nie znajdę tam rodzinnego domu
zbombardowano go podczas powstania
może uchwycę ducha
i z serca przeklnę tego s*******a dirlewangera z totenkopf
za krew moich przodków i ich ucieczkę kanałami
Ostatnio znów rozpatrywałem kwestię
jak to jest...
czy lepiej żyć na końcu cywilizacyjnego łańcucha, w totalnej ciszy
z ptakami, które rano budzą,
czy wygodniej w mieście, wśród ludzi, zgiełku, nocnych świateł i duchoty.
Nie mam jakichś górnolotnych wniosków.
Najciekawsze, że ludzie w bardzo małych społecznościach odseparowani od "świata" wcale nie chcą tego stanu rzeczy zmieniać.
A W. chyba bardziej zapchana jest niż zwykle przez spęd na koncert "Madonny".
Uchwyć ducha.
Parę dni wstecz czytałem o totenkopfbande.
Te wyprane mózgi, krzywdy zrobili co niemiara.
jak to jest...
czy lepiej żyć na końcu cywilizacyjnego łańcucha, w totalnej ciszy
z ptakami, które rano budzą,
czy wygodniej w mieście, wśród ludzi, zgiełku, nocnych świateł i duchoty.
Nie mam jakichś górnolotnych wniosków.
Najciekawsze, że ludzie w bardzo małych społecznościach odseparowani od "świata" wcale nie chcą tego stanu rzeczy zmieniać.
A W. chyba bardziej zapchana jest niż zwykle przez spęd na koncert "Madonny".
Uchwyć ducha.
Parę dni wstecz czytałem o totenkopfbande.
Te wyprane mózgi, krzywdy zrobili co niemiara.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
po kolei. fasolki nie zmroziłem bo nie mam zamrażarki (jeszcze). a zamrażalnik w mojej małej lodówce jest skuty lodem jak biegun z piosenki o sindbadzie. pomyślałem sobie, ze zanim rozmrożę lodówkę, to fasolka już przyschnie, zatem zdecydowałem się na wekowanie. tak sobie myślę, ze za krótko gotowałem - 45 minut od wrzenia ale słoiki włożyłem już do dość gorącej wody. chyba trzeba będzie wstawiać je zimnej i gotować z godzinę, ale od momentu zawrzenia. popytam jeszcze, póki co okazuje się, ze zrobiłem prawie tak samo jak pewna starsza pani, której zawsze się udaje.
a skoro bojkotować lukoila to czemu nie bojkotować też shella czy bp? ja już nie jestem idealistą, nawet krewetek z mcdonalda wczoraj spróbowałem. drogie i mało ich- tak tylko ciekawość chciałem zaspokoić. a paliwo na wszystkich stacjach jest często to same, z naszych rafinerii. trudno przecież przypuszczać, zeby shell przywoził je tankowcami z texasu, a ruscy z zakaukazia czy gdzie tam oni wiercą. ja lubię ostatnio biodiesla z bliskiej. stary diesel pieknie to spala, kosztuje ok 3 zł za litr, a spalanie na trasie wyniosło 5,7. no i bezobsługowe neste są ok. jadę coś pokombinować ;)
a skoro bojkotować lukoila to czemu nie bojkotować też shella czy bp? ja już nie jestem idealistą, nawet krewetek z mcdonalda wczoraj spróbowałem. drogie i mało ich- tak tylko ciekawość chciałem zaspokoić. a paliwo na wszystkich stacjach jest często to same, z naszych rafinerii. trudno przecież przypuszczać, zeby shell przywoził je tankowcami z texasu, a ruscy z zakaukazia czy gdzie tam oni wiercą. ja lubię ostatnio biodiesla z bliskiej. stary diesel pieknie to spala, kosztuje ok 3 zł za litr, a spalanie na trasie wyniosło 5,7. no i bezobsługowe neste są ok. jadę coś pokombinować ;)
Mi mój budda z kości słoniowej stojący na szafce powiada, też żebym zbastował. Ale ile Budda tam siedział pod drzewem bez picia, zanim skumał o co chodzi, chyba coś koło 50 dni z tego co pamiętam.
Ogromny, mosiężny wielbłąd (symbol kolesi z aa), przywieziony z miejsca do którego do końca życia będę miał sentyment też podobnie coś przebąkuje w ten deseń. Jeszcze z 5 godzin i kończę. Zjazd muszę złagodzić maksymalnie. Najlepiej na czas najgłębszego snu.
Gości olej. Ale o kobietę to dbaj najlepiej jak potrafisz.
Koniec rad. Nie jestem moralniakiem.
Zdrówko.
Ogromny, mosiężny wielbłąd (symbol kolesi z aa), przywieziony z miejsca do którego do końca życia będę miał sentyment też podobnie coś przebąkuje w ten deseń. Jeszcze z 5 godzin i kończę. Zjazd muszę złagodzić maksymalnie. Najlepiej na czas najgłębszego snu.
Gości olej. Ale o kobietę to dbaj najlepiej jak potrafisz.
Koniec rad. Nie jestem moralniakiem.
Zdrówko.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Kropa, ale Hobemu chodzi-myślę- o pewnie rodzaj konsekwencji w działaniu. Globalizmu i ekspansji firm na rynku, raczej w najbliższych latach nie unikniemy.
Nie przeczytałem od Ciebie jeszcze żadnej sensownej przyczyny, dla której, nie kupujesz wachy na łukoilu.
Dobra, a kto zajmuje się sprzedażą spożywki w Polsce?
Czy wydawana w Polsce prasa należy do Polaków?
Jakie firmy budują w Polsce autostrady?
No więc w znacznej większości jest to obcy kapitał. Nie wytwarzamy. Nie produkujemy. U nas buduje się hale montażowe do składania półproduktów, podczas kiedy myśl techniczna jest w Niemczech, Stanach, Anglii i Japonii. Siłą jest kasa. Przynajmniej w kapitalizmie, wtedy masz siłę przebicia. Żeby ją mieć trzeba najpierw myśleć i pracować. Szkoda, że nasz Rząd tego nie rozumie. Bo wpuścił gospodarkę polską w przysłowiowe maliny i kompletnie nie ma pomysłu co dalej.
Wracając do tematu. Rzeczywiście zastanawiające Hobo na jakiej zasadzie odbywa się proces masowej dystrybucji paliwa. Faktem jest, że jeśli idzie o jakość on to Rosja dysponuje źródłami jednymi z najlepszych na świecie. Choć ciężko dostępnymi, stosunkowo głęboko muszą wiercić w porównaniu np. z Nigerią.
Nie przeczytałem od Ciebie jeszcze żadnej sensownej przyczyny, dla której, nie kupujesz wachy na łukoilu.
Dobra, a kto zajmuje się sprzedażą spożywki w Polsce?
Czy wydawana w Polsce prasa należy do Polaków?
Jakie firmy budują w Polsce autostrady?
No więc w znacznej większości jest to obcy kapitał. Nie wytwarzamy. Nie produkujemy. U nas buduje się hale montażowe do składania półproduktów, podczas kiedy myśl techniczna jest w Niemczech, Stanach, Anglii i Japonii. Siłą jest kasa. Przynajmniej w kapitalizmie, wtedy masz siłę przebicia. Żeby ją mieć trzeba najpierw myśleć i pracować. Szkoda, że nasz Rząd tego nie rozumie. Bo wpuścił gospodarkę polską w przysłowiowe maliny i kompletnie nie ma pomysłu co dalej.
Wracając do tematu. Rzeczywiście zastanawiające Hobo na jakiej zasadzie odbywa się proces masowej dystrybucji paliwa. Faktem jest, że jeśli idzie o jakość on to Rosja dysponuje źródłami jednymi z najlepszych na świecie. Choć ciężko dostępnymi, stosunkowo głęboko muszą wiercić w porównaniu np. z Nigerią.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
C, zgadzam sie z Tobą jeśli chodzi o ekspansję obcych koncernów itd ale jeśli mam do wyboru w odległosci 0,5 km stację Lotosu to wybieram Lotos, na trasie Petrochemię itp. Zakupów nie robię w duzych marketach, chyba ze jestem do tego zmuszona, tylko w osiedlowych sklepach. Jest taki jeden w Redzie, do ktorego jeżdżę mimo iż wcale nie jest mo drodze,gdzie świeże, gorące pieczywo było nawet wczoraj, w święto! Miła i uśmiechnięta obsługa, duzy wybór swieżych towarów. Miód na moje serce. Urodzilam się w rodzinie z tradycjami, dziadek miał sklep z towarami kolonialnymi a cała rodzina pracuje w różnych formach w sprzedaży. Moge godzinami mowić na ten temat ale biegnę na spacer z psem. Cmoczki;)
no właśnie nie wiem, Mansonie, co sądzić o tym bio. jedni mi mówią, że to rewelacja bo przy spalaniu nie wydzielają się związki siarki niszczące silnik. drudzy straszą, że jak filtr paliwa obejrzę, to się przerażę ilością syfu, która się wytrąciła z tego. sunny ładnie na tym pracuje, a dojechanie za 120 zł do suwałk i z powrotem to było bardzo miłe zaskoczenie. póki co raz leję to, raz tradycyjną ropę i tak te 17 tysięcy przez rok zrobiłem.
nareszcie normalne piwo! jestem po trzech białych lechach wypitych za kierownicą i już mnie wstrząsa na samą myśl o tym sikaczu, po którym się nie chcę nawet porządnie beknąć.
nareszcie normalne piwo! jestem po trzech białych lechach wypitych za kierownicą i już mnie wstrząsa na samą myśl o tym sikaczu, po którym się nie chcę nawet porządnie beknąć.
Kimnąłem się godzinę.
Duchota straszna w powietrzu.
Ale fajny układ chmur był na zachodniej stronie nieba pół godziny temu.
Mam 4 paka puszkowego z bardzo nie dobrego koncernu łukoil. To za mało do rana.
Budda rozkłada ręce.
Układam se plan na noc.
Duchota straszna w powietrzu.
Ale fajny układ chmur był na zachodniej stronie nieba pół godziny temu.
Mam 4 paka puszkowego z bardzo nie dobrego koncernu łukoil. To za mało do rana.
Budda rozkłada ręce.
Układam se plan na noc.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
i jeszcze coś. za rok 30 rocznica solidarności. w stoczni zrobią kolejną imprezę. i tu pojawia się pytanie, czy przydupas donalda sławek nowak znowu tupnie nóżką jak rozkapryszona dziwczynka i postanowi, że ma zagrać jakaś plastikowa kylie minog, czy też moje podatki wreszcie pójdą na coś sensownego. oto mam przed sobą płytę winylową bruce'a springsteena 'born in the usa'. a w środku zdjęcie, na którym van zandt ubrany jest w koszulkę z białym orłem i z napisem 'solidarność'. czy miłościwie nam panujący mają iq trochę wyższe od temperatury pokojowej i połączą jedno z drugim? koncert springsteena w stoczni... a wcześniej janerka mógłby zaśpiewać 'jak się lata gdy dupsko jest wolne od bata'...
ja to widzę. ale co ja mogę?
ja to widzę. ale co ja mogę?
to merlot veneto kombinuje. pojemność 1,5 l. miało być na specjalną okazję, ale specjalna okazja będzie dopiero we wrześniu. nie dałem rady pastereczko, chlip, chlip. a las i wódka mi się podoba. byleby nie robić jakiejś rekonstrukcji bo to teraz modne. w przypadku rekonstrukcji wóda będzie dopiero od 13ej, a to bez sensu by było
nie spać zwiedzać. nadal nie wiem ile miałbym lat gdybym był psem. i nadal nie wiem co dolega redaktorowi kaczkowskiemu. i nadal nie wiem gdzie jest stworek. i nadal nie wiem jakie dać imię kotu. chyba małpa. kotka zwana małpą. może być. a mansonu gratulujemy wątku. będzie setka odpowiedzi jak nic. conarbod wspak
muszę odtworzyć zawiłe meandry mojego uskrzydlonego winem myślenia. chyba przede wszystkim dlatego, że małpy są zwinne. poza tym mam w domu wielkie palmy daktylowe i ona włazi do doniczek. po trzecie to trochę przewrotne. mówi się czasem 'wredna małpa'. i tu bohater ulicy marzycieli się kłania. dość pejoratywnie nazywał swojego kota mimo niewątpliwej sympatii dla niego. a małpa to słowo o tyle ciekawe, że może mieć wydźwięk pejoratywny ale wcale nie musi. no i jeszcze jest kwestia tego, że fajnie jest nazywać jedno zwierzę nazwą drugiego, zupełnie odmiennego gatunku. u rodziców jest suka, którą nazwałem wydra. bo jest podłużna i dobrze pływa.
tylko teraz sobie myślę, że samo brzmienie słowa małpa trochę mi nie leży. jakoś tak się dziwnie usta do niego składają. może poszukam fajnego wikińskiego słowa. muszę podpatrzeć jak np. norwegowie nazywają jachty. mam takie dziwne przeczucie, że imię norweskiego jachtu będzie też dobre dla biało-szarej, niezależnej i cwanej koty
tylko teraz sobie myślę, że samo brzmienie słowa małpa trochę mi nie leży. jakoś tak się dziwnie usta do niego składają. może poszukam fajnego wikińskiego słowa. muszę podpatrzeć jak np. norwegowie nazywają jachty. mam takie dziwne przeczucie, że imię norweskiego jachtu będzie też dobre dla biało-szarej, niezależnej i cwanej koty
Polecam na upały i przedburzowy czas placuszki z cukinii wciągnąłem całą ich patelnię.
Do tego na górę koniecznie lekko schłodzony dip czosnkowy.
Osobno pomidory w kostkę ( też schłodzone) w odrobinie śmietany. Małosolne ogórasy też tu nie zawadzą, żeby schrupać.
No więc ścieramy na tarce jedną cukinię czekamy z godzinę bo mnóstwo wody się wytrąci, dajemy sól, pieprz, imbir, 2 jaja i mąkę kukurydzianą.
W trakcie przyrządzania nie można zapomnieć o lampce leciutko schłodzonego białego wina. W celu wyostrzenia apetytu. Do samego posiłku czerwone nie za ciężkie.
Do tego na górę koniecznie lekko schłodzony dip czosnkowy.
Osobno pomidory w kostkę ( też schłodzone) w odrobinie śmietany. Małosolne ogórasy też tu nie zawadzą, żeby schrupać.
No więc ścieramy na tarce jedną cukinię czekamy z godzinę bo mnóstwo wody się wytrąci, dajemy sól, pieprz, imbir, 2 jaja i mąkę kukurydzianą.
W trakcie przyrządzania nie można zapomnieć o lampce leciutko schłodzonego białego wina. W celu wyostrzenia apetytu. Do samego posiłku czerwone nie za ciężkie.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Akt rozpoczęty, wężyk całą swą przepustowością tłoczy napój bogów, proces wspomagany ziemską grawitacją, prawami fizyki, które właśnie przestają mnie dotyczyć. Zassałem znacznie z wężyka, ku potomności przeszłych i przyszłych pokoleń, na cześć słońca, płodności kobiet, zieleni, owadów, fotosyntezy i nocnego wiatru. Wężyk moim najlepszym kumplem-pokonałem grawitację. Wnikam organoleptycznie, przemierzam spokojnie dowolnie wybrane poziomy płynu w wyskalowanej w litrach sześćdziesiątce. Kilka lat nieświetlnych toto wińsko ma. Na sam przód na teatralnej scenie szaleństwa w podniebienie kłuje bardzo dzika róża, nie ułożyła się jeszcze na bursztynowej poduszce jestestwa. (Bo to wino z różyczki z dodatkiem wiśni zlewam, muszę usystematyzować się bardziej w moich zasobach piwniczno - wieczorowych, byłem przekonany, że to wieloowocowe). Na drugim planie, tuż za szarym szeregiem spektakularnych doznań, oszałamiających aktów, gra cicho jak jakaś ptaszyna Cerasus Miller. W tej cichociemnej strefie mamy wszystko co oferuje wiśnia skąpana w słońcu sprzed 3lat. Muszę iść.
Niezły kawałek na dobry sprzęt stereo.
Dla Was.
http://www.youtube.com/watch?v=x48o0hMSkHc&feature=related
Niezły kawałek na dobry sprzęt stereo.
Dla Was.
http://www.youtube.com/watch?v=x48o0hMSkHc&feature=related
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Cześć Manson.
Ale ja se popłynę.
Marszrutą gdzieś daleko poza horyzont netu.
Pieprzyć jakikolwiek ser do cukinii. Nie udziwniaj. Dania muszą być proste.
Popieram zieleninę do placków, szczypiorek albo właśnie pietruchę. Pietruszka będzie lepsza.
Chili nie potrzebna, czosnek rekompensuje.
Jak kto lubi.
Na mnie czas.
Ale ja se popłynę.
Marszrutą gdzieś daleko poza horyzont netu.
Pieprzyć jakikolwiek ser do cukinii. Nie udziwniaj. Dania muszą być proste.
Popieram zieleninę do placków, szczypiorek albo właśnie pietruchę. Pietruszka będzie lepsza.
Chili nie potrzebna, czosnek rekompensuje.
Jak kto lubi.
Na mnie czas.
to dobrze. chociaż rzadko słuchałem ostatnio. kiedyś to guru był dla mnie. nawet byłem na myśliwieckiej jakieś 10 lat temu. zostały podpisy na płytach, o które wcale nie dbam i sterta kaset minimax. na dwóch nawet gadam przez telefon na antenie. potem na manna jakoś tak się przestawiłem.
szeroki temat ten program trzeci. kaczor był ostatnim dobrym dyrektorem przed 10-letnim systematycznym zjazdem po równi pochyłej. dopiero skowroński niesamowicie skutecznie ten smutny okres wymazał i zaczął dobre radio robić. a potem to juz szkoda gadać. pisałem już o tym zresztą. póki co jeszcze dają radę, ale nie wiem czy przetrwają kolejne zabawy z ustawą medialną.
warto by się zalogować wreszcie
szeroki temat ten program trzeci. kaczor był ostatnim dobrym dyrektorem przed 10-letnim systematycznym zjazdem po równi pochyłej. dopiero skowroński niesamowicie skutecznie ten smutny okres wymazał i zaczął dobre radio robić. a potem to juz szkoda gadać. pisałem już o tym zresztą. póki co jeszcze dają radę, ale nie wiem czy przetrwają kolejne zabawy z ustawą medialną.
warto by się zalogować wreszcie
Jak noc na odtruciu ma tak wyglądać to ja wracam do nałogu.
Czary Ćmy się wypełniły.
O 2 w nocy rozszalała się burza, a temp spadła do 12 stopni.
Sfora odzyskała wigor, a ogórki odmówiły dalszej współpracy.
Pospadały śliwki.
Trzeba będzie pozbierać i nastawić beczkę.
A ja słucham radia tylko w samochodzie.
W domu wystarcza mi szum lasu.
Czary Ćmy się wypełniły.
O 2 w nocy rozszalała się burza, a temp spadła do 12 stopni.
Sfora odzyskała wigor, a ogórki odmówiły dalszej współpracy.
Pospadały śliwki.
Trzeba będzie pozbierać i nastawić beczkę.
A ja słucham radia tylko w samochodzie.
W domu wystarcza mi szum lasu.
Noce są najgorsze.
Chodzenie po ścianach. Po wczorajszej dawce nie miałem prawa się obudzić gdzieś do 6 rano. A już po 1,5godz. snu obudziła mnie niesamowita ulewa koło 3. Ćma to szamanka.
Rzeczywiście noce zimne się zrobiły, ogórasy u mnie przestały rosnąć 4 dni temu.
Z okazji 100 wpisów dwie setki żołądkowej z miętą. Mięta uspokaja.
Chodzenie po ścianach. Po wczorajszej dawce nie miałem prawa się obudzić gdzieś do 6 rano. A już po 1,5godz. snu obudziła mnie niesamowita ulewa koło 3. Ćma to szamanka.
Rzeczywiście noce zimne się zrobiły, ogórasy u mnie przestały rosnąć 4 dni temu.
Z okazji 100 wpisów dwie setki żołądkowej z miętą. Mięta uspokaja.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Żeby osiągnąć taki stan, że kilka dni pod rząd kompletnie bez % to mam tylko jedno sprawdzone rozwiązanie. Mianowicie czytanie książek. Wtedy mogę nie pić. Ostatnio w księgarni przy Raduni w Gdańsku dostałem oczopląsu od ilości nowych książek na temat II wojny światowej. Obiecałem se, że zanim kupię cokolwiek nowego najpierw przeczytam te kilkadziesiąt co leżą w domu. Zaległości w czytaniu są, więc powód żeby przestać grzać też. Muszę to jeszcze przemyśleć.
Jeszcze kilkanaście postów w tym wątku to w rankingu popularnych tematów na forum przeskoczymy wątek pt : "Wrześniowo-październikowe mamusie...", a jak wróci Ćma to pobijemy LIPCOWE I SIERPNIOWE MAMUSIE..., które to są trochę wyżej od wrześniowych hehehehe chyba, że wcześniej wszyscy skończymy na detoxie pod kroplówą na Srebrzysku. Zacząłem pobieżnie szacować ile siana mi poszło na frywolne spędzanie czasu przez ostatnie 2 tyg. Doszedłem do wniosku że lepiej to zostawić.
Jeszcze kilkanaście postów w tym wątku to w rankingu popularnych tematów na forum przeskoczymy wątek pt : "Wrześniowo-październikowe mamusie...", a jak wróci Ćma to pobijemy LIPCOWE I SIERPNIOWE MAMUSIE..., które to są trochę wyżej od wrześniowych hehehehe chyba, że wcześniej wszyscy skończymy na detoxie pod kroplówą na Srebrzysku. Zacząłem pobieżnie szacować ile siana mi poszło na frywolne spędzanie czasu przez ostatnie 2 tyg. Doszedłem do wniosku że lepiej to zostawić.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
To przebijanie mamuś to by było coś :-))
Ja jeszcze, wzorem hobo, nie piję jak jeżdżę.
Chociaż mam takie podejrzenie, że przy regularnym łojeniu % stan, który nazywam niepiciem stoi zapewne w lekkiej sprzeczności z normami dopuszczalnego spożycia alko przy siadaniu za kierownicę.
Pod tym względem zazdroszczę Szwajcarom.
Ja jeszcze, wzorem hobo, nie piję jak jeżdżę.
Chociaż mam takie podejrzenie, że przy regularnym łojeniu % stan, który nazywam niepiciem stoi zapewne w lekkiej sprzeczności z normami dopuszczalnego spożycia alko przy siadaniu za kierownicę.
Pod tym względem zazdroszczę Szwajcarom.
Stworek. Ładnie Cię naelektryzowało. Trzeba, myślę się tego wystrzegać, bo jutro będzie pewno i tak gorzej, więc nie ma się dziś co martwić. Wiesz, że na łajbach z poszyciem nie stalowym tj. np z tworzywa elementy rur, sprzęgło silnika, sam silnik, ster, urządzenia pomocnicze itd doziemia się przed pojawieniem niepożądanego ładunku elektrycznego. W tym wypadku ziemią jest woda. A dokładniej anody na burtach. Ładunki elektryczne czekają tylko żeby nas dopaść i coś nabroić. Szczególnie przy automatyce zasilanej na 24V. Na wiem na jakie napięcia ja jestem zasilany, ale coś chyba 40vol.
Wczoraj koło północy pijany poszedłem na łąkę pod Rumią. Rzuciłem się w wrzosy, dzikie jeżyny, osty, zanurzyłem się w tym. Gdym tak leżał na torfie pokrytym zielenią, twarzą w niebo, oddalony od świateł miasta, od północnego-zachodu nadciągnęła masa chmur burzowych. Były w jednej całości, a dookoła gwiazdy, więc niebo musiało być błękitne. Pierwszy raz widziałem taką burzę. Niespotykane błyski, flesze, momentami mnie oślepiały i zero jakiegokolwiek dźwięku uderzeń piorunów. Były za wysoko, rejestrowałem to urywkowo przy świetle wyładowań atmosferycznych. Tak bardzo chciałem, żeby spadł ciepły deszcz i trochę mnie oczyścił, nawet do Boga coś szepnąłem. Nic z tego, dopiero po powrocie do domu jak się położyłem spać przyszła niesamowita ulewa. Myślę se, że boski wniosek z tego taki, że jak już prosi się o deszcz wyższe instancje to trzeba mieć ze sobą chociaż parasol.
http://www.youtube.com/watch?v=ZGdakVok0Ss&feature=channel
Wczoraj koło północy pijany poszedłem na łąkę pod Rumią. Rzuciłem się w wrzosy, dzikie jeżyny, osty, zanurzyłem się w tym. Gdym tak leżał na torfie pokrytym zielenią, twarzą w niebo, oddalony od świateł miasta, od północnego-zachodu nadciągnęła masa chmur burzowych. Były w jednej całości, a dookoła gwiazdy, więc niebo musiało być błękitne. Pierwszy raz widziałem taką burzę. Niespotykane błyski, flesze, momentami mnie oślepiały i zero jakiegokolwiek dźwięku uderzeń piorunów. Były za wysoko, rejestrowałem to urywkowo przy świetle wyładowań atmosferycznych. Tak bardzo chciałem, żeby spadł ciepły deszcz i trochę mnie oczyścił, nawet do Boga coś szepnąłem. Nic z tego, dopiero po powrocie do domu jak się położyłem spać przyszła niesamowita ulewa. Myślę se, że boski wniosek z tego taki, że jak już prosi się o deszcz wyższe instancje to trzeba mieć ze sobą chociaż parasol.
http://www.youtube.com/watch?v=ZGdakVok0Ss&feature=channel
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
strasznie mi tu dokucza samotność. brakuje jakiejś przyjaznej istoty. obijam się o ściany i wcale nie mogę uspokoić umysłu. zen jest daleko ode mnie. wychodzę na balkon, a tu ogromna bryła teatru narodowego i jakiś ohydny biurowiec ze szkła, który zasłonił widok na ogród saski. trudno się oswoić z takim stanem rzeczy, gdy na co dzień ma się za oknem ciszę, zieleń, a nad głową kołujące myszołowy. owszem, było kilka fajnych chwil, jak przypadkowy (dla mnie) koncert leny ledoff na krakowskim przedmieściu, wypad do muzeum powstania warszawskiego, które powaliło mnie na kolana oraz odkrycie małej knajpki w najbardziej zrujnowanej kamienicy na koszykowej. no i architektura taka, jaką lubię – przedwojenna i niestety również taka, jakiej nie znoszę, czyli stal i szkło.
najgorsze jest to, że to było jedyne rozsądne rozwiązanie, a ja zazwyczaj nie podejmuję rozsądnych wyborów, tylko emocjonalne. stąd taka kolizja i trudność w przeprogramowaniu mózgu. boziu, żeby mi tylko psycha nie siadła.
specjala nie ma, choć za dokładnie nie szukałam.
najgorsze jest to, że to było jedyne rozsądne rozwiązanie, a ja zazwyczaj nie podejmuję rozsądnych wyborów, tylko emocjonalne. stąd taka kolizja i trudność w przeprogramowaniu mózgu. boziu, żeby mi tylko psycha nie siadła.
specjala nie ma, choć za dokładnie nie szukałam.
Powtórzę się. W tym wątku mam prawo.
Człowiek nic (Nothingman)
"Raz podzieleni - ... nic nie zostało do odjęcia
Jak się raz wypowie pewne słowa, to nie można ich już cofnąć
Idzie sam - z myślami, na które nic nie może poradzić
Nad nim przyszłość
Ale w przeszłości jest opóźniony i tonie - ...
Schwycił łódź
jak błyskawica
Przeklął dzień
w którym ją puścił - ...
Człowiek nic - ...
Człowiek nic
Czyż to nie jest coś?
Człowiek nic
Kiedyś wierzyła... w każdą historię jaką miał do opowiedzenia
Pewnego dnia zesztywniała
Zajęła drugą stronę
Puste spojrzenia - ... z każdego kąta wspólnej celi więziennej - ...
Jedno po prostu ucieka
Jedno zostaje w studni
I temu który
zapomina
Przeznaczone będzie
pamiętać
Człowiek nic - ...
Człowiek nic
Czyż to nie jest coś?
Człowiek nic
Ona go nie chce - ... ona go nie będzie żywić...
po tym jak on odleci - ... w słońce
spłonie
płoń - ... płoń - ... człowiek nic - człowiek nic
to mogło być coś - człowieku nic "
http://najemniczka.wrzuta.pl/audio/srUsGbpFLu/
Człowiek nic (Nothingman)
"Raz podzieleni - ... nic nie zostało do odjęcia
Jak się raz wypowie pewne słowa, to nie można ich już cofnąć
Idzie sam - z myślami, na które nic nie może poradzić
Nad nim przyszłość
Ale w przeszłości jest opóźniony i tonie - ...
