Re: i po co płacimy składki??
Ja to samo... ostatnio zapłaciłam za badania hormonów tarczycy i prolaktyny ponad 400 złotych. Wizyta u endokrynologa 80 zł, USG 60zł. Leki prawie 300 złotych (bo na zbicie prolaktyny refundowany...
rozwiń
Ja to samo... ostatnio zapłaciłam za badania hormonów tarczycy i prolaktyny ponad 400 złotych. Wizyta u endokrynologa 80 zł, USG 60zł. Leki prawie 300 złotych (bo na zbicie prolaktyny refundowany jest tylko stary lek - bromergon, po którym większość kobiet koszmarnie się czuje, dwa inne, nowoczesne są odpłatne 100%). Na wizytę u ginekologa już w tym roku nie pójdę, bo bym musiała wydać następne kilkaset złotych...
Kiedyś się zawzięłam i postanowiłam zdobyć z przychodni skierowanie na rezonans magnetyczny (też do ustalenia przyczyny podwyższonej prolaktyny). Zajęło mi to ponad dwa miesiące - tyle musiałam czekać na wizyty u kolejnych lekarzy, do tego po kilka godzin w poczekalniach...
A rząd proponuje becikowe... mi to 1000zł nie pokryje nawet ułamka kwoty, którą wydam starając się o dziecko...
Wiecie, że jesteśmy jednym z dwóch krajów europejskich, których NFZ-ty nie finansują przynajmniej jednej próby in vitro?
A 20% par ma z poczęciem dziecka problem... i ten odsetek wciąż rośnie.
zobacz wątek