Widok
czy oddalabyc swoja komorke jajowa?
dziewczyny czy oddalybyscie swoja komorke, w ramach dobrego uczynku?
zastanawiam sie czy mozna do tego podejsc jedynie jak do oddawania jakiegos materialu biologicznego, np jak do oddawania krwi, ze zrobilo sie dobry uczynek i ze nie zaglebiam sie dalej, czy z tej komorki urodzilo sie dziecko, gdzie mieszka, czy jest zdrowe?
osobiscie nie oddalam i w ciagu najblizszych kliku lat nie planuje tego zrobic
w przyszlosci moze, jest przeciez tyle rodzin ktore marza o dziecku.
ale to jest chyba trudne pod wzgledem psychologicznym
zastanawiam sie czy mozna do tego podejsc jedynie jak do oddawania jakiegos materialu biologicznego, np jak do oddawania krwi, ze zrobilo sie dobry uczynek i ze nie zaglebiam sie dalej, czy z tej komorki urodzilo sie dziecko, gdzie mieszka, czy jest zdrowe?
osobiscie nie oddalam i w ciagu najblizszych kliku lat nie planuje tego zrobic
w przyszlosci moze, jest przeciez tyle rodzin ktore marza o dziecku.
ale to jest chyba trudne pod wzgledem psychologicznym
Hmm trudne pytanie. Z tego co wiem too nie jest takie proste jak w przypadku mężczyzny, u kobiet w czasie przygotowań do pobrania bierze się hormony... Myślę, że mogłabym to zrobić dla kogoś mi bliskiego dla moich sióstr czy przyjaciółki ale byłoby to dla mnie trudne. Niby tracimy je co miesiąc ale jestem związana z moimi komórkami :)
nie zastanawiałam się nad tym :] nie wiem jak trzeba się przygotować itp.
gdyby nie było to jakoś uciążliwe dla mnie - to czemu nie.
sama nie mam zamiaru mieć więcej dzieci. ale jeśli dzięki temu jakaś para miałaby zostać rodzicami - dlaczego nie?
nie mam stosunku emocjonalnego do swoich komórek jajowych ;)
tak samo jak chcę być dawcą organów(po śmierci) - jeśli tylko coś komuś będzie potrzebne(a będzie się nadawało), to niech biorą :]
gdyby nie było to jakoś uciążliwe dla mnie - to czemu nie.
sama nie mam zamiaru mieć więcej dzieci. ale jeśli dzięki temu jakaś para miałaby zostać rodzicami - dlaczego nie?
nie mam stosunku emocjonalnego do swoich komórek jajowych ;)
tak samo jak chcę być dawcą organów(po śmierci) - jeśli tylko coś komuś będzie potrzebne(a będzie się nadawało), to niech biorą :]
niby nie ,ale nic innego z niej byc nie może. to tak jak się mowi ze podczas aborcji nie usuwa sie dziecka bo to nie dziecko a co, zyrafa ?? jestem zdania aby nazywac rzeczy po imieniu, aborcja to usunięcie dziecka - zeby nie bylo, nie jestem jej przeciwnikiem, bo sytuacje sa bardzo rózne w zyciu ale jestem za tym, by nazwac to tym, czym to jest.
Tak samo z tematem naszym tutaj, jajeczko oddaje się w jednym celu alby ktoś miał twoje dziecko (w polowie oczywiscie, chociaz zawsze twoje dziecko jest w połowie twoje) wiec ja bym sie nie zdecydowala wlasnie z tego powodu.
Tak samo z tematem naszym tutaj, jajeczko oddaje się w jednym celu alby ktoś miał twoje dziecko (w polowie oczywiscie, chociaz zawsze twoje dziecko jest w połowie twoje) wiec ja bym sie nie zdecydowala wlasnie z tego powodu.
