Widok
dziwactwa naszych facetów - dla śmiechu
Dziewczyny czy wasi faceci mają jakieś dziwne zwyczaje z których chce was się po prostu śmiać? Mój np. musi mieć ciepłe masło i wędlinę zanim zje śniadanie tzn. trzeba to szybciej rano wystawiać z lodówki bo inaczej nie zje, albo do wszystkiego używa koncentratu pomidorowego i jeszcze jedno: pierze w rękach gacie, skarpetki i nawet dzinsy - szok!
w sumie to moj nie ma zadnych jakis odchylow od normy na tym poziomie :)
sam pierze (musialam go tylko nauczyc ze moje rzeczy to niekoniecznie lubia 60 stopni)
sam prasuje
i jak go przymusze to sam odurza i myje okna
:)
a przy lozku stoi woda mineralna
sam pierze (musialam go tylko nauczyc ze moje rzeczy to niekoniecznie lubia 60 stopni)
sam prasuje
i jak go przymusze to sam odurza i myje okna
:)
a przy lozku stoi woda mineralna
hehe...mój ma też pare takich dziwnych zwyczajow/przyzwyczajen:
nie zje jajecznicy bez pokrojonego w cwiarteczki pomidora na talerzu-takiego "surowego".
Tak samo z wedlina lub np. pasztetem - musi miec do tego pomidora no ewentualnie ogorka swiezego. Sama nigdy nie ruszy!
Nowe ciuchy nosi jak te starsze "wynosi" - strasznie mnie to wkurza i zmuszam go do zalozenia nowych ciuchow!
Musi zawsze miec cos slodkiego do zjedzenia po obiedzie - jak tak dalej pojdzie to bede miala grubaska!
No i najwazniejsze! Pedant straszny - wszystko musi byc poukladane rowniutko na swoim miejscu. Tylko ma jedna wade do tego swojego pedanctwa - kompletnie nie widzi kurzu! ;-)))
jeszcze by sie tego troche uzbieralo...ech...ale ogolnie jest cudowny i kochany i bardzo pomocny!
nie zje jajecznicy bez pokrojonego w cwiarteczki pomidora na talerzu-takiego "surowego".
Tak samo z wedlina lub np. pasztetem - musi miec do tego pomidora no ewentualnie ogorka swiezego. Sama nigdy nie ruszy!
Nowe ciuchy nosi jak te starsze "wynosi" - strasznie mnie to wkurza i zmuszam go do zalozenia nowych ciuchow!
Musi zawsze miec cos slodkiego do zjedzenia po obiedzie - jak tak dalej pojdzie to bede miala grubaska!
No i najwazniejsze! Pedant straszny - wszystko musi byc poukladane rowniutko na swoim miejscu. Tylko ma jedna wade do tego swojego pedanctwa - kompletnie nie widzi kurzu! ;-)))
jeszcze by sie tego troche uzbieralo...ech...ale ogolnie jest cudowny i kochany i bardzo pomocny!
picie do jedzenia czego nie moge wykorzenic u niego
zawsze cos slodkiego po obiedzie
chomikuje wszystko!! wszystko mu sie kiedys przyda-wrrr
ma swoje ulubione koszulki, podarte i takie fuuuj ale nie daje ich wyrzucic bo są jego najpiekniejsze i najfajniejsze ;)
jak sie rozbiera to rzuca ciuchy gdzie popadnie i pozniej sie natykam na jego skarpetki-bleeeee
zawsze cos slodkiego po obiedzie
chomikuje wszystko!! wszystko mu sie kiedys przyda-wrrr
ma swoje ulubione koszulki, podarte i takie fuuuj ale nie daje ich wyrzucic bo są jego najpiekniejsze i najfajniejsze ;)
jak sie rozbiera to rzuca ciuchy gdzie popadnie i pozniej sie natykam na jego skarpetki-bleeeee
u nas podobnie jak u Wiper, co do picia i słodyczy , a co do ukochanej bluzy to nie sluchałam - wyrzuciłam jak dla mnie okropną żółltą bluze, której nie znosiłam i na którą patrzeć nie mogłam i nie sluchalam!!! to było dawno, ale do tej pory w żartach mąż mi wypomina, że wyrzuciłam jego ulubioną bluzę- "co z tego że była stara, ale fajna"....wrrr
Michalowa napisał(a):
> hehe...mój ma też pare takich dziwnych zwyczajow/przyzwyczajen:
>
> nie zje jajecznicy bez pokrojonego w cwiarteczki pomidora na
> talerzu-takiego "surowego".
> Tak samo z wedlina lub np. pasztetem - musi miec do tego
> pomidora no ewentualnie ogorka swiezego. Sama nigdy nie ruszy!
> Nowe ciuchy nosi jak te starsze "wynosi" - strasznie mnie to
> wkurza i zmuszam go do zalozenia nowych ciuchow!
> Musi zawsze miec cos slodkiego do zjedzenia po obiedzie - jak
> tak dalej pojdzie to bede miala grubaska!
> No i najwazniejsze! Pedant straszny - wszystko musi byc
> poukladane rowniutko na swoim miejscu. Tylko ma jedna wade do
> tego swojego pedanctwa - kompletnie nie widzi kurzu! ;-)))
> jeszcze by sie tego troche uzbieralo...ech...ale ogolnie jest
> cudowny i kochany i bardzo pomocny!
Michalowa - ale beka :) Czy my mamy tego samego narzeczonego??? Wszystkie "odchyly" pasuja do mojego w 100%!!!
> hehe...mój ma też pare takich dziwnych zwyczajow/przyzwyczajen:
>
> nie zje jajecznicy bez pokrojonego w cwiarteczki pomidora na
> talerzu-takiego "surowego".
> Tak samo z wedlina lub np. pasztetem - musi miec do tego
> pomidora no ewentualnie ogorka swiezego. Sama nigdy nie ruszy!
> Nowe ciuchy nosi jak te starsze "wynosi" - strasznie mnie to
> wkurza i zmuszam go do zalozenia nowych ciuchow!
> Musi zawsze miec cos slodkiego do zjedzenia po obiedzie - jak
> tak dalej pojdzie to bede miala grubaska!
> No i najwazniejsze! Pedant straszny - wszystko musi byc
> poukladane rowniutko na swoim miejscu. Tylko ma jedna wade do
> tego swojego pedanctwa - kompletnie nie widzi kurzu! ;-)))
> jeszcze by sie tego troche uzbieralo...ech...ale ogolnie jest
> cudowny i kochany i bardzo pomocny!
Michalowa - ale beka :) Czy my mamy tego samego narzeczonego??? Wszystkie "odchyly" pasuja do mojego w 100%!!!
@gnieszka napisał(a):
> mój ma taką manię...nawet nie wiem jak to nazwać:)))))ale jak
> cokolwiek ma róg-np pościel to tak długo się nim "bawi", aż się
> porwie:))dlatego już oświadczyłam, że przy najbliższych
> zakupach kupimy mu okragła poduszkę i okrągłą kołdrę hehehehe
ha ha ha moj tez tak ma. A ja myslalam ze On to taki typowy wybryk natury :)) a tu widze ze nie - ha ha
> mój ma taką manię...nawet nie wiem jak to nazwać:)))))ale jak
> cokolwiek ma róg-np pościel to tak długo się nim "bawi", aż się
> porwie:))dlatego już oświadczyłam, że przy najbliższych
> zakupach kupimy mu okragła poduszkę i okrągłą kołdrę hehehehe
ha ha ha moj tez tak ma. A ja myslalam ze On to taki typowy wybryk natury :)) a tu widze ze nie - ha ha
Moje cudo strasznie boi się chorób... Ma wszelkie możliwe leki, swój termometr, bał się przeciągów, spania w chłodzie i przy otwartym oknie. Ale już go trochę wyprostowałam. Nawet sam zauważył, że od kiedy kazałam mu się hartować to nie był nawet przeziębiony... I zrozumiał, że człowiek ma dużą tolerancję na niskie temperatury...
A mój to nie ugryzie nawet chleba, jeśli kromka nie jest posmarowana z 'odpowiedniej ' strony (tzn. powinna byś posmarowana po tej większej /szerszej) - bo inaczej mu 'nie smakuje' ;-) Poza tym, kiedy puszczamy wodę w łazience, niedopuszczalne jest otwieranie drzwi łazienkowych (co ja często praktykuję, jako że mi po prostu duszno w naszej ciasnej łazieneczce bez okna) - bo... jakies tam feng shui. Ach, to moje szczęscie kochane. Pzdr :-)
A mój nie znosi żadnych ozdób, nigdzie.
Jak go zabrałam na poszukiwania sukni ślubnej to przyczepiał sie do każdej falbanki, złotej nitki, marszczenia, nawet do koronek. Wszystko musi być proste i gładkie. Więcej go nie zabiorę, bo zostanę bez kiecki:)
A gdyby miał zaprojektować zaproszenia to pewnie byłby to biały gładki kartonik z suchą informacją kto, kiedy, gdzie i kogo zaprasza.
Nie wiem jak to możliwe u kogoś z tak bujną wyobraźnią.
Na forum humorum znalazłam bardzo podobny wątek. Wkleję wypowiedzi jednej babki, przy których nieźle się uśmiałam:)
Temat: Czego wasi mężowie nie są w stanie odróżnić.
Umywalki od zlewu. Najczęściej w łazience jest zlew.
ZUS od PZU. Dla niego to jedno :))
Pianki do włosów od pianki do golenia. Pianka to pianka. Pierwszej używam ja, on nie, a zawsze ubywa, bo on się przy pomocy tego goli :)))
Nie odróżnia czyja szczoteczka jest czyja...Do zębów. Muszę podpisywać.
Sukni od spódnicy istotnie też.
Nie odróżnia też naszych samochodów. Istotnie, mamy prawie identyczne, ale mój jest czarny matowy, a jego czarny perłowy. To był głupi pomysł kupować takie same...
Ostatnio okazało się, że nie odróżnia dresu od piżamy :))))))))))
Nie, chyba nie powiem...Albo powiem: poszedł pobiegać (nowa moda) w piżamie. Kupiłam mu taką ciepłą, bawełnianą, dobra w góry.
Mąż uznał, że to dres i poszedł w tym biegać...
Nie odróżnia pietruszki i selera. Tego w korzeniu.
Nie odróżnia śmietany gęstej o lejącej i potrafi tą pierwszą wlać do kawy.
Tak. Sprzedałam go. Ale on potrafi się z siebie śmiać.
A na koniec coś, co nie jest żartem: od roku mój mąż jest profesorem belwederskim. Dość młodo do tego doszedł. W swojej
dziedzinie jest mistrzem.
• Re: Czego nasi mężowie nie są w stanie odróżnić..
justyna302 12.12.06, 01:04 + odpowiedz
Typowy przykład roztargnionego profesofa :) Fajnie :)
• Re: Czego nasi mężowie nie są w stanie odróżnić.. IP: *.internetdsl.tpnet.pl
Gość: Azorek 12.12.06, 14:52 + odpowiedz
justyna302 napisała:
> Typowy przykład roztargnionego profesofa :) Fajnie :)
A nie, nie, nie. To nie jest roztargnienie. To są PIERDOŁY. Śmietki. To nie jest ważne. Nie, żeby się unosił, miał za coś lepszego, broń Boże! To bardzo sympatyczny człowiek. Nie jest w stanie zapamiętać tych pianek, bo go to nie obchodzi. Za to jest w stanie zapamiętać imiona dzieci z sąsiedztwa, ich psów, kotów, kto kiedy ma urodziny, co lubi i dlaczego. Że mąż dalekiej kuzynki, który nas odwiedza raz na parę lat słodzi, a ona nie. Ludzie go interesują, przedmioty - wcale.
Jest bardzo lubiany.
Kiedyś leżałam w szpitalu, nabrałam ochoty, żeby udziergać szalik i czapeczkę, poprosiłam go, żeby kupił włóczkę, mniej więcej opisałam jaką, druty, podałam numer. No i kupił. :))) Miała być zielona, kupił niebieską, miała być puchata, owszem kupił mohair...2 kg. Serio. DWA KILOGRAMY. Okropna, niebieska jak niemowlęce śpioszki, albo niebko na dziecięcym obrazku.:)))))
Na moje załamywanie rąk powiedział:
-Ee, bez przesady. Niebieska będzie mniej ciepła?
Zarabia dużo, bardzo dużo. Publikacje, wykłady tu i ówdzie, widać po tym jak mu płacą, że musi być dobry. Ale pieniędzy też nie rozróżnia :)) Nie przywiązuje wagi. Daje stówę ochlapusowi pod hipermarketem, bo to pieniążek taki sam jak dycha...Z papieru, znaczy.
Te identyczne auta, to też jego sprawka. Zaparłam się, że musi zmienić samochód, bo stary już się robił mało bezpieczny, próbował to zrzucić na mnie, odmówiłam. Markę uzgodniliśmy razem. Pojechał do salonu i kupił dwa, bo tam mówili, że okazja, że dobry, że warto i ogólnie fajnie. A on się nie zna. Jeździ od wczesnej młodości i tyle. Ja miałam swoje autko, raptem dwuletnie, lubiłam je..."to oddaj komuś i po sprawie". Bo samochód to też pierdoła.
Kiedyś tak dobrze nie zarabiał i też nie szanował pieniędzy. Z rozrzutnej, beztroskiej dziewczyny, musiałam zamienić się w
pilnującą kasy babę...
Kolejna wypowiedź tej samej osoby:)
Mój mąż zaczął marznąć w głowę...Włosy ma, on raczej z tych, co mu czas srebrzy niż skubie, ale coś ostatnio
zaczął marznąć w głowę. Zwłaszcza na wieczornym spacerze z psami, bo chodzimy już właściwie w nocy. Postanowił
kupić sobie czapkę. Ale w tym celu trzeba iść do sklepu, może stać w kolejce do kasy, zaparkować pod sklepem,
same problemy. Poszedł więc do najbliższych pawilonów handlowych. Nie ma tam, niestety sklepu, w ktorym można
kupić czapkę, ale jest sklep z rzeczami dla dzieci. I tam były czapki. ROZCIĄGLIWE, jak powiedział mój mąż.
To sobie kupił, od razu dwie (jak te auta...). Oczywiście nie pochwalił mi się nabytkiem. Kupił tę czapkę w
piątek, jakoś go wieczorem w niej nie widziałam. W sobotę było pięknie i mój mąż wpadł na pomysł, żeby
pojechać z psami do lasu. Ja przeleciałam się jeszcze na pocztę, to blisko, a on miał podjechać z psami
samochodem. Wychodzę przed pocztę, ludzi pełno, duży parking, bo tam taki ciąg handlowy, mój mąż czeka i pali
papierosa. W czapce. Podchodzę bliżej i własnym oczom nie wierzę: czapeczka polarowa, granatowa w zielone i
żółte żółwiki, takie duże, a każdy żółwik macha chorągiewką...
:)))))))))))
Zapytałam czy innych nie było. A, były. W muchomorki. To wolał w żółwiki.
:)))))))))))))))))
"Przecież to dziecięca czapeczka!", wykrzyknęłam. "Rozciągliwa", odparł mój mąż, "ciepła, kupiona blisko i nie
ma powodu, żebym szukał innej". "Przecież to niepoważne...", zapoponowałam. "Poważne podejście do życia nie
polega na nienoszeniu czapeczki w żółwiki", skończył dyskusję mój mąż. Śmiałam się cały dzień. Nadal te
czapeczkę na okazje sportowe nosi...a jakże.
Jak ktoś ma ochotę więcej poczytać to wklejam linka i już więcej nie zaśmiecam
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=384&w=53788769&v=2&s=0
Jak go zabrałam na poszukiwania sukni ślubnej to przyczepiał sie do każdej falbanki, złotej nitki, marszczenia, nawet do koronek. Wszystko musi być proste i gładkie. Więcej go nie zabiorę, bo zostanę bez kiecki:)
A gdyby miał zaprojektować zaproszenia to pewnie byłby to biały gładki kartonik z suchą informacją kto, kiedy, gdzie i kogo zaprasza.
Nie wiem jak to możliwe u kogoś z tak bujną wyobraźnią.
Na forum humorum znalazłam bardzo podobny wątek. Wkleję wypowiedzi jednej babki, przy których nieźle się uśmiałam:)
Temat: Czego wasi mężowie nie są w stanie odróżnić.
Umywalki od zlewu. Najczęściej w łazience jest zlew.
ZUS od PZU. Dla niego to jedno :))
Pianki do włosów od pianki do golenia. Pianka to pianka. Pierwszej używam ja, on nie, a zawsze ubywa, bo on się przy pomocy tego goli :)))
Nie odróżnia czyja szczoteczka jest czyja...Do zębów. Muszę podpisywać.
Sukni od spódnicy istotnie też.
Nie odróżnia też naszych samochodów. Istotnie, mamy prawie identyczne, ale mój jest czarny matowy, a jego czarny perłowy. To był głupi pomysł kupować takie same...
Ostatnio okazało się, że nie odróżnia dresu od piżamy :))))))))))
Nie, chyba nie powiem...Albo powiem: poszedł pobiegać (nowa moda) w piżamie. Kupiłam mu taką ciepłą, bawełnianą, dobra w góry.
Mąż uznał, że to dres i poszedł w tym biegać...
Nie odróżnia pietruszki i selera. Tego w korzeniu.
Nie odróżnia śmietany gęstej o lejącej i potrafi tą pierwszą wlać do kawy.
Tak. Sprzedałam go. Ale on potrafi się z siebie śmiać.
A na koniec coś, co nie jest żartem: od roku mój mąż jest profesorem belwederskim. Dość młodo do tego doszedł. W swojej
dziedzinie jest mistrzem.
• Re: Czego nasi mężowie nie są w stanie odróżnić..
justyna302 12.12.06, 01:04 + odpowiedz
Typowy przykład roztargnionego profesofa :) Fajnie :)
• Re: Czego nasi mężowie nie są w stanie odróżnić.. IP: *.internetdsl.tpnet.pl
Gość: Azorek 12.12.06, 14:52 + odpowiedz
justyna302 napisała:
> Typowy przykład roztargnionego profesofa :) Fajnie :)
A nie, nie, nie. To nie jest roztargnienie. To są PIERDOŁY. Śmietki. To nie jest ważne. Nie, żeby się unosił, miał za coś lepszego, broń Boże! To bardzo sympatyczny człowiek. Nie jest w stanie zapamiętać tych pianek, bo go to nie obchodzi. Za to jest w stanie zapamiętać imiona dzieci z sąsiedztwa, ich psów, kotów, kto kiedy ma urodziny, co lubi i dlaczego. Że mąż dalekiej kuzynki, który nas odwiedza raz na parę lat słodzi, a ona nie. Ludzie go interesują, przedmioty - wcale.
Jest bardzo lubiany.
Kiedyś leżałam w szpitalu, nabrałam ochoty, żeby udziergać szalik i czapeczkę, poprosiłam go, żeby kupił włóczkę, mniej więcej opisałam jaką, druty, podałam numer. No i kupił. :))) Miała być zielona, kupił niebieską, miała być puchata, owszem kupił mohair...2 kg. Serio. DWA KILOGRAMY. Okropna, niebieska jak niemowlęce śpioszki, albo niebko na dziecięcym obrazku.:)))))
Na moje załamywanie rąk powiedział:
-Ee, bez przesady. Niebieska będzie mniej ciepła?
Zarabia dużo, bardzo dużo. Publikacje, wykłady tu i ówdzie, widać po tym jak mu płacą, że musi być dobry. Ale pieniędzy też nie rozróżnia :)) Nie przywiązuje wagi. Daje stówę ochlapusowi pod hipermarketem, bo to pieniążek taki sam jak dycha...Z papieru, znaczy.
Te identyczne auta, to też jego sprawka. Zaparłam się, że musi zmienić samochód, bo stary już się robił mało bezpieczny, próbował to zrzucić na mnie, odmówiłam. Markę uzgodniliśmy razem. Pojechał do salonu i kupił dwa, bo tam mówili, że okazja, że dobry, że warto i ogólnie fajnie. A on się nie zna. Jeździ od wczesnej młodości i tyle. Ja miałam swoje autko, raptem dwuletnie, lubiłam je..."to oddaj komuś i po sprawie". Bo samochód to też pierdoła.
Kiedyś tak dobrze nie zarabiał i też nie szanował pieniędzy. Z rozrzutnej, beztroskiej dziewczyny, musiałam zamienić się w
pilnującą kasy babę...
Kolejna wypowiedź tej samej osoby:)
Mój mąż zaczął marznąć w głowę...Włosy ma, on raczej z tych, co mu czas srebrzy niż skubie, ale coś ostatnio
zaczął marznąć w głowę. Zwłaszcza na wieczornym spacerze z psami, bo chodzimy już właściwie w nocy. Postanowił
kupić sobie czapkę. Ale w tym celu trzeba iść do sklepu, może stać w kolejce do kasy, zaparkować pod sklepem,
same problemy. Poszedł więc do najbliższych pawilonów handlowych. Nie ma tam, niestety sklepu, w ktorym można
kupić czapkę, ale jest sklep z rzeczami dla dzieci. I tam były czapki. ROZCIĄGLIWE, jak powiedział mój mąż.
To sobie kupił, od razu dwie (jak te auta...). Oczywiście nie pochwalił mi się nabytkiem. Kupił tę czapkę w
piątek, jakoś go wieczorem w niej nie widziałam. W sobotę było pięknie i mój mąż wpadł na pomysł, żeby
pojechać z psami do lasu. Ja przeleciałam się jeszcze na pocztę, to blisko, a on miał podjechać z psami
samochodem. Wychodzę przed pocztę, ludzi pełno, duży parking, bo tam taki ciąg handlowy, mój mąż czeka i pali
papierosa. W czapce. Podchodzę bliżej i własnym oczom nie wierzę: czapeczka polarowa, granatowa w zielone i
żółte żółwiki, takie duże, a każdy żółwik macha chorągiewką...
:)))))))))))
Zapytałam czy innych nie było. A, były. W muchomorki. To wolał w żółwiki.
:)))))))))))))))))
"Przecież to dziecięca czapeczka!", wykrzyknęłam. "Rozciągliwa", odparł mój mąż, "ciepła, kupiona blisko i nie
ma powodu, żebym szukał innej". "Przecież to niepoważne...", zapoponowałam. "Poważne podejście do życia nie
polega na nienoszeniu czapeczki w żółwiki", skończył dyskusję mój mąż. Śmiałam się cały dzień. Nadal te
czapeczkę na okazje sportowe nosi...a jakże.
Jak ktoś ma ochotę więcej poczytać to wklejam linka i już więcej nie zaśmiecam
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=384&w=53788769&v=2&s=0
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]

[/url]
No niestety więcej ciekawostek tej od pani już nie ma:)
Wyżej wkleiłam adres do tego wątku, możecie sobie jeszcze poczytać, ale tego faceta nic nie przebija:)
Kurcze a ja myślałam, że to mój jest mistrzem w nie przejmowaniu się drobiazgami, strojem i tym co pomyślą inni, ale jednak nie, czapeczki w żółwiki to on by nie założył, bo to w końcu wzorek a przecież musi być gładko:)
Wyżej wkleiłam adres do tego wątku, możecie sobie jeszcze poczytać, ale tego faceta nic nie przebija:)
Kurcze a ja myślałam, że to mój jest mistrzem w nie przejmowaniu się drobiazgami, strojem i tym co pomyślą inni, ale jednak nie, czapeczki w żółwiki to on by nie założył, bo to w końcu wzorek a przecież musi być gładko:)
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]

[/url]
Alex kupuje tony skarpet (2 wielkie szuflady są zapełnione nimi, a jak robię pranie 2 pralki samych skarpet), żadnej pary zużytej nie wyrzuci "...bo kiedyś mogą się przydać". Oczywiście wszędzie je rozrzuca (ostatnio znalazłam jedną przyczepioną do lampy na suficie). Nie zamyka też szafek i szuflad, "czasami" zapomina zakręcić wodę po umyciu się. Grrr...
A jeśli chodzi o mylenie to w tym też jest niezły: dla niego talerz to miska, szczypiorek to zielona cebula albo pietruszka, oczywiście zlew znajduje się w łazience, szklanka nie różni się niczym od kubka, wieprzowina jest przecież od krowy... ojjj długo można byłoby wymieniać
A jeśli chodzi o mylenie to w tym też jest niezły: dla niego talerz to miska, szczypiorek to zielona cebula albo pietruszka, oczywiście zlew znajduje się w łazience, szklanka nie różni się niczym od kubka, wieprzowina jest przecież od krowy... ojjj długo można byłoby wymieniać
BŁĄD !!! zbierać nie należy, rano pierwsza nie wchodź do łazienki, za 3 razem zapamięta, że na podłodze słabo schnie.Swój schowaj ! Powodzenia ;) Mój pedant, albo zwijał skarpetki razem ,albo do kosza wkładał na lewej stronie ... parę razy znalazł takie same wyprane w szufladzie i po kłopocie. Same przywary nie są złe ...tylko nasza wobec nich bezradność! Najpiękniejsze jest to, że co roku bardziej naszych ukochanych kochamy... :)
Moj w sumie chyba jest normalny. Typowy facet dzielacy obowiazki kobieta-mezczyzna
Uwaza ze kobieta zajmuje sie domem a facet wszystkim innym.
Mi to idzie na reke bo przynajmiej nie musze koscic trawnikow I naprawiac zamkow, zlewow itp.
Naprawde szukam ale on nie ma jakis sdziwacznych odchylen I przyzwyczajen, zaczynam sie tm martwic po przeczytaniu tylu postow (((
Uwaza ze kobieta zajmuje sie domem a facet wszystkim innym.
Mi to idzie na reke bo przynajmiej nie musze koscic trawnikow I naprawiac zamkow, zlewow itp.
Naprawde szukam ale on nie ma jakis sdziwacznych odchylen I przyzwyczajen, zaczynam sie tm martwic po przeczytaniu tylu postow (((
cytat z forum humorum:
a moj chlopak przez 3 miesiacece myl twarz kremem nawilzajacym (no moze
usprawiedliwia go to ze tubka byla troche wieksza niz zazwyczaj ale mimo
wszystko ten napis "krem nawilzajacy" na froncie... ;) zobaczylam kiedys
wchodzac do lazienki po costam jak na mokra twarz z zacisnietymi oczkami
naklada krem i energicznie wciera po czym zmywa woda i zadowolony wyciera
mordke recznikiem:] strasznie sie usiamialam a jak juz moglam mu poiwedziec z
czego sie tak smieje to nie od razu uwierzyl ze mam racje;)
a moj chlopak przez 3 miesiacece myl twarz kremem nawilzajacym (no moze
usprawiedliwia go to ze tubka byla troche wieksza niz zazwyczaj ale mimo
wszystko ten napis "krem nawilzajacy" na froncie... ;) zobaczylam kiedys
wchodzac do lazienki po costam jak na mokra twarz z zacisnietymi oczkami
naklada krem i energicznie wciera po czym zmywa woda i zadowolony wyciera
mordke recznikiem:] strasznie sie usiamialam a jak juz moglam mu poiwedziec z
czego sie tak smieje to nie od razu uwierzyl ze mam racje;)
kolejne:
mama przywiozla kiedys z wojazu za granice maz w bialym okraglym pudelku,
pachnaca kokosem
wzielam to za krem do twarzy. ladnie nawilzal.
jak spytalam sie mamy gdzie kupila taki fajny krem zbladla i
powiedziala 'DZIECKO, ALEZ TO ODZYWKA NA POROST WLOSOW'
moj brat byl przy tym. tez polecial do lustra patrzec na czolo:)
mama przywiozla kiedys z wojazu za granice maz w bialym okraglym pudelku,
pachnaca kokosem
wzielam to za krem do twarzy. ladnie nawilzal.
jak spytalam sie mamy gdzie kupila taki fajny krem zbladla i
powiedziala 'DZIECKO, ALEZ TO ODZYWKA NA POROST WLOSOW'
moj brat byl przy tym. tez polecial do lustra patrzec na czolo:)
wiecie co te rzeczy w sensie dziwactwa czasami nas denerwuja, ale jak sie na to spojrzy z boku jak my teraz w tym watku to to wszystko jest takie smieszne:))
wlasnie wyobrazilam sobie mine Madzi jak jej maz sie tak psika i pasika tym perfumem a ona tam pod nosem sobie marudzi zeby juz przestal hehehe
dzieki dziewczyny za ten watek, tego mi bylo trzeba:)
wlasnie wyobrazilam sobie mine Madzi jak jej maz sie tak psika i pasika tym perfumem a ona tam pod nosem sobie marudzi zeby juz przestal hehehe
dzieki dziewczyny za ten watek, tego mi bylo trzeba:)
no to pieknie... ale sie usmiałam...
pmadzia ja mam to samo... mój luby zanim gdzies wyjdzie to psika sie z 15 razy chyba i to tylko na buźke a mnie to wnerwia niesamowicie...
owszem potrafi ugotowac obiadek ale juz nie sprzata po sobie - "ty i tak wszystko zawsze poprawiasz to co ja sie bede meczył..." - to jego słowa ( fakt... w naszym zwiazku to ja jestem pedantem...)
ale najlepszy był kolega naszej wspónej kolerzanki...
przez ponad tydzień mył sie peelingiem do twarzy bo myslał ze to jest płyn do higieny intymnej! - fakt buteleczki były podobne ale w końcu od czego są etykietki!
pmadzia ja mam to samo... mój luby zanim gdzies wyjdzie to psika sie z 15 razy chyba i to tylko na buźke a mnie to wnerwia niesamowicie...
owszem potrafi ugotowac obiadek ale juz nie sprzata po sobie - "ty i tak wszystko zawsze poprawiasz to co ja sie bede meczył..." - to jego słowa ( fakt... w naszym zwiazku to ja jestem pedantem...)
ale najlepszy był kolega naszej wspónej kolerzanki...
przez ponad tydzień mył sie peelingiem do twarzy bo myslał ze to jest płyn do higieny intymnej! - fakt buteleczki były podobne ale w końcu od czego są etykietki!
a mój jeszcze wyska paste do zebów do samego konca i jak juz jest pusta to wkłada ją spowtotem do kubeczka
Ja rano wstaje i taka zaspana chcę nałozyc pasty a tu nic musze isc po drugą
nigdy go nie naucze ze ma ja wyrzucac
a wieczorem wszytskie rzeczy kładzie koło łóżka i rano zanosi je do prania oprócz skarpetek mimo że też powinny sie tam znaleźć .No cóz ja je wynosze jak wstane
Ja rano wstaje i taka zaspana chcę nałozyc pasty a tu nic musze isc po drugą
nigdy go nie naucze ze ma ja wyrzucac
a wieczorem wszytskie rzeczy kładzie koło łóżka i rano zanosi je do prania oprócz skarpetek mimo że też powinny sie tam znaleźć .No cóz ja je wynosze jak wstane
No to cieszę się że jestem autorką tak fajnego postu :) co do chomikowania rzeczy to ja się też przyłaczam, nawet ładne ozdobne kuchenne puszki np. po herbacie mi zwozi z Norwegii, wszystko chowa bo sie może przydać jeszcze :) ach i jeszcze jedno: musi mieć picie do śniadania w dużym kubku albo w dwóch normalnych bo musi pić bardzo dużo!
zdradze wam ,że mój mąż ma taki codzienny odchył, że jak już jest pora spać, to on kładzie się na łóżko w ubraniach i udaje że spi, jak go szturam to mówi że dziś sie nie myje bo jest zmeczony i wogule to mam mu dac spokój z tym myciem, codziennie tak sobie jaja ze mnie robi i powtarza to samo
aha i on nie umie donieść talerza zupy do pokoju, zawsze rozleje, jeszcze nie zdarzyło się żeby nie rozlał i zawsze mój obrus jest do prania, mówię mu ze ja zaniosę, ale on mówi że dziś nie wyleje, a potem i tak wyleje i najgorsze jest to że przy tym śmieje się z tego jakby to było śmieszne
na noc musi mieć pół litra picia, bo zawsze chce mu się pić
jak chcę się połozyć do łóżka to on rozwala się na całe łózko i udaje że śpi
tych przykładów jest więcej , ale nie bedę zdradzać dalej
aha i on nie umie donieść talerza zupy do pokoju, zawsze rozleje, jeszcze nie zdarzyło się żeby nie rozlał i zawsze mój obrus jest do prania, mówię mu ze ja zaniosę, ale on mówi że dziś nie wyleje, a potem i tak wyleje i najgorsze jest to że przy tym śmieje się z tego jakby to było śmieszne
na noc musi mieć pół litra picia, bo zawsze chce mu się pić
jak chcę się połozyć do łóżka to on rozwala się na całe łózko i udaje że śpi
tych przykładów jest więcej , ale nie bedę zdradzać dalej
niezły gość:) ale podobno właśnie tacy faceci, czyli profesorowie-spece w swojej dziedzinie mają najwięcej dziwactw... wszystko poza ich dziedziną to sprawy poboczne:) świetnie się czyta, ale ja z takim facetem nie wytrzymałabym nerwowo:)
mój P nie jest takim wykrętem, w zasadzie jest całkiem normalny, ale ma kilka dziwactw, jak to facet:)
robi to samo, co kilku innych, czyli zwija brudne skarpetki jedna w drugą w kulkę; pierze swoją bieliznę i większość skarpetek, ale ręcznie; jak mieliśmy łóżko z listwą przy podłodze, to czasami kładł tam swoje gatki (świeże) i mówił, że to "w razie czego", jakby miał nagle wstać w nocy i np. uciekać, to przecież nie będzie szukał gaci po szufladach:))) teraz łóżko nie ma listwy, to nie kładzie, bo musiałby na dywanie:) ; stawiał piwo na stoliku, a do mokrego śladu przyczepiał się kurz i jak to wyschło, to wyglądało paskudnie, a obok leży podkładka - dopiero niedawno się (prawie) nauczył z niej korzystać; nie zwraca uwagi na to, że kładzie coś na moje ubrania i one się wtedy gniotą; wyciągając koszulę z szafy nie wyciąga wieszaka, nie prostuje reszty koszul na wieszaku i czasami muszę poprawiać, ale jak chce pogniecione, to niech ma:) ; spryskuje się pachnidłami nie po prostu jeden-dwa, psik-psik, tylko psssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssss, to trwa i trwa, żadnej oszczędności i umiaru, ale ostatnio się stara:) a dziś chciał kanapki, a wyszliśmy do i wróciliśmy z pracy razem, ale byłam zmęczona i przydrzemałam - i co? 2 godziny później nadal czekał na jedzenie, a kuchnia jest piętro niżej:))
ja sprzątam, ale jak zrobi sie bałagan, to on potrafi tak posprzątać, że aż miło:)
drobiazgi. żadnych problemów z podniesioną deską, niezakręconą pastą do zębów, pomylonymi kosmetykami, porzuconymi ubraniami czy mokrymi ręcznikami:)

