Widok
hihi wyobrazam sobie ta zdenerwowana swiadkowa hihi.
Ja zapomnialam welonu na plener ale wrocilismy po niego...po pleneze zorjetowalam sie ze nie mam podwiazki....w kosciele podczas ..."milosc....wiernosc...."parsknelam smiechem......na szczescie szybko sie pozbieralam....a moj slubny podczas nakladania obraczek siegną po swoja (duza)obraczke .ach bylo cudownie
Ja zapomnialam welonu na plener ale wrocilismy po niego...po pleneze zorjetowalam sie ze nie mam podwiazki....w kosciele podczas ..."milosc....wiernosc...."parsknelam smiechem......na szczescie szybko sie pozbieralam....a moj slubny podczas nakladania obraczek siegną po swoja (duza)obraczke .ach bylo cudownie
ja przed załozeniem obrazczki mojemu mezowi miałam ja najpier pocałować ale zapomniałam(ksiadz mi na szczęscie delikatnie przypomniał)
ale na sam koniec zespół długo nam grał i nie wiedzielismy czy mamy stac i czekac czy wyjśc juz i nie poczekalismy na marsza mendelsona
Aha i przed slubem zapomnielismy dac kartek od spowiedzi ale swiadek zaniósł po slubie
ale na sam koniec zespół długo nam grał i nie wiedzielismy czy mamy stac i czekac czy wyjśc juz i nie poczekalismy na marsza mendelsona
Aha i przed slubem zapomnielismy dac kartek od spowiedzi ale swiadek zaniósł po slubie
Ponieważ my bylismy osiem lat po slubie cywilnym, to nie kupowalismy nowych obraczek na koscielny, bo i tak ich nie nosimy.
Kiedy Grzesiek juz włożył mi moją na palec, to ja zaczełam wkładać jemu i nie weszła. Zaczęłam wciskać na siłę, na to ksiądz do ministranta: " mamy jakąś wazelinę?"
No i oczywiście była kupa smiechu.
Kiedy Grzesiek juz włożył mi moją na palec, to ja zaczełam wkładać jemu i nie weszła. Zaczęłam wciskać na siłę, na to ksiądz do ministranta: " mamy jakąś wazelinę?"
No i oczywiście była kupa smiechu.
a u nas było tak: na przysiędze lekki smiech (nie wiem czemu..przeciez to miała być poważna i stresująca sprawa...) potem zostawiłam kwiatka (miałam jedna różyczkę) w kościele..no i tak nam sie spieszyło do wyjścia, ze ksiądz się jeszcze modlił a my sie zebraliśmy..ale ciocia nas zatrzymała - tak więc na bacznośc ładnie stanęłismy za świadkami :):) ksiądz lekko zdezorientowany się na nas spojrzał, ale co tam - przyjemne wspomnienia nie tylko dla nas ale i dla znajomych :):) No i oczywiście marsz weselny zaczął grać jak bylismy już w drzwiach kościoła :):) na szczęście kilkoro znajomych wyszło wcześniej to chociaz na gości nie musieliśmy przed kościołem czekać...no i więcej "wpadek" nie było..jeszcze tylko mały "lot" pod knajpką na schodach - oczywiście zaplątałam się w sukienkę :):) ogólnie fajne wspomniania... :):) szkoda, że to już po wszystkim...
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]

[/url]
a u mnie: do ołtarza prowadził mnie ojciec (szczupły wysoki energiczny człowiek który stawia duże kroki i do tego szybko); kośćiółek nie duży a moj ojciec szybki - zanim skrzypki zaczęły porządnie grać na wejście stałam przy ołtarzu :) (nie pomogło: "tato zwolnij"!); w czasie przysięgi - ksiądz podsunął nam tackę z obrączkami i wyszeptał "weźcie" - wzieliśmy i dobrze że ksiądz miał refleks bo byliśmy już w połowie palca a to okazało się że za szybko, że mieliśmy tylko sobie je wcześniej przytrzymać (?). i tyle; niby nic a ile pozytywnych emocji te chwile w nas wzbudziły :)
a ja sie zaczelam jakac i seplenic przy "Boże wszechmogący" w przysedze małżenskiej...a przede wszystki nikt nie wpadl na pomysl ,lacznie ze mna zeby odwiazac mi tren na zdjecia w plenerze i na zadnym zdjeciu ani z koscila ani wesela ani pleneru nie widac ze mialam suknie z trenem.... a tak o tym trenie marzylam...no i zapomnialam pocalwoac obraczke meza, ale ksiadz mi przypomnial :) i malo sie nie wyrznelam pod oltarzem... maz mial serce w gardle czy biec za mna i podnosic czy jakos pprzejde...:))))
ładne pare lat temu moja mama była na weselu gdzie panna młoda w trakcie przysięgi dostała bólów porodowych i ksiądz musiał przyspieszyć tempo- i po ceremoni slubnej jechała prosto na porodówke :)
wesele oczywiscie się odbyło i wszyscy bawili się znakomicie, bo co chwila pili za zdrowie panny młodej i potomka :D
wesele oczywiscie się odbyło i wszyscy bawili się znakomicie, bo co chwila pili za zdrowie panny młodej i potomka :D
ja również zapomniałam pocałowac obrączkę (Wojtek po nałożeniu całował moją obraczkę już na dłoni) i zorientowałam się jak już wsunęłam ją do końca:)
Nasza oprawa muzyczna była jedną wielką wpadką, ale nie myśmy ją aranżowali...
Pod koniec czekaliśmu na Mendelsona, ale stalibyśmy tam jeszcze z minutę więc ruszyliśmy od ołtarza przy jakiś dziwnych pieśniach...
Jak już byliśmy przy drzwiach zabrzmiał Mendelson...szkoda, bo marzyła by odejść od oltarza przy Takim Utworze...:(

Nasza oprawa muzyczna była jedną wielką wpadką, ale nie myśmy ją aranżowali...
Pod koniec czekaliśmu na Mendelsona, ale stalibyśmy tam jeszcze z minutę więc ruszyliśmy od ołtarza przy jakiś dziwnych pieśniach...
Jak już byliśmy przy drzwiach zabrzmiał Mendelson...szkoda, bo marzyła by odejść od oltarza przy Takim Utworze...:(


ja przy przysiędzę zamiast "nie opuszczę" prawie palnęłam "nie odpuszczę" ;) trenu też do zdjeć nie odpięłam no i mam jedno zdjecie z trenem w kościele.. nasz oragnista zaginął w akcji i modlitwę do Ducha Świętego mieliśmy a'cappela w wykonaniu naszego przyjaciela ;) moja świadkowa nie pojechała z nami w plener bo albo padało albo było wilgotno a ona siedziała dwie godziny u fryzjera i nie miałam sumienia zniszczyć jej fryzurki (pewnie by klapła)..
Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli.
Moja świadkowa zapomniała zabrać ze sobą dowodu osobistego. Zostawiła w domu u moich rodziców (Gdynia) a przypomniało nam się w Gdańsku prawie pod kościołem. Na szczęście okazał się niepotrzebny :)
W poniedziałek pojechaliśmy na sesje na wydmy do Łeby. Samochód zostawiliśmy na parkingu, pojechaliśmy obładowani melexem 6 km do wydm i przy przebieraniu okazało się że buty mojego męża zostały w samochodzie:) Dlatego większość zdjeć jest na boso a niektóre o takie: :)

W poniedziałek pojechaliśmy na sesje na wydmy do Łeby. Samochód zostawiliśmy na parkingu, pojechaliśmy obładowani melexem 6 km do wydm i przy przebieraniu okazało się że buty mojego męża zostały w samochodzie:) Dlatego większość zdjeć jest na boso a niektóre o takie: :)

Ja też zapomniałąm odpiąc trenu i nei mam żadnego zdjecia, mój mąż jak zakładał koszulę przed ślubem to sie zorientował z ema dwa lewe rękawy :) Mąż zapomniał wziąć wiązanek jak jechał do mnie, al ena szczęście moja siostrea była przytomna, staliśmy chyba 3 minuty przed głównym ołtarzem czekając na mendelsona:), na weselu wyszedł mi drut z sukienki:) i jeszcze kilka takich drobnych śmiesznych rzeczy, które przed ślubem stanowiłyby tragedie, ale po są miłym wspomnieniem
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]

[/url]
A ja zapomniałam założyć podwiązki:( i zorientowałam się dopiero we... wtorek, podczas sięgania jakiejś innej rzeczy z szafki, gdzie owa podwiązka sobie leżała.:))
Ale do mega wpadki zaliczam to, że już po ceremonii zaślubin, kiedy wsiedliśmy do auta i mieliśmy odjeżdżać na salę- nasz samochód... nie odpalił. W rezultacie "pożyczaliśmy" prąd z samochodu mojego Taty:))) Dodam, że auto to zabytkowy jaguar, za który zapłaciliśmy full kaski. Ale co tam- teraz mamy co wspominać:)))
Ale do mega wpadki zaliczam to, że już po ceremonii zaślubin, kiedy wsiedliśmy do auta i mieliśmy odjeżdżać na salę- nasz samochód... nie odpalił. W rezultacie "pożyczaliśmy" prąd z samochodu mojego Taty:))) Dodam, że auto to zabytkowy jaguar, za który zapłaciliśmy full kaski. Ale co tam- teraz mamy co wspominać:)))
Matyda, ur. 15.10.2008; 3430g, 54 cm
u nas w czasie przysięgi , gdy ksiądz zapytał czy chcemy zawrzeć związek małżenski roczny bratanek Łukasz zaczął podpowiadać: niee nieee
a wczesniej moja sześcioletnia kuzynka która niosła nam obrączki, nie zorientowała się że ma iśc za księdzem, ja się ocknełam żeby jej podpowiedziec gdy ksiądz był już w 1/3 drogi, więc ona ruszyła kurcgalopem, dobrze ze obraczek nie pogubiła;)
a wczesniej moja sześcioletnia kuzynka która niosła nam obrączki, nie zorientowała się że ma iśc za księdzem, ja się ocknełam żeby jej podpowiedziec gdy ksiądz był już w 1/3 drogi, więc ona ruszyła kurcgalopem, dobrze ze obraczek nie pogubiła;)
a oto nasza wpadka.............!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mój mąż zamiast włożyc mi moja obraczke włozył wielką swoją ( róznica rozmiarów 13 a 21 ) i ja chcac nieCHCAC załozylam mu do polowy moja....ksiaqdz sie zdziwil i pyta : co jest?? szybko zamieniajcie...
troche mnie ten incydent odstresował a ksiadz mówił ze pierwszy raz cos takiego mu sie zdarzyło:)
Mój mąż zamiast włożyc mi moja obraczke włozył wielką swoją ( róznica rozmiarów 13 a 21 ) i ja chcac nieCHCAC załozylam mu do polowy moja....ksiaqdz sie zdziwil i pyta : co jest?? szybko zamieniajcie...
troche mnie ten incydent odstresował a ksiadz mówił ze pierwszy raz cos takiego mu sie zdarzyło:)
Nie przeprasam za bledy
Hmm u nas chyba nie było większych wpadek, jedna to taka że o mało się nie wyrżnęłam na początku bo dywan się podwinął, nie podeszliśmy do bocznego ołtarza. Po mszy chcieliśmy za szybko wyjść i woógle pomyliło się kościelnemu i zgasił nam wszystkie światła ale zaraz zapalił i przy marszu Mendelsona mogliśmy spokojnie wyjść...Na plener slubny nie zabrałam parasolki na którą się zrzucałam, ale byłam zła jak sobie o tym przypomniałam. Tak więc nie mam ani jednego zdjęcia z nią :)
ja tez nie miałam żadnych wpadek .... jedno co mi przychodzi do głowy.... weszliśmy na salę ... goście składali nam życzenia ... po życzeniach zasiadali do stołu a nasz grajek w tym momencie chciał zrobić losowanie winietek (ogłosił to przez mikrofon) ...... na szczęście szybko się wyjaśniło, że to ma być póżnym wieczorem :) a goscie chyba i tak nie zajażyli wogóle o co chodzi..
1.Ja byłam na takim slubie, gdzie przyjeżdżamy do kościoła a tu wszystko zamknięte na głucho. Biegaliśmy dookoła kościoła w poszukiwaniu otwartych drzwi i młodej pary... nawet ksiądz (nasz znajomy, który miał dawac ślub) szukał otwartego wejścia. W końcu udało się. Dodam jeszcze, że strasznie lało. Weszlismy jakimś tylnym wejściem, młoda para też. Kościelny dopiero na 15 min przed slubem raczył otworzyć głowne wejście.
2. Na innym slubie panna młoda utknęła obcasem w takiej metalowej wycieraczce a ksiądz juz po Nich wyszedł i mieli iśc do ołtarza, ale jakoś się wyplątała (chyba świadkowa jej pomogła).