Madness is the gift, that has been given to me!!
nie byłoby to moje dziecko,nie czułabym tak....nie ja je nosiłabym,nie ja czuła ruchy,nie ja rodziła i karmiła itp........
co do aborcji,tak wtedy zabija się dziecko,płód czy jak inaczej nazwać,ale komórka jajowa sama w sobie dzieckiem nie jest i sama z siebie nigdy nie będzie........
nigdy nie mów nigdy,bo też zastanawiam się czy ktoś zaprzeczający nie pomógłby np.swojej rodzonej siostrze,która nie mogłaby miec a bardzo pragnęła by dziecka.............
co do aborcji,tak wtedy zabija się dziecko,płód czy jak inaczej nazwać,ale komórka jajowa sama w sobie dzieckiem nie jest i sama z siebie nigdy nie będzie........
nigdy nie mów nigdy,bo też zastanawiam się czy ktoś zaprzeczający nie pomógłby np.swojej rodzonej siostrze,która nie mogłaby miec a bardzo pragnęła by dziecka.............
ratowanie czyjegoś życia poprzez takie akcje jak oddawanie krwi, szpiku, narządów to jedna sprawa - tu jestem na "tak", i jestem w to zaangażowana w taki czy inny sposób
komórki jajowej nie oddałabym, podobnie jak i nie zgodziłabym się na to, by mój mąż był dawcą spermy do banku; przy czym nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom
natomiast nie poradziłabym sobie psychicznie z myślą, że gdzieś tam chodzi moje-nie-moje dziecko...
komórki jajowej nie oddałabym, podobnie jak i nie zgodziłabym się na to, by mój mąż był dawcą spermy do banku; przy czym nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom
natomiast nie poradziłabym sobie psychicznie z myślą, że gdzieś tam chodzi moje-nie-moje dziecko...
"Dobre rodzicielstwo to w dużej części umiejętność radzenia sobie z własną bezradnością. (..) Trzeba rozstać się z wyobrażonym i wymarzonym dzieckiem po to, by spotkać się z tym, które ma się we własnym domu." A. Stein
no wlasnie, ale przeanalizujmy ta sytuacje
siostra nie moze miec dzieci, prosi cie o komorke. kwalifikujesz sie i jak zgadzasz sie?
nei szukalabys w tym dziecku podobienstwa do ciebie?
siostra wedlug prawa jest matka, bo ona je urodzila, ale w glebi serca ty wiesz, ze ten maluch jest w 50% twoj..
a co byloby prostsze zostac matka zastepcza dla siostry czy oddac komorke?
9 miesiecy z maluchami w brzuchu to cudowne uczucie- nawiazuje sie cudowana wiez, ale po urodzeniu wiesz, ze one nie sa twoje
spedziliscie razem sporo czasu i koniec, a taka komorka- mysle ze z ta komorka byloby mi trudniej
siostra nie moze miec dzieci, prosi cie o komorke. kwalifikujesz sie i jak zgadzasz sie?
nei szukalabys w tym dziecku podobienstwa do ciebie?
siostra wedlug prawa jest matka, bo ona je urodzila, ale w glebi serca ty wiesz, ze ten maluch jest w 50% twoj..
a co byloby prostsze zostac matka zastepcza dla siostry czy oddac komorke?
9 miesiecy z maluchami w brzuchu to cudowne uczucie- nawiazuje sie cudowana wiez, ale po urodzeniu wiesz, ze one nie sa twoje
spedziliscie razem sporo czasu i koniec, a taka komorka- mysle ze z ta komorka byloby mi trudniej
No Bimka, jak się decyduje na oddanie komórki jajowej siostrze czy bliskiej osobie trzeba przemyśleć takie kwestie....właśnie dlatego również moja odpowiedź jest - nie. Nie można oddać a później spierać się bo siostra nie chce powiedzieć a ty chcesz i na odwrót - zawsze na tym ucierpi dziecko...
Madness is the gift, that has been given to me!!
Myślę, że rodzicem biologicznym i tak będzie osoba, która urodziła to dziecko i wychowuje. Nie ta która "wydała" komórkę. To w ciąży rodzi się więź matki i dziecka a nie podczas owulacji.
Gdyby to dotyczyło mnie i mojej ewentualnej siostry uważam, że w pewnym wieku dziecko można uświadomić. Jeśli zostało wychowane w szacunku, to zrozumie że istnieje dzięki miłości (nie tylko rodziców).
Myślę, że pomogłabym. Pewnie zastanawiałabym się co się dzieje z nowym człowieczkiem, ale tak po prostu. Bez chęci ingerencji w jego życie.
