Widok
mi właśnie tydzień temu zdiagnozowano wczesną niedoczynnosć . Byłam u Pani doktor Kmieć w diagnosie Osowa . Bardzo miła Pani , wizyta trwała prawie 50 minut , pytała o wszystko , badała sprawdzała no i niestety zapisała mi hormony (bardzo jestem na nie ,co do hormonów no ale musze ). Nie mam porównania do innych lekarzy ale wiem że ta ma doktorat z tej dziedziny i na mnie wywarła dobre wrażenie . Nastepna wizyte mam za 2 miesiace to się dopiero okaze czy dobrze dawke mi dobrała. Wizyta tam kosztuje 140 zł .
Też polecam dr Stefanowicz-Kujawę. Chodziłam do niej przez kilka lat pod koniec lat 90-tych. Miła, zaangażowana w to co robi i dokładna. Po 15 latach trafiłam na jednokrotną wizytę. Co prawda odniosłam inne wrażenie, ale może to było tylko wrażenie. Po prostu potrzebowałam samego endokrynologa nie ginekologa-endokrynologa.
to chyba nie bylo "wrazenie". Wiele osob uwaza, ze p. kujawa-stefanowicz bardzo sie zmienila, na gorsze. Duza takich wpisow jest na forum. Sama doswiadczylam zlych wizyt w 2005, 2006 roku. Wczesniejsza wziyta, w roku 2002, byla ok. Od pewnego momentu wizyty (platne!) zaczely sie odbywac w takim pospiechu, ze czujesz, ze kazde Twoje pytanie to juz absolutnie za duzo dla Pani doktor. Raz poprosilam ja o badanie palpacyjne piersi, bo wydawalo mi sie, ze czuje jakies zgrubienie i jako bardzo mloda dziewczyna nie bylam pewna, czy panikuje, czy rzeczywiscie cos tam jest. Pani doktor skwitowala moja prosbe slowami: "Na pewno dobrze sama je pani bada" i nawet ich nie dotknela. Mam tez watpliwosc, czy nie namawia niepotrzebnie na wymrazanie nadzerek, bo gdy konsultowalam jej sugestie u innego ginekologa powiedzial, ze nie widzi wskazan u mnie patrzac na wynik kolposkopii a poza tym wypalanie/wymrazanie nadzerek to bujda na resorach (zabieg najczesciej niepotrzebny, nieuzasadniony), stosowane juz glownie tylko w Polsce.
No to faktycznie niezbyt miłe-szczególnie z tymi piersiami. Jak nie ginekolog powinien to potraktować poważnie to kto? A wiem jak zmiany w piersiach potrafią wystraszyć szczególnie jak się miało takie przypadki w rodzinie. Mi czasami wydawało się, że za często i mocno je bada. Często myślałam, że to niepotrzebne. Zawsze jednak robiła mi badania hormonalne, wątrobowe, cholesterol a nawet (ówczesnej 27 latce) na gęstość kości. Z tym, że to było jeszcze w przychodni endokrynologicznej na Katarzynki. Nigdy nic mi nie mówiła o tarczycy. Kilka lat później chciałam do niej iść z małym problemem ginekologicznym i chyba nie było wolnych terminów. Trafiłam do innego ginekologa-endokrynologa, który na moje przywitanie odpowiedział, że mam problemy z tarczycą. Bez badań. I tak rozpoczęło się moje niepotrzebne leczenie endokrynologiczne wysokimi dawkami sztucznych hormonów. Myślę, że jakbym uparła się poczekać na dr Kujawę to sprawy miałyby szczęśliwszy obrót. Albo może nikt by mi nie przepisywał tak drastycznie wysokich dawek. Wg lekarki z którą konsultowałam się kilka lat temu nie powinnam być leczona euthyroxem.
Ta inna od pani dr Kujawy - lekarka stwierdziła problemy tarczycowe bez zleconych badań-ja jednak te badania robiłam już wcześniej. Moja mama ma chorą tarczycę a i w dalszej rodzinie są takie problemy. Znając te wyniki, znając już pewne reguły w leczeniu tarczycy też przychylam się do opinii lekarza z którym to konsultowałam.