2. Na innym slubie panna młoda utknęła obcasem w takiej metalowej wycieraczce a ksiądz juz po Nich wyszedł i mieli iśc do ołtarza, ale jakoś się wyplątała (chyba świadkowa jej pomogła).
Wesele w Rumii, czerwiec 2009, hotel
Ok. 22:30, goście siedzą i jedzą kotlety (przerwa między zabawą na pogaduchy), akurat szukałem fajnego miejsca przy scenie na postawienie drugiej kamery na statywie i poczułem dziwny zapaszek, zaczęliśmy rozmawiać z fotografem że pewnie zespół który przywiózł światło, zostawił włączoną maszynę do dymu i korzysta z najtańszego płynu (tanie płyny śmiedzą). Po około 10 minutach zapach był dużo mocniejszy i intensywniejszy i nagle pojawiły się płomienie (!)
Zespół podpalił scenę.
Tak niestety może się skończyć branie sprzętu razem z dj’em/zespołem. Niestety mogą być dobrzy puszczaniu muzyki/śpiewaniu itp. Ale nie mają pojęcia o technice. Podłączyli Nagłosnienie i oświetlenie pod jedno przyłącze (z zabezpieczeniem 16A więc w ogóle cud że działało), przedłużaczem z castoramy i przekroju 3x0,75. Przedłużacz się stopił w tak niefortunny sposób że nie wywaliło korków w hotelu tylko zapalił dekoracje na oczepiny z bibuły.
To był największy FUCKUP jaki widziałem. Pan młody sporej postury myślałem że nożem do torta pokroi ten zespół.
W ogóle sam zespół to była ciekawa sprawa, mieli repertuar obszerny i co ciekawe prawie wszystko było na żywo, a wyglądali jak banda informatyków z Liceum.
Ok. 22:30, goście siedzą i jedzą kotlety (przerwa między zabawą na pogaduchy), akurat szukałem fajnego miejsca przy scenie na postawienie drugiej kamery na statywie i poczułem dziwny zapaszek, zaczęliśmy rozmawiać z fotografem że pewnie zespół który przywiózł światło, zostawił włączoną maszynę do dymu i korzysta z najtańszego płynu (tanie płyny śmiedzą). Po około 10 minutach zapach był dużo mocniejszy i intensywniejszy i nagle pojawiły się płomienie (!)
Zespół podpalił scenę.
Tak niestety może się skończyć branie sprzętu razem z dj’em/zespołem. Niestety mogą być dobrzy puszczaniu muzyki/śpiewaniu itp. Ale nie mają pojęcia o technice. Podłączyli Nagłosnienie i oświetlenie pod jedno przyłącze (z zabezpieczeniem 16A więc w ogóle cud że działało), przedłużaczem z castoramy i przekroju 3x0,75. Przedłużacz się stopił w tak niefortunny sposób że nie wywaliło korków w hotelu tylko zapalił dekoracje na oczepiny z bibuły.
To był największy FUCKUP jaki widziałem. Pan młody sporej postury myślałem że nożem do torta pokroi ten zespół.
W ogóle sam zespół to była ciekawa sprawa, mieli repertuar obszerny i co ciekawe prawie wszystko było na żywo, a wyglądali jak banda informatyków z Liceum.
ja sama pakowałam mężowi obrączke na środkowy palec:)! i oczywiście nie mogłam założyć. Męczyłam sie dość długo aż w końcu ksiądz mnie uświadomił:) oczywiście wiedziałam na który trzeba palec sama nie wiem to chyba jednak nerwy. A mąż zamiast mi pomóc to stał i patrzył. Chciałam go potem walnąć wiązanką za taki brak współpracy:) Ksiądz zażartował,że to tylko symbol ale kawałek złota zawsze się przyda:)
Trzeba było chyba próbe nakładania obrączek wcześniej zrobić:)
Trzeba było chyba próbe nakładania obrączek wcześniej zrobić:)
U nas ogólnie było "normalnie" tylko mąż przysiągł, że nie dopuści mnie aż do śmierci ;)) ale to podobno często się zdarza hehe. No i troszkę się poszturchaliśmy przy odchodzeniu od ołtarza, każdy chciał okręcić wokół siebie małżonka, aby potem rządzić :)
na naszym slubie podczas pojscia do oltarza calkiem na poczatku mszy sw. potknelam sie o dywan ale na szczescie sie nie przewrocilam bo przytrzymal mnie moj maz, no i jeszcze jedno przy przesiedze koscielny wylaczyl mi mikrofon i czywiscie parsknelam smiechem a on go akurat wlaczyl... ;) chyba nic wiecej nam sie nie przytrafilo, chyba ze cos mi sie przypomni to napisze :)
U mnie wpadka była w sumie jedna, ale mogła być potężna ;-)
Tort składał się z 5 pięter. Nie było możliwości, żeby wjechał na salę już złożony, więc zrobiliśmy z tego małe show - stojak czekał, a 5 osób wnosiło po jednym piętrze i składany był na oczach gości (DJ fajnie to rozegral, bo puścil nam muzykę taką, przy jakiej zwykle bokserzy wchodzą na ring - super efekt).

No i niestety, koleżance, która szla jako druga, w wejściu do sali jej piętro tortu poleciało na ziemię. To znaczy, jakoś nad samą ziemią zostało złapane przez osoby, które się rzuciły na ratunek. Dzięki temu tylko się różyczki trochę pogniotły, a sam tort się nie rozpadł. I większość gości nawet nie zauważyła, że coś takiego się stało... mogliśmy tort "wykorzystać". jakby się rozmazał, byłoby gorzej - to bylo jedno z największych pięter, mogłoby zabraknąć...
Najbardziej mnie zastanowiła moja reakcja: Gdzie jest fotograf? Tort leży, trzeba zdjęcie zrobić! No ale nie leżał na tyle długo, żeby zdjęcie powstało... ;-)
Tort składał się z 5 pięter. Nie było możliwości, żeby wjechał na salę już złożony, więc zrobiliśmy z tego małe show - stojak czekał, a 5 osób wnosiło po jednym piętrze i składany był na oczach gości (DJ fajnie to rozegral, bo puścil nam muzykę taką, przy jakiej zwykle bokserzy wchodzą na ring - super efekt).