Schwycił łódź
jak błyskawica
Przeklął dzień
w którym ją puścił - ...
Człowiek nic - ...
Człowiek nic
Czyż to nie jest coś?
Człowiek nic
Kiedyś wierzyła... w każdą historię jaką miał do opowiedzenia
Pewnego dnia zesztywniała
Zajęła drugą stronę
Puste spojrzenia - ... z każdego kąta wspólnej celi więziennej - ...
Jedno po prostu ucieka
Jedno zostaje w studni
I temu który
zapomina
Przeznaczone będzie
pamiętać
Człowiek nic - ...
Człowiek nic
Czyż to nie jest coś?
Człowiek nic
Ona go nie chce - ... ona go nie będzie żywić...
po tym jak on odleci - ... w słońce
spłonie
płoń - ... płoń - ... człowiek nic - człowiek nic
to mogło być coś - człowieku nic "
http://najemniczka.wrzuta.pl/audio/srUsGbpFLu/
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Ja dziś naprawdę odpocząłem. Tylko dwieście żołądkowej z miętą, duży heineken i trzy specjale w konserwie w połączeniu z masą pracy. Wszystko z przypadku jakbym z marszu po drodze poza domem. Też się nie liczy bo jestem trzeźwy.
Jak kupowałem na Obłużu specjale mówię do ekspedientki:
-Można trzy specjale w puszce?
na to pytanie bardzo fajna babeczka, która przede mną robiła zakupy na monopolowym dziale na odchodne patrząc na mnie z uśmiechem rzuciła "ostatnio były w słoiku". Ależ mnie rozbawiła. Nawet chciałem ją poderwać przez moment.
Idę popracować.
Alk na większą skalę dopiero późno wieczorem.
pozdro
Jak kupowałem na Obłużu specjale mówię do ekspedientki:
-Można trzy specjale w puszce?
na to pytanie bardzo fajna babeczka, która przede mną robiła zakupy na monopolowym dziale na odchodne patrząc na mnie z uśmiechem rzuciła "ostatnio były w słoiku". Ależ mnie rozbawiła. Nawet chciałem ją poderwać przez moment.
Idę popracować.
Alk na większą skalę dopiero późno wieczorem.
pozdro
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Dlaczego piję?
By móc pisać poezję.
Czasem gdy wszystko wiruje
a cała szpetność oddala się
w głęboki sen
Przychodzi przebudzenie
a reszta jest prawdą.
Gdy ciało niszczeje
duch rośnie w siłę.
Wybacz mi Ojcze bo wiem
co czynię.
Chcę usłyszeć ostatni poemat
ostatniego poety.
Jim Morrison
Dla kogoś w łagrze W. (…)
By móc pisać poezję.
Czasem gdy wszystko wiruje
a cała szpetność oddala się
w głęboki sen
Przychodzi przebudzenie
a reszta jest prawdą.
Gdy ciało niszczeje
duch rośnie w siłę.
Wybacz mi Ojcze bo wiem
co czynię.
Chcę usłyszeć ostatni poemat
ostatniego poety.
Jim Morrison
Dla kogoś w łagrze W. (…)
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
:)
całkiem dobrze się miewam
oswajam samotność jak dzikiego psa
za zen czai się gdzieś w ciemnym kącie
blat kuchennego stołu znika pod stosem papierów
w przerwach rzucam się na glebę
i trzaskam serie pompek
zaczęłam gadać do siebie
i małego trzymilimetrowego żuczka - jedynej żywej istoty
palę i piję trzy razy mniej
niech tylko diabli porwą motocyklistów
którzy całą dobę robią mi pod oknami przygazówki
całkiem dobrze się miewam
oswajam samotność jak dzikiego psa
za zen czai się gdzieś w ciemnym kącie
blat kuchennego stołu znika pod stosem papierów
w przerwach rzucam się na glebę
i trzaskam serie pompek
zaczęłam gadać do siebie
i małego trzymilimetrowego żuczka - jedynej żywej istoty
palę i piję trzy razy mniej
niech tylko diabli porwą motocyklistów
którzy całą dobę robią mi pod oknami przygazówki
A mnie zaczyna nosić.
Jakiś kłopoty z koncentracją.
Spać nie bardzo mogę.
Rzuciłem się w wir prac jesiennych - sałatki z cukinii, ogórków, papryki i czego tam jeszcze.
Wino ze śliwek.
Suszone jabłka.
Pomaga, ale chwilowo.
I taki jakiś podenerwowany jestem, akurat na dwa browary.
Dziś czwarty dzień bez.
Chyba to długo nie potrwa.
Jakiś kłopoty z koncentracją.
Spać nie bardzo mogę.
Rzuciłem się w wir prac jesiennych - sałatki z cukinii, ogórków, papryki i czego tam jeszcze.
Wino ze śliwek.
Suszone jabłka.
Pomaga, ale chwilowo.
I taki jakiś podenerwowany jestem, akurat na dwa browary.
Dziś czwarty dzień bez.
Chyba to długo nie potrwa.
to ja nic nie skomentuję, bo pamiętam przepiękną historię hłaski o broniewskim. oto opowieść o tym, jak broniewski przestał pić, o życzliwych przyjaciołach i o tym, jak to się skończyło:
Ze swego pobytu u Broniewskiego niewiele pamiętam już poza jedną tragiczną sytuacją. Pewnego dnia Broniewski przestał pić i zaczął pisać nowe wiersze i nawet dobrze mu szło. Po jakiejś godzinie ktoś do niego zadzwonił i zapytał, co u niego słychać. Broniewski powiedział, że zabrał się do roboty i że ma nadzieję miesiąc lub dwa solidnie popracować. Na własne nieszczęście powiedział przy tym, że nie pije; jego rozmówca pogratulował mu i rozmowa się skończyła; Broniewski znów zabrał się do pisania. Po piętnastu minutach znów telefon; dzwonił ktoś inny, kto rozmawiał z uprzednim rozmówcą Broniewskiego i dowiedziawszy się, że Broniewski postanowił nie pić, gratulował mu i prosił, aby wytrwał w postanowieniu; Broniewski podziękował mu i znów zabrał się do pracy. Po dziesięciu minutach znów telefon; znów przestroga i znów podziękowanie ze strony Broniewskiego. Ósmy telefon był od towarzysza Jakuba; Broniewski blady, roztrzęsiony, przyszedł do mnie i powiedział: "Idź po wódkę." Po czym opowiedział mi, że po śmierci swej jedynej ukochanej córki został zabrany wprost z pogrzebu do Wonieścia, szpitala dla alkoholików - z polecenia KC.
Gdyby ludzie wiedzieli, że nie ma lepszego sposobu na wpędzenie w powtórny alkoholizm, jak przypominanie człowiekowi który pił, o tym, co się stać może z chwilą, kiedy znów pić zacznie - może przestaliby udzielać tych przeklętych, dobrych rad. Ludzie wciąż jeszcze nie wiedzą, że w uczuciu wdzięczności jest piekielnie dużo nienawiści. Nie pisałbym o tym, gdyby nie to, że ludzie obrzydzili mi połowę mego życia wtrącaniem się w moje sprawy i dawaniem mi przestróg.
Tak więc Broniewski rozpoczął cykl, który miał trwać wiele dni.
Ze swego pobytu u Broniewskiego niewiele pamiętam już poza jedną tragiczną sytuacją. Pewnego dnia Broniewski przestał pić i zaczął pisać nowe wiersze i nawet dobrze mu szło. Po jakiejś godzinie ktoś do niego zadzwonił i zapytał, co u niego słychać. Broniewski powiedział, że zabrał się do roboty i że ma nadzieję miesiąc lub dwa solidnie popracować. Na własne nieszczęście powiedział przy tym, że nie pije; jego rozmówca pogratulował mu i rozmowa się skończyła; Broniewski znów zabrał się do pisania. Po piętnastu minutach znów telefon; dzwonił ktoś inny, kto rozmawiał z uprzednim rozmówcą Broniewskiego i dowiedziawszy się, że Broniewski postanowił nie pić, gratulował mu i prosił, aby wytrwał w postanowieniu; Broniewski podziękował mu i znów zabrał się do pracy. Po dziesięciu minutach znów telefon; znów przestroga i znów podziękowanie ze strony Broniewskiego. Ósmy telefon był od towarzysza Jakuba; Broniewski blady, roztrzęsiony, przyszedł do mnie i powiedział: "Idź po wódkę." Po czym opowiedział mi, że po śmierci swej jedynej ukochanej córki został zabrany wprost z pogrzebu do Wonieścia, szpitala dla alkoholików - z polecenia KC.
Gdyby ludzie wiedzieli, że nie ma lepszego sposobu na wpędzenie w powtórny alkoholizm, jak przypominanie człowiekowi który pił, o tym, co się stać może z chwilą, kiedy znów pić zacznie - może przestaliby udzielać tych przeklętych, dobrych rad. Ludzie wciąż jeszcze nie wiedzą, że w uczuciu wdzięczności jest piekielnie dużo nienawiści. Nie pisałbym o tym, gdyby nie to, że ludzie obrzydzili mi połowę mego życia wtrącaniem się w moje sprawy i dawaniem mi przestróg.
Tak więc Broniewski rozpoczął cykl, który miał trwać wiele dni.
Ha!
Sałatkę z cukinii robiłem parę dni wstecz w wersji z gorczycą.
Jak jutro znajdę siły, a będzie ktoś chętny zapodam przepis. Mniam.
Niedługo zabiorę się za nowatorski, w moich perypetiach kulinarnych, przepis marynowanej cukinii. Obsmażonej, z czosnkiem i tymiankiem.
Przerabiam też kabaczki.
Zaczęły się jeżyny. Nie zrobię już dżemów jednorodnie tylko z tych owoców. Są za mdłe. W tym roku dodam jabłka do dżemu z jeżyn.
Zlałem trochę wina do poduchy.
Ogólnie to norma.
Sałatkę z cukinii robiłem parę dni wstecz w wersji z gorczycą.
Jak jutro znajdę siły, a będzie ktoś chętny zapodam przepis. Mniam.
Niedługo zabiorę się za nowatorski, w moich perypetiach kulinarnych, przepis marynowanej cukinii. Obsmażonej, z czosnkiem i tymiankiem.
Przerabiam też kabaczki.
Zaczęły się jeżyny. Nie zrobię już dżemów jednorodnie tylko z tych owoców. Są za mdłe. W tym roku dodam jabłka do dżemu z jeżyn.
Zlałem trochę wina do poduchy.
Ogólnie to norma.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Sugeruję cukinkę nie smażyć, a zgrilować.
Moim skromnym zdaniem jest lepsza.
U mnie cukinie i kabaczki rosną na okrętę i mogę je sałatkować co dwa-trzy dni.
Ostatnio robiłem szwedzką - ogórki i cebula.
Zapodaj Twój przepis, chętnie poeksperymentuję.
No i kolejny dzień bez % dobiegł końca.
Idę spać.
Już cieszę się na jutrzejszy wieczór. W piątek alko zawsze się należy.
Moim skromnym zdaniem jest lepsza.
U mnie cukinie i kabaczki rosną na okrętę i mogę je sałatkować co dwa-trzy dni.
Ostatnio robiłem szwedzką - ogórki i cebula.
Zapodaj Twój przepis, chętnie poeksperymentuję.
No i kolejny dzień bez % dobiegł końca.
Idę spać.
Już cieszę się na jutrzejszy wieczór. W piątek alko zawsze się należy.
Na pewno to znasz, ale proszę bardzo.
Potrzebna będzie nie za duża cukinia gdzieś kilogramowa.
2dkg soli
łyżka cukru
pełna łyżeczka kwasku cytrynowego
pół łyżeczki nasion gorczycy
I lecimy cukinię ciachamy w plasterki oczywiście razem ze skórą. W emaliowanym naczyniu cukinię posypać solą, dodać kwasek rozpuszczony gdzieś w 1/4 szklanki wody i dać cukier. Poczekać do 2 godzin i do słoiczków ładować. Do każdego słoiczka wsypać szczyptę nasion gorczycy. Czasem dodaję też szczyptę nasion kopru i ząbek czosnku. Na powierzchnię wlać po łyżce oleju słoje zamykamy i pasteryzujemy koło 20 min.
Smacznego.
Potrzebna będzie nie za duża cukinia gdzieś kilogramowa.
2dkg soli
łyżka cukru
pełna łyżeczka kwasku cytrynowego
pół łyżeczki nasion gorczycy
I lecimy cukinię ciachamy w plasterki oczywiście razem ze skórą. W emaliowanym naczyniu cukinię posypać solą, dodać kwasek rozpuszczony gdzieś w 1/4 szklanki wody i dać cukier. Poczekać do 2 godzin i do słoiczków ładować. Do każdego słoiczka wsypać szczyptę nasion gorczycy. Czasem dodaję też szczyptę nasion kopru i ząbek czosnku. Na powierzchnię wlać po łyżce oleju słoje zamykamy i pasteryzujemy koło 20 min.
Smacznego.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Chwila, chwila Manson to nie jutrzejszy wieczór a dzisiejszy. hehehe
Ja jestem wykończony, (ale nie skończony)
Wracając do Twego postu rozpoczynającego wątek, otóż nie tak do końca alkoholizm jest nieuleczalny. Owszem w literaturze klasycznej na ten temat to jest dogmatem mianowicie, że ta choroba wyssana z mlekiem matki zostaje z nami do końca życia. Zgadzam się z tym.
Z jednym ale (jak wiadomo Ale były dwie jedna dawała druga nie) no więc spotkałem się pośrednio w Holandii z grupą terapeutyczną, która stara się nie uleczyć, ale zaleczyć alkoholizm u ludzi, którzy podejmowali kilkadziesiąt terapii-leczeń i nie rokują żadnych nadziei. Holendrzy (ciekawy naród zresztą) doszli do wniosku, że nauczą pić "od nowa" w tzw sposób kontrolowany. Podobno ta grupa miała pewne sukcesy.
Podejrzewam, że kolesie z Holandii bazują na pierwszej największej różnicy pomiędzy programem AA i DDA. Cytując z wiki brzmi ona:
Inaczej niż w AA, głównym celem uczestnictwa w mityngach DDA (lub innej formy pracy) nie jest zaprzestanie nałogu picia alkoholu (lub używania innych substancji zmieniających nastrój), lecz wyzdrowienie ze skutków dorastania w rodzinie gdzie taki problem występował, lub rodzinie dotkniętej inną dysfunkcją. Choć, jak mówi jedna z cech DDA, "staliśmy się osobami uzależnionymi, lub poślubiliśmy osoby uzależnione", stąd wiele osób może identyfikować się zarówno z DDA, jak i z uzależnieniem od alkoholu lub innymi problemami.
A czytał ktoś z Was książkę pt. "Umierałem sto razy". Jeden życiorys z tej książki jest mojego znajomego, sam go tam opisał.
http://www.sentencja.com.pl/product_info.php?products_id=92660&sentencja=UmieraÂłem_sto_razy_Korczak_ZdzisÂław
Ja jestem wykończony, (ale nie skończony)
Wracając do Twego postu rozpoczynającego wątek, otóż nie tak do końca alkoholizm jest nieuleczalny. Owszem w literaturze klasycznej na ten temat to jest dogmatem mianowicie, że ta choroba wyssana z mlekiem matki zostaje z nami do końca życia. Zgadzam się z tym.
Z jednym ale (jak wiadomo Ale były dwie jedna dawała druga nie) no więc spotkałem się pośrednio w Holandii z grupą terapeutyczną, która stara się nie uleczyć, ale zaleczyć alkoholizm u ludzi, którzy podejmowali kilkadziesiąt terapii-leczeń i nie rokują żadnych nadziei. Holendrzy (ciekawy naród zresztą) doszli do wniosku, że nauczą pić "od nowa" w tzw sposób kontrolowany. Podobno ta grupa miała pewne sukcesy.
Podejrzewam, że kolesie z Holandii bazują na pierwszej największej różnicy pomiędzy programem AA i DDA. Cytując z wiki brzmi ona:
Inaczej niż w AA, głównym celem uczestnictwa w mityngach DDA (lub innej formy pracy) nie jest zaprzestanie nałogu picia alkoholu (lub używania innych substancji zmieniających nastrój), lecz wyzdrowienie ze skutków dorastania w rodzinie gdzie taki problem występował, lub rodzinie dotkniętej inną dysfunkcją. Choć, jak mówi jedna z cech DDA, "staliśmy się osobami uzależnionymi, lub poślubiliśmy osoby uzależnione", stąd wiele osób może identyfikować się zarówno z DDA, jak i z uzależnieniem od alkoholu lub innymi problemami.
A czytał ktoś z Was książkę pt. "Umierałem sto razy". Jeden życiorys z tej książki jest mojego znajomego, sam go tam opisał.
http://www.sentencja.com.pl/product_info.php?products_id=92660&sentencja=UmieraÂłem_sto_razy_Korczak_ZdzisÂław
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Przepis cukiniowy jest ok, nie znałem go, ale sobie zrobię parę słoi, bo mi smakuje.
Chińskie przysłowie mówi, że każdy posiłek je się trzy razy, po raz pierwszy, gdy sie o nim myśli, po raz drugi, gdy się go robi, i po raz trzeci, gdy się go konsumuje. Ja jestem dopiero po pierwszym razie.
W zakresie braku umiejętności picia alkoholu to ja się nie poczuwam. Kontroli też nie tracę. Ja po prostu za dużo przyjmuję. Nie jest to kwestia zapijania się na śmierć czy mazania w czarnoziem przed snem.
Ja po prostu piję, bo lubię.
I działa to na mnie tak, jak orzeźwiający tymbark miętowo-jabłkowy w upalny dzień po wejściu na przełaj na Wołosań.
Muszę jeszcze to przemyśleć.
Bo to może faktycznie nie alkoholizm w klasycznym wydaniu.
Dzisiaj zaczyna się piąty dzień :-)
Chińskie przysłowie mówi, że każdy posiłek je się trzy razy, po raz pierwszy, gdy sie o nim myśli, po raz drugi, gdy się go robi, i po raz trzeci, gdy się go konsumuje. Ja jestem dopiero po pierwszym razie.
W zakresie braku umiejętności picia alkoholu to ja się nie poczuwam. Kontroli też nie tracę. Ja po prostu za dużo przyjmuję. Nie jest to kwestia zapijania się na śmierć czy mazania w czarnoziem przed snem.
Ja po prostu piję, bo lubię.
I działa to na mnie tak, jak orzeźwiający tymbark miętowo-jabłkowy w upalny dzień po wejściu na przełaj na Wołosań.
Muszę jeszcze to przemyśleć.
Bo to może faktycznie nie alkoholizm w klasycznym wydaniu.
Dzisiaj zaczyna się piąty dzień :-)
Ja uderzyłem dziś w sushi z sandaczem, maki, suzuki coś tam coś tam. Ignorant ze mnie, ale chrzan mają ciekawski. Wizualnie i smakowo. Polecam dla zakatarzonych.
A poza tym to w jednej knajpie przy gdyńskiej plaży chwalą się że mają 120 rodzajów piw. Kiedy tak sunąłem przez gdyńskie knajpy postanowiłem zajrzeć tam. Mieli akurat czeski weekend - muza czeska, barmani odziani w czeskie akcenty itd, grzecznie, lansowo zacząłem od staropramena, ale zaraz przeleciałem przez wybrane browary niemieckie, aż po wyspowego "marfiaka" i guinnessa. Mogę napisać, że siedząc przy barze ( tutysty przy stolikach) przemierzyłem pół Europy.
Coraz bardziej podoba mi się w Gdyni. Ale i tak najlepsze jest to, że przed snem mogę rzucić się w torf porośnięty zielenią, albo stać w błocie podlewając ogród.
dobrej nocy dla nieśpiących duchów.
A poza tym to w jednej knajpie przy gdyńskiej plaży chwalą się że mają 120 rodzajów piw. Kiedy tak sunąłem przez gdyńskie knajpy postanowiłem zajrzeć tam. Mieli akurat czeski weekend - muza czeska, barmani odziani w czeskie akcenty itd, grzecznie, lansowo zacząłem od staropramena, ale zaraz przeleciałem przez wybrane browary niemieckie, aż po wyspowego "marfiaka" i guinnessa. Mogę napisać, że siedząc przy barze ( tutysty przy stolikach) przemierzyłem pół Europy.
Coraz bardziej podoba mi się w Gdyni. Ale i tak najlepsze jest to, że przed snem mogę rzucić się w torf porośnięty zielenią, albo stać w błocie podlewając ogród.
dobrej nocy dla nieśpiących duchów.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
nie było mnie przez moment a tu..... się dzieje;)
uczę sie, pracuję, uczę i pracuję, jakoś tak na nic czasu więcej nie starcza, no może z wyjątkiem fajnej zabawy i... ale to tylko ktoś w różowych okularach zrozumie;)
Niesamowite ze byłeś w trójce, jesteś moim idolem, howkh!
hihihi... nie, dzisiaj nie napisze nic konstruktywnego, szum w głowie i tak jakoś różowo mi;)
uczę sie, pracuję, uczę i pracuję, jakoś tak na nic czasu więcej nie starcza, no może z wyjątkiem fajnej zabawy i... ale to tylko ktoś w różowych okularach zrozumie;)
Niesamowite ze byłeś w trójce, jesteś moim idolem, howkh!
hihihi... nie, dzisiaj nie napisze nic konstruktywnego, szum w głowie i tak jakoś różowo mi;)
Uff, wreszcie :-))
Zaczęło się od mocnego postanowienia nadrobienia niedostatków w produkcji win.
Dojrzałe już 60 l wina śliwkowego (samo się przez rok sklarowało, szok !!!) należało dosłodzić, dokwasić, dobarwić i takie tam.
Tego się nie da dobrze zrobić bez degustacji :-))
Wino śliwkowe mi nie smakuje, sorry. Nie mam wystarczająco delikatnego podniebienia. Podejmuję więc męską decyzję - od tej pory robię wino śliwkowe tylko w celach próbnych, zaś cała produkcja śliwkowego jest przeznaczona na śliwowicę. Koniec i kropka (ooo, Kropka, wróciłaś??? dawno Cię nie było :-)))
No potem dostawianie śliwkowego - zebrałem dziś z Szuroczką 35 kg śliwek.
I przygotowanie do postawienia jabłkowego. No trzeba, jabłec mamy zatrzęsienie.
W międzyczasie 3 heinekeny, bo gorąco. Moim skromnym pijackim zdaniem heineken powinien gnić w lochach do końca świata albo jeden dzień dłużej. Za beznadziejny smak i zniszczenie jednego z porządnych (nie najlepszych zaznaczam) piw w Polsce - żywieckiego fulla.
Potem dwa budweisy, żeby spłukać haniebne heinekeny (jak Holendrzy mogą produkować dobre piwo jak oni gór nie mają?).
No i wieczorkiem parę porządnych rumów. Znaczy tuzemaków. To mi zostało z czeskich czasów.
No i gitara.
Jest normalnie, bez jakichś stresów bezalkoholowych, jak powinno być.
Smacznego @ll.
(Obejrzałem ostatniego mołdawianina czającego się w piwniczce. Kagor mu miano. Dam mu jeszcze trochę pożyć).
Pozdrawiam i dobrej nocy :-))
Zaczęło się od mocnego postanowienia nadrobienia niedostatków w produkcji win.
Dojrzałe już 60 l wina śliwkowego (samo się przez rok sklarowało, szok !!!) należało dosłodzić, dokwasić, dobarwić i takie tam.
Tego się nie da dobrze zrobić bez degustacji :-))
Wino śliwkowe mi nie smakuje, sorry. Nie mam wystarczająco delikatnego podniebienia. Podejmuję więc męską decyzję - od tej pory robię wino śliwkowe tylko w celach próbnych, zaś cała produkcja śliwkowego jest przeznaczona na śliwowicę. Koniec i kropka (ooo, Kropka, wróciłaś??? dawno Cię nie było :-)))
No potem dostawianie śliwkowego - zebrałem dziś z Szuroczką 35 kg śliwek.
I przygotowanie do postawienia jabłkowego. No trzeba, jabłec mamy zatrzęsienie.
W międzyczasie 3 heinekeny, bo gorąco. Moim skromnym pijackim zdaniem heineken powinien gnić w lochach do końca świata albo jeden dzień dłużej. Za beznadziejny smak i zniszczenie jednego z porządnych (nie najlepszych zaznaczam) piw w Polsce - żywieckiego fulla.
Potem dwa budweisy, żeby spłukać haniebne heinekeny (jak Holendrzy mogą produkować dobre piwo jak oni gór nie mają?).
No i wieczorkiem parę porządnych rumów. Znaczy tuzemaków. To mi zostało z czeskich czasów.
No i gitara.
Jest normalnie, bez jakichś stresów bezalkoholowych, jak powinno być.
Smacznego @ll.
(Obejrzałem ostatniego mołdawianina czającego się w piwniczce. Kagor mu miano. Dam mu jeszcze trochę pożyć).
Pozdrawiam i dobrej nocy :-))
czy wy doceniacie prxytulnośc własnego domu?
czy wy wieciue jak to jest kiedy serdeczni przyjaciele
obiecali wam nocleg na oruni gornej?
a ty wiesz ze noxcleg na oruni gornej to jak o kant dupy potluc
ty wiesz ze nie ma nic fajnego w obudzeniu sie w obcym pokoju, w obcym domu i w obcym łozku
na oruni górnej
i dalem taksowkarzowi 21 zl i powiedzialem ze chce sie jednak obudzic we wlasnym
lozku
i oto jestem a wczesniej szedlem kupic piwo. a przed toy toyemm stal
michal urbaniak
i ja go rozpoznalem i powiedzialem mu ze wiem kto on jest.
a on na to rzekl cytuje "koncert janerki byl dobrymm koncertem"
najwazniejsze to obudzic sie we wlasnym domu z wlasnym psem o imieniu jamnajaka i z wlasnym kotem o imieniu kamczatka.
czy wy wieciue jak to jest kiedy serdeczni przyjaciele
obiecali wam nocleg na oruni gornej?
a ty wiesz ze noxcleg na oruni gornej to jak o kant dupy potluc
ty wiesz ze nie ma nic fajnego w obudzeniu sie w obcym pokoju, w obcym domu i w obcym łozku
na oruni górnej
i dalem taksowkarzowi 21 zl i powiedzialem ze chce sie jednak obudzic we wlasnym
lozku
i oto jestem a wczesniej szedlem kupic piwo. a przed toy toyemm stal
michal urbaniak
i ja go rozpoznalem i powiedzialem mu ze wiem kto on jest.
a on na to rzekl cytuje "koncert janerki byl dobrymm koncertem"
najwazniejsze to obudzic sie we wlasnym domu z wlasnym psem o imieniu jamnajaka i z wlasnym kotem o imieniu kamczatka.
Do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że 1 sierpnia 2009 AD nie polazłem w Cork na koncert The Waterboys żeby posłuchać tego brzmienia i zobaczyć żywą ekspresję, która do mnie akurat przemawia. Samolot miałem o tej samej godzinie, w której to zaczynali grać. Szkoda, że nie olałem tego lotu. Ech...
http://vids.myspace.com/index.cfm?fuseaction=vids.individual&videoID=1058377745
http://vids.myspace.com/index.cfm?fuseaction=vids.individual&videoID=1058377745
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Ja opamiętam kiedyś jak po jakimś piciu we Wrzeszczu chyba na Legionów to było, po całonocnym siedzeniu na werandzie, wsiadłem o 5.00 rano na rower by jechać do domu. Po drodze regularnie zaliczałem glebę, raz nawet wpadłem tak w żywopłot, że nie mogłem z niego wyjść a jak już jechałem to bałem się sam siebie bo naprawdę nie wiedziałem gdzie jadę. No ale dojechałem, a potem straciełm przytomność...i na 7.00 do pracy. Były czasy.....
Mam przyjaciela w rajchu. Nie ma ręki od urodzin. Kilka lat wstecz nagminnie od 9 rano do południa robiliśmy w dwóch 1,5l Ballantine'sa i szliśmy do Greka coś zjeść. Pewnego razu koło południa gdyśmy tak sunęli coś przekąsić usłyszałem język rosyjski pod spar'em. Podchodzę do tych Rosjan i widzę w ich oczach, że chcą się zbratać. Dla mnie to jest moment, akcja i reakcja. Kupuję dwie butelki jelcyna i wypijamy to w kółeczku na akord ( ja, mój przyjaciel i 3 Rosjan) w ciągu 20minut. Pamiętam, że upadłem na jedno kolano wtedy. ( tak jak klęka się w kościołach) Jeden i jedyny raz. I pamiętam, że jeden z Rosjan chciał mi wtedy pomóc. Na całe szczęście (ufff) mój kamrat w porę powstrzymał go, żeby tego nie robił.
ps odhaczam 16 pifko dziś.
ps odhaczam 16 pifko dziś.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Nio :-) Fajnie :-) jest przelatywać Mamuśki :-)
Przemyślałem sobie uwagi C, no i trochę poeksperymentowałem.
