Widok
dzieci z Azaliowej
Witam, taka sytuacja: mieszkańcy ulicy Azaliowej odgrodzili się płotem i postawili znak zakazu wstępu na ich osiedle, nasze dzieci tzn. dzieci z ulicy Storczykowej nie mogą przechodzic przez ich teren do szkoły,( muszą chodzić na około) a dzieci z Azaliowej beztrosko bawią się na naszym placu zabaw, biegają po naszych klatkach, korzystają z naszych huśtawek...Chyba coś tu jest nie w porzadku...
Czy to jest fair?
Czy to jest fair?
Do frytka1222:
1. Odgrodzili sie mieszkańcy Azaliowa II (!)
2. Możecie chodzić przez Azaliową
3. "Koledzy z Azaliowej II" próbowali namówić na wygrodzenie oś. Azaliowa - bezskutecznie
3. Koledzy "Azaliowej II" stworzyli sobie Eden zakazany dla innych, by cudze dzieci nie krzyczały, cudze psy nie szczekały, cudze auta nie ścierały ich polbruku.....
Konkluzja:
Obce dzieci na Azaliowej II nie, ale dzieci z Azaliowej II na Waszym placu tak; cudze auta PRECZ, ale po Azaliowej (tej pierwszej) jazda na pełnym gazie OK..
"Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy (...) to jest zły uczynek (...). Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy.
1. Odgrodzili sie mieszkańcy Azaliowa II (!)
2. Możecie chodzić przez Azaliową
3. "Koledzy z Azaliowej II" próbowali namówić na wygrodzenie oś. Azaliowa - bezskutecznie
3. Koledzy "Azaliowej II" stworzyli sobie Eden zakazany dla innych, by cudze dzieci nie krzyczały, cudze psy nie szczekały, cudze auta nie ścierały ich polbruku.....
Konkluzja:
Obce dzieci na Azaliowej II nie, ale dzieci z Azaliowej II na Waszym placu tak; cudze auta PRECZ, ale po Azaliowej (tej pierwszej) jazda na pełnym gazie OK..
"Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy (...) to jest zły uczynek (...). Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy.
A ja się wcale nie dziwię, że postawiono płot na osiedlu Azaliowa. I tak długo mieszkańcy z tym zwlekali. Przyznać się, kto chodził po skarpie niszcząc choinki ? Ba, jeździły wózki i rowery. Mieszkańcy bloków zrobili jedno wielkie klepisko bez poszanowania roślinności. No to teraz macie. Osobiście kibicuję mieszkańcom z Azaliowej, bo się dogadali i wspólnymi siłami (widziałem) zagospodarowali niemały odcinek skarpy, są już nasadzenia, zrobi się za parę lat miły widok. Chodzić myślę, że tamtędy można - w końcu bramy ani szlabanu nie ma. Ale kto chce później pchać się przez błoto do Jaśminowego?
Swoją drogą zastanawiam się czy mieszkańcy domków z tą szerszą ulicą nie mają poczucia estetyki czy nie umieją się zsolidaryzować?! Na ich części (przedłużenie istniejącego płotu) zielsko rośnie po pas, krzaczory i syf wielki i jakoś nikt nie chce palcem kiwnąć. Psuje to efekt całego osiedla, ale chyba nikt tego nie widzi - za to w oczy kole płot i porządek u sąsiadów. A ludzie z firmy largo mogliby się pofatygować i skosić chwasty za płotem chociaż raz w roku! Wstyd!
Konkluzja
Posprzątajcie swoją część, ogrodzcie jak macie taką potrzebę i wtedy przestaniecie zazdrościć sąsiadom z góry ;)
Swoją drogą zastanawiam się czy mieszkańcy domków z tą szerszą ulicą nie mają poczucia estetyki czy nie umieją się zsolidaryzować?! Na ich części (przedłużenie istniejącego płotu) zielsko rośnie po pas, krzaczory i syf wielki i jakoś nikt nie chce palcem kiwnąć. Psuje to efekt całego osiedla, ale chyba nikt tego nie widzi - za to w oczy kole płot i porządek u sąsiadów. A ludzie z firmy largo mogliby się pofatygować i skosić chwasty za płotem chociaż raz w roku! Wstyd!
