Widok
kopiuję z podobnego wątku ;)
a mój Mariusz zrobił mnie w "konia" :P
zadzwonił z pytaniem gdzie jestem i czy siedzę przy kompie, bo on właśnie wchodzi do domu i zaraz poGGadamy :)
więc czekałam przed monitorem :)
a tu dzwonek do drzwi :P
a ja w dresie, rozciągniętej koszulce itd. - z zapaleniem oskrzeli ;) < wiecie - taka "mało wyjściowa" >
i tak mnie wziął z zaskoczenia(pierścionek robiony na zamówienie był do odebrania ok 3 tygodnie przed terminem)
ja dostałam przeogromne 3 róże - nigdy i nigdzie takich nie widziałam :P
a moja Mama - ananasa ;) < pięknie zapakowanego - kwiatów nie chciał dawać, Mama alkoholu nie pije, słodyczy jeść nie powinna (cukrzyca) więc dostała owoc ;) >
http://forum.trojmiasto.pl/read.php?f=11&i=509627&t=497022
a mój Mariusz zrobił mnie w "konia" :P
zadzwonił z pytaniem gdzie jestem i czy siedzę przy kompie, bo on właśnie wchodzi do domu i zaraz poGGadamy :)
więc czekałam przed monitorem :)
a tu dzwonek do drzwi :P
a ja w dresie, rozciągniętej koszulce itd. - z zapaleniem oskrzeli ;) < wiecie - taka "mało wyjściowa" >
i tak mnie wziął z zaskoczenia(pierścionek robiony na zamówienie był do odebrania ok 3 tygodnie przed terminem)
ja dostałam przeogromne 3 róże - nigdy i nigdzie takich nie widziałam :P
a moja Mama - ananasa ;) < pięknie zapakowanego - kwiatów nie chciał dawać, Mama alkoholu nie pije, słodyczy jeść nie powinna (cukrzyca) więc dostała owoc ;) >
http://forum.trojmiasto.pl/read.php?f=11&i=509627&t=497022
moje zareczyny byly bardzo nieoczekiwane...
zareczylismy sie w pazdierniku 2003 roku, moja cala rodzina tzn, mama i siostra wiedzialy, ze Tom cos planuje...ja z moim mezem dlugo bylismy osobno- ja w gdansku, on w londynie. spedzalam tam wakacje zazwyczaj i wtedy po powrocie we wrzesniu, zaczelam ostatni rok studiow. w pewien piatek, otwieram drzwi do domu, a tam stoi moj Tomek...ja zaskoczona, myslalam , ze cos stalo sie. a cos przeczuwalam dziwnego, bo mama wydzwaniala do mnie non stop, a Tom nie odpisywalal na smsy.a on stwierdzil, ze chcial zrobic mi niespodzianke. po uroczej kolacji i przytulansku, szykuje sie spac, a on mowi, ze ma cos dla mnie, ja leze, a on daje mi pierscionek i nawet nie pamietam co mowil, bo bylam w szoku. zgodzilam sie i b.ucieszylam sie, bo zareczyny byly tak jak chcialam. w sytuacji relaksu i bez swiadkow. natomiast ja powiedzialam, ze wyjde za niego, ale na pewno nie w nastepnym roku...nastepnego dnia powiadomilismy moich najblizszych i przyjaciol. wszyscy byli uradowani. a na slub czekalam nastepne 4 lata i to z mojej winy, bo ja nie chcialam- brak czasu oraz ze wzgledow rodzinnych. a pozniej moj T. nie chcial, tzn. po co ten slub, i takie ble ble. po pewnej rozmowie zdecydowalismy sie i wzielismy slub koscielny, a nie tak jak chcialam tylko cywilny. nie zaluje i ciesze sie, ze jestem juz po.
zareczylismy sie w pazdierniku 2003 roku, moja cala rodzina tzn, mama i siostra wiedzialy, ze Tom cos planuje...ja z moim mezem dlugo bylismy osobno- ja w gdansku, on w londynie. spedzalam tam wakacje zazwyczaj i wtedy po powrocie we wrzesniu, zaczelam ostatni rok studiow. w pewien piatek, otwieram drzwi do domu, a tam stoi moj Tomek...ja zaskoczona, myslalam , ze cos stalo sie. a cos przeczuwalam dziwnego, bo mama wydzwaniala do mnie non stop, a Tom nie odpisywalal na smsy.a on stwierdzil, ze chcial zrobic mi niespodzianke. po uroczej kolacji i przytulansku, szykuje sie spac, a on mowi, ze ma cos dla mnie, ja leze, a on daje mi pierscionek i nawet nie pamietam co mowil, bo bylam w szoku. zgodzilam sie i b.ucieszylam sie, bo zareczyny byly tak jak chcialam. w sytuacji relaksu i bez swiadkow. natomiast ja powiedzialam, ze wyjde za niego, ale na pewno nie w nastepnym roku...nastepnego dnia powiadomilismy moich najblizszych i przyjaciol. wszyscy byli uradowani. a na slub czekalam nastepne 4 lata i to z mojej winy, bo ja nie chcialam- brak czasu oraz ze wzgledow rodzinnych. a pozniej moj T. nie chcial, tzn. po co ten slub, i takie ble ble. po pewnej rozmowie zdecydowalismy sie i wzielismy slub koscielny, a nie tak jak chcialam tylko cywilny. nie zaluje i ciesze sie, ze jestem juz po.