U mnie to jest tak, że pod wpływem alko świadomość mi się wygłusza, a podświadomość wyłazi na wierzch.
Oczywiście wszystko czaję, funkcjonuje i takie tam, ale mam okazję w pewnym sensie świadomie obserwować, co się dzieje w mojej podświadomości.
I jak na mój gust, to to co się dzieje pod powierzchnią wali w trąbę po wielokroć to, co na powierzchni.
Być może stąd koncepcja świata wewnętrznego i zamykania się w swoim wnętrzu.
Ale prawdą jest, że podświadomość, zapewne stymulowana w jakimś sensie świadomością, a przynajmniej tym, co się dzieje dookoła, generuje niesamowite, rzekłbym psychodeliczne, jazdy.
No i jak by na to nie patrzeć to dla mnie to jest o wiele ciekawsze i bardziej wzbogacające - po mojemu - aniżeli to, co mnie czeka z otoczenia.
No to sobie lubię wywalać tę podświadomość na wierzch.
A że stosunkowo łatwo - może tak się nauczyłem - robi się to po alko, no to alko stało się imperatywem.
Nie ma to jak lawina niewinnych i dziewiczych endorfinek przelewająca się przez synapsy.
Dobrej nocy @ll.
Przemyślałem sobie uwagi C, no i trochę poeksperymentowałem.
U mnie to jest tak, że pod wpływem alko świadomość mi się wygłusza, a podświadomość wyłazi na wierzch.
Oczywiście wszystko czaję, funkcjonuje i takie tam, ale mam okazję w pewnym sensie świadomie obserwować, co się dzieje w mojej podświadomości.
I jak na mój gust, to to co się dzieje pod powierzchnią wali w trąbę po wielokroć to, co na powierzchni.
Być może stąd koncepcja świata wewnętrznego i zamykania się w swoim wnętrzu.
Ale prawdą jest, że podświadomość, zapewne stymulowana w jakimś sensie świadomością, a przynajmniej tym, co się dzieje dookoła, generuje niesamowite, rzekłbym psychodeliczne, jazdy.
No i jak by na to nie patrzeć to dla mnie to jest o wiele ciekawsze i bardziej wzbogacające - po mojemu - aniżeli to, co mnie czeka z otoczenia.
No to sobie lubię wywalać tę podświadomość na wierzch.
A że stosunkowo łatwo - może tak się nauczyłem - robi się to po alko, no to alko stało się imperatywem.
Nie ma to jak lawina niewinnych i dziewiczych endorfinek przelewająca się przez synapsy.
Dobrej nocy @ll.
Koncepcja światów jest słuszna Mansonie. Mam jakoś tak podobnie. Z tym, że niewytłumaczalnie mocno otwieram się na przyrodę. A może to przyroda otwiera się na mnie... na przykład jak się napiję odpowiednio to muszę iść sprawdzić w nocy, czy zlazła już na łąkę mgła, albo czy jest rosa. Mam kilka swoich intymnych miejsc pod Gdynią gdzie w samotności spożywam i rozpływam się w niebyt mnie. (samotność to warunek konieczny i wystarczający, ale ostatnio myślę o jakimś psiaku)
Całe ludzkie tzn. moje życie to ciekawość. Chęć podpatrywania siebie w tańcu na cienkiej linie rozgraniczającej dwa światy:
Biel i czerń. (najlepiej jak trafi się zebra)
Ciszę i grzmot. (jak usłyszę muzę to tańczę sobie na tej linie)
ps ostrzegam, że mogę być teraz niezrozumiały.
Całe ludzkie tzn. moje życie to ciekawość. Chęć podpatrywania siebie w tańcu na cienkiej linie rozgraniczającej dwa światy:
Biel i czerń. (najlepiej jak trafi się zebra)
Ciszę i grzmot. (jak usłyszę muzę to tańczę sobie na tej linie)
ps ostrzegam, że mogę być teraz niezrozumiały.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
http://www.youtube.com/watch?v=ybBc6bmger8
"Falco zginął w wypadku. Około godziny 16.40, będąc pod wpływem alkoholu, marihuany i kokainy wjechał samochodem w rozpędzony autobus na szosie w Puerto Plata. Był jedyną ofiarą tego wypadku"
wiki
"Falco zginął w wypadku. Około godziny 16.40, będąc pod wpływem alkoholu, marihuany i kokainy wjechał samochodem w rozpędzony autobus na szosie w Puerto Plata. Był jedyną ofiarą tego wypadku"
wiki
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Ja za to miałem se detox zrobić. No i właściwie to zrobiłem, coś koło 18godzin ani pół kropelki alko. Rano kulturalnie herbata i owsianka. Coś czuję w trzewiach, że już niebawem czas mej abstynencji się wykończy. Dziś przyjeżdża do mnie spirytus na nalewki. To po pierwsze.
Po drugie mam dziś plan wstawić zaczyn na jeżynowe z jabłkiem, a jak wstawiam jakąś matkę drożdżową to degustuję starsze wina. Zawsze. Jakoś lepiej mi się pracuje, ubogacony jestem jakoś bardziej - co jak mniemam - pozytywnie przekłada się na dalsze losy powstającego wina.
Po trzecie mam trochę roboty z hydrauliką. No i kto to widział, żeby robić przy rurach z "żabami", "szwedami", szlifierkami, mufkami, kolankami i gwintownikami bez piwa. No co, widział kto? hehe :))
Po drugie mam dziś plan wstawić zaczyn na jeżynowe z jabłkiem, a jak wstawiam jakąś matkę drożdżową to degustuję starsze wina. Zawsze. Jakoś lepiej mi się pracuje, ubogacony jestem jakoś bardziej - co jak mniemam - pozytywnie przekłada się na dalsze losy powstającego wina.
Po trzecie mam trochę roboty z hydrauliką. No i kto to widział, żeby robić przy rurach z "żabami", "szwedami", szlifierkami, mufkami, kolankami i gwintownikami bez piwa. No co, widział kto? hehe :))
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Słaby jestem jak mucha.
I nic mi się nie chce.
Polazłem do lasu na timbersports, niby fajnie ale jakoś nie tak.
Obieram te jabłka, zbieram śliwki, smażę placki z cukinii, czasem nawet jakieś risotto zrobię albo makaron w sosie serowym.
Ale tak naprawdę nic mi się nie chce i do wszystkiego muszę się przymuszać.
Najczęściej bez efektu.
Napiłbym się.
Ale piątek dopiero jutro.
Jak ja to przeżyję?
I nic mi się nie chce.
Polazłem do lasu na timbersports, niby fajnie ale jakoś nie tak.
Obieram te jabłka, zbieram śliwki, smażę placki z cukinii, czasem nawet jakieś risotto zrobię albo makaron w sosie serowym.
Ale tak naprawdę nic mi się nie chce i do wszystkiego muszę się przymuszać.
Najczęściej bez efektu.
Napiłbym się.
Ale piątek dopiero jutro.
Jak ja to przeżyję?
A ja czuję się jakbym zjadł kawałek wystawowego tortu, zagryzł marynowanym śledziem i popił tygodniowym mlekiem uht. Pierwszy raz od ponad 2,5 roku byłem w aptece.
Trafiają za do mnie słowa Ozz'ego,
póki co odżywiam się nimi.
http://w413.wrzuta.pl/film/4UECmyq1mbR/black_sabbath_paranoid-polish_subtitle
Trafiają za do mnie słowa Ozz'ego,
póki co odżywiam się nimi.
http://w413.wrzuta.pl/film/4UECmyq1mbR/black_sabbath_paranoid-polish_subtitle
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
nooo
faktycznie.nawet nie wiedziałem, że jest taki ranking.
a najśmieszniejsze, że wątek zaczynał się od słów: tak na uboczu, niezależnie od nurtu głównego".
od początku mnie to w wesołości wprawiało. bo przecież zawsze jak nie wiadomo było o co chodzi, to chodziło o picie.
a psycholog behawiorysta powiedział, że miał takiego pacjenta co pił.
- i co?
- no i nie pije. tyle, że zapisał się na kurs spadochronowy do aeroklubu w pruszczu i w ogóle ma jakieś skłonności autodestrukcyjne.
a na to psycholog humanista: ja też miałem taki przypadek, ze człowiek pił
- i co?
- i nic. nadal pije, tyle że teraz jest z tego naprawdę dumny.
bez wątpienia sporo tu humanistów
faktycznie.nawet nie wiedziałem, że jest taki ranking.
a najśmieszniejsze, że wątek zaczynał się od słów: tak na uboczu, niezależnie od nurtu głównego".
od początku mnie to w wesołości wprawiało. bo przecież zawsze jak nie wiadomo było o co chodzi, to chodziło o picie.
a psycholog behawiorysta powiedział, że miał takiego pacjenta co pił.
- i co?
- no i nie pije. tyle, że zapisał się na kurs spadochronowy do aeroklubu w pruszczu i w ogóle ma jakieś skłonności autodestrukcyjne.
a na to psycholog humanista: ja też miałem taki przypadek, ze człowiek pił
- i co?
- i nic. nadal pije, tyle że teraz jest z tego naprawdę dumny.
bez wątpienia sporo tu humanistów
Siedzę se w doborowym towarzystwie Jack Daniel'sa i oglądamy mój nowy nabytek w postaci dużego lcd do kompa. Zgodnie stwierdzamy, że to gówno gryzie w oczy swą tajwańską nachalnością, Jack gada coś żebym kontrast i kolory zgrał. Ja na to, że zaraz jak się wkurzę to odkluczę piwnice i przyniosę na powrót starego, poczciwego i żyjącego przecież jeszcze taxan'a, mam wyrzuty, że dychającego staruszka dałem w odstawkę. Na pewno będę bardzo często go odwiedzał. Wszak jest w mojej piwnicy. Zdrówko.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
ano tak. cztery. czasem pięć. w pierwotnej, natchnionej wersji było, że autor tego wątku bez wątpienia był humanistą. potem coś mi się pomieszało. pierwotna wersja się nie zapisała z powodu laptopa pamiętającego czasy powstania listopadowego.
cztery osoby tworzą a czytają nas miliony. tylko jesteśmy już tak zblazowanymi gwiazdami i tuzami, że paweł huelle z olga tokarczuk boją się wtrącić. a świetlicki z masłowską i pilchem to w ogóle się nakryli nogami i tylko kradną od nas wersy, żeby w swoich poczytnych opowiastkach je przepisać i zgarnąć nike a przynajmniej paszport polityki.
a tak poważnie to się zastawiam czasem ile tu jest wejść. niekiedy nachodzi mnie myśl, że jesteśmy tajnym, zapomnianym forum. a potem pojawią się pytanie w stylu ile zarabia inseminator i okazuje się, że zawsze znajdzie się jakiś co odpisze. czasem też ktoś zwalcza konkurencję. ale ci to zwykle odpisują sami sobie.
cztery osoby tworzą a czytają nas miliony. tylko jesteśmy już tak zblazowanymi gwiazdami i tuzami, że paweł huelle z olga tokarczuk boją się wtrącić. a świetlicki z masłowską i pilchem to w ogóle się nakryli nogami i tylko kradną od nas wersy, żeby w swoich poczytnych opowiastkach je przepisać i zgarnąć nike a przynajmniej paszport polityki.
a tak poważnie to się zastawiam czasem ile tu jest wejść. niekiedy nachodzi mnie myśl, że jesteśmy tajnym, zapomnianym forum. a potem pojawią się pytanie w stylu ile zarabia inseminator i okazuje się, że zawsze znajdzie się jakiś co odpisze. czasem też ktoś zwalcza konkurencję. ale ci to zwykle odpisują sami sobie.
"...pierwotna wersja się nie zapisała z powodu laptopa pamiętającego czasy powstania listopadowego..."
znaczy się: jakeśmy powstali w listopadzie i poszli...?
samotność mi nie/służy :)
przyzwyczaiłam się i żyję jakimś absurdalnym rytmem
raz na dwa dni wychodzę z domu o 18.00 po papierosy i piwo
ochrzciłam już nawet nowymi imionami
ludzi, których codziennie widuję w ich biurach
za szklanymi, zielonymi szybami
marzę o golonce z chrzanem :D
pewno dlatego, że jem tylko ryż albo chińskie zupki
ale i tak jest dobrze
znaczy się: jakeśmy powstali w listopadzie i poszli...?
samotność mi nie/służy :)
przyzwyczaiłam się i żyję jakimś absurdalnym rytmem
raz na dwa dni wychodzę z domu o 18.00 po papierosy i piwo
ochrzciłam już nawet nowymi imionami
ludzi, których codziennie widuję w ich biurach
za szklanymi, zielonymi szybami
marzę o golonce z chrzanem :D
pewno dlatego, że jem tylko ryż albo chińskie zupki
ale i tak jest dobrze
A co do dawnych czasów to pamiętam z dziennikowej gratki Mask'a Mentata, Kerrego, Kiszczaka, Kiwdula N. i Mixera.
Ćmę barową:), Tau:) , Mansona:), Kwisatza Haderacha. I dziesiątki innych.
Lubiłem czytać wszystko od dechy do dechy, choć najbardziej teksty Kerrego, Mentata i niejakiej Ćmy barowej. Mnóstwo ludzi z tamtych czasów ma blogi. Gdy je czytam to myślę se, że to pocieszające, że pewne rzeczy się po prostu nie zmieniają.
Ćmę barową:), Tau:) , Mansona:), Kwisatza Haderacha. I dziesiątki innych.
Lubiłem czytać wszystko od dechy do dechy, choć najbardziej teksty Kerrego, Mentata i niejakiej Ćmy barowej. Mnóstwo ludzi z tamtych czasów ma blogi. Gdy je czytam to myślę se, że to pocieszające, że pewne rzeczy się po prostu nie zmieniają.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Piątek !!!!
Siedzę sobie z buteleczką zimnego budweisa i czytam Wasze wpisy.
Tak to już jest, że w pewnym momencie dzieci zaczynają żyć własnym życiem i ze zdziwieniem patrzą niezrozumiałe próby zapanowania nad nimi ze strony starych. Może wątki forumowe mają podobnie.
Dzisiaj z rańca pojechałem do wsi po zakupy. Paru sąsiadów wpadnie na smażonego pstrąga. Upiekłem dla nich pasztet i zamarynowałem żebra. Piwko i naleweczki poustawiałem ładnie w piwniczce, coby nabrały wybornej temperatury. Będzie grill i ognisko.Pstrągi także kruszeją w objęciach świeżej mięty. Drewka ładnie poukładane przy miejscu ogniskowym. Psy i koty uczesane.
No jednak jest coś, dla czego chce się człowiekowi wysilić.
Niech żyją piątki !!!
Siedzę sobie z buteleczką zimnego budweisa i czytam Wasze wpisy.
Tak to już jest, że w pewnym momencie dzieci zaczynają żyć własnym życiem i ze zdziwieniem patrzą niezrozumiałe próby zapanowania nad nimi ze strony starych. Może wątki forumowe mają podobnie.
Dzisiaj z rańca pojechałem do wsi po zakupy. Paru sąsiadów wpadnie na smażonego pstrąga. Upiekłem dla nich pasztet i zamarynowałem żebra. Piwko i naleweczki poustawiałem ładnie w piwniczce, coby nabrały wybornej temperatury. Będzie grill i ognisko.Pstrągi także kruszeją w objęciach świeżej mięty. Drewka ładnie poukładane przy miejscu ogniskowym. Psy i koty uczesane.
No jednak jest coś, dla czego chce się człowiekowi wysilić.
Niech żyją piątki !!!
ciekawe, jakie fryzury wymyśliłeś psom i kotom :)
moje to zwykle jakieś zmierzwione irokezy mają
a ja ciągle marzę o zjedzeniu jakiejś padliny
(dziś na śniadanie miałam wstrętną "kim chi - tradycyjną zupę koreańską" ;)
wyprodukowaną w wietnamie, oczywiście
...trucizna jedna
poza golonką, to najchętniej tłustą rybę bym zjadła
i choć nie dotykam nawet mięcha z grilla
to podniosłeś mi ciśnienie, sadysto
moje to zwykle jakieś zmierzwione irokezy mają
a ja ciągle marzę o zjedzeniu jakiejś padliny
(dziś na śniadanie miałam wstrętną "kim chi - tradycyjną zupę koreańską" ;)
wyprodukowaną w wietnamie, oczywiście
...trucizna jedna
poza golonką, to najchętniej tłustą rybę bym zjadła
i choć nie dotykam nawet mięcha z grilla
to podniosłeś mi ciśnienie, sadysto
nie mam już laptopa z czasów żadnego powstania. wziąłem dzisiaj udział w ciekawym społecznym zjawisku, jakim jest wyprzedaż w media markt. nawet nikogo nie stratowałem, ani nie zostałem stratowany. teraz to nawet zobaczę o co chodzi w grze wiedźmin. ale to kiedyś, przy okazji, jak płyty zdobędę. póki co z okazji nowego zakupu się zalogowałem
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
U mnie na dworze 28 st.
Sfora leży i zieje.
Zimny budwies wlewa w człowieka nadzieję, że jednak da się przetrwać.
Zupki chińskie z Łęgowa?
No to jest hardcore, jak jazda bez celofanu w Botswanie.
Z kota robimy kisiel i ciasteczka.
Lubie azjatycka kuchnię. Lubię żarcie dobrze przyprawione, spływające do żołądka nutą imbiru i chili. Tylko alko mają tam beznadziejne.
Lubię spłukać tę nutę szklaneczką szkota albo greka.
Za godzinkę zaczynam imprezować :-))
Zdrowie wszystkich co chcieliby, ale z różnych przyczyn nie jest im to dane.
Sfora leży i zieje.
Zimny budwies wlewa w człowieka nadzieję, że jednak da się przetrwać.
Zupki chińskie z Łęgowa?
No to jest hardcore, jak jazda bez celofanu w Botswanie.
Z kota robimy kisiel i ciasteczka.
Lubie azjatycka kuchnię. Lubię żarcie dobrze przyprawione, spływające do żołądka nutą imbiru i chili. Tylko alko mają tam beznadziejne.
Lubię spłukać tę nutę szklaneczką szkota albo greka.
Za godzinkę zaczynam imprezować :-))
Zdrowie wszystkich co chcieliby, ale z różnych przyczyn nie jest im to dane.
Manson jestem, straszny ukrop fakt, wróciłem do domku, sok ananasowy z puszki i gdzieś 150 spirytu na początek zanim zacznę się pocić i idę pod lodowaty prysznic. Potem odhaczę lodowate tyskie i na spokojnie zacznę pichcić, u mnie grill co 3 dni, a jutro robię dożynki czytaj full wypas, co kto lubi, będzie bardzo dużo warzyw, na chłodno i z grilla, karkówa (się pekluje), rybka, papryka z mieloną łopatką, ziemniaki i chciałbym jeszcze kociołek po kielecku. No to...
1,2,3 siup. Nie dobre to ;))
Ćmo jak lubisz tłuste rybki rozglądnij się kiedyś tam, za rybą o nazwie monk.
http://en.wikipedia.org/wiki/Monkfish
Nie jestem w stanie powiedzieć, czy w Polsce ją uświadczysz gdzieś w sklepie.
Od razu zaznaczam, że jest bardzo... "brzydka"??, ale bardzo tłusta i bardzo smaczna. Silna ryba.
Świeża makrela, posolona i w mące też smakuje. Choć u nas nie widziałem poza wędzonymi. Też jest tłusta, ma specyficzny posmak, mój kumpel mawia, że to chwast, ale moim kolegom nie zawsze można wierzyć, bo piją tylko co ja. Halibut jest mniam. Z chudszych dobre są pollocki.
Ale najlepsze i tak są morskie okonie to z tych najchudszych:))
Fajnie, że jest piątek. Wyciąłem dziś 30 letnią śliwkę węgierkę, bardzo schorowana była i tak naprawdę to czuję się jakby ktoś uciachał moje przedramię, widać, że ogrodu jakby trochę ubyło. Poczynię nowe nasadzenia.
1,2,3 siup. Nie dobre to ;))
Ćmo jak lubisz tłuste rybki rozglądnij się kiedyś tam, za rybą o nazwie monk.
http://en.wikipedia.org/wiki/Monkfish
Nie jestem w stanie powiedzieć, czy w Polsce ją uświadczysz gdzieś w sklepie.
Od razu zaznaczam, że jest bardzo... "brzydka"??, ale bardzo tłusta i bardzo smaczna. Silna ryba.
Świeża makrela, posolona i w mące też smakuje. Choć u nas nie widziałem poza wędzonymi. Też jest tłusta, ma specyficzny posmak, mój kumpel mawia, że to chwast, ale moim kolegom nie zawsze można wierzyć, bo piją tylko co ja. Halibut jest mniam. Z chudszych dobre są pollocki.
Ale najlepsze i tak są morskie okonie to z tych najchudszych:))
Fajnie, że jest piątek. Wyciąłem dziś 30 letnią śliwkę węgierkę, bardzo schorowana była i tak naprawdę to czuję się jakby ktoś uciachał moje przedramię, widać, że ogrodu jakby trochę ubyło. Poczynię nowe nasadzenia.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
och, jak ja nie lubię wycinać drzew
chore, czy nie, u mnie w ogrodzie toczę o to boje
niech je piorun strzeli albo wichry połamią
ale ludzka ręka ich nie dotyka
nawet moje bonsai nie wyglądają już jak bonsai
tylko kot jakoś dba o ich kształty, regularnie je obgryzając
ale jemu wolno
to kot ogrodnik, uwielbia rośliny, wszystkie obgryza :)
ciekawe, co teraz robi mój mały drań
chore, czy nie, u mnie w ogrodzie toczę o to boje
niech je piorun strzeli albo wichry połamią
ale ludzka ręka ich nie dotyka
nawet moje bonsai nie wyglądają już jak bonsai
tylko kot jakoś dba o ich kształty, regularnie je obgryzając
ale jemu wolno
to kot ogrodnik, uwielbia rośliny, wszystkie obgryza :)
ciekawe, co teraz robi mój mały drań
Ćmo. Wszystko co nas otacza jest z góry obliczone do użytku na pewien czasookres, po upływie którego choruje i/lub umiera. Ludzkie serce, drzewostan, silnik audi A3, książka ( mam taką starą książkę wydaną w Anglii o polskich spadochroniarzach z grzybem w środku, który trawi biel kartek).
Nawet stare, znakomite wino. Ono też po pewnym czasie traci większość swych walorów i choruje nawet. Nie ja to wymyśliłem. Nie pozwolę żeby chore śliwy spadając zakażały ziemię, w której to właśnie uprawiam warzywa. Potnę ją na kawałeczki i spalę w podczas mrozów chociaż ciut, ciut ogrzeje moje alkoholowe serce nad ranem pod koniec roku.
Żal mi jej jak nie wiem, nadawała charakter miejscu gdzie piję piwo. Bezsilny jestem, że jej nie uratowałem, ale daję słowo, że próbowałem, na jesieni i na wiosnę od paru lat. Nie mam we krwi się tłumaczyć komukolwiek.
Radus wczoraj przed przed północą bawił się jakimiś czymś. Myślałem pochłonięty pracą, że to kapsel od żywca leży na podłodze i babcia radusowa kręci sobie bekę jak to ma w zwyczaju, zanim się położyłem spać okazało się, że to naprawdę duży szczur leży na środku pokoju.
Nawet stare, znakomite wino. Ono też po pewnym czasie traci większość swych walorów i choruje nawet. Nie ja to wymyśliłem. Nie pozwolę żeby chore śliwy spadając zakażały ziemię, w której to właśnie uprawiam warzywa. Potnę ją na kawałeczki i spalę w podczas mrozów chociaż ciut, ciut ogrzeje moje alkoholowe serce nad ranem pod koniec roku.
Żal mi jej jak nie wiem, nadawała charakter miejscu gdzie piję piwo. Bezsilny jestem, że jej nie uratowałem, ale daję słowo, że próbowałem, na jesieni i na wiosnę od paru lat. Nie mam we krwi się tłumaczyć komukolwiek.
Radus wczoraj przed przed północą bawił się jakimiś czymś. Myślałem pochłonięty pracą, że to kapsel od żywca leży na podłodze i babcia radusowa kręci sobie bekę jak to ma w zwyczaju, zanim się położyłem spać okazało się, że to naprawdę duży szczur leży na środku pokoju.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Goście sobie poszli.
Puste puszki i flaszki pozbieram jutro.
Dzisiaj tylko ugotuję sforze, zimnym budweisem opłuczę nadwyrężony przełyk, może trochę pogram w sieci.
Uwielbiam piątki.
I soboty też.
Zaraz po przebudzeniu zamarudzę coś o zespole dnia następnego (thx Ćmo :-)) i popełnię kolejnego budweisa.
Miło iść spać ze świadomością, że w zasadzie po przebudzeniu wszystko będzie nadal trwać.
Puste puszki i flaszki pozbieram jutro.
Dzisiaj tylko ugotuję sforze, zimnym budweisem opłuczę nadwyrężony przełyk, może trochę pogram w sieci.
Uwielbiam piątki.
I soboty też.
Zaraz po przebudzeniu zamarudzę coś o zespole dnia następnego (thx Ćmo :-)) i popełnię kolejnego budweisa.
Miło iść spać ze świadomością, że w zasadzie po przebudzeniu wszystko będzie nadal trwać.
Surf po zimnej fali złocistego trunku z rozbłyskiem śnieżnej piany daje zaiste speeda ::-))
Racja C, spacer ze sforą po lesie dawno nie dostarczał tyle satysfakcji. Powietrze rześkie, wilgotne. Wrzosy kwitną jak oszalałe. Starzy kociewscy indianie mówią, że zima będzie długa i mroźna.
Bladym świtem dokonał się cud - puste flaszki zamieniły się na pełne.
Dobrze, kiedy świat jest przewidywalny, przynajmniej te trzy godziny naprzód.
Racja C, spacer ze sforą po lesie dawno nie dostarczał tyle satysfakcji. Powietrze rześkie, wilgotne. Wrzosy kwitną jak oszalałe. Starzy kociewscy indianie mówią, że zima będzie długa i mroźna.
Bladym świtem dokonał się cud - puste flaszki zamieniły się na pełne.
Dobrze, kiedy świat jest przewidywalny, przynajmniej te trzy godziny naprzód.
mniam;] stwierdzam jednoznacznie że...Jim Beam jest super! znakomity... po przeczytaniu waszych, szczególnie Mansona- postów na temat jedzonka, dochodzę do niesamowitego wniosku że ja chyba wcale nie jadam... czasem cos ( czyt. paluszki, jablko tudzież puszkę salatki z tunczyka etc.) wrzucę pomiedzy pracą a zajęciami a jak wracam późnym wieczorem to już mam ochotę tylko na kieliszek mołdawskiego;) ekh... mam male wymagania. A tatko stwierdza że lepiej mnie żywic niż ubierać- bo to juz zgoła odmienny temat, hihih...
Kolejny dzień odpalony.
Ku chwale naszej niePOspolitej ojczyzny.
Jutro jakieś tam smęty. Nawet nie będzie okazji się porządnie napić. Może uda się zmontować jakieś parę browarów w ciągu dnia, ale to pewnie wszystko.
Kropeczko, rozmiar 34 ma swoje wymagania, niestety. Lepiej pić niż jeść :-))
Ze szczególnym uwzględnieniem kulinarnych oczekiwań Kropeczki mansonowy jadłospis na dzień święty:
Śniadanie:
sałatka z owoców sezonowych (śliwka, brzoskwinia, nektarynka, banan, gruszka) z syropem klonowym, herbata zielona.
II śniadanie:
tost zapiekany (cebula, korniszon, grzyby marynowane, papryka marynowana, ketchup, mozzarella) z majonezem i zieloną cebulką.
Lunch:
smażone placki z cukinii z sałatką z pomidorów i dipem czosnkowym.
Podwieczorek:
odwrócona tarta ze śliwkami.
Kolacja:
smażona feta na rukoli z sosem vinegar.
I parę browarów pomiędzy, co już zaznaczyłem w preambule.
Dobrej nocy i smacznego.
Ku chwale naszej niePOspolitej ojczyzny.