Gdyby to dotyczyło mnie i mojej ewentualnej siostry uważam, że w pewnym wieku dziecko można uświadomić. Jeśli zostało wychowane w szacunku, to zrozumie że istnieje dzięki miłości (nie tylko rodziców).
Myślę, że pomogłabym. Pewnie zastanawiałabym się co się dzieje z nowym człowieczkiem, ale tak po prostu. Bez chęci ingerencji w jego życie.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
z tymi komorkami to troche podobnie jak z surygatkami, to czyje jest to dziecko?badania genetyczne wykarza ze to dziecko pary, a fizyczne urodzenie ze to dziecko surygatki, wiec tak naprawde dziecko ma 2 matki i ojca(ew 2 ojcow jak i facet surygatki jest aktywny w tym wszystkim-bo pokochal dzidzie w brzuszku)
pary ktora dala material genetyczny zeby laska urodzila, czy tej laski ktora rodzi?
owszem zeby byc matka czy ojcem nie wystarczy urodzic dziecka, trzeba je pokochac, i troszczyc sie onie, ale na odleglosc tez mozna.
ja bym sie raczej nie umiala odciac w pelni od jajeczka.
ja nie wiem czy bym oddala, jezeli dziecko z jaja zostaloby w rodzinie to mysle ze tak, jednak gdzies dalej moglabym miec problemy z odcieciem sie o mysleniu o nim.wiadomo ze przy invitro wiele zarodkow sie nie przyjmuje ale zawsze zostaje ta niepewnosc.
jezeli mieliby pobrac mi jajeczko do okreslonych celow naukowych ,nie zwiazanych z klonowaniem i rozmnazaniem to bez problemu bym oddala,
pary ktora dala material genetyczny zeby laska urodzila, czy tej laski ktora rodzi?
owszem zeby byc matka czy ojcem nie wystarczy urodzic dziecka, trzeba je pokochac, i troszczyc sie onie, ale na odleglosc tez mozna.
ja bym sie raczej nie umiala odciac w pelni od jajeczka.
ja nie wiem czy bym oddala, jezeli dziecko z jaja zostaloby w rodzinie to mysle ze tak, jednak gdzies dalej moglabym miec problemy z odcieciem sie o mysleniu o nim.wiadomo ze przy invitro wiele zarodkow sie nie przyjmuje ale zawsze zostaje ta niepewnosc.
jezeli mieliby pobrac mi jajeczko do okreslonych celow naukowych ,nie zwiazanych z klonowaniem i rozmnazaniem to bez problemu bym oddala,
a i w przyszlosci gdyby okazalo sie ze dziecko akurat z Twojego jaja zachorowalo to mozna sie spodziewacz ze rodzice jego w poszukiwaniu np dawcy szpiku dojda do Ciebie i Twojej rodziny z prozba o ratunek,
i jakie wtedy by wami targaly uczucia i emocje? ciaza i porod to nie wszystko ...
a co jak Twoje dziecko przez przypadek zwiaze sie z dzieckiem z in vitro? bedziecie kazaly robic badania genetyczne czy czekac czy wnuki urodza sie zdrowe?
i jakie wtedy by wami targaly uczucia i emocje? ciaza i porod to nie wszystko ...
a co jak Twoje dziecko przez przypadek zwiaze sie z dzieckiem z in vitro? bedziecie kazaly robic badania genetyczne czy czekac czy wnuki urodza sie zdrowe?
Nie jestem przeciwna takim zabiegom. Fajnie, ze medycyna daje tyle mozliwosci w dzisiejszym czasie, ale... sama nie oddalabym komorki jajowej. Jestem pewna, ze nie potrafilabym odciac sie od myslenia o tym, ze to poprostu moje dziecko, moje geny. Chyba tym bardziej, ze jestem matka i wiem co znaczy miec dziecko.
nie no bez przesady jest wiele kobiet ktorym to nie robi problemu, zwlaszcza ze i zarobic pewnie na tym mozna, i sa takie ktorym to robi.