Konkluzja
Posprzątajcie swoją część, ogrodzcie jak macie taką potrzebę i wtedy przestaniecie zazdrościć sąsiadom z góry ;)
A ja mieszkam na Azaliowej II, zgodziłam się na ogrodzenie skarpy (żeby ładnie wyglądała, a nie, tak jak było wcześniej - chwasty i podeptane choinki) i nie mam nic przeciwko, żebyście sobie Państwo spacerowali po naszej ulicy, żeby Wasze dzieci bawiły się z naszymi, żebyście skracali sobie drogę do szkoły, przystanku i przedszkola. Cieszy mnie, że trawniki i skarpa wyglądają trochę estetyczniej. Nie zauważyłam, żeby płot odstraszył kogoś od chodzenia. Jednocześnie mam nadzieję, że sprzątacie Państwo po swoich psach jak załatwią się na naszej ulicy :) Szlabanów nie ma i nie będzie, bo chyba większość się na nie nie zgadza :)
A postawienie znaków uspokoiło ruch, co mnie bardzo cieszy. Dla ścisłości mamy służebność wobec Azaliowej I, a nie Storczykowej. Jednak jeszcze raz podkreślam, normalnym ludziom nie przeszkadza, że ktoś sobie przechodzi ulicą, a tym, co mają chore ambicje i tak nic nie pomoże :) Mam nadzieję, że nikt też nie będzie rozładowywał swoich złości na dzieciach i wyrzucał je z jednego czy drugiego terenu....
A postawienie znaków uspokoiło ruch, co mnie bardzo cieszy. Dla ścisłości mamy służebność wobec Azaliowej I, a nie Storczykowej. Jednak jeszcze raz podkreślam, normalnym ludziom nie przeszkadza, że ktoś sobie przechodzi ulicą, a tym, co mają chore ambicje i tak nic nie pomoże :) Mam nadzieję, że nikt też nie będzie rozładowywał swoich złości na dzieciach i wyrzucał je z jednego czy drugiego terenu....
Ciekawe podejście Kalego.
Ciekawe, bo o odgrodzeniu Storczykowej 24, słyszałem od jej mieszkańców jeszcze zanim osiedle Azaliowej zaczęło się budować. Na początek starczyło jednak tylko na szlabany...by przypadkiem nikt u nich nie zaparkował :) Zresztą nawet tu w postach widać że ten plan jest nadal "bo nas zadeptują chodząc do kościoła"...
Samo postawienie szlabanów nie przeszkadza jednocześnie w parkowaniu na trawie sąsiedniej działki (już za szlabanami wiec zakładam że to mieszkańcy), a także zrobieniu śmietnika na meble i szaletu dla ich piesków na sąsiedniej działce budowlanej https://goo.gl/O1MDXi
Te znaki zakazu na wspólnej drodze to faktycznie przypał (i w sumie nic nie wnoszą bo i tak jeździć/chodzić można w odróżnieniu od wygrodzonego szlabanami terenu opisanego powyżej) ale sama wspomniana skarpa wygląda teraz znacznie atrakcyjniej niż wcześniej. Dla mnie zdecydowanie zmiana na plus. Mieszkańcy Azaliowej I mogli by wziąć przykład, bo na ich terenie wspólnym jest niezły kontrast do ich indywidualnych ogródków, w szczególności że mieszkają już kilka lat.
Ciekawe, bo o odgrodzeniu Storczykowej 24, słyszałem od jej mieszkańców jeszcze zanim osiedle Azaliowej zaczęło się budować. Na początek starczyło jednak tylko na szlabany...by przypadkiem nikt u nich nie zaparkował :) Zresztą nawet tu w postach widać że ten plan jest nadal "bo nas zadeptują chodząc do kościoła"...