No i niestety, koleżance, która szla jako druga, w wejściu do sali jej piętro tortu poleciało na ziemię. To znaczy, jakoś nad samą ziemią zostało złapane przez osoby, które się rzuciły na ratunek. Dzięki temu tylko się różyczki trochę pogniotły, a sam tort się nie rozpadł. I większość gości nawet nie zauważyła, że coś takiego się stało... mogliśmy tort "wykorzystać". jakby się rozmazał, byłoby gorzej - to bylo jedno z największych pięter, mogłoby zabraknąć...
Najbardziej mnie zastanowiła moja reakcja: Gdzie jest fotograf? Tort leży, trzeba zdjęcie zrobić! No ale nie leżał na tyle długo, żeby zdjęcie powstało... ;-)
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html
A z wpadek innych, okołoślubnych - jak robiłam tydzień po ślubie w Niemczech imprezę dla rodziny w Polsce, to o 7.40 rano dostałam smsa z zakładu fryzjerskiego, że z powodu choroby pracownika muszą odwołać czesanie. A byłam umówiona na 8.00... Jak ich zapytałam, czy mam sama robić sobie upięcie ślubne, żadnej mądrej odpowiedzi nie dostałam... No i w końcu wywalczylam tyle, że mogłam pojechać do fryzjerki do domu i tam mnie uczesała (ale co czasu i nerwów stracilam, to moje). Przy tym okazało się, że wcale nikt nie był chory, tylko im cię coś z urlopami pochrzanilo i zapomniały o moim czesaniu.
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html
Swojego jeszcze nie miałam ale napiszę o wpadkach innych - takie życie:)
Primo - wszyscy goście przy wejściu na salę dostali lampki z szampanem (najpierw miał być toast a zyczenia po). Ale któraś z ciotek się "wychyliła" i z szampanem w rece idzie do Młodych a za nią (nie słuchając próśb orkiestry) owczym pędem cała reszta gości. Efekt był taki, że oboje Młodzi byli upaprani szampanem - strasznie to wygladało:( Młoda płakała przez pół wesela:(
Duo - dwaj kelnerzy wnoszą na salę taneczną ogromny, okazały tort weselny na stelażu. Gdy byli ok 2 - 3 mertów od stolika perkusista chciał to uczcić i walnął za mocno w bębny, że jeden z kelnerów się przestraszył i potknął - tort znalazł się na podłodze:( Na sali kompletna cisza:( Sytuację uratował ojciec pana Młodego i tak jakby tak miało być, bez ceregieli wziął mikrofon od kapeli i "a teraz moi drodzy na osłodzenie tortu Gorzko dla Asi i Michała po czym podchodzimy z talerzykami do Młodych, którzy z serdecznym uśmiechem i radością poczęstują was słodkosciami. Spieszymy się, spieszymy gdyż dokładka nie dla wszystkich wystarczy!"
Młodzi zebrali prawie wszystko z góry, to co nie dotykało podłogi - resztę kelnerzy sprzatneli i mimo wszystko zostały dobre wspomnienia. Nikt nie miał wśród znajomych na weselu takiego "wejscia smoka":)
Primo - wszyscy goście przy wejściu na salę dostali lampki z szampanem (najpierw miał być toast a zyczenia po). Ale któraś z ciotek się "wychyliła" i z szampanem w rece idzie do Młodych a za nią (nie słuchając próśb orkiestry) owczym pędem cała reszta gości. Efekt był taki, że oboje Młodzi byli upaprani szampanem - strasznie to wygladało:( Młoda płakała przez pół wesela:(
Duo - dwaj kelnerzy wnoszą na salę taneczną ogromny, okazały tort weselny na stelażu. Gdy byli ok 2 - 3 mertów od stolika perkusista chciał to uczcić i walnął za mocno w bębny, że jeden z kelnerów się przestraszył i potknął - tort znalazł się na podłodze:( Na sali kompletna cisza:( Sytuację uratował ojciec pana Młodego i tak jakby tak miało być, bez ceregieli wziął mikrofon od kapeli i "a teraz moi drodzy na osłodzenie tortu Gorzko dla Asi i Michała po czym podchodzimy z talerzykami do Młodych, którzy z serdecznym uśmiechem i radością poczęstują was słodkosciami. Spieszymy się, spieszymy gdyż dokładka nie dla wszystkich wystarczy!"
Młodzi zebrali prawie wszystko z góry, to co nie dotykało podłogi - resztę kelnerzy sprzatneli i mimo wszystko zostały dobre wspomnienia. Nikt nie miał wśród znajomych na weselu takiego "wejscia smoka":)
u nas może nie wpadki ale przygody:) .. świadkowa ryczała jak bóbr! cała byłą czarna bo tusz jej spływał strumieniami, a co lepsze nie płakały kobiety a uwaga faceci! a dokładniej nasi znajomi :D wszyscy powaga a z tyłu słuchać płakanie facetów bomba. Potem śmialiśmy się, że płakali ponieważ stracili kumpla do picia:P chociaż ja mu nigdy nie zabraniam spotkań hmm A co innego - zapomnieliśmy rozdawać materiały dla gości do rzucania przed kościołem jak wychodziliśmy - efekt wychodzimy a tam pusto.. całe szczęście ktoś miał kasę i rzucał a miało być tak pięknie. a i tak było:)
To tylko z dnia ślubu - nie było spektaktularnych wpadek, ale zawsze...