Jutro jakieś tam smęty. Nawet nie będzie okazji się porządnie napić. Może uda się zmontować jakieś parę browarów w ciągu dnia, ale to pewnie wszystko.
Kropeczko, rozmiar 34 ma swoje wymagania, niestety. Lepiej pić niż jeść :-))
Ze szczególnym uwzględnieniem kulinarnych oczekiwań Kropeczki mansonowy jadłospis na dzień święty:
Śniadanie:
sałatka z owoców sezonowych (śliwka, brzoskwinia, nektarynka, banan, gruszka) z syropem klonowym, herbata zielona.
II śniadanie:
tost zapiekany (cebula, korniszon, grzyby marynowane, papryka marynowana, ketchup, mozzarella) z majonezem i zieloną cebulką.
Lunch:
smażone placki z cukinii z sałatką z pomidorów i dipem czosnkowym.
Podwieczorek:
odwrócona tarta ze śliwkami.
Kolacja:
smażona feta na rukoli z sosem vinegar.
I parę browarów pomiędzy, co już zaznaczyłem w preambule.
Dobrej nocy i smacznego.
pamiętam jak przez mgłę jakiś przepis na frytki. to były frytki po polsku czy jakoś tak... na żółtym kuponie bezpłatnym wysłany... nagłówek brzmiał chyba gotuj z mansonem... ćma lepiej pamięta na pewno...
przepis przypominał polski obiad z sześciu dań. a polski obiad z sześciu dań to frytki+sześciopak.
jadę na działkę. tydzień mnie tam nie było. aż się boję czy borówka już nie pospadała i czy ogórki nie przerosły. bo w ogóle wyszły z nich takie ogromne strusie jaja, że się do słoików nie nadają. za rok posadzę kabaczki, cukinie i dynię skoro ta ziemia daje taki efekt
przepis przypominał polski obiad z sześciu dań. a polski obiad z sześciu dań to frytki+sześciopak.
jadę na działkę. tydzień mnie tam nie było. aż się boję czy borówka już nie pospadała i czy ogórki nie przerosły. bo w ogóle wyszły z nich takie ogromne strusie jaja, że się do słoików nie nadają. za rok posadzę kabaczki, cukinie i dynię skoro ta ziemia daje taki efekt
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
Kropeczko, w panierce, z tartej bułki i jajka. Można tez dodać pieczonej papryki pod rukolę, ale ja akurat dziś papryki nie mam.
Ćmo, ja tam się nie zamierzam mądrzyć, ale banan jest jak najbardziej owocem sezonowym. Sezon na niego trwa cały rok :-)
W sałatce pojawiły się jeszcze jeżyny i borówki.
A II śniadanie uległo zmianie. Miast tosta będzie parowana kukurydza z masłem. Właśnie dochodzi.
Idę sobie zaraz połazić po lesie. Jest wiaterek, nie ma słońca, jakieś 17 st.
W nocy było zimno i ciemno. Sfora o 3 zażyczyła sobie przechadzki. Tak to bywa jak się wtrzącha w południe kości żebrowe. W lesie było w nocy fajnie, ale za dużo nie widziałem, bo była noc :-)) W mieście nie ma nocy, jest zbyt dużo świateł, blasku, łun. U mnie jest czarno. Gwiazdy tylko świecą nad głową i stukostrachy czają się po krzaczorach. Gdybym nie znał swojego lasu pewnie bym sobie zabłądził.
Ćmo, ja tam się nie zamierzam mądrzyć, ale banan jest jak najbardziej owocem sezonowym. Sezon na niego trwa cały rok :-)
W sałatce pojawiły się jeszcze jeżyny i borówki.
A II śniadanie uległo zmianie. Miast tosta będzie parowana kukurydza z masłem. Właśnie dochodzi.
Idę sobie zaraz połazić po lesie. Jest wiaterek, nie ma słońca, jakieś 17 st.
W nocy było zimno i ciemno. Sfora o 3 zażyczyła sobie przechadzki. Tak to bywa jak się wtrzącha w południe kości żebrowe. W lesie było w nocy fajnie, ale za dużo nie widziałem, bo była noc :-)) W mieście nie ma nocy, jest zbyt dużo świateł, blasku, łun. U mnie jest czarno. Gwiazdy tylko świecą nad głową i stukostrachy czają się po krzaczorach. Gdybym nie znał swojego lasu pewnie bym sobie zabłądził.
hikh:) Dobre
W Rumi, nono... rumuni bardzo gościnni są, wiem coś o tym;)
strasznie podoba mi się przepis na typowo polskie danie z 7 dań, tylko ja zamiast piwa wybieram wino!
Wdrożyłam niezwłocznie w czyn jadłospis Mansona tyle że jak na razie mogłam zmieścić jedynie tost i to nie tak rozbudowany, jakoś nie pasowały mi marynowane grzybki;P
W Rumi, nono... rumuni bardzo gościnni są, wiem coś o tym;)
strasznie podoba mi się przepis na typowo polskie danie z 7 dań, tylko ja zamiast piwa wybieram wino!
Wdrożyłam niezwłocznie w czyn jadłospis Mansona tyle że jak na razie mogłam zmieścić jedynie tost i to nie tak rozbudowany, jakoś nie pasowały mi marynowane grzybki;P
U mnie Mansonie, noc była bardzo pogodna. Księżyc w połówce jakby ktoś ciachnął go kuchennym nożem, wykrwawiał intensywnie swe martwe światło. Gwiazdy trochę mu pomagały. Ale dobrze po północy niebo zciemniało, zaszedł za chmury. O 4 zrobiło się dosyć zimno, przez moment nawet myślałem, żeby rozpalić w piecu. Wczoraj przed zachodem słońca ciekawskie chmury były na zachodniej stronie. Fajnie było wczoraj, dziś nie mam już sił ale muszę iść pod ten prysznic.
"To nic! Dopóki sił, będę szedł! Będę biegł! Nie dam się!" (StED)
"To nic! Dopóki sił, będę szedł! Będę biegł! Nie dam się!" (StED)
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Wstyd się przyznać, ale nie pojechałem do Rumi.
Czasami trzeba się kimnąć z 3godziny. Niestety, ale nie jestem kuloodporny.
Fajny cytat Saphire powtórzę za Kiszczakiem, bo to coś o mnie:
"Każdego ranka zrywam się do lotu.
odradzam jak Feniks z popiołów,
by nocą umierać jak najgorsza dziwka
w rynsztoku własnej nadziei"
A może dałbym radę...gdybym tylko chciał
myślę że zdołałbym jeszcze wtłoczyć to 0,7
ale ja chyba po prostu nie lubię ludzi
tych śmiechów, przekrzykiwania i plecenia bzdur trzy po trzy
nie odnajduję się w tym kompletnie
dobrego kumpla poznasz po tym, że możesz przy nim długo milczeć.
Kumpelę też.
Pewnego dnia odseparuję się od wszystkich.
Trochę klasyki na Wasze otłuszczone serca:
http://www.youtube.com/watch?v=QEY6_jcrzI8&feature=related
Czasami trzeba się kimnąć z 3godziny. Niestety, ale nie jestem kuloodporny.
Fajny cytat Saphire powtórzę za Kiszczakiem, bo to coś o mnie:
"Każdego ranka zrywam się do lotu.
odradzam jak Feniks z popiołów,
by nocą umierać jak najgorsza dziwka
w rynsztoku własnej nadziei"
A może dałbym radę...gdybym tylko chciał
myślę że zdołałbym jeszcze wtłoczyć to 0,7
ale ja chyba po prostu nie lubię ludzi
tych śmiechów, przekrzykiwania i plecenia bzdur trzy po trzy
nie odnajduję się w tym kompletnie
dobrego kumpla poznasz po tym, że możesz przy nim długo milczeć.
Kumpelę też.
Pewnego dnia odseparuję się od wszystkich.
Trochę klasyki na Wasze otłuszczone serca:
http://www.youtube.com/watch?v=QEY6_jcrzI8&feature=related
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
co do bananów, to masz całkowitą rację Mansonie :)
co się, głupia, czepiam
ale ja tu w innej sprawie...
tak tylko z czystej formalności zapytam,
żeby ożywić ten rachityczny wątek ;)
CO Z NASZYM (drugim już) DOROCZNYM ZJAZDEM ANESTEZJOLOGÓW???
pytam, bo wczoraj pękła flaszka ginu, wina i parę piw
i wyszedł mi niezły stołeczny zjazd anestezjologiczny :)
co się, głupia, czepiam
ale ja tu w innej sprawie...
tak tylko z czystej formalności zapytam,
żeby ożywić ten rachityczny wątek ;)
CO Z NASZYM (drugim już) DOROCZNYM ZJAZDEM ANESTEZJOLOGÓW???
pytam, bo wczoraj pękła flaszka ginu, wina i parę piw
i wyszedł mi niezły stołeczny zjazd anestezjologiczny :)
Manson jeśli kiedyś otworzysz zagrodę dla anestezjologów
to zapuść im na powitanie Dancin' with Manson kapeli Therapy?
choćby ze względu na sam tytuł i nazwę zespołu.
Od razu będzie klimat.
Tymczasem...
http://www.youtube.com/watch?v=HNuntcIf6dA
to zapuść im na powitanie Dancin' with Manson kapeli Therapy?
choćby ze względu na sam tytuł i nazwę zespołu.
Od razu będzie klimat.
Tymczasem...
http://www.youtube.com/watch?v=HNuntcIf6dA
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Wybrane specjalnie dla Was-kawałek z 1931r:
http://www.youtube.com/watch?v=uAkGMBVOJyU&feature=PlayList&p=96D4C9173E00921E&index=5
i pomyśleć że w tamtych czasach nagrywano całość na żywo, bez mixera etc...w małym studio musiała zmieścić się cała orkiestra.
Całość odtwarzano xz 78 obrotowej płyty na gramofonie.
Kaczkowski napisał: "jak oni to robili? Najwyższy kunszt, niespotykany poziom profesjonalizmu, który wtedy byl po prostu standardem. Nagrywało sie na jeden centralnie ustawiony mikrofon. Żadnych możliwości poprawek, nakładek, zgrywania i mieszania ścieżek. Solista, zespół akompaniujący, ba, niejednokrotnie cały big-band, śpiewająca refreny wokalistka, chorek, musieli się po prostu pomieścić na jednej".
Historia ktora zainspirowała Hendrixa, o niej opowiada utwor Pink Floyd ,a mnie zainspirowała do poszukiwań...
http://www.youtube.com/watch?v=uAkGMBVOJyU&feature=PlayList&p=96D4C9173E00921E&index=5
i pomyśleć że w tamtych czasach nagrywano całość na żywo, bez mixera etc...w małym studio musiała zmieścić się cała orkiestra.
Całość odtwarzano xz 78 obrotowej płyty na gramofonie.
Kaczkowski napisał: "jak oni to robili? Najwyższy kunszt, niespotykany poziom profesjonalizmu, który wtedy byl po prostu standardem. Nagrywało sie na jeden centralnie ustawiony mikrofon. Żadnych możliwości poprawek, nakładek, zgrywania i mieszania ścieżek. Solista, zespół akompaniujący, ba, niejednokrotnie cały big-band, śpiewająca refreny wokalistka, chorek, musieli się po prostu pomieścić na jednej".
Historia ktora zainspirowała Hendrixa, o niej opowiada utwor Pink Floyd ,a mnie zainspirowała do poszukiwań...
Najważniejsza jest inspiracja.
Stymulowanie się wzajemne.
Dlatego właśnie, że kocham stare czasy zanurzam się w historię (wtedy ludzie byli jacyś tacy inni, może mniej jedli, a więcej pracowali, chyba mieli jakieś ideały i honor, no nie wiem tak to widzę)
Kupiłem kiedyś stare radio lampowe, żeby go po nocy słuchać, ale nie zestroiłem już tych dawnych audycji, które pasują do tego aksamitnie miękkiego brzmienia wydobywającego się z szerokopasmowych duńskich głośników. Myślę o radiu bis i wspomnianej trójce.
Od 2 do 7 rano słuchałem dzisiejszej nocy "trójki", nie narzekam było dużo dobrego brytyjskiego rocka.
Stymulowanie się wzajemne.
Dlatego właśnie, że kocham stare czasy zanurzam się w historię (wtedy ludzie byli jacyś tacy inni, może mniej jedli, a więcej pracowali, chyba mieli jakieś ideały i honor, no nie wiem tak to widzę)
Kupiłem kiedyś stare radio lampowe, żeby go po nocy słuchać, ale nie zestroiłem już tych dawnych audycji, które pasują do tego aksamitnie miękkiego brzmienia wydobywającego się z szerokopasmowych duńskich głośników. Myślę o radiu bis i wspomnianej trójce.
Od 2 do 7 rano słuchałem dzisiejszej nocy "trójki", nie narzekam było dużo dobrego brytyjskiego rocka.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
znalazłam! Już wiem:
Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się! - fragment z Manifestu Komunistycznego Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, który stał się hasłem i zawołaniem komunistów w XX wieku. Wezwanie to było również hasłem wszystkich republik ZSRR, a także widniało - w tłumaczeniu na odpowiednie języki narodowe - pod lub nad winietami wszystkich tych gazet, które stanowiły oficjalne organy partii komunistycznych (nazywanych czasem "robotniczymi" lub podobnie) w różnych krajach.
Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się! - fragment z Manifestu Komunistycznego Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, który stał się hasłem i zawołaniem komunistów w XX wieku. Wezwanie to było również hasłem wszystkich republik ZSRR, a także widniało - w tłumaczeniu na odpowiednie języki narodowe - pod lub nad winietami wszystkich tych gazet, które stanowiły oficjalne organy partii komunistycznych (nazywanych czasem "robotniczymi" lub podobnie) w różnych krajach.
bo grzegorz był kompozytorem wybitnym. z rodzeństwem słuchaliśmy listy w dzieciństwie. każdy wybrał sobie swój zespół. brat - kombi, siostra - lady pank, a mnie została republika. stare dzieje. miałem zaszczyt i przyjemność widzieć ich na żywo. w sierpniu któregoś roku w sopocie. z wdzydz wróciłem pamiętam. a w grudniu tego samego roku, g.c. odszedł
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
Ale Was wzięło na muzycznie i dinozaurowo :-))
Nie cierpiałem Republiki. Irytowała mnie grzywka GC i quasi punkowa stylizacja muzyczna. Po latach dochodzę do wniosku, że geniusze nie muszą być doceniani przez sobie współczesnych. Freddiego też nie lubiłem. A np. dzisiaj posłuchałem "Barcelony" i zmiękłem. Geniusze nie muszą być doceniani ... itd.
Łażąc po lesie ze sforą znalazłem prawdziwka. Znaczy boletus edulis a nie jakiś tam samorodny kociewski pijak. Grzybów nie ma, ale ja jutro będę miał na obiad pizzę :-) z kociewskim prawdziwkiem :-) w okowach suszy :-)
Zjazd anestezjologów? doroczny? drugi? why not - jak mawiał znamienity mój kompan na wieść, że wódka się skończyła i ino wino się ostało.
Biercie namioty, śpiwory, karimaty, las stoi otworem, moje obejście takoż. A Szuroczka się ucieszy. Ona akurat lubi ludzi.
Na razie jest cool. Nie ma grzybów, to i nie ma grzybiarzy. Jest spox.
Dzisiaj nie piję. Znaczy tylko dwa budweisy. I pojadłem trochę wisienek. Z nalewki. Jakieś 2 kg. Jedzenie wisienek nalewkowych jest jakimś tam sposobem na niepicie. Ale coś mnie się niewąsko wydaje, że chyba nie o to chodzi.
Nie cierpiałem Republiki. Irytowała mnie grzywka GC i quasi punkowa stylizacja muzyczna. Po latach dochodzę do wniosku, że geniusze nie muszą być doceniani przez sobie współczesnych. Freddiego też nie lubiłem. A np. dzisiaj posłuchałem "Barcelony" i zmiękłem. Geniusze nie muszą być doceniani ... itd.
Łażąc po lesie ze sforą znalazłem prawdziwka. Znaczy boletus edulis a nie jakiś tam samorodny kociewski pijak. Grzybów nie ma, ale ja jutro będę miał na obiad pizzę :-) z kociewskim prawdziwkiem :-) w okowach suszy :-)
Zjazd anestezjologów? doroczny? drugi? why not - jak mawiał znamienity mój kompan na wieść, że wódka się skończyła i ino wino się ostało.
Biercie namioty, śpiwory, karimaty, las stoi otworem, moje obejście takoż. A Szuroczka się ucieszy. Ona akurat lubi ludzi.
Na razie jest cool. Nie ma grzybów, to i nie ma grzybiarzy. Jest spox.
Dzisiaj nie piję. Znaczy tylko dwa budweisy. I pojadłem trochę wisienek. Z nalewki. Jakieś 2 kg. Jedzenie wisienek nalewkowych jest jakimś tam sposobem na niepicie. Ale coś mnie się niewąsko wydaje, że chyba nie o to chodzi.
Przez chwilę tłumaczyłem sobie, że się dziś uda.
Chwila trwała kilka ładnych godzin.
W tak zwanym międzyczasie, zwiozłem materiał na jutrzejsze działania w temacie pergoli w ogrodzie.
Teraz popijam sobie. Raczej bardziej niż mniej.
ps. wczorajsza trójkowa audycja rozpoczęła się od 2 wpadek prowadzącego, ton głosu tego pana zza mikrofonu stwarzał wrażenie, że jest poganiany, (chyba za dużo płyt wziął sobie na głowę, chyba...) poza tym prezentowana na antenie muzyka, była dobra wg mnie. Ukołysała mnie. To chyba dobrze.
http://asiorek.wrzuta.pl/audio/9fzJ8oitBMP/chlopcyzplacubroni-kochamwolnosc
Chwila trwała kilka ładnych godzin.
W tak zwanym międzyczasie, zwiozłem materiał na jutrzejsze działania w temacie pergoli w ogrodzie.
Teraz popijam sobie. Raczej bardziej niż mniej.
ps. wczorajsza trójkowa audycja rozpoczęła się od 2 wpadek prowadzącego, ton głosu tego pana zza mikrofonu stwarzał wrażenie, że jest poganiany, (chyba za dużo płyt wziął sobie na głowę, chyba...) poza tym prezentowana na antenie muzyka, była dobra wg mnie. Ukołysała mnie. To chyba dobrze.
http://asiorek.wrzuta.pl/audio/9fzJ8oitBMP/chlopcyzplacubroni-kochamwolnosc
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Podczas częstych, choć czasowo krótkich chwilach
w nocy gdy spać nie mogę,
zastanawiam się nad tym kim tak naprawdę jest człowiek, czym jest "ja".
Chciałbym się kiedyś przekonać, czy aby na pewno nie jesteśmy jakimś snem śnionym nieprzytomnie,
to znaczy czy istniejemy i nie istniejemy w tym samym czasie.
Chciałbym dostać się w głąb istoty ludzkiej, tak głęboko jak to tylko jest możliwe, żeby zanurzyć się pod tę wodną taflę, tam gdzie panuje zupełnie inny wymiar doświadczania emocji, uczuć, oraz zdobywania wiedzy o sobie i otoczeniu.
Chciałbym przedostać się przez gęste chmury stereotypów i lewitować, kontrolować temperaturę, oddech, przemianę materii, nie tracić kontroli i nie bać się.
Dziś bardziej niż kiedykolwiek jestem głodny wiedzy o sobie.
w nocy gdy spać nie mogę,
zastanawiam się nad tym kim tak naprawdę jest człowiek, czym jest "ja".
Chciałbym się kiedyś przekonać, czy aby na pewno nie jesteśmy jakimś snem śnionym nieprzytomnie,
to znaczy czy istniejemy i nie istniejemy w tym samym czasie.
Chciałbym dostać się w głąb istoty ludzkiej, tak głęboko jak to tylko jest możliwe, żeby zanurzyć się pod tę wodną taflę, tam gdzie panuje zupełnie inny wymiar doświadczania emocji, uczuć, oraz zdobywania wiedzy o sobie i otoczeniu.
Chciałbym przedostać się przez gęste chmury stereotypów i lewitować, kontrolować temperaturę, oddech, przemianę materii, nie tracić kontroli i nie bać się.
Dziś bardziej niż kiedykolwiek jestem głodny wiedzy o sobie.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
A pamiętacie tę historię, której bohater był filmowany dziesiątki godzin?
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/8222_nowy_budda_8221_i_rok_2012_16657.html
i pierwsza z 5 części:
http://www.youtube.com/watch?v=qdsm5ccOdRQ
szkoda, że angielski zagłuszony.
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/8222_nowy_budda_8221_i_rok_2012_16657.html
i pierwsza z 5 części:
http://www.youtube.com/watch?v=qdsm5ccOdRQ
szkoda, że angielski zagłuszony.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
obok filmów o buddzie pojawiły się inne z kategorii podobnych. Jestem w głębokim szoku że coś takiego jest możliwe...dziecko o wielu nogach, inne z mocno zniekształconą twarzą, etc... zawszy wydaje nam sie że nas to nie dotyczy i nigdy nie bedzie dopóki sami nie zderzymy się z przykrą rzeczywistością. fajnie jest zamknąć się w nieskazitelnym świecie gdzie nie przeswituje żaden z odcieni szarości jednak jak długo można utrzymać ten świat, czy jest możliwe hermetyczne życie... wiele zalezy od wlasnego postrzegania świata
zwykle nie zastanawiamy sie nad wieloma rzeczami zyjąc z dnia na dzien- wstajemy, pijemy kawę idziemy do pracy, przygotowujemy kolację i zasypaimy. Zyjemy wg ustalonego schematu. I nagle rodzi sie dziecko z ośmioma nożkami... wszystko zostaje zakłócone, ustalony porządek, zastanawiamy sie dlaczego nam, dlaczego wlasnie nas to spotkalo... i zmieniamy postrzeganie świata
Mam w sobie dużo empatii jednak trudno jest mi wyobrazić sobie jak można przezywać coś takiego...
Obawiam sie ze te obrazy będą mi się dzis sniły...wlasnie dlatego nigdy nie oglądam horrorów itp brutalnych filmów;(
zwykle nie zastanawiamy sie nad wieloma rzeczami zyjąc z dnia na dzien- wstajemy, pijemy kawę idziemy do pracy, przygotowujemy kolację i zasypaimy. Zyjemy wg ustalonego schematu. I nagle rodzi sie dziecko z ośmioma nożkami... wszystko zostaje zakłócone, ustalony porządek, zastanawiamy sie dlaczego nam, dlaczego wlasnie nas to spotkalo... i zmieniamy postrzeganie świata
Mam w sobie dużo empatii jednak trudno jest mi wyobrazić sobie jak można przezywać coś takiego...
Obawiam sie ze te obrazy będą mi się dzis sniły...wlasnie dlatego nigdy nie oglądam horrorów itp brutalnych filmów;(
Historia Rama jest niczym szczególnym, raczej chyba zachodni dziennikarze zrobili z niej wielkie halo.
W Azji medytacja jest na porządku dziennym. Dziwaków, którzy dążą do samoudoskonalenia poprzez integrację z naturą mnóstwo. I w ich mentalności nie ma się czemu dziwić. Ram był/jest medialny. A setki jemu podobnych nie, bo starzy, głęboko w lesie, samotnicy, a w końcu bez brata dbającego o oprawę i kanalizację przychodów.
Poszukiwanie nowego Buddy, jak i wcieleń innych dostojników, ma charakter wysoce umowny. Oni to postrzegają na innej płaszczyźnie, aniżeli my. Dlatego dla nas jest to zjawisko intrygujące i niepokojące.
Swego czasu Arystoteles stwierdził, że aby długo żyć nie należy niczemu się dziwić. Azjaci wcielają to w czyn.
Największym oświeconym jest ten, który jest przeźroczysty na tle przyrody.
I znowu moja mantra - nie znam lepszego sposobu na stępienie świadomości jak porządna dawka alko poza oczami ludzkości.
Bo ostatecznie czego można oczekiwać i do czego warto dążyć?
W Azji medytacja jest na porządku dziennym. Dziwaków, którzy dążą do samoudoskonalenia poprzez integrację z naturą mnóstwo. I w ich mentalności nie ma się czemu dziwić. Ram był/jest medialny. A setki jemu podobnych nie, bo starzy, głęboko w lesie, samotnicy, a w końcu bez brata dbającego o oprawę i kanalizację przychodów.
Poszukiwanie nowego Buddy, jak i wcieleń innych dostojników, ma charakter wysoce umowny. Oni to postrzegają na innej płaszczyźnie, aniżeli my. Dlatego dla nas jest to zjawisko intrygujące i niepokojące.
Swego czasu Arystoteles stwierdził, że aby długo żyć nie należy niczemu się dziwić. Azjaci wcielają to w czyn.
Największym oświeconym jest ten, który jest przeźroczysty na tle przyrody.
I znowu moja mantra - nie znam lepszego sposobu na stępienie świadomości jak porządna dawka alko poza oczami ludzkości.
Bo ostatecznie czego można oczekiwać i do czego warto dążyć?
Ja tam się akurat nie dziwię, kiedyś klepiąc jedną z najsilniejszych mantr sam oderwałem się na centymetr ponad ziemię. I nic wtedy nie piłem.
Interesuję się medycyną i dietetyką chińską od dosyć dawna, trochę podróżowałem (choć w Indiach nie byłem) spotkałem się nawet z opinią, że odmienność "naszej" mentalności od dalekowschodniej, na pewnym etapie w drodze do oświecenia, jest niemałą przeszkodą. Kusi mnie jednak myśl, żeby być przeźroczysty dla przyrody, choć sądzę, że musiałbym wtedy zrezygnować z picia. A to by było bez sensu. Dzięki alko jestem niewidzialny i nieuchwytny.
Do czego warto dążyć?
No ja jadę dziś zlikwidować ogórasy i posieję na poplon gorczycę.
Czego można oczekiwać?
Oczekuję, że na jesieni jak urośnie to ją przekopię szpadlem, rozłoży się jako nawóz zielony i będzie git. Będzie za rok rosło.
Interesuję się medycyną i dietetyką chińską od dosyć dawna, trochę podróżowałem (choć w Indiach nie byłem) spotkałem się nawet z opinią, że odmienność "naszej" mentalności od dalekowschodniej, na pewnym etapie w drodze do oświecenia, jest niemałą przeszkodą. Kusi mnie jednak myśl, żeby być przeźroczysty dla przyrody, choć sądzę, że musiałbym wtedy zrezygnować z picia. A to by było bez sensu. Dzięki alko jestem niewidzialny i nieuchwytny.
Do czego warto dążyć?
No ja jadę dziś zlikwidować ogórasy i posieję na poplon gorczycę.
Czego można oczekiwać?
Oczekuję, że na jesieni jak urośnie to ją przekopię szpadlem, rozłoży się jako nawóz zielony i będzie git. Będzie za rok rosło.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Jakieś trzy niedziele wstecz będąc strasznie skacowany wyskoczyłem z rańca do sklepu po plecak piwa. Obkupiwszy się, wychodzę z spożywczaka, jeden rzut oka i widzę jakieś 50m... nie wiem postać jakąś -mężczyznę. Był podszyty wiatrem ten niespokojny duch, żył z dnia na dzień. Wcale nie musiał się do mnie zbliżać już z 50metrów to poznałem. On nie szedł on sunął, wzrok wbity w niebo w lewej dłoni butelkowy specjal mocny, w prawej to samo. Rozchełstany, wyluzowany na maxa, szczupły, zarośnięty, ze spokojem w oczach. Tego ostatniego doświadczyłem dopiero jak się zbliżył. Zanim wlazł do sklepiku, w którym wcześniej ja robiłem zakupy jakiś mały pluszak wypadł mu z kieszeni. Odczekałem, odpaliłem fajurkę i gdy wyszedł zwróciłem Jego własność. Gość patrzy na mnie przenikliwie, wyciąga do przodu ramię z browarem (schłodzonym) i mówi:
"ja wiem co to jest z rana. To dla ciebie". Odmówiłem wskazując na plecak, mówiąc mam zatankowany pełny bak. Odszedł. Dosłownie tańcząc.