mój P nie jest takim wykrętem, w zasadzie jest całkiem normalny, ale ma kilka dziwactw, jak to facet:)
robi to samo, co kilku innych, czyli zwija brudne skarpetki jedna w drugą w kulkę; pierze swoją bieliznę i większość skarpetek, ale ręcznie; jak mieliśmy łóżko z listwą przy podłodze, to czasami kładł tam swoje gatki (świeże) i mówił, że to "w razie czego", jakby miał nagle wstać w nocy i np. uciekać, to przecież nie będzie szukał gaci po szufladach:))) teraz łóżko nie ma listwy, to nie kładzie, bo musiałby na dywanie:) ; stawiał piwo na stoliku, a do mokrego śladu przyczepiał się kurz i jak to wyschło, to wyglądało paskudnie, a obok leży podkładka - dopiero niedawno się (prawie) nauczył z niej korzystać; nie zwraca uwagi na to, że kładzie coś na moje ubrania i one się wtedy gniotą; wyciągając koszulę z szafy nie wyciąga wieszaka, nie prostuje reszty koszul na wieszaku i czasami muszę poprawiać, ale jak chce pogniecione, to niech ma:) ; spryskuje się pachnidłami nie po prostu jeden-dwa, psik-psik, tylko psssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssss, to trwa i trwa, żadnej oszczędności i umiaru, ale ostatnio się stara:) a dziś chciał kanapki, a wyszliśmy do i wróciliśmy z pracy razem, ale byłam zmęczona i przydrzemałam - i co? 2 godziny później nadal czekał na jedzenie, a kuchnia jest piętro niżej:))
ja sprzątam, ale jak zrobi sie bałagan, to on potrafi tak posprzątać, że aż miło:)
drobiazgi. żadnych problemów z podniesioną deską, niezakręconą pastą do zębów, pomylonymi kosmetykami, porzuconymi ubraniami czy mokrymi ręcznikami:)


A to ja dodam jeszcze jedno: mój mąż uwielbia na śniadanie zupę! tzn. gdy z poprzedniego dnia z obiadu została zupa choćby troszkę to nie pozwala jej mojej mamie wyrzucić tylko koniecznie zjada na śniadanie acha i wrzeszczy na mnie bo zawsze musi jeść posiłek razem i koniec! nieważne że ja np. coś innego robię w tym czasie, nie może nawet 5 min. poczekać, jak przygotuje to mam siadać razem z nim i kropka.
Oj mój np. robi okropny bałagan na biurku przy komputerze. Pełno płyt, szklanek, papierki po cukierkach. Ma masę części do komputera starych i moim zdaniem nadających się do wyrzucenia, ale nie... to mu się przecież przyda :) Jest maniakiem komputerowym, co mnie boli chyba najbardziej :)
Witam:) Moje Kochanie też ma swoje dziwactwa:)
Nie mieszkamy jeszcze razem, ale z tego co juz widzę, to lubi przechowywać w szafie razem z ciuchami jakieś kabelki, sprzęt itd... na szczęście jak mu powiedziałam, że po ślubie to zniknie to nie sprzeciwiał się, tylko nie chce mu się tego sprzątnąć:P hihihi Największe dziwactwo wegług mnie to fakt, że budzi się codziennie o 4 rano (dla mnie w nocy) do pracy - ale nie musi...to jest jego taki wymysł... Tata jeździ z nim do pracy więc tate też budzi rano i koniecznie mame, żeby zrobiła kanapki...
Problem z ciuszkami też mam, bo jak się rozbiera to wszystko zostawia w tym miejsce...wrrrr..to mnie denerwuje troszke:P
Nie mieszkamy jeszcze razem, ale z tego co juz widzę, to lubi przechowywać w szafie razem z ciuchami jakieś kabelki, sprzęt itd... na szczęście jak mu powiedziałam, że po ślubie to zniknie to nie sprzeciwiał się, tylko nie chce mu się tego sprzątnąć:P hihihi Największe dziwactwo wegług mnie to fakt, że budzi się codziennie o 4 rano (dla mnie w nocy) do pracy - ale nie musi...to jest jego taki wymysł... Tata jeździ z nim do pracy więc tate też budzi rano i koniecznie mame, żeby zrobiła kanapki...
Problem z ciuszkami też mam, bo jak się rozbiera to wszystko zostawia w tym miejsce...wrrrr..to mnie denerwuje troszke:P
Moj jak sie bawi z psem to na tego psa warczy. A ze potrafia bawic sie caly dzien warczac na siebie wzajemnie... Dostaje przez to cholery bo ten dzwiek jest wyjatkowo denerwujacy. Grochem o sciane i brak szans na zmiany. Odwioza mnie do Tworek jak tak dalej pojdzie.
[/URL][url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]

[/url]
eh telewizor, Ł tez uwielbia zasypiac przy telewizorze za to budzi sie jak wyłaczam TV!
( ja nie znoszę telewizji wogóle) a ze mamy tylko jakies 3 programy zwykle to jest jakas ostra debata z udziałem Leppera, programy typu 997 albo coś typsprawa dla reportera gdzie ludzie przekrzykują się jedne przez drugiego.
okropienstwo!! niby ustalilismy ze TV jest tylko w dni nieparzyste:) ale tak sobie idzie egzekwowanie tego
( ja nie znoszę telewizji wogóle) a ze mamy tylko jakies 3 programy zwykle to jest jakas ostra debata z udziałem Leppera, programy typu 997 albo coś typsprawa dla reportera gdzie ludzie przekrzykują się jedne przez drugiego.
okropienstwo!! niby ustalilismy ze TV jest tylko w dni nieparzyste:) ale tak sobie idzie egzekwowanie tego
A mój MUSI gapic sie w telewizor jak je sniadanie i obiad. głównie przy sniadaniu
A ostatnio pobił sam siebie. Jako ze bardzo pozno wracamy do domu to zdarza mi się ze rozbieram sie w łazience, to co brudne wrzucam do kosza na brudne rzeczy a reszte ubran typu spodnie, sweter zostawiam na koszu - i tak zbierają sie te czyste rzeczy przez tydzien, czasem dwa na koszu, a składam je do szafy w sobote jak mam troche czasu. Jednego dnia zadzwoniłam do niego zeby zrobił pranie, bo kosz już sie nie domykał. Wracam do domu - patrze, a tu cały kosz z brudnymi rzeczami nadal pełny po brzegi, a wszystko to co lezało na koszu wisi mokre na suszarce. A mi sie płakać chciało, bo zostałam w sytuacji kiedy cała moja garderoba była albo brudna albo mokra, a szafy puste. Teraz sie z tego smieje :)
A ostatnio pobił sam siebie. Jako ze bardzo pozno wracamy do domu to zdarza mi się ze rozbieram sie w łazience, to co brudne wrzucam do kosza na brudne rzeczy a reszte ubran typu spodnie, sweter zostawiam na koszu - i tak zbierają sie te czyste rzeczy przez tydzien, czasem dwa na koszu, a składam je do szafy w sobote jak mam troche czasu. Jednego dnia zadzwoniłam do niego zeby zrobił pranie, bo kosz już sie nie domykał. Wracam do domu - patrze, a tu cały kosz z brudnymi rzeczami nadal pełny po brzegi, a wszystko to co lezało na koszu wisi mokre na suszarce. A mi sie płakać chciało, bo zostałam w sytuacji kiedy cała moja garderoba była albo brudna albo mokra, a szafy puste. Teraz sie z tego smieje :)
Skarpetki obowiązkowo wieczorem na podłodze koło fotela, ciuchy na oparciu, a potem jest krzyk, ze oblazły ( mamy dwa koty ;)
picie wieczorne, jak najbardziej, jak już leży w łóżku, czasami wskazane piwko ;)
maleńkie kłaczki na całej wannie po goleniu wwwrrrrrr
pranie wiesza jak leci, potem wyglada jak psu z gardła...
a jak już utknie przy kompie to zapuszcza korzenie i nie ma siły, komp to jego ukochana zabawka i hobby i pasja i wogóle ;)
jak słyszy hasło spacer to jest baaardzoooooo zmęczony i chyba go coś łapie ;) ale na hasło rolki albo bilard jak ręką odjął ( to jest mój fortel, bo też to lubię ;)
za to umie i lubi gotować, zawsze rano zmywa, kocha nasze dwa koty i obowiązkowo po powrocie z pracy musi być myzianie ogonów ;)
potrafi zrobić przeróżne sprawy domowe, typu odetkanie rur, studzienki, powieszenie półki czy kwietników to nie problem, przymierza sie do zrobienia balkonu dostępnego dla kotów, z resztą mieszkanie remontowaliśmy sami :)
wybaczam wady bo zdolny z niego facet, ostatnio po przerwie ponad 5 letniej wsiadł do wielkiego busa i jeździł jakby nic innego nie robił :)
picie wieczorne, jak najbardziej, jak już leży w łóżku, czasami wskazane piwko ;)
maleńkie kłaczki na całej wannie po goleniu wwwrrrrrr
pranie wiesza jak leci, potem wyglada jak psu z gardła...
a jak już utknie przy kompie to zapuszcza korzenie i nie ma siły, komp to jego ukochana zabawka i hobby i pasja i wogóle ;)
jak słyszy hasło spacer to jest baaardzoooooo zmęczony i chyba go coś łapie ;) ale na hasło rolki albo bilard jak ręką odjął ( to jest mój fortel, bo też to lubię ;)
za to umie i lubi gotować, zawsze rano zmywa, kocha nasze dwa koty i obowiązkowo po powrocie z pracy musi być myzianie ogonów ;)
potrafi zrobić przeróżne sprawy domowe, typu odetkanie rur, studzienki, powieszenie półki czy kwietników to nie problem, przymierza sie do zrobienia balkonu dostępnego dla kotów, z resztą mieszkanie remontowaliśmy sami :)
wybaczam wady bo zdolny z niego facet, ostatnio po przerwie ponad 5 letniej wsiadł do wielkiego busa i jeździł jakby nic innego nie robił :)
:)fajne.
Moj K,
-musi miec wode przy łózku i to min 0,5l, jesli ja wieczorem przed pojsciem -spac wypije mu troche :) to krzyczy na mnie ze zostawilam mu tylko na 1 łuk:)
-ja zawsze rano pije kawe, Moj K tez sie nauczyl pic kawe. Ale pije ją do śniadania....popija jedzenie.....feeee . juz nie raz mu mówiłam,ze juz lepsza byłaby herbata do np.jajecznicy ...ale kawa? nie wiem jak mozna pic kawe do jedzenia :/
- jak kanapki to tylko z ketchupem-bez tego ani rusz - no i oczywiscie picie!
-poduszke zabrał z domu rodziców - nie chciał nowej, twierdzil,ze zadna inna nie bedzie taka jak ta:)
-kiedy wrzuca ubrania do kosza z brudna bielizna - skarpektki zwija jedna w druga. a ja tego nie cierpie bo potem musze stac i je rozwijac:)
-pierze sam bielizne, teraz moze mniej bo juz go tego oduczam:) Ale kiedy jedziemy do rodziców na kilka dni - dalej to robi:)
-nigdy nie umyje się szorstką strona gąbki :):):) nawet jak nie jest bardzo szortska ! NIE I KONIEC!
-zawsze worek na smieci musi byc rowniiusienko włożony :)
Ma jeszce jedno przyzwyczajenie, ale glupio mi o tym pisac hihih :) Ale ja sie z z tego zawsze smieje:)
Moj K,
-musi miec wode przy łózku i to min 0,5l, jesli ja wieczorem przed pojsciem -spac wypije mu troche :) to krzyczy na mnie ze zostawilam mu tylko na 1 łuk:)
-ja zawsze rano pije kawe, Moj K tez sie nauczyl pic kawe. Ale pije ją do śniadania....popija jedzenie.....feeee . juz nie raz mu mówiłam,ze juz lepsza byłaby herbata do np.jajecznicy ...ale kawa? nie wiem jak mozna pic kawe do jedzenia :/
- jak kanapki to tylko z ketchupem-bez tego ani rusz - no i oczywiscie picie!
-poduszke zabrał z domu rodziców - nie chciał nowej, twierdzil,ze zadna inna nie bedzie taka jak ta:)
-kiedy wrzuca ubrania do kosza z brudna bielizna - skarpektki zwija jedna w druga. a ja tego nie cierpie bo potem musze stac i je rozwijac:)
-pierze sam bielizne, teraz moze mniej bo juz go tego oduczam:) Ale kiedy jedziemy do rodziców na kilka dni - dalej to robi:)
-nigdy nie umyje się szorstką strona gąbki :):):) nawet jak nie jest bardzo szortska ! NIE I KONIEC!
-zawsze worek na smieci musi byc rowniiusienko włożony :)
Ma jeszce jedno przyzwyczajenie, ale glupio mi o tym pisac hihih :) Ale ja sie z z tego zawsze smieje:)
jeszcze mi sie przypomnialo-zawsze ale to zawsze wrzuca do prania koszule z zapietymi guzikami!!!! (odepnie jeden a potem sciaga przez glowe) a potem ja stoje przy suszarce i je rozpinam to bardzo mnie wkurza!!....ale sie juz wycwaniłam :) jak jest jakas koszuka z zapietymi guzikami do powieszenia to nie wazne co on robi ma mi natychmiast odpiac te guziki -moze sie kiedys nauczy i bedzie je odpinal przed wrzuceniem do pralki :)
też mi się coś jeszcze przypomniało
mój lubi latać po domu w samych gatkach i jak ktos zadzwoni do drzwi to jest zawsze panika :))
a w piżamie spi tylko jak jest chory i ma gorączkę
i nienawidzi nosić sandałów ani butów za kostkę i jeszcze bluz z kapturem ;) a odchudzanie u niego polega na jedzeniu chrupkiego pieczywa i opychaniu się przegryzkami i słodyczami najlepiej wieczorem
mój lubi latać po domu w samych gatkach i jak ktos zadzwoni do drzwi to jest zawsze panika :))
a w piżamie spi tylko jak jest chory i ma gorączkę
i nienawidzi nosić sandałów ani butów za kostkę i jeszcze bluz z kapturem ;) a odchudzanie u niego polega na jedzeniu chrupkiego pieczywa i opychaniu się przegryzkami i słodyczami najlepiej wieczorem
moj nienawidzi majonezu - nie wie co traci bedaczek! ;-)
Nie je tez zadej salatki - nawet bez majonezu. Ogolnie zadnej zieleniny.
A jak go namawiam zeby jednak sprobowal, ze na prawde pyszna, to mowi "wierze ze jest pyszna, jak wszystko co robisz ale ja nie jestem godzien"! Rozwala mnie tym!
Aaaa i ketchupu tez nienawidzi - nawet zapach go odpycha! No i np. jak idziemy sobie na zapiekanke do jakiejs budki (uwielbiam takie niezdrowe jedzenie) to je bez ketchupu czy zadnego innego sosu - i taka sucha mu smakuje.
Nie je tez zadej salatki - nawet bez majonezu. Ogolnie zadnej zieleniny.
A jak go namawiam zeby jednak sprobowal, ze na prawde pyszna, to mowi "wierze ze jest pyszna, jak wszystko co robisz ale ja nie jestem godzien"! Rozwala mnie tym!
Aaaa i ketchupu tez nienawidzi - nawet zapach go odpycha! No i np. jak idziemy sobie na zapiekanke do jakiejs budki (uwielbiam takie niezdrowe jedzenie) to je bez ketchupu czy zadnego innego sosu - i taka sucha mu smakuje.
a moj lukaszek niecierpi jajek...co najdziwniejsze jajko na miekko z checia zje,ale tylko wtedy,gdy sam je sobie przygotuje.nawet jesli ja tylko obiore to tez juz jest bleee. w kazdym innym przypadku zadnych jajek.
no i ciagle kloci sie ze mna,ze jego spodnie nie sa czarne tylko granatowe,a kurtka nie zielona tylko szara itd. nawet jesli ktos inny potwierdzi moja wersje on i tak uwaza,ze ma racje...
no i ciagle kloci sie ze mna,ze jego spodnie nie sa czarne tylko granatowe,a kurtka nie zielona tylko szara itd. nawet jesli ktos inny potwierdzi moja wersje on i tak uwaza,ze ma racje...
no własnie, kolory :) mój sie ciągle pyta dlaczego nie nosze tej brązowej sukienki (a ona jest granatowa), no a moje buty w kolorze cielistym dla niego są różowe.
No i nie cierpi odgłosu zakładania ponczoch, cienkich rajstop itp, ma od tego dreszcze :) I nie moze patrzeć jak je sciagam, bo dla niego to wygląda jakbym zdzierała z siebie skóre :)
No i nie cierpi odgłosu zakładania ponczoch, cienkich rajstop itp, ma od tego dreszcze :) I nie moze patrzeć jak je sciagam, bo dla niego to wygląda jakbym zdzierała z siebie skóre :)
Moj Kochany :
-układa kapcie przed łozkiem tak ze jak wstanie to automatycznie nogi same sie do nich wkładaja i nie trzeba ich szukac tak jak ja to robie podobno, bo ja wskakujac do lozka to szczerze mowiac nie mysle o tym gdzie moje kapcie wyladuja hihii
- układa swoje ubrudzone rzeczy w kosteczke w taki sposob ze wygladaja jakby mialy byc do schowania w szafie ( ale z tego co widze po wątku to jest chyba norma u facetow ;))
-nienawidzi żelować włosów bo czuje sie oblepiony i zawsze sie z nim nawalcze, bo ma krecone i gdy sie nie nazeluje staja sie bardzo frywolne

-układa kapcie przed łozkiem tak ze jak wstanie to automatycznie nogi same sie do nich wkładaja i nie trzeba ich szukac tak jak ja to robie podobno, bo ja wskakujac do lozka to szczerze mowiac nie mysle o tym gdzie moje kapcie wyladuja hihii
- układa swoje ubrudzone rzeczy w kosteczke w taki sposob ze wygladaja jakby mialy byc do schowania w szafie ( ale z tego co widze po wątku to jest chyba norma u facetow ;))
-nienawidzi żelować włosów bo czuje sie oblepiony i zawsze sie z nim nawalcze, bo ma krecone i gdy sie nie nazeluje staja sie bardzo frywolne


Autor: mała nadmorska krowa 20-04-2007 14:46 wyślij odpowiedź
-mój wszytsko polewa keczupem, kanapki moge znieść, ale ziemniaki??? on polewa nawet potrawy z założenia zawierające sos (np spagetti).
Mój ma to samo.
U nas ketchup i majonez w lodówce -obowiązkowo.
Dodam tylko ,ze ja nie lubie ketchupu ,a moj nie przepada za majonezem .
Ale dziewczyny ,widze ,że wiekszosc z nas ma podobne przyzwyczajenia hehe
-mój wszytsko polewa keczupem, kanapki moge znieść, ale ziemniaki??? on polewa nawet potrawy z założenia zawierające sos (np spagetti).
Mój ma to samo.
U nas ketchup i majonez w lodówce -obowiązkowo.
Dodam tylko ,ze ja nie lubie ketchupu ,a moj nie przepada za majonezem .
Ale dziewczyny ,widze ,że wiekszosc z nas ma podobne przyzwyczajenia hehe
Moje kochanie:
lubi mieć porządek:), a że ja jestem małą bałaganiarą to nawet jak przyjdzie z pracy to i mi w pokoiku posprząta tak sam od siebie, bo chce np: usiąść na kanapie a nie na kanapie zawalonej ciuszkami:)ups..moja wada ( nie mieszkamy jeszcze razem ),
jak kupuje nowe buty to góra 3 miechy i po butach - "...ale ja tylko w nich chodzę":),
rano wstając do pracy ma trzy budziki nastawione i nic... chrrrrr..aaa... ppp.. - dalej śpi. A jeśli w ogóle wstanie to dopiero tak z pół h po budzikach:)
Troche śmiechu z tego mojego Dziubolka - ale za to też Go Kocham:)!
lubi mieć porządek:), a że ja jestem małą bałaganiarą to nawet jak przyjdzie z pracy to i mi w pokoiku posprząta tak sam od siebie, bo chce np: usiąść na kanapie a nie na kanapie zawalonej ciuszkami:)ups..moja wada ( nie mieszkamy jeszcze razem ),
jak kupuje nowe buty to góra 3 miechy i po butach - "...ale ja tylko w nich chodzę":),
rano wstając do pracy ma trzy budziki nastawione i nic... chrrrrr..aaa... ppp.. - dalej śpi. A jeśli w ogóle wstanie to dopiero tak z pół h po budzikach:)
Troche śmiechu z tego mojego Dziubolka - ale za to też Go Kocham:)!
dla mojego ketchup i majonez mogłyby nie istniec pod warunkiem ze... w lodowce jest obowiazkowo MUSZTARDA!
codziennie idzie jeden sloik sarepskiej albo kaszubskiej! wszystko jest smarowane musztarda bo inaczej nie przejdzie....
zreszta on ma niesamowite nawyki kulinarne...
ulubione danie obiadowe to:
kotlety mielone, ziemniaki purre i ogórek kiszony zamiennie kiszona kapusta... a to wszystko musi pływac w tłuszczu od smażenia albo musi byc sos!
Z miesa to ewentualnie jeszcze kurczak najlepiej z rozna i tak spieczony bo uwielbia ta skóre!
Obiad je w talerzu głębokim bo sos lub tłuszcz mu nie ucieka wtedy!
Jak kiedys ugotowałam ryz to sie zapytał "czy na diecie jestesmy?"
dostałam raz przepis na kurczaka faszerowanego miesem mielonym... po zaserwowaniu tego dania na obiad popatrzył na mnie i stwierdził... " eh... kochanie ... zmarnowałas dwa dania... "
codziennie idzie jeden sloik sarepskiej albo kaszubskiej! wszystko jest smarowane musztarda bo inaczej nie przejdzie....
zreszta on ma niesamowite nawyki kulinarne...
ulubione danie obiadowe to:
kotlety mielone, ziemniaki purre i ogórek kiszony zamiennie kiszona kapusta... a to wszystko musi pływac w tłuszczu od smażenia albo musi byc sos!
Z miesa to ewentualnie jeszcze kurczak najlepiej z rozna i tak spieczony bo uwielbia ta skóre!
Obiad je w talerzu głębokim bo sos lub tłuszcz mu nie ucieka wtedy!
Jak kiedys ugotowałam ryz to sie zapytał "czy na diecie jestesmy?"
dostałam raz przepis na kurczaka faszerowanego miesem mielonym... po zaserwowaniu tego dania na obiad popatrzył na mnie i stwierdził... " eh... kochanie ... zmarnowałas dwa dania... "
ale super wątek!!!:)))hahaha!!!!
a więc:
1. brudne skarpetki zawija jedna w drugą - fuuuuuj!!!!
2. jak je, to stuka łyżką o zęby, a mnie to tak strasznie wkurza;)
3. jak zdejmuje ubrania przed prysznicem, to po prostu je zrzuca z siebie i tak leżą na podłodze, nie kumam tego!!!ja nie mogłabym się tak kąpać w takim syfie...ale okej, później je układa;)
3. jak tylko ma chociażby katar, to od razu zaopatruje się w GRIPEX MAX...;)hehehe;)
4. jak myje zęby to patrzy się na siebie w lustrze i to zawsze jest zachlapane od pasty!!!;)
ale i tak go bardzo kocham:)))
a więc:
1. brudne skarpetki zawija jedna w drugą - fuuuuuj!!!!
2. jak je, to stuka łyżką o zęby, a mnie to tak strasznie wkurza;)
3. jak zdejmuje ubrania przed prysznicem, to po prostu je zrzuca z siebie i tak leżą na podłodze, nie kumam tego!!!ja nie mogłabym się tak kąpać w takim syfie...ale okej, później je układa;)
3. jak tylko ma chociażby katar, to od razu zaopatruje się w GRIPEX MAX...;)hehehe;)
4. jak myje zęby to patrzy się na siebie w lustrze i to zawsze jest zachlapane od pasty!!!;)
ale i tak go bardzo kocham:)))
[url=http://www.weddingcountdown.com]

[/url]

[/url]
To ja dodam coś jeszcze bo właśnie mnie k*** strzela: zawsze muszę na niego czekać jak gdzieś wychodzimy, bo ma strasznie długi "ogon", pakuje się przed wyjazdem na ostatnią ku... chwilę, jest po 21 a jeszcze walizka nie spakowana a jutro pobudka o 6 a ten znów gdzieś ku... pojechał. Jest gorszy niż baba!
Z facetami to tak jest. Jak szykuje sie gdzies SAMA to zawsze zdarze i mam chilke zapasu, zeby oddech zlapac, a z moim M. to zawsze na ostatnia chwile albo wrecz spoznieni.
On sie tym wcale nie przejmuje.
Ostatnio probowalam nie stresowac sie, gdy spoznialismy sie na cos na czym mu zalezalo, odwrocic role i zachowywac sie jak on, pokazujac ze jeszcze mamy duzo czasu, ze zdarzymy ale taka poza jeszcze bardziej mnie stresowala - nie moglam zachowywac sie jak on... Nie potrafilam ;-)
On sie tym wcale nie przejmuje.
Ostatnio probowalam nie stresowac sie, gdy spoznialismy sie na cos na czym mu zalezalo, odwrocic role i zachowywac sie jak on, pokazujac ze jeszcze mamy duzo czasu, ze zdarzymy ale taka poza jeszcze bardziej mnie stresowala - nie moglam zachowywac sie jak on... Nie potrafilam ;-)
ale super, że podbiłaś ten wątek:) przypomniało mi sie to co wklejałam kiedyś z forum humorum, poszperałam i znalazłam coś nowego:)
Wklejam, tym razem z wątku "Mężczyzna na zakupach", to oczywiście ten sam facet od czapeczki w żółwiki:)
Długo by mówić....
Mój mąż MUSI mieć listę, na której jest wszystko. W nawiasach kolor opakowania, np herbata Lipton (żółte opakowanie). To ważne, bo
może kupić Liptona miętowego, na przykład. Nic nie mam przeciwko mięcie, ale jak nie ma w domu zwykłej herbaty...
Oczywiście telefony z hipermarketu to rzecz oczywista. Nie chce mu się szukać i najczęściej słyszę "cytryn nie ma"...Kawy nie ma,
chleba nie ma, niczego nie ma, jak u Kononowicza.
Pietruszka, to pietruszka, napisane było, że pietruszka, więc przyniósł pietruszkę....I co, że korzeń? A miała być
natka..."Czepiasz się" i koniec dyskusji.
Nasze koty używają papieru toaletowego w kuwetkach, a nie żwirku. Papier musi być szary, podły, ten jest najlepszy. Mój mąż kupuje
im piękny różowy, pachnący. Koty nie korzystają z pachnącego i muszę jechać sama...
Ale najbardziej boję się triumfalnego "coś ci kupiłem!", od wejścia. To może być wszystko...Tacka, kubeczek, łyżka...Kiedyś
przywlókł ceratowy obrus (nie używamy) z promocji. "Ludzie brali"...Pytam po co nam. "Hmmm pod malowanie paznokci będziesz miała,
jako podkładkę..."
Za to najlepiej kupuje się z nim ciuszki dla mnie. Rzecz go nudzi, chytry nie jest, więc wszystko jest piękne, płacimy i chodźmy
stąd...Mam kilka wieszaków w ręku, idę do przymierzalni, on mi wyrywa i leci płacić.
I jeszcze podstawowe kryterium szmatki: "ciepłe"... :) szczególnie latem ważne.
Kiedyś został wysłany do sklepu z wikliną po kosz (miał narysowany jaki) dla naszej koleżanki na imieniny. Ona lubi kosze. Do
kosza miał kupić kilkanaście róż luzem. Wrócił z wiklinowym bujanym fotelem i wiązanką stroczyków...
Prawie godzinę mnie przekonywał, że fotel się u niej jednak zmieści (malusie mieszkanko), a koszy nie było...Fotel ogromniasty,
oczywiście. Mamy go. ;) Fajny jest. A po kosz pobiegłam sama. Przekonałam panią w sklepie, żeby jeszcze nie zamykała, choć właśnie
to robiła i sprzedała mi jeden kosz. Jak się dowiedziała, że jestem żoną tego pana, który kupił fotel, to się radośnie
uśmiechnęła, powiedział, że mam fantastycznego męża, bardzo miły, żadnych koszy nie oglądał, bo sklep duży i trzeba się rozejrzeć,
tylko od wejścia przyuważył fotel. Pogawędził z panią o polityce, kupił i poszedł. :)
A kilka dni temu wysłany na bazarek przez swoją mamę, kupił sok malinowy...Maliny miały być do ciasta...
Wklejam, tym razem z wątku "Mężczyzna na zakupach", to oczywiście ten sam facet od czapeczki w żółwiki:)
Długo by mówić....
Mój mąż MUSI mieć listę, na której jest wszystko. W nawiasach kolor opakowania, np herbata Lipton (żółte opakowanie). To ważne, bo
może kupić Liptona miętowego, na przykład. Nic nie mam przeciwko mięcie, ale jak nie ma w domu zwykłej herbaty...
Oczywiście telefony z hipermarketu to rzecz oczywista. Nie chce mu się szukać i najczęściej słyszę "cytryn nie ma"...Kawy nie ma,
chleba nie ma, niczego nie ma, jak u Kononowicza.
Pietruszka, to pietruszka, napisane było, że pietruszka, więc przyniósł pietruszkę....I co, że korzeń? A miała być
natka..."Czepiasz się" i koniec dyskusji.
Nasze koty używają papieru toaletowego w kuwetkach, a nie żwirku. Papier musi być szary, podły, ten jest najlepszy. Mój mąż kupuje
im piękny różowy, pachnący. Koty nie korzystają z pachnącego i muszę jechać sama...
Ale najbardziej boję się triumfalnego "coś ci kupiłem!", od wejścia. To może być wszystko...Tacka, kubeczek, łyżka...Kiedyś
przywlókł ceratowy obrus (nie używamy) z promocji. "Ludzie brali"...Pytam po co nam. "Hmmm pod malowanie paznokci będziesz miała,
jako podkładkę..."
Za to najlepiej kupuje się z nim ciuszki dla mnie. Rzecz go nudzi, chytry nie jest, więc wszystko jest piękne, płacimy i chodźmy
stąd...Mam kilka wieszaków w ręku, idę do przymierzalni, on mi wyrywa i leci płacić.
I jeszcze podstawowe kryterium szmatki: "ciepłe"... :) szczególnie latem ważne.
Kiedyś został wysłany do sklepu z wikliną po kosz (miał narysowany jaki) dla naszej koleżanki na imieniny. Ona lubi kosze. Do
kosza miał kupić kilkanaście róż luzem. Wrócił z wiklinowym bujanym fotelem i wiązanką stroczyków...
Prawie godzinę mnie przekonywał, że fotel się u niej jednak zmieści (malusie mieszkanko), a koszy nie było...Fotel ogromniasty,
oczywiście. Mamy go. ;) Fajny jest. A po kosz pobiegłam sama. Przekonałam panią w sklepie, żeby jeszcze nie zamykała, choć właśnie
to robiła i sprzedała mi jeden kosz. Jak się dowiedziała, że jestem żoną tego pana, który kupił fotel, to się radośnie
uśmiechnęła, powiedział, że mam fantastycznego męża, bardzo miły, żadnych koszy nie oglądał, bo sklep duży i trzeba się rozejrzeć,
tylko od wejścia przyuważył fotel. Pogawędził z panią o polityce, kupił i poszedł. :)
A kilka dni temu wysłany na bazarek przez swoją mamę, kupił sok malinowy...Maliny miały być do ciasta...
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]