1. do fryzjera (gdzie byłam czesana, malowana i się ubierałam, bo potem szybko na zdjecia studyjne szliśmy obok) nie zabrałam pończoch ani obrączek, wobec tego paru fotek nie ma - tych "obrączkowych" albo z podciagniętą sukienką - dobrze że mi buty dowieźli, a nie w czarnych sandałkach (starych jak świat) pozowałam
2. garnitur z całą resztą mojego A. trzymany był u moich rodziców i dzien wcześniej przywieziony... bez kamizelki, musznika i butonierki; w sobotę z rana musiał specjalnie po to jechać i... nie zabrał butonierki; na zdjęciach ze studia ma białą (reszta ecru) pożyczoną od świadka - swoją dostał dopiero u moich rodziców w domu przed błogosławieństwem
3. podczas błogosławieństwa nie klękaliśmy tylko na stojąco poprosiliśmy rodizców o błogosławieństwo; po błogosławieństwie moich rodziców teściowa zamiast pobłogosławić wypaliła "u nas to się robi inaczej" i tyle
4. oprócz organisty mój dziadek śpiewał w kościele; przed ślubem wysłałam świadka mojego, by rozliczył się m.in. z organistą - wszedł na chór i zapytał się mojego dziadka "czy to pan nam bedzie umilał ślub", dziadek, że ma taką nadzieję i dostał 150zł :D (organista wtedy był akurat na zakrysti)
5. w mailu, który wysłaliśmy do gości przed ślubem z info, co gdzie kiedy, jak dojechać itp prosiliśmy gości, by poczekali w ławkach nim wyjdziemy z kościoła - a my na nich poczekamy w krychcie (by nas mogli tradycyjnie obrzucić); goście tak się zestresowali, że prawie wcale z kościoła wyjść nie chcieli - musieliśmy ich wołać, że moga już wychodzić
6. nie zabraliśmy przygotowanej płytki na I taniec - dobrze, że wcześniej wysłałam zespołowi go i mieli zgarne - co prawda nie tę wersję, którą ostatcznie się zedycowaliśmy, ale trudno
7. zapomnieliśmy jakiejś figury w układzie (nie wiem, której, film musimy obejrzeć) - więc taniec zakończyliśmy dodatkową serią ukłonow - nikt się nie połapał;)
8. mimo, że wcześniej uprzedzaliśmy, że tego nie przewidujemy, to prowadząca z zespołu próbowała wywołać dziadków do podziękowań (na sali była tylko jedna babcia - z 4 naszych żyjących dziadków - i dlatego nie chcieliśmy robić podziękowań), a nastepnie od razu podziękowania rodziców (nie pytając isę nas, czy to dobra pora - akurat moja mama poszła zmienić buty, więc trzeba było na nią czekać); najgorsze, że gdy pani zorientowała się, że nie ma jednej osoby (siedział mój tata i tesciowa - teściu nie żyje od 1,5 roku) zaczęła "szukać" ojca Pana Młodego (a podawaliśmy, jak jest)
9. przed samym ślubem, gdy rodzina pakowała auta, pakowanie mnie polegało na tym, że różnym osobom mówiłam, co potrzebuję, żeby zabrać - no i moje rzeczy były w kilku autach; w pokoju wylądowałam bez walizki, kosmetyczki, torebki itd - po prostu tak jak byłam na weselu = nie miałam czym zmyć makijażu, w czym spać (to akurat mąż nie uważa za "wpadkę") ani w co się ubrać na poprawiny - mąż w ndz latał i kompletował to wszystko - buty na zmianę znalazły się dopiero w ndz wieczorem
poza tym nie zdążyliśmy z masą rzeczy, które mieliśmy zaplanowane, ale poza nami nikt o tym nie wiedział:P
1. do fryzjera (gdzie byłam czesana, malowana i się ubierałam, bo potem szybko na zdjecia studyjne szliśmy obok) nie zabrałam pończoch ani obrączek, wobec tego paru fotek nie ma - tych "obrączkowych" albo z podciagniętą sukienką - dobrze że mi buty dowieźli, a nie w czarnych sandałkach (starych jak świat) pozowałam
2. garnitur z całą resztą mojego A. trzymany był u moich rodziców i dzien wcześniej przywieziony... bez kamizelki, musznika i butonierki; w sobotę z rana musiał specjalnie po to jechać i... nie zabrał butonierki; na zdjęciach ze studia ma białą (reszta ecru) pożyczoną od świadka - swoją dostał dopiero u moich rodziców w domu przed błogosławieństwem
3. podczas błogosławieństwa nie klękaliśmy tylko na stojąco poprosiliśmy rodizców o błogosławieństwo; po błogosławieństwie moich rodziców teściowa zamiast pobłogosławić wypaliła "u nas to się robi inaczej" i tyle
4. oprócz organisty mój dziadek śpiewał w kościele; przed ślubem wysłałam świadka mojego, by rozliczył się m.in. z organistą - wszedł na chór i zapytał się mojego dziadka "czy to pan nam bedzie umilał ślub", dziadek, że ma taką nadzieję i dostał 150zł :D (organista wtedy był akurat na zakrysti)
5. w mailu, który wysłaliśmy do gości przed ślubem z info, co gdzie kiedy, jak dojechać itp prosiliśmy gości, by poczekali w ławkach nim wyjdziemy z kościoła - a my na nich poczekamy w krychcie (by nas mogli tradycyjnie obrzucić); goście tak się zestresowali, że prawie wcale z kościoła wyjść nie chcieli - musieliśmy ich wołać, że moga już wychodzić
6. nie zabraliśmy przygotowanej płytki na I taniec - dobrze, że wcześniej wysłałam zespołowi go i mieli zgarne - co prawda nie tę wersję, którą ostatcznie się zedycowaliśmy, ale trudno
7. zapomnieliśmy jakiejś figury w układzie (nie wiem, której, film musimy obejrzeć) - więc taniec zakończyliśmy dodatkową serią ukłonow - nikt się nie połapał;)
8. mimo, że wcześniej uprzedzaliśmy, że tego nie przewidujemy, to prowadząca z zespołu próbowała wywołać dziadków do podziękowań (na sali była tylko jedna babcia - z 4 naszych żyjących dziadków - i dlatego nie chcieliśmy robić podziękowań), a nastepnie od razu podziękowania rodziców (nie pytając isę nas, czy to dobra pora - akurat moja mama poszła zmienić buty, więc trzeba było na nią czekać); najgorsze, że gdy pani zorientowała się, że nie ma jednej osoby (siedział mój tata i tesciowa - teściu nie żyje od 1,5 roku) zaczęła "szukać" ojca Pana Młodego (a podawaliśmy, jak jest)
9. przed samym ślubem, gdy rodzina pakowała auta, pakowanie mnie polegało na tym, że różnym osobom mówiłam, co potrzebuję, żeby zabrać - no i moje rzeczy były w kilku autach; w pokoju wylądowałam bez walizki, kosmetyczki, torebki itd - po prostu tak jak byłam na weselu = nie miałam czym zmyć makijażu, w czym spać (to akurat mąż nie uważa za "wpadkę") ani w co się ubrać na poprawiny - mąż w ndz latał i kompletował to wszystko - buty na zmianę znalazły się dopiero w ndz wieczorem
poza tym nie zdążyliśmy z masą rzeczy, które mieliśmy zaplanowane, ale poza nami nikt o tym nie wiedział:P

oj jesli mówimy o wpadkach to u nas sporo ich bylo :) moze nie jakies bardzo znaczace ale zawsze :)
pierwsza wpadke zrobily nam dekoratorki kosciola, goscie byli juz w srodku, za chwile miala rozpoczac sie ceremonia a one dopiero ustawialy dekoracje.
