Widok
a mi się właśnie wydaje,że wręcz przeciwnie- jest napiętnowanie tych, którzy zostają z dzieckiem w domu:) trzeba być zaradną super mamą od wszystkiego, tylko,że tak naprawdę jak ktoś tu napisał każdy potrzebuje do szczęścia czegoś innego i innym nic nie powinno być do tego ale tak niestety nie jest. Zawsze się znajdą osoby do krytykowania, często w rodzinie. Zostajesz w domu źle idziesz do pracy też niedobrze....:) Może to domena polaków tu się ciągle kogoś poucza i krytykuje.
gwiazdeczkoaniu nie wiem dlaczego az tak bardzo cie urazilo co tu napisaly bezdzietne. nitk tu nie potepia kobiet ktore wybieraja bycie z dzieckiem - tak jak napisalam chwala im za to bo to bardzo odpowiedzialne i wymagajace. mi sie tylko nie podoba narzucanie tego schematu wszystkim matkom bo nie wszystkim to odpowiada na dluzsza mete, tak jak ktos napisal szczesliwa matka- szczesliwe dziecko. a wogle to wiekszosc matek tu ma bardzo zdrowe podejscie do macierzynstwa i gratulacje. mam nadzieje ja tez bede miala podobne.
urodziłam gdy miałam 26 lat, w pażdzierniku córka skończy 6 lat, czyli pewne doświadczenie w byciu mamą mam :-) i powiem tak:
SZCZĘŚLIWA MAMA= SZCZĘŚLIWE DZIECKO. a każda z nas do szczęścia potrzebuje czegoś innego. i szanuję bardzo te kobiety-mamy, które siedzą w domu, jak te które wracają do pracy szybko..
SZCZĘŚLIWA MAMA= SZCZĘŚLIWE DZIECKO. a każda z nas do szczęścia potrzebuje czegoś innego. i szanuję bardzo te kobiety-mamy, które siedzą w domu, jak te które wracają do pracy szybko..
ja jestem za takim rozwiązaniem,że jednak matka powinna przy tym dziecku być jak najwięcej nie tylko przez pierwszy rok ale....
mieć wtedy odpowiednią pracę, a nie taką gdzie do nocy jej nie będzie. Jestem za pracą cześciowo w domu. Nie potępiam kobiet, które siedzą w domku, ważne żeby się jakoś realizować i rozwijać siebie.
Jeżeli ma się to szczęście,że facet zarabia bardzo dużo i jest w stanie zapewnić żonie jakieś zabezpieczenia jakby coś to jest idealnie. W niemczech ponoć jest zawód gospodyni domowa czy jakoś tak dla kobiet, które są w domu i zajmują się dziećmy (jakby nie było to też praca a nie leżenie do góry brzuchem) i taka kobietka potem ma emeryturę i świadczenia.
Z tym zostawaniem w domu to pewnie też duże znaczenie ma czy ktoś lubi swoją pracę. Niestety czasem jest swego rodzaju ucieczka w macieżyństwo jeżeli ktoś nie bardzo może znaleźć sobie miejsce na rynku pracy no i obecne realia...
mieć wtedy odpowiednią pracę, a nie taką gdzie do nocy jej nie będzie. Jestem za pracą cześciowo w domu. Nie potępiam kobiet, które siedzą w domku, ważne żeby się jakoś realizować i rozwijać siebie.
Jeżeli ma się to szczęście,że facet zarabia bardzo dużo i jest w stanie zapewnić żonie jakieś zabezpieczenia jakby coś to jest idealnie. W niemczech ponoć jest zawód gospodyni domowa czy jakoś tak dla kobiet, które są w domu i zajmują się dziećmy (jakby nie było to też praca a nie leżenie do góry brzuchem) i taka kobietka potem ma emeryturę i świadczenia.
Z tym zostawaniem w domu to pewnie też duże znaczenie ma czy ktoś lubi swoją pracę. Niestety czasem jest swego rodzaju ucieczka w macieżyństwo jeżeli ktoś nie bardzo może znaleźć sobie miejsce na rynku pracy no i obecne realia...