Gdzieś po tygodniu na % idę szybko po % zanim zamkną mi żabkę za 5min 23. Oniemiałem. Idzie kolo. Jak Jezus. Od krawężnika do krawężnika z prawie 5metrową rurą (grubościenną) na ramieniu. Siada pod kasztanowcem na ul. chylońskiej. Podchodzę. Oczy mu się smużą, ma dym. Popija jakąś tanią miodówkę wydobytą zza pazuchy. Pytam czy mnie poznaję. On, że nie. Przypominam całą sytuację i mówi aaaaaaa no pewnie i dodaje, proszę pomóż mi zanieść tę rurę za tory kolejowe. Mówię ok. I idę przez "moją" dzielnię z Jezusem i rurą 4,5 metrową, mówię że z wyglądu przypomina R. Riedla, a on mi na to, że jego syn Sebastian też śpiewa. Uśmiechnąłem się pod nosem. Weszliśmy w mrok zero świateł on prowadzi. Ja w klapkach, bo tylko po piwo wyskoczyłem. Brniemy w zupełnej ciemności przez krzaczory i tory. Jesteśmy na miejscu, znam dobrze ten opuszczony do połowy spalony dom. Rura na glebę. Riedel mówi do mnie:
czekaj, tutaj jeszcze jeden śpi zaraz go obudzimy, ja mówię, że nie trzeba. Pytam czy ma kasę-wystraszony zaprzeczył. Ja mu na to: a ile potrzebujesz?
Skłamałbym gdybym stwierdził, że krótko czekałem na odpowiedź, po namyśleniu, odrzekł z jakąś nutą w głosie, której kompletnie nie znałem do tej pory, że 5zł. Tamtej nocy nie mogłem zasnąć.
http://w811.wrzuta.pl/audio/7iafmHQA796/
"ja wiem co to jest z rana. To dla ciebie". Odmówiłem wskazując na plecak, mówiąc mam zatankowany pełny bak. Odszedł. Dosłownie tańcząc.
Gdzieś po tygodniu na % idę szybko po % zanim zamkną mi żabkę za 5min 23. Oniemiałem. Idzie kolo. Jak Jezus. Od krawężnika do krawężnika z prawie 5metrową rurą (grubościenną) na ramieniu. Siada pod kasztanowcem na ul. chylońskiej. Podchodzę. Oczy mu się smużą, ma dym. Popija jakąś tanią miodówkę wydobytą zza pazuchy. Pytam czy mnie poznaję. On, że nie. Przypominam całą sytuację i mówi aaaaaaa no pewnie i dodaje, proszę pomóż mi zanieść tę rurę za tory kolejowe. Mówię ok. I idę przez "moją" dzielnię z Jezusem i rurą 4,5 metrową, mówię że z wyglądu przypomina R. Riedla, a on mi na to, że jego syn Sebastian też śpiewa. Uśmiechnąłem się pod nosem. Weszliśmy w mrok zero świateł on prowadzi. Ja w klapkach, bo tylko po piwo wyskoczyłem. Brniemy w zupełnej ciemności przez krzaczory i tory. Jesteśmy na miejscu, znam dobrze ten opuszczony do połowy spalony dom. Rura na glebę. Riedel mówi do mnie:
czekaj, tutaj jeszcze jeden śpi zaraz go obudzimy, ja mówię, że nie trzeba. Pytam czy ma kasę-wystraszony zaprzeczył. Ja mu na to: a ile potrzebujesz?
Skłamałbym gdybym stwierdził, że krótko czekałem na odpowiedź, po namyśleniu, odrzekł z jakąś nutą w głosie, której kompletnie nie znałem do tej pory, że 5zł. Tamtej nocy nie mogłem zasnąć.
http://w811.wrzuta.pl/audio/7iafmHQA796/
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Ogórasy zlikwidowane.
Te najmniejsze prawie mikroskopijne sztuki, które nie doszły do wymiaru normy ISO :) znajdą się w occie.
Gorczyca w wilgotnej, po dzisiejszym deszczu, ziemi zapewne już kiełkuje :)
Za jakiś czas jak odkorkuję wiśniowe wino,
opiszę Wam mym topornie ubogim językiem,
o jednym z najciekawszym miejscu, w którym się obudziłem.
Te najmniejsze prawie mikroskopijne sztuki, które nie doszły do wymiaru normy ISO :) znajdą się w occie.
Gorczyca w wilgotnej, po dzisiejszym deszczu, ziemi zapewne już kiełkuje :)
Za jakiś czas jak odkorkuję wiśniowe wino,
opiszę Wam mym topornie ubogim językiem,
o jednym z najciekawszym miejscu, w którym się obudziłem.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Uzmysłowiłem sobie właśnie w doniosłości bieżącej chwili,
że bardzo dawno już
nie jadłem goferów z dżemem ręcznej roboty.
Tak dawno, że już nie pamiętam.
To niedobrze.
Trzeba nadrobić zaległości.
Rachu ciachu i zaraz będzie w domku pachnieć.
że bardzo dawno już
nie jadłem goferów z dżemem ręcznej roboty.
Tak dawno, że już nie pamiętam.
To niedobrze.
Trzeba nadrobić zaległości.
Rachu ciachu i zaraz będzie w domku pachnieć.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Qrcze, a ja ciągle obieram jabłka i zbieram śliwki.
Muszę jutro kupić worek cukru, bo mi się skończył.
Sałatkę na zimę z pomidorów robię. Zielonych. Z cebulą i papryką.
Wisienki puściły sok i czekają na zalanie spirtem. Śliweczki tak samo.
Cukinie rosną sobie jak gdyby nigdy nic, i kabaki tak samo.
Po ogórasach zostało jeszcze trochę zielska na stercie przy ognisku.
Fasolka za to w rozkwicie.
I dostałem od taty 10 jg porzeczek, jutro nastawiam na wino.
Wszędzie mi rosną czeremchy. Maja już duże i dojrzałe owoce. W zeszłym roku postawiłem nalewkę. Nic specjalnego. W tym roku postawię na wino. Do czegoś przecież te owoce muszą się nadawać.
Chlebek pszenny mi rośnie. Jutro na śniadanko tosty będą, bo dzisiaj znalazłem jednego kożlarza. Trzeba go uczcić.
Muszę jutro kupić worek cukru, bo mi się skończył.
Sałatkę na zimę z pomidorów robię. Zielonych. Z cebulą i papryką.
Wisienki puściły sok i czekają na zalanie spirtem. Śliweczki tak samo.
Cukinie rosną sobie jak gdyby nigdy nic, i kabaki tak samo.
Po ogórasach zostało jeszcze trochę zielska na stercie przy ognisku.
Fasolka za to w rozkwicie.
I dostałem od taty 10 jg porzeczek, jutro nastawiam na wino.
Wszędzie mi rosną czeremchy. Maja już duże i dojrzałe owoce. W zeszłym roku postawiłem nalewkę. Nic specjalnego. W tym roku postawię na wino. Do czegoś przecież te owoce muszą się nadawać.
Chlebek pszenny mi rośnie. Jutro na śniadanko tosty będą, bo dzisiaj znalazłem jednego kożlarza. Trzeba go uczcić.
A co do fasolki Mansonie, to u mnie też zatrzęsienie.
Szparagówka wprawdzie skończona,
ale mam wciąż zatrzęsienie piennej zielonej, żółtej i fioletowej.
Ta fioletowa, (znaczy fioletowa... tak do końca nie jest, bo jak się ją zblanszuje to jest prawie zielona, fajny barwnik puszcza) jej skubanej jest najwięcej i niestety nawet stosunkowo małe-młode strąki mają łyko. Sporo czasu na obieranie się przez to traci.
Z kabaczków porobiłem coś 'ala' leczo w słoikach na zimę. Zaś wczoraj przywiozłem kolejne 4 dorodne sztuki i pomysły mi się kończą, mama nie chce już przyjmować, ma za małe możliwości przerobowe na taką agrolinię. Co do cukiń została ostatnia mała na krzaczku.
Szkoda, że nie mam śliwek.
Szarej i złotej renety będzie huk w tym roku. Malinówki trochę mniej. Papierówki skończone. Inne wcześniejsze odmiany w średniej ilości.
Fajnego masz tatę, że Ci porzeczki przynosi.
Ja jeśli mam owoc przeznaczony do winnego przerobu, nieważne czy na drzewie, krzewie czy w wiadrze, zaraz go obwąc***ę jak pies kiełbasę, oglądam i smakuję wyobrażając sobie jakie z tego będzie w przyszłości wino. Ale ja to zboczony jestem i się do tego przyznaję.
Szparagówka wprawdzie skończona,
ale mam wciąż zatrzęsienie piennej zielonej, żółtej i fioletowej.
Ta fioletowa, (znaczy fioletowa... tak do końca nie jest, bo jak się ją zblanszuje to jest prawie zielona, fajny barwnik puszcza) jej skubanej jest najwięcej i niestety nawet stosunkowo małe-młode strąki mają łyko. Sporo czasu na obieranie się przez to traci.
Z kabaczków porobiłem coś 'ala' leczo w słoikach na zimę. Zaś wczoraj przywiozłem kolejne 4 dorodne sztuki i pomysły mi się kończą, mama nie chce już przyjmować, ma za małe możliwości przerobowe na taką agrolinię. Co do cukiń została ostatnia mała na krzaczku.
Szkoda, że nie mam śliwek.
Szarej i złotej renety będzie huk w tym roku. Malinówki trochę mniej. Papierówki skończone. Inne wcześniejsze odmiany w średniej ilości.
Fajnego masz tatę, że Ci porzeczki przynosi.
Ja jeśli mam owoc przeznaczony do winnego przerobu, nieważne czy na drzewie, krzewie czy w wiadrze, zaraz go obwąc***ę jak pies kiełbasę, oglądam i smakuję wyobrażając sobie jakie z tego będzie w przyszłości wino. Ale ja to zboczony jestem i się do tego przyznaję.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Blau Hilde - nie posadziłem w tym roku, a żałuję, doskonała w smaku i ma fajne, duże ziarno jak się jej pozwoli trochę porosnąć. W zeszłym roku urosła u mnie na prawie 6 m.
Tata nie przerabia owoców na wina.
W ogóle jest mało trunkowy.
Wystarczy jedna czarna owca w rodzinie.
U mnie już jesień się zaczyna. W dzień jeszcze słońce i ciepło, ale nocą schodzą już ziąby i drzewa liście gubią. Entowe miejsce już zasypane pożółkłymi liśćmi brzozy. I w ogrodzie coraz to więcej ich się pojawia. Leszczyna gubi na potęgę, choć jeszcze niby zielone. Jarzębiny też poobsychały. Jabłonie i śliwy po mału łysieją. Jedynie dęby twardo dzierżą listowie i nie przyjmują do wiadomości żadnych zmian w zakresie aury. Ale one, jak to zwykle bywa z wielkimi i silnymi, zawsze na końcu i jak zawsze ze zdziwieniem patrzą na rzeczy, o których już wszyscy od dawna wiedzą.
Tata nie przerabia owoców na wina.
W ogóle jest mało trunkowy.
Wystarczy jedna czarna owca w rodzinie.
U mnie już jesień się zaczyna. W dzień jeszcze słońce i ciepło, ale nocą schodzą już ziąby i drzewa liście gubią. Entowe miejsce już zasypane pożółkłymi liśćmi brzozy. I w ogrodzie coraz to więcej ich się pojawia. Leszczyna gubi na potęgę, choć jeszcze niby zielone. Jarzębiny też poobsychały. Jabłonie i śliwy po mału łysieją. Jedynie dęby twardo dzierżą listowie i nie przyjmują do wiadomości żadnych zmian w zakresie aury. Ale one, jak to zwykle bywa z wielkimi i silnymi, zawsze na końcu i jak zawsze ze zdziwieniem patrzą na rzeczy, o których już wszyscy od dawna wiedzą.
Mam luki w pamięci, rzeczywiście to blauhilde, dopiero od 3 lat ja sadzę, w tym roku matula mnie wyręczyła akurat. Rzeczywiście strągi bywają olbrzymie tutaj, mnie bardzo smakują. Mam taki betonowy odlew z wmurowaną rurką, na wiosnę zawsze go wkopuję i dokładam jeszcze kolejną rurę na 3 cybantach, na górę koło od roweru 28inchów i dratwa do palików na dole. Wszystko dla blauhilde. Całość jak urośnie ma właśnie około 6 metrów, a widzę, że rosłaby jeszcze wyżej.
Idzie, idzie jesień. To dobrze, lubię jesień. Niech się rytm natury kręci swym rytmem po okręgu. Niechaj spadną liście i tak przywędruje jakieś jesienne wietrzysko i pozamiata je na pod płot.
http://muzanna.wrzuta.pl/audio/76AxoD0wh51/w_wielkim_miescie_-_raz._dwa._trzy.
Idzie, idzie jesień. To dobrze, lubię jesień. Niech się rytm natury kręci swym rytmem po okręgu. Niechaj spadną liście i tak przywędruje jakieś jesienne wietrzysko i pozamiata je na pod płot.
http://muzanna.wrzuta.pl/audio/76AxoD0wh51/w_wielkim_miescie_-_raz._dwa._trzy.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Pokuszę się o recenzję
Slumdog Millionaire.
Świetny film
o życiu, miłości, braterstwie i pamięci
o tym jak w miejsce slamsów powstają miasta
o tym, że człowiek dorastając zmienia się wraz z otoczeniem
o tym, iż będąc jedynie uważnym i spostrzegawczym
można śnić na jawie.
Historia zapleciona w trzy życiorysy okraszona muzyką i muzą
bardzo umiejętnie dobraną do scenografii.
Polecam na późny wieczór.
http://www.youtube.com/watch?v=mV912uiRM_A
Slumdog Millionaire.
Świetny film
o życiu, miłości, braterstwie i pamięci
o tym jak w miejsce slamsów powstają miasta
o tym, że człowiek dorastając zmienia się wraz z otoczeniem
o tym, iż będąc jedynie uważnym i spostrzegawczym
można śnić na jawie.
Historia zapleciona w trzy życiorysy okraszona muzyką i muzą
bardzo umiejętnie dobraną do scenografii.
Polecam na późny wieczór.
http://www.youtube.com/watch?v=mV912uiRM_A
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
widziałem to chyba tydzień po tym, jak te statuetki dostał. piractwo się szerzy niebywale...
bardzo dobry film. optymistyczny i oparty na błyskotliwym pomyśle. ale epokowe arcydzieło to dla mnie jest. widziałem sporo filmów lepszych i wielkie, wielkie mnóstwo gorszych. polecić oczywiście też mogę
bardzo dobry film. optymistyczny i oparty na błyskotliwym pomyśle. ale epokowe arcydzieło to dla mnie jest. widziałem sporo filmów lepszych i wielkie, wielkie mnóstwo gorszych. polecić oczywiście też mogę
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
fajnie ze wrzucasz muzę, czasem jest to coś tak dawno nie słuchanego ze az sie robi cieplo na sercu, czasem coś czego nie znam
własnie sie odprężam po kolejnym ciezkim dniu,
chyba za duzo... wszystkiego
może powinnam przystanąć
uspokić oddech, spojrzec z boku
tylko co jak dojdę do wniosku
że czas coś zmienic
nie, lepiej się nie zatrzymywać
w tym tempie nie zdążę umrzeć;)
własnie sie odprężam po kolejnym ciezkim dniu,
chyba za duzo... wszystkiego
może powinnam przystanąć
uspokić oddech, spojrzec z boku
tylko co jak dojdę do wniosku
że czas coś zmienic
nie, lepiej się nie zatrzymywać
w tym tempie nie zdążę umrzeć;)
I znowuż egzystencjalne pytanie, cóż warte jest życie ... ???
http://www.youtube.com/watch?v=t3DPtzWhqhw
Tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
a jeszcze mi ciecze z ust
Gdy będzie rosła
nade mną trawa
gdy będę gnić
kto zajmie me miejsce,
kto weźmie mój krzyż?
Tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
a jeszcze mi ciecze z ust
Zasnuty dymem
vitkowskich pieców był świat
noc z moich oczu
ogniem buchała, a ja
czy świeciło słońce
czy trwała mroku toń
zza zamkniętych powiek
celowałem w skroń
tych przemysłu panów
tych bogatych Żydów
ja, szkaradny górnik
gdym wyskoczył z szybu
Tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
a jeszcze mi ciecze z ust
Kto weźmie mój krzyż?
kto weźmie mój krzyż?
kto weźmie mój krzyż?
kto weźmie mój krzyż?
http://www.youtube.com/watch?v=t3DPtzWhqhw
Tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
a jeszcze mi ciecze z ust
Gdy będzie rosła
nade mną trawa
gdy będę gnić
kto zajmie me miejsce,
kto weźmie mój krzyż?
Tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
a jeszcze mi ciecze z ust
Zasnuty dymem
vitkowskich pieców był świat
noc z moich oczu
ogniem buchała, a ja
czy świeciło słońce
czy trwała mroku toń
zza zamkniętych powiek
celowałem w skroń
tych przemysłu panów
tych bogatych Żydów
ja, szkaradny górnik
gdym wyskoczył z szybu
Tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
tak mało mam krwi
a jeszcze mi ciecze z ust
Kto weźmie mój krzyż?
kto weźmie mój krzyż?
kto weźmie mój krzyż?
kto weźmie mój krzyż?
Manson,
Otóż :)) hmmm pytanie dość dużego kalibru.
Pewien wielki filozof (nie pamiętam już nazwiska - przez moje dziury w mózgu) napisał, że gdyby tak poważnie rozpatrywać tzw. sens życia w wydaniu filozofii, powiedzmy klasycznej, czyli w umiłowaniu wiedzy (phileo ~kochać, sophia~ mądrość) to jedyną sensowną odpowiedzią byłoby pytanie czy przyłożyć sobie do skroni rewolwer i pociągnąć za cyngiel. Życie to jeden długi ciąg pytań, a znaki zapytania wirujące w powietrzu wokół własnej osi robią się z upływem lat coraz większe.
Dziadek mojego przyjaciela na pytanie o tak zwany sens życia odpalił nam:
"wasze życie będzie miało jakiś tam sens, jeśli chociaż jedna osoba przyjdzie na Twój pogrzeb i z serca zapłacze na twym grobie".
Ile życie jest warte? Wpierw muszę poznać jego sens.
Podejrzewam, że każde życie ma swoją cenę, kosztuje.
Materialista (sensie filozofii) powie, że wartość życia np. człowieka zależy od tego czym jest wypełnione (pracą, kulturą rozrywką, sportem itd.)
Inni powiedzą inaczej.
Hitler łączył cechy idealisty i materialisty.
Wymordował miliony ludzi w imię poprawy ludzkiego życia.
Z bliska życie jest chyba więcej warte aniżeli z daleka. Jak leżysz w zbożu w upalny dzień, mrówki łażą po nadgarstku i popijasz zimne piwo zastanawiając się gdzie zawisł w locie nad polem ten skowronek co nadaje, to czujesz, że życie ma sens. Przynajmniej ja tak mam. Ale im bardziej oddalasz się od Ziemi nasze sprawy stają coraz mniej istotne. Lecąc obok Księżyca jeszcze wszystko ma sens, przy Uranie jest go znacznie mniej. 100tyś lat świetlnych od Ziemi nie ma już wspomnienia. Najgorsze jest to, że po miliardach, bilionach lat świetlnych od Ziemi można dojść do wniosku, że się piwo kończy. Serio :))
Otóż :)) hmmm pytanie dość dużego kalibru.
Pewien wielki filozof (nie pamiętam już nazwiska - przez moje dziury w mózgu) napisał, że gdyby tak poważnie rozpatrywać tzw. sens życia w wydaniu filozofii, powiedzmy klasycznej, czyli w umiłowaniu wiedzy (phileo ~kochać, sophia~ mądrość) to jedyną sensowną odpowiedzią byłoby pytanie czy przyłożyć sobie do skroni rewolwer i pociągnąć za cyngiel. Życie to jeden długi ciąg pytań, a znaki zapytania wirujące w powietrzu wokół własnej osi robią się z upływem lat coraz większe.
Dziadek mojego przyjaciela na pytanie o tak zwany sens życia odpalił nam:
"wasze życie będzie miało jakiś tam sens, jeśli chociaż jedna osoba przyjdzie na Twój pogrzeb i z serca zapłacze na twym grobie".
Ile życie jest warte? Wpierw muszę poznać jego sens.
Podejrzewam, że każde życie ma swoją cenę, kosztuje.
Materialista (sensie filozofii) powie, że wartość życia np. człowieka zależy od tego czym jest wypełnione (pracą, kulturą rozrywką, sportem itd.)
Inni powiedzą inaczej.
Hitler łączył cechy idealisty i materialisty.
Wymordował miliony ludzi w imię poprawy ludzkiego życia.
Z bliska życie jest chyba więcej warte aniżeli z daleka. Jak leżysz w zbożu w upalny dzień, mrówki łażą po nadgarstku i popijasz zimne piwo zastanawiając się gdzie zawisł w locie nad polem ten skowronek co nadaje, to czujesz, że życie ma sens. Przynajmniej ja tak mam. Ale im bardziej oddalasz się od Ziemi nasze sprawy stają coraz mniej istotne. Lecąc obok Księżyca jeszcze wszystko ma sens, przy Uranie jest go znacznie mniej. 100tyś lat świetlnych od Ziemi nie ma już wspomnienia. Najgorsze jest to, że po miliardach, bilionach lat świetlnych od Ziemi można dojść do wniosku, że się piwo kończy. Serio :))
Księżyc nie zechciał dzisiaj pokazać swojego dostojnego oblicza, przez chwilę ino, ale czem prędzej zmazały go z nieboskłonu zazdrosne chmury.
Wieczór toczy się leniwie.
Lubię takie właśnie tempo.
Przede mną kolejna butelka czarnego jak noc portera.
Tak też lubię.
Kropeczko, specjalnie dla Ciebie coś z przepastnych wspomnień czeskiego rocka:
http://www.youtube.com/watch?v=D6Tkgg5CIOw
Przy okazji podejmuję hasło C i uzupełniam tu muzę :-)
Wieczór toczy się leniwie.
Lubię takie właśnie tempo.
Przede mną kolejna butelka czarnego jak noc portera.
Tak też lubię.
Kropeczko, specjalnie dla Ciebie coś z przepastnych wspomnień czeskiego rocka:
http://www.youtube.com/watch?v=D6Tkgg5CIOw
Przy okazji podejmuję hasło C i uzupełniam tu muzę :-)
Księżyc dał się zatłamsić wczoraj chmurom, ale chyba tylko dlatego, że zna swoją siłę.
Wg szpitalnych statystyk podczas pełni jest najwięcej przyjęć po wypadkach.
Podobno podczas pełni psy walczą w kojcach.
Też go widziałem pomiędzy drzewami w lesie.
Przymulony był.
Wyjawił się parę razy jakby zza mgły.
Ale nie zdradził mi swej prawdy.
Wg szpitalnych statystyk podczas pełni jest najwięcej przyjęć po wypadkach.
Podobno podczas pełni psy walczą w kojcach.
Też go widziałem pomiędzy drzewami w lesie.
Przymulony był.
Wyjawił się parę razy jakby zza mgły.
Ale nie zdradził mi swej prawdy.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Fajny taki kasztanowy. Pod rudy podchodzący.
Ale to nie tylko to.
Chyba za dużo błyskała do mnie swym okiem.
Przy barze siedziałem sobie, murphys,a mają. Jest cool.
Rozbroiła mnie tekstem, że jak jest mi zimo to może drzwi lokalu zamknąć. :))
Ale to nie tylko to.
Chyba za dużo błyskała do mnie swym okiem.
Przy barze siedziałem sobie, murphys,a mają. Jest cool.
Rozbroiła mnie tekstem, że jak jest mi zimo to może drzwi lokalu zamknąć. :))
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Mansonie, to jeszcze tekst dorzucę, w wolnym tłumaczeniu oczywiście;)
trzynasta gwiazda
W sercu miałaś noc, w oczach księżyce, zostawiłem Cię byś umarła, słyszałem Twój płacz,
Uważam się za głupca, kim innym mogę być?
Okłamywałem nawet siebie że potrafię żyć
bez naszej miłości, nie mogę temu zaprzeczyć.
Wtedy pokazałaś mi drogę, na pewno nią pójdę,
Po kres moich dni, wiesz że pójdę
Za trzynastą gwiazdą.
Jest w życiu taka chwila, do której trzeba dojrzeć,
a gdy już ci się uda, to to poczujesz, jestem tam teraz.
Gdy oddam Ci serce i podam swoją dłoń, czy je przyjmiesz?
Gdy pokażę Ci gwiazdy, czy pójdziesz za mną?
Pozwól że pokażę Ci drogę, po kres naszych dni, czy pójdziesz za mną do trzynastej gwiazdy?
Jest w życiu taka chwila, do której trzeba dojrzeć,
a gdy już ci się uda, to to poczujesz, jestem tam teraz.
Gdy oddam Ci serce i podam swoją dłoń, czy je przyjmiesz?
Gdy pokażę Ci gwiazdy, czy pójdziesz za mną?
Pozwól że pokażę Ci drogę do trzynastej gwiazdy.
Podążam za trzynastą gwiazdą.
trzynasta gwiazda
W sercu miałaś noc, w oczach księżyce, zostawiłem Cię byś umarła, słyszałem Twój płacz,
Uważam się za głupca, kim innym mogę być?
Okłamywałem nawet siebie że potrafię żyć
bez naszej miłości, nie mogę temu zaprzeczyć.
Wtedy pokazałaś mi drogę, na pewno nią pójdę,
Po kres moich dni, wiesz że pójdę
Za trzynastą gwiazdą.
Jest w życiu taka chwila, do której trzeba dojrzeć,
a gdy już ci się uda, to to poczujesz, jestem tam teraz.
Gdy oddam Ci serce i podam swoją dłoń, czy je przyjmiesz?
Gdy pokażę Ci gwiazdy, czy pójdziesz za mną?
Pozwól że pokażę Ci drogę, po kres naszych dni, czy pójdziesz za mną do trzynastej gwiazdy?
Jest w życiu taka chwila, do której trzeba dojrzeć,
a gdy już ci się uda, to to poczujesz, jestem tam teraz.
Gdy oddam Ci serce i podam swoją dłoń, czy je przyjmiesz?
Gdy pokażę Ci gwiazdy, czy pójdziesz za mną?
Pozwól że pokażę Ci drogę do trzynastej gwiazdy.
Podążam za trzynastą gwiazdą.
Manson,
Mata Wy coś tam do wydudlania?
Kurczę no,
Świat się kręci i zabawa trwa
przynajmniej tak długo jak długo alk rozsadza tętnice.
Idę se w kierunku dawnego kontrastu.
Spiję se tam browara za chwilę i pomyślę co dalej.
Może trafię na szanty. (kiedyś często grali tam te rzeczy)
Do Orłowa mam niedaleko.
Do Gdańska tyż.
Później pomyślę co dalej.
Mata Wy coś tam do wydudlania?
Kurczę no,
Świat się kręci i zabawa trwa
przynajmniej tak długo jak długo alk rozsadza tętnice.
Idę se w kierunku dawnego kontrastu.
Spiję se tam browara za chwilę i pomyślę co dalej.
Może trafię na szanty. (kiedyś często grali tam te rzeczy)
Do Orłowa mam niedaleko.
Do Gdańska tyż.
Później pomyślę co dalej.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
A ja jak zwykle nad szklaneczką.
Akuratnie mieszam rum z calvadosem własnej produkcji, zabarwiam go colą, dosmaczam cytryną i ...nie wiedziałem, że człowiek może wypić tyle coli.
Dzisiaj prawie cały dzień padało. Nawet sfora nie raczyła połazić po lesie. No to co robić pozostało?
U nas rozrywek nie ma.
Ostatnia wyszła za mąż dwa lata temu.
Akuratnie mieszam rum z calvadosem własnej produkcji, zabarwiam go colą, dosmaczam cytryną i ...nie wiedziałem, że człowiek może wypić tyle coli.
Dzisiaj prawie cały dzień padało. Nawet sfora nie raczyła połazić po lesie. No to co robić pozostało?
U nas rozrywek nie ma.
Ostatnia wyszła za mąż dwa lata temu.
poznałem w skmce
taką starszą panią
z którą sobie porozmawiałem o II wojnie światowej
znała to
o czym ja czytam w książkach
wypiłem dziś ocean,
rano będzie źle.
Ale mam na to sposób.
http://www.youtube.com/watch?v=XCzThEQY4e4
taką starszą panią
z którą sobie porozmawiałem o II wojnie światowej
znała to
o czym ja czytam w książkach
wypiłem dziś ocean,
rano będzie źle.