Ksiadz przed ceremonia siedzial w kancelarii i czekal na nas abysmy podpisali papiery, nie mial na sobie sutanny tylko jakis wyciagniety t-shirt i byl bez koloratki , no i swiadek jak wszedl do kancelarii to do koscielnego rzucil tekstem ej a ten typ to co tu robi ? (mowil oczywiscie o ksiedzu :) )
Do oltarza prowadzil mnie tata, tata chcial dostojnie wolnym krokiem przejsc przez kosciol a ja go praktycznie ciagnelam do oltarza i wszyscy goscie mieli niezly ubaw.
smialam sie praktycznie przez cala msze, a jak ksiadz poprosil nas do przodu aby skladac przysiege to ja na caly glos wypalilam - to juz teraz, tak szybko ? :P
Moj P. chcial mi zalozyc swoja obraczke , a jak ja jemu mialam zakladac to on zamiast podac mi dlon wierzchnia strona do góry abym mogla zalozyc obraczke, to podal ja spodem do gory jakbym miala mu ja na dloni polozyc :D jak mu powiedzialam ze ma odwrocic to podal mi kciuk hehehhe :)
wyszlismy z kosciola zanim organista zaczal grac marsz, oczywiscie ja bylam po lewej stronie zamiast po prawej :)
no i kolejna wpadka byl nasz pierwszy taniec, bo moj P tak sie spial ze zrobilismy tylko polowe z zaplanowanych figur, przy mostku mnie nie utrzymal i prawie sie przewrocilam :P smiechu bylo duzo :)
na szczescie pozniej zatanczylismy zupelnie spontaniczna salsa ktora wyszla nam super :)
pierwsza wpadke zrobily nam dekoratorki kosciola, goscie byli juz w srodku, za chwile miala rozpoczac sie ceremonia a one dopiero ustawialy dekoracje.
Ksiadz przed ceremonia siedzial w kancelarii i czekal na nas abysmy podpisali papiery, nie mial na sobie sutanny tylko jakis wyciagniety t-shirt i byl bez koloratki , no i swiadek jak wszedl do kancelarii to do koscielnego rzucil tekstem ej a ten typ to co tu robi ? (mowil oczywiscie o ksiedzu :) )
Do oltarza prowadzil mnie tata, tata chcial dostojnie wolnym krokiem przejsc przez kosciol a ja go praktycznie ciagnelam do oltarza i wszyscy goscie mieli niezly ubaw.
smialam sie praktycznie przez cala msze, a jak ksiadz poprosil nas do przodu aby skladac przysiege to ja na caly glos wypalilam - to juz teraz, tak szybko ? :P
Moj P. chcial mi zalozyc swoja obraczke , a jak ja jemu mialam zakladac to on zamiast podac mi dlon wierzchnia strona do góry abym mogla zalozyc obraczke, to podal ja spodem do gory jakbym miala mu ja na dloni polozyc :D jak mu powiedzialam ze ma odwrocic to podal mi kciuk hehehhe :)
wyszlismy z kosciola zanim organista zaczal grac marsz, oczywiscie ja bylam po lewej stronie zamiast po prawej :)
no i kolejna wpadka byl nasz pierwszy taniec, bo moj P tak sie spial ze zrobilismy tylko polowe z zaplanowanych figur, przy mostku mnie nie utrzymal i prawie sie przewrocilam :P smiechu bylo duzo :)
na szczescie pozniej zatanczylismy zupelnie spontaniczna salsa ktora wyszla nam super :)
jescze mi się przypomniało - obrączki (na poduszce) miał podać chłopiec, który je niósł
my podchodzimy przed ołtarz, zaczyna się pieśń do Ducha Św. i za plecami A. widzę jego świadka z szerokim uśmiechem z poduszeczką z obraczkami (wyglądał komicznie) - na szczęście z tej strony stał ministrant i go odesłał, że "jeszcze nie teraz" (na filmie, który z chóru kręcił mój brat zobacyzłam, ze to mój świadek tamtego popędzał z tymi obrączkami)
najbiedniejszy był młody Miłosz, który dobrze wiedział, kiedy ma podejść z obrączkami, tylko, że świadek mu zabrał tę "fuchę":D
my podchodzimy przed ołtarz, zaczyna się pieśń do Ducha Św. i za plecami A. widzę jego świadka z szerokim uśmiechem z poduszeczką z obraczkami (wyglądał komicznie) - na szczęście z tej strony stał ministrant i go odesłał, że "jeszcze nie teraz" (na filmie, który z chóru kręcił mój brat zobacyzłam, ze to mój świadek tamtego popędzał z tymi obrączkami)
najbiedniejszy był młody Miłosz, który dobrze wiedział, kiedy ma podejść z obrączkami, tylko, że świadek mu zabrał tę "fuchę":D

a mi sie przypomnialo ze jak na sali byl toast na wejscie to ja wypilam duszkiem caly kieliszek szampana jak tylko go dostalam :P a pozniej jak bylo wznoszenie toastu to nie mialam czym :P i tez byla kupa smiechu ze mnie, tym bardziej ze ja nienawidze szampana i zastanawialam sie przed weselem jak ja wypije ten caly kieliszek :P
oj, prypominacie mi dizewczyny...
szampan... weszliśmy na salę, A. podał mi i wziął sobie szapmana, goście zaczęli brać szampana... do nas podchodzi kamerzysta i szepcze, że tam chyba są inne dla nas kieliszki (wszystkie kieliszki były takie same, ale te przeznaczone dla nas zwiazane wstążką, czego nie zauwazyliśmy), to ja do A. żeby zamienił kieliszki
nim to zrobił, to mój kuzyn złapał za jeden z tych kieliszków i pociagnął go... ten przywiązany też:D na szczęście tylko go trochę przesunął po stoliku i nie wylał
szampan... weszliśmy na salę, A. podał mi i wziął sobie szapmana, goście zaczęli brać szampana... do nas podchodzi kamerzysta i szepcze, że tam chyba są inne dla nas kieliszki (wszystkie kieliszki były takie same, ale te przeznaczone dla nas zwiazane wstążką, czego nie zauwazyliśmy), to ja do A. żeby zamienił kieliszki
nim to zrobił, to mój kuzyn złapał za jeden z tych kieliszków i pociagnął go... ten przywiązany też:D na szczęście tylko go trochę przesunął po stoliku i nie wylał

Tez mi się jeszcze przypomniało...