ja zostałam mamą tuz przed 30-tką czyli młoda nie bylam bardzo heheh :-) i to naprawdę nie jest kwestia tego czy to młoda kobieta czy juz bardziej dojrzała zostaje matką i wraca do pracy szybko lub nie , to zalezy jedynie od charakteru kobiety . Ja napewno nie żałuję , że wróciłam do pracy po 10 -m-cach to był dla mnie optymalny czas bo tak naprawdę to dziecko do 10-tego roku zycia potrzebuje sporej opieki matki bo w zasadzie wtedy dopiero może np. samo iśc do szkoły . Nie uważam tez abym coś stracila jak poszłam do pracy wręcz przeciwnie zyskałam :-) mam więcej cierpliwości do własnego dziecka, mogę w pracy odpocząć od niego, czas który spędzamy razem po moim powrocie z pracy jest bardziej efektywny niz wtedy gdy siedziałam w domu. Jestem lepiej zorganizowana, czas nie ucieka mi tak przez palce. Jak siedzisz w domu to zawsze masz niby czas jak nie odkurzysz dzisiaj to zawsze możesz jutro czy pojutrze , pozmywasz gary nie teraz to popołudniu - i czasem efekt jest taki , że dzień mija a ty nie zrobiłaś nic.
Jak pracujesz to wiesz , że musisz się zmobilizować do obowiązków domowych , że jak bedziesz to odwlekac to zbyt duzo rzeczy będzie potem do zrobiania naraz.
Jak pracujesz to wiesz , że musisz się zmobilizować do obowiązków domowych , że jak bedziesz to odwlekac to zbyt duzo rzeczy będzie potem do zrobiania naraz.
Podczytuję forum dla starszych mam (powyżej 35 rż.) i najczęściej żałują one, że przy pierwszych dzieciach, tak szybko wróciły do pracy. I minął ten niepowtarzalny okres, kiedy dziecko najszybciej się rozwija i najbardziej potrzebuje rodzicielskiej opieki. I teraz kiedy zostają mamami ponownie w wieku bardziej dojrzałym, angażują się w wychowanie dziecka bardziej, zostawiając pracę na dalekim, bocznym torze. Piszę o tym, ponieważ myślę, że warto uczyć się z czyichś doświadczeń, a nie na własnych błędach.
Rybalon - zgadzam się w 100%.
Trudne to wszystko i niestety, to my kobiety, musimy stawać przed takim wyborem.
Ja nie mam jeszcze dziecka, ale marzę o tym, że będzie nas z mężem stać na to, żebym chociaż przez pierwszy rok życia dziecka, była z nim w domu. Ale tak jak piszę, jeszcze dziecka nie mam. Więc wszytsko jeszcze może się zmienić i stwierdze, że jednak chce wrócić do pracy po macierzyńskim...kto to wie? A może wróce tylko na 1/2 etatu?
Myślę, że każda z nas wybiera takie rozwiązanie, które ją najbardziej satysfakcjonuje. I nie mozna nikogo potępiać.
Najgorsze jednak jest to, że masa kobiet MUSI wrócić do pracy od razu, bo z jednej pensji wyżyć się nie da, a bardzo chciałaby chociaż przez rok być z dzieckiem...
Trudne to wszystko i niestety, to my kobiety, musimy stawać przed takim wyborem.
Ja nie mam jeszcze dziecka, ale marzę o tym, że będzie nas z mężem stać na to, żebym chociaż przez pierwszy rok życia dziecka, była z nim w domu. Ale tak jak piszę, jeszcze dziecka nie mam. Więc wszytsko jeszcze może się zmienić i stwierdze, że jednak chce wrócić do pracy po macierzyńskim...kto to wie? A może wróce tylko na 1/2 etatu?
Myślę, że każda z nas wybiera takie rozwiązanie, które ją najbardziej satysfakcjonuje. I nie mozna nikogo potępiać.
Najgorsze jednak jest to, że masa kobiet MUSI wrócić do pracy od razu, bo z jednej pensji wyżyć się nie da, a bardzo chciałaby chociaż przez rok być z dzieckiem...
Każda kobieta jest inna , jedna może latami siedzieć w domku i gotować , sprzątać i niańczyć dzieci a inna potrzebuje pracy i kontaktów z ludżmi aby jej psychika nie oszalała.Myslę, że ani jednych ani drugich nie należy z tego powodu potępiać - kazdy żyje tak jak lubi albo jak może.
Ja osobiście nie rozumiem tylko tych , które choć mogłyby pracowac to siedzą w domu i potem narzekają , że do 1-go im nie starcza bo mąż kokosów nie zarabia , całkowicie uzależniają się od męża i jego zarobków nie myśląc o tym , że może stać się coś złego ( wypadek , zawał mężą cokolwiek co nie pozwoli mu pracowac). Nagle są zmuszone obudzic się ze snu , otwierają oczy i okazuje się , że 40-letniej kobiety, która przez 10 lat siedziała w domu nikt nie chce zatrudnić i śodków na utrzymaine rodziny nie ma wcale.