[/url]
heh...a ja pierwszy raz na niego trafiłam...i przeczytałam wszystko od deski do deski...i juz policzki bolo mnie od smiechu:)
super watek!!:)
moze teraz trochę przymknę oko na jego dziwactwa:) jest ich kilka...ale nie mieszkamy jeszce razem...za dwa tyg jak juz bedzie moim mezem to cos dorzuce :0 ) :P
a dziwactwa moego...
super watek!!:)
moze teraz trochę przymknę oko na jego dziwactwa:) jest ich kilka...ale nie mieszkamy jeszce razem...za dwa tyg jak juz bedzie moim mezem to cos dorzuce :0 ) :P
a dziwactwa moego...
hahaha, super jest ten watek...Moj ma bardzo duzo z wymienionych przez was dziwactw, wiec wymienie te,ktorych jeszcze nie bylo:
- dzinsy wklada do prania po jednym dniu,np. w poniedzialek rano wyprasuje mu swieze dzinsy,a wieczorem one juz leza na podlodze i moj mi mowi,ze sa nieswieze po jednym dniu!
- nigdy nie prasuje koszulek!Wyciaga koszulke, zaklada ja i jak jest pognieciona to zaczyna sie w niej przeciagac i naciagac ja i mowi,ze sie zaraz sama rozprostuje, a nawet jak nie teraz to na pewno w ciagu dnia!!!:-))
- kanapki jada tylko zlozone i nie ma mowy,zeby zjadl 2 kromki z czym innym. Jak raz zrobilam mu jedna kromke z salata,serem i majonezem,a druga z salata, szynka i musztarda to i tak je razem zlozyl i tak jadl...
Nic innego mi etraz nie przychodzi do glowy, ale ogolem jest tego duzo i postaram sie jeszcze cos napisac:-)
- dzinsy wklada do prania po jednym dniu,np. w poniedzialek rano wyprasuje mu swieze dzinsy,a wieczorem one juz leza na podlodze i moj mi mowi,ze sa nieswieze po jednym dniu!
- nigdy nie prasuje koszulek!Wyciaga koszulke, zaklada ja i jak jest pognieciona to zaczyna sie w niej przeciagac i naciagac ja i mowi,ze sie zaraz sama rozprostuje, a nawet jak nie teraz to na pewno w ciagu dnia!!!:-))
- kanapki jada tylko zlozone i nie ma mowy,zeby zjadl 2 kromki z czym innym. Jak raz zrobilam mu jedna kromke z salata,serem i majonezem,a druga z salata, szynka i musztarda to i tak je razem zlozyl i tak jadl...
Nic innego mi etraz nie przychodzi do glowy, ale ogolem jest tego duzo i postaram sie jeszcze cos napisac:-)
Matylda
Super wątek... :) a więc mój ukochany nie zje śniadania jeśli sam ma je sobie zrobić... ;p hehehehe jak ktoś inny zrobi to zje :) żelazka boi się jak ognia :D heheheh może to i lepiej...wolałabym żeby go jednak nie dotykał. Pranie robi sam...tzn nastawia pralkę na t-shirt, spodenki i gacie oczywiście bez segregowania, twierdzi że białe ubranka nie zafarbują od kolorowych ;p na obiad zawsze musi być mięsko! obiadek bez mięska to zdaniem mojego misia nie obiadek ;p no i jak prowadze jego autko to nie wolno mi zmieniać ustawienia fotela :D hmmm staram sie sobie przypomnieć więcej..ale jak na razie mam pustke w głowie :)
a moj ma dziwactwa, których jeszcze tu nie było:) a mianowicie:
- jak je obiad...to wszystko , co ma na talerzu musi najpierw ..."postukać, pomajtać"widelcem dopiero wtedy nałoży i zje...i tak za kazdym kęsem...
-jak sie ubiera, to chodzi po całym pokoju!!! to mnie denerwuje strasznie:)
-no i ma taką manię,żę przynajmniej raz dziennie..."wygląda przez okno"...wyobrażcie sobie jak wyglądaja moje szyby :P...
tzn..nic sie nie dzieje...nic nie slychac, a on po prostu..odchyla firanke, patrzy przez min..i koniec :)
-no i nie prasuje dżinsów, a ja mam taką manię ze muszą być...gładkie :) (ale za to robię to za niego..albo go poprosze, to to robi...inaczej z nim nie wyjdę!!
pewnie...jak juz zamieszkamy razem...znajdzie sie cos jeszcze:P
- jak je obiad...to wszystko , co ma na talerzu musi najpierw ..."postukać, pomajtać"widelcem dopiero wtedy nałoży i zje...i tak za kazdym kęsem...
-jak sie ubiera, to chodzi po całym pokoju!!! to mnie denerwuje strasznie:)
-no i ma taką manię,żę przynajmniej raz dziennie..."wygląda przez okno"...wyobrażcie sobie jak wyglądaja moje szyby :P...
tzn..nic sie nie dzieje...nic nie slychac, a on po prostu..odchyla firanke, patrzy przez min..i koniec :)
-no i nie prasuje dżinsów, a ja mam taką manię ze muszą być...gładkie :) (ale za to robię to za niego..albo go poprosze, to to robi...inaczej z nim nie wyjdę!!
pewnie...jak juz zamieszkamy razem...znajdzie sie cos jeszcze:P
suuuper watek dodam cos od siebie
moj T - koldra powleczona ma z jednej strony guziki(zapiecie) i On to zapiecie musi miec pod broda bo twierdzi ze nogi mu tam wpadaja i guziki go drapia w stopy - ja natomiast wole jak jest odwrotnie i zawsze przekladam przed snem i jak on sie kladzie to tez przekreca hehehe
i te perfumy psika sie w 3 miejscach zawsze!! za uszami i na srodku klatki :-)
tez pierze bielizne recznie - w sumie to dobrze
i potrafi w nocy wstac zeby cos zjesc - moze to byc nawet jablko - zje i znowu sie kladzie
slodkie :-)
moj T - koldra powleczona ma z jednej strony guziki(zapiecie) i On to zapiecie musi miec pod broda bo twierdzi ze nogi mu tam wpadaja i guziki go drapia w stopy - ja natomiast wole jak jest odwrotnie i zawsze przekladam przed snem i jak on sie kladzie to tez przekreca hehehe
i te perfumy psika sie w 3 miejscach zawsze!! za uszami i na srodku klatki :-)
tez pierze bielizne recznie - w sumie to dobrze
i potrafi w nocy wstac zeby cos zjesc - moze to byc nawet jablko - zje i znowu sie kladzie
slodkie :-)
agatonia super z ta posciela;)
moj M. jest bardzo ekologiczny - no i np. nie ma mowy zeby kupic jogurt w malym plastikowym opakowaniu tylko trzeba w litrowym kartonowym-bo mniej smieci sie robi ( to nic ze nie zjem tego litrowego)
oczywiscie zbiera wszystkie mozliwe opakowania, sloiki- zeby powtornie uzyc
jego kubek to oczywiscie litrowy kufel do piwa
stopy wyciera jedna strona rtecznika a reszte druga
i inne..;)
ale ja tez mam swoje np. nie zasne jak wczesniej nie sprawdze ktora jest godzina a rano obliczam ile spalam;) mysle, ze kazda z nas tez ma jakies dziwne przyzwyczajenia i faceci mogliby o napisac rownie dlugi i smieszy watek;)
(pewnie oczywiscie bardziej smieszny dla panow;)
przez dwa lata prosilam go zeby wyrzucil swoje stare starte dzinsy ktore wygladaly jak wyrzygane . w koncu sama to zrobilam cichaczem. szczoteczke do zebow tak samo ,bo uwaza ze jak sie "piorka" robia to sie mu lepiej zeby myje. pozatym po co mu nowa jak ta jeszcze jest dobra
Nie przeprasam za bledy
Moje kochanie:
- je wyłącznie produkty w szklanych słoiczkach, utrzymuje że w plastikowych np. keczup są niezdrowe bo "przechodzą plastikiem"
- jest przekonany, że poprawne jest nazywanie kierowcy autobusu per "autobusista"
- podczas posiłków noża używa tylko raz, co skutkuje stertą brudnych noży bo przecież do masła jeden, do serka inny, do majonezu kolejny itd.
- gdy kupił laptopa na noc okrywał go kocykiem, żeby bateria nie zmarzła:), nie pozwalał mi go przenosić "bo wstrząsy mu szkodzą", czekam tylko kiedy nada mu imię:)
- je wyłącznie produkty w szklanych słoiczkach, utrzymuje że w plastikowych np. keczup są niezdrowe bo "przechodzą plastikiem"
- jest przekonany, że poprawne jest nazywanie kierowcy autobusu per "autobusista"
- podczas posiłków noża używa tylko raz, co skutkuje stertą brudnych noży bo przecież do masła jeden, do serka inny, do majonezu kolejny itd.
- gdy kupił laptopa na noc okrywał go kocykiem, żeby bateria nie zmarzła:), nie pozwalał mi go przenosić "bo wstrząsy mu szkodzą", czekam tylko kiedy nada mu imię:)
Hehe, mój Mąż ma raczej zabawne dziwactwa, nie denerwują mnie :)
- czasem już leżymy w łóżku, ja zasypiam, jest 23, a on nagle uznaje, że jest głodny :)
- jak myje zęby, to rusza głową, a nie szczoteczką :) strasznie mnie to bawi do dzisiaj, próbowałam tak, ale nie potrafię :p
- kolorów oczywiście nie rozróżnia, kiedyś mama do niego dzwoniła, czy może mu kupić beżową koszulę, to w google sprawdzał, co to za kolor :)
- ma manię obcinania paznokci, to prawie rytuał :)
- jak je np. lody łyżeczką, tą otwiera buzię, wystawia język na całą długość, a potem dopiero wkłada łyżeczkę do ust. To mnie akurat strasznie wkurza
- zupa to nie obiad
- chusteczek do nosa nie wyrzuca, bo jak wyschnie to jest przecież całkiem dobra :) przy łóżku jest cały zbiór takich pogniecionych jednorazowych chusteczek używanych 10 razy
- zamiast zrobić sobie kanapki i wziąć do pokoju (w kuchni nie mamy miejsca, żeby usiąść), robi sobie po jednej i je po kolei na stojąco przy blacie :)
Poza tym bluzy czy spodnie wrzuca do prania dopiero jak spytam ile już w tym chodzi, dziur nie zauważa, ale to większość facetów tak ma :) Nie je zielonego, sałatek (nawet, jeśli pojedynczo lubi wszystkie składniki!), nie lubi dań bardziej wymyślnych niż mielony czy schabowy - to marnowanie mięsa. Nie zje też niczego w galaretce ani nawet oskrobanego z galaretki - obojętne, co to; w życiu nie tknąłby też topionego serka.
Z nas dwojga to ja mam jednak znaaacznie więcej dziwactw, poza tym wielu rzeczy już go nauczyłam :) Jest bardzo ugodowy, jak chcę wywalić jakiś ciuch, to się godzi, jak kazałam mu częściej zmieniać skarpetki, to też przyjął do wiadomości... Złoty człowiek :)
- czasem już leżymy w łóżku, ja zasypiam, jest 23, a on nagle uznaje, że jest głodny :)
- jak myje zęby, to rusza głową, a nie szczoteczką :) strasznie mnie to bawi do dzisiaj, próbowałam tak, ale nie potrafię :p
- kolorów oczywiście nie rozróżnia, kiedyś mama do niego dzwoniła, czy może mu kupić beżową koszulę, to w google sprawdzał, co to za kolor :)
- ma manię obcinania paznokci, to prawie rytuał :)
- jak je np. lody łyżeczką, tą otwiera buzię, wystawia język na całą długość, a potem dopiero wkłada łyżeczkę do ust. To mnie akurat strasznie wkurza
- zupa to nie obiad
- chusteczek do nosa nie wyrzuca, bo jak wyschnie to jest przecież całkiem dobra :) przy łóżku jest cały zbiór takich pogniecionych jednorazowych chusteczek używanych 10 razy
- zamiast zrobić sobie kanapki i wziąć do pokoju (w kuchni nie mamy miejsca, żeby usiąść), robi sobie po jednej i je po kolei na stojąco przy blacie :)
Poza tym bluzy czy spodnie wrzuca do prania dopiero jak spytam ile już w tym chodzi, dziur nie zauważa, ale to większość facetów tak ma :) Nie je zielonego, sałatek (nawet, jeśli pojedynczo lubi wszystkie składniki!), nie lubi dań bardziej wymyślnych niż mielony czy schabowy - to marnowanie mięsa. Nie zje też niczego w galaretce ani nawet oskrobanego z galaretki - obojętne, co to; w życiu nie tknąłby też topionego serka.
Z nas dwojga to ja mam jednak znaaacznie więcej dziwactw, poza tym wielu rzeczy już go nauczyłam :) Jest bardzo ugodowy, jak chcę wywalić jakiś ciuch, to się godzi, jak kazałam mu częściej zmieniać skarpetki, to też przyjął do wiadomości... Złoty człowiek :)
ojj tak my same tez mamy dziwactwa - ja np musze zanim wstane przestawic budzik na drzemke wiec zawsze nastawiam go o 15 min wczesniej bo wtedy wydaje mi sie ze dluzej spalam hehehehe
i jak sie szykuje do pracy ta zawsze w tej samej kolejnosci i jak mi ktos zajmie lazienke w danej chwili to sie wsciekam i mpowie ze teraz kolejnosc na mycie hehehe moj T sie z tego smieje i jak chce sie ze mna rano podroczyc to wchodzi do lazienki i mowi ze zajete
i jak sie szykuje do pracy ta zawsze w tej samej kolejnosci i jak mi ktos zajmie lazienke w danej chwili to sie wsciekam i mpowie ze teraz kolejnosc na mycie hehehe moj T sie z tego smieje i jak chce sie ze mna rano podroczyc to wchodzi do lazienki i mowi ze zajete
Kolejna część o "Panu z czapeczką z żółwikami" i jego rodzince ;)
Na prośbę niektórych, sprzedaję dalej mojego męża:
Jak już pisałam mamy czipsy (trzy psy...). Psy mają swoje kocyki, ładne polarkowe, często prane w wannie, bo odkłaczyć tego nie
sposób. Co jakiś czas kupuje się nowe i już. Trzy psy - sześc kocyków. Po dwa na łeb. Te, które są uprane, a nie są w użyciu leżą
ładnie poskładane, razem z kłakami :)) w szafie w przedpokoju. I taki kocyk dostał nocujący u nas kolega męża, znany naukowiec :))
Pościel dałam ja, chwalić Pana, bo jeszcze dałby mu jaką szmatę, czy co...Gość poprosił o koc, bo przyzwyczajony i
dostał...Wyszedł z sypialni, gdzie sobie ten kocyk pościelił z dziwną miną, uśmiechnął się do mnie jak glista do słońca, a ja nie
miałam pojęcia o psim kocyku...Dopiero następnego dnia, jak szanowny gość pojechał zobaczyłam ten koc...
Męża zdziwiło, że są jakieś osobne koce dla psów...
Zjadł też kiedyś wyłożoną na salaterkę kocią karmę...Whiskasa, o ile pamiętam. Kupiłam dużą puszkę, część dałam część do lodówki,
ale z puszki wyjęłam, jestem przeciwna przechowywaniu w puszce. Było w salaterce, to zjadł sobie z chlebkiem. Dosolił tylko,
dziwując się bardzo, że takie niesłone...Jak się dowiedział, że to było kocięce zmartwił się czy koty będą miały co jeść (suchą
jedzą, ale puszka zawsze na kolację, jako dowód naszej miłości) i jak zasną bez swojej puszki. Uspokoiłam, że jest zapas. Mąż się
uśmiechnął, powiedział, "to dobrze" i poszedł sobie precz z kuchni. Za dobrą chwilę, wpadł jak bomba, blady i zapytał czy wiem, z
czego te puszki robią. "Nie z koniny, chyba...?" Jesteśmy koniarzami i dla nas to jak zjeść psa. "Chyba nie", odpowiedziałam. Mąż
wygrzebał ze śmieci pustą puszkę, poczytał sobie, ogłosił, że mu jakby mdło, bo może jednak koninę dodają, a nie piszą...Zadzwonił
nawet do znajomego weterynarza, który poradził mu, żeby więcej kocich puszek nie jadł...
Minęło kilka godzin, poszliśmy spać, mąż się wala z boku na bok, w końcu pyta: "śpiiisz"? " "BO wiesz, ja czuję w sobie konia..."
Umarłam ze śmiechu.
Teść w eleganckiej marynarce i spodniach od piżamy pojechał sobie kiedyś do pracy, chwała Bogu, samochodem...Miał taki zwyczaj, że
po umyciu się wkładał jeszcze tę piżamę, żeby się przy śniadanku nie ochlapać mleczkiem...
Brat męża wręczył mi kiedyś na imieniny śliczne pudełko, w ślicznym papierze i ze śliczną kokardą...zupełnie puste. Zrozumiałam,
że prezentem mialo być właśnie pudełko, podziękowałam ładnie, spojrzałam, a on niebezpieczne spurpurowiał na twarzy, okazało się,
że zapomniał włożyć do środka samego prezentu, bo musiał pakować sam i się przejął czy da radę ładnie owinąć papierem. Zrobił
sobie plan na kartce, taki graficzny i wziął się do pracy natychmiast...Piękna, stara filiżanka, zakupiona w antykwariacie została
w domu...Najbardziej zdenerwował go fakt, że wiózł to pudełko na kolanach, delikatnie, żeby się nie zbiło...
Wszelkie rodzinne spędy są najzabawniejsze na świecie, bo cała trójka jest wtedy razem...Moi rodzice ich uwielbiają. Mój mąż też
lubi teściów, często ich odwiedza, mawet beze mnie, bo mu po drodze i czasem mam takie telefon od ojca, albo matki:
- Hej! hihihi...był twój mąż, hihihi...Jak przyjedzie do domu, to powiedz mu, żeby odwiózł mi kurtkę, bo jego jest dla mnie za
mała, hihihi...
Nie można posłać męża do hipermarketu samego, bo:
-ukradną mu auto (nie rozróżnia alejek na parkingu i zadzwoni na 100% z komunikatem, że tym razem NA PEWNO mu ukradli, bo nie
ma...)
-kupi gadającą lalkę (były w promocji, ludzie kupowali, może jakiemuś dziecku się da...)
-listę zakupów zgubi ( a bez listy ani rusz), więc: albo kupi duuużo wszystkiego, co mu wpadnie do głowy, albo nic, bo przecież
nie wiedział co...
-da się oskubać żebrzącym ochlapusom
Otwieram reklamówkę, nie ma żadnego pieczywa, a miał kupić, pytam gdzie jest i tu pada nieśmiertelny tekst: "popatrz dobrze, musi
tam być"...Bo ta reklamówka ma dwa dna...
Cudowną niespodzianką będą gwiazdkowe prezenty....Hihihi. To może być wszystko: brylanty lub ciśnieniomierz. Siurpryza murowana.
A, jeszcze jedno, moj mąż poczytał sobie moje posty, uśmiechnięty, on nie ma kompleksów, powiedział, że może sam coś napisze o
mnie w odwecie, ale miał jedną wątpliwość: "Dlaczego podpisujesz się <>"?
Pzdr
Na prośbę niektórych, sprzedaję dalej mojego męża:
Jak już pisałam mamy czipsy (trzy psy...). Psy mają swoje kocyki, ładne polarkowe, często prane w wannie, bo odkłaczyć tego nie
sposób. Co jakiś czas kupuje się nowe i już. Trzy psy - sześc kocyków. Po dwa na łeb. Te, które są uprane, a nie są w użyciu leżą
ładnie poskładane, razem z kłakami :)) w szafie w przedpokoju. I taki kocyk dostał nocujący u nas kolega męża, znany naukowiec :))
Pościel dałam ja, chwalić Pana, bo jeszcze dałby mu jaką szmatę, czy co...Gość poprosił o koc, bo przyzwyczajony i
dostał...Wyszedł z sypialni, gdzie sobie ten kocyk pościelił z dziwną miną, uśmiechnął się do mnie jak glista do słońca, a ja nie
miałam pojęcia o psim kocyku...Dopiero następnego dnia, jak szanowny gość pojechał zobaczyłam ten koc...
Męża zdziwiło, że są jakieś osobne koce dla psów...
Zjadł też kiedyś wyłożoną na salaterkę kocią karmę...Whiskasa, o ile pamiętam. Kupiłam dużą puszkę, część dałam część do lodówki,
ale z puszki wyjęłam, jestem przeciwna przechowywaniu w puszce. Było w salaterce, to zjadł sobie z chlebkiem. Dosolił tylko,
dziwując się bardzo, że takie niesłone...Jak się dowiedział, że to było kocięce zmartwił się czy koty będą miały co jeść (suchą
jedzą, ale puszka zawsze na kolację, jako dowód naszej miłości) i jak zasną bez swojej puszki. Uspokoiłam, że jest zapas. Mąż się
uśmiechnął, powiedział, "to dobrze" i poszedł sobie precz z kuchni. Za dobrą chwilę, wpadł jak bomba, blady i zapytał czy wiem, z
czego te puszki robią. "Nie z koniny, chyba...?" Jesteśmy koniarzami i dla nas to jak zjeść psa. "Chyba nie", odpowiedziałam. Mąż
wygrzebał ze śmieci pustą puszkę, poczytał sobie, ogłosił, że mu jakby mdło, bo może jednak koninę dodają, a nie piszą...Zadzwonił
nawet do znajomego weterynarza, który poradził mu, żeby więcej kocich puszek nie jadł...
Minęło kilka godzin, poszliśmy spać, mąż się wala z boku na bok, w końcu pyta: "śpiiisz"? " "BO wiesz, ja czuję w sobie konia..."
Umarłam ze śmiechu.
Teść w eleganckiej marynarce i spodniach od piżamy pojechał sobie kiedyś do pracy, chwała Bogu, samochodem...Miał taki zwyczaj, że
po umyciu się wkładał jeszcze tę piżamę, żeby się przy śniadanku nie ochlapać mleczkiem...
Brat męża wręczył mi kiedyś na imieniny śliczne pudełko, w ślicznym papierze i ze śliczną kokardą...zupełnie puste. Zrozumiałam,
że prezentem mialo być właśnie pudełko, podziękowałam ładnie, spojrzałam, a on niebezpieczne spurpurowiał na twarzy, okazało się,
że zapomniał włożyć do środka samego prezentu, bo musiał pakować sam i się przejął czy da radę ładnie owinąć papierem. Zrobił
sobie plan na kartce, taki graficzny i wziął się do pracy natychmiast...Piękna, stara filiżanka, zakupiona w antykwariacie została
w domu...Najbardziej zdenerwował go fakt, że wiózł to pudełko na kolanach, delikatnie, żeby się nie zbiło...
Wszelkie rodzinne spędy są najzabawniejsze na świecie, bo cała trójka jest wtedy razem...Moi rodzice ich uwielbiają. Mój mąż też
lubi teściów, często ich odwiedza, mawet beze mnie, bo mu po drodze i czasem mam takie telefon od ojca, albo matki:
- Hej! hihihi...był twój mąż, hihihi...Jak przyjedzie do domu, to powiedz mu, żeby odwiózł mi kurtkę, bo jego jest dla mnie za
mała, hihihi...
Nie można posłać męża do hipermarketu samego, bo:
-ukradną mu auto (nie rozróżnia alejek na parkingu i zadzwoni na 100% z komunikatem, że tym razem NA PEWNO mu ukradli, bo nie
ma...)
-kupi gadającą lalkę (były w promocji, ludzie kupowali, może jakiemuś dziecku się da...)
-listę zakupów zgubi ( a bez listy ani rusz), więc: albo kupi duuużo wszystkiego, co mu wpadnie do głowy, albo nic, bo przecież
nie wiedział co...
-da się oskubać żebrzącym ochlapusom
Otwieram reklamówkę, nie ma żadnego pieczywa, a miał kupić, pytam gdzie jest i tu pada nieśmiertelny tekst: "popatrz dobrze, musi
tam być"...Bo ta reklamówka ma dwa dna...
Cudowną niespodzianką będą gwiazdkowe prezenty....Hihihi. To może być wszystko: brylanty lub ciśnieniomierz. Siurpryza murowana.
A, jeszcze jedno, moj mąż poczytał sobie moje posty, uśmiechnięty, on nie ma kompleksów, powiedział, że może sam coś napisze o
mnie w odwecie, ale miał jedną wątpliwość: "Dlaczego podpisujesz się <
Pzdr
Mój mąż za każdym razem gdy wychodzimy z domu zprawdza wszystkie krany - czy woda nie leci, kuchenkę gazową - czy się gaz nie ulatnia. Gdy wychodzi z piwnicy i zamyka klódke to tak nią szarpie (sprawdza czy dobrze zamknięte) że słychać w mieszkaniu na pierwszym piętrze! Najgorsze jednak jest to że sprawdza czy samochód jest dobrze zamknięty - gdy wychodzimy i zamykamy samochód on szarpie za wszystkie klamki. Straszny wstyd robi, mamy dość dobre auto, z zamkiem centralnym, immobilaizerem i innymi takimi bajerami, a on szarpie za te klamki jakby to trabant był. Wszyscy sie zawsze patrzą na nas. Straszne!