Ale mam na to sposób.
http://www.youtube.com/watch?v=XCzThEQY4e4
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Upadam, wciąż upadam
I długo lecę w dół
Podnoszę, się podnoszę
Tak wiele muszę mieć sił
Barwy dnia - ja w nich tonę
Myśli wirują po głowie
Chcę się swobodnie unosić
Zrzucam tę betonowe buty
I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem , ze mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia
Rozpadasz się rozpadasz
jak kamień toczysz się
na nowo zbierasz w sobie
jak wiele w tobie jest sił
światło niech w tobie plonie
i myśli wirują po głowie
chcesz się swobodnie unosić
i zrzucasz te betonowe buty
I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem , ze mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia
http://korn7.wrzuta.pl/audio/56bVF4Rb1jN/lipali_-_upadam
I długo lecę w dół
Podnoszę, się podnoszę
Tak wiele muszę mieć sił
Barwy dnia - ja w nich tonę
Myśli wirują po głowie
Chcę się swobodnie unosić
Zrzucam tę betonowe buty
I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem , ze mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia
Rozpadasz się rozpadasz
jak kamień toczysz się
na nowo zbierasz w sobie
jak wiele w tobie jest sił
światło niech w tobie plonie
i myśli wirują po głowie
chcesz się swobodnie unosić
i zrzucasz te betonowe buty
I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem , ze mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia
http://korn7.wrzuta.pl/audio/56bVF4Rb1jN/lipali_-_upadam
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Manson
a piłeś kiedyś remusa z browaru amber?
W moim osiedlowym spożywczaku to jest najtańsze piwo, kosztuje chyba coś lekko ponad 2zł za puszkę. (w butelce nie ma)
Taniocha.
Bardzo podoba mi się design na puszce, i kaszubskie klimaty. No i przede wszystkim schłodzone smakuje mi. Ostatnio, systematycznie zastępuję nim specjala, który w smaku bywa bardzo różny, czasem jest bardzo świeży, a niekiedy trafi się taką partię, że najrozsądniej byłoby wylać do zlewu ten kwas i mydliny. (ale taki rozrzutny to ja nie jestem:)
Kupiłem przed sekundą 4 remusy, żeby dojrzeć do decyzji, spakowania plecaka, podpięcia śpiwora i do ruszenia naprzód.
Ostatnio nie mam motywacji do działania.
A remusa to spróbuj, o ile nie spożywałeś.
a piłeś kiedyś remusa z browaru amber?
W moim osiedlowym spożywczaku to jest najtańsze piwo, kosztuje chyba coś lekko ponad 2zł za puszkę. (w butelce nie ma)
Taniocha.
Bardzo podoba mi się design na puszce, i kaszubskie klimaty. No i przede wszystkim schłodzone smakuje mi. Ostatnio, systematycznie zastępuję nim specjala, który w smaku bywa bardzo różny, czasem jest bardzo świeży, a niekiedy trafi się taką partię, że najrozsądniej byłoby wylać do zlewu ten kwas i mydliny. (ale taki rozrzutny to ja nie jestem:)
Kupiłem przed sekundą 4 remusy, żeby dojrzeć do decyzji, spakowania plecaka, podpięcia śpiwora i do ruszenia naprzód.
Ostatnio nie mam motywacji do działania.
A remusa to spróbuj, o ile nie spożywałeś.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Pijcie dzielnie.
Spakowałem plecak,
będę jutro, albo za tydzień.
Przeznaczeniu i wolnej woli w podróży
trzeba zawsze dawać równe szanse do ścierania się
choćby dlatego, żeby się czegoś dowiedzieć o sobie.
Nie warto planować wędrówki.
Spakowałem plecak,
będę jutro, albo za tydzień.
Przeznaczeniu i wolnej woli w podróży
trzeba zawsze dawać równe szanse do ścierania się
choćby dlatego, żeby się czegoś dowiedzieć o sobie.
Nie warto planować wędrówki.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Amber ok.
Kaszubski browar.
Kiedyś jeszcze był Goch, ale to stare dzieje.
Ten porter co ostatnio obalałem to był grand z Ambra, zacny trunek.
Remus znam, ale - trudno przyznać - nie gustuję.
Chociaż lubię jego zapach bo przywodzi mi na myśl starodawne knajpy, przez niewtajemniczonych zwane mordowniami, gdzie tak pachniało zaraz za wejściem.
Z Twoich terenów, C, pamiętasz Baryłkę? Beczułkę? Dokera? Cis?
Ech, rozmarzyłem się.
Kto tam by teraz pamiętał, że jak było piwo, to się kupowało 10 kufli, a nad głową przy stoliku stali już kolejni smakosze i popędzali cię, bo kufle zajęte i nie ma w co lać?
Albo zacny gest, wykonywany przy kupowaniu browarów w sklepie, polegający na złapaniu pomiędzy palce szyjek dwóch browców (2, 3 i 4 palec) i podniesieniu ich pod światło do góry nogami. Fruwają w piwku męty, zmiana, nie fruwają, koszyk.
Toć młodzież w ogóle nie wie o co chodzi.
Ponad 300? Z listy najpopularniejszych wylecieliśmy za tytuł? A co tam, kto by sie równał z mamuśkami. Lechaim admin :)
Kaszubski browar.
Kiedyś jeszcze był Goch, ale to stare dzieje.
Ten porter co ostatnio obalałem to był grand z Ambra, zacny trunek.
Remus znam, ale - trudno przyznać - nie gustuję.
Chociaż lubię jego zapach bo przywodzi mi na myśl starodawne knajpy, przez niewtajemniczonych zwane mordowniami, gdzie tak pachniało zaraz za wejściem.
Z Twoich terenów, C, pamiętasz Baryłkę? Beczułkę? Dokera? Cis?
Ech, rozmarzyłem się.
Kto tam by teraz pamiętał, że jak było piwo, to się kupowało 10 kufli, a nad głową przy stoliku stali już kolejni smakosze i popędzali cię, bo kufle zajęte i nie ma w co lać?
Albo zacny gest, wykonywany przy kupowaniu browarów w sklepie, polegający na złapaniu pomiędzy palce szyjek dwóch browców (2, 3 i 4 palec) i podniesieniu ich pod światło do góry nogami. Fruwają w piwku męty, zmiana, nie fruwają, koszyk.
Toć młodzież w ogóle nie wie o co chodzi.
Ponad 300? Z listy najpopularniejszych wylecieliśmy za tytuł? A co tam, kto by sie równał z mamuśkami. Lechaim admin :)
A niech mnie Manson...
Wracam od kumpla z którym dawno się nie widzieliśmy.
Za dosłownie chwilę będę w Cisie na specjalu.
A jakże, jeszcze dycha ten hmmmm lokal, że tak to ujmę. Jakiś czas temu (około roku) opisywałem go na hp, ale celowo nie wymieniłem nazwy. W cisowiance spędzałem więcej czasu, w krokodylu byłem parę razy, ale bardzo młody byłem wtedy.
Wracam od kumpla z którym dawno się nie widzieliśmy.
Za dosłownie chwilę będę w Cisie na specjalu.
A jakże, jeszcze dycha ten hmmmm lokal, że tak to ujmę. Jakiś czas temu (około roku) opisywałem go na hp, ale celowo nie wymieniłem nazwy. W cisowiance spędzałem więcej czasu, w krokodylu byłem parę razy, ale bardzo młody byłem wtedy.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
I jezdem w domku :)
W cisie specjal z kija tylko 3 złocisze, polecam.
Lampy jarzeniowe na suficie są wciąż z tamtej epoki, w której stoczniowcy i kolejarze tłumnie przybywali po pracy na parę piw. Kiedyś były białe te lampy, ale pamiętają tyle papierosowego dymu, że są bardziej żółte niż paczka cameli.
W cisie specjal z kija tylko 3 złocisze, polecam.
Lampy jarzeniowe na suficie są wciąż z tamtej epoki, w której stoczniowcy i kolejarze tłumnie przybywali po pracy na parę piw. Kiedyś były białe te lampy, ale pamiętają tyle papierosowego dymu, że są bardziej żółte niż paczka cameli.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Tęsknie za tym wszystkim, co już przeszło i już nie wróci.
Za "górkami", na których spędzaliśmy całe dnie na zabawach i późne wieczory.
Kopaliśmy bunkry i wojenne schrony, paliliśmy ogniska, największe rzecz jasna w czerwcu na Jana. Wypalaliśmy setki metrów łąk, kładliśmy kamienie na torach. Lubiłem stawać pod mostkiem w chwili kiedy przejeżdżała nade mną skm'ka. Inni się bali. Niestety sokiści zasypali mostek z 3lata wstecz.
Tęsknię za tym dniem, w którym mój starszy brat wskazał palcem kierunek i nadał naszej podwórkowej "bandzie" azymut, mówiąc "idziemy tam", poszliśmy i jako pierwszy znalazłem za "górkami" rozklekotaną jawę co sobie ją wówczas przywłaszczyłem.
Tęsknię za "bajorami" vis-a-vis coca-coli na hutniczej, gdzie w letnie wieczory na karasie chodziliśmy po rurach, co to jeszcze do dziś ciągną się równolegle wzdłuż tej ulicy.
Każe bajorko miało swą nazwę: "młotek", "oczko", "podkowa" itd.
Tęsknię za tym wszystkimi "modami". Na proce, łuki, miecze, przewody telefoniczne zaplecione na szprychach rowerowych kół.
Tęsknię za bójkami, które prawie zawsze wygrywałem. 2 razy tylko przegrałem, psycha mi wtedy siadła, jeden był najsilniejszym kumplem z ferajny starszego brata i pomyślałem se, że mnie od razu pokona.
Biłem się zawsze z starszymi od siebie, innego towarzystwa nie miałem.
Tęsknię za boiskiem do "nogi" nieopodal torów kolejki skm, które zarosło dziś perzem. Strzelałem tam najlepsze bramy z kuplami, którzy dziś rozjechali się po świecie. Zawsze po meczu piliśmy wodę prosto z hydrantu i w powrotnej drodze grabiliśmy z owoców na pachtach przydrożne działki ogrodowe.
Fajnie było.
http://www.youtube.com/watch?v=6KJlcuXOkuA
Za "górkami", na których spędzaliśmy całe dnie na zabawach i późne wieczory.
Kopaliśmy bunkry i wojenne schrony, paliliśmy ogniska, największe rzecz jasna w czerwcu na Jana. Wypalaliśmy setki metrów łąk, kładliśmy kamienie na torach. Lubiłem stawać pod mostkiem w chwili kiedy przejeżdżała nade mną skm'ka. Inni się bali. Niestety sokiści zasypali mostek z 3lata wstecz.
Tęsknię za tym dniem, w którym mój starszy brat wskazał palcem kierunek i nadał naszej podwórkowej "bandzie" azymut, mówiąc "idziemy tam", poszliśmy i jako pierwszy znalazłem za "górkami" rozklekotaną jawę co sobie ją wówczas przywłaszczyłem.
Tęsknię za "bajorami" vis-a-vis coca-coli na hutniczej, gdzie w letnie wieczory na karasie chodziliśmy po rurach, co to jeszcze do dziś ciągną się równolegle wzdłuż tej ulicy.
Każe bajorko miało swą nazwę: "młotek", "oczko", "podkowa" itd.
Tęsknię za tym wszystkimi "modami". Na proce, łuki, miecze, przewody telefoniczne zaplecione na szprychach rowerowych kół.
Tęsknię za bójkami, które prawie zawsze wygrywałem. 2 razy tylko przegrałem, psycha mi wtedy siadła, jeden był najsilniejszym kumplem z ferajny starszego brata i pomyślałem se, że mnie od razu pokona.
Biłem się zawsze z starszymi od siebie, innego towarzystwa nie miałem.
Tęsknię za boiskiem do "nogi" nieopodal torów kolejki skm, które zarosło dziś perzem. Strzelałem tam najlepsze bramy z kuplami, którzy dziś rozjechali się po świecie. Zawsze po meczu piliśmy wodę prosto z hydrantu i w powrotnej drodze grabiliśmy z owoców na pachtach przydrożne działki ogrodowe.
Fajnie było.
http://www.youtube.com/watch?v=6KJlcuXOkuA
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
z rozrzewnieniem przeczytałam Twoje wspomnienie
zadziwiające ale moje są podobne, żadnych lalek tylko samochody, kapsle i R2d2, no może jeszcze E.T.;)
wychowywałam się w trochę innej okolicy wiec wspomnienia są trochę inne, skakało sie z dachu na wielką kupę piachu lub trocin etc.
dzis usłyszałam że harcerze...hihih....prawie się udławiłam śmiechem:)
zadziwiające ale moje są podobne, żadnych lalek tylko samochody, kapsle i R2d2, no może jeszcze E.T.;)
wychowywałam się w trochę innej okolicy wiec wspomnienia są trochę inne, skakało sie z dachu na wielką kupę piachu lub trocin etc.
dzis usłyszałam że harcerze...hihih....prawie się udławiłam śmiechem:)
Fajny wątek z masą zdjęć z piwnic domowych winiarzy.
Coś tam kiedyś też zaaplikowałem z moich zasobów. (wciąż tam wisi)
http://swimp.home.pl/forum/viewthread.php?tid=19109
Później wytworzyła się pewna dziwna historia na forum tzn. napisałem prawdę przeciwko oszczerstwom jednego z moderatorów z dołączoną prośbą, żeby mnie natychmiast zbanować na forum. I mnie zbanowano. Ale dopiero po paru dniach dyskusji. Jako winiarz swój honor mam.
Zresztą kupa wartościowych winiarzy stamtąd odeszła, wtedy kiedy stowarzyszenie odłączyło się od korzeni czyli od Zigmunto. Ale kto to jeszcze dziś pamięta...
Ostatecznie dla mnie zawsze ten adres będzie kolebką internetowego, polskiego winiarstwa choć kurzem przykryty jest niemiłosiernie :
http://old.wino.org.pl/
Coś tam kiedyś też zaaplikowałem z moich zasobów. (wciąż tam wisi)
http://swimp.home.pl/forum/viewthread.php?tid=19109
Później wytworzyła się pewna dziwna historia na forum tzn. napisałem prawdę przeciwko oszczerstwom jednego z moderatorów z dołączoną prośbą, żeby mnie natychmiast zbanować na forum. I mnie zbanowano. Ale dopiero po paru dniach dyskusji. Jako winiarz swój honor mam.
Zresztą kupa wartościowych winiarzy stamtąd odeszła, wtedy kiedy stowarzyszenie odłączyło się od korzeni czyli od Zigmunto. Ale kto to jeszcze dziś pamięta...
Ostatecznie dla mnie zawsze ten adres będzie kolebką internetowego, polskiego winiarstwa choć kurzem przykryty jest niemiłosiernie :
http://old.wino.org.pl/
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Na bagna koło coca-coli jeździłem rowerem po trawę.
Hodowaliśmy jakieś 60 króli, a ja musiałem codziennie uzbierać 2 worki trawy.
Jeden szedł na bieżąco, a drugi do suszenia na zimę.
Wszystko mogło być obrane z zielonego, ale na bagnach trawy zawsze było w bród.
Kiedyś mnie tam ziemne trzmiele pogoniły, śmignąłem wtedy na rowerze jak Szurkowski.
Kapsli miałem worek.
A w każdym papierek z narysowana flagą, numerem i nazwiskiem kolarza.
Obskoczyłem tak wszystkich od czasu Królaka.
A jak robiłem zawody temu całemu peletonowi to jakoś dziwnym trafem zawsze wygrywał Szurkowski przed Szozdą. Lichowczew zwykle był trzeci.
No i za paskiem cud socjalistycznej technologii - pistolet "precyzja".
I piwo nie smakowało tak już nigdy potem.
Uderzeniem ręki odbijało się porcelankę i piło szybko, zanim piwo zamienione w pianę wyszło nosem i uszami.
A potem można było bekać przez godzinę.
Hodowaliśmy jakieś 60 króli, a ja musiałem codziennie uzbierać 2 worki trawy.
Jeden szedł na bieżąco, a drugi do suszenia na zimę.
Wszystko mogło być obrane z zielonego, ale na bagnach trawy zawsze było w bród.
Kiedyś mnie tam ziemne trzmiele pogoniły, śmignąłem wtedy na rowerze jak Szurkowski.
Kapsli miałem worek.
A w każdym papierek z narysowana flagą, numerem i nazwiskiem kolarza.
Obskoczyłem tak wszystkich od czasu Królaka.
A jak robiłem zawody temu całemu peletonowi to jakoś dziwnym trafem zawsze wygrywał Szurkowski przed Szozdą. Lichowczew zwykle był trzeci.
No i za paskiem cud socjalistycznej technologii - pistolet "precyzja".
I piwo nie smakowało tak już nigdy potem.
Uderzeniem ręki odbijało się porcelankę i piło szybko, zanim piwo zamienione w pianę wyszło nosem i uszami.
A potem można było bekać przez godzinę.
najbardziej pododnają mi się nowości na stronie! hihi
datowane na 14.10.2003
och, w necie też stosują zasadę datowania jak dla win-im starsze tym lepsze;)
a mój kot krąży od drzwi do balkonu i z powrotem miaucząc przeraźliwie; miauuuuuuuuuuuuuuu
wrrrr....co za cholerstwo! wrrr......... o czwartej rano wskoczył na mnie z impetem wrzeszcząc przeraźliwe: miauuu.... jak z reklamy: sru..
jej, zaraz go uduszę, poćwiartuję i zrobię jogurt z kota! Należy się bestii!
datowane na 14.10.2003
och, w necie też stosują zasadę datowania jak dla win-im starsze tym lepsze;)
a mój kot krąży od drzwi do balkonu i z powrotem miaucząc przeraźliwie; miauuuuuuuuuuuuuuu
wrrrr....co za cholerstwo! wrrr......... o czwartej rano wskoczył na mnie z impetem wrzeszcząc przeraźliwe: miauuu.... jak z reklamy: sru..
jej, zaraz go uduszę, poćwiartuję i zrobię jogurt z kota! Należy się bestii!
Mnie raz pogoniły w lesie w Kopalinie szerszenie. Stoimy z kumplem przy suchym drzewie, przerwa w zbieraniu grzybów i mój kolega zaczął nożem "pukać" w pień tego drzewa, bo jak stwierdził niby coś usłyszał w środku. Z każdym uderzeniem wzrastało natężenie jakiegoś nieokreślonego dźwięku. Jak zobaczyłem pierwszego, drugiego i trzeciego szerszenia wylatującego z drzewa to byłem już 10m od kumpla. Zanim się obejrzałem, a kumpel wyprzedził mnie.
Grzybów pogubiliśmy wtedy trochę.
Ja to nawet w tych bajorach się kąpałem, znaczy pływałem, dawniej były one dość czyste, dno było tylko jakieś takie oślizgłe i mulaste. Bałem się zawsze, że mi zassie nogę i mnie wciągnie pod wodę. Do szuwar lubiłem żabką powolutku podpływać i udawać łódź podwodną która się wynurzyła. Serio. Później jakiś kolega powiedział mi, że tam jest bardzo dużo szczurów wodnych i że po zmierzchu aż się tam kotłuje. To wtedy się już nie kąpałem.
Grzybów pogubiliśmy wtedy trochę.
Ja to nawet w tych bajorach się kąpałem, znaczy pływałem, dawniej były one dość czyste, dno było tylko jakieś takie oślizgłe i mulaste. Bałem się zawsze, że mi zassie nogę i mnie wciągnie pod wodę. Do szuwar lubiłem żabką powolutku podpływać i udawać łódź podwodną która się wynurzyła. Serio. Później jakiś kolega powiedział mi, że tam jest bardzo dużo szczurów wodnych i że po zmierzchu aż się tam kotłuje. To wtedy się już nie kąpałem.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Close encounters of the III degree z szerszeniem to ja miałem nad jeziorem Dobrym koło Piaśnicy.
Otoczka jak u C.
Nagle z korony drzewa zjechało stadko szerszeni, wycięło dwa kółka i huzia na józia. Znaczy józiem byłem ja. Wystrzeliłem sprintem w kierunku jeziora, wybiłem się jak Leito i zanurkowałem szczupakiem. Akurat plaża był, pół metra wody, a ja nie zahaczając o dno ani nie wystając nad wodę przepłynąłem tak strzałką/delfinem ze 20 m.
Zgubiłem najeźdźców.
Ale okazało się, że jeden zdążył mnie przed nurkiem dziabnąć w łopatkę.
Przez trzy dni miałem wtedy sparaliżowaną prawą połowę ciała.
Od tej pory staram się nie pić w towarzystwie szerszeni.
A raz jeszcze to było tak, że w starej nieużywanej stodole szerszenie założyły sobie gniazdo. Wisiało pod dachem. Wierzcie albo nie, miało prawie metr długości. Któregoś dnia tam zaglądam, a gniazdo rozbite o podłogę i łażą po nim niedobitki na wpół żywych szerszeni. Musiało się zerwać pod własnym ciężarem. Kurczę, dużo bym dał, żeby obejrzeć reakcję oszalałych szerszeni w momencie zdarzenia, oczywiście chciałbym być tam w skafandrze kosmicznym albo czymś podobnym (http://www.nopex.com.pl/kombinezony_szerszenie.html).
Otoczka jak u C.
Nagle z korony drzewa zjechało stadko szerszeni, wycięło dwa kółka i huzia na józia. Znaczy józiem byłem ja. Wystrzeliłem sprintem w kierunku jeziora, wybiłem się jak Leito i zanurkowałem szczupakiem. Akurat plaża był, pół metra wody, a ja nie zahaczając o dno ani nie wystając nad wodę przepłynąłem tak strzałką/delfinem ze 20 m.
Zgubiłem najeźdźców.
Ale okazało się, że jeden zdążył mnie przed nurkiem dziabnąć w łopatkę.
Przez trzy dni miałem wtedy sparaliżowaną prawą połowę ciała.
Od tej pory staram się nie pić w towarzystwie szerszeni.
A raz jeszcze to było tak, że w starej nieużywanej stodole szerszenie założyły sobie gniazdo. Wisiało pod dachem. Wierzcie albo nie, miało prawie metr długości. Któregoś dnia tam zaglądam, a gniazdo rozbite o podłogę i łażą po nim niedobitki na wpół żywych szerszeni. Musiało się zerwać pod własnym ciężarem. Kurczę, dużo bym dał, żeby obejrzeć reakcję oszalałych szerszeni w momencie zdarzenia, oczywiście chciałbym być tam w skafandrze kosmicznym albo czymś podobnym (http://www.nopex.com.pl/kombinezony_szerszenie.html).
Bardzo szybkie są skubane.
Tu żartów nie, szczególnie jak się jest na wygwizdowie i opieki medycznej w pobliżu brak. Trafią człowieka trzy, cztery i w piasek. Dla uczulonych na jad, wystarczy jeden szerszenik i brak w porę antidotum.
Likwidowałem gniazdo szerszeni kiedyś u znajomych na daczy. Gruby gumowy sztormiak kapelusz z siatką i gumaki. Największą bekę miałem jak traktowałem je jakimś extra-super niemieckiej firmy spray'em do tego przeznaczonym. Padały ogłuszone, minuta czasu i się podrywały do lotu jak gdyby nigdy nic. Ale to były polskie szerszenia, a środek niemiecki.
Jak zrzuciłem gniazdo (właściwie dwa obok siebie) duża część trzymała się blisko gniazda-matki, zaś niewielka ilość dostała wścieklizny i full ahead na mnie.
Ale najciekawszy był widok szefa. Czy królowej jak to się mówi. Ogromny owad, większy chyba o 2razy od normalnych osobników.
Tu żartów nie, szczególnie jak się jest na wygwizdowie i opieki medycznej w pobliżu brak. Trafią człowieka trzy, cztery i w piasek. Dla uczulonych na jad, wystarczy jeden szerszenik i brak w porę antidotum.
Likwidowałem gniazdo szerszeni kiedyś u znajomych na daczy. Gruby gumowy sztormiak kapelusz z siatką i gumaki. Największą bekę miałem jak traktowałem je jakimś extra-super niemieckiej firmy spray'em do tego przeznaczonym. Padały ogłuszone, minuta czasu i się podrywały do lotu jak gdyby nigdy nic. Ale to były polskie szerszenia, a środek niemiecki.
Jak zrzuciłem gniazdo (właściwie dwa obok siebie) duża część trzymała się blisko gniazda-matki, zaś niewielka ilość dostała wścieklizny i full ahead na mnie.
Ale najciekawszy był widok szefa. Czy królowej jak to się mówi. Ogromny owad, większy chyba o 2razy od normalnych osobników.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Niestety albo stety nic nie mogę o szerszeniach powiedzieć:) ale nigdy nie zapomnę jak wspiełam się na sam czubek najwyższego w okolicy drzewa a potem tak sie bałam że nie mogłam z niego zejść, moja koleżanka z piaskownicy pobiegła na ratunek po moją mamę która ze stoickim spokojem odpowiedziała: "jak wlazła to i zejdzie"
Przesiedziałam cały dzien na czubku aż byo ciemno i powoli, baaardzo powoli zeszłam. Teraz zlecieliby się wszyscy świci-uwaga, tvn24, etc węsząc sensację jak to w Gdyni wychowuje się dzieci...
Po latach stwierdzam że wiele mnie to nauczyło, przede wszystkim konsekwencji, każda przyczyna ma swój skutek.
Przesiedziałam cały dzien na czubku aż byo ciemno i powoli, baaardzo powoli zeszłam. Teraz zlecieliby się wszyscy świci-uwaga, tvn24, etc węsząc sensację jak to w Gdyni wychowuje się dzieci...
Po latach stwierdzam że wiele mnie to nauczyło, przede wszystkim konsekwencji, każda przyczyna ma swój skutek.
Tak z wrodzonej dobroci...
hehe
a popijałeś kiedyś super mocnego van pura. Kupiłem wczoraj w celach badawczych (bo mocnych nie pijam raczej) w Tesco 6 puszek i przyznam, że jak na bardzo mocne piwo jest pijalne. Przez chwilę kiedy skończyłem 6 puszkę przeszła mi przez głowę refleksja, że życie jest za krótkie żeby pić słabe piwa ;))
http://webtrunki.pl/?k=p&id=660&kat=1&page=36
hehe
a popijałeś kiedyś super mocnego van pura. Kupiłem wczoraj w celach badawczych (bo mocnych nie pijam raczej) w Tesco 6 puszek i przyznam, że jak na bardzo mocne piwo jest pijalne. Przez chwilę kiedy skończyłem 6 puszkę przeszła mi przez głowę refleksja, że życie jest za krótkie żeby pić słabe piwa ;))
http://webtrunki.pl/?k=p&id=660&kat=1&page=36
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Van pur był jednym z moich ulubionych browarów.
Ale teraz wyrównał loty (do reszty).
Nie znajduję zbyt wielu rodzimych piw, które rozgrzewałyby moje zmysły. Na dłużej niż butelkę/puszkę.
Mieszkając w górach miałem w piwniczce kilka skrzynek czeskich browców - czarnych, zwykłych, mocnych, słabych. Na tym się dawało odgrywać symfonie, no i pewnie zostało mi do dzisiaj.
W owych czasach dzierżyłem w pewnej czeskiej knajpie rekord w ilości wypitych w jeden wieczór browarów. Na ścianie, na tablicy, jak trzeba. Z datą, moim imieniem i ilością. Goście odwiedzający knajpe po dostrzeżeniu tablicy z jakże chlubnym napisem "rekordy dne" pytali, czy ten z pierwszego miejsca wyszedł o własnych siłach. Na co Honzik, kelner, z oburzeniem odpowiadał: wyszedł?? on wsiadł w samochód i pojechał do domu!
(Gwoli wyjaśnienia, do domu miałem przez górę, na przełaj, po polach i piargach, nawet fajnie się darło Belfegorem zapiętym na cztery po nocy na szagę).
I było tam jedno piwo, nachodski tmavy double primator, gęsty jak śmietana, słodki jak nektar, mocny jak ... dowcipy o Chucku. Nie powiem złego słowa o mocnych piwach.
(http://www.primator.cz/cs/psp_6.html)
Ale teraz wyrównał loty (do reszty).
Nie znajduję zbyt wielu rodzimych piw, które rozgrzewałyby moje zmysły. Na dłużej niż butelkę/puszkę.
Mieszkając w górach miałem w piwniczce kilka skrzynek czeskich browców - czarnych, zwykłych, mocnych, słabych. Na tym się dawało odgrywać symfonie, no i pewnie zostało mi do dzisiaj.
W owych czasach dzierżyłem w pewnej czeskiej knajpie rekord w ilości wypitych w jeden wieczór browarów. Na ścianie, na tablicy, jak trzeba. Z datą, moim imieniem i ilością. Goście odwiedzający knajpe po dostrzeżeniu tablicy z jakże chlubnym napisem "rekordy dne" pytali, czy ten z pierwszego miejsca wyszedł o własnych siłach. Na co Honzik, kelner, z oburzeniem odpowiadał: wyszedł?? on wsiadł w samochód i pojechał do domu!