Potem taka kobieta co była kiedys np. księgową wypada już z obiegu (zmiany w przepisach i inne nowości ) i zmuszona sytuacją idzie do duzo gorszej pracy dlatego , zeby mieć na chleb.
A znam takie przypadki , że to mąż namawia do siedzenia w domu bo mu tak wygodnie gdy zonka nie pracuje ( choć kasy zbyt wiele nie ma ) bo obiadek ma o 17-tej podany i nie musi się martwić o nic.
Pamietajcie , że im dłużej sie nie podejmuje pracy zawodowej po urodzeniu dzieci tym trudniej ją potem dostać.
Myslę , że rozsądnie byłoby móc posiedziec z dzieckiem tak do roku a potem wracac do pracy - tylko nie zawsze to jest mozliwe , wiadomo jak trudno o żłobki i opiekunki no i te pensje , przy której czasem nie oplaca się wracac do pracy bo kabieta wszystko co zarobi oddawałaby opiekunce. Ehhhhhhh trudne to wszystko :-((
Ja osobiście nie rozumiem tylko tych , które choć mogłyby pracowac to siedzą w domu i potem narzekają , że do 1-go im nie starcza bo mąż kokosów nie zarabia , całkowicie uzależniają się od męża i jego zarobków nie myśląc o tym , że może stać się coś złego ( wypadek , zawał mężą cokolwiek co nie pozwoli mu pracowac). Nagle są zmuszone obudzic się ze snu , otwierają oczy i okazuje się , że 40-letniej kobiety, która przez 10 lat siedziała w domu nikt nie chce zatrudnić i śodków na utrzymaine rodziny nie ma wcale.
Potem taka kobieta co była kiedys np. księgową wypada już z obiegu (zmiany w przepisach i inne nowości ) i zmuszona sytuacją idzie do duzo gorszej pracy dlatego , zeby mieć na chleb.
A znam takie przypadki , że to mąż namawia do siedzenia w domu bo mu tak wygodnie gdy zonka nie pracuje ( choć kasy zbyt wiele nie ma ) bo obiadek ma o 17-tej podany i nie musi się martwić o nic.
Pamietajcie , że im dłużej sie nie podejmuje pracy zawodowej po urodzeniu dzieci tym trudniej ją potem dostać.
Myslę , że rozsądnie byłoby móc posiedziec z dzieckiem tak do roku a potem wracac do pracy - tylko nie zawsze to jest mozliwe , wiadomo jak trudno o żłobki i opiekunki no i te pensje , przy której czasem nie oplaca się wracac do pracy bo kabieta wszystko co zarobi oddawałaby opiekunce. Ehhhhhhh trudne to wszystko :-((
Gwiadeczkaania - pojechałaś po całości!
Przede wszystkim, to nie jest forum tylko dla posiadających dziecko. Jest to forum rodzina i dziecko. Rodzinę tworzy już mąż i żona.
Po drugie, jesteś strasznie bezmyślna - może są tu dziewczyny, które pragną dziecka, a nie mogą go mieć? I takie gadanie, że bezdzietnym może się tylko wydawać, jest bezlitosne. Trochę empatii!
I zgadzam się z walerką i innymi. Trzeba zachować we wszystkim równowagę. Dziecko jest najcudowniejszym darem, ale trzeba pamiętać też o innych i o sobie. Jeśli ktoś czuje się spełnionym w domu z dzieckiem - fantastycznie. Jeśli czuje, że będzie się lepiej czuła wracając do pracy i godząc ją z wychowywaniem dziecka - też fantastycznie. To każdego indywidualna sprawa.
Mam przyjaciółki, które nie uwazają mnie za gorszą, bo dziecka nie mam i nadal mamy fantastyczy kontakt i mnóstwo tematów do rozmów, nie tylko o dziecku. Myślę, że jak matka nie ma innych zainteresowań i przyjaciół, kiedy przychodzi dziecko na świat zapomina o reszcie świata i jak widać w niektórych przypadkach, uwstecznia się?
Przede wszystkim, to nie jest forum tylko dla posiadających dziecko. Jest to forum rodzina i dziecko. Rodzinę tworzy już mąż i żona.