[b]Lista 2009 - http://buninka.dobrynet.pl/sluby2009.php[/b]


[b]Lista 2009 - http://buninka.dobrynet.pl/sluby2009.php[/b]
dziewczyny przypomnialo mi sie jeszcze jedno dziwactwo mojego narzeczonego.... teraz juz tego nie robi,ale gdy sie poznalismy to spedzalismy duuzo czasu w jego mieszkaniu,bo mieszkal sam i zauwazylam wtedy,ze on nigdy nie wylaczal telewizora i swiatla jak gdzies wychodzil....czy to po zakupy 2 godzinne czy nawet do pracy na 12 h!!!W koncu zapytalam go:
- Kochanie,czemu ty zawsze zostawiasz wszystkie swiatla zapalone i telewizor wlaczony?i komputer?
a oto odpowiedz:
- no przeciez i tak wracam do domu, wiec musialbym wszystko wlaczac na nowo!!!
Niezle dziwactwo,prawda? teraz na szczescie mieszkamy razem i ja zawsze sie upewniam co by za duzo na elektrycznosc nie poszlo:-)
-
- Kochanie,czemu ty zawsze zostawiasz wszystkie swiatla zapalone i telewizor wlaczony?i komputer?
a oto odpowiedz:
- no przeciez i tak wracam do domu, wiec musialbym wszystko wlaczac na nowo!!!
Niezle dziwactwo,prawda? teraz na szczescie mieszkamy razem i ja zawsze sie upewniam co by za duzo na elektrycznosc nie poszlo:-)
-
Matylda
jedyne co mi przychodzi w chwili obecnej do glowy to to, ze nie nawidzi dzwieku gdy piluje paznokcie; nie potrafi prowadzic samochodu gdy nie leci muzyka; jak slodzi herbate to ilosc cukru na lyzeczce musi byc rowna (a slodzi 3 i pol) i ta ostatnia polowke odmierza, odmierza i odmierza (bo musi byc rowne pol, prawda :P). gdy idziemy gdzies do kina, znajomych, to pierwsze co-idzie do ubikacji (czasami sie zastanawiam czy ma wszystko ok z pecherzem, bo ja np. takich problemow nie mam...), zawsze usuwa smsy z komorki, ktore ma je juz od 2 tygodni (ja mam jeszcze z pazdzienika :)), gdy wchodzi do mnie do domu najpierw wita sie z psem, podrapie go po glowie, a potem wita sie ze mna...tylko ze czasami tak jak z psem i co robi? drapie mnie po glowie:), nie pije mleka, ale ogolnie jest wszystkozerny (puszek whiskas nie jada :P), telefon ma wlozony zawsze w prawej kieszeni w spodniach, papierosy w lewej, a portfel w tylej prawej; kladac sie spac noszone ubrania sklada w kostke-dokladnie takie jakie wyciagnal je z szafy przed zalozeniem.
to narazie wszystko, jak sobie przypomne to dopisze :)
to narazie wszystko, jak sobie przypomne to dopisze :)
Hehhe...moj narzeczony tez ma zawsze portfel w tej samej kieszeni i telefon w drugiej. Jeszcze przypomnialo mi sie cos..to moze nie jest stale dziwactwo tylko raczej jednorazowy tekst,ale on mnie tak smieszy...Pewnego dnia przyjechala do nas moja Babcia i przywiozla nam bombonierke:Cukiernia mistrza Jana. No i oczywiscie bombonierka jak to na bombonierke przystalo byla zalakowana folia i w ogole. Babcia podala ja Davidowi,a ona na to:
-"ooo..dziekuje..a to domowej roboty???"
Bomobonierka w pudelku domowej roboty:P:P:P:P
-"ooo..dziekuje..a to domowej roboty???"
Bomobonierka w pudelku domowej roboty:P:P:P:P
Matylda
A moj jest uzalezniony od czekolady - po obiedzie musi byc obowiazkowo cala tabliczka czekolady do jego dyspozycji - zje w pol minuty.
No i nie zasnie jak przy lozku nie bedzie lezal caly karton ptasiego mleczka - rano jak wstajemy po prasim mleczku zostaje tylko zapach i opakowanie.... twierdzi ze w nocy snia mu sie horrory i jak sie przebudzi i zje sobie troche czekoladek to sie uspokaja i moze spac dalej :-)))
No i nie zasnie jak przy lozku nie bedzie lezal caly karton ptasiego mleczka - rano jak wstajemy po prasim mleczku zostaje tylko zapach i opakowanie.... twierdzi ze w nocy snia mu sie horrory i jak sie przebudzi i zje sobie troche czekoladek to sie uspokaja i moze spac dalej :-)))
Po pierwsze gratulacje dla Karolinki za watek:) Znalazlam wczoraj i przeczytalam caly:) Pan z zolwikami... ech... tak sie smialam, ze brzuch mnie rozbolal, a i Dzidzia zaczela kopac;) Chyba miala dosyc tych rytmicznych drgan;)
Zaczelam sie zastanawiac i chyba moj tata ma wiecej dziwactw niz moj maz. A ze sa tak rozni w kilku kwestiach, to dotychczas myslalam, ze to dziwactwa meza... ;)
Maz: snusa (taki szwedzki specyfik - zmiast papierosow - czarne i smierdzi potwornie. Z malego okraglego opakowania wyciaga pewna ilosc, formuje w kulke i wciska sobie pod dziaslo. Trzyma przez okolo 15 min i wyciaga. Na ogol, gdy oglada TV, kladzie na stoliku i pozniej wyrzuca. Z wygladu przypomina to bobek krolika... fuj fuj fuj... i nie da rady oduczyc)
Poza tym maz mieszkal tylko 4 lata w Polsce, wiec rozbraja mnie swoim polskim... szklo przeciwpozarowe do kurczaka (zaroodporne), zadzwonil ciocie wyprosic na swieta (zaprosic), etc. Do tego autobus przystankowy, drogi robocze, etc, bo zamienic miejscami trzeba... Tego jest masa.
Maz, zawsze gdy cos powie, co mnie zirytuje, mowi, ze go zle zrozumialam, bo "tylko 4 lata mieszkalem w Polsce i przepraszam za moj polski".
Ponadto tlumaczy sie polskim pochodzeniem lub szwedzkim wychowaniem, w zaleznosci, co mu akurat bardziej pasuje :///
Ponadto wszystkie nowinki techniczne musi miec od razu (ma to po swoim ojcu) i tak np. kupilismy GPS i jezdzilismy wraz z jego ojcem po Goteborgu, w ktorym mieszkaja prawie 25 lat, jakbysmy tu byli pierwszy raz. Boze, jaka nuda!!!
A w kontrascie moj tata, bez nalogow (no, nie liczac uzaleznienia od pracy), ktory nie zalozy jeansow, T-shirta, sportowych ciuchow ani obuwia. Bo nie. Bo mu niewygodnie. Bo wygodniej w koszuli i eleganckich spodniach oraz butach. Nawet w upale.
Tata kapie sie tylko w wannie. Podobno kiedys sie topil i od tamtej pory unika wiekszych akwenow niz wanna 180 cm.
Tata nie cierpi chodzenia po sklepach. Kiedys mama wyjechala, przyszedl mroz juz w pazdzierniku, a ja bez zimowej kurtki. Podjechalismy na parking na dawnym Manhatanie, weszlismy do pierwszego z brzegu boxu. Byl tylko jeden model kurtki, obrzydliwy w kolorze i w dodatku na mnie za duzy. "o, widze, ze ma pani telefon... gdyby byla pani uprzejma i zadzwonila po innych boxach, na pewno maja gdzies taka tylko mniejsza". A do mnie "matka wroci to Ci kupi. Ja nie mam czasu, a nie chce zebys marzla". No i mieli. Pochodzilam w niej 2 tygodnie do powrotu mamy, potem pojechalysmy po normalna kurtke, a ta oddalam wujkowi.
Tata zapominal o rachunkach i ich terminach platnosci. Wiec jak mu lub mamie odlaczali komorke, to jechal do Klifu po nowa. Do Ery, Plusa lub Idea, w zaleznosci, z ktorej strony Klifu zaparkowal samochod. I tak kazdy w rodzinie mial u innego operatora. Ostatnio odkryl ze moga mu sciagac od razu z konta, wiec problem sie skonczyl.
Tata jest mistrzem negocjacji. Nie odpuszcza nikomu. Ostatnio panu od sprzedazy trumien kazal zostawic cos dla szwagra na kwiatki. No i dostal rabat... starczylo na pokazny wieniec i jeszcze troche.
Tata nie lubi nowinek technicznych, samochod kupuje taki model, ktory jest juz jakis czas na rynku, zeby byl sprawdzony. Podobnie telewizor obojetnie jaki, byle by odbieral wiadomosci i mial pilota, tak samo radio w samochodzie (nowe Mondeo, a w srodku radio analogowe na korbke za 30 PLN, nawet bez opcji kasety).
Nie rozroznia cen... jako studentka dostawalam np 20 PLN, mialam isc na dyskoteke, nie upic sie i jeszcze wrocic taksowka. Za to dostawalam 100PLN jak szlam po paczke proszku do prania.
Przejezdzal kolo salonu z samochodami, a mamie ostatnio akurat znowu zepsul sie samochod. Akurat mieli ostatni egzemplarz z ubieglego roku, a wiec duzo taniej. Zdecydowal sie na niego od razu i powiedzial ze wroci po niego nastepnegpo dnia. Pani spytala czy moglby zostawic zaliczke. Alez oczywiscie... i dal 100 PLN (samochod wart okolo 70tys). Pani spytala, czy zartuje, no ale w koncu zrozumiala, ze to taki typ i wiecej przy sobie nie nosi. Poza tym wszedl do salonu przypadkiem, a nie z nastawieniem na kupowanie samochodu.
Obiad bez miesa to nie obiad. Bez kartofli (ewentualnie kasza gryczana, ale to juz w skrajnosci) tez nie da rady. No i obowiazkowo jakas jarzynka. Focha jak nie ma do tego zupy.
Tragedia jak nie ma zwyklej herbaty Lipton. Albo czystej klasycznej szklanki. Kubkow nie toleruje.
Od kiedy rzucil palenie (ponad 20 lat temu), przytyl. Cala rodzina zyla w przekonaniu, ze wazy 120 kg (na tylu konczyla sie analogowa waga lazienkowa). W zeszlym roku mama kupila nowa i sie okazalo ze 140 z hakiem... moze dlatego nie lubi nowinek technicznych...? ;)
Gdy po kilku latach rozstalam sie z facetem, ktorego nie lubil i poinformowalam o tym rodzicow przy niedzielnym sniadaniu, tata wyjal kielicha (mimo, ze zazwyczaj czystej wodki nie pije) i powiedzial, ze czasem sa takie dni w zyciu ojca, ze musi o 9 rano wypic. No i wypil kielicha do jajecznicy:)
Z zalozenia nie lubi naszych kotow. Tylko z zalozenia, bo jak nikt z nas nie widzi, to sa najkochansze na swiecie:)
Oj, jeszcze duzo bym mogla pisac, ale prawie 30 lat sa razem z mama, wiec chyba z dziwactwami facetow mozna wytrzymac:)
Pozdrawiam...
Zaczelam sie zastanawiac i chyba moj tata ma wiecej dziwactw niz moj maz. A ze sa tak rozni w kilku kwestiach, to dotychczas myslalam, ze to dziwactwa meza... ;)
Maz: snusa (taki szwedzki specyfik - zmiast papierosow - czarne i smierdzi potwornie. Z malego okraglego opakowania wyciaga pewna ilosc, formuje w kulke i wciska sobie pod dziaslo. Trzyma przez okolo 15 min i wyciaga. Na ogol, gdy oglada TV, kladzie na stoliku i pozniej wyrzuca. Z wygladu przypomina to bobek krolika... fuj fuj fuj... i nie da rady oduczyc)
Poza tym maz mieszkal tylko 4 lata w Polsce, wiec rozbraja mnie swoim polskim... szklo przeciwpozarowe do kurczaka (zaroodporne), zadzwonil ciocie wyprosic na swieta (zaprosic), etc. Do tego autobus przystankowy, drogi robocze, etc, bo zamienic miejscami trzeba... Tego jest masa.
Maz, zawsze gdy cos powie, co mnie zirytuje, mowi, ze go zle zrozumialam, bo "tylko 4 lata mieszkalem w Polsce i przepraszam za moj polski".
Ponadto tlumaczy sie polskim pochodzeniem lub szwedzkim wychowaniem, w zaleznosci, co mu akurat bardziej pasuje :///
Ponadto wszystkie nowinki techniczne musi miec od razu (ma to po swoim ojcu) i tak np. kupilismy GPS i jezdzilismy wraz z jego ojcem po Goteborgu, w ktorym mieszkaja prawie 25 lat, jakbysmy tu byli pierwszy raz. Boze, jaka nuda!!!
A w kontrascie moj tata, bez nalogow (no, nie liczac uzaleznienia od pracy), ktory nie zalozy jeansow, T-shirta, sportowych ciuchow ani obuwia. Bo nie. Bo mu niewygodnie. Bo wygodniej w koszuli i eleganckich spodniach oraz butach. Nawet w upale.
Tata kapie sie tylko w wannie. Podobno kiedys sie topil i od tamtej pory unika wiekszych akwenow niz wanna 180 cm.
Tata nie cierpi chodzenia po sklepach. Kiedys mama wyjechala, przyszedl mroz juz w pazdzierniku, a ja bez zimowej kurtki. Podjechalismy na parking na dawnym Manhatanie, weszlismy do pierwszego z brzegu boxu. Byl tylko jeden model kurtki, obrzydliwy w kolorze i w dodatku na mnie za duzy. "o, widze, ze ma pani telefon... gdyby byla pani uprzejma i zadzwonila po innych boxach, na pewno maja gdzies taka tylko mniejsza". A do mnie "matka wroci to Ci kupi. Ja nie mam czasu, a nie chce zebys marzla". No i mieli. Pochodzilam w niej 2 tygodnie do powrotu mamy, potem pojechalysmy po normalna kurtke, a ta oddalam wujkowi.
Tata zapominal o rachunkach i ich terminach platnosci. Wiec jak mu lub mamie odlaczali komorke, to jechal do Klifu po nowa. Do Ery, Plusa lub Idea, w zaleznosci, z ktorej strony Klifu zaparkowal samochod. I tak kazdy w rodzinie mial u innego operatora. Ostatnio odkryl ze moga mu sciagac od razu z konta, wiec problem sie skonczyl.
Tata jest mistrzem negocjacji. Nie odpuszcza nikomu. Ostatnio panu od sprzedazy trumien kazal zostawic cos dla szwagra na kwiatki. No i dostal rabat... starczylo na pokazny wieniec i jeszcze troche.
Tata nie lubi nowinek technicznych, samochod kupuje taki model, ktory jest juz jakis czas na rynku, zeby byl sprawdzony. Podobnie telewizor obojetnie jaki, byle by odbieral wiadomosci i mial pilota, tak samo radio w samochodzie (nowe Mondeo, a w srodku radio analogowe na korbke za 30 PLN, nawet bez opcji kasety).
Nie rozroznia cen... jako studentka dostawalam np 20 PLN, mialam isc na dyskoteke, nie upic sie i jeszcze wrocic taksowka. Za to dostawalam 100PLN jak szlam po paczke proszku do prania.
Przejezdzal kolo salonu z samochodami, a mamie ostatnio akurat znowu zepsul sie samochod. Akurat mieli ostatni egzemplarz z ubieglego roku, a wiec duzo taniej. Zdecydowal sie na niego od razu i powiedzial ze wroci po niego nastepnegpo dnia. Pani spytala czy moglby zostawic zaliczke. Alez oczywiscie... i dal 100 PLN (samochod wart okolo 70tys). Pani spytala, czy zartuje, no ale w koncu zrozumiala, ze to taki typ i wiecej przy sobie nie nosi. Poza tym wszedl do salonu przypadkiem, a nie z nastawieniem na kupowanie samochodu.
Obiad bez miesa to nie obiad. Bez kartofli (ewentualnie kasza gryczana, ale to juz w skrajnosci) tez nie da rady. No i obowiazkowo jakas jarzynka. Focha jak nie ma do tego zupy.
Tragedia jak nie ma zwyklej herbaty Lipton. Albo czystej klasycznej szklanki. Kubkow nie toleruje.
Od kiedy rzucil palenie (ponad 20 lat temu), przytyl. Cala rodzina zyla w przekonaniu, ze wazy 120 kg (na tylu konczyla sie analogowa waga lazienkowa). W zeszlym roku mama kupila nowa i sie okazalo ze 140 z hakiem... moze dlatego nie lubi nowinek technicznych...? ;)
Gdy po kilku latach rozstalam sie z facetem, ktorego nie lubil i poinformowalam o tym rodzicow przy niedzielnym sniadaniu, tata wyjal kielicha (mimo, ze zazwyczaj czystej wodki nie pije) i powiedzial, ze czasem sa takie dni w zyciu ojca, ze musi o 9 rano wypic. No i wypil kielicha do jajecznicy:)
Z zalozenia nie lubi naszych kotow. Tylko z zalozenia, bo jak nikt z nas nie widzi, to sa najkochansze na swiecie:)
Oj, jeszcze duzo bym mogla pisac, ale prawie 30 lat sa razem z mama, wiec chyba z dziwactwami facetow mozna wytrzymac:)
Pozdrawiam...
Świetny wątek, aż niechcący opłułam cały monitor parskając ze śmiechu.
Mój mąż: nie je nic zielonego, a jak go bardzo bardzo proszę i namawiam, i mówię, że to zdrowe, to odpowiada, że będzie więcej dla mnie zdrowego i on tak z uprzejmości, żebym to ja byla zdrowa. Pomidorów tez nie jada, bo kiedyś były zielone :D
Po kąpieli musi odparować, wraca z łazienki, kładzie się na łóżku i wachluje przez 5 minut szlafrokiem.
Majtki nosi o dwa rozmiary za duże, żeby nie uwierały przypadkiem nigdzie, bokserek nie toleruje.
I pewnie jeszcze wiele innych. A kocham Go nad życie za całokształt!
Ja tez mam swoje dziwactwa jak każdy normalny człowiek.
Mój mąż: nie je nic zielonego, a jak go bardzo bardzo proszę i namawiam, i mówię, że to zdrowe, to odpowiada, że będzie więcej dla mnie zdrowego i on tak z uprzejmości, żebym to ja byla zdrowa. Pomidorów tez nie jada, bo kiedyś były zielone :D
Po kąpieli musi odparować, wraca z łazienki, kładzie się na łóżku i wachluje przez 5 minut szlafrokiem.
Majtki nosi o dwa rozmiary za duże, żeby nie uwierały przypadkiem nigdzie, bokserek nie toleruje.
I pewnie jeszcze wiele innych. A kocham Go nad życie za całokształt!
Ja tez mam swoje dziwactwa jak każdy normalny człowiek.
A mój jak kładzie się do łóżka to składa wszystkie rzeczy w kosteczkę- równiuteńko, zeby sie nie pogniotły; moje przy okazji tez, bo ja to rzucam byle gdzie:) na obiad przychodzi co najmniej z 15min. opóźnieniem, bo ma wazniejsze sprawy , szybko je obiad a za godzine mówi, że by coś zjadł, bo trochę jest juz głodny, więc robi sobie podwieczorek no i o 17 zawsze pije kawę, aha no i ogląda wszystkie wiadomości po kolei od 19-22:)
przez ten watek poplakalam sie ze smiechu... Caly czas analizowalam jakby sie tu doczepic do tego tematu ale moj Mich nie robi zadnych bombowych rzeczy w stylu czapeczka w zolwiki-plakalam...-ma jedno silne dziwactwo a mianowicie zolty ser...poproostu MUSI byc w lodowce i dodawany jest do wszystkiego jak sie da a ja nie to chociaz kanapeczka z 1cm plastrem sera...zwijanie skarpet w kule to normalka, no i moze jeszcze dzikie, spontaniczne okrzyki w chacie pora nie ma znaczenia moze byc np 2 w nocy-powod? ot tak sobie ... nagly napad.To byloby na tyle bo Mich jest super, sprzata jak Mu powiem co, wiesza pranie, b dobrze gotuje.Pozdrawiam Was!
hej babki.moj T tez ma co nieco :) choc najbardziej rozbraja mnie jego sposob noszenia skarpetek :) ostatnio wychodzil do pracy i wlasnie przymierzal sie do ubierania skarpet. podniosł je do nosa powachal i obrocil z prawej na lewa strone :) jak zapytalam co robi?powiedzial ze jeszcze mozna je pobrudzic z lewej strony i wtedy pojda do prania :)
poza tym:
1. zęby szczotkuje 7 minut (sprawdzilam z zegarkiem)
2.SPRZATA ZAWSZE, WSZEDZIE I CIAGLE ( najbardziej kocha myc podlogi i zbierac moje wlosy zewszad)
3.sypie 3 czubate lyzki kawy rozpuszczalnej i 5 lyzeczek cukru (jak ja mu zrobie inaczej,tzn mniej wszystkiego, to po kryjomu sobie i tak dosypie)
4. namydli sie, splucze i tak 3 razy (twierdzi ze dopiero wtedy czuje sie czysty)
5.myje samochod co niedziele i zajmuje mu to 5 godzin(naprawde,tego nie lubie najbardziej)
ma tego jeszcze duzo,jak sobie przypomne to napisze :) ale..w sumie to kocham te jego dziwactwa,zawsze usmieje sie do łez :)
Jestem Mamą Aniołka [*] + 24.05.2011 (9tc) - Oleńka...
poza tym:
1. zęby szczotkuje 7 minut (sprawdzilam z zegarkiem)
2.SPRZATA ZAWSZE, WSZEDZIE I CIAGLE ( najbardziej kocha myc podlogi i zbierac moje wlosy zewszad)
3.sypie 3 czubate lyzki kawy rozpuszczalnej i 5 lyzeczek cukru (jak ja mu zrobie inaczej,tzn mniej wszystkiego, to po kryjomu sobie i tak dosypie)
4. namydli sie, splucze i tak 3 razy (twierdzi ze dopiero wtedy czuje sie czysty)
5.myje samochod co niedziele i zajmuje mu to 5 godzin(naprawde,tego nie lubie najbardziej)
ma tego jeszcze duzo,jak sobie przypomne to napisze :) ale..w sumie to kocham te jego dziwactwa,zawsze usmieje sie do łez :)
Jestem Mamą Aniołka [*] + 24.05.2011 (9tc) - Oleńka...
A mój Paweł, uwielbia nosic swoje ciuchy aż do zdarcia. Tak się przywiązał do swoich zielonych bojówek, że nie zauważa, że mają dziurę na tyłku i wytarte nogawki. Za nic nie chce się z nimi rozstac :P Ponadto gdy gra w swoją ulubioną grę "America's Army" i ma słuchawki na uszach to krzyczy "I'm an american soldier!!!!" :P A gdy wprowadził się do nas do domu i była nasza kolej sprzątania w sobotę a ja musiałam iśc do pracy to poprosiłam go, żeby odkurzył mieszkanie a ja zmyję posadzki jak wrócę... Wróciłam i pytam czy odkurzył a ona na to, że jasne. Ja chcę zmywac, patrzę a po przedpokoju fruwają psie kłaki piasek i takie tam... Pytam ponownie: Na pewno odkurzyłeś?? On: Taak! Ja: (pokazując kłaki) A co to jest?? On: Nooo... odkurzyłem, ale tylko dywany.... Ręce mi opadły :P I nie potrafi za nic w świecie nauczyc się rozróżniac w kuchni ręcznika do rąk od ścierki do wycierania naczyń i nagminnie wyciera talerze ręcznikiem :P Poza tym, na śmietniku w kuchni mamy taką gumkę na worek, żeby się nie zapadał do środka. I ta gumka jest wielorazowego użytku... A Paweł za każdym razem wyrzuca ją razem z workiem :P Mama strasznie się z tego śmieje :P
dopisuję dziwactwo, bo że większość z wyżej podanych to wiadomo ;)
mój narzeczony notorycznie ustawia w zlewie piramidę z brudnych naczyń,(jezeli oczywiście uda mu się wstawić je do zlewu;))
ja staram się wstawiać tak, żeby sobie potem spokojnie pozmywać, a on potrafi nawet garnek na kubku postawić, bo ciężko podnieść kubek i wstawić do garnka :)
mój narzeczony notorycznie ustawia w zlewie piramidę z brudnych naczyń,(jezeli oczywiście uda mu się wstawić je do zlewu;))
ja staram się wstawiać tak, żeby sobie potem spokojnie pozmywać, a on potrafi nawet garnek na kubku postawić, bo ciężko podnieść kubek i wstawić do garnka :)
moj marcin kiedys dostał siatke zakupow od mojej mamy zeby zaniosł do domu ale po drodze spodkalismy kolezanke z ktora sie tak zagadał ze zapomniał o zakupach i wywalił je do smietnika. Myslał ze wedruje ze smieciami fajna była akcja jak mama zapytała sie gdzie ma siatke a on na to ale przeciez to były smieci:):) mysłałam ze umre ze smiechu:)
Podbijam. Taki watek nie moze umrzec!!!;)
Moj ma najciezsza obsesje ze skarpetkami - ale to chyba taka meska perwersja - skarpetki zawsze leza przy lozku, przy butach, gdzie tylko sie da.
Koszulki albo koszule nosi tylko jeden dzien, za to spodnie wg niego chyba prania nie wymagaja.
Jesli gotowka to tylko papierki, bilon jest be - portfel nie moze miec kieszonki na monety.
Mam nadzieje, ze nowe forumki sie dopisza.
Moj ma najciezsza obsesje ze skarpetkami - ale to chyba taka meska perwersja - skarpetki zawsze leza przy lozku, przy butach, gdzie tylko sie da.
Koszulki albo koszule nosi tylko jeden dzien, za to spodnie wg niego chyba prania nie wymagaja.
Jesli gotowka to tylko papierki, bilon jest be - portfel nie moze miec kieszonki na monety.
Mam nadzieje, ze nowe forumki sie dopisza.
hahaha!! ale sie usmiałam :)
mój jest pedantem w kwestii czystości butów i ubrań.
Jak mu nadepne na jego białe adidasy to tak obrywam ze nie wiem :)
Jak ma plamke ledwo zauwazalna na koszulce to juz jej nie zalozy.
I jak je coś tłustego to wyciera palce w swoje założone skarpetki :/bleeee
w kuchni musi miec zawsze posprzatane po gotowaniu zanim nalozy sie jedzenie.
mój jest pedantem w kwestii czystości butów i ubrań.
Jak mu nadepne na jego białe adidasy to tak obrywam ze nie wiem :)
Jak ma plamke ledwo zauwazalna na koszulce to juz jej nie zalozy.
I jak je coś tłustego to wyciera palce w swoje założone skarpetki :/bleeee
w kuchni musi miec zawsze posprzatane po gotowaniu zanim nalozy sie jedzenie.
no nieżle :-)
moj wychodzi z załozenia ze kazdy kierowca powinien być co najmniej mechanikiem. Ostatnio pokłócilismy się o sprawdzanie oleju w aucie - ja powiedziałam, ze chyba jako moj mąż mógłby za mnie to zrobić, to powiedział ze zdziwieniem " a co? na kursie nie nauczyli?" ja mu na to: "nie, widocznie nasz instruktor był szowinistą, że Ciebie nauczył a mnie nie" , a P. na to: " mnie tez nie uczyli" . Zdębiałam., (obydwoje zdawalismy prawo jazdy ponad 7 lat temu, nawet sie nie znalismy, a okazało się , ze mielismy tego samego instruktora) Więc w końcu nie wiem o co mu chodziło.
strasznie sie wkurza jak np prosze go zeby pojechal ze mną na myjnie albo chociaz odkrecił mi antene w moim aucie(ja nawet nie dosięgam do niej) Generalnie to uważa ze jako KIEROWCA powinnam wszystko przy aucie sama robić, wyklepac błotnik tez powinnam umieć. Na marginesie - jak miesiąc temu urwało mu antene na myjni (bo uwazał do tej pory ze to moja fanaberia ze w moim aucie odkrecam, hihi) to do tej pory jezdzi bez. "Przecież i tak słucham płyt"
Niedawno kupilismy zmywarke, ale co z tego, skoro P. nadal ładuje brudne naczynia do zlewu, twierdzi ze to było niepotrzebne, mimo ze wie jak bardzo nie lubie zmywac garów ( i daltego zawsze mielismy pełen zlew)
jak sie go pytam, jak mu smakował obiad to zawsze ale to zawsze mówi BLEEE. ostatnio odpowiedział tak samo na pytanie mojej mamy, dopiero po chwili sie zreflektował :)
moj wychodzi z załozenia ze kazdy kierowca powinien być co najmniej mechanikiem. Ostatnio pokłócilismy się o sprawdzanie oleju w aucie - ja powiedziałam, ze chyba jako moj mąż mógłby za mnie to zrobić, to powiedział ze zdziwieniem " a co? na kursie nie nauczyli?" ja mu na to: "nie, widocznie nasz instruktor był szowinistą, że Ciebie nauczył a mnie nie" , a P. na to: " mnie tez nie uczyli" . Zdębiałam., (obydwoje zdawalismy prawo jazdy ponad 7 lat temu, nawet sie nie znalismy, a okazało się , ze mielismy tego samego instruktora) Więc w końcu nie wiem o co mu chodziło.
strasznie sie wkurza jak np prosze go zeby pojechal ze mną na myjnie albo chociaz odkrecił mi antene w moim aucie(ja nawet nie dosięgam do niej) Generalnie to uważa ze jako KIEROWCA powinnam wszystko przy aucie sama robić, wyklepac błotnik tez powinnam umieć. Na marginesie - jak miesiąc temu urwało mu antene na myjni (bo uwazał do tej pory ze to moja fanaberia ze w moim aucie odkrecam, hihi) to do tej pory jezdzi bez. "Przecież i tak słucham płyt"
Niedawno kupilismy zmywarke, ale co z tego, skoro P. nadal ładuje brudne naczynia do zlewu, twierdzi ze to było niepotrzebne, mimo ze wie jak bardzo nie lubie zmywac garów ( i daltego zawsze mielismy pełen zlew)
jak sie go pytam, jak mu smakował obiad to zawsze ale to zawsze mówi BLEEE. ostatnio odpowiedział tak samo na pytanie mojej mamy, dopiero po chwili sie zreflektował :)
Ehhhh...tyle wad a jakże je akceptujemy :)...a ja mam teraz coś dla nas :)..żebyśmy nie były tak krytyczne wobec swoich facetów :)
> Jak uszczęśliwić kobietę?
> Panowie, uszczęśliwienie kobiety jest bardzo proste, podaję
> zasady...
>
> A. Należy tylko być:
> 1. przyjacielem
> 2. partnerem
> 3. kochankiem
> 4. bratem
> 5. ojcem
> 6. nauczycielem
> 7. wychowawcą
> 8. spowiednikiem
> 9. powiernikiem
> 10. kucharzem
> 11. mechanikiem
> 12. monterem
> 13. elektrykiem
> 14. szoferem
> 15. tragarzem
> 16. sprzątaczką
> 17. stewardem
> 18. hydraulikiem
> 19. stolarzem
> 20. modelem
> 21. architektem wnętrz
> 22. seksuologiem
> 23. psychologiem
> 24. psychiatrą
> 25. psychoterapeutą.
>
> B. Ważne też są inne cechy. Należy być:
> 1. sympatycznym
> 2. wysportowanym ale
> 3. inteligentnym ale
> 4. silnym
> 5. kulturalnym ale
> 6. twardym ale
> 7. łagodnym
> 8. czułym ale
> 9. zdecydowanym ale
> 10. romantycznym ale
> 11. męskim
> 12. dowcipnym i
> 13. wesołym ale
> 14. poważnym i
> 15. dystyngowanym
> 16. odważnym ale
> 17. misiem ale
> 18. energicznym
> 19. zapobiegawczym
> 20. kreatywnym
> 21. pomysłowym
> 22. zdolnym ale
> 23. skromnym i
> 24. wyrozumiałym
> 26. eleganckim ale
> 27. stanowczym
> 28. ciepłym ale
> 29. zimnym ale
> 30. namiętnym
> 31. tolerancyjnym ale
> 32. zasadniczym i
> 33. honorowym i
> 34. szlachetnym ale
> 35. praktycznym i
> 36. pragmatycznym
> 37. praworządnym ale
> 38. gotowym zrobić dla niej wszystko czyli
> 39. zdesperowanym ale
> 40. opanowanym
> 41. szarmanckim ale
> 42. stałym i
> 43. wiernym
> 44. uważnym ale
> 45. rozmarzonym ale
> 46. ambitnym
> 47. godnym zaufania i
> 48. szacunku
> 49. gotowym do poświęceń i, przede wszystkim,
> 50. wypłacalnym.
>
> C. Jednocześnie musi mężczyzna uważać na to, aby:
> a)nie był zazdrosny, a jednak zainteresowany
> b)dobrze rozumiał się ze swoją rodziną, nie poświęcał jej jednak
> więcej czasu niż danej kobiecie
> c)pozostawił kobiecie swobodę, ale okazywał troskę i
> zainteresowanie gdzie była i co robiła
> d)ubierał się w garnitur, ale był gotów przenosić ją na rękach
> przez błoto po kolana i wchodzić do domu przez balkon, gdy ona
> zapomni kluczy,
> lub gonić, dogonić i pobić złodzieja, który wyrwał jej torebkę, w
> której przecież miała tak niezbędne do życia lusterko i szminkę.
>
> D. Ważne jest aby nie zapominać jej:
> 1. urodzin
> 2. imienin
> 3. daty ślubu
> 4. daty pierwszego pocałunku
> 5. okresu
> 6. wizyty u stomatologa
> 7. rocznic
> 8. urodzin jej najlepszej przyjaciółki i ulubionej cioci.
>
> Niestety, nawet najbardziej doskonałe wykonanie powyższych zaleceń
> nie gwarantuje pełnego sukcesu. Kobieta mogłaby się bowiem czuć
> zmęczona obecnością w jej życiu idealnego mężczyzny oraz poczuć się
> zdominowaną przez niego i uciec z pierwszym lepszym menelem z
> gitarą, którego napotka.
>
> A teraz druga strona medalu. Uszczęśliwić mężczyznę jest zadaniem
> daleko trudniejszym, ponieważ mężczyzna potrzebuje:
> 1. seksu i
> 2. jedzenia
>
> Większość kobiet jest oczywiście tak wygórowanymi męskimi
> potrzebami mocno przeciążona. Zaspokojenie tych potrzeb przerasta
> siły naszych pań.
>
> Wniosek :
> Harmonijne współżycie można łatwo osiągnąć, pod warunkiem, że
> mężczyźni wreszcie zrozumieją, iż muszą nieco ograniczyć swoje
> zapędy i pohamować swoją roszczeniową postawę!
> Jak uszczęśliwić kobietę?
> Panowie, uszczęśliwienie kobiety jest bardzo proste, podaję
> zasady...
>
> A. Należy tylko być:
> 1. przyjacielem
> 2. partnerem
> 3. kochankiem
> 4. bratem
> 5. ojcem
> 6. nauczycielem
> 7. wychowawcą
> 8. spowiednikiem
> 9. powiernikiem
> 10. kucharzem
> 11. mechanikiem
> 12. monterem
> 13. elektrykiem
> 14. szoferem
> 15. tragarzem
> 16. sprzątaczką
> 17. stewardem
> 18. hydraulikiem
> 19. stolarzem
> 20. modelem
> 21. architektem wnętrz
> 22. seksuologiem
> 23. psychologiem
> 24. psychiatrą
> 25. psychoterapeutą.
>
> B. Ważne też są inne cechy. Należy być:
> 1. sympatycznym
> 2. wysportowanym ale
> 3. inteligentnym ale
> 4. silnym
> 5. kulturalnym ale
> 6. twardym ale
> 7. łagodnym
> 8. czułym ale
> 9. zdecydowanym ale
> 10. romantycznym ale
> 11. męskim
> 12. dowcipnym i
> 13. wesołym ale
> 14. poważnym i
> 15. dystyngowanym
> 16. odważnym ale
> 17. misiem ale
> 18. energicznym
> 19. zapobiegawczym
> 20. kreatywnym
> 21. pomysłowym
> 22. zdolnym ale
> 23. skromnym i
> 24. wyrozumiałym
> 26. eleganckim ale
> 27. stanowczym
> 28. ciepłym ale
> 29. zimnym ale
> 30. namiętnym
> 31. tolerancyjnym ale
> 32. zasadniczym i
> 33. honorowym i
> 34. szlachetnym ale
> 35. praktycznym i
> 36. pragmatycznym
> 37. praworządnym ale
> 38. gotowym zrobić dla niej wszystko czyli
> 39. zdesperowanym ale
> 40. opanowanym
> 41. szarmanckim ale
> 42. stałym i
> 43. wiernym
> 44. uważnym ale
> 45. rozmarzonym ale
> 46. ambitnym
> 47. godnym zaufania i
> 48. szacunku
> 49. gotowym do poświęceń i, przede wszystkim,
> 50. wypłacalnym.
>
> C. Jednocześnie musi mężczyzna uważać na to, aby:
> a)nie był zazdrosny, a jednak zainteresowany
> b)dobrze rozumiał się ze swoją rodziną, nie poświęcał jej jednak
> więcej czasu niż danej kobiecie
> c)pozostawił kobiecie swobodę, ale okazywał troskę i
> zainteresowanie gdzie była i co robiła
> d)ubierał się w garnitur, ale był gotów przenosić ją na rękach
> przez błoto po kolana i wchodzić do domu przez balkon, gdy ona
> zapomni kluczy,
> lub gonić, dogonić i pobić złodzieja, który wyrwał jej torebkę, w
> której przecież miała tak niezbędne do życia lusterko i szminkę.
>
> D. Ważne jest aby nie zapominać jej:
> 1. urodzin
> 2. imienin
> 3. daty ślubu
> 4. daty pierwszego pocałunku
> 5. okresu
> 6. wizyty u stomatologa
> 7. rocznic
> 8. urodzin jej najlepszej przyjaciółki i ulubionej cioci.
>
> Niestety, nawet najbardziej doskonałe wykonanie powyższych zaleceń
> nie gwarantuje pełnego sukcesu. Kobieta mogłaby się bowiem czuć
> zmęczona obecnością w jej życiu idealnego mężczyzny oraz poczuć się
> zdominowaną przez niego i uciec z pierwszym lepszym menelem z
> gitarą, którego napotka.
>
> A teraz druga strona medalu. Uszczęśliwić mężczyznę jest zadaniem
> daleko trudniejszym, ponieważ mężczyzna potrzebuje:
> 1. seksu i
> 2. jedzenia
>
> Większość kobiet jest oczywiście tak wygórowanymi męskimi
> potrzebami mocno przeciążona. Zaspokojenie tych potrzeb przerasta
> siły naszych pań.
>
> Wniosek :
> Harmonijne współżycie można łatwo osiągnąć, pod warunkiem, że
> mężczyźni wreszcie zrozumieją, iż muszą nieco ograniczyć swoje
> zapędy i pohamować swoją roszczeniową postawę!
a co do mojego ukochanego :)
- nie siędzie do stołu zanim wszytsko w kuchni nie zostanie posprzątane wskutek czego, jedzenie przeważnie jest już zimne.
- Ma smaki z dzieciństwa których nienawidzi i juz tego nie tknie...np. szpinak...ale ostatnio wcisnęłam mu na siłe i mu zasmakowało :)
- ma manie na punkcie czystości ubrań i butów. Jak mu nadebne na jego białe adidaski to wole uciekać :P
- Jak je cos tłustego albo coś co brudzi palce, to wyciera je o wewnętrzną część swoich skarpetek..bleee:/
- jest strasznie honorowy. Np. jak jego mam prosi, zebyśmy zrobili zakupy i chce nam oddać kaskę, to nie weźmie choćby nie wiem co..
ale i tak go kocham !!! :D
- nie siędzie do stołu zanim wszytsko w kuchni nie zostanie posprzątane wskutek czego, jedzenie przeważnie jest już zimne.
- Ma smaki z dzieciństwa których nienawidzi i juz tego nie tknie...np. szpinak...ale ostatnio wcisnęłam mu na siłe i mu zasmakowało :)
- ma manie na punkcie czystości ubrań i butów. Jak mu nadebne na jego białe adidaski to wole uciekać :P
- Jak je cos tłustego albo coś co brudzi palce, to wyciera je o wewnętrzną część swoich skarpetek..bleee:/
- jest strasznie honorowy. Np. jak jego mam prosi, zebyśmy zrobili zakupy i chce nam oddać kaskę, to nie weźmie choćby nie wiem co..
ale i tak go kocham !!! :D
Moj to pedant do kwadratu-ciuchy sa poukladane kolorami;/( dodam tylko ze ja jestem totalnym bałaganiarzem dlatego takie czyny sa dla mnie obce;d),oczywiscie do kosza na smieci wrzuca skarpetki zwiniete bleee aha i dodatkowo do kazdego dania musi byc suroweczka bo inaczej nie zje heheh ale generalnie kazdy ma swoje wady i zalety...wazne by je zaakceptowac
mój narzeczony ma dziwna manie popijania wszystkiego,zje np kawalek kanapki,albo nawet małe ciasteczko to juz biegnie po picie zeby popic te male niewyczuwalne nawet przez załądek ciasteczko hehe:)śmieje się zawsze z tego:) no i pewnie znalazlo by sie jeszcze kilka rzeczy ale to bym musiala ostro pomysleć :)
HEHE ale smiechu mamy z naszych facetów ale tak jak olimpia powiedziala i tak ich kochamy!:)
HEHE ale smiechu mamy z naszych facetów ale tak jak olimpia powiedziala i tak ich kochamy!:)
[url=http://zasuwaczki.bejbej.pl/]