Samo postawienie szlabanów nie przeszkadza jednocześnie w parkowaniu na trawie sąsiedniej działki (już za szlabanami wiec zakładam że to mieszkańcy), a także zrobieniu śmietnika na meble i szaletu dla ich piesków na sąsiedniej działce budowlanej https://goo.gl/O1MDXi
Te znaki zakazu na wspólnej drodze to faktycznie przypał (i w sumie nic nie wnoszą bo i tak jeździć/chodzić można w odróżnieniu od wygrodzonego szlabanami terenu opisanego powyżej) ale sama wspomniana skarpa wygląda teraz znacznie atrakcyjniej niż wcześniej. Dla mnie zdecydowanie zmiana na plus. Mieszkańcy Azaliowej I mogli by wziąć przykład, bo na ich terenie wspólnym jest niezły kontrast do ich indywidualnych ogródków, w szczególności że mieszkają już kilka lat.
A może zamiast jałowej dyskusji byśmy się jakoś zorganizowali i wymusili na naszym mieście zbudowanie chodnika w miejscu rezerwy, skoro miasto wymusiło na prywatnym właścicielu działki pozostawienie rezerwy na drogę to co teraz przez 100 lat będzie to czekało na realizację?, przecież to jest raptem może 200 m...
Dzień dobry,
Tu chyba zaszło nieporozumienie. Nikt nikomu nie zabrania na Azaliowej przebywania komukolwiek tym bardziej dzieciom. Ustawiony zakaz wjazdu to zakaz wjazdu, a nie wejść i pieczach nie dotyczy.
W całym przedsięwzięciu chodziło raczej o uporządkowanie terenu na skarpie. I tu apel: dbajmy o nasze otoczenie!
Państwo też ustawiliście szlaban przed parkingiem, żeby opanować chaos parkingowy i chyba nikt o to pretensji mieć nie może.
PS Pozdrowienia dla właściciela labradora z klatki A, który codziennie z samego rana zamiast przespacerować się ze swoim pupilem puszcza go samopas i pali papieroski, które lądują później gdzie popadnie, podobnie jak psie kupy.
Jeśli naprawdę komuś leży na sercu los dzieci to niech pogodni takich delikwentów do sprzątanie po psach.
Tu chyba zaszło nieporozumienie. Nikt nikomu nie zabrania na Azaliowej przebywania komukolwiek tym bardziej dzieciom. Ustawiony zakaz wjazdu to zakaz wjazdu, a nie wejść i pieczach nie dotyczy.
W całym przedsięwzięciu chodziło raczej o uporządkowanie terenu na skarpie. I tu apel: dbajmy o nasze otoczenie!
Państwo też ustawiliście szlaban przed parkingiem, żeby opanować chaos parkingowy i chyba nikt o to pretensji mieć nie może.
PS Pozdrowienia dla właściciela labradora z klatki A, który codziennie z samego rana zamiast przespacerować się ze swoim pupilem puszcza go samopas i pali papieroski, które lądują później gdzie popadnie, podobnie jak psie kupy.
Jeśli naprawdę komuś leży na sercu los dzieci to niech pogodni takich delikwentów do sprzątanie po psach.
Prosze Pana, (Franek kimono),
Dzialka na ktorej jest droga jest wlasnoscia prywatna i nie mozna z niej korzystac dowolnie (bez zgody wlascicieli). Nie wiem na jakiej podstawie twierdzi Pan, ze nikt nikomu nie zabrania przebywania na Azaliowej. Panstwa dzialanie (czyli okreslanie kto moze i kiedy tam przebywac) jest jak najbardziej zgodnie z prawem, ale ja omijam ten teren z daleka.
Samo postawienie znaku okresla "przyjazne" nastawienie osob tam mieszkajacych.
rafal
Dzialka na ktorej jest droga jest wlasnoscia prywatna i nie mozna z niej korzystac dowolnie (bez zgody wlascicieli). Nie wiem na jakiej podstawie twierdzi Pan, ze nikt nikomu nie zabrania przebywania na Azaliowej. Panstwa dzialanie (czyli okreslanie kto moze i kiedy tam przebywac) jest jak najbardziej zgodnie z prawem, ale ja omijam ten teren z daleka.
Samo postawienie znaku okresla "przyjazne" nastawienie osob tam mieszkajacych.
rafal
Działka jest własnością prywatną, ale ma zapis o służebności, czyli musi umożliwiać przejazd-przejście osób/pojazdów. Znak B1 Zakaz ruchu w obu kierunkach, "oznacza zakaz ruchu na drodze pojazdów, kolumn pieszych oraz jeźdźców i poganiaczy znak może być ustawiony na jezdni"- uniemożliwia wykonie służebności.
Tak, sluzebnosc musi umozliwiac przejazd-przejscie osob/pojazdow.
Jest tylko jedno ALE - ta sluzebnosc dotyczy osob bedacych wspolwlascicielami drogi, ktora jest polozona na dzialce: 420/241.
Jak ktos nie jest wspolwlascicielem dzialki, to nie moze z niej korzystac - to jest ochrona wlasnosci prywatnej i jest to zgodnie z prawem.
Jest tylko jedno ALE - ta sluzebnosc dotyczy osob bedacych wspolwlascicielami drogi, ktora jest polozona na dzialce: 420/241.
Jak ktos nie jest wspolwlascicielem dzialki, to nie moze z niej korzystac - to jest ochrona wlasnosci prywatnej i jest to zgodnie z prawem.
Nie do końca jest to prawda..
Może być wpisana służebność przejścia/przechodu/przejazdu na działce dla osób które nie są właścicielami/współwłaścicielami danej nieruchomości. Jest to tzw. ustanowienie służebności drogowej, służebności gruntowej itp.
W księdze wieczystej jest jasno określone kto ma służebność na danej działce.
Może być wpisana służebność przejścia/przechodu/przejazdu na działce dla osób które nie są właścicielami/współwłaścicielami danej nieruchomości. Jest to tzw. ustanowienie służebności drogowej, służebności gruntowej itp.
W księdze wieczystej jest jasno określone kto ma służebność na danej działce.
Moze, lecz prawdopodobnie nie jest.
Wykladnia miasta jest jednoznaczna - jesli wlasciciele dzialki postawia szlaban, ogrodza sie etc uniemozliwiajac przejscie/przejazd osobom nie bedacym wlascicielem dzialki, to bedzie to zgodne z prawem. Oznacza to zatem, ze o ustanowieniu sluzebnosci drogowej, gruntowej nie ma tu mowy. Ale co dokladnie maja wlasciciele dzialki wpisane w ksiege wieczysta to wiedza tylko oni.
Wykladnia miasta jest jednoznaczna - jesli wlasciciele dzialki postawia szlaban, ogrodza sie etc uniemozliwiajac przejscie/przejazd osobom nie bedacym wlascicielem dzialki, to bedzie to zgodne z prawem. Oznacza to zatem, ze o ustanowieniu sluzebnosci drogowej, gruntowej nie ma tu mowy. Ale co dokladnie maja wlasciciele dzialki wpisane w ksiege wieczysta to wiedza tylko oni.
Szanowni Sąsiedzi.
Nie rozumiem po co tyle wrogości wobec nas, mieszkańców Azaliowej II. W końcu tekst aktu notarialnego, a tym bardziej wyznaczanie służebności przejazdu i przechodu leżało po stronie dewelopera. Teraz moje pytanie: gdzie byli mieszkańcy, wspólnota czy zarządcy jak deweloper stawiał osiedle? Czemu nikt nie pofatygował się do Prezesa by zadbać o swoje dobro i ustalić służebność wobec bloków? Czemu słychać biadolenie po fakcie? Skąd my, skądinąd ludzie przeprowadzający się z innych dzielnic, mamy znać ścieżki "tubylców" ? I czy rzeczywiście istniejąca tu wcześniej łąka była główną arterią komunikacyjną osiedla na Storczykowej?
Teraz to jest już przysłowiowa musztarda po obiedzie, ale myślę, że można jeszcze załatwić sprawę poszerzenia służebności na drodze formalnej. Będzie to trudne, ale na pewno jest możliwe.
Jeszcze taka uwaga: jeden z mieszkańców dowiadywał się w Urzędzie Miasta, czy miasto zechciałoby przejąć naszą wewnętrzną ulicę pod swoją opiekę i w ten sposób przekształcić w miejski chodnik do użytku ogólnego. Dla nas byłoby to o tyle korzystne, że sprawy sprzątania, odśnieżania czy potencjalnych napraw nie byłyby zmartwieniem naszych kieszeni. ALE !! Miasto nie jest zainteresowane! Stąd płynie informacja, że czy komuś to się podoba czy nie, ulica ta będzie naszą własnością i drogą wewnętrzną. Kropka.
A wracając do sprawy służebności. Co proponuję? Przedstawiciel wspólnoty robi rundkę po domach z Azaliowej II (32 rodziny), uzyskuje pisemną zgodę (lub nie - koniec tematu) na zwiększenie służebności przejazdu i przechodu wobec mieszkańców Storczykowej. W przypadku pełnej zgody, ludzie z bloków robią zrzutę na notariusza i kolejno robimy zmianę w aktach notarialnych. W ramach współpracy ustalimy roczną składkę od mieszkańców bloków na utrzymanie i remonty drogi ( w ramach wspólnej partycypacji w kosztach - proszę użyć tego argumentu przy przekonywaniu mieszkańców o zgodę ). Po wszystkim będziecie mogli "czuć się jak u siebie w domu" i myślę, że nasze stosunki dużo się poprawią.
Nie rozumiem po co tyle wrogości wobec nas, mieszkańców Azaliowej II. W końcu tekst aktu notarialnego, a tym bardziej wyznaczanie służebności przejazdu i przechodu leżało po stronie dewelopera. Teraz moje pytanie: gdzie byli mieszkańcy, wspólnota czy zarządcy jak deweloper stawiał osiedle? Czemu nikt nie pofatygował się do Prezesa by zadbać o swoje dobro i ustalić służebność wobec bloków? Czemu słychać biadolenie po fakcie? Skąd my, skądinąd ludzie przeprowadzający się z innych dzielnic, mamy znać ścieżki "tubylców" ? I czy rzeczywiście istniejąca tu wcześniej łąka była główną arterią komunikacyjną osiedla na Storczykowej?
Teraz to jest już przysłowiowa musztarda po obiedzie, ale myślę, że można jeszcze załatwić sprawę poszerzenia służebności na drodze formalnej. Będzie to trudne, ale na pewno jest możliwe.
Jeszcze taka uwaga: jeden z mieszkańców dowiadywał się w Urzędzie Miasta, czy miasto zechciałoby przejąć naszą wewnętrzną ulicę pod swoją opiekę i w ten sposób przekształcić w miejski chodnik do użytku ogólnego. Dla nas byłoby to o tyle korzystne, że sprawy sprzątania, odśnieżania czy potencjalnych napraw nie byłyby zmartwieniem naszych kieszeni. ALE !! Miasto nie jest zainteresowane! Stąd płynie informacja, że czy komuś to się podoba czy nie, ulica ta będzie naszą własnością i drogą wewnętrzną. Kropka.