Po drugie, jesteś strasznie bezmyślna - może są tu dziewczyny, które pragną dziecka, a nie mogą go mieć? I takie gadanie, że bezdzietnym może się tylko wydawać, jest bezlitosne. Trochę empatii!
I zgadzam się z walerką i innymi. Trzeba zachować we wszystkim równowagę. Dziecko jest najcudowniejszym darem, ale trzeba pamiętać też o innych i o sobie. Jeśli ktoś czuje się spełnionym w domu z dzieckiem - fantastycznie. Jeśli czuje, że będzie się lepiej czuła wracając do pracy i godząc ją z wychowywaniem dziecka - też fantastycznie. To każdego indywidualna sprawa.
Mam przyjaciółki, które nie uwazają mnie za gorszą, bo dziecka nie mam i nadal mamy fantastyczy kontakt i mnóstwo tematów do rozmów, nie tylko o dziecku. Myślę, że jak matka nie ma innych zainteresowań i przyjaciół, kiedy przychodzi dziecko na świat zapomina o reszcie świata i jak widać w niektórych przypadkach, uwstecznia się?
ja nie bede miala komu zostawic dziecka,wiec tak mi sie wydaje ze do 2 roku bede w domu,potem juz jakies przedszkole czy cos( ale czas pokaze)
rowniez sobie tego nie wyobrazam,tz tej monotonii zycia,ciagle to samo przez tyle miesiecy,oczekiwanie az maz wroci z pracy,napewno komfortowo nie bede sie czuła.wiec cos trzeba wykombinowac jak najszybciej:) a takie myslenie nie oznacza napewno ze nie kocha sie swojego dziecka,przeciwnie!jak mama i tata sa szczesliwi to dziecko tez bedzie:)
pozdro!
rowniez sobie tego nie wyobrazam,tz tej monotonii zycia,ciagle to samo przez tyle miesiecy,oczekiwanie az maz wroci z pracy,napewno komfortowo nie bede sie czuła.wiec cos trzeba wykombinowac jak najszybciej:) a takie myslenie nie oznacza napewno ze nie kocha sie swojego dziecka,przeciwnie!jak mama i tata sa szczesliwi to dziecko tez bedzie:)
pozdro!
ja niestety jak krystian był mały to czułam sie trochę w domu jak w więzieniu. Jednak należę do osób, które ciągle chcą być gdzieś w ruchu. Ale ten pierwszy okres szybko mija. Teraz jest już super, wiadomo obowiązki są i dziecko jeszcze nie na tyle samodzielne ale mamy dwie babcie i w razie czego zawsze możemy zostawić czy to na noc albo nawet na cały weekend. Przyznam się,że dzięki temu odczuwam pewnego rodzaju równowagę- jest czas dla dziecka i czas dla siebie. Teraz przy drugim będzie ciężej ale babcie nadal chętne:) Na wiosnę już spokojnie będzie dwójka nocować, bo ja nie wytrzymam długo bez pracy:) Niech żyją babcie! Gdyby nie one to by ciężko było.
Mnie dziecko może nie zmieniło, ale otworzyło trochę oczy na ważne sprawy a nie przejmowanie się i tracenie czasu na błahostki!
Mam w nosie głupie gadanie, nie tracę czasu na bzdety, spędzam całe dnie z Jaśkiem.
Bardzo chciałabym już wrócic do pracy- zatęsknić za nim. Rozumię pmagdalenę, nawet mi się pisac nie chce czemu i jak. Wiem, o czym mówi-pisze- mam to samo- synka kocham,- inaczej tyle bym z nim nie przesiedziała w domu:)- ale ciągnie mnie do zmiany w rytmie dnia, do porządnego ubrania się, zadbania o siebie a nie naparzania całe dnie w dresie, z marokańskim kitkiem na głowie:)- chce już poczuć że żyję wsród ludzi, a siedzenie w domu-jak ktoś musi, bo sa takie sytuacje to ok, ktoś lbi- niech sobie lubi , mnie nic do tego- ja nie lubię, mnie z dzieckiem nawet a nosi wszędzie.
Uważam, że kobieta , która nie mysli o powrocie do pracy to leniuch zwykły i osoba pozbawiona jakichkolwiek ambicji!To moje zdanie!
Jestesmy stworzone do rodzenia dzieci ale tez i zarabiania na nie i pracowania, a nie siedzenia ponad miarę!
Mam w nosie głupie gadanie, nie tracę czasu na bzdety, spędzam całe dnie z Jaśkiem.