(Gwoli wyjaśnienia, do domu miałem przez górę, na przełaj, po polach i piargach, nawet fajnie się darło Belfegorem zapiętym na cztery po nocy na szagę).
I było tam jedno piwo, nachodski tmavy double primator, gęsty jak śmietana, słodki jak nektar, mocny jak ... dowcipy o Chucku. Nie powiem złego słowa o mocnych piwach.
(http://www.primator.cz/cs/psp_6.html)
Kurde już od rana robisz apetyt. Jak będę w pobliżu sklepu bomi albo P&P to przejadę się po browarach, żeby mój piwny horyzont rozszerzyć od czeskiej strony.
Primatora chętnie ujarzmię jeśli go uświadczę.
A to bardzo ciekawe co piszesz o tych rekordach, chętnie wziąłbym udział w takiej zabawie. Kiedyś nawet chciałem spróbować u naszych zachodnich sąsiadów (bo tam to dość popularne), ale jakoś się mnie nie udało trafić na taki wieczór. Od razu nadmienię, że swoją pojemność posiadam, miałem w przeszłości dobrych nauczycieli, a rozmowa zaczyna mi się kleić po kilku mocniejszych piwach :)) no i ogólnie lubię piwo.
Tak czy siak gratuluję wyniku i podejrzewam, że lichy nie był.
i kurczę piłem kiedyś "trochę" crest'a tak mniej więcej w czasach kiedy chciałem piwo na metry pić u fryców na rekord. Piszą w necie, że to podłe raczej piwo, a ja zapomniałem już kompletnie smaku. Pamiętam tylko, że mocno gryzło. To też muszę spróbować.
http://beeradvocate.com/beer/profile/975/7141
Primatora chętnie ujarzmię jeśli go uświadczę.
A to bardzo ciekawe co piszesz o tych rekordach, chętnie wziąłbym udział w takiej zabawie. Kiedyś nawet chciałem spróbować u naszych zachodnich sąsiadów (bo tam to dość popularne), ale jakoś się mnie nie udało trafić na taki wieczór. Od razu nadmienię, że swoją pojemność posiadam, miałem w przeszłości dobrych nauczycieli, a rozmowa zaczyna mi się kleić po kilku mocniejszych piwach :)) no i ogólnie lubię piwo.
Tak czy siak gratuluję wyniku i podejrzewam, że lichy nie był.
i kurczę piłem kiedyś "trochę" crest'a tak mniej więcej w czasach kiedy chciałem piwo na metry pić u fryców na rekord. Piszą w necie, że to podłe raczej piwo, a ja zapomniałem już kompletnie smaku. Pamiętam tylko, że mocno gryzło. To też muszę spróbować.
http://beeradvocate.com/beer/profile/975/7141
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Podtrzymuje pierwotne zdanie o remusie.
Ale dodać potrzebuję, że opakowanie ma jedno z najfajofskich na rynku.
Trzeba le to wypic.
Dzisiaj bez śmigli. Budwies do pogrzebu też może być. Chociaż po 2:0 zmieniłem go wyższe oktany.
Jutro chyba zalewam nastawy wiśniowe i śliwkowe spirtem.
W życie nie wyzwolę się z nałogu.
Ale dodać potrzebuję, że opakowanie ma jedno z najfajofskich na rynku.
Trzeba le to wypic.
Dzisiaj bez śmigli. Budwies do pogrzebu też może być. Chociaż po 2:0 zmieniłem go wyższe oktany.
Jutro chyba zalewam nastawy wiśniowe i śliwkowe spirtem.
W życie nie wyzwolę się z nałogu.
a to sobie zaprezentuje :)
jako, że n-ta puszka specjala odeszła w zapomnienie.
"To wcale nie tak, nie tak to miało być.
To w sumie trwa za krótko, by mogło mieć sens.
Od niespapranych rąk aż po ostatni krzyk.
Jestem nieważnym tylko pakietem zdjęć.
Od życia bez łez, do łez nad życiem swoim,
Przepłynę zanim zdążę rozejrzeć się.
Jedno bez drugiego topimy się co noc
W pościeli oceanie, powodzi łez.
Zbuduję wielką Flotę Zjednoczonych Sił,
By razem zwalczyć niebezpieczny Styksu wir.
Styksu wir.
Od życia bez łez, do łez nad życiem swoim.
Przepłynę zanim zdążę rozejrzeć się.
Jedno bez drugiego topimy się co noc
W pościeli oceanie, powodzi łez.
Zbuduję wielką Flotę Zjednoczonych Sił,
By razem zwalczyć niebezpieczny Styksu wir
Styksu wir".
(Voo Voo)
http://janekrudy102.wrzuta.pl/audio/3XqAKXmQoV9/12_voo_voo_-_flota_zjednoczonych_sil
jako, że n-ta puszka specjala odeszła w zapomnienie.
"To wcale nie tak, nie tak to miało być.
To w sumie trwa za krótko, by mogło mieć sens.
Od niespapranych rąk aż po ostatni krzyk.
Jestem nieważnym tylko pakietem zdjęć.
Od życia bez łez, do łez nad życiem swoim,
Przepłynę zanim zdążę rozejrzeć się.
Jedno bez drugiego topimy się co noc
W pościeli oceanie, powodzi łez.
Zbuduję wielką Flotę Zjednoczonych Sił,
By razem zwalczyć niebezpieczny Styksu wir.
Styksu wir.
Od życia bez łez, do łez nad życiem swoim.
Przepłynę zanim zdążę rozejrzeć się.
Jedno bez drugiego topimy się co noc
W pościeli oceanie, powodzi łez.
Zbuduję wielką Flotę Zjednoczonych Sił,
By razem zwalczyć niebezpieczny Styksu wir
Styksu wir".
(Voo Voo)
http://janekrudy102.wrzuta.pl/audio/3XqAKXmQoV9/12_voo_voo_-_flota_zjednoczonych_sil
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
A może jednak zmienię zdanie o remusie?
4-ty był niezły, 7 to nawet jakiś taki hmm, ale 11 rewela.
Jutro jadę obkupić się remusami,
a że mam olbrzymia ochotę na deskę serów z winogronami i bagietą to udam się też do stolicy powiatu i zakupię dwa/trzy/cztery/pięć buteleczek jacob's creek - najlepiej shiraz, ale shiraz/cabernet też może być.
Raz kiedyś trzeba się uwalić kulturalnie.
4-ty był niezły, 7 to nawet jakiś taki hmm, ale 11 rewela.
Jutro jadę obkupić się remusami,
a że mam olbrzymia ochotę na deskę serów z winogronami i bagietą to udam się też do stolicy powiatu i zakupię dwa/trzy/cztery/pięć buteleczek jacob's creek - najlepiej shiraz, ale shiraz/cabernet też może być.
Raz kiedyś trzeba się uwalić kulturalnie.
:D
A ja wczoraj sprzątałem w ogrodzie po kątach. 76 puszek od zeszłego piątku. Chyba przejdę na złomiarstwo.
I oprócz dzikich kotów nie miałem innych gości.
Aż boję się zobaczyć co jest w piwnicy.
A remus nie jest wcale taki zły. Parzyste ilości smakują lepiej niż nieparzyste :)
Piwa w Polsce, jak stwierdziłeś, są mocno ujednolicone. Żywe i koźlak z ambera to mnie też smakują, ale coraz mniej tego widzę.
Zaś shiraz w wydaniu J.C. mi najlepiej smakuje w stosunku do pozostałych, w irl kupiłem wszystkie dostępne kombinacje, otworzyłem wszystkie butelczyny i testowałem, choć jakoś specjalnie mi nie smakuje to wino.
No to pracowitego piątku ;)
A ja wczoraj sprzątałem w ogrodzie po kątach. 76 puszek od zeszłego piątku. Chyba przejdę na złomiarstwo.
I oprócz dzikich kotów nie miałem innych gości.
Aż boję się zobaczyć co jest w piwnicy.
A remus nie jest wcale taki zły. Parzyste ilości smakują lepiej niż nieparzyste :)
Piwa w Polsce, jak stwierdziłeś, są mocno ujednolicone. Żywe i koźlak z ambera to mnie też smakują, ale coraz mniej tego widzę.
Zaś shiraz w wydaniu J.C. mi najlepiej smakuje w stosunku do pozostałych, w irl kupiłem wszystkie dostępne kombinacje, otworzyłem wszystkie butelczyny i testowałem, choć jakoś specjalnie mi nie smakuje to wino.
No to pracowitego piątku ;)
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
No ok, ja to rozumiem, zresztą i tak wolę własne wino niż kupne.
Ale z winogron nie robię, a czasem człowiek miałby ochotę gardło przepłukać czymś takim.
Jedyna rzecz jaką mają francuskie wina to wysoka cena.
Włoskie są dla mnie takie ... ja wiem? ... do makaronu?
Hiszpańskie juz lepiej, chociaż akurat mnie nuta maderyzacji nie odpowiada.
A Nowy Świat ma wina - jak to zauważyła onegdaj nasza koleżanka - dobre i tanie. Tanie wina są dobre bo są dobre i tanie.
I pasują do deski serów.
I w ogóle pasują mi kolesie, co fermentują moszcz w plastikowych beczkach i produkując setki hektolitrów wina nawet własnej winnicy nie mają.
Ale z winogron nie robię, a czasem człowiek miałby ochotę gardło przepłukać czymś takim.
Jedyna rzecz jaką mają francuskie wina to wysoka cena.
Włoskie są dla mnie takie ... ja wiem? ... do makaronu?
Hiszpańskie juz lepiej, chociaż akurat mnie nuta maderyzacji nie odpowiada.
A Nowy Świat ma wina - jak to zauważyła onegdaj nasza koleżanka - dobre i tanie. Tanie wina są dobre bo są dobre i tanie.
I pasują do deski serów.
I w ogóle pasują mi kolesie, co fermentują moszcz w plastikowych beczkach i produkując setki hektolitrów wina nawet własnej winnicy nie mają.
Wiesz Manson to nie do końca tak że Francja i Włochy się zestarzały. To co mamy w sklepach to jedno, a to co w winiarni to drugie. Piłem wina we Włoszech, prosto z piwnicznej beczki w rejonie Piemontu, i piłem wina w winiarni pod Perth w Australii. I choćby z tego bardzo ubogiego porównania, myślę, że Nowy Świat jeszcze długooo będzie się uczył. Australijskie czerwone były płaskie jak piersi mojej dawnej matematyczki, zaś włoskie hipnotyzowały. To moje zdanie poparte ubogim doświadczeniem, trzeba by się przejechać po winnicach świata, żeby mieć jakieś tam pojęcie. Jak M. Konrad na przykład.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Ale z winogron to obowiązkowo winneś czynić Manson. Wino z winogron ubogaca.
Nasza koleżanka pisała kiedyś coś, że przypatruje się sadzonkom regent i rondo. Oglądałem je w naturze i piłem winko kolegi. Polecam. Posadź. Swoją drogą zastanawiam się czy Ćma kupiła te odmiany w sklepie czy z netu. Jak ze sklepu to byłbym zainteresowany gdzie, bo tych odmian nie uświadczyłem w ogrodniczych trójmiasta. Jak z netu to norma, można spokojnie kupić. No chyba, że urwała komuś łozę. To spoko, niech napisze gdzie. Ja mogę napisać jak smakuje wino z gołuboka. Owoce są małe typowo przerobowe, zaś soku mają obfitość. Zgniatając w dłoni kilka takich małych jagód ręką wygląda jakbyś podciął sobie wszystkie żyły przedramienia. Wino jest ciężkawe, krwiste, długo się układa. Dość dobrze się je pije. Po pierwszym łyku trochę przytłacza ciężar, ale później jest już tylko lepiej. Rozgrzewa w zimie znakomicie. Ubogaca w krew. Posadź gołubok do kupażu z rondo albo/i regentem. Będzie bajka.
Nasza koleżanka pisała kiedyś coś, że przypatruje się sadzonkom regent i rondo. Oglądałem je w naturze i piłem winko kolegi. Polecam. Posadź. Swoją drogą zastanawiam się czy Ćma kupiła te odmiany w sklepie czy z netu. Jak ze sklepu to byłbym zainteresowany gdzie, bo tych odmian nie uświadczyłem w ogrodniczych trójmiasta. Jak z netu to norma, można spokojnie kupić. No chyba, że urwała komuś łozę. To spoko, niech napisze gdzie. Ja mogę napisać jak smakuje wino z gołuboka. Owoce są małe typowo przerobowe, zaś soku mają obfitość. Zgniatając w dłoni kilka takich małych jagód ręką wygląda jakbyś podciął sobie wszystkie żyły przedramienia. Wino jest ciężkawe, krwiste, długo się układa. Dość dobrze się je pije. Po pierwszym łyku trochę przytłacza ciężar, ale później jest już tylko lepiej. Rozgrzewa w zimie znakomicie. Ubogaca w krew. Posadź gołubok do kupażu z rondo albo/i regentem. Będzie bajka.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Się źle, a właściwie nieprecyzyjnie wyraziłem.
Czegóż należało oczekiwać po człeku trzeźwym i myślami będącym już w oparach wieczora.
Ja nie o winach jako takich, tylko o winach dostępnych w ojczyźnie, zabutelkowanych, zaetykietowanych i wystawionych na widok publiczny.
Wybór francuzów jest tu kiepawy i tyle. Włochów tak samo. W sumie najczęściej stołowe sikacze nadające się do picia w temperaturze 35 st. w otoczeniu w charakterze orzeźwiacza.
Dużo win popiłem mieszkając w górach. Czesi mają u siebie wszystkie wina świata w cenie co najmniej przystępnej. U nas nie widziałem i dziesiątej części tego asortymentu.
Precyzując więc: w stolicy powiatu co najwyżej JC kupić mogę, bo tak to tylko sofia, kadarka, vin de table, no i w lidlu rheinhessen.
Winogron nie posadzę. Nie mam gdzie. Za dużo mam lasu dookoła, za mało słońca, za długo i za szybko zimno, przymrozki w maju i żwir w podłożu. Tu u mnie tylko wrzosy dobrze rosną.
A tak na marginesie, od wczoraj nawiedza moje obejście orzechówka - http://pl.wikipedia.org/wiki/OrzechĂłwka_(ptak).
Przylatuje w leszczyny, obrywa orzechy i zakopuje je w ziemi.
Czegóż należało oczekiwać po człeku trzeźwym i myślami będącym już w oparach wieczora.
Ja nie o winach jako takich, tylko o winach dostępnych w ojczyźnie, zabutelkowanych, zaetykietowanych i wystawionych na widok publiczny.
Wybór francuzów jest tu kiepawy i tyle. Włochów tak samo. W sumie najczęściej stołowe sikacze nadające się do picia w temperaturze 35 st. w otoczeniu w charakterze orzeźwiacza.
Dużo win popiłem mieszkając w górach. Czesi mają u siebie wszystkie wina świata w cenie co najmniej przystępnej. U nas nie widziałem i dziesiątej części tego asortymentu.
Precyzując więc: w stolicy powiatu co najwyżej JC kupić mogę, bo tak to tylko sofia, kadarka, vin de table, no i w lidlu rheinhessen.
Winogron nie posadzę. Nie mam gdzie. Za dużo mam lasu dookoła, za mało słońca, za długo i za szybko zimno, przymrozki w maju i żwir w podłożu. Tu u mnie tylko wrzosy dobrze rosną.
A tak na marginesie, od wczoraj nawiedza moje obejście orzechówka - http://pl.wikipedia.org/wiki/OrzechĂłwka_(ptak).
Przylatuje w leszczyny, obrywa orzechy i zakopuje je w ziemi.
Nigdzie nie muszę się już dziś śpieszyć
nie muszę już zabiegać o coś bo i tak nie zapobiegnę przeznaczeniu
spokojnie papierosa paląc,
trzymając go przy skroni
mogę swobodnie snuć plany na jutro
kot gada do mnie,
żebym zachęcił go do jedzenia
ta bestia tak ma,
że trzeba jej w misce zabełtać
wtedy zeżre
chyba niektórym już też dupa muszlami zarosła
ech,
dziwny sen dziś miałem-dawne dzieje
Skończyłem z wódką na dziś bo...
zabrałem się za wino z dzikiej róży
http://www.youtube.com/watch?v=Jkm1Mp5Uyrc
nie muszę już zabiegać o coś bo i tak nie zapobiegnę przeznaczeniu
spokojnie papierosa paląc,
trzymając go przy skroni
mogę swobodnie snuć plany na jutro
kot gada do mnie,
żebym zachęcił go do jedzenia
ta bestia tak ma,
że trzeba jej w misce zabełtać
wtedy zeżre
chyba niektórym już też dupa muszlami zarosła
ech,
dziwny sen dziś miałem-dawne dzieje
Skończyłem z wódką na dziś bo...
zabrałem się za wino z dzikiej róży
http://www.youtube.com/watch?v=Jkm1Mp5Uyrc
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Marylka, i to jest właśnie umiejętność tworzenia pozorów, o której wszystko wiedzą jedynie alkoholicy i anorektyczki :-))
JC zczezło. Miałeś rację C, takie sobie. Smakowało z serami, ale nie pozostawiło po sobie długiego wrażenia. Lubię mocne garbniki młócące obcasami po przełyku. Choć wolę, gdy spływają jak kropla źródlanej wody po szyi żyrafy.
Wszyscy sobie poszli spać. A ja chyba jednak odkapsluję budweisa. Dzisiaj pewnie niewiele się będzie działo. A malutkie spłukiwanko nie zawadzi.
A jak będę sięgać budweisa z piwniczki to walnę sobie pięćdziesiątkę teq. A co. Ma się czasem tę fantazję latynoską.
http://www.youtube.com/watch?v=VgYzaM8l4U0&feature=related
JC zczezło. Miałeś rację C, takie sobie. Smakowało z serami, ale nie pozostawiło po sobie długiego wrażenia. Lubię mocne garbniki młócące obcasami po przełyku. Choć wolę, gdy spływają jak kropla źródlanej wody po szyi żyrafy.
Wszyscy sobie poszli spać. A ja chyba jednak odkapsluję budweisa. Dzisiaj pewnie niewiele się będzie działo. A malutkie spłukiwanko nie zawadzi.
A jak będę sięgać budweisa z piwniczki to walnę sobie pięćdziesiątkę teq. A co. Ma się czasem tę fantazję latynoską.
http://www.youtube.com/watch?v=VgYzaM8l4U0&feature=related
Stwarzanie pozorów. hehehe, nic mi o tym nie wiadomo ;)))
Mój kumpel miał tak. Wieczór. Żona mówi do niego,
-kochanie poszedłbyś do drewutni i narąbał drzewa bo się skończyło. Kumpel
-wypijmy po piwku żonko, żebym sił nabrał po pracy to wtedy pójdę.
ok on wypił żona zjechała ledwie do połowy.
-to ja idę
-no idź już
W szopie zakitraszona połówka, rąbie na pniu drwa i równocześnie, systematycznie robi flaszkę. Całość nie trwa dłużej niż pół godziny.
Wraca do chaty. Ciepłe powietrze w środku automatycznie go rozbiera.
I żona zaczyna coś kumać mówiąc:
-ale to piwo na ciebie zadziałało...
-daj mi drugie to mnie zaraz rozbudzi.
i tak to wygląda
całe szczęście, że nie mam żony
pozatym alkoholicy są dość inteligentni, szczególnie ci którzy starają się zachować pozory przed otoczeniem i nie mają na czole wypisane, że potrafią wypić codziennie wiadro np. przez 3 tygodnie.
Napisałbym coś więcej, ale wychodzę na poranne piwo w lasku na Obłużu. Potrenuję w pozorach, kombinacjach i umiejętności maskowania się przed światem.
Mój kumpel miał tak. Wieczór. Żona mówi do niego,
-kochanie poszedłbyś do drewutni i narąbał drzewa bo się skończyło. Kumpel
-wypijmy po piwku żonko, żebym sił nabrał po pracy to wtedy pójdę.
ok on wypił żona zjechała ledwie do połowy.
-to ja idę
-no idź już
W szopie zakitraszona połówka, rąbie na pniu drwa i równocześnie, systematycznie robi flaszkę. Całość nie trwa dłużej niż pół godziny.
Wraca do chaty. Ciepłe powietrze w środku automatycznie go rozbiera.
I żona zaczyna coś kumać mówiąc:
-ale to piwo na ciebie zadziałało...
-daj mi drugie to mnie zaraz rozbudzi.
i tak to wygląda
całe szczęście, że nie mam żony
pozatym alkoholicy są dość inteligentni, szczególnie ci którzy starają się zachować pozory przed otoczeniem i nie mają na czole wypisane, że potrafią wypić codziennie wiadro np. przez 3 tygodnie.
Napisałbym coś więcej, ale wychodzę na poranne piwo w lasku na Obłużu. Potrenuję w pozorach, kombinacjach i umiejętności maskowania się przed światem.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Moc czepiania się kobiet jest wprost proporcjonalna do ilości spożywanych procentów przez ich facetów. To moja definicja na dziś. I mam na tę definicje dowody :))
Poza tym usunąłem ostatecznie fasolki wszelkiego rodzaju i gatunku.
Pomachałem amerykańskimi widłami. Dosiałem gorczycy.
Wypiłem 14 piw. Specjali puszkowych.
Podciąłem wiśnie i czerwone porzeczki. (3 krzaki porzeczek całkowicie wek)
posłuchałem Trójki, m.in. audycji Cejrowskiego.
Przystrzygłem trawę, upitrasiłem na grillu, poprzerywałem najmniejsze jabca. Posmakowałem owoce gołuboka - jeszcze z dobry tydzień na krzaczkach, a potem siup do butli.
Naostrzyłem wszystkie 5 siekier.
Oberwałem jeżyny.
Później zatęskniłem za kąpielą, netem, piwem i dobrym filmem.
Reasumując przejrzę filmotekę narodową na serwerze.
See You
Poza tym usunąłem ostatecznie fasolki wszelkiego rodzaju i gatunku.
Pomachałem amerykańskimi widłami. Dosiałem gorczycy.
Wypiłem 14 piw. Specjali puszkowych.
Podciąłem wiśnie i czerwone porzeczki. (3 krzaki porzeczek całkowicie wek)
posłuchałem Trójki, m.in. audycji Cejrowskiego.
Przystrzygłem trawę, upitrasiłem na grillu, poprzerywałem najmniejsze jabca. Posmakowałem owoce gołuboka - jeszcze z dobry tydzień na krzaczkach, a potem siup do butli.
Naostrzyłem wszystkie 5 siekier.
Oberwałem jeżyny.
Później zatęskniłem za kąpielą, netem, piwem i dobrym filmem.
Reasumując przejrzę filmotekę narodową na serwerze.
See You
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
mam zdecydowanie zbyt noweczesnego kompa-wciskam coś i sie resetuje, albo kasuje całe zdanie, albo cofa kilka stron, albo... jej... to prze długie pzanokcie-klikam naokoło i jest efekt. Ależ mnie to drażni, wrrr... dlaczego na starym sprzecie nie mialam takich problemow, jednak technika niekoniecznie sprzyja kobietom;)
nie lubie niczego rózowego.
a panie subaru forester, masz pan jakiś przepis na spożywanie rumu? mam od dwóch lat tuzemsky dynbyl. ponoć najlepszy na świecie czeski rum. mam go nadal bo nie bardzo się intersowałem co z nim zrobić. jakiegoś grzańca przyrządzać czy pic to jak zwykłą gorzałę? nie wiem
a panie subaru forester, masz pan jakiś przepis na spożywanie rumu? mam od dwóch lat tuzemsky dynbyl. ponoć najlepszy na świecie czeski rum. mam go nadal bo nie bardzo się intersowałem co z nim zrobić. jakiegoś grzańca przyrządzać czy pic to jak zwykłą gorzałę? nie wiem
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
Hobo, zaiste stoisz na progu oświecenia :-))
Ten rum sie pije tylko na dwa sposoby:
1. po dziesiątym piwie 50g z kieliszka w temperaturze pokojowej,
2. w zimne wieczory z wrzątkiem pół na pół (lub można mniej wrzątku) i łyżeczką brązowego cukru.
Wszystkie inne wynalazki to erzatze.
Przyznam się, że mówiąc rum mam na myśli tuzemaka, a nie kreolskie wynalazki.
Ten rum sie pije tylko na dwa sposoby:
1. po dziesiątym piwie 50g z kieliszka w temperaturze pokojowej,
2. w zimne wieczory z wrzątkiem pół na pół (lub można mniej wrzątku) i łyżeczką brązowego cukru.
Wszystkie inne wynalazki to erzatze.
Przyznam się, że mówiąc rum mam na myśli tuzemaka, a nie kreolskie wynalazki.
dzięki wielkie. kupię ten cukier i wybiorę wariant z chłodnymi wieczorami. bo zorbienia 10 browarów nie planuję jak na razie. chociaż wieczorem żużlowy mecz o wszystko i nie wiadomo co się potem wydarzy, ale tuzemaka i tak by mi nie pozwolili wnieść na stadion.
przeważnie nie używam dużych liter. to nie lekceważenie kogokolwiek. to nawet nie bunt. to po prostu lenistwo
Miałem dziś taki plan żeby sobie odpuścić na jeden dzień.
Z samego rana byłem w lesie na grzybowym rekonesansie.
Ale szkoda słów.
Później 9 godzin czytałem różne książki, wszystko było fajnie dopóki, dopóty przypomniałem se, że dziś mecz w siatę o złoto i że taka okazja determinuje żeby się porządnie zaopatrzyć. A, że logistyka u mnie na najwyższym poziomie to ten... panie tego...
Teraz jest jeszcze fajniej.
Z samego rana byłem w lesie na grzybowym rekonesansie.
Ale szkoda słów.
Później 9 godzin czytałem różne książki, wszystko było fajnie dopóki, dopóty przypomniałem se, że dziś mecz w siatę o złoto i że taka okazja determinuje żeby się porządnie zaopatrzyć. A, że logistyka u mnie na najwyższym poziomie to ten... panie tego...
Teraz jest jeszcze fajniej.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Nom przewidział to.
Od rańca testuję te C'owe remusy.
Ma prawdę (po naszemu: ma recht), parzyste smakują lepiej.
Udało się wypić ino 12, Szuroczka kazała obiad robić.
No zrobiłem.
Dla Szuroczki smażone okonie.
Jest ryba, jest powód.
Udało się wypić butelkę musującego demi sec.
(W drodze po wino udało się wypić 50 g teg i 50 q ginu).
Szuroczka ogląda siatę.
A ja oglądam ostatnia warkę.
Ale wiem, gdzie jest jeszcze ukryta skrzynka budweisa.
Może będzie tie-beak?
Od rańca testuję te C'owe remusy.
Ma prawdę (po naszemu: ma recht), parzyste smakują lepiej.
Udało się wypić ino 12, Szuroczka kazała obiad robić.
No zrobiłem.
Dla Szuroczki smażone okonie.
Jest ryba, jest powód.
Udało się wypić butelkę musującego demi sec.
(W drodze po wino udało się wypić 50 g teg i 50 q ginu).
Szuroczka ogląda siatę.
A ja oglądam ostatnia warkę.
Ale wiem, gdzie jest jeszcze ukryta skrzynka budweisa.
Może będzie tie-beak?
Se nigdzie nie poszli.
Se testujom budweis.
Szuroczka kima szczęśliwa mistrzostwem.
Sfora kima szczęśliwa Szuroczką.
Kociarstwo kima szczęśliwe okoniami.
Ino ja, jak ten strażnik dziejów, opieram się wiewowi historii dzierżąc w ręce dostojnie pokal prawdziwego, wiernego wojom budweisa.
A wiecie Wy, ża nasi seniorzy omc wzięli master pokal of Orsi Bowl in bridge?
http://www.worldbridge.org/tourn/SaoPaulo.09/Asp/knockoutphasezr.asp?qtournid=788&qphase=FF
Se testujom budweis.
Szuroczka kima szczęśliwa mistrzostwem.
Sfora kima szczęśliwa Szuroczką.
Kociarstwo kima szczęśliwe okoniami.
Ino ja, jak ten strażnik dziejów, opieram się wiewowi historii dzierżąc w ręce dostojnie pokal prawdziwego, wiernego wojom budweisa.
A wiecie Wy, ża nasi seniorzy omc wzięli master pokal of Orsi Bowl in bridge?
http://www.worldbridge.org/tourn/SaoPaulo.09/Asp/knockoutphasezr.asp?qtournid=788&qphase=FF
Manson,
Tak powinno być, ekipa śpi i śni a zawsze jeden na straży. Szacun :)
Ale epoki czas i tak nas rozwieje, drobniej niż morska bryza ziarna plażowego piasku - skumałem to wczoraj w nocy.