[/url]

[/url]
No wątek po prostu powalający, uśmiałam się jak nic!OK, to teraz ja się dopiszę z dziwactwami mojego M.
- wszystkie spodnie muszą być prane minimum 2x w tygodniu;
- do jajecznicy najpierw trzeba oddzielnie przygotować duszoną cebulę, a później wszystko razem usmażyć;
- po jedzeniu ma tzw "kryzys", układa się w salonie do spania oczywiście przy włączonym tv, koniecznie trzeba przynieść mu jego zielony kocyk i przykryć po same uszy :D;
- koło łóżka musi stać "pićku" (1,5l wody gazowanej - żywiec, innej nie uznaje - oraz szklanka o pojemności 0,5l)
- uwielbia różnego rodzaju mechaniczne i elektryczne gadżety oraz ciągle coś dokręcać, wiercić dziury w ścianach, przybijać gwoździe, itd.
Kocham go niesamowicie za te jego dziwactwa! :D
- wszystkie spodnie muszą być prane minimum 2x w tygodniu;
- do jajecznicy najpierw trzeba oddzielnie przygotować duszoną cebulę, a później wszystko razem usmażyć;
- po jedzeniu ma tzw "kryzys", układa się w salonie do spania oczywiście przy włączonym tv, koniecznie trzeba przynieść mu jego zielony kocyk i przykryć po same uszy :D;
- koło łóżka musi stać "pićku" (1,5l wody gazowanej - żywiec, innej nie uznaje - oraz szklanka o pojemności 0,5l)
- uwielbia różnego rodzaju mechaniczne i elektryczne gadżety oraz ciągle coś dokręcać, wiercić dziury w ścianach, przybijać gwoździe, itd.
Kocham go niesamowicie za te jego dziwactwa! :D
ogólnie u nas jest tak, że wiekszośc rzeczy robimy na przemian, no i jeszcze zależy kto np jest szybciej w domu po pracy, jak wstawiamy pranie, to bierzemy jak leci, bez patrzenia moje/twoje. ale z tym samochodem to wariuje, ja sie zaparlam i oleju nie sprawdze! nie to ze nie umiem, ale otwieranie maski zawsze konczy sie złamanym paznokciem ;) a też nie chce ryzykować moim białym płaszczem :/ także to troche moja przekora plus przekonanie męża ze kierowca=mechanik.
mój też pierze: bokserki koszulke i skarpetki w pralce :D trzy rzeczy! szlag mnie trafia ale cóż...a i jeszcze jedno: jedzenie obiadu to u niego rytuał: najpier je mięso (bez mięsa nie ma obiadu) potem surówkę/sałatkę a na końcu ziemniaki/ ryż. to dopiero świr co? no i obowiązkowo coś słodkiego...tylko nie byle co...merci/ptasie mleczko/ wisienki w czekoladzie itp
No to teraz my :)
mój ukochany:
-Niecierpki dźwięku (podczas jedzenia pocierania widelca o nóż)
-zawsze chce czarną kawę i za każdym razem odpija jej trochę i dolewa mleka
-przy stole podczas śniadania podgląda jakie robię sobie kanapki i zgapia po mnie
-mogą być na stole najlepsze rarytasy, a on i tak najlepiej wybrałby kanapkę z miodem
-zanim położy się spać musi dokładnie sprawdzić całe mieszkanie czy aby wszystko jest wyłączone z sieci, nawet czerwona lampka w telewizorze nie może się palić.
-uwielbia brać kąpiel rano i przysypia w wannie
-jak robi się zimno chodzi po domu i szuka świec, uwielbia bawić się ogniem, drapać w wosku i niszczyć moje świeczki
-podczas jedzenia i jazdy samochodem czyta dosłownie wszystko, np. opakowanie od mleka, napis na ciężarówce. Ja zawsze się pytam co Ty mówisz? – A to on znowu coś czyta na głos ja się skupiam na jego wypowiedzi niepotrzebnie.
-nienawidzi szklanych i metalowych stołów (ja zresztą też) i ogólnie takiego wyposażenia domowego
-nienawidzi barszczu uwielbia buraczki
-nienawidzi jak ktoś mówi przy nim o oczach np.: o soczewkach, chorobach oczu, jakiś zabiegach itd.
-ciężko mu się przemóc do (usuwania, przesuwania) skórek przy paznokciach
-nienawidzi jak pstrykam paznokciami
Teraz moje:
-najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy podczas kąpieli w wannie (mój mąż ma to samo)
-zawsze śpię w skarpetkach obojętnie czy to lato czy zima (to samo co Karolninka 29)
-zawsze grzeję się suszarką (kiedyś u mamy farelką) w łazience podczas porannego mycia, obojętnie czy to zima czy lato
-kolejność mycia również musi być zachowana
-jak wchodzę do domu ściągam wszelką biżuterię
-jak mnie mąż irytuje, zadaje niewygodne pytania, zaczepia, denerwuje, moją pierwszą reakcją jest: pomerdanie palcami u jednej stopy
-palcem albo innymi drobnymi rzeczami kreślę wirtualną linię na około ust
-nie cierpię wyciągać umytych rzeczy ze zmywarki, uwielbiam wkładać brudne rzeczy do zmywarki – to dopiero głupota
-rano do śniadania musi być radio włączone
-słone zagryzam słodkim i tak na przemian
-nie cierpię totalnej ciszy w nocy, uwielbiam zasypiać przy dźwięku odkurzacza, uwielbiam w nocy niosący się odgłos pociągu, budzą mnie za to dźwięki wydawane przez ludzi (głośne rozmowy, śpiewy, krzyki)
-uwielbiam odgłos przelatujących samolotów, dlatego też tak bardzo chciałam mieszkać w Matemblewie, lubię patrzeć również na samoloty
-nie lubię całkowitej ciemności, a z drugiej strony w łóżku kładę sobie poduszkę na głowę żeby jednak ciemniej było
-uwielbiam pokonywać różne trudności na drodze, np. śnieg, ślizgawice, zjeżdżać na pobocze jak jedzie karetka, radzić sobie z psującym się samochodem
-jestem przeciwniczką automatycznej skrzyni biegów i troszkę ABS mnie zasmuciły, bo lubię móc samemu ingerować w pojazd
-nie cierpię koloru pomarańczowego na ścianach i nie potrafię tego wytłumaczyć
-nie cierpię jak ktoś klapie deską od sedesu
-nie lubię jak ktoś zdejmuje buty u mnie w domu gdy jest impreza
-mam alergię na… sztuczne kwiaty (tzn wkurzają mnie)
-strasznie boję się pająków!
-tłumaczę mężowi co kot mi dzisiaj powiedział, bo wydaje mi się że dokładnie znam koci język moich kotów.
mój ukochany:
-Niecierpki dźwięku (podczas jedzenia pocierania widelca o nóż)
-zawsze chce czarną kawę i za każdym razem odpija jej trochę i dolewa mleka
-przy stole podczas śniadania podgląda jakie robię sobie kanapki i zgapia po mnie
-mogą być na stole najlepsze rarytasy, a on i tak najlepiej wybrałby kanapkę z miodem
-zanim położy się spać musi dokładnie sprawdzić całe mieszkanie czy aby wszystko jest wyłączone z sieci, nawet czerwona lampka w telewizorze nie może się palić.
-uwielbia brać kąpiel rano i przysypia w wannie
-jak robi się zimno chodzi po domu i szuka świec, uwielbia bawić się ogniem, drapać w wosku i niszczyć moje świeczki
-podczas jedzenia i jazdy samochodem czyta dosłownie wszystko, np. opakowanie od mleka, napis na ciężarówce. Ja zawsze się pytam co Ty mówisz? – A to on znowu coś czyta na głos ja się skupiam na jego wypowiedzi niepotrzebnie.
-nienawidzi szklanych i metalowych stołów (ja zresztą też) i ogólnie takiego wyposażenia domowego
-nienawidzi barszczu uwielbia buraczki
-nienawidzi jak ktoś mówi przy nim o oczach np.: o soczewkach, chorobach oczu, jakiś zabiegach itd.
-ciężko mu się przemóc do (usuwania, przesuwania) skórek przy paznokciach
-nienawidzi jak pstrykam paznokciami
Teraz moje:
-najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy podczas kąpieli w wannie (mój mąż ma to samo)
-zawsze śpię w skarpetkach obojętnie czy to lato czy zima (to samo co Karolninka 29)
-zawsze grzeję się suszarką (kiedyś u mamy farelką) w łazience podczas porannego mycia, obojętnie czy to zima czy lato
-kolejność mycia również musi być zachowana
-jak wchodzę do domu ściągam wszelką biżuterię
-jak mnie mąż irytuje, zadaje niewygodne pytania, zaczepia, denerwuje, moją pierwszą reakcją jest: pomerdanie palcami u jednej stopy
-palcem albo innymi drobnymi rzeczami kreślę wirtualną linię na około ust
-nie cierpię wyciągać umytych rzeczy ze zmywarki, uwielbiam wkładać brudne rzeczy do zmywarki – to dopiero głupota
-rano do śniadania musi być radio włączone
-słone zagryzam słodkim i tak na przemian
-nie cierpię totalnej ciszy w nocy, uwielbiam zasypiać przy dźwięku odkurzacza, uwielbiam w nocy niosący się odgłos pociągu, budzą mnie za to dźwięki wydawane przez ludzi (głośne rozmowy, śpiewy, krzyki)
-uwielbiam odgłos przelatujących samolotów, dlatego też tak bardzo chciałam mieszkać w Matemblewie, lubię patrzeć również na samoloty
-nie lubię całkowitej ciemności, a z drugiej strony w łóżku kładę sobie poduszkę na głowę żeby jednak ciemniej było
-uwielbiam pokonywać różne trudności na drodze, np. śnieg, ślizgawice, zjeżdżać na pobocze jak jedzie karetka, radzić sobie z psującym się samochodem
-jestem przeciwniczką automatycznej skrzyni biegów i troszkę ABS mnie zasmuciły, bo lubię móc samemu ingerować w pojazd
-nie cierpię koloru pomarańczowego na ścianach i nie potrafię tego wytłumaczyć
-nie cierpię jak ktoś klapie deską od sedesu
-nie lubię jak ktoś zdejmuje buty u mnie w domu gdy jest impreza
-mam alergię na… sztuczne kwiaty (tzn wkurzają mnie)
-strasznie boję się pająków!
-tłumaczę mężowi co kot mi dzisiaj powiedział, bo wydaje mi się że dokładnie znam koci język moich kotów.
Zapomniałam dodać jeszcze o wręcz ubóstwianiu kawy (koniecznie bardzo mocnej, 2 łyżeczkami cukru i mlekiem - maćkowy 3,2%), o słodyczach, znienawidzonych przez mojego M. (strasznie ich nie cierpi), i o tym spaniu w skarpetkach, przypomniało mi się jak czytałam wątek powyżej :P
mój Pawełek
-też wyciera brudne palce w skarpetki(ale to rodzinne bo jego brat też)
-nie wyciera się do końca po prysznicu
-jest strasznym pedantem i wieczorem przygotowuje sobie rzeczy do ubrania na następny dzień i układa je w kostkę na stoliku(raz nawet zrobił to już o godzinie 15.00)
-samochód jest nietykalny - pod żadnym pozorem nie wolno dotykać szyb, radia itp
-i jeszcze wiele innych ale juz nie pamietam :)
-też wyciera brudne palce w skarpetki(ale to rodzinne bo jego brat też)
-nie wyciera się do końca po prysznicu
-jest strasznym pedantem i wieczorem przygotowuje sobie rzeczy do ubrania na następny dzień i układa je w kostkę na stoliku(raz nawet zrobił to już o godzinie 15.00)
-samochód jest nietykalny - pod żadnym pozorem nie wolno dotykać szyb, radia itp
-i jeszcze wiele innych ale juz nie pamietam :)
Mój K. jest strasznym bałaganiarzem, ja za to mam poukładane wszystko w szafie kolorami:P On wszystko zrobi "jutro", ja odrazu. Zawsze mnie irytuje jak je jogurt: musi najpierw wylizać wieczko, później każdą łyżkę z jogurtem zawsze je na dwa razy, a później musi wylizać opakowanie:D Skarpetki wrzuca pod łóżko i też musi wszystko popić:D
[/url]
[/url]
[/url]