Wpadka taka, że jak będę chciała, to rozwód bez problemu dostanę ;-)
Mój świeżo upieczony mąż chciał przywitać gości itp. i w trakcie przemowy powiedział że bardzo się cieszy że wszyscy są tu z nami, w tym pięknym dniu, kiedy pojął mnie za swoją OBECNĄ żonę...
Wpadka taka, że jak będę chciała, to rozwód bez problemu dostanę ;-)
Mój świeżo upieczony mąż chciał przywitać gości itp. i w trakcie przemowy powiedział że bardzo się cieszy że wszyscy są tu z nami, w tym pięknym dniu, kiedy pojął mnie za swoją OBECNĄ żonę...
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html
Ja dopiero przed ślubem, ale mogę opowiedzieć o wpadkach, które widziałam. U przyjaciółki na ślubie, niestety, spadł tort na ziemię. Pozbierali go jakoś, ktoś tam pobiegł po bitą śmietanę w sprayu, wetknęli winogrona i jakoś poszedł dalej.....
U kuzyna na ślubie po toaście, gdy młodzi zbili kieliszki, część gości poszło w ich ślady i też pobiła kieliszki
U kuzyna na ślubie po toaście, gdy młodzi zbili kieliszki, część gości poszło w ich ślady i też pobiła kieliszki
oj to ja też opowiem, na szczęście nie swoją historię
kuzynka brała ślub...w 8 miesiącu ciąży. niewielka nadmorska miejscowość, sztormy, wiatr...i poszedł prąd. nie było światła, orkiestra nie miała jak grać, nie było ciepłej wody do mysia naczyń więc do 22 wszyscy byli nieźle wcięci. zabrałam więc wtedy jeszcze małego mojego brata i pojechałam z nim do domu mojej babci. rano pytam rodziców jak tam wesele, mama mówi "a super super, o 2 w nocy wrócił prąd...a o 5 Aśce odeszły wody i urodziła"...od taka historia, nie do pozazdroszczenia :/ pan młody sam przyjmował gości na poprawinach :P
kuzynka brała ślub...w 8 miesiącu ciąży. niewielka nadmorska miejscowość, sztormy, wiatr...i poszedł prąd. nie było światła, orkiestra nie miała jak grać, nie było ciepłej wody do mysia naczyń więc do 22 wszyscy byli nieźle wcięci. zabrałam więc wtedy jeszcze małego mojego brata i pojechałam z nim do domu mojej babci. rano pytam rodziców jak tam wesele, mama mówi "a super super, o 2 w nocy wrócił prąd...a o 5 Aśce odeszły wody i urodziła"...od taka historia, nie do pozazdroszczenia :/ pan młody sam przyjmował gości na poprawinach :P
jeszcze jedna wpadówa
w zasadzie to mojego szwagra, który pomagał się mężowi ubierać
spinki na mankietach zapina się po zagieciu mankietu - przez 2 warstwy koszuli
mąż mój miał przełożone przez 1 warstwę, bez zaginania mankietu
zorientowałam się w aucie po ślubie, jak na wesele jechaliśmy, poza kilkoma zdjęciami, gdzie np przed ślubem rozmiawia przez telefon i mankiet daleko wyszedł z rękawa marynarki, na szczęście nie było tego widać
w zasadzie to mojego szwagra, który pomagał się mężowi ubierać
spinki na mankietach zapina się po zagieciu mankietu - przez 2 warstwy koszuli
mąż mój miał przełożone przez 1 warstwę, bez zaginania mankietu
zorientowałam się w aucie po ślubie, jak na wesele jechaliśmy, poza kilkoma zdjęciami, gdzie np przed ślubem rozmiawia przez telefon i mankiet daleko wyszedł z rękawa marynarki, na szczęście nie było tego widać

No to i moja wpadka:
Przed ślubem mieliśmy plener w parku więc za każdym razem kiedy wchodziłam/wychodziłam z samochodu, nieświadomie ocierałam się sukienką o nasmarowany zawias drzwi auta. Wchodząc do kościoła miałam 3 wielkie czarne plamy na kiecce których o dziwo nikt nie zauważył :)
Odbierając sukienkę z pralni Pani ocierając pot z czoła powiedziała : "musieliśmy ją 2 razy prac bo była tak usmolona że plamy nie chciały puścic"
:)
Do tego dochodzą standardowo porwane rajstopy, poderwany tren od kiecy i koronka z przodu mojej sukienki przez dobrze bawiących się gości.
Po naprawie, o dziwo sukienka wygląda nadal dobrze!!! :)
Przed ślubem mieliśmy plener w parku więc za każdym razem kiedy wchodziłam/wychodziłam z samochodu, nieświadomie ocierałam się sukienką o nasmarowany zawias drzwi auta. Wchodząc do kościoła miałam 3 wielkie czarne plamy na kiecce których o dziwo nikt nie zauważył :)
Odbierając sukienkę z pralni Pani ocierając pot z czoła powiedziała : "musieliśmy ją 2 razy prac bo była tak usmolona że plamy nie chciały puścic"
:)
Do tego dochodzą standardowo porwane rajstopy, poderwany tren od kiecy i koronka z przodu mojej sukienki przez dobrze bawiących się gości.