Bardzo chciałabym już wrócic do pracy- zatęsknić za nim. Rozumię pmagdalenę, nawet mi się pisac nie chce czemu i jak. Wiem, o czym mówi-pisze- mam to samo- synka kocham,- inaczej tyle bym z nim nie przesiedziała w domu:)- ale ciągnie mnie do zmiany w rytmie dnia, do porządnego ubrania się, zadbania o siebie a nie naparzania całe dnie w dresie, z marokańskim kitkiem na głowie:)- chce już poczuć że żyję wsród ludzi, a siedzenie w domu-jak ktoś musi, bo sa takie sytuacje to ok, ktoś lbi- niech sobie lubi , mnie nic do tego- ja nie lubię, mnie z dzieckiem nawet a nosi wszędzie.
Uważam, że kobieta , która nie mysli o powrocie do pracy to leniuch zwykły i osoba pozbawiona jakichkolwiek ambicji!To moje zdanie!
Jestesmy stworzone do rodzenia dzieci ale tez i zarabiania na nie i pracowania, a nie siedzenia ponad miarę!
Pięknie napisane :D
Jedna moja znajoma przez całą moją ciążę raczyła mnie opowieściami, że ONA nie chce jeszcze dzieci, ze jej nie kręcą itp. itd. A co mnie to obchodzi? Byłam w ciąży zagrożonej, pierwszą zresztą straciłam wiele lat temu i doprawdy nie mogłam pojąć tych jej tekstów. Tym bardziej, że nigdy nie pytałam o jej plany dotyczące założenia rodziny czy posiadania dziecka. Ja swojego malucha bardzo chciałam i nie wiem czemu byłam "traktowana" takimi opowieściami. Mam wrażenie, że bezdzietne kobiety chcą się jakoś usprawiedliwić w oczach reszty.
Jedna moja znajoma przez całą moją ciążę raczyła mnie opowieściami, że ONA nie chce jeszcze dzieci, ze jej nie kręcą itp. itd. A co mnie to obchodzi? Byłam w ciąży zagrożonej, pierwszą zresztą straciłam wiele lat temu i doprawdy nie mogłam pojąć tych jej tekstów. Tym bardziej, że nigdy nie pytałam o jej plany dotyczące założenia rodziny czy posiadania dziecka. Ja swojego malucha bardzo chciałam i nie wiem czemu byłam "traktowana" takimi opowieściami. Mam wrażenie, że bezdzietne kobiety chcą się jakoś usprawiedliwić w oczach reszty.
Dziewczyny bez dzieci ! Nie jesteście uboższe. Po prostu dla mnie w tej chwili dziecko to temat nr1 a osoby bezdzietne mają mniej w tym temacie do powiedzenia. Co by nie było - to są moje osobiste odczucia jakoś świeżo upieczonej mamuśki, która przeżywa każdy uśmiech maleńkiej. Za kilka miesięcy mi przejdzie i wrócę do normy. I do świata. ;-)
Nie sądzę by dziecko zmieniało ludzi, ale na pewno wydobywa z nas pewne cechy, jak cierpliwość, czułość i miłość, których pokłady w nas dotąd drzemały. :-)
Nie sądzę by dziecko zmieniało ludzi, ale na pewno wydobywa z nas pewne cechy, jak cierpliwość, czułość i miłość, których pokłady w nas dotąd drzemały. :-)
po macierzyńskim wróciłam do pracy... na szczęście tylko na dwa miesiące. Mimo, iż całą ciązę gadałam tylko o powrocie do pracy, jak mały się urodził "coś" się zmieniło. Do czasu porodu wydawało mi się, że najlepiej byloby urodzić w piątek, by w poniedziłek już móc stawić się w pracy. Kiedy jednak nadszedł ten czas, był to dla mnie koszmar. Szczerze, to przez 4 miesiące macierzyńskiego, przez dobre 2 przeżywałam, że zaraz się on skończy. Popracowałam 2 miesiące i znów siedzę w domku z maluchem i jest fantastycznie. Wcale nie jest nudno. Nie uważam, że spędzam dzień między kupą a karmieniem. Można tyle fantastycznych rzeczy robić, a co najważniejsze być z moim skarbem, widzieć jak rośnie, jak się zmienia. Przez czas kiedy pracowałam miałam właśnie wrażenie, że każdy dzień jest taki sam i opiera się tylko na tym, że praca, dom, obiad, godzina zabawy z małym, kąpanie i idzie spać. Było to straszne. To co mam teraz nie zamieniłabym na nic na świecie.