pozatym jest duzo gotowych dzieci do adopcji
, a takie to urodzone, ale adoptowane dziecko=nie z wlasnych genow. tyle ze ma mozliwosc przezycia okresu ciazy i pologu, i czasem jest to mozliwosc ze to dziecko meza wiec choc polowa genow,
ale ostatnio czytalam dane z UK ze na 700 kobiet noszacych dziecko z invitro az 130 poddaje sie aborcji bo ich zwiazek podczas ciazy rozpada sie i juz nie chca tego dziecka i zmieniac swojego ulozonego zycia.
pozatym jest duzo gotowych dzieci do adopcji
, a takie to urodzone, ale adoptowane dziecko=nie z wlasnych genow. tyle ze ma mozliwosc przezycia okresu ciazy i pologu, i czasem jest to mozliwosc ze to dziecko meza wiec choc polowa genow,
ale ostatnio czytalam dane z UK ze na 700 kobiet noszacych dziecko z invitro az 130 poddaje sie aborcji bo ich zwiazek podczas ciazy rozpada sie i juz nie chca tego dziecka i zmieniac swojego ulozonego zycia.
Zgadzam sie z emenems, nigdy nie oddałabym swojej komórki rozrodczej. W gwoli ścisłosci: JESTEM ZA: oddawaniem szpiku, krwi, organów do przeszczepów po smierci, jak równiez w celu ratowania zycia np. płuca, nerki. JESTEM PRZECIW: aborcji, eutanazji, in vitro oraz zwiazków homoseksualnych. Amen. I nikomu nic do tego.
Ja szybciej zgodziłabym się być surogatką niż oddałabym swoją komórkę. Niestety chyba nie potrafiłabym żyć z myślą że gdzieś tam żyje moje (bo jakby nie było to by było moje) dziecko.
Surogatka jest jak inkubator - nie moje geny nie moje dziecko ja tylko daje możliwość aby to dziecko się rozwinęło we mnie przez 9 miesięcy.
Surogatka jest jak inkubator - nie moje geny nie moje dziecko ja tylko daje możliwość aby to dziecko się rozwinęło we mnie przez 9 miesięcy.
oddałabym ale nie dla osoby bliskiej, bo nie chciałabym widzieć dziecka na codzień. jeszcze by mi strzeliło,żeby mu o tym kiedyś powiedzieć. A tak, daje sobie komórkę i nie wiem co z nią będzie i czy coś będzie w ogóle. A jeżeli przy tym dam szansę jakiemuś dziecku na pojawienie się na świecie, pewnie u rodziców, którzy bardzo go pragną to fajnie.
a pomyślałyście, że taką komórkę jajową mogłaby kupic para homoseksualna?/ zeby miec dziecko ? osobiście nic do związków homoseksualnych nie mam, ale mam do posiadania potomstwa przez nich.
Jak już oddajesz do jakiegoś banku to musisz liczyc się ze wszystkim.
Niedługo będzie tak, że przed pierwszą randką będzie trzeba przynosic listę badań genetycznych a porówywanie DNA bedzie na porządku dziennym w takich sytuacjach :P
Jak już oddajesz do jakiegoś banku to musisz liczyc się ze wszystkim.
Niedługo będzie tak, że przed pierwszą randką będzie trzeba przynosic listę badań genetycznych a porówywanie DNA bedzie na porządku dziennym w takich sytuacjach :P
ale przesadzacie moim zdaniem dziewczyny :) ja kurat gdybym mogla to bym oddała,w koncu jet tyle ludzi chcacych miec dzieci i nie wazne czy sa to pary homoseksualne czy nie zycze im jak najlepiej, dlaczego dwoch "gei" ma byc gorszymi rodzicami niz kobieta i mężczyzna ? w koncu kochaja chyba tak samo co... ?
Tak jak ktoś wyżej napisał, krew, szpiik a nawet organy po śmierci tak... ale moja komórka jajowa czy mężowe plemniki jakos nie bardzo...
Raz, ze kazde dziecko, które by bylo podobne do mojego .. zawsze bym sie zastanawiała, czy to 'moje'
a dwa, bardzo wazna sprawa... geny, gdyby moje dziecko chciało mieć dzieci z tym drugim ' moim' dzieckiem... to teoretyzując... moje wnuki mogłyby być ciężko chore...
O matko...