Chciałabym wam dziewczyny już zaręczone, niektóre już szczęśliwe mężatki opowiedzieć o swoich zaręczynach, których napewno nigdy niezapomne :)
Zaczęło się tak, że dwa dni przed mój chłopak (już narzeczony) poprosił mnie abym wzięła abyśmy spędzili razem 2 dni. Nie mam problemu z urlopem a że czasem tak robimy to bez żadnych podejrzeń wzięłam dwa dni wolnego.
Na początku wyglądały całkiem normalnie umówiliśmy się że ubieramy się w miarę sportowo tak żeby było wygodnie i mój chłopak zabiera mnie na zakupy, a do torebki miałam spakować strój kąpielowy bo w planach był tez aquapark :) Bez żadnych podejrzeń zgodziłam się i tak się stało pojechaliśmy na zakupy... Początkowo myślałam że mój chłopak oszalał mówiąc mi na dzień dobry: "dzisiaj jest twój dzień - ja za wszystko płace" hm... popukałam się w głowę ale on jak mówi to zrobi, więc gdziekolwiek bym czegoś nie wybrała i nie kupiła to on nie pozwolił mi płacić. Tak więc z zakupów wyszłam ubrana od stóp do głów w dosłownym znaczeniu, niby eleganckie ciuszki do pracy (pracuje w biurze) tym razem były wybrane w innym celu - teraz o tym wiem :P Wariat :*
Po zakupach mieliśmy wrócić do domu na obiad i zrelaksować się przy jakimś filmie a potem w aquaparku. Ale wcale tak się nie stało... Ten dzień mieliśmy spędzić bez samochodu wiec zmierzaliśmy na autobus, kiedy usłyszałam: "Będziesz zła, jak się okaże że cię trochę oszukałem?" Lekko się wkurzyłam i wtedy zobaczyłam jego samochód. Zrozumiałam o co chodzi chodź nastawiłam się na jego brak. No ale cóż mój "szaleniec" ...
Otóż ten mój "szaleniec" pod pretekstem załatwienia czegoś jeszcze porwał mnie i wywiózł do Bytowa. Jak się okazało na miejscu od 13 tej zarezerwował w Centrum Spa - Hotelu Ułan Spa w Bytowie apartament z jacuzzi w pokoju, łożem małżeńskim i wielką plazmą na ścianie. Uwielbiam jacuzzi więc wiedział, że napewno mi się spodoba. Byłam w ogromnym szoku, strasznie mnie zatkało ale byłam szczęśliwa chodź nic nie podejrzewałam. Zaklimatyzowaliśmy się i poszliśmy zwiedzić Zamek Krzyżacki w Bytomiu. Czas we dwoje leciał szybko ale bardzo przyjemnie. Wróciwszy do apartamentu odprężaliśmy się przy bilardzie żeby później iść na kolacje i wreszcie wypróbować jacuzzi. I tu kolejne zaskoczenie, gdyż mój już obecny narzeczony poprosił mnie abym ubrała nowe ciuszki na kolacje, zgodziłam się myśląc że idziemy gdzieś na miasto, lecz o ile większe było moje zdziwienie gdy okazało się, że wcale tak daleko nie poszliśmy. Mój chłopak zarezerwował na pkt 19-tą stolik w hotelowej restauracji, stolik w osobnym pomieszczeniu, nakryty na dwie osoby na białym ślicznie ułożonym obrusie, z lekko tląca się złota świeczką, stolik tylko dla nas... Nie ukrywam że byłam bardzo zaskoczona, wręcz zawstydzona, nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować i wtedy zaczęłam coś podejrzewać. Gdzieś tam w środku samej siebie myślałam, że oświadczenie się przy jedzeniu i restauracji jest trochę mało romantyczne i nie tak to sobie wyobrażałam znając mojego chłopaka, jego charakter, pomysły i żywiołowość, ale wkońcu odrobina powagi nie zaszkodzi. Jednak się rozczarowałam. Po udanej rozmowie przy kolacji, smacznym posiłku czas było wrócić do pokoju i dla mnie wkońcu skorzystać z ulubionego jacuzzi. Otóż nie nastąpiło to tak szybko, mój chłopak zapalił wszystkie świece w apartamencie ale pod pretekstem że zostawił coś w samochodzie wyszedł i poprosił żebym na niego poczekała zanim wskoczę się masować. Zgodziłam się i usiadłam przed tv. Gdy wrócił koniecznie musiał skorzystać z toalety wiec ja bez większego wzruszenia nie oderwałam oczu od telewizora czekając aż z tej toalety wyjdzie. Minęło trochę czasu i zaczęłam się trochę martwic czy aby wszystko wporządku a tymczasem zgasło światło. Odwróciłam się odruchowo żeby sprawdzić co się dzieje i zobaczyłam go... z bukietem pięknych czerwonych róż w ręku, w biały garniturze w którym nie widziałam go od ponad dwóch lat ( kupił go na moja studniówkę, założył go raz i od tej pory nie nosił) wyglądał w nim bombowo, strasznie mnie rozweselił tym jak wygląda. Stał wpatrzony we mnie swoimi brązowymi oczyma, a ja „wyluzowana” po kolacji, nie do końca dobrze wyglądająca i totalnie zaskoczona i nie wiedziałam co zrobić ani co powiedzieć.