Mój mąż niestety jest idealny. Nie ma wad i nic nie mogę napisać :)
Za to mój tato, cała historia:
Na co dzień nie robi zakupów, ale jak już zostanie po nie wysłany, nie ma go pół dnia (nie ważne, że miał pojechać tylko po chleb). Niestety moi rodzice mieszkają koło dużego centrum handlowego (we Wrocławiu dla ścisłości, z Macro, Oszołomem, Liroy, Tesco, Ikeą, Castoramą, Obi i wszystkimi innymi zjadaczami pieniędzy). Tato po zakupy jedzie właśnie tam, bo ma wszystko w jednym. I ... zalicza wszystkie sklepy. Jak już tam jest, to dlaczego nie wstąpić, a nóż widelec coś znajdzie potrzebnego. Czasami się to przydaje,
jak o czymś zapomnimy, to zawsze możemy zadzwonić.
Oczywiście na zakupach zawsze znajdzie coś ciekawego i baaardzo potrzebnego. Jednym razem kupił pojemnik z dziurawą pokrywką do robienia koktajli za pomocą ręcznego miksera. "Bo Ty Maryś (moja mama) zawsze miksujesz w garnku i wszystko jest potem zachlapane". Nie ważne, że taki sam pojemnik jest w domu już od 6 lat.
Kiedy indziej znowu kupił prawidła do butów, bo mu się
przypomniało, że babcia (jego mama) takich używała i miała buty zawsze jak nowe (babcia zmarła 15 lat temu :)). Nie ważne, że kupił tylko jedną parę i gdzieś rzucił tak, że do dzisiaj nie wiemy gdzie są. Za każdym razem, jak kupi coś niepotrzebnego i my powiemy mu o tym, obraża się, siada przed telewizorem i na znak protestu zjada wszystkie słodycze, jakie akurat znajdują się na stole.
Nie liczy się z pieniędzmi, mimo że czasem potrafi mieć 10 zł przy sobie. Potrafi przynieść do domu najróżniejsze rzeczy.
Raz zjawił się z telewizorem plazmowym, bo przejeżdżał obok sklepu RTV i pomyślał, że trzeba w końcu kupić.
Mama chciała nową lodówkę, bo stara była za mała i ogólnie stara i zbierała sobie na nią powoli kasę. Któregoś dnia tato wparował do domu z nową lodówką. Niestety, pojemność jej była wielkości lodówki turystycznej. Bo miała być do zabudowy, a innych akurat nie mieli.
Pewnego dnia przytargał ze szrotu zderzak do samochodu, na wszelki wypadek, gdyby mama miała kiedyś stłuczkę, żeby był pod ręką. Jeśli ktoś ma Citroena C3, to wie ile to badziajstwo zajmuje miejsca.
Chciał koniecznie podarować nam z niego rejestrację (bo Paryska, a mój mąż wtedy pracował w Paryżui będzie miał pamiątkę od teścia) i wydłubywał ją 3 godziny z tego zderzaka, bo przynitowana była.
Za to mój tato, cała historia:
Na co dzień nie robi zakupów, ale jak już zostanie po nie wysłany, nie ma go pół dnia (nie ważne, że miał pojechać tylko po chleb). Niestety moi rodzice mieszkają koło dużego centrum handlowego (we Wrocławiu dla ścisłości, z Macro, Oszołomem, Liroy, Tesco, Ikeą, Castoramą, Obi i wszystkimi innymi zjadaczami pieniędzy). Tato po zakupy jedzie właśnie tam, bo ma wszystko w jednym. I ... zalicza wszystkie sklepy. Jak już tam jest, to dlaczego nie wstąpić, a nóż widelec coś znajdzie potrzebnego. Czasami się to przydaje,
jak o czymś zapomnimy, to zawsze możemy zadzwonić.
Oczywiście na zakupach zawsze znajdzie coś ciekawego i baaardzo potrzebnego. Jednym razem kupił pojemnik z dziurawą pokrywką do robienia koktajli za pomocą ręcznego miksera. "Bo Ty Maryś (moja mama) zawsze miksujesz w garnku i wszystko jest potem zachlapane". Nie ważne, że taki sam pojemnik jest w domu już od 6 lat.
Kiedy indziej znowu kupił prawidła do butów, bo mu się
przypomniało, że babcia (jego mama) takich używała i miała buty zawsze jak nowe (babcia zmarła 15 lat temu :)). Nie ważne, że kupił tylko jedną parę i gdzieś rzucił tak, że do dzisiaj nie wiemy gdzie są. Za każdym razem, jak kupi coś niepotrzebnego i my powiemy mu o tym, obraża się, siada przed telewizorem i na znak protestu zjada wszystkie słodycze, jakie akurat znajdują się na stole.
Nie liczy się z pieniędzmi, mimo że czasem potrafi mieć 10 zł przy sobie. Potrafi przynieść do domu najróżniejsze rzeczy.
Raz zjawił się z telewizorem plazmowym, bo przejeżdżał obok sklepu RTV i pomyślał, że trzeba w końcu kupić.
Mama chciała nową lodówkę, bo stara była za mała i ogólnie stara i zbierała sobie na nią powoli kasę. Któregoś dnia tato wparował do domu z nową lodówką. Niestety, pojemność jej była wielkości lodówki turystycznej. Bo miała być do zabudowy, a innych akurat nie mieli.
Pewnego dnia przytargał ze szrotu zderzak do samochodu, na wszelki wypadek, gdyby mama miała kiedyś stłuczkę, żeby był pod ręką. Jeśli ktoś ma Citroena C3, to wie ile to badziajstwo zajmuje miejsca.
Chciał koniecznie podarować nam z niego rejestrację (bo Paryska, a mój mąż wtedy pracował w Paryżui będzie miał pamiątkę od teścia) i wydłubywał ją 3 godziny z tego zderzaka, bo przynitowana była.
Cześć Kochane Forumki :)
Dopiero od niedawna z Wami jestem :) ale odrazu moją uwagę zwrócił owy temat to prawda Nasi faceci niestety mają różne zwyczaje i nawyki. Np mój jak wróci z pracy odrazu idzie się kąpać to akurat nie jest nic dziwnego,ale wkurzający jest fak,że zaraz jak się wykąpie to wszystkie ciuchy którie miał łącznie z ręcznikiem mokrym zostawia na podłodze... Normalnie krew mnie wtedy zalewa bo już tyle razy Go prosiłam by sprzątał po sobie,ale nie jak grochem o ściane, albo to chomikowanie... Ja to już sił do tego nie mam :) A on nie twardo przy swoim to się może przydać kiedy indziej :/ brrrrrrrr... Ale suma summarą i tak Go uwielbiam. Nie ma co Dziewczyny bez tych Naszych Chłopów było by nudno :)
Dopiero od niedawna z Wami jestem :) ale odrazu moją uwagę zwrócił owy temat to prawda Nasi faceci niestety mają różne zwyczaje i nawyki. Np mój jak wróci z pracy odrazu idzie się kąpać to akurat nie jest nic dziwnego,ale wkurzający jest fak,że zaraz jak się wykąpie to wszystkie ciuchy którie miał łącznie z ręcznikiem mokrym zostawia na podłodze... Normalnie krew mnie wtedy zalewa bo już tyle razy Go prosiłam by sprzątał po sobie,ale nie jak grochem o ściane, albo to chomikowanie... Ja to już sił do tego nie mam :) A on nie twardo przy swoim to się może przydać kiedy indziej :/ brrrrrrrr... Ale suma summarą i tak Go uwielbiam. Nie ma co Dziewczyny bez tych Naszych Chłopów było by nudno :)
Wklejam listę dziwactw, którą stworzyłam wcześniej, i kilka nowych, które mi się przypomniały w międzyczasie..
Chociaż jak on to przeczyta (bo jest taka możliwość) to się na mnie smiertelnie obrazi i ślubu nie będzie, wesela nie będzie, nic nie będzie, jak u Kononowicza, heheh... :))
- mój też praktykuje metodę 1 para skarpetek na dwa dni
- choćby padał z nóg, minimum godzinkę w internecie musi odbębnić - pracuję nad nim, kilka lat temu były to prznajmniej 3 godziny :)))
- ma manię dłubania wykałaczką w zębach, po czym wykałaczki nie wyrzuca, tylko odkłada "na później" (!). a odkłada gdziekolwiek, więc ja jak tylko dopadnę taką wykałaczkę od razu ja wyrzucam, a poxniej udaję ze nie wiem gdzie się podziała....
- druga mania dłubania wszystki co się zmieści - w uchu ... na co nie mogę patrzeć i zawsze go gonię. Oczywiście jak dłubie patyczkiem do ucha, to tez zostawia go "na poźniej".. W tym przypadku postepuję tak samo jak z wykałaczką :)))
- z uporem maniaka dekoruje nam domek śrubkami, obcęgami, dłutami i wszelkim samochodowym i nie tylko żelastwem przytarganym z garażu... :)
- siedzi tyle czasu w wannie że ppotrafi zasnąć - raz weszłam do łazienki po 40 minutach bo zaniepokoił mnie brak jakichkolwiek odgłosów - i mało na zawał nie zeszłam - leży w tej wannie, oczy pod wodą, usta pod wodą, tylko nos wystaje, nic tylko i się chłop utopił, trupa mam w wannie, wyciągnąć go, na pogotowie dzwonić, rzuciłam się do tej wanny, trzęsę go czy jeszcze żyje, a ten podskoczył, ślepka otworzył i się zdziwił o co mi chodzi, przecież on się kąpie...
- wafelki, ptasie mleczko i czekolady z nadzieniem je w ten sposób, że rozkłada je na części - najpierw obżera czekoladę, pożniej nadzienie..
- jak nie noszę dłuższy czas jakiegos ciucha i poxniej go założę, to słyszę: "o nowe, kupiłaś, ładne" i zadowolony z siebie, że zauważył i docenił.. :)))
Kochany jest, co ja bym bez niego zrobiła :)
Chociaż jak on to przeczyta (bo jest taka możliwość) to się na mnie smiertelnie obrazi i ślubu nie będzie, wesela nie będzie, nic nie będzie, jak u Kononowicza, heheh... :))
- mój też praktykuje metodę 1 para skarpetek na dwa dni
- choćby padał z nóg, minimum godzinkę w internecie musi odbębnić - pracuję nad nim, kilka lat temu były to prznajmniej 3 godziny :)))
- ma manię dłubania wykałaczką w zębach, po czym wykałaczki nie wyrzuca, tylko odkłada "na później" (!). a odkłada gdziekolwiek, więc ja jak tylko dopadnę taką wykałaczkę od razu ja wyrzucam, a poxniej udaję ze nie wiem gdzie się podziała....
- druga mania dłubania wszystki co się zmieści - w uchu ... na co nie mogę patrzeć i zawsze go gonię. Oczywiście jak dłubie patyczkiem do ucha, to tez zostawia go "na poźniej".. W tym przypadku postepuję tak samo jak z wykałaczką :)))
- z uporem maniaka dekoruje nam domek śrubkami, obcęgami, dłutami i wszelkim samochodowym i nie tylko żelastwem przytarganym z garażu... :)
- siedzi tyle czasu w wannie że ppotrafi zasnąć - raz weszłam do łazienki po 40 minutach bo zaniepokoił mnie brak jakichkolwiek odgłosów - i mało na zawał nie zeszłam - leży w tej wannie, oczy pod wodą, usta pod wodą, tylko nos wystaje, nic tylko i się chłop utopił, trupa mam w wannie, wyciągnąć go, na pogotowie dzwonić, rzuciłam się do tej wanny, trzęsę go czy jeszcze żyje, a ten podskoczył, ślepka otworzył i się zdziwił o co mi chodzi, przecież on się kąpie...
- wafelki, ptasie mleczko i czekolady z nadzieniem je w ten sposób, że rozkłada je na części - najpierw obżera czekoladę, pożniej nadzienie..
- jak nie noszę dłuższy czas jakiegos ciucha i poxniej go założę, to słyszę: "o nowe, kupiłaś, ładne" i zadowolony z siebie, że zauważył i docenił.. :)))
Kochany jest, co ja bym bez niego zrobiła :)
No dobra. Fajny wątek, to się przyłączę. Mój mąż nie jest ideałem, ale jakoś nie znajduję w nim żadnych nowości co do jego dziwactw. za to mój szwagier to dopiero aparat. Wyobraźcie sobie, że on wszystkie swoje brudne majtki wkłada do łóżka!!! na szczęście jego mama zorientowała się w pore robiąc pranie, ponieważ nie znalazła w koszu jego bielizny. Po poszukiwaniach okazałao się, że w łóżku leżało 15 par bokserek!
Karolina, przede wszystkim - SUPERASNY WATEK! Tego nam wlasnie trzeba w szale przygotowan slubnych, zeby sie troche odstresowac.. Ja sie szczerze usmialam z niektorych wpisow... Czyz my nie zaslugujemy na szczero zlote medale, ze znosimy te wszystkie dziwactwa? ;-)
Moj narzeczony ma slabosc do robienia list z rzeczami do zrobienia... Gorzej jest z ich pozniej wykonaniem ;-) A jak juz zacznie, to czesto nie konczy... To z irytujacych... A ze smiesznych, to jakos nigdy nie nauczyl sie pic kawy czy herbaty, wiec do posilu zawsze pije... szklanke mleka ;-)
Moj narzeczony ma slabosc do robienia list z rzeczami do zrobienia... Gorzej jest z ich pozniej wykonaniem ;-) A jak juz zacznie, to czesto nie konczy... To z irytujacych... A ze smiesznych, to jakos nigdy nie nauczyl sie pic kawy czy herbaty, wiec do posilu zawsze pije... szklanke mleka ;-)
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
A słyszałyście o czymś takim...
Mój mąż jak idzie spać to zakłada koszulkę na lewą stronę bo go szwy gniotą. Jak to pierwszy raz usłyszałam to myślalam że padnę ze śmiechu. Oprócz tego jak mysli to rusza intensywnie palcami u stóp. I ma manie wąchania- wącha wszystko co mu do ręki wpadnie.
Nie ruszy kurczaka, bo jak mówi w PRZEDSZKOLU go zrazili. Jak się ubiera przed wyjściem to najpierw zakłada czapke a potem spodnie. A tak poza tym to standardowo, nie wyciera się dokłanie, nie odwiesza ręczników, zostawia kałuże w łazience po kąpieli, ale na szczęście ma jedną cechę, którą ja uważam za zaletę: nie znosi brudnych ubrań. Potrafi koszulkę, majtki i skarpetki zmieniać 3 razy dziennie. Ja może mam dużo prania ale przynajmniej nie mam brudasa w domu. :)))
Mój mąż jak idzie spać to zakłada koszulkę na lewą stronę bo go szwy gniotą. Jak to pierwszy raz usłyszałam to myślalam że padnę ze śmiechu. Oprócz tego jak mysli to rusza intensywnie palcami u stóp. I ma manie wąchania- wącha wszystko co mu do ręki wpadnie.
Nie ruszy kurczaka, bo jak mówi w PRZEDSZKOLU go zrazili. Jak się ubiera przed wyjściem to najpierw zakłada czapke a potem spodnie. A tak poza tym to standardowo, nie wyciera się dokłanie, nie odwiesza ręczników, zostawia kałuże w łazience po kąpieli, ale na szczęście ma jedną cechę, którą ja uważam za zaletę: nie znosi brudnych ubrań. Potrafi koszulkę, majtki i skarpetki zmieniać 3 razy dziennie. Ja może mam dużo prania ale przynajmniej nie mam brudasa w domu. :)))
cieszę się dziewczyny, że tak się podoba mój wątek i do osób które mówią że ich faceci są ideałami - sorki ale nie wierzę, ideałów nie ma na świecie hi hi - dobre to z tymi szwami... ja nie wiem czy już wyżej pisałam, ale co do picia to mój zawsze musi mieć herbatę w dużym mega kubku, którą i tak wypija już na początku śniadania, do tego jeszcze kubek mleka; najgorsze jest to jak jesteśmy u znajomych czy gdzieś na wczasach to mi zawsze wstyd jak on prosi o dolewkę bo NIGDY jedna zwykła szklanka picia mu nie starcza :)
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
Schabowego to on chyba nigdy w zyciu nie jadl ;-)
Ale tak - do wszystkiego. Nawet hamburger z frytkami, chinszczyzna, sishi, itp. itd. musi byc zapite szklanka mleka...
A z porzadkami, jest super - nie zostawia ubran po domu... Jak gotuje obiad to zawsze posprzata...
I w ogole jest the best! Uwielbiam go nad zycie :-))
Ale tak - do wszystkiego. Nawet hamburger z frytkami, chinszczyzna, sishi, itp. itd. musi byc zapite szklanka mleka...
A z porzadkami, jest super - nie zostawia ubran po domu... Jak gotuje obiad to zawsze posprzata...
I w ogole jest the best! Uwielbiam go nad zycie :-))
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Moja druga połówka
-zawsze siorbie jak pije herbatę, nawet jak jest zimna,
- ciamcia jak je frytki,
-nie ma jedzenia bez ufadziania sie,
-gdy wieczorem rozbiera się układa swoje ubrania na krzesełku i na wierzchu obowiązkowo skarpety,
-wyjada ukradkiem słodycze z szafki zostawia tylko puste pudełka papierki itp.,
- nie lubi jeść nowych dań bo mu to nie smakuje choć nawet nie spróbuje,
-nigdy nie wie gdzie co ma- kiedyś znalazłam ważne dokumenty między jego koszulkami;/
- jedzie w jakieś nowe miejsce choć nie zna dokładnego adresu
- prześcieradło musi być idealnie gładko ułożone na łóżku
- gryzie naszą kotkę tzn. podgryza jej uszka
i wiele wiele innych
-zawsze siorbie jak pije herbatę, nawet jak jest zimna,
- ciamcia jak je frytki,
-nie ma jedzenia bez ufadziania sie,
-gdy wieczorem rozbiera się układa swoje ubrania na krzesełku i na wierzchu obowiązkowo skarpety,
-wyjada ukradkiem słodycze z szafki zostawia tylko puste pudełka papierki itp.,
- nie lubi jeść nowych dań bo mu to nie smakuje choć nawet nie spróbuje,
-nigdy nie wie gdzie co ma- kiedyś znalazłam ważne dokumenty między jego koszulkami;/
- jedzie w jakieś nowe miejsce choć nie zna dokładnego adresu
- prześcieradło musi być idealnie gładko ułożone na łóżku
- gryzie naszą kotkę tzn. podgryza jej uszka
i wiele wiele innych
heheh.. kocham ten wątek :)))
a jak czytam Wasze wypowiedzi to przypominają mi się następne osobliwości mojego S.:
- jak idzie spać to koniecznie smaruje się antypespirantem, bo twierdzi że inaczej się spoci :/ kiedyś nie mogłam na to patrzeć, ale już przywykłam ;)
- robi samolociki naszemu 40kg psiaczkowi......
zawsze mam dylemat, bać się o niego czy o psa w takiej chwili
a jak czytam Wasze wypowiedzi to przypominają mi się następne osobliwości mojego S.:
- jak idzie spać to koniecznie smaruje się antypespirantem, bo twierdzi że inaczej się spoci :/ kiedyś nie mogłam na to patrzeć, ale już przywykłam ;)
- robi samolociki naszemu 40kg psiaczkowi......
zawsze mam dylemat, bać się o niego czy o psa w takiej chwili
świetny wątek! dołączam sie do opisow dziwactw, moj luby:
-nie zaśnie przy zapalonym świetle (ba, nie może palić się nawet światełko power na wieży czy lapmeczka od laptopa)
-jak sika a w wodzie w sedesie jest jakis paproch(np. zgaszony papieros) to strumieniem sików zatapia swój cel
-nie zje ziemnaików dopóki nie będą pogniecione na miazgę
-nosi 10 letnie majtki, które mają już dziury i gumki na wierzchu, bo mówi że to jego ukochane
-w samym środku nocy wstaje i zjada zimne resztki obiadu ew. ciastka, batony, cukierki jeśli z obiadu nic nie zostało (troszkę mu to ukruciłam, bo brzuszek zaczął rosnąć:))
Tyle przyszło mi teraz do głowy, ale z pewnością jest tego dużo duzo więcej, bo mój ukochany to wyjątkowo śmieszny człowieczek:)
-nie zaśnie przy zapalonym świetle (ba, nie może palić się nawet światełko power na wieży czy lapmeczka od laptopa)
-jak sika a w wodzie w sedesie jest jakis paproch(np. zgaszony papieros) to strumieniem sików zatapia swój cel
-nie zje ziemnaików dopóki nie będą pogniecione na miazgę
-nosi 10 letnie majtki, które mają już dziury i gumki na wierzchu, bo mówi że to jego ukochane
-w samym środku nocy wstaje i zjada zimne resztki obiadu ew. ciastka, batony, cukierki jeśli z obiadu nic nie zostało (troszkę mu to ukruciłam, bo brzuszek zaczął rosnąć:))
Tyle przyszło mi teraz do głowy, ale z pewnością jest tego dużo duzo więcej, bo mój ukochany to wyjątkowo śmieszny człowieczek:)
Zawsze wiedzialam,że faceci to wzrokowcy,ale jest też spora grupa "wąchaczy".Mój wącha wszystko,zanim zje,czym doprowadza mnie do furii.
Słoik musztardy lub miodu jest na raz.Jak kupi ptasie mleczko na stacji benzynowej w Orłowie,to w Kamiennym Potoku jest już puste.Uwielbia solić słodkie potrawy,np do ciasta naleśnikowego i każdego innego sypie tonę soli.Kiedyś robiąc szarlotkę zamyśliłam się i wsypałam poł kilo soli zamiast cukru-pochlonął całą blachę w oka mgnieniu.Koleżanki mi zazdrościły-:jak on cie musi kochać-nie chcial ci zrobić przykrości i zjadł słone ciasto"Nie wyprowadzalam ich z błędu,ze raczej trafiłam w dziesiątkę w jego kulinarne gusta.Nie cierpi wymieszanych składników np śmietany w zupie,miodu w jogurcie,sosu w makaronie-wszystko ma być warstwowo,bo on chce czuć odrębne smaki w ustach!!
Ponieważ jest artystą i wynalazcą w jednym posiada wszystkie typowe cechy"profesora",choc nim nie jest.Kiedyś wpadł do domu w trakcie pracy po jakieś dokumenty,najpierw szukal ich 40 minut,potem zabrał sie za szukanie kluczyków od auta.Po po poł godzinie wpadł na pomysł ,ze pewnie zostawił w stacyjce.Wybiega przed dom i "K...,zarąbali samochód"Dzwoniłam na policje gdy łaskawie przypomniał sobie,że przyszedł z pracy piechotą,a samochód zostawil przed pracownią.Innym razem "zgubil"dokumenty wozu,którego ja jestem właścicielem.w**** mnie strzelił,bo musiałam zarywać pracę i kwitnąć godzinami w rejestracji pojazdów,płacić za wyrobienie nowych.Jak je już wyrobiłam,okazało sie ,że stare leża spokojnie u niego w szufladzie..
Nienawidzi siatek reklamówek.Nie wyjdzie z domu z reklamówką ,w ktorej np ma zawieżć bigos i kawałek ciasta mojej mamie.To samo tyczy się męskich saszetek.
Słoik musztardy lub miodu jest na raz.Jak kupi ptasie mleczko na stacji benzynowej w Orłowie,to w Kamiennym Potoku jest już puste.Uwielbia solić słodkie potrawy,np do ciasta naleśnikowego i każdego innego sypie tonę soli.Kiedyś robiąc szarlotkę zamyśliłam się i wsypałam poł kilo soli zamiast cukru-pochlonął całą blachę w oka mgnieniu.Koleżanki mi zazdrościły-:jak on cie musi kochać-nie chcial ci zrobić przykrości i zjadł słone ciasto"Nie wyprowadzalam ich z błędu,ze raczej trafiłam w dziesiątkę w jego kulinarne gusta.Nie cierpi wymieszanych składników np śmietany w zupie,miodu w jogurcie,sosu w makaronie-wszystko ma być warstwowo,bo on chce czuć odrębne smaki w ustach!!
Ponieważ jest artystą i wynalazcą w jednym posiada wszystkie typowe cechy"profesora",choc nim nie jest.Kiedyś wpadł do domu w trakcie pracy po jakieś dokumenty,najpierw szukal ich 40 minut,potem zabrał sie za szukanie kluczyków od auta.Po po poł godzinie wpadł na pomysł ,ze pewnie zostawił w stacyjce.Wybiega przed dom i "K...,zarąbali samochód"Dzwoniłam na policje gdy łaskawie przypomniał sobie,że przyszedł z pracy piechotą,a samochód zostawil przed pracownią.Innym razem "zgubil"dokumenty wozu,którego ja jestem właścicielem.w**** mnie strzelił,bo musiałam zarywać pracę i kwitnąć godzinami w rejestracji pojazdów,płacić za wyrobienie nowych.Jak je już wyrobiłam,okazało sie ,że stare leża spokojnie u niego w szufladzie..
Nienawidzi siatek reklamówek.Nie wyjdzie z domu z reklamówką ,w ktorej np ma zawieżć bigos i kawałek ciasta mojej mamie.To samo tyczy się męskich saszetek.
Jeszcze mi sie przypomnialo,więc dopisuję.Kąpie sie w wannie po parę godzin wypuszczając co 15 minut zimną ostygłą wodę i dolewając ciepłej.Nie mogę mu nic powiedzieć,bo w wannie ma wenę twórczą i projektuje różne urządzenia.Oczywiście w trakcie zasypia.To samo jest na toalecie,niestety..
Testuje różne tworzywa sztuczne w naszym domu.Kiedyś wracam ,a tu swąd w calym domu-rozgrzewał poliwęglan,czy inny plastik w piekarniku.Innym razem zakosił mi maszynkę do mięsa,której szukałam pare tygodni."Przepuściłem przez nią plynny silikon"Maszynka nie byla już potem do użytku.
Gdy dzwoni jego matka,a on widzi wyswietlający się numer to każe mi odbierać.Jak się zapomni i jednak odbierze to po słowie" cześć" mowi"Daje ci mamo (tu moje imie),to sobie pogadacie".W takich momentach cisna mi się wszelkie przekleństwa świata na usta.
Ma lekceważący stosunek do pieniędzy(nie to,żebyśmy mieli ich w nadmiarze)Na słowa"trzeba oszczędzać"(np prąd,wodę itd)reaguje alergicznie.Kiedyś w Zaduszki pojechal na cmentarz taksowką,taksówkarz czekał,aż on odwiedzi groby,po czym tą sama taksowką wrocil.Jak go wyślę do sklepu z lista produktów,to mogę być pewna,że każdą pozycję z listy zakupi razy 3,w różnych wersjach smakowych.Unikam więc wysylania go do sklepu,bo zbankrutujemy.Parę tygodni temu wysłalam go po czosnek-byłam w trakcie gotowaniai mi zabrakło.Nie bylo go godzinę,ale wrócił z...ekspresem do kawy("Bo promocja była i ta hostessa taka miła")
Ale ogólnie to dobry z niego człowiek i za to go kocham.
Testuje różne tworzywa sztuczne w naszym domu.Kiedyś wracam ,a tu swąd w calym domu-rozgrzewał poliwęglan,czy inny plastik w piekarniku.Innym razem zakosił mi maszynkę do mięsa,której szukałam pare tygodni."Przepuściłem przez nią plynny silikon"Maszynka nie byla już potem do użytku.
Gdy dzwoni jego matka,a on widzi wyswietlający się numer to każe mi odbierać.Jak się zapomni i jednak odbierze to po słowie" cześć" mowi"Daje ci mamo (tu moje imie),to sobie pogadacie".W takich momentach cisna mi się wszelkie przekleństwa świata na usta.
Ma lekceważący stosunek do pieniędzy(nie to,żebyśmy mieli ich w nadmiarze)Na słowa"trzeba oszczędzać"(np prąd,wodę itd)reaguje alergicznie.Kiedyś w Zaduszki pojechal na cmentarz taksowką,taksówkarz czekał,aż on odwiedzi groby,po czym tą sama taksowką wrocil.Jak go wyślę do sklepu z lista produktów,to mogę być pewna,że każdą pozycję z listy zakupi razy 3,w różnych wersjach smakowych.Unikam więc wysylania go do sklepu,bo zbankrutujemy.Parę tygodni temu wysłalam go po czosnek-byłam w trakcie gotowaniai mi zabrakło.Nie bylo go godzinę,ale wrócił z...ekspresem do kawy("Bo promocja była i ta hostessa taka miła")
Ale ogólnie to dobry z niego człowiek i za to go kocham.
czesc:)
naprawde niezly watek - ubaw po pachy :))
a o to dziwactwa mojego:
- robienie sobie "nowej szafy" , z racji ze nie mamy w domu szafy, tylko garderobe, i wszytsko procz bielizny wisi na wieszaku, to moj wieczorami szuka sobie "nowej szafy" typu: fotel, zeby polozyc np. jeansy, ktore jutro wlozy, bo odwieszenie spowrotem na wieszak jest zbyt skomplikowane i meczace :0
- neaste cytrynowa zawsze w domu musi byc, przy lozku w nocy rowniez
- gdy jest mu w nocy zimno w stopy, to naklada skarpetki, ale sciaga je z piet, bo tylko w place mu zimno, a piety cieplo :)
- cos jest do wyrzucenia z pokoju (chodzi mi o opakowanie po jakiejs zywnosci), to wynosi do kuchni i kladzie na blacie obok smietnika
- ubierajac sie musi miec wszystko dopasowane: spodnie, koszulka, swetr i kurtka rowniez
- pryskanie perfumem po kilka razy dziennie
- gdy siedzi albo lezy i zadzwoni komorka, to wstaje i rozmwiajac chodzi z pomieszczenia do pomieszczenia
- jest mu obojetne, ktorej szczoteczki do zebow uzywa mojej czy swojej ( bo przeciez sie mnie nie brzydzi)
- jak mielismy posciel zapinana na guziki, to w te przerwy miedzy guzikami wsadzal stopy, co mnie dobijalo, wiec teraz mam tylko posciel na zamek:)
poki co to tyle, jak sobie przypomne reszte, to napisze.
jeszcze raz suuuper watek, i chyba jednoglosnym mistrzem jest Pan Zolwik :DD
naprawde niezly watek - ubaw po pachy :))
a o to dziwactwa mojego:
- robienie sobie "nowej szafy" , z racji ze nie mamy w domu szafy, tylko garderobe, i wszytsko procz bielizny wisi na wieszaku, to moj wieczorami szuka sobie "nowej szafy" typu: fotel, zeby polozyc np. jeansy, ktore jutro wlozy, bo odwieszenie spowrotem na wieszak jest zbyt skomplikowane i meczace :0
- neaste cytrynowa zawsze w domu musi byc, przy lozku w nocy rowniez
- gdy jest mu w nocy zimno w stopy, to naklada skarpetki, ale sciaga je z piet, bo tylko w place mu zimno, a piety cieplo :)
- cos jest do wyrzucenia z pokoju (chodzi mi o opakowanie po jakiejs zywnosci), to wynosi do kuchni i kladzie na blacie obok smietnika
- ubierajac sie musi miec wszystko dopasowane: spodnie, koszulka, swetr i kurtka rowniez
- pryskanie perfumem po kilka razy dziennie
- gdy siedzi albo lezy i zadzwoni komorka, to wstaje i rozmwiajac chodzi z pomieszczenia do pomieszczenia
- jest mu obojetne, ktorej szczoteczki do zebow uzywa mojej czy swojej ( bo przeciez sie mnie nie brzydzi)
- jak mielismy posciel zapinana na guziki, to w te przerwy miedzy guzikami wsadzal stopy, co mnie dobijalo, wiec teraz mam tylko posciel na zamek:)
poki co to tyle, jak sobie przypomne reszte, to napisze.
jeszcze raz suuuper watek, i chyba jednoglosnym mistrzem jest Pan Zolwik :DD
Ale się uśmiałam:)))) Z zazdrości też musze wkleić kilka ;))
Mój eks miał świra na punkcie:
- czesania frendzli od dywanów
-mycia szklanek TYLKO cifem cytrynowym
-pił kawę rano tylko w tych w/w szklankach do połowy zalanej wodą i siedząc na toalecie (obrzydlistwo)
-prasowania papierowych banknotów
-szorowania WSZYSTKICH kabli cifem conajmniej raz na miesiąc
-chodzenia zimą w spodenkach letnich
-mycia się tylko szarym mydłem
-pił mleko TYLKO w niebieskich kartonikach 1,5 %
-przy sobie musiał mieć zawsze conajmniej 300 zł.i nigdy ich nie wydawał (płacił kartą) bo gotówka sie pewnie przyda...
-prania w ludwiku wszystkiego co dało się uprac w ręku.....
To narazie tyle (lista jest dużo dłuższa i min.dlatego jest EX ) jak mi sie coś przypomni to dopisze ;)
Mój eks miał świra na punkcie:
- czesania frendzli od dywanów
-mycia szklanek TYLKO cifem cytrynowym
-pił kawę rano tylko w tych w/w szklankach do połowy zalanej wodą i siedząc na toalecie (obrzydlistwo)
-prasowania papierowych banknotów
-szorowania WSZYSTKICH kabli cifem conajmniej raz na miesiąc
-chodzenia zimą w spodenkach letnich
-mycia się tylko szarym mydłem
-pił mleko TYLKO w niebieskich kartonikach 1,5 %
-przy sobie musiał mieć zawsze conajmniej 300 zł.i nigdy ich nie wydawał (płacił kartą) bo gotówka sie pewnie przyda...
-prania w ludwiku wszystkiego co dało się uprac w ręku.....
To narazie tyle (lista jest dużo dłuższa i min.dlatego jest EX ) jak mi sie coś przypomni to dopisze ;)
Hehe moj przyszły mąż to zawsze jak idzie na ubikacje to tylko z laptopem i wychodzi po pół godz. Wszystkie wędliny itp musi miec z ketchupem i majonezem.Codziennie kakao rano i wieczorem i najbardziej wkurza mnie to ze jak ja jem to musze wyjsc bo mu przeszkadza jak ktoś mu obok cos gryzie.np.ogórki które lubie.Oczywiście on może wszystko i nawet w łóżku.do tego tak samo rozbiera sie i zostawia rzeczy gdzie popadnie. A rano codziennie robir mu o 6 kanapki do pracy;-)
Tyle o moim ex ;) ale mój obecny przyszły maz też nie jest świętoszkiem ;) Moje kochanie uwielbia:
-kąpac sie bardzoooo długo i w wannie czytac i podrzemac (czyta dosłownie WSZĘDZIE) ;)
-zawsze ma duuużo czasu przez co wiecznie na Niego czekam i wszędzie sie spuźniamy ;)
-rozrzucac ciuchy po wszystkich krzesłach
-grac w snockera i herosów
-oglądać głupie filmy gdzie sie tłuką i strzelaja ;)
-wydurniac sie z moją córką co często kończy sie awanturą i obustronnym fochem ;)
-wygłupiac sie zawsze i wszędzie i ze wszystkiego robic sobie przysłowiowe jaja,co zresztą jest pozytywną cechą bo rozbraja mnie- nerwusa;))
to tyle jak mi ise cos przypomni to dopisze ;)
-kąpac sie bardzoooo długo i w wannie czytac i podrzemac (czyta dosłownie WSZĘDZIE) ;)
-zawsze ma duuużo czasu przez co wiecznie na Niego czekam i wszędzie sie spuźniamy ;)
-rozrzucac ciuchy po wszystkich krzesłach
-grac w snockera i herosów
-oglądać głupie filmy gdzie sie tłuką i strzelaja ;)
-wydurniac sie z moją córką co często kończy sie awanturą i obustronnym fochem ;)
-wygłupiac sie zawsze i wszędzie i ze wszystkiego robic sobie przysłowiowe jaja,co zresztą jest pozytywną cechą bo rozbraja mnie- nerwusa;))
to tyle jak mi ise cos przypomni to dopisze ;)
To co najbardziej dziwi mnie u mojego to to ze za nic nie kupi biletu w tramwaju czy kiosku :) jak nie ma akurat samochodu to mowie "przyjedz tramwajem" to on na to "nie, bo trzeba bilet kupic" ja:"ale przeciez to nie tak drogo" on:" nie chodzi o to ze trzeba ZAPLACIC tylko KUPIC" :P Jak razem jedziemy to robi blagalne oczy i takim biednym glosem mowi "kooootku kup mi bilet..." Jak mowie ze ma sie sam nauczyc to spuszcza glowe i ze smutna mina mowi "chlip..." i idzie flegmatycznym krokiem do kiosku na co ja padam ze smiechu i sie lituje nad nim :)
Inna sprawa: przeczytalam mu kilka dziwactw z tego watku m.in. ze jeden maz smaruje kanapki tylko z jednej strony na co moj mowi zdziwiony:"no i to cie dziwi?! Ja tez zawsze z tej samej strony smaruje bo inaczej mi nie smakuje" :P
No i oczywiscie zielonego nie ruszy. A najlepszy jest bigos ;D nie tknie za nic bigosu, ale jak jego mama ten sam bigos wsadzi w pieroga to zje :D i wez tu go zrozum :)
Poza tym kabelki, srobki, wkretaki we wszystkich szafkach... Nawet u mnie w domu :P
Jednak jego najwieksze dziwactwo to to ze znosi ze spokojem i usmiechem moje :D mam problem z wyrzucaniem papierkow do smieci nawet jak smietnik jest 5cm ode mnie :) Iwyglada to tak ze zjemy u mnie np. czekolade, papier zostanie na biurku. Luby przychodzi po dwoch dniach a papier caly czas lezy :)
"czemu nie wyrzucilas?"
"zapomnialam, zaraz wyrzuce..."
"daj, ja wyrzuce bo za tydzien jak przyjde to caly czas bedzie :)" Najlepsze ze mowi to z taka troska w glosie... :D
Tata tez mnie gnebi za to: obieram cytryne i skorka oczywiscie zostaje na stole... Po jakims czasie wychodze z pokoju a na drazku w drzwiach wisi wspomniana skorka :D staje zdziwiona i pytam co to, na co tata :"no zostawilas to ci przynioslem bo stwierdzilem ze pewnie do czegos ci sie przyda" :D
A tak poza tym to moj kochany mi sprzata, uklada w szafkach, wyciera kurze... :D a nie mieszkamy jeszcze razem-po prostu wie ze jak nie sprzatnie to ja tego nie zrobie a on lubi porzadek :D
A i oczywiscie jeszcze wspomniane przez jedna z dziewczyn spontaniczne dzikie krzyki bez przyczyny :D az mi sie lzej zrobilo jak sie dowiedzialam ze nie jestem sama :D to chyba tyle :) pewnie jak zamieszkamy razem to znajdzie sie wiecej a poki co innych sobie nie przypominam :)
Inna sprawa: przeczytalam mu kilka dziwactw z tego watku m.in. ze jeden maz smaruje kanapki tylko z jednej strony na co moj mowi zdziwiony:"no i to cie dziwi?! Ja tez zawsze z tej samej strony smaruje bo inaczej mi nie smakuje" :P
No i oczywiscie zielonego nie ruszy. A najlepszy jest bigos ;D nie tknie za nic bigosu, ale jak jego mama ten sam bigos wsadzi w pieroga to zje :D i wez tu go zrozum :)
Poza tym kabelki, srobki, wkretaki we wszystkich szafkach... Nawet u mnie w domu :P
Jednak jego najwieksze dziwactwo to to ze znosi ze spokojem i usmiechem moje :D mam problem z wyrzucaniem papierkow do smieci nawet jak smietnik jest 5cm ode mnie :) Iwyglada to tak ze zjemy u mnie np. czekolade, papier zostanie na biurku. Luby przychodzi po dwoch dniach a papier caly czas lezy :)
"czemu nie wyrzucilas?"
"zapomnialam, zaraz wyrzuce..."
"daj, ja wyrzuce bo za tydzien jak przyjde to caly czas bedzie :)" Najlepsze ze mowi to z taka troska w glosie... :D
Tata tez mnie gnebi za to: obieram cytryne i skorka oczywiscie zostaje na stole... Po jakims czasie wychodze z pokoju a na drazku w drzwiach wisi wspomniana skorka :D staje zdziwiona i pytam co to, na co tata :"no zostawilas to ci przynioslem bo stwierdzilem ze pewnie do czegos ci sie przyda" :D
A tak poza tym to moj kochany mi sprzata, uklada w szafkach, wyciera kurze... :D a nie mieszkamy jeszcze razem-po prostu wie ze jak nie sprzatnie to ja tego nie zrobie a on lubi porzadek :D
A i oczywiscie jeszcze wspomniane przez jedna z dziewczyn spontaniczne dzikie krzyki bez przyczyny :D az mi sie lzej zrobilo jak sie dowiedzialam ze nie jestem sama :D to chyba tyle :) pewnie jak zamieszkamy razem to znajdzie sie wiecej a poki co innych sobie nie przypominam :)
Moj przyszły mąż jest niepoprawnym bałaganiarzem:
-po kąpieli zawsze zostawia mokry ręcznik na łóżku w sypialni i wszystko wsiąka w pościel, przez co krew dosłownie mnie zalewa
-jak sie rozbiera, to po prostu wychodzi z ubrań i zostawia je tam gdzie spadną
-w domu może być syf jak diabli, ale w aucie zawsze musi być czysto
-jak coś gotuje to nie wiadomo jakim cudem, ale wszystko jest tak upaprane, że później ma min. 1 godz. sprzątania
Jeśli chodzi o jedzenie:
-warzywa do obiadu to tylko fasolka szparagowa lub groszek i zawsze na gorąco
-ziemniaki muszą być z sosem lub musem jabłkowym, bo suchych nie tknie
-obiad bez mięsa to nie obiad
-nie spróbuje żadnych nowych potraw, bo uważa, że i tak pewnie nie będa mu smakowały
-jest maniakiem na punkcie pomidorów, zupy pomidorowej, sosów pomidorowych, ale spaghetti z sosem pomidorowym nie lubi
-chleb codziennie świeży, bo dwudniowego do ust nie weźmie
... już nawet nie pamiętam, ale z pewnością jest tego więcej :)))
-po kąpieli zawsze zostawia mokry ręcznik na łóżku w sypialni i wszystko wsiąka w pościel, przez co krew dosłownie mnie zalewa
-jak sie rozbiera, to po prostu wychodzi z ubrań i zostawia je tam gdzie spadną
-w domu może być syf jak diabli, ale w aucie zawsze musi być czysto
-jak coś gotuje to nie wiadomo jakim cudem, ale wszystko jest tak upaprane, że później ma min. 1 godz. sprzątania
Jeśli chodzi o jedzenie:
-warzywa do obiadu to tylko fasolka szparagowa lub groszek i zawsze na gorąco
-ziemniaki muszą być z sosem lub musem jabłkowym, bo suchych nie tknie
-obiad bez mięsa to nie obiad
-nie spróbuje żadnych nowych potraw, bo uważa, że i tak pewnie nie będa mu smakowały
-jest maniakiem na punkcie pomidorów, zupy pomidorowej, sosów pomidorowych, ale spaghetti z sosem pomidorowym nie lubi
-chleb codziennie świeży, bo dwudniowego do ust nie weźmie
... już nawet nie pamiętam, ale z pewnością jest tego więcej :)))
znalazłam dalsze opowieści "pana od żółwików" wiec wklejam
Kupowaliśmy wczoraj prezenty... :)))
Mój mąż wypatrzył obrus dla swojej ciotki, która lubi haftowane obrusy. Ciotka ma nieduży, kwadratowy stół, a to było obrusisko (istotnie piękny...) na stół taki na 24 osoby chyba. Ogromny. Mój mąż ubawił sprzedawczynię uwagą, że "się utnie", potem wpadł na pomysł, żeby może kupić jej większy stół, bo mieszkanie ma przecież duże..."Nie aż tak duże", powiedziałam. Sprzedawczyni, kobieta w średnim wieku już się śmiała, kumata taka, wtrąciła: "a może jej pan kupi mieszkanie?"
Były to wspaniałe zakupy...Jak co roku. Brat męża dostanie...brzozę. :)))
Żywą, żywą...Wcale nie taką małą...W ogromniastej donicy. Dziś mają nam przywieźć z centrum ogrodniczego. :))))) Jak potem biedak zawiezie swój prezent do siebie, tego nie wiemy, ale brzoza piękna. Brat męża kocha brzozy, to będzie miał. Całe szczęście, że właśnie się wprowadzili do nowego domu i ogród jakiś tam będzie. Zimą drzew się raczej nie sadzi, ale mój mąż orzekł, że zima ciepła, zresztą może być w donicy.
Mój mąż lubi duże gabarytowo prezenty. Swoim rodzicom kupił kiedyś starą komódkę i uparł się owinąć to papierem w choineczki...Komódka miała jakieś 140cm wysokości, papier trzeba było łączyć taśmą klejącą, wszystko się rwało, bo komódka miała różniaste zdobienia i nie była bryłą...SAM to owinę, tak miało być...O czwartej na ranem, mój mąż klapnał na dywan, wśród ton podartego papieru w choinki i stwierdził, że to był zły pomysł i że człowiek całe życie się uczy, po czym z pogodnym uśmiechem poszedł spać. Ja sprzątałam papier, bo koty już urządzały sobie tam namiocik, dość hałaśliwie...
Kuzynka dostanie gwarka. To jest jej marzenie mieć gwarka. Gwarek do wigilii mieszka oczywiście u nas i to też był zły pomysł. Coś tam gada sam do siebie, jest zamknięty w pokoju, koty dostały szału, ptaszek w ICH domu, wieszają się na drzwiach, klamce...I przy okazji gwarka też umarłam ze śmiechu...Drzwi trzeba było zamknąć na klucz, bo koty mogą nacisnąć klamkę, wpaść do pokoju i nastraszyć ptaszka, a kto wie? moze i klatkę rozpracować?
Mój mąż przekręcił klucz, wyjął go z zamka, przez chwilę trzymał go w wyciągniętej ręce z namysłem i wrzucił do takiej wielkiej donicy z suszonymi badylami...Bo jakby schował do szuflady, to koty by może znalazły... :))))))))
Dziś musiałam rozwalić suchą kompozycję, żeby klucz wyciągnąć i ptaszka nakarmić...
Mój mąż wymyślił, że gwarka trzeba nazwać, żeby potem powiedzieć kuzynce: przedstawiam ci Iksa...Ma mieć imię i basta.
Mam dzień wolny, mogłam pospać, ale nie, rano zostałam bestialsko obudzona komórką, nie zdążyłam jej odebrać, odsłuchałam pocztę, dramatyczne "ZADZWOŃ!" męża. Wypadek, matko jedyna! Akurat z drogi do pracy, właśnie jechał. Dzwonię spanikowana, mąż odbiera całkiem radosny i mówi: " Może Rudolf?"
"Co: Rudolf?" "No, gwarek. Rudolf?"
Ale życie nauczyło mnie łagodności. Niech będzie Rudolf.
Po południu wybieramy się na dalesze zakupy. Ryba na stół jest mało interesująca, więc jedzonka jeszcze ani, ani, za to wigilia ma być duża, w tym roku u nas, ludzi tłum i tyle prezentów...
Nie jest powiedziane, że coś nie przebije brzozy i Rudolfa...
Kupowaliśmy wczoraj prezenty... :)))
Mój mąż wypatrzył obrus dla swojej ciotki, która lubi haftowane obrusy. Ciotka ma nieduży, kwadratowy stół, a to było obrusisko (istotnie piękny...) na stół taki na 24 osoby chyba. Ogromny. Mój mąż ubawił sprzedawczynię uwagą, że "się utnie", potem wpadł na pomysł, żeby może kupić jej większy stół, bo mieszkanie ma przecież duże..."Nie aż tak duże", powiedziałam. Sprzedawczyni, kobieta w średnim wieku już się śmiała, kumata taka, wtrąciła: "a może jej pan kupi mieszkanie?"
Były to wspaniałe zakupy...Jak co roku. Brat męża dostanie...brzozę. :)))
Żywą, żywą...Wcale nie taką małą...W ogromniastej donicy. Dziś mają nam przywieźć z centrum ogrodniczego. :))))) Jak potem biedak zawiezie swój prezent do siebie, tego nie wiemy, ale brzoza piękna. Brat męża kocha brzozy, to będzie miał. Całe szczęście, że właśnie się wprowadzili do nowego domu i ogród jakiś tam będzie. Zimą drzew się raczej nie sadzi, ale mój mąż orzekł, że zima ciepła, zresztą może być w donicy.
Mój mąż lubi duże gabarytowo prezenty. Swoim rodzicom kupił kiedyś starą komódkę i uparł się owinąć to papierem w choineczki...Komódka miała jakieś 140cm wysokości, papier trzeba było łączyć taśmą klejącą, wszystko się rwało, bo komódka miała różniaste zdobienia i nie była bryłą...SAM to owinę, tak miało być...O czwartej na ranem, mój mąż klapnał na dywan, wśród ton podartego papieru w choinki i stwierdził, że to był zły pomysł i że człowiek całe życie się uczy, po czym z pogodnym uśmiechem poszedł spać. Ja sprzątałam papier, bo koty już urządzały sobie tam namiocik, dość hałaśliwie...
Kuzynka dostanie gwarka. To jest jej marzenie mieć gwarka. Gwarek do wigilii mieszka oczywiście u nas i to też był zły pomysł. Coś tam gada sam do siebie, jest zamknięty w pokoju, koty dostały szału, ptaszek w ICH domu, wieszają się na drzwiach, klamce...I przy okazji gwarka też umarłam ze śmiechu...Drzwi trzeba było zamknąć na klucz, bo koty mogą nacisnąć klamkę, wpaść do pokoju i nastraszyć ptaszka, a kto wie? moze i klatkę rozpracować?
Mój mąż przekręcił klucz, wyjął go z zamka, przez chwilę trzymał go w wyciągniętej ręce z namysłem i wrzucił do takiej wielkiej donicy z suszonymi badylami...Bo jakby schował do szuflady, to koty by może znalazły... :))))))))
Dziś musiałam rozwalić suchą kompozycję, żeby klucz wyciągnąć i ptaszka nakarmić...
Mój mąż wymyślił, że gwarka trzeba nazwać, żeby potem powiedzieć kuzynce: przedstawiam ci Iksa...Ma mieć imię i basta.
Mam dzień wolny, mogłam pospać, ale nie, rano zostałam bestialsko obudzona komórką, nie zdążyłam jej odebrać, odsłuchałam pocztę, dramatyczne "ZADZWOŃ!" męża. Wypadek, matko jedyna! Akurat z drogi do pracy, właśnie jechał. Dzwonię spanikowana, mąż odbiera całkiem radosny i mówi: " Może Rudolf?"
"Co: Rudolf?" "No, gwarek. Rudolf?"
Ale życie nauczyło mnie łagodności. Niech będzie Rudolf.
Po południu wybieramy się na dalesze zakupy. Ryba na stół jest mało interesująca, więc jedzonka jeszcze ani, ani, za to wigilia ma być duża, w tym roku u nas, ludzi tłum i tyle prezentów...
Nie jest powiedziane, że coś nie przebije brzozy i Rudolfa...
to ja też się dołączę do dziwactw ukochanych. Mój narzeczony niestety nie ma talentu majsterkowicza ale się uparł, że będzie to robić. Najlepsze jest to, że ja taki talent odziedziczyłam po moim tatusiu, więc wiem co do czego, jak dziurę porządnie w scianie zrobić (odpowiednio na wymiar kołka), składanie mebli, malowanie, równanie ścian baa nawet kładzenie tapety i kafelek:P
No ale wracając do mojego fachowca... pierwsze dziwactwa
- robienie dziur w ścianie... jak zaczyna wiercić to ja zaczynam się bać. Ostatnio robił dziurę na kabel od satelity.. troszkę krzywo mu to wyszło więc postanowił poprawić i powiększyć dziurę... ale niestety wiertło samo skręciło w inną stronę. więc musiał zrobić kolejną aby ładniej wyglądało. Suma sumaru zrobił 4 dziury obok siebie i mamy jedną wielką. Wiem, że chce zrobić dobrze to jego fach ale w końcu pokazałam mu jak zaznaczyć wiercenie itp... ehh ale dalej jak robi dziury w ścianach to cały tynk odlatuje (nie mam pojęcia czemu) ale to mój fachowca:D
- inne dziwactwo po kąpieli chodzić sobie nago po domku bo szuka ubrań (nigdy nie bierze ze sobą do łazienki) a mokrego ręcznika nie zawinie wokół siebie bo jest mokry! no i biedni sąsiedzi bo on czasem się zapomina i wychodzi na balkon.
- jest uzależniony od komputera. w pracy komputer po pracy komputerem, zastanawiam się kiedy pójdzie spać z komputerem
- śpi jak zabity! czasami jak wracam do domu to gra telewizor, światło zapalone, ja gadam do naszego zwierzaka a on nic. Można było by go normalnie wynieść i by się nie obudził. DObrze że nasz zwierzak pilnuje ładnie domu:)
- przenoszenie go z fotela do łóżka - wielka wojna! On pół śpiący nie chce iść do łóżka bo tu mu wygodnie. więc zaczyna się wojna jak z małym dzieckiem. Zazwyczaj czymś go przekupuje (obiecuje np. jego ulubione danie) ale potem on nic nie pamięta :D
- chyba dziwactwo ale moj luby uwielbia gotować! bardzo się ciesze ale zanim on zrobi jedzenie to trwa to około 3 godziny. Pachnie w całym domu brzuch burczy ale on cierpliwie robi. Tylko czemu potem pozostawia taki syf w kuchni..
- sprzątanie łazienki zajmuje mu 2 godziny. nie wiem czemu tak długo... ale jest ślicznie wysprzątane;)
- oj mogłabym wymieniać i wymieniać:D ale właśnie za te dziwactwa najbardziej go kocham:)
No ale wracając do mojego fachowca... pierwsze dziwactwa
- robienie dziur w ścianie... jak zaczyna wiercić to ja zaczynam się bać. Ostatnio robił dziurę na kabel od satelity.. troszkę krzywo mu to wyszło więc postanowił poprawić i powiększyć dziurę... ale niestety wiertło samo skręciło w inną stronę. więc musiał zrobić kolejną aby ładniej wyglądało. Suma sumaru zrobił 4 dziury obok siebie i mamy jedną wielką. Wiem, że chce zrobić dobrze to jego fach ale w końcu pokazałam mu jak zaznaczyć wiercenie itp... ehh ale dalej jak robi dziury w ścianach to cały tynk odlatuje (nie mam pojęcia czemu) ale to mój fachowca:D
- inne dziwactwo po kąpieli chodzić sobie nago po domku bo szuka ubrań (nigdy nie bierze ze sobą do łazienki) a mokrego ręcznika nie zawinie wokół siebie bo jest mokry! no i biedni sąsiedzi bo on czasem się zapomina i wychodzi na balkon.
- jest uzależniony od komputera. w pracy komputer po pracy komputerem, zastanawiam się kiedy pójdzie spać z komputerem
- śpi jak zabity! czasami jak wracam do domu to gra telewizor, światło zapalone, ja gadam do naszego zwierzaka a on nic. Można było by go normalnie wynieść i by się nie obudził. DObrze że nasz zwierzak pilnuje ładnie domu:)
- przenoszenie go z fotela do łóżka - wielka wojna! On pół śpiący nie chce iść do łóżka bo tu mu wygodnie. więc zaczyna się wojna jak z małym dzieckiem. Zazwyczaj czymś go przekupuje (obiecuje np. jego ulubione danie) ale potem on nic nie pamięta :D
- chyba dziwactwo ale moj luby uwielbia gotować! bardzo się ciesze ale zanim on zrobi jedzenie to trwa to około 3 godziny. Pachnie w całym domu brzuch burczy ale on cierpliwie robi. Tylko czemu potem pozostawia taki syf w kuchni..
- sprzątanie łazienki zajmuje mu 2 godziny. nie wiem czemu tak długo... ale jest ślicznie wysprzątane;)
- oj mogłabym wymieniać i wymieniać:D ale właśnie za te dziwactwa najbardziej go kocham:)
Mój mąż jest mistrzem w trzech dziedzinach
1. buty - wszystkie kończą swój żywot po kilku miesiącach noszenia, porozdzierane, podrapane, pobrudzone, doszczętnie zniszczone
2. spodnie - wszystkie kończą w smietniuku z rozdartym krokiem, nie wiem jak on to robi i on tez nie wie
3. zapominanie - i tu jest chyba nie do pobicia np;
- zapomniał zabrać przywiązanego psa spod sklepu (przypomniał sobie po kilku godzinach ze go nie ma), innym razem zostawił go na noc pod blokiem
- pojechał na zakupy samochodem, wrócił na piechote i pod klatką przypomniał sobie ze zapomniał samochodu
- szef wysłał go do jednego z oddziałów firmy aby coś przywiózł z tamtąd, wrócił i oznajmił mi ze musi pojechac tam chyba jeszczez raz bo zapomniał tego (odległosć 80km)
- na lotnisku przepakowywaliśmy torby bo jedna była za cieżka, wyjął kluczyk, otworzył kłódki, przełożył bagaż, zamknął torby ale juz kłódek nie było, nie pamiętał gdzie je włożył
- w podróży poślubnej zgubił portfel (2 razy) biegał po całym hotelu w poszukiwaniu, raz znalazłam go w łazience owinięty był ręcznikiem kompielowym, za drugim razem leżał w torbie
- znikające klucze, karty, dowody osobiste, telefony to dzień powszedni i mnóstwo innych...
1. buty - wszystkie kończą swój żywot po kilku miesiącach noszenia, porozdzierane, podrapane, pobrudzone, doszczętnie zniszczone
2. spodnie - wszystkie kończą w smietniuku z rozdartym krokiem, nie wiem jak on to robi i on tez nie wie
3. zapominanie - i tu jest chyba nie do pobicia np;
- zapomniał zabrać przywiązanego psa spod sklepu (przypomniał sobie po kilku godzinach ze go nie ma), innym razem zostawił go na noc pod blokiem
- pojechał na zakupy samochodem, wrócił na piechote i pod klatką przypomniał sobie ze zapomniał samochodu
- szef wysłał go do jednego z oddziałów firmy aby coś przywiózł z tamtąd, wrócił i oznajmił mi ze musi pojechac tam chyba jeszczez raz bo zapomniał tego (odległosć 80km)
- na lotnisku przepakowywaliśmy torby bo jedna była za cieżka, wyjął kluczyk, otworzył kłódki, przełożył bagaż, zamknął torby ale juz kłódek nie było, nie pamiętał gdzie je włożył
- w podróży poślubnej zgubił portfel (2 razy) biegał po całym hotelu w poszukiwaniu, raz znalazłam go w łazience owinięty był ręcznikiem kompielowym, za drugim razem leżał w torbie
- znikające klucze, karty, dowody osobiste, telefony to dzień powszedni i mnóstwo innych...
Hejka. Mój ma też kilka takich jak to nazywam starokawalerskich przyzwyczajeń
- bardzo lubi wszystko chomikować np. kawałek 5 cm kabla, bo może jeszcze się mu do czegoś przyda, zepsuty sprzęt bo go może jeszcze da się naprawić;
- jego pokój to świętość nic nie można wyrzucić;
-koszulki, bielizna, skarpetki dziurawe-są to tzw. ciuszki robocze;
-jedno szczęście, że sam pierze i sprząta ale tylko wtedy gdy powiem, że odpowiednia wartswa kurzu się nazbierała
-nie gotuje, bo u nie potrafi za to daje rady co ma być dodane do potrawy-no bo przecież jest fachowiec i sie na gotowaniu zna hehe
Ale jest mimo wszystko cudowny i kochany.
- bardzo lubi wszystko chomikować np. kawałek 5 cm kabla, bo może jeszcze się mu do czegoś przyda, zepsuty sprzęt bo go może jeszcze da się naprawić;
- jego pokój to świętość nic nie można wyrzucić;
-koszulki, bielizna, skarpetki dziurawe-są to tzw. ciuszki robocze;
-jedno szczęście, że sam pierze i sprząta ale tylko wtedy gdy powiem, że odpowiednia wartswa kurzu się nazbierała
-nie gotuje, bo u nie potrafi za to daje rady co ma być dodane do potrawy-no bo przecież jest fachowiec i sie na gotowaniu zna hehe
Ale jest mimo wszystko cudowny i kochany.