Raz, ze kazde dziecko, które by bylo podobne do mojego .. zawsze bym sie zastanawiała, czy to 'moje'
a dwa, bardzo wazna sprawa... geny, gdyby moje dziecko chciało mieć dzieci z tym drugim ' moim' dzieckiem... to teoretyzując... moje wnuki mogłyby być ciężko chore...
O matko...
Nulka mi się wydaje że za daleko pojechałaś w teorii:)
Jeśli z Twojej komórki jajowej narodzi się dziecko to przecież ojcem będzie obcy Ci człowiek. Teoretycznie więc dziecko Twoje i Twojego męża oraz dziecko z komórki jajowej będą przyrodnim rodzeństwem. Nawet gdyby jakimś cudem postanowili się pobrać i mieć dziecko - co już jest założeniem BARDZO naciąganym - prawdopodobieństwo upośledzenia nie jest znów takie duże. Chociaż faktycznie istnieje.
Ale moim zdaniem to za daleko idące dywagacje. Bardziej jestem w stanie zrozumieć obawy przed tym że w każdym dziecku będzie się szukało "swojego" niż genetyczne teorie spiskowe:)
Jeśli z Twojej komórki jajowej narodzi się dziecko to przecież ojcem będzie obcy Ci człowiek. Teoretycznie więc dziecko Twoje i Twojego męża oraz dziecko z komórki jajowej będą przyrodnim rodzeństwem. Nawet gdyby jakimś cudem postanowili się pobrać i mieć dziecko - co już jest założeniem BARDZO naciąganym - prawdopodobieństwo upośledzenia nie jest znów takie duże. Chociaż faktycznie istnieje.
Ale moim zdaniem to za daleko idące dywagacje. Bardziej jestem w stanie zrozumieć obawy przed tym że w każdym dziecku będzie się szukało "swojego" niż genetyczne teorie spiskowe:)
każdy ma prawo do włąsnego zdania i decydowania o swoich komórkach, organach itd Ja osobiście nie widziałam problemu, żeby oddać komórki. Jeśli masz wątpliwości i psycholog to zauważy to i tak nie przepuści Cię do dalszego procesu. Musi to być świadoma i pewna decyzja. Szczerze mówiąc same komórki mogę nawet oddać na cele naukowe, może dzięki temu do czegoś dojdą naukowcy.
to prawda....w ostateczności bym się zdecydowała, ale musiałabym mieć już swoje dzieci, min 2. wtedy byłoby mi łatwiej podjąć decyzję. poza tym jak ktoś jest płodny i nie ma kasy i jest goów pomóc to czemu nie. Z reguły takie komórki trafiaja do jednej kobiety, więc jest bardzo małe prawdopodobieństwo że Twoje dziecko spotka się z tym, które ma też twoje geny...taka prawda
Nie oddałabym. Nie zniosłabym świadomości że gdzieś tam na świecie żyje moje dziecko. Z moich genów, moich rodziców i dziadków. Nie znam go/jej i nie wiem jak wygląda. Czy jest mu/jej dobrze, czy rodzice dobrze się nim/nią zajmują.
Z drugiej strony ludzie marzą dziecku i takich komórek potrzebują więc dobrze, że są na świecie ludzie którzy nie mają z tym problemu :)
Z drugiej strony ludzie marzą dziecku i takich komórek potrzebują więc dobrze, że są na świecie ludzie którzy nie mają z tym problemu :)
Ja oddałabym i nie mam z tym żadnego problemu. Jeśli komuś mogłabym pomóc, to czemu nie? Nie mam emocjonalnego stosunku do swoich komórek jajowych ;) Jeśli zaś chodzi o aborcję, to jestem jej przeciwniczką (chyba że chodzi o dziecko z gwałtu, to wtedy taki czyn w pełni rozumiem). Dziecka z ciężką wadą genetyczną również nie skazywałabym na los życia w mękach i cierpieniach. Ale to moje podejście i nie każdy musi się z tym zgadzać.
krew, szpik, organy po śmierci - oczywiscie ale komórka jajowa... nie oddałabym i też nie skorzystałabym z takiej możliwości zostania matką gdybym nie mogła mieć swojego dziecka
dla mnie rozwiązaniem dużo lepszym w takiej stuacji jest adopcja ale to moje zdanie, rozumiem, że ktoś moze myśleć i czuć inaczej
dla mnie rozwiązaniem dużo lepszym w takiej stuacji jest adopcja ale to moje zdanie, rozumiem, że ktoś moze myśleć i czuć inaczej
Dla mnie to jest tak że w komórce jajowej rośnie dziecko i w niej rozwija się aby mogło się urodzić a dziecko tak naprawdę powstaje i rośnie z plemnika.więc komórkę pewnie bym oddała ale mój facet na pewno nie mógłby oddać spermy do banku.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
Ja do tego tak podchodzę jak napisałam wyżej.
"Do wnętrza komórki jajowej wnika tylko główka i szyjka plemnika, jądra obu komórek, zawierające materiał genetyczny, łączą się i powstaje z nich jedna komórka, tzw. zygota, będąca zalążkiem nowego organizmu". Wiadomo, że to moje geny ale ja z tym człowiekiem nie będę współżyć więc nie podeszłabym do tego emocjonalnie. Przynajmniej tak mi się wydaje. A pomogłabym komuś. http://www.rossnet.pl/Rossne/Artykul/Podziel-sie-jajeczkiem,199251
"Do wnętrza komórki jajowej wnika tylko główka i szyjka plemnika, jądra obu komórek, zawierające materiał genetyczny, łączą się i powstaje z nich jedna komórka, tzw. zygota, będąca zalążkiem nowego organizmu". Wiadomo, że to moje geny ale ja z tym człowiekiem nie będę współżyć więc nie podeszłabym do tego emocjonalnie. Przynajmniej tak mi się wydaje. A pomogłabym komuś. http://www.rossnet.pl/Rossne/Artykul/Podziel-sie-jajeczkiem,199251
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
Ja mogę polecić obejrzenie filmu "Łono" (Womb) z 2010 r. Opowiada historię matki, która urodziła dziecko, z którym nie jest spokrewniona. Zadaje dużo pytań, udzielając niewielu odpowiedzi.
Jaka jest różnica pomiędzy adopcją komórki, a adopcją dziecka?
Prawdopodobniej łatwiej jest poddać się zabiegowi i mieć złudzenie pokrewieństwa, lub faktyczne pokrewieństwo ojca. Jako kobieta sądzę, że to ogromne poświęcenie ze strony zapłodnionej obcym jajeczkiem matki.
Biologii nie da się oszukać, z komórki jajowej powstanie dziecko spokrewnione z jej dawczynią.
Jaka jest różnica pomiędzy adopcją komórki, a adopcją dziecka?
Prawdopodobniej łatwiej jest poddać się zabiegowi i mieć złudzenie pokrewieństwa, lub faktyczne pokrewieństwo ojca. Jako kobieta sądzę, że to ogromne poświęcenie ze strony zapłodnionej obcym jajeczkiem matki.
Biologii nie da się oszukać, z komórki jajowej powstanie dziecko spokrewnione z jej dawczynią.
Są na pewno takie przypadki i to nie dlatego,że ktoś oddał komórkę czy nasienie. Czasem po latach ludzie się ze sobą zwiążą i okaże się że to były "błędy młodości" ich rodziców.Napewno jest to bardzo rzadkie tak samo jak po oddaniu do banku komórki.
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
takie sytuacje są możliwe nawet bez istnienia banków. Ja osobiście oddałam swoją komórkę do banku i nie miałam z tym problemu, trochę się meczyłam podczas stymulacji ale w końcu dają rekompensatę za to no i mam szereg badań zrobionych za free, które były mi potrzebne i i tak bym musiała część zrobić.a teraz moja koleżanka też się do nich wybiera (do invicty). nie maczego się bać :)
Ja bym oddała. I o ile jest w stanie uderzyć do mnie argument, że ktos może sobie nie poradzić z tą świadomością o tyle teksty typu "a jak moje dziecko pozna tamto dziecko i dzieci będą chore" to już wypowiedź jak u dwunastolatki i trąca mi tu fabułą "Trudnych spraw" ;)
Obawy pewnie są ale poza klonowaniem wszystko zmierza "ku lepszemu" - oddawanie krwi/szpiku, transplantacja narządów, in vitro, więc i oddawanie komórek jajowych nie powinno oburzać. Banki spermy funkcjonują od lat i nikt cyrków nie robi... to tylko dowodzi tego, że chodzi tu o przestawienie myślenia na szersze horyzonty bo patrząc obiektywnie niewiele się różni jedno od drugiego.