Zaskoczył mnie już nie pierwszy raz w tym dniu i poczułam tylko „wciskany” do ręki bukiet kwiatów i widziałam jak klęka i zdecydowanym głosem zadaje to najważniejsze pytanie w moim życiu: „Zostaniesz moja żona?”. Tak odebrało mi mowę, że potrafiłam „wydusić” z siebie tylko ciche „Zostanę”. Ciche ale szczere i zdecydowanie bez żadnych wątpliwości. Nie musiał słyszeć tego cały świat, wystarczy, że on usłyszał... Potem ujrzałam małe czerwone pudełeczko w kształcie serca, która wyciągnął z kieszeni, w którym był mały pierścionek z białego i żółtego złota z malutkim najtwardszym kamieniem, diamentem. Znał mnie już na tyle że idealnie trafił bo nie lubię przepychu, ważne jest dla mnie to co od serca.
I od tej pory nie jesteśmy już dziewczyną i chłopakiem, jesteśmy narzeczeństwem z głowami pełnymi chęci i planów na wspólna przyszłość. Uczciliśmy to aż do 3:00 rano siedząc w jacuzzi z lampkami czerwonego wina, które w tym dniu wyjątkowo lepiej smakowało. Byłam w takim szoku, po tych wszystkich niespodziankach, po tym dopracowaniu wszystkiego co do godziny i wiedzy jak mnie zaskoczyć, bo nie podejrzewałam niczego do momentu kiedy zobaczyłam jego w garniturze (jak się okazało za małym w pasie :P ) z kwiatami i tymi oczami pełnymi miłości. Przyznam szczerze, że tej nocy już nie zasnęłam...
No ale cóż, taki już jest mój kochany, pomysłowy, zaskakujący, zwariowany NARZECZONY. :*


Zaczęło się tak, że dwa dni przed mój chłopak (już narzeczony) poprosił mnie abym wzięła abyśmy spędzili razem 2 dni. Nie mam problemu z urlopem a że czasem tak robimy to bez żadnych podejrzeń wzięłam dwa dni wolnego.
Na początku wyglądały całkiem normalnie umówiliśmy się że ubieramy się w miarę sportowo tak żeby było wygodnie i mój chłopak zabiera mnie na zakupy, a do torebki miałam spakować strój kąpielowy bo w planach był tez aquapark :) Bez żadnych podejrzeń zgodziłam się i tak się stało pojechaliśmy na zakupy... Początkowo myślałam że mój chłopak oszalał mówiąc mi na dzień dobry: "dzisiaj jest twój dzień - ja za wszystko płace" hm... popukałam się w głowę ale on jak mówi to zrobi, więc gdziekolwiek bym czegoś nie wybrała i nie kupiła to on nie pozwolił mi płacić. Tak więc z zakupów wyszłam ubrana od stóp do głów w dosłownym znaczeniu, niby eleganckie ciuszki do pracy (pracuje w biurze) tym razem były wybrane w innym celu - teraz o tym wiem :P Wariat :*
Po zakupach mieliśmy wrócić do domu na obiad i zrelaksować się przy jakimś filmie a potem w aquaparku. Ale wcale tak się nie stało... Ten dzień mieliśmy spędzić bez samochodu wiec zmierzaliśmy na autobus, kiedy usłyszałam: "Będziesz zła, jak się okaże że cię trochę oszukałem?" Lekko się wkurzyłam i wtedy zobaczyłam jego samochód. Zrozumiałam o co chodzi chodź nastawiłam się na jego brak. No ale cóż mój "szaleniec" ...
Otóż ten mój "szaleniec" pod pretekstem załatwienia czegoś jeszcze porwał mnie i wywiózł do Bytowa. Jak się okazało na miejscu od 13 tej zarezerwował w Centrum Spa - Hotelu Ułan Spa w Bytowie apartament z jacuzzi w pokoju, łożem małżeńskim i wielką plazmą na ścianie. Uwielbiam jacuzzi więc wiedział, że napewno mi się spodoba. Byłam w ogromnym szoku, strasznie mnie zