Widok
dentysta WIEWIÓRKA w Gdyni - odradzam
Byłam z 20 miesięcznym synkiem na WIZYCIE ADAPTACYJNEJ. Polegała ona na tym, że Pani dentystka położyła go siłą (asystentka pomagała!) i wsadziła mu ręce do buzi. Dziecko wiadomo - płakało, krzyczało, wyrywało się. W nagrodę, że był dzielny dostał ............ LIZAKA!!!!! Koszt 65 zł. Nigdy tam nie wrócę. Żenada i krzywdzenie dziecka. Przestrzegam, żebyście nie dały się nabrać na świetną stronę www i wrażenie kolorowej poczekalni.
Akurat moje dziecko otwiera samo buzię, pięknie sam myje zęby, mówi i rozumie co się do niego mówi, ale tam nikt się tym nie przejął. Wchodził zaciekawiony, wyszedł zapłakany. Potraktowali go jak RZECZ, a nie jak człowieka. Po nazwie wizyta adaptacyjna spodziewałam się pokazania gabinetu, siedzenia na fotelu, zabawy jakimiś narzędziami, może otwarcie buzi i zajrzenie. Żeby nabrał pozytywnego nastawienia i nie bał się przyjść za jakiś czas na kontrolę.
Masakra - a chcieliśmy tam kiedyś pójść z synkiem; Ostatecznie byliśmy na sam początek w Gdańsku u mojej dentystki. Ot tak poprosiłam aby pokazała Młodemu jak jest w gabinecie. Siedział u mnie na kolanach i patrzył jak pani zagląda mi do buzi. Kolejną wizytę mieliśmy w Gdyni na grabówku, kiedy myślałam że coś się dzieje z ząbkami. I znowu bardzo miła dentystka, która czekała aż synek sam otworzy buzię :) Nie rozumiem jak można tak się zachować ?? jeszcze w gabinecie reklamowanym dla dzieci ?
Nie wiem jak w Gdyni ale my byliśmy w gdańskiej wiewiórce jak syn miał około 1,5 roku i niczego takiego nie było. Lekarka miła nie robiła nic na siłę,a wręcz mnie uczuliła(po tym jak pokazała małemu gabinet, coś opowiedziała i nawet mógł lusterkiem popatrzeć mamie w buzi z czego był bardzo zadowolony),że jak będzie płakał to przerwiemy i nie będziemy robić nic na siłę. Na szczęście syn grzecznie dał sobie zajrzeć do buzi i na koniec dostał lizaka. Jedynie co mi się tam nie podoba to cena :/
u nas w Wiewiór-ce tak samo. Panie nie podjęły ŻADNEGO wysiłku żeby zachęcić dziecko do otworzenia buzi. Nie pogadały, nie pokazały zabawek, nie pokazały bajki w tv. Wszystkiego tego można było spróbować skoro płaciłam 77zł chyba. Myślałam, że za takie właśnie "cyrki" się tyle płaci za wizytę adaptacyjną, A one od razu siłą, aż do krwi go pohaczyły w buzi. Wyglądało jakby chciały jak najszybciej mieć z głowy.
Chodzę z nim do pediatry, która z nim rozmawia, pokazuje zwierzątka, bada mamę stetoskopem, zagląda tacie do gardła ... i wtedy prosi dziecko o pokazanie gardła, - więc można się wysilić, w Wiewiórce tego wysiłku nie było,
Chodzę z nim do pediatry, która z nim rozmawia, pokazuje zwierzątka, bada mamę stetoskopem, zagląda tacie do gardła ... i wtedy prosi dziecko o pokazanie gardła, - więc można się wysilić, w Wiewiórce tego wysiłku nie było,
ja mieszkam w Gdyni i jeździłam do wiewiórki w gdańsku, było ok ale najbardziej wkurzało mnie czekanie, zawsze było opóźnienie 30-60 minut i moje dziecko przez ten okres czekania widziało mnóstwo płaczu i histerii maluchów opuszczających gabinet. Jak tylko wiewiórka rozpoczęła działalność w gdyni natychmiast to chciałam sprawdzić i tak, jest ślicznie, nowocześnie, zero czekania i żadnych innych dzieci, ale ceny??? szok!!! leczenie trwało 2 minuty a zapłaciłam 300 zł
Ja byłam z synkiem w Gdańsku u studentów jak miał ponad 2 latka i nie było płaczu.Usiadł ze mna na kolanach i studen wszystko mu wytłumaczył i mógł powietrzem popsikać pokazali słonia który pije wode i nadmuchali rękawiczke coś tam namalowali.Mały otwieral buzie tylko jak zapalił światło i dał sobie zrobić lakowanie.Więc nie musi dziecko płakać a pozatym skoro płacisz to chyba wizyta zawsze trwa chociaż te 10-20 min. i tyle należy poświęcić dziecku na zapoznanie się z gabinetem i lekarzem a nie 2-5 min,
06.07.2009r. - 3705g, 60 cm, synuś,
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu
20.02.2015r.-26.04.2015r.-10tc - Aniołek
20.04.2017r.-przewidywany termin porodu


