Re: bakterie społecznościowe i nadgorliwa babunia
                    
                        Wiecie co? Czytając pierwszy post wcale nie przyszło mi do głowy aż tak bardzo, że chodzi o bakterie........
Taki mały przykład... Jesteście na spacerku, siadacie na ławeczce,...
                        rozwiń                    
                    
                        Wiecie co? Czytając pierwszy post wcale nie przyszło mi do głowy aż tak bardzo, że chodzi o bakterie........
Taki mały przykład... Jesteście na spacerku, siadacie na ławeczce, wyciągacie książeczki, łakocie i inne tam. Widząc dziecię siedzące obok z rodzicami częstujecie lub dajecie do zabawy/pooglądania nie pytając rodzica/rodziców czy może się pobawić lub poczęstować?
W tym konkretnym przykładzie sytuacji nie chodzi juz o same bakterie. I broń boże nie należy dziecka uaspołeczniać. Ale przypuśćmy że dziecię choruje na jakąś rzadką chorobę i nie wolno mu mieć kontaktu z drukiem gazetowym....... No wiecie, różnie bywa.
W myśl zasady "nie Twoje, nie tykaj" po prostu niech niektóre niespełnione mamy/babcie/ciotki przestaną rzucać się na nasze dzieci i tyle :)
                    
                    zobacz wątek