Ciag dalszy Pana Zołwika:
Mój mąż ma dzisiaj urodziny i wybieram się właśnie po tort. Tort musi być. Trzeba jakoś uczcić rocznicę przyjścia na świat fajnego faceta, nie?
To jest tort zbiorczy, bo ja mam urodziny pojutrze, więc obchodzimy wspólnie.
Bez wielkich imprez, kameralnie, z tortem :)
Mój mąż już sobie zrobił prezent, raniutko...Bardzo ładny prezent. Prezent siedział pod naszą furtką, trochę pokiereszowany, zmarznięty i głodny. Jest małym, biało-rudym kotem... A właściwie kotką...Psy i koty domowe mają dzień trudny, bo się trochę zdenerwowały, kotka siedzi zamknięta w pomieszczeniu osobnym, już była u weterynarza, obeszło się bez szycia, na szczęście rany są powierzchowne. Mąż dzwoni co chwilę, z pełną powagą mówi, że to od Losu, że cudownie i że nie musi być w tym roku tortu. Po pracy wybiera się po akcesoria, kuwetkę, miseczkę, myszeczkę, piłeczkę i takie tam...
Mam lekkie obawy, że jednak gości będzie więcej, bo zostaną zaproszeni na kocie chrzcinki... Moja teściowa już była...Uwielbia zwierzaki, syn zawiadomił o prezncie od Losu, więc się wybrała :)Kitka ma na imię Iwonka i trzeba to światu ogłosić. Najwyraźniej poczuła się już w życiu urządzona i śpi bardzo zadowolona na kanapie. Mruczy jak się wchodzi. Pięknie.
Moja teściowa wspominała dziś o zwierzyńcu jaki zrobili z domu jej synowie w dzieciństwie. Z trudem wyrwała z ich rąk kreta, któremu zamierzali stworzyć prawdziwy dom, a nie podziemne, brudne korytarze. Kret dostał koszyk, kocyk i miskę...Był głaskany i dopieszczany...Ledwo przeżył z przerażenia, wyrwany ze swojego środowiska.
Szczerze mówiąc obaj mają to po rodzicach...
Mój mąż ma dzisiaj urodziny i wybieram się właśnie po tort. Tort musi być. Trzeba jakoś uczcić rocznicę przyjścia na świat fajnego faceta, nie?
To jest tort zbiorczy, bo ja mam urodziny pojutrze, więc obchodzimy wspólnie.
Bez wielkich imprez, kameralnie, z tortem :)
Mój mąż już sobie zrobił prezent, raniutko...Bardzo ładny prezent. Prezent siedział pod naszą furtką, trochę pokiereszowany, zmarznięty i głodny. Jest małym, biało-rudym kotem... A właściwie kotką...Psy i koty domowe mają dzień trudny, bo się trochę zdenerwowały, kotka siedzi zamknięta w pomieszczeniu osobnym, już była u weterynarza, obeszło się bez szycia, na szczęście rany są powierzchowne. Mąż dzwoni co chwilę, z pełną powagą mówi, że to od Losu, że cudownie i że nie musi być w tym roku tortu. Po pracy wybiera się po akcesoria, kuwetkę, miseczkę, myszeczkę, piłeczkę i takie tam...
Mam lekkie obawy, że jednak gości będzie więcej, bo zostaną zaproszeni na kocie chrzcinki... Moja teściowa już była...Uwielbia zwierzaki, syn zawiadomił o prezncie od Losu, więc się wybrała :)Kitka ma na imię Iwonka i trzeba to światu ogłosić. Najwyraźniej poczuła się już w życiu urządzona i śpi bardzo zadowolona na kanapie. Mruczy jak się wchodzi. Pięknie.
Moja teściowa wspominała dziś o zwierzyńcu jaki zrobili z domu jej synowie w dzieciństwie. Z trudem wyrwała z ich rąk kreta, któremu zamierzali stworzyć prawdziwy dom, a nie podziemne, brudne korytarze. Kret dostał koszyk, kocyk i miskę...Był głaskany i dopieszczany...Ledwo przeżył z przerażenia, wyrwany ze swojego środowiska.
Szczerze mówiąc obaj mają to po rodzicach...
Hmm Ania widze tu jakies niezmierne podobienstwa do mojego meza!!
Nasza kolekcja zwierzakow dopiero sie rozwija.Na urodziny rowniez sprawil sobie psa po ktorego jechal samochodem 5 godzin w jedna strone.My wciaz wynajmujemy domek wiec zadzwonil do agenta,zanim jeszcze znalazl psa,ze nasza ciocia zachorowala i musimy sie zaopiekowac psem (ciocia nie istnieje),agent zapytal jaki to piesek,maz palnal,malutki buldog francuski(bo takiego mial kiedys) no i po tygodniu oczekiwania agent sie zgodzil.W tym samym dniu znalazl psa na internecie,ktorego ktos chcial sie pozbyc.Pojechal tam-pies okazal sie byc czyms przypominajacym basseta.To jego nowa milosc.Wciaz sie łudze za zaraz po mnie,ale linia sie zaciera...
Zaczelam gotowac dla psa bo pies nie zjada suchego pokarmu bo sobie rani dziasla (taka maz mi podal teorie),nie musze jemu robic obiadu,wazne zebym dla psa ugotowala.
Gdy wstaje rano do pracy,on jeszcze spi pol godziny,wtedy Stella wskakuje do lozka i odbywaja swoje przytulanki.
Oczywiscie pies byl wziety od kogos kto sie nim juz nie chcial opiekowac,no ale trzeba bylo zaplacic,potem tak jak u ciebie Aniu kilka wycieczek do zoologocznego w celu kupienia: 3 psich lozek (jedno do auta,jedno do kuchni i jedno do ...sypialni),kilku rodzajow pokarmow,2 rodzajow smyczy,bo przeciez nie wiadomo co psu bedzie lepiej odpowiadac no i na koniec odkurzacza do prania dywanow bo piesek sikal w domku.
Ostatnio przyszedl agent na inspekcje mieszkania,zapytal to kiedy piesek do cioci wraca.Na to maz maz odpowuiedzial prawie ze lzami w oczach ze biedna ciocia chyba juz z tego nie wyjdzie.a ja zawsze myslalam ze klamac nie umie..........
Wspomne tylko ze zaczal od zlotej rybki,potem bylo troszke wieksze akwarium,potem kolejne,ciut wieksze,nastapilo przemeblowanie i trzeba sie bylo pozbyc szafki bo sie juz nie miescila.Potem przyszla gadajaca papuga,a wlasciwie papug (Bazyliusz),zostal wyniesiony stol bo papuga jest dosc duza razem z klatka,tez uratowana z rak jego bylej dziewczyny ktora chciala oddac ja obcym ludziom,a przeciez mogla trafic w rece jakis barbazyncow!!!
No i tak ostatnio sobie wlasnie z tesciowa rozmawialam,po zakupie psa zasmiala sie tylko do telefonu i powiedziala,uwazaj moja droga bo on tylko zaczal.Z jej opowiesci wynika,ze w dziecinstwie pracowal w zoo w weekendy,wtedy do do domu przyniosl-2 malpy,weza,2 sowy,5 pirani ktore o malo mu palca nie odgryzly(wciaz ma blizne),dodatkowo byly w domu 2 psy jeszcze ,2 akwaria,rosyjski homik ktorego nazwal hitler i myszoskoczek.Oczywiscie moj maz uczeszczal do szkoly z internatem wiec moja biedna tesciowa spedzala dnie na zajmowaniu sie zwierzyncem.
Czekam wiec na dalszy rozwoj sytuacji za swiadomoscia ze jeszcze kilka futrzatych lub pierzastych wprowadzi sie do naszego domu(jedyne co to na koty jest uczulony wiec ich nie zgarnie z ulicy).
Nasza kolekcja zwierzakow dopiero sie rozwija.Na urodziny rowniez sprawil sobie psa po ktorego jechal samochodem 5 godzin w jedna strone.My wciaz wynajmujemy domek wiec zadzwonil do agenta,zanim jeszcze znalazl psa,ze nasza ciocia zachorowala i musimy sie zaopiekowac psem (ciocia nie istnieje),agent zapytal jaki to piesek,maz palnal,malutki buldog francuski(bo takiego mial kiedys) no i po tygodniu oczekiwania agent sie zgodzil.W tym samym dniu znalazl psa na internecie,ktorego ktos chcial sie pozbyc.Pojechal tam-pies okazal sie byc czyms przypominajacym basseta.To jego nowa milosc.Wciaz sie łudze za zaraz po mnie,ale linia sie zaciera...
Zaczelam gotowac dla psa bo pies nie zjada suchego pokarmu bo sobie rani dziasla (taka maz mi podal teorie),nie musze jemu robic obiadu,wazne zebym dla psa ugotowala.
Gdy wstaje rano do pracy,on jeszcze spi pol godziny,wtedy Stella wskakuje do lozka i odbywaja swoje przytulanki.
Oczywiscie pies byl wziety od kogos kto sie nim juz nie chcial opiekowac,no ale trzeba bylo zaplacic,potem tak jak u ciebie Aniu kilka wycieczek do zoologocznego w celu kupienia: 3 psich lozek (jedno do auta,jedno do kuchni i jedno do ...sypialni),kilku rodzajow pokarmow,2 rodzajow smyczy,bo przeciez nie wiadomo co psu bedzie lepiej odpowiadac no i na koniec odkurzacza do prania dywanow bo piesek sikal w domku.
Ostatnio przyszedl agent na inspekcje mieszkania,zapytal to kiedy piesek do cioci wraca.Na to maz maz odpowuiedzial prawie ze lzami w oczach ze biedna ciocia chyba juz z tego nie wyjdzie.a ja zawsze myslalam ze klamac nie umie..........
Wspomne tylko ze zaczal od zlotej rybki,potem bylo troszke wieksze akwarium,potem kolejne,ciut wieksze,nastapilo przemeblowanie i trzeba sie bylo pozbyc szafki bo sie juz nie miescila.Potem przyszla gadajaca papuga,a wlasciwie papug (Bazyliusz),zostal wyniesiony stol bo papuga jest dosc duza razem z klatka,tez uratowana z rak jego bylej dziewczyny ktora chciala oddac ja obcym ludziom,a przeciez mogla trafic w rece jakis barbazyncow!!!
No i tak ostatnio sobie wlasnie z tesciowa rozmawialam,po zakupie psa zasmiala sie tylko do telefonu i powiedziala,uwazaj moja droga bo on tylko zaczal.Z jej opowiesci wynika,ze w dziecinstwie pracowal w zoo w weekendy,wtedy do do domu przyniosl-2 malpy,weza,2 sowy,5 pirani ktore o malo mu palca nie odgryzly(wciaz ma blizne),dodatkowo byly w domu 2 psy jeszcze ,2 akwaria,rosyjski homik ktorego nazwal hitler i myszoskoczek.Oczywiscie moj maz uczeszczal do szkoly z internatem wiec moja biedna tesciowa spedzala dnie na zajmowaniu sie zwierzyncem.
Czekam wiec na dalszy rozwoj sytuacji za swiadomoscia ze jeszcze kilka futrzatych lub pierzastych wprowadzi sie do naszego domu(jedyne co to na koty jest uczulony wiec ich nie zgarnie z ulicy).
jeżeli chodzi o futrzaka, to my mamy pięknego kocurka- a raczej big kocura bo to Main Coon, no ale zanim on się zjawił u nas historia wyglądała tak. Szukaliśmy zwierzaka do domu ale po pewnym (hehz może miesiącu), że chyba sobie odpuścimy bo zostawiać go pół dnia w domu a potem wakacje itp. No ale w internecie pojawiło się nasze cudo.. tylko wyściskać i przytulać jak Elwirka z kreskówek. No ale ja dalej byłam no tak sobie. No to mój ukochany stwierdził, że wpadnie po mnie do pracy i potem może gdzieś się przejedziemy. W drodze powrotnej do domu padł tekst- może pojedziemy tego kota chociaż zobaczyć, no tak przecież nie musimy go od razu kupować no nie? no i ja się zgodziłam. No ale głupia baba wiadomo, że jak zobaczę takie maleństwo to nie popuszcze.. i wiedział co robić. Nie puściłam malucha z rąk a on miał już w kieszeni przygotowane pieniądze a i z panią oczywiście był już umówiony telefonicznie. Boje się co jeszcze tylko mi pokaże. Chociaż futrzak udany:D ale jest małe ale nasz futrzak upatrzył sobie mnie jako miłośnika a nie mojego ukochanego. Ukochany teraz ma wielkiego focha bo to miał być kiler jego wytresowany kiler a jest mega pieszczoch:P No ale cały czas kota przekupuje ostatnio kupił mu białego tuńczyka... czy coś takiego i nawet nie pozwolił spróbować;(
No to i ja się dołącze do tematu:)
Mój Piotr lubi:
- mówić "nie ma problemu" szczególnie jak go ktoś o coś poprosi:)
- ratować i martwić się o zgubione zwierzątka nawet takie których nienawidzi i których się boi (koty). Kiedyś musiałam nieść kota jego sąsiadki bo on by go nie dotknął bo sie brzydzi i boi ale musi mu pomóc bo się zgubił:)
- spać ze swoim psem który waży prawie 40kg, najśmieszniejsze jest to że trzeba się tak ułożyć żeby każdemu było wygodnie, psu także:)
- robić dziwne pranie tzn. prać koszulki z recznikami:)
- jeść 2 czekolady naraz, zawsze kupuje 2 czekolady i prawie od razu je zjada
- jeść mięso, dzień bez zjedzenia mięsa jest dniem starconym:), jak robię naleśniki na obiad, to nawet jak jest już przejedzony to zjada kotleta lub kanapkę z jakimś mieskiem:)
- lubi wykręcać mi numer tzn jak chcę zadzwonić z jego telefonu to zawsze wybiera mi numer i mówi:"już dzwoni":)
- najlepiej sprząta mu się w niedziele
- ubrania zawsze sklada w kosteczke tak jak go nauczono w wojsku
- na wierzchu nic nie moze lezec, jak na chwile poloze bluze na krzesle to pozniej nie moge jej znalezc:)
coś napewno by się jeszcze znalazło ale nie pamiętam
Mój Piotr lubi:
- mówić "nie ma problemu" szczególnie jak go ktoś o coś poprosi:)
- ratować i martwić się o zgubione zwierzątka nawet takie których nienawidzi i których się boi (koty). Kiedyś musiałam nieść kota jego sąsiadki bo on by go nie dotknął bo sie brzydzi i boi ale musi mu pomóc bo się zgubił:)
- spać ze swoim psem który waży prawie 40kg, najśmieszniejsze jest to że trzeba się tak ułożyć żeby każdemu było wygodnie, psu także:)
- robić dziwne pranie tzn. prać koszulki z recznikami:)
- jeść 2 czekolady naraz, zawsze kupuje 2 czekolady i prawie od razu je zjada
- jeść mięso, dzień bez zjedzenia mięsa jest dniem starconym:), jak robię naleśniki na obiad, to nawet jak jest już przejedzony to zjada kotleta lub kanapkę z jakimś mieskiem:)
- lubi wykręcać mi numer tzn jak chcę zadzwonić z jego telefonu to zawsze wybiera mi numer i mówi:"już dzwoni":)
- najlepiej sprząta mu się w niedziele
- ubrania zawsze sklada w kosteczke tak jak go nauczono w wojsku
- na wierzchu nic nie moze lezec, jak na chwile poloze bluze na krzesle to pozniej nie moge jej znalezc:)
coś napewno by się jeszcze znalazło ale nie pamiętam
dzięki za wątek!!!! uśmiałam się do łez a MÓJ siedzi i podejrzliwie mi się przygląda (było nie dawać rozkazu do czytania forum). Brudne skarpetki rozwalone po całej sypialni, ręcznik na podłodze i wyciągnięta bluza - no problem. Rany kończę i idę posprzątać - w dziecięcym rośnie mi dwójka małych facetów i też rozwalają skarpetki (przykład idzie z góry:)) a swoją drogą kogo byśmy tak kochały gdyby ICH nie było?
A jaką nam dają pożywkę dla ćwiczenia pomysłowości... Wiecie, jak trudno gotować, jak kochanie nie jada kartofli w żadnej postaci? Ani puree, ani frytek, ani nawet placków... Ani w kosteczkę w zupce. Jedyna potrawa, w jakiej mi się udało kartofla przemycić, to zupa porowa, bo jest przetarta, a jego nie było, jak robiłam ;-). Niby nic, zwykły ziemniak, ale jak go nie ma, to makarony, ryże i kasze się nudzą... Ale kochanie się uparło, nie i nie.
[url=http://www.TickerFactory.com/]