Dźwignąłem na prostych nogach (debil ze mnie) dwa parciane wory pełne kostki brukowej (50kg jeden), a że mam prawie 2m wzrostu bez (6cm) to lędźwie są moją piętą achillesową. Mimo kilkuletnich ćwiczeń siłowych, martwych ciągów itd. Coś mi tam gruchnęło nad tyłkiem, właściwie pizło coś w okolicy dysku. Rano wyra nie mogłem posłać i odkurzacza włączyć - masakra.
Pojechałbym do lekarza, ale ja nawet nie wiem gdzie mam lekarza 1 kontaktu z 10 lat temu u niego byłem. Poza tym ja do lekarzy nie chodzę czuję się tam jak Eskimos na pustyni. Jakoś przeboleję. Kupiłem 0,7 smirnoffa żeby znieczulić ból. Pewny efekt jest.
Ech ciężko jest lekko żyć.
http://www.youtube.com/watch?v=MBbISN-BbVw
Tak powinno być, ekipa śpi i śni a zawsze jeden na straży. Szacun :)
Ale epoki czas i tak nas rozwieje, drobniej niż morska bryza ziarna plażowego piasku - skumałem to wczoraj w nocy.
Dźwignąłem na prostych nogach (debil ze mnie) dwa parciane wory pełne kostki brukowej (50kg jeden), a że mam prawie 2m wzrostu bez (6cm) to lędźwie są moją piętą achillesową. Mimo kilkuletnich ćwiczeń siłowych, martwych ciągów itd. Coś mi tam gruchnęło nad tyłkiem, właściwie pizło coś w okolicy dysku. Rano wyra nie mogłem posłać i odkurzacza włączyć - masakra.
Pojechałbym do lekarza, ale ja nawet nie wiem gdzie mam lekarza 1 kontaktu z 10 lat temu u niego byłem. Poza tym ja do lekarzy nie chodzę czuję się tam jak Eskimos na pustyni. Jakoś przeboleję. Kupiłem 0,7 smirnoffa żeby znieczulić ból. Pewny efekt jest.
Ech ciężko jest lekko żyć.
http://www.youtube.com/watch?v=MBbISN-BbVw
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Utkwiłem w fotelu przed kompem w pozycji na wpół-leżąco.
Trochę popracować muszę.
Dryndnąłem do medyk taxi z prośbą o zakup czegoś tam.
W takich chwilach kiedy człowiek definitywnie
pozbawiony jest realnych możliwości, perspektyw do działania
kiedy czuje, że coś wymyka się z dłoni i umysłu na dobre
przez fizyczny ułomek
wtedy zaczyna marzyć.
Marzę.
Zatańczyłbym teraz z kobietą moich snów,
jej nie ma, ja wiem,
ale zatańczyłbym ten rytm inxs:
http://darkman7.wrzuta.pl/audio/1uCi7zffcxa/inxs_-_mystify
Trochę popracować muszę.
Dryndnąłem do medyk taxi z prośbą o zakup czegoś tam.
W takich chwilach kiedy człowiek definitywnie
pozbawiony jest realnych możliwości, perspektyw do działania
kiedy czuje, że coś wymyka się z dłoni i umysłu na dobre
przez fizyczny ułomek
wtedy zaczyna marzyć.
Marzę.
Zatańczyłbym teraz z kobietą moich snów,
jej nie ma, ja wiem,
ale zatańczyłbym ten rytm inxs:
http://darkman7.wrzuta.pl/audio/1uCi7zffcxa/inxs_-_mystify
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Wiem, jak to jest.
Czasem tak mam jak zbyt entuzjastycznie poszaleję w lesie z piłą łańcuchową.
Człowiek rozgrzany, testosteron, adrenalina ..., a jak sobie usiądziesz i wszystko z ciebie zejdzie to dramat.
W sumie tak naprawdę to tylko tego się boję, że gdzieś tam kiedyś w przyszłości mogę nie dać rady zrobić co trzeba wokół siebie.
Nie chcę być zależny od nikogo, a już najmniej w sprawach okołoosobowych.
Wczoraj siedziałem do rańca grając w necie w brydża i opróżniając na zmianę budwaisy i remusy.
Dzisiaj rano coś tam w siebie wlałem, ale nie chciało zaskoczyć.
Nie pomógł rum, ani wino, ani spiryt. O piwie nie wspominam.
Chyba muszę wrócić do zasady nie picia w tygodniu i przed 20.
Kiedyś, jak dojeżdżałem do pracy, to jakoś się pilnowałem.
A teraz to co najwyżej Belfegorem do wsi przez las.
No to jakoś brak motywacji.
I chyba trzeba przestać zaczynać dzień od browara przed śniadaniem.
W żołądku mam żużel.
Na obiad zrobiłem risotto z cukinią. Szuroczce smakowało, ale ja dopiero przed chwilą skończyłem je odchorowywać. Nawet mi się napić nie chce.
Jestem padnięty.
Alkohol ma dobre ale też złe strony.
http://www.youtube.com/watch?v=s8qryOoMTeo
Czasem tak mam jak zbyt entuzjastycznie poszaleję w lesie z piłą łańcuchową.
Człowiek rozgrzany, testosteron, adrenalina ..., a jak sobie usiądziesz i wszystko z ciebie zejdzie to dramat.
W sumie tak naprawdę to tylko tego się boję, że gdzieś tam kiedyś w przyszłości mogę nie dać rady zrobić co trzeba wokół siebie.
Nie chcę być zależny od nikogo, a już najmniej w sprawach okołoosobowych.
Wczoraj siedziałem do rańca grając w necie w brydża i opróżniając na zmianę budwaisy i remusy.
Dzisiaj rano coś tam w siebie wlałem, ale nie chciało zaskoczyć.
Nie pomógł rum, ani wino, ani spiryt. O piwie nie wspominam.
Chyba muszę wrócić do zasady nie picia w tygodniu i przed 20.
Kiedyś, jak dojeżdżałem do pracy, to jakoś się pilnowałem.
A teraz to co najwyżej Belfegorem do wsi przez las.
No to jakoś brak motywacji.
I chyba trzeba przestać zaczynać dzień od browara przed śniadaniem.
W żołądku mam żużel.
Na obiad zrobiłem risotto z cukinią. Szuroczce smakowało, ale ja dopiero przed chwilą skończyłem je odchorowywać. Nawet mi się napić nie chce.
Jestem padnięty.
Alkohol ma dobre ale też złe strony.
http://www.youtube.com/watch?v=s8qryOoMTeo
Znam to.
Pijesz na schwał i nie działa.
Nawet spiryt.
Wciąż półsenny w jakimś maraźmie.
Trzeba pospać, ale jak kiedy nie można.
Na to nie ma odpowiedzi.
Trzeba to przetrwać, ale jak to już mnie nie pytaj.
Zjadłem dziś tylko koło południa jajówę z pomidorami. Bez chleba.
Taksiarz przywiózł żołądkową z mięta. Pół litera.
Słabo wchodzi. Efekt właściwie zerowy.
Pijesz na schwał i nie działa.
Nawet spiryt.
Wciąż półsenny w jakimś maraźmie.
Trzeba pospać, ale jak kiedy nie można.
Na to nie ma odpowiedzi.
Trzeba to przetrwać, ale jak to już mnie nie pytaj.
Zjadłem dziś tylko koło południa jajówę z pomidorami. Bez chleba.
Taksiarz przywiózł żołądkową z mięta. Pół litera.
Słabo wchodzi. Efekt właściwie zerowy.
Spałem do 1.
Potem polazłem do lasu ze sforą. Niebo świeciło miliardami gwiazd.
Potem poszedłem znowu spać.
Potem wstałem o 4.30.
Potem wypiłem herbatę i poszedłem znowu spać.
Potem wstałem o 7 i poszedłem ze sforą do lasu.
Chyba nad ranem zlazłem w końcu z karuzeli i stanąłem na nogi.
Dzisiaj ewentualnie 1 piwko przed snem.
Przyjemności trzeba sobie umieć dozować.
Potem polazłem do lasu ze sforą. Niebo świeciło miliardami gwiazd.
Potem poszedłem znowu spać.
Potem wstałem o 4.30.
Potem wypiłem herbatę i poszedłem znowu spać.
Potem wstałem o 7 i poszedłem ze sforą do lasu.
Chyba nad ranem zlazłem w końcu z karuzeli i stanąłem na nogi.
Dzisiaj ewentualnie 1 piwko przed snem.
Przyjemności trzeba sobie umieć dozować.
Zaskoczyłem.
To jest, na swoją orbitę wlazłem.
I się kręcę razem z tym marnym światem,
pośród sztucznych uśmiechów ludzi i ich kłamstw
nie narzekam fajny bal maskowy za oknem,
pierwszorzędna maskarada na ulicy.
Na pohybel im.
http://w544.wrzuta.pl/audio/0TYkadikFcM/
To jest, na swoją orbitę wlazłem.
I się kręcę razem z tym marnym światem,
pośród sztucznych uśmiechów ludzi i ich kłamstw
nie narzekam fajny bal maskowy za oknem,
pierwszorzędna maskarada na ulicy.
Na pohybel im.
http://w544.wrzuta.pl/audio/0TYkadikFcM/
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Jest taki facet.
Po mojej dzielnicy zawsze się kręci
już dobrych parę lat
zawsze w białych szpitalnych chodakach, na nosie solidne, przyciemniane okulary,
najczęściej z gitarą widzę go.
Zawsze kiedy się spotykamy( bar/spożywczak) pije lub kupuje piwo. Tak jak ja.
Zawsze.
We wszystkich knajpach, które odwiedzam w mym rejonie
mieliśmy już okazję się spotkać.
Ostatnio przed 6 rano spotkałem go na dworcu pkp Gdynia-Główna.
Fajnie brzdękał. Zmęczony był.
7:00. wstaje i kończy.
Tym mnie zabił.
Są jeszcze prawdziwi, dworcowi muzycy.
http://www.youtube.com/watch?v=cnzIiBfo2po&feature=related
Po mojej dzielnicy zawsze się kręci
już dobrych parę lat
zawsze w białych szpitalnych chodakach, na nosie solidne, przyciemniane okulary,
najczęściej z gitarą widzę go.
Zawsze kiedy się spotykamy( bar/spożywczak) pije lub kupuje piwo. Tak jak ja.
Zawsze.
We wszystkich knajpach, które odwiedzam w mym rejonie
mieliśmy już okazję się spotkać.
Ostatnio przed 6 rano spotkałem go na dworcu pkp Gdynia-Główna.
Fajnie brzdękał. Zmęczony był.
7:00. wstaje i kończy.
Tym mnie zabił.
Są jeszcze prawdziwi, dworcowi muzycy.
http://www.youtube.com/watch?v=cnzIiBfo2po&feature=related
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
przez chwilę zastanawiałam się jak się pisze: pohybel czy pochybel:)
Niezłą mamy gramatykę.
Jestem włąsnie na etapie imiesłowa biernego w english gramma
i zastanawiam się co u diabła to znaczy? dziś usłyszałam ze: zobaczywszy, spojrzawszy-wszystko co się kończy na -wszy.
hihihi...ciekawe co mają z tym wspólnego te paskudne robale.
Grama i robale, pfle
jej, moj mozg sie zresetował, ratunkuuuuuuuuuuuu
nie wiem czy mysle
nie wiem czy zyje
niech mnie ktoś uszczypnie
Niezłą mamy gramatykę.
Jestem włąsnie na etapie imiesłowa biernego w english gramma
i zastanawiam się co u diabła to znaczy? dziś usłyszałam ze: zobaczywszy, spojrzawszy-wszystko co się kończy na -wszy.
hihihi...ciekawe co mają z tym wspólnego te paskudne robale.
Grama i robale, pfle
jej, moj mozg sie zresetował, ratunkuuuuuuuuuuuu
nie wiem czy mysle
nie wiem czy zyje
niech mnie ktoś uszczypnie
A ja wczoraj przykładnie w oparach wody sodowej i zielonej herbaty.
To już będzie 174 podejście.
Za każdym razem z tą samą głupią i bezsensowną nadzieją.
Tylko facet, który bzykał, a nie bzyka, już bzykał nie będzie.
A z alko wiadomo.
Dzisiaj ładnie. Udało mi się obfotografować orzechówkę. Rano krogulec próbował ją trafić, ale mu zwiała. I rude kity przyłażą po orzechy. Kociarstwo się robi elektryczne i polujące, no wszak rude to gryzonie.
W powietrzu czuć już jesień.
Chciałem trochę do lasu, ale jakaś szeloba zawiązała sieć na kole przyczepki. No i jeszcze sobie utkała kokon. Będą znaczy młode. Jest wielkości krzyżaka, ale odwłok ma pokryty poprzecznymi pasami - seledynowymi, żółtymi, zielonymi, poprzedzielane czarnymi kreskami. Pasy takie nieregularne, grubsze w środku. I łapie w te swoja sieć świerszcze i pasikoniki. W życiu nie widziałem takiego pająka. No to chcę dać jej wykluć te młode i nie ruszam przyczepki. Długo się takie pająki wylęgają? Drewno mam do zwiezienia.
To już będzie 174 podejście.
Za każdym razem z tą samą głupią i bezsensowną nadzieją.
Tylko facet, który bzykał, a nie bzyka, już bzykał nie będzie.
A z alko wiadomo.
Dzisiaj ładnie. Udało mi się obfotografować orzechówkę. Rano krogulec próbował ją trafić, ale mu zwiała. I rude kity przyłażą po orzechy. Kociarstwo się robi elektryczne i polujące, no wszak rude to gryzonie.
W powietrzu czuć już jesień.
Chciałem trochę do lasu, ale jakaś szeloba zawiązała sieć na kole przyczepki. No i jeszcze sobie utkała kokon. Będą znaczy młode. Jest wielkości krzyżaka, ale odwłok ma pokryty poprzecznymi pasami - seledynowymi, żółtymi, zielonymi, poprzedzielane czarnymi kreskami. Pasy takie nieregularne, grubsze w środku. I łapie w te swoja sieć świerszcze i pasikoniki. W życiu nie widziałem takiego pająka. No to chcę dać jej wykluć te młode i nie ruszam przyczepki. Długo się takie pająki wylęgają? Drewno mam do zwiezienia.
A ja choróbsko załapałem gdzieś po nocy.
Zmogło mnie niesamowicie.
Połamało stawy tak samo jak kiedyś w Kairze, gdy napiłem się tamtejszej wody i nikt nie był w stanie mi pomóc.
Z domu nigdzie się nie ruszam (raczej)
czytam, i popijam grzane wino od rana,
4 specjale czekają, żeby zagrzać je na wieczór z sokiem malinowym.
Zmogło mnie niesamowicie.
Połamało stawy tak samo jak kiedyś w Kairze, gdy napiłem się tamtejszej wody i nikt nie był w stanie mi pomóc.
Z domu nigdzie się nie ruszam (raczej)
czytam, i popijam grzane wino od rana,
4 specjale czekają, żeby zagrzać je na wieczór z sokiem malinowym.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Dycham jeszcze,
odstawiłem alk,
12 godzin ciągiem spałem,
temperaturę wczoraj miałem, około 35,5 st. C,
ale już chyba lepiej,
miód, i cytrynę aplikuję na bieżąco,
spojrzałem co na ten temat piszą Chińczyki,
no więc mam bardzo wychłodzony organizm, osłabiony itd,
(mało snu, nieodpowiednia dieta i po pobycie w Irl wiecznie mi w Polsce za ciepło, więc łażę o każdej porze dnia i nocy w t-shircie)
zrobiłem se kaszy gryczanej z cebulą bo rozgrzewa, dziś już oki.
Rosołu z kuraka dziś nagotuję bo pomimo,
że sam kurczak wychładza - wg diety 5 przemian,
to rosół jest oki na mój stan.
Ale z dwie małe lampki wina
to sobie zaraz wypiję,
świat się nie zawali.
odstawiłem alk,
12 godzin ciągiem spałem,
temperaturę wczoraj miałem, około 35,5 st. C,
ale już chyba lepiej,
miód, i cytrynę aplikuję na bieżąco,
spojrzałem co na ten temat piszą Chińczyki,
no więc mam bardzo wychłodzony organizm, osłabiony itd,
(mało snu, nieodpowiednia dieta i po pobycie w Irl wiecznie mi w Polsce za ciepło, więc łażę o każdej porze dnia i nocy w t-shircie)
zrobiłem se kaszy gryczanej z cebulą bo rozgrzewa, dziś już oki.
Rosołu z kuraka dziś nagotuję bo pomimo,
że sam kurczak wychładza - wg diety 5 przemian,
to rosół jest oki na mój stan.
Ale z dwie małe lampki wina
to sobie zaraz wypiję,
świat się nie zawali.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Kropeczko przecież wystarczy wpisać w forumową wyszukiwarkę:
Catalyst Control Centrel i masz na widelcu tamten wątek.
Ale ja wiem Ty pracoholiczka jesteś i czasu nie masz. Musisz założyć równoległy wątek pt: "pracoholismus chronicum" ;)
For You (podaje całość)
Ptaszki za oknem ććwierkają, że najczęstszą przyczyną braku "ć" jest dodatek do Ati, zwany Catalyst Control Center (CCC), który mówiąc ogólnie ukradł Tobie skrót, którego kombinację wklepujesz w klawiaturę chcąc napisać "ć".
Spróbuj tego:
"
- W zasobniku systemowym (na dolnym pasku w pobliżu małego zegarka) kliknij ikonę Ati ,
- W oknie Catalyst Control Center kliknij Klawisze dostępu ,
następnie kliknij Menedżer klawiszy dostępu ,
- W oknie Menedżer klawiszy dostępu kliknij napis Ctrl+Alt+C
aby podświetlić cały wiersz w tabelce i kliknij przycisk Edytuj
- W oknie Edycja klawiszy dostępu będzie podświetlona litera C ,
wpisz literę K (może być mała) i kliknij przycisk OK ,
- W oknie Menedżer klawiszy dostępu kliknij przycisk OK ,
- W oknie Catalyst Control Center kliknij przycisk OK ,
- Uruchom ponownie komputer.
Zmiana ta powoduje uruchamianie Catalysta kombinacją klawiszy Ctrl-Alt-K i uniemożliwia działanie tego skrótu w innych programach.
W razie konfliktu z aplikacją, w której używa się skrótu Alt-K, należy wybrać inną literę (ale też inną niż A, C, E, L, N, O, S, Z, X używane do pisania po polsku)"
ps.
Przypnij sobie nad łóżkiem szpileczką ;)
Catalyst Control Centrel i masz na widelcu tamten wątek.
Ale ja wiem Ty pracoholiczka jesteś i czasu nie masz. Musisz założyć równoległy wątek pt: "pracoholismus chronicum" ;)
For You (podaje całość)
Ptaszki za oknem ććwierkają, że najczęstszą przyczyną braku "ć" jest dodatek do Ati, zwany Catalyst Control Center (CCC), który mówiąc ogólnie ukradł Tobie skrót, którego kombinację wklepujesz w klawiaturę chcąc napisać "ć".
Spróbuj tego:
"
- W zasobniku systemowym (na dolnym pasku w pobliżu małego zegarka) kliknij ikonę Ati ,
- W oknie Catalyst Control Center kliknij Klawisze dostępu ,
następnie kliknij Menedżer klawiszy dostępu ,
- W oknie Menedżer klawiszy dostępu kliknij napis Ctrl+Alt+C
aby podświetlić cały wiersz w tabelce i kliknij przycisk Edytuj
- W oknie Edycja klawiszy dostępu będzie podświetlona litera C ,
wpisz literę K (może być mała) i kliknij przycisk OK ,
- W oknie Menedżer klawiszy dostępu kliknij przycisk OK ,
- W oknie Catalyst Control Center kliknij przycisk OK ,
- Uruchom ponownie komputer.
Zmiana ta powoduje uruchamianie Catalysta kombinacją klawiszy Ctrl-Alt-K i uniemożliwia działanie tego skrótu w innych programach.
W razie konfliktu z aplikacją, w której używa się skrótu Alt-K, należy wybrać inną literę (ale też inną niż A, C, E, L, N, O, S, Z, X używane do pisania po polsku)"
ps.
Przypnij sobie nad łóżkiem szpileczką ;)
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
C, jesteś c...udownym C...iasteczkowo C...ytrynowo C...ynamonowym C...złowieczkiem;) howgh! Same C... ani jednego-uwaga, uwaga......................... Ć!
ale fajnie jest mieć: Ć! hihih..nie doceniacie tego co macie;)))
hihihi..masz racje, jestem przepracowana! Za duzo chcę naraz, najlepiej wszystko i pełnymi garściami. Czuje się tak jakby świat się miał skończyć już jutro i ze wszystkich sil staram sie nie zmarnowac ani minuty... ciekawe kiedy dojrzeje, przestane biec...ale życie jest takie piekne, i mam tyle marzeń do spelnienia...
Moja mama kiwa głowa i twierdzi ze w tym tempie nie zdaze umrzec, fajnie co nie?
Kult-super kawalek, lubię Kazika... kultowy
ale fajnie jest mieć: Ć! hihih..nie doceniacie tego co macie;)))
hihihi..masz racje, jestem przepracowana! Za duzo chcę naraz, najlepiej wszystko i pełnymi garściami. Czuje się tak jakby świat się miał skończyć już jutro i ze wszystkich sil staram sie nie zmarnowac ani minuty... ciekawe kiedy dojrzeje, przestane biec...ale życie jest takie piekne, i mam tyle marzeń do spelnienia...
Moja mama kiwa głowa i twierdzi ze w tym tempie nie zdaze umrzec, fajnie co nie?
Kult-super kawalek, lubię Kazika... kultowy
taaaak , lubię jeśli cos jest przewidywalne, zaplanowane i takie ułożone...hihih.........ależ pięknie się pisze takie słowa-szkoda tylko że...to nieprawda;) zanudziałabym się na śmierć, codzień tak samo, ta sama kawa, śniadanie o ustalonej porze, obiad, kolacja i dobranoc... każdego dnia od nowa, właściwie lepiej od razu przyspieszyć i wyscielac sobie docelową 1m kwaterę
kupiłam dzis w przydroznym (ale fajnie to brzmi) sklepie wino
choć to słowo to zbyt duzo jak na ten napój, alez to paskudztwo, witosha, pfleleelleeeeeeee.... a Pani tak zachwalała, ależ ona musi mieć "przepalone" gardło;) ratunku, muszę popic
może cherbatą, cieplą, z miodem i cytryną?
o tak, przeciez grypa panuje tu i ówdzie jak w prognozie pogody- gdzie niegdzie opady, to i ówdzie słońce
ide spac bo znów wymyslam, juz pora, rano jak zwykle nie bede mogla wstać-poprosze kowadlo na pobudkę i kilka uderzen dzwonu Zygmunta koło ucha
choć to słowo to zbyt duzo jak na ten napój, alez to paskudztwo, witosha, pfleleelleeeeeeee.... a Pani tak zachwalała, ależ ona musi mieć "przepalone" gardło;) ratunku, muszę popic
może cherbatą, cieplą, z miodem i cytryną?
o tak, przeciez grypa panuje tu i ówdzie jak w prognozie pogody- gdzie niegdzie opady, to i ówdzie słońce
ide spac bo znów wymyslam, juz pora, rano jak zwykle nie bede mogla wstać-poprosze kowadlo na pobudkę i kilka uderzen dzwonu Zygmunta koło ucha
No, musi być niezłe.
Chociaż ja zrzuciłbym to na karb tego,
że Kropka ma ostatnio dużo do czynienia z literką 'c'
a c lubi psocić.
Manson,
Tylko żebyśmy za bardzo tej Kropki nie rozpili ;)
Pamiętasz jak kiedyś pisałeś, że z tamtej/tej strony lustra za bardzo
to się nie chce wracać do "normalnego" życia?
Potwierdzam.
A jak rozmawiałem z ludźmi mającymi problem i terapeutami
(taki mały wywiad sobie robiłem
to każdy jeden mówił mi,
że kobietom (w porównaniu z mężczyznami)
znacznie trudniej jest się urwać z orbity.
Jakąś inna psychikę, mają czy coś.
Świat inaczej postrzegają, system wartości się przewartościowuje
jakieś takie ciężkawe kwestie.
U mnie dziś piękne przedpołudnie :)
Chociaż ja zrzuciłbym to na karb tego,
że Kropka ma ostatnio dużo do czynienia z literką 'c'
a c lubi psocić.
Manson,
Tylko żebyśmy za bardzo tej Kropki nie rozpili ;)
Pamiętasz jak kiedyś pisałeś, że z tamtej/tej strony lustra za bardzo
to się nie chce wracać do "normalnego" życia?
Potwierdzam.
A jak rozmawiałem z ludźmi mającymi problem i terapeutami
(taki mały wywiad sobie robiłem
to każdy jeden mówił mi,
że kobietom (w porównaniu z mężczyznami)
znacznie trudniej jest się urwać z orbity.
Jakąś inna psychikę, mają czy coś.
Świat inaczej postrzegają, system wartości się przewartościowuje
jakieś takie ciężkawe kwestie.
U mnie dziś piękne przedpołudnie :)
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
A tak jeszcze napiszę.
Każdego człowieka, który pije duże dawki alko jestem w stanie poznać na ulicy. Taki dar mam.
Może być setka ludzi obok mnie, ale tę jedną twarz, lub dwie ja wyłapuję w tak zwanym mgnieniu oka.
O dzięki Ci Panie za wzrok jastrzębia. Czytam z ludzkich twarzy.
Kumpel szedł kiedyś Długą w Gdańsku, (grzał wtedy, ale nie alko, inne klimaty, ale wyszedł z tego w Wejherowie się leczył i wyszedł z syfu, dziś jest oficerem na łajbach wporzo kolo)
pochodzi do niego R. Riedel i pyta:
"gdzie coś dostanę"
Kumpel zdębiał. Nie, że Riedel stoi przed nim, ale, że pyta akurat go o coś tam(...)
Każdego człowieka, który pije duże dawki alko jestem w stanie poznać na ulicy. Taki dar mam.
Może być setka ludzi obok mnie, ale tę jedną twarz, lub dwie ja wyłapuję w tak zwanym mgnieniu oka.
O dzięki Ci Panie za wzrok jastrzębia. Czytam z ludzkich twarzy.
Kumpel szedł kiedyś Długą w Gdańsku, (grzał wtedy, ale nie alko, inne klimaty, ale wyszedł z tego w Wejherowie się leczył i wyszedł z syfu, dziś jest oficerem na łajbach wporzo kolo)
pochodzi do niego R. Riedel i pyta:
"gdzie coś dostanę"
Kumpel zdębiał. Nie, że Riedel stoi przed nim, ale, że pyta akurat go o coś tam(...)
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Ryśka poznałem w Jarocinie, jakoś 82 albo coś koło tego.
Już wtedy surfował na nieosiągalnych dla mnie falach.
Pewnie tak jest, że swój swego ściąga.
Ja tam w życiu to chyba wszystko już widziałem.
Suma nałogów w życiu człowieka jest constans, jak nie alko to kobiety/faceci, dragi, tytoń, co tam sobie chcecie.
Mnie to w sumie wali dokumentnie.
Uważam, że póki nie ładuje się z butami w życie innych powinienem móc robić co mi się podoba.
Dlatego piję, nie zapinam pasów, jeżdżę po państwowych lasach i takie tam. Podatków też nie płacę, tylko leśny, bo z tego nie sposób się wymigać.
Jestem klasycznym aspołecznym typem, któremu brakuje jedynie prawa typu my home is my castle, aby przygrzać z dubeltówki każdemu, który za bardzo zbliży mu się do chałupy.
I tego samego spodziewam się po innych.
http://www.youtube.com/watch?v=AgANuwSNsok&feature=related
Już wtedy surfował na nieosiągalnych dla mnie falach.
Pewnie tak jest, że swój swego ściąga.
Ja tam w życiu to chyba wszystko już widziałem.
Suma nałogów w życiu człowieka jest constans, jak nie alko to kobiety/faceci, dragi, tytoń, co tam sobie chcecie.
Mnie to w sumie wali dokumentnie.
Uważam, że póki nie ładuje się z butami w życie innych powinienem móc robić co mi się podoba.
Dlatego piję, nie zapinam pasów, jeżdżę po państwowych lasach i takie tam. Podatków też nie płacę, tylko leśny, bo z tego nie sposób się wymigać.
Jestem klasycznym aspołecznym typem, któremu brakuje jedynie prawa typu my home is my castle, aby przygrzać z dubeltówki każdemu, który za bardzo zbliży mu się do chałupy.
I tego samego spodziewam się po innych.
http://www.youtube.com/watch?v=AgANuwSNsok&feature=related