A wracając do sprawy służebności. Co proponuję? Przedstawiciel wspólnoty robi rundkę po domach z Azaliowej II (32 rodziny), uzyskuje pisemną zgodę (lub nie - koniec tematu) na zwiększenie służebności przejazdu i przechodu wobec mieszkańców Storczykowej. W przypadku pełnej zgody, ludzie z bloków robią zrzutę na notariusza i kolejno robimy zmianę w aktach notarialnych. W ramach współpracy ustalimy roczną składkę od mieszkańców bloków na utrzymanie i remonty drogi ( w ramach wspólnej partycypacji w kosztach - proszę użyć tego argumentu przy przekonywaniu mieszkańców o zgodę ). Po wszystkim będziecie mogli "czuć się jak u siebie w domu" i myślę, że nasze stosunki dużo się poprawią.
Wszyscy macie nasr*ne we łbach z tymi ogrodzeniami. W klatkach się pozamykajcie jak się ludzi boicie. Jakie to szczęście, ża przyszło mi mieszkać przez 30 lat na wspaniałym przestronnym zielonym osiedlu gdzie nie istaniało coś takiego jak płot (jedynie żywopłotki). Jakoe to były cudowne lata. Na Storczykowej wpadam w depresję. Prawie jak w więzieniu. Wszędzie kraty, ani w lewo ani w prawy tylko wzdłuż ulicy. Doprowadziliście ten teren do ruiny.
Jak wspomniała Peruza płot powstał bo okoliczni mieszkańcy nie umieli uszanować nasadzeń i rozdeptywali skarpę. Jako mieszkaniec nie mam nic przeciwko kulturalnym spacerowiczom i podziwianiu naszych ogródków. Mówię jednak STANOWCZE NIE dla piratów drogowych (Panie ANONIM - ostrożnie, chyba, że chcesz mieć jakieś dziecko na sumieniu), złodziei, śmieciarzy i wyprowadzaczy psów celem fajdania na nasz teren!
Sytuacja na dzień dzisiejszy wygląda następująco:
Mieszkańcy bloku przy Storczykowej 24 postawili płot na terenie gminy (działka 408/6), graniczący z terenem prywatnym należącym do mieszkańców os. Azaliowa etap I (działka 420/209) i zainstalowali w nim furtkę wychodzącą na ten właśnie teren prywatny. Zapewnili tym sobie możliwość korzystania z cudzego terenu prywatnego (do czego nie mają żadnych praw - jak wynika z aktu notarialnego, współwłaściciele tej działki muszą świadczyć służebność tylko określonym służbom/instytucjom oraz współwłaścicielom działki-drogi 420/241 na os. Azaliowa II), a jednocześnie ograniczyli wszystkim mieszkańcom osiedla dostęp do gminnej działki 408/6.
To, czy działka jest prywatna, czy gminna, można bardzo łatwo podejrzeć na stronie http://mapa.gdansk.gda.pl/ipg wystarczy wybrać zakładkę "mapa własności".
Piszę o tym, by podkreślić fakt, że mieszkańcy os. Azaliowa nie mieli z tą "inwestycją" nic wspólnego. Dotychczas umożliwialiśmy bezproblemowe korzystanie z naszej prywatnej drogi - z wyłączeniem pojazdów mechanicznych (dlatego właśnie ustawiliśmy znaki zakazu ruchu), pomimo tego, iż pas zieleni przylegający do tej drogi nagminnie traktowany był przez ludzi korzystających z tego udogodnienia jak wysypisko i wychodek dla psów.
W świetle powyższego, będziemy dążyć do odzyskania kontroli nad naszą prywatną własnością i odgrodzenia działki 420/209 wzdłuż granicy z 408/6 (która od roku należy do gminy). Nasz płot nie będzie w żaden sposób ograniczał korzystania z gminnej działki, nadal będzie można tamtędy dostać się np. do kościoła, czy na spacer z psem, ale niestety korzystanie z naszej prywatnej ulicy zostanie poważnie ograniczone.