Poza tym dziewczyny ! mamy niż społeczny. Skoro żadnej z tych co mogą nie stać na więcej niż jedno dziecko to pomóżmy tym, którzy dzieci w ogóle nie mają :) WYRÓWNUJMY ŚREDNIĄ :)
Obawy pewnie są ale poza klonowaniem wszystko zmierza "ku lepszemu" - oddawanie krwi/szpiku, transplantacja narządów, in vitro, więc i oddawanie komórek jajowych nie powinno oburzać. Banki spermy funkcjonują od lat i nikt cyrków nie robi... to tylko dowodzi tego, że chodzi tu o przestawienie myślenia na szersze horyzonty bo patrząc obiektywnie niewiele się różni jedno od drugiego.
Poza tym dziewczyny ! mamy niż społeczny. Skoro żadnej z tych co mogą nie stać na więcej niż jedno dziecko to pomóżmy tym, którzy dzieci w ogóle nie mają :) WYRÓWNUJMY ŚREDNIĄ :)
Pewniebpisal to jakiś stary mocher , który dzień i noc siedzi w kościele! . Ale jesteś zacofana . O zgrozo !!!! . Masz dzieci ? . To dobrze . Ciesz się, ze je masz ! . A teraz wyobraź sobie , ze twoja córkę zgwalcil jakiś zwyrodnialec w parku i co dalej?. Jesteś kochająca Babunia dla tego dziecka , wychowujesz i szczęśliwy happy End ? No bo przecież dziecko nie jest niczemu winne !!! A córka załamana nie moze patrzec na siebie i to dziecko , ktore jej ciagle o tym przypomina z prawem do aborcji , ale mamusia sie nie zgadza bo jest zacofa i jest zagorzalym mocherem z komunistycznymi przekoniami . Ogarnij się kobieto :/ .
nie, bo to nie zabieg typu pobranie krwi.
To wymaga poddania się stymulacji hormonami, co nie jest obojętne dla zdrowia i bolesnego pobierania w znieczuleniu, mogą być powikłania i potem problemy z zajściem w ciążę
polecam zgłębić temat jak to się robi i co poprzedza, i wtedy ocenić czy tak łatwo by się oddało
Gdyby to było na zasadzie, nasikaj do kubeczka i masz komórkę, to oczywiście oddałabym nie raz i to za darmo
To wymaga poddania się stymulacji hormonami, co nie jest obojętne dla zdrowia i bolesnego pobierania w znieczuleniu, mogą być powikłania i potem problemy z zajściem w ciążę
polecam zgłębić temat jak to się robi i co poprzedza, i wtedy ocenić czy tak łatwo by się oddało
Gdyby to było na zasadzie, nasikaj do kubeczka i masz komórkę, to oczywiście oddałabym nie raz i to za darmo
A ja bym oddała. Szczególnie już po tym jak urodziłam swoje dzieci.
Nie widzę problemu, żeby oddać komórkę np. najlepszej przyjaciółce. Ze względu na 30 lat szczerej przyjaźni bez trudu mogłabym przejść faszerowanie lekami, trochę bólu i powiedzmy dyskomfortu. Jakby sie udało i urodziła by takie dziecko umierałabym ze szczęścia, że mogłam jej pomóc. Gdyby mnie poprosiła nawet bym się nie zawahała.
Nie wiem czy potrafiłabym to zrobić dla kogoś zupełnie obcego i anonimowego.
Nie widzę problemu, żeby oddać komórkę np. najlepszej przyjaciółce. Ze względu na 30 lat szczerej przyjaźni bez trudu mogłabym przejść faszerowanie lekami, trochę bólu i powiedzmy dyskomfortu. Jakby sie udało i urodziła by takie dziecko umierałabym ze szczęścia, że mogłam jej pomóc. Gdyby mnie poprosiła nawet bym się nie zawahała.
Nie wiem czy potrafiłabym to zrobić dla kogoś zupełnie obcego i anonimowego.