Po naprawie, o dziwo sukienka wygląda nadal dobrze!!! :)
ja pocalowalam obraczke a moj maz myslał ze bede mu ja na rece calowala tak jak on mi i reke mi podstawil do calowania heheh
a przed podpisaniem dokumentow na zachrystii ksiadz poprosil o dowody a moj maz dajca mu je nie zauwazyl ze daje mu dowody i paczke prezerwatyw :D cala msze potem sie z tego smiałam hehe dobrze ze skapnal sie szybko i ksiadz nie zauwazyl gumek bo by bylo wesoło
a przed podpisaniem dokumentow na zachrystii ksiadz poprosil o dowody a moj maz dajca mu je nie zauwazyl ze daje mu dowody i paczke prezerwatyw :D cala msze potem sie z tego smiałam hehe dobrze ze skapnal sie szybko i ksiadz nie zauwazyl gumek bo by bylo wesoło
My mieliśmy kilka wpadek :)
Wypożyczyliśmy dla nas 2 pokrowce na krzesła lecz chwilę przed ceremonią świadkowa, która dekorowała kościół powiedziała mi że brakuje jednego pokrowca więc nie założyła żadnego
W trakcie zakładania obrączek zamiast powiedzieć do męża: Sławomirze mężu mój przyjmij tę obrączkę powiedziałam Sławomężu mój, po czym wszyscy razem z księdzem zaczęli się śmiać. Do tej pory tak biedaka nazywają. A ja zostałam Małgożoną
Po wyjściu z kościoła przy składaniu życzeń stanęłam w kałuży o czym nie wiedziałam. Dopiero świadkowa to zauważyła i mnie z niej wyciągnęła. Cały dół sukni był czarny ale zaraz po przyjeździe na salę udało mi się go trochę sprać
Gdy weszliśmy na salę weselną zobaczyliśmy, że nasz wielki strzelający balon z małymi balonikami w środku zamiast wisieć przy suficie wisiał na wysokości naszych twarzy więc nasz pierwszy taniec musieliśmy zatańczyć wokół niego jak kółko graniaste
Moja teściowa przyznała się po weselu, że gdy przebierała się w kreacje na ślub z nerwów zapomniała zdjąć wcześniejszej spódnicy. Dopiero w połowie wesela zorientowała się że pod spodem miała drugą ale nikt tego nie zauważył :)
Wypożyczyliśmy dla nas 2 pokrowce na krzesła lecz chwilę przed ceremonią świadkowa, która dekorowała kościół powiedziała mi że brakuje jednego pokrowca więc nie założyła żadnego
W trakcie zakładania obrączek zamiast powiedzieć do męża: Sławomirze mężu mój przyjmij tę obrączkę powiedziałam Sławomężu mój, po czym wszyscy razem z księdzem zaczęli się śmiać. Do tej pory tak biedaka nazywają. A ja zostałam Małgożoną
Po wyjściu z kościoła przy składaniu życzeń stanęłam w kałuży o czym nie wiedziałam. Dopiero świadkowa to zauważyła i mnie z niej wyciągnęła. Cały dół sukni był czarny ale zaraz po przyjeździe na salę udało mi się go trochę sprać
Gdy weszliśmy na salę weselną zobaczyliśmy, że nasz wielki strzelający balon z małymi balonikami w środku zamiast wisieć przy suficie wisiał na wysokości naszych twarzy więc nasz pierwszy taniec musieliśmy zatańczyć wokół niego jak kółko graniaste
Moja teściowa przyznała się po weselu, że gdy przebierała się w kreacje na ślub z nerwów zapomniała zdjąć wcześniejszej spódnicy. Dopiero w połowie wesela zorientowała się że pod spodem miała drugą ale nikt tego nie zauważył :)
Ach tak to jest że przed ślubem wszystko planujemy na tip top, stresujemy się pierdołąmi, a nie ma takiej możliwości zeby wszystko poszło idealnie tak jak sobie wymarzymy :D w dniu ślubu zapominamy o całym świecie i całe szczęście:D u nas też było kilka wpadek, których nawet nie zauważyłam, ale się śmiałam:D
1.Na drugi dzień po weselu mieliśmy plener, na który mój mężuś założył spodnie od innego garniaka (zupełnie inne kolory spodni i marynarki) mamy to na fotkach:D po czym spóźniliśmy się na poprawiny bo sesja się przciągneła a okazało się że zabraliśmy ze sobą kluczyk do kantorka gdzie była wódka!! (przypomniało nam się na miejscu)
2 zapomniałam podwiązki, nie wystrzeliliśmy balona , i a z księgi gości zrobiliśmy księgę wspomnień
3 Fryzjerkę miałam w domu (bratową) która rano założyła mi takie wielgachne wałki na głowę, a na godz 10 musiałam dojechać do komsetyczki, już nawet nie pamiętam kto mnie zawiózł, ale już jak byłam po wysłali po mnie mojego kuzyna który konkretnie nie znał terenu i nie mógł trafić, w związku z tym stałam z wałkami na głowie na rondzie przy głównej trasie:D uwierzcie nie było człowieka żeby się nie oglądał :D
1.Na drugi dzień po weselu mieliśmy plener, na który mój mężuś założył spodnie od innego garniaka (zupełnie inne kolory spodni i marynarki) mamy to na fotkach:D po czym spóźniliśmy się na poprawiny bo sesja się przciągneła a okazało się że zabraliśmy ze sobą kluczyk do kantorka gdzie była wódka!! (przypomniało nam się na miejscu)
2 zapomniałam podwiązki, nie wystrzeliliśmy balona , i a z księgi gości zrobiliśmy księgę wspomnień
3 Fryzjerkę miałam w domu (bratową) która rano założyła mi takie wielgachne wałki na głowę, a na godz 10 musiałam dojechać do komsetyczki, już nawet nie pamiętam kto mnie zawiózł, ale już jak byłam po wysłali po mnie mojego kuzyna który konkretnie nie znał terenu i nie mógł trafić, w związku z tym stałam z wałkami na głowie na rondzie przy głównej trasie:D uwierzcie nie było człowieka żeby się nie oglądał :D
u mnie raz pani młoda w drzwiach do koscioła zobaczyła ze nie ma wiązanki :)
raz zapomnieli obraczek w domu :)
innym razem pan młody sie ubierał i jak wiazał buty spodnie pekły w kroku prawie całe :)
ostatnio pan młody wszedł do pani młodej przywitał sie i dopiero wtedy mu sie przypomniało ze miał kwiaty i bukiet odebrac po drodze z kwiaciarni a ładny kawałek drogi miał :)
raz zapomnieli obraczek w domu :)
innym razem pan młody sie ubierał i jak wiazał buty spodnie pekły w kroku prawie całe :)
ostatnio pan młody wszedł do pani młodej przywitał sie i dopiero wtedy mu sie przypomniało ze miał kwiaty i bukiet odebrac po drodze z kwiaciarni a ładny kawałek drogi miał :)
Moj szczęsliwy niby dzien zaczął sie od samych wpadek. poszlam do fryzjera bez pieniedzy i clip on dobrze ze ciocia miala auto i mi dowiozla, nikt nie rozstawil czekoladek na sali, ktore rozdawalismy gosciom w ramach podziekowania. ze zdenerwowania bylam taka glodana ze na chwile przed blogoslawienstwem jadlam parowki oczywiscie fotgraf i kamerzysta nie omieszkali tego uwiecznic. zamiast plakac ze wzruszenia mialam napad śmiechu jest tego dość sporo wespołych ale i smutch, niestety nie zycze kazdej pannie mlodej plakac na weselu bo niestety raczej te zle chwile sie zapamietuje bardziej niz te dobre