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html

[/url]
http://forum.trojmiasto.pl/Szkoda-ze-ten-dzien-tak-szybko-minal-t171212,1,11.html
- pranie wszystkiego razem ( np. ręczniki z koszulkami, zielone z białym.. nie ma to żadnego znaczenia),
- robienie kupy chyba 10 razy dziennie,
- obiad bez mięsa się nie liczy,
- śniadanie/kolacja bez jogurtu na koniec nie smakuje,
- po jedzeniu koniecznie herbata,
- pijąc cokolwiek ze szklanki (herbata, woda..) zawsze zostawia 1/4 w szklance - "bo potem się jeszcze napiję" co oczywiście nigdy nie następuje,
- na noc oczywiście zawsze koniecznie szklanka z czymś do picia - nigdy przez całą noc nawet nie ruszona,
- wieczne podejrzenie, że jest na coś chory,
- CIĄGŁE zaglądanie do lodówki, na pytanie czego szukasz, jesteś głodny - odpowiada niczego,
- wchodząc do kuchni chociażby tylko odstawić szklankę zapala wszystkie światła,
- rozbierając się zostawia zaplątane w majtkach skarpety,
- zostawia ciuchy do prania w pokoju (oprócz bielizny na szczęście), a jak wstawię pralkę to wtedy - "a wzięłaś moje coś tam do prania?" co oczywiście leżało w pokoju a nie w koszu na brudy,
- już po południu dnia dzisiejszego zmienia datę w kalendarzu na jutrzejszą,
- robienie kupy chyba 10 razy dziennie,
- obiad bez mięsa się nie liczy,
- śniadanie/kolacja bez jogurtu na koniec nie smakuje,
- po jedzeniu koniecznie herbata,
- pijąc cokolwiek ze szklanki (herbata, woda..) zawsze zostawia 1/4 w szklance - "bo potem się jeszcze napiję" co oczywiście nigdy nie następuje,
- na noc oczywiście zawsze koniecznie szklanka z czymś do picia - nigdy przez całą noc nawet nie ruszona,
- wieczne podejrzenie, że jest na coś chory,
- CIĄGŁE zaglądanie do lodówki, na pytanie czego szukasz, jesteś głodny - odpowiada niczego,
- wchodząc do kuchni chociażby tylko odstawić szklankę zapala wszystkie światła,
- rozbierając się zostawia zaplątane w majtkach skarpety,
- zostawia ciuchy do prania w pokoju (oprócz bielizny na szczęście), a jak wstawię pralkę to wtedy - "a wzięłaś moje coś tam do prania?" co oczywiście leżało w pokoju a nie w koszu na brudy,
- już po południu dnia dzisiejszego zmienia datę w kalendarzu na jutrzejszą,
no teraz kolej na Mojego Misia:
- zostawia puste butelki po napojach przy łóżku
- nie domyka szuflad i drzwiczek od szaf
- zostawia brudne rzeczy przewieszone na fotelu
- zawsze podczas jedzenia czegokolwiek ubrudzi się na bluzce
- przepysznie gotuje, bardzo się stara, ale wejście później do kuchni graniczy z cudem i później najgorsze jest odgruzowanie,
- owszem odkurza i zmyje podłogę, wytrze kurze, ale chyba jednak wolę jak ja posprzątam
- jak kończy się rolka od papieru to zostawia ten rulon a nową rolkę kładzie na pralce
- gdziekolwiek idzie do jakiegoś pomieszczenia zapala światło, a ja potem idę i zgaszam
a tak ogólnie to Bardzo Go Kocham, nawet z tymi wadami :-)
- zostawia puste butelki po napojach przy łóżku
- nie domyka szuflad i drzwiczek od szaf
- zostawia brudne rzeczy przewieszone na fotelu
- zawsze podczas jedzenia czegokolwiek ubrudzi się na bluzce
- przepysznie gotuje, bardzo się stara, ale wejście później do kuchni graniczy z cudem i później najgorsze jest odgruzowanie,
- owszem odkurza i zmyje podłogę, wytrze kurze, ale chyba jednak wolę jak ja posprzątam
- jak kończy się rolka od papieru to zostawia ten rulon a nową rolkę kładzie na pralce
- gdziekolwiek idzie do jakiegoś pomieszczenia zapala światło, a ja potem idę i zgaszam
a tak ogólnie to Bardzo Go Kocham, nawet z tymi wadami :-)
a mój mąż wiecznie:
- zostawia spodnie na ziemi, tak dosłownie ściągnięte z pupy bo mówi że rano szybko w nie wskoczy ;)
- nie zje ziemniaków bez sosu, takiego z mąki na tłuszczu po kotletach z vegetą
- nawet jak mu postawię talerzyk to i tak kanapki smaruje na stole,a masło z tej mniejszej strony kromki bo jak mówi "oszczędność" :P
- z założenia nie lubi przytulać naszego kota, ale czasem jak go przyłapię i pytam co robi, odpowiada że nic hihi
- śpi z prawym łokciem pod głową, zawsze
- na zakupach ma minę jakby robił je za karę, ręce w kieszeni, powłuczy nogami i ma zwolnione ruchy, tłumaczy się że nie lubi wydawać pieniędzy :)
- jak ścieli łóżko to zawsze mnie woła do pomocy przy zakładaniu prześcieradła, takie na gumkach
- herbata w szklance mu nie smakuje, musi być kubek
- zawsze jak się ogoli i wypachni podchodzi do mnie, nastawia buzię i mówi "kontrola jakości" :)
- no a najbardziej lubię kiedy stwierdza na chwilę przed wyjazdem że musi umyć motocykl, samochód może być brudny, ale motocykl BROŃ BOŻE! brudnym nie pojedzie i już, nieważne że po powrocie będzie znowu wyglądał tak samo
- zostawia spodnie na ziemi, tak dosłownie ściągnięte z pupy bo mówi że rano szybko w nie wskoczy ;)
- nie zje ziemniaków bez sosu, takiego z mąki na tłuszczu po kotletach z vegetą
- nawet jak mu postawię talerzyk to i tak kanapki smaruje na stole,a masło z tej mniejszej strony kromki bo jak mówi "oszczędność" :P
- z założenia nie lubi przytulać naszego kota, ale czasem jak go przyłapię i pytam co robi, odpowiada że nic hihi
- śpi z prawym łokciem pod głową, zawsze
- na zakupach ma minę jakby robił je za karę, ręce w kieszeni, powłuczy nogami i ma zwolnione ruchy, tłumaczy się że nie lubi wydawać pieniędzy :)
- jak ścieli łóżko to zawsze mnie woła do pomocy przy zakładaniu prześcieradła, takie na gumkach
- herbata w szklance mu nie smakuje, musi być kubek
- zawsze jak się ogoli i wypachni podchodzi do mnie, nastawia buzię i mówi "kontrola jakości" :)
- no a najbardziej lubię kiedy stwierdza na chwilę przed wyjazdem że musi umyć motocykl, samochód może być brudny, ale motocykl BROŃ BOŻE! brudnym nie pojedzie i już, nieważne że po powrocie będzie znowu wyglądał tak samo
moj facet ma baaardzo oryginalne pomysly ;)
stoimi kiedys na przystanku, a obok byl sklep miesny i na oknie wywieszona aktualna promocja i napisane
'Karkowka B/K'...i moj luby pyta sie mnie, czy w tym miesie jest jakas roznica..???. zdziwiona mu odp, ze w sumie chodzi tylko o ta kosc, a on zdziwiony i zmieszany odp tylko 'acha'. natomiast ja, zdziwiona pytam, ze skad to pytanie i co on myslal? a luby 'no, bo ja, myslem, ze to chodzi o byka i krowe'
:D
stoimi kiedys na przystanku, a obok byl sklep miesny i na oknie wywieszona aktualna promocja i napisane
'Karkowka B/K'...i moj luby pyta sie mnie, czy w tym miesie jest jakas roznica..???. zdziwiona mu odp, ze w sumie chodzi tylko o ta kosc, a on zdziwiony i zmieszany odp tylko 'acha'. natomiast ja, zdziwiona pytam, ze skad to pytanie i co on myslal? a luby 'no, bo ja, myslem, ze to chodzi o byka i krowe'
:D
Mój K. ma dość sporo dziwactw, oto kilka z nich:
- ciągle „zimno mu w stopy”
- jak się przykrywa kołdrą, to po samą brodę
- apropo brody ma taką bródkę małą, i jak ja tylko wspomnę coś o goleniu to się strasznie obrusza i mówi „nie zgolę nigdy mojej brody!”
- jest zapalonym gitarzystą i bardzo często bez przyczyny, nawet gdy gitara jest daleko daleko wydaje dźwięki jakby grał na gitarze i układa do tego ręce tak jakby grał (zdarza mu się to dosłownie wszędzie, jak jesteśmy na gościnie u kogoś, na mieście itp.)
- szuka dziury w całym - miał pokrowiec do gitary używany – były w nim włosy kota i uważał też, że śmierdzi kotem, sprzedał, kupił nowy nowiutki i też mu śmierdział! (ale już nie kotem tylko czymś innym czego nie umiał nazwać) wietrzył go przez pół lata w ogrodzie każdego dnia, na noc przynosił do domu
- nie można zostawiać śladów po palcach na jego gitarze;
- ciągle przegląda w internecie gitary i sprzęt gitarowy, ja nie wiem czym one się różnią, wszystkie są takie same! I ciągle się pyta „Ta jest ładna co?” – a dla mnie każda taka sama
- nienawidzi plamek i dziur w ubraniach – zawsze znajdzie jakąś plamkę na moich/;
- swego czasu uważał, że daniem bezmięsnym się nie naje; jak musieliśmy zjeść na mieście to najpierw na kebaba dla niego a potem do GreenWaya dla mnie, raz go zmusiłam żeby chociaż spróbował i okazało się że jednak! Da się najeść bez mięsa!
- zawsze pije najtańszą i najgorszą wodę z Tesco, której nie znoszę;
- jest totalnym minimalistą – posiada tylko jeden długopis, nie ma linijki ani żadnej kolorowej kredki (!) ani żadnego innego przyboru papierniczego oprócz papieru
- jak nie może rozwiązać jakiegoś problemu komputerowego to tak długo przy nim dłubie aż to zrobi, ja już mu mówię „daj sobie spokój, dobrze jest” a on nie i koniec, musi być idealnie;
- chusteczki do nosa nigdy nie zwija w kłębek tylko składa w kostkę (!)
- strasznie męczą go wszelkie zakupy, a jak już jesteśmy np. w IKEI czy coś to ma świętą zasadę „nie ma cofania” – trzeba przejść sklep od początku do końca nie można się wracać po coś bo to "przedłuża"; raz mieliśmy przejść przez Galerię Bałtycką żeby było bliżej na przystanek to powiedział że nigdzie się nie zatrzymujemy tylko idziemy prosto do wyjścia. Ja obiecałam, że tak będzie – jak się okazało tego dnia w galerii była wystawa amerykańskich samochodów i co? Przy każdym się zatrzymywał, oglądał, zachwycał i robił zdjęcia, potem musieliśmy się COFNĄĆ bo przy pierwszych samochodach był tak sparaliżowany ich pięknem, że zapomniał że może robić zdjęcia komórką. I oczywiście było wszystko ok. jeśli chodzi o samochody to można spędzić w galerii cały dzień i jeszcze się cofać. A jeśli ja bym zobaczyła coś na wystawie i chciała wejść zobaczyć, to by była wielka obraza i złamania przysięgi.
- ciągle „zimno mu w stopy”
- jak się przykrywa kołdrą, to po samą brodę
- apropo brody ma taką bródkę małą, i jak ja tylko wspomnę coś o goleniu to się strasznie obrusza i mówi „nie zgolę nigdy mojej brody!”
- jest zapalonym gitarzystą i bardzo często bez przyczyny, nawet gdy gitara jest daleko daleko wydaje dźwięki jakby grał na gitarze i układa do tego ręce tak jakby grał (zdarza mu się to dosłownie wszędzie, jak jesteśmy na gościnie u kogoś, na mieście itp.)
- szuka dziury w całym - miał pokrowiec do gitary używany – były w nim włosy kota i uważał też, że śmierdzi kotem, sprzedał, kupił nowy nowiutki i też mu śmierdział! (ale już nie kotem tylko czymś innym czego nie umiał nazwać) wietrzył go przez pół lata w ogrodzie każdego dnia, na noc przynosił do domu
- nie można zostawiać śladów po palcach na jego gitarze;
- ciągle przegląda w internecie gitary i sprzęt gitarowy, ja nie wiem czym one się różnią, wszystkie są takie same! I ciągle się pyta „Ta jest ładna co?” – a dla mnie każda taka sama
- nienawidzi plamek i dziur w ubraniach – zawsze znajdzie jakąś plamkę na moich/;
- swego czasu uważał, że daniem bezmięsnym się nie naje; jak musieliśmy zjeść na mieście to najpierw na kebaba dla niego a potem do GreenWaya dla mnie, raz go zmusiłam żeby chociaż spróbował i okazało się że jednak! Da się najeść bez mięsa!
- zawsze pije najtańszą i najgorszą wodę z Tesco, której nie znoszę;
- jest totalnym minimalistą – posiada tylko jeden długopis, nie ma linijki ani żadnej kolorowej kredki (!) ani żadnego innego przyboru papierniczego oprócz papieru
- jak nie może rozwiązać jakiegoś problemu komputerowego to tak długo przy nim dłubie aż to zrobi, ja już mu mówię „daj sobie spokój, dobrze jest” a on nie i koniec, musi być idealnie;
- chusteczki do nosa nigdy nie zwija w kłębek tylko składa w kostkę (!)
- strasznie męczą go wszelkie zakupy, a jak już jesteśmy np. w IKEI czy coś to ma świętą zasadę „nie ma cofania” – trzeba przejść sklep od początku do końca nie można się wracać po coś bo to "przedłuża"; raz mieliśmy przejść przez Galerię Bałtycką żeby było bliżej na przystanek to powiedział że nigdzie się nie zatrzymujemy tylko idziemy prosto do wyjścia. Ja obiecałam, że tak będzie – jak się okazało tego dnia w galerii była wystawa amerykańskich samochodów i co? Przy każdym się zatrzymywał, oglądał, zachwycał i robił zdjęcia, potem musieliśmy się COFNĄĆ bo przy pierwszych samochodach był tak sparaliżowany ich pięknem, że zapomniał że może robić zdjęcia komórką. I oczywiście było wszystko ok. jeśli chodzi o samochody to można spędzić w galerii cały dzień i jeszcze się cofać. A jeśli ja bym zobaczyła coś na wystawie i chciała wejść zobaczyć, to by była wielka obraza i złamania przysięgi.
boski wątek :) po przeczytaniu stwierdzam ze nasi faceci naprawde sa z jednego worka ;) oto pare- jakze powtarzalnychu u wiekszosci facetow- nawykow mego K.:
-skarpetki obowiązkowo na lewej stronie i oczywiscie porozrzucane wszedzie, byle dalej od kosza z brudna bielizną
-spodnie, oczywiscie zdjete a w zasadzie zsuniete z apetycznego tyłka i polożone w sposób dzieki któremu zaraz mozna je ponownie ubrać
-koszulka, mimo ze noszona kilka godzin i ciągle pachnąca proszkiem do prania, nie nadaje sie juz do niczego wiec trzeba ja gdzies zostawic, oczywiscie NIE w koszu na pranie
-szuflady, szafki, szafeczki zawsze muszą byc otwarte, bo a nóż bede chciał za chwile wyciągnać z niej widelec
-przy łózku cala tona butelek, kiedys pepsi, teraz obojetnie czego- byle gazowanego, slodkiego i kolorowego, to tego pare kubkówi szklaneczek
-puszki po piwku zawsze musza zostac do nastepnego dnia na stole, chyba po to zebym zobaczyla ze byly tylko 2 :)
-łózko sluzy do pracy, jedzenia, targania psa sierściucha, generalnie spać juz tam sie nie da, no ale mus to mus, a połozenie koca to olbrzymi problem
-wycieraczka przed domem nie istnieje, przeciez buty wyschną na dywanie,to nic ze bylo odkurzone :)
- generalnie jest bałaganiarzem, co pewnie wywnioskowalyscie czytajac moja wypowiedz, ale np:
!!!uwielbia rozpakowywac zakupy jedzeniowe, przy czym oproznia cala lodkowke i wyjmuje wszytsko, uklada, przeklada, wedlinki wklada do specjalnie wczesniej zakupionych pudeleczek, wszytsko jest posegregowane i nie daj boze cos przelozyc :) ponadto gotowac nie lubi, bo w sumie nie umie, ale za to kocha kroic i kroi w kosteczke wszystko i wtedy wsadza do osobnych miseczek, co oczywiscie mnie doprowadza do szalu, na szczescie ostatnio "polubil" zmywanie :)
jej, az mi ulzylo :)) pozdrawiam i łaczmy sie w sile aby z nich pewne rzeczy wyeksmitowac, bo normalnie sie nie da :)
-skarpetki obowiązkowo na lewej stronie i oczywiscie porozrzucane wszedzie, byle dalej od kosza z brudna bielizną
-spodnie, oczywiscie zdjete a w zasadzie zsuniete z apetycznego tyłka i polożone w sposób dzieki któremu zaraz mozna je ponownie ubrać
-koszulka, mimo ze noszona kilka godzin i ciągle pachnąca proszkiem do prania, nie nadaje sie juz do niczego wiec trzeba ja gdzies zostawic, oczywiscie NIE w koszu na pranie
-szuflady, szafki, szafeczki zawsze muszą byc otwarte, bo a nóż bede chciał za chwile wyciągnać z niej widelec
-przy łózku cala tona butelek, kiedys pepsi, teraz obojetnie czego- byle gazowanego, slodkiego i kolorowego, to tego pare kubkówi szklaneczek
-puszki po piwku zawsze musza zostac do nastepnego dnia na stole, chyba po to zebym zobaczyla ze byly tylko 2 :)
-łózko sluzy do pracy, jedzenia, targania psa sierściucha, generalnie spać juz tam sie nie da, no ale mus to mus, a połozenie koca to olbrzymi problem
-wycieraczka przed domem nie istnieje, przeciez buty wyschną na dywanie,to nic ze bylo odkurzone :)
- generalnie jest bałaganiarzem, co pewnie wywnioskowalyscie czytajac moja wypowiedz, ale np:
!!!uwielbia rozpakowywac zakupy jedzeniowe, przy czym oproznia cala lodkowke i wyjmuje wszytsko, uklada, przeklada, wedlinki wklada do specjalnie wczesniej zakupionych pudeleczek, wszytsko jest posegregowane i nie daj boze cos przelozyc :) ponadto gotowac nie lubi, bo w sumie nie umie, ale za to kocha kroic i kroi w kosteczke wszystko i wtedy wsadza do osobnych miseczek, co oczywiscie mnie doprowadza do szalu, na szczescie ostatnio "polubil" zmywanie :)
jej, az mi ulzylo :)) pozdrawiam i łaczmy sie w sile aby z nich pewne rzeczy wyeksmitowac, bo normalnie sie nie da :)
haha:d MUFELEK
- znam to rozpakowywanie zakupów- nie mogę nic ruszyć, bo on to robi:)
twoj uklada a moj wciska na inne rzeczy i tak pozniej musze poprawiac
- nie domyka szuflad komody, ostatnio jak mu zwrocilam uwage to zamiast 3 zostawił tylko 1- ale to i tak postęp :D
- nigdy nie potrzebuje pomocy, ale jak cos pojdzie nie tak to potem jest na mnie ŻE MU NIE POMOGŁAM :]
- zamiast zjesc swiezo przygotowany obiad- to najpierw musi pogrzebac w kompie i potem zjada zimne
- skarpetki co prawda wrzuca do kosza na pranie,ale przeważnie zwinięte w kulki
- zawsze prosi o herbate, wypija 2 łyki i ją zostawia
- uwielbia winogrona, ale rodzynek nie tknie nawet zdalnie sterowanym kijem, wymawiajac się, ze sa "zgniłe"
i jeszcze wiele by tego wymieniac:) hihihi
- znam to rozpakowywanie zakupów- nie mogę nic ruszyć, bo on to robi:)
twoj uklada a moj wciska na inne rzeczy i tak pozniej musze poprawiac
- nie domyka szuflad komody, ostatnio jak mu zwrocilam uwage to zamiast 3 zostawił tylko 1- ale to i tak postęp :D
- nigdy nie potrzebuje pomocy, ale jak cos pojdzie nie tak to potem jest na mnie ŻE MU NIE POMOGŁAM :]
- zamiast zjesc swiezo przygotowany obiad- to najpierw musi pogrzebac w kompie i potem zjada zimne
- skarpetki co prawda wrzuca do kosza na pranie,ale przeważnie zwinięte w kulki
- zawsze prosi o herbate, wypija 2 łyki i ją zostawia
- uwielbia winogrona, ale rodzynek nie tknie nawet zdalnie sterowanym kijem, wymawiajac się, ze sa "zgniłe"
i jeszcze wiele by tego wymieniac:) hihihi
Nie gniewajcie się, ale "zwykłego" bałaganiarstwa nie uznałabym za dziwactwo; prędzej nadnmierny pedantyzm...
Część "dziwactw" zresztą zanika czasem wspólnego mieszkania - wynikały one z przyzwyczajeń...
Jeśli chodzi o mego męża...
- pija kawę z mlekiem, cytryną i miodem (najpierw wprowadził miód, w lato cytrynę);
- czyści uszy i pępek (po kapieli) koszulką albo piżamą;
- na noc, gdy kładzie się spać, ściąga spodnie od piżamy (górę zostawia);
- ZAWSZE umyje zęby (któregoś ranka na wyjeździe zrobił awnturę, ze ktoś mu podprowadził szczoteczkę, bo mył zęby po pijaku i nie pamietał nawet tego i szukał szczoteczki w bagażu zamiast łazience)'
- nosi w portfelu WSZYSTKIE karty jakie ma - rabatowe niewiadomo skąd, ze 3 legitymacje (szkolna, rencisty ze 2 ma), ma tego kilkanaście sztuk gdzie generalnie wystarczyły by mu góra 4 "plastiki";
- kanapka z serem i szynką MUSI być w tej kolejności - na dole ser, potem szynka;
- w 90% wieczorne oglądanie TV (wszystko jedno czy film, czy mecz) kończy się zaśnięciem 5min po tym jak skończy się ostatnia rzecz, którą je/pije - chipsy, orzeszki, piwo, kolacja...
- żeby wysmarkać nos idzie specjalnie do toalety i smarka w papier toaletowy (ja mam wiecznie katar i chusteczki mamy przynajmniej jedno opakowanie w każdym pomieszczeniu);
- po wc ręce musi umyć - wyłącznie w łazience (nie może w kuchni w zlewie); jesli akurat się myję, to będzie stał, aż go dopuszczę do umywalki;
- jest kochany i najczęściej on zmywa naczynia; po zmywaniu olewa ręcznik w kuchni - ręce koniecznie wyciera w łazience (i znów jest skłonny stać pod drzwiami i czekać na wolną łazienkę);
pewnie jest tego więcej, ale szef dziwnie patrzy, co tyle piszę (o dziwactwch szefa, jako faceta też wam kiedyś napiszę)
Część "dziwactw" zresztą zanika czasem wspólnego mieszkania - wynikały one z przyzwyczajeń...
Jeśli chodzi o mego męża...
- pija kawę z mlekiem, cytryną i miodem (najpierw wprowadził miód, w lato cytrynę);
- czyści uszy i pępek (po kapieli) koszulką albo piżamą;
- na noc, gdy kładzie się spać, ściąga spodnie od piżamy (górę zostawia);
- ZAWSZE umyje zęby (któregoś ranka na wyjeździe zrobił awnturę, ze ktoś mu podprowadził szczoteczkę, bo mył zęby po pijaku i nie pamietał nawet tego i szukał szczoteczki w bagażu zamiast łazience)'
- nosi w portfelu WSZYSTKIE karty jakie ma - rabatowe niewiadomo skąd, ze 3 legitymacje (szkolna, rencisty ze 2 ma), ma tego kilkanaście sztuk gdzie generalnie wystarczyły by mu góra 4 "plastiki";
- kanapka z serem i szynką MUSI być w tej kolejności - na dole ser, potem szynka;
- w 90% wieczorne oglądanie TV (wszystko jedno czy film, czy mecz) kończy się zaśnięciem 5min po tym jak skończy się ostatnia rzecz, którą je/pije - chipsy, orzeszki, piwo, kolacja...
- żeby wysmarkać nos idzie specjalnie do toalety i smarka w papier toaletowy (ja mam wiecznie katar i chusteczki mamy przynajmniej jedno opakowanie w każdym pomieszczeniu);
- po wc ręce musi umyć - wyłącznie w łazience (nie może w kuchni w zlewie); jesli akurat się myję, to będzie stał, aż go dopuszczę do umywalki;
- jest kochany i najczęściej on zmywa naczynia; po zmywaniu olewa ręcznik w kuchni - ręce koniecznie wyciera w łazience (i znów jest skłonny stać pod drzwiami i czekać na wolną łazienkę);
pewnie jest tego więcej, ale szef dziwnie patrzy, co tyle piszę (o dziwactwch szefa, jako faceta też wam kiedyś napiszę)

Mój Mąż ma raczej zabawne dziwactwa, nie denerwują mnie :) (na razie :p)
- czasem już leżymy w łóżku, ja zasypiam, jest 23, a on nagle uznaje, że jest głodny :)
- jak myje zęby, to rusza głową, a nie szczoteczką :) strasznie mnie to bawi do dzisiaj, próbowałam tak, ale nie potrafię :p
- kolorów oczywiście nie rozróżnia, kiedyś mama do niego dzwoniła, czy może mu kupić beżową koszulę, to w google sprawdzał, co to za kolor :)
- ma manię obcinania paznokci, to prawie rytuał :)
- jak je np. lody łyżeczką, tą otwiera buzię, wystawia język na całą długość, a potem dopiero wkłada łyżeczkę do ust. To mnie akurat strasznie wkurza
- zupa to nie obiad
- chusteczek do nosa nie wyrzuca, bo jak wyschnie to jest przecież całkiem dobra :) przy łóżku jest cały zbiór takich pogniecionych jednorazowych chusteczek używanych 10 razy
- zamiast zrobić sobie kanapki i wziąć do pokoju (w kuchni nie mamy miejsca, żeby usiąść), robi sobie po jednej i je po kolei na stojąco przy blacie :)
Poza tym nie je zielonego, sałatek (nawet, jeśli pojedynczo lubi wszystkie składniki!), nie lubi dań bardziej wymyślnych niż mielony czy schabowy - to marnowanie mięsa. Nie zje też niczego w galaretce ani nawet oskrobanego z galaretki - obojętne, co to; nie tknąłby też topionego serka.
Z nas dwojga to ja mam jednak znaaacznie więcej dziwactw, poza tym wielu rzeczy już go nauczyłam :)
- czasem już leżymy w łóżku, ja zasypiam, jest 23, a on nagle uznaje, że jest głodny :)
- jak myje zęby, to rusza głową, a nie szczoteczką :) strasznie mnie to bawi do dzisiaj, próbowałam tak, ale nie potrafię :p
- kolorów oczywiście nie rozróżnia, kiedyś mama do niego dzwoniła, czy może mu kupić beżową koszulę, to w google sprawdzał, co to za kolor :)
- ma manię obcinania paznokci, to prawie rytuał :)
- jak je np. lody łyżeczką, tą otwiera buzię, wystawia język na całą długość, a potem dopiero wkłada łyżeczkę do ust. To mnie akurat strasznie wkurza
- zupa to nie obiad
- chusteczek do nosa nie wyrzuca, bo jak wyschnie to jest przecież całkiem dobra :) przy łóżku jest cały zbiór takich pogniecionych jednorazowych chusteczek używanych 10 razy
- zamiast zrobić sobie kanapki i wziąć do pokoju (w kuchni nie mamy miejsca, żeby usiąść), robi sobie po jednej i je po kolei na stojąco przy blacie :)
Poza tym nie je zielonego, sałatek (nawet, jeśli pojedynczo lubi wszystkie składniki!), nie lubi dań bardziej wymyślnych niż mielony czy schabowy - to marnowanie mięsa. Nie zje też niczego w galaretce ani nawet oskrobanego z galaretki - obojętne, co to; nie tknąłby też topionego serka.
Z nas dwojga to ja mam jednak znaaacznie więcej dziwactw, poza tym wielu rzeczy już go nauczyłam :)
"- jak myje zęby, to rusza głową, a nie szczoteczką '
no to jest bombastyczne :-)) próbuję to sobie wyobrazić :-) he he he, dobre
Ale mój cudowny mąż też nie uznaje zupy jako obiadu - jak jest zupa to zawsze musi być coś "do tego" choćby pierogi, kiełbasa usmażona z cebulką....
"- zamiast zrobić sobie kanapki i wziąć do pokoju (w kuchni nie mamy miejsca, żeby usiąść), robi sobie po jednej i je po kolei na stojąco przy blacie :)" - ja tak mam :-/ he he
no to jest bombastyczne :-)) próbuję to sobie wyobrazić :-) he he he, dobre
Ale mój cudowny mąż też nie uznaje zupy jako obiadu - jak jest zupa to zawsze musi być coś "do tego" choćby pierogi, kiełbasa usmażona z cebulką....
"- zamiast zrobić sobie kanapki i wziąć do pokoju (w kuchni nie mamy miejsca, żeby usiąść), robi sobie po jednej i je po kolei na stojąco przy blacie :)" - ja tak mam :-/ he he
A ja nie moge dotykac stop swojego faceta.. jestesmy razem szesc lat, nie wiem, czy je kiedys dobrze dotknelam. Bo on sie wstydzi i koniec. jak widzi, ze na nie patrze, to je chowa. A normalne ma stopy ;)
nie znosi jak mu sie dotyka glowy, ja od biedy moge go chwile poglaskac, nikt inny
jak go poglaszcze np po plecach to po dziesieciu sekundach wrzeszczy "PODRAP!" i tyle tego glaskania :)
nie umie ugotowac jajek :P ani na miekko ani na twardo. Robi wymyslne dania, zawija, piecze, gotuje, ale jajek nie umie i koniec.
ogolnie to jest cudowny :D
nie znosi jak mu sie dotyka glowy, ja od biedy moge go chwile poglaskac, nikt inny
jak go poglaszcze np po plecach to po dziesieciu sekundach wrzeszczy "PODRAP!" i tyle tego glaskania :)
nie umie ugotowac jajek :P ani na miekko ani na twardo. Robi wymyslne dania, zawija, piecze, gotuje, ale jajek nie umie i koniec.
ogolnie to jest cudowny :D
To widzę, że mój królewicz taki całkiem przeciętny...
Chyba będę musiała się przyzwyczaić, do jego wszystkich ciuchów wyrzuconych na biurko (czyste z brudnymi) tylko żebym to wcześniej wiedziała nie kupowała bym komody!;-)
Z takich śmieszniejszych to jeszcze uwielbia najbardziej tę czekoladę z okienkiem z orzechami, ale orzechy wygryza i ich nie je....
Chyba będę musiała się przyzwyczaić, do jego wszystkich ciuchów wyrzuconych na biurko (czyste z brudnymi) tylko żebym to wcześniej wiedziała nie kupowała bym komody!;-)
Z takich śmieszniejszych to jeszcze uwielbia najbardziej tę czekoladę z okienkiem z orzechami, ale orzechy wygryza i ich nie je....
W sumie mój nie ma za dużo dziwactw, albo ja się do nich tak przyzwyczaiłam, ale z tego co pamiątam to:
- wącha t-shirty i sprawdza czy je można jeszcze ubrać (tego chyba najbardziej nie lubię)
- wszystkie kanapki dopwawia papryką (w przyprawie)
- ja zawsze muszę iść po jego prawej stronie (inaczej mnie przestawia)
:)
- wącha t-shirty i sprawdza czy je można jeszcze ubrać (tego chyba najbardziej nie lubię)
- wszystkie kanapki dopwawia papryką (w przyprawie)
- ja zawsze muszę iść po jego prawej stronie (inaczej mnie przestawia)
:)
mój narzyczony ma bzika na punkcie swojego auta. Po drugie codziennie muszę mu robić na obiad ogórkową już nie mogę na to patrzeć a on je z zachwytem. Nie lubi wędlin tylko serki topione i ser a jeszcze lepiej je tylko parówki z Biedronki innych nie zje. W nocy tak się rozłoży ,że zawsze mnie zrzuca z łóżka a odnośnie rzeczy ciągle by się ubierał na biało