Mieszkańcy bloku przy Storczykowej 24 postawili płot na terenie gminy (działka 408/6), graniczący z terenem prywatnym należącym do mieszkańców os. Azaliowa etap I (działka 420/209) i zainstalowali w nim furtkę wychodzącą na ten właśnie teren prywatny. Zapewnili tym sobie możliwość korzystania z cudzego terenu prywatnego (do czego nie mają żadnych praw - jak wynika z aktu notarialnego, współwłaściciele tej działki muszą świadczyć służebność tylko określonym służbom/instytucjom oraz współwłaścicielom działki-drogi 420/241 na os. Azaliowa II), a jednocześnie ograniczyli wszystkim mieszkańcom osiedla dostęp do gminnej działki 408/6.
To, czy działka jest prywatna, czy gminna, można bardzo łatwo podejrzeć na stronie http://mapa.gdansk.gda.pl/ipg wystarczy wybrać zakładkę "mapa własności".
Piszę o tym, by podkreślić fakt, że mieszkańcy os. Azaliowa nie mieli z tą "inwestycją" nic wspólnego. Dotychczas umożliwialiśmy bezproblemowe korzystanie z naszej prywatnej drogi - z wyłączeniem pojazdów mechanicznych (dlatego właśnie ustawiliśmy znaki zakazu ruchu), pomimo tego, iż pas zieleni przylegający do tej drogi nagminnie traktowany był przez ludzi korzystających z tego udogodnienia jak wysypisko i wychodek dla psów.
W świetle powyższego, będziemy dążyć do odzyskania kontroli nad naszą prywatną własnością i odgrodzenia działki 420/209 wzdłuż granicy z 408/6 (która od roku należy do gminy). Nasz płot nie będzie w żaden sposób ograniczał korzystania z gminnej działki, nadal będzie można tamtędy dostać się np. do kościoła, czy na spacer z psem, ale niestety korzystanie z naszej prywatnej ulicy zostanie poważnie ograniczone.
Hehe po raz kolejny miasto pokazuje jak sobie nie radzi z czymkolwiek- zastrzeganiem służebności przejścia/ przejazdu, zapewnieniem drożności dróg głównych, łamaniem wszystkich przepisów przez "poganiaczy" objeżdżających korki drogami lokalnymi itp...
Napisz do ZDZtu może w maju się tym zajmą :)
Chociaż mam lepszy pomysł - pisz prosto do Pani Prezydent - że furtka za wąska i rydwan nie przejdzie - to może szybciej się da sprawę załatwić...
Żeby było jasne - ani do jednej, ani do drugiej wspólnoty nic nie mam - prywatny teren to sobie możecie odgradzać i nawet powinniście - bo jak ktoś wyrżnie orła to Wy będziecie płacić, za to, że prywatny teren był nieodśnieżony - to miasto powinno przejmować drogi i chodniki i je utrzymywać, ale jak to wygląda to wszyscy widzą
Napisz do ZDZtu może w maju się tym zajmą :)
Chociaż mam lepszy pomysł - pisz prosto do Pani Prezydent - że furtka za wąska i rydwan nie przejdzie - to może szybciej się da sprawę załatwić...
Żeby było jasne - ani do jednej, ani do drugiej wspólnoty nic nie mam - prywatny teren to sobie możecie odgradzać i nawet powinniście - bo jak ktoś wyrżnie orła to Wy będziecie płacić, za to, że prywatny teren był nieodśnieżony - to miasto powinno przejmować drogi i chodniki i je utrzymywać, ale jak to wygląda to wszyscy widzą
A może by po prostu zgłosić do projektu obywatelskiego?, żeby miasto zbudowało chodnik na swoim gruncie na którym zresztą ma zaplanowany ciąg pieszo-rowerowy. Ucywilizowało by to sytuację, a że to przejście jest potrzebne widać w każdą niedzielę. Oczywiście niezmiernie mnie dziwi, że ktoś sobie od tak stawia płot na terenie miejskim, zamiast na granicy swojej działki, jak już koniecznie musi takowy postawić :), no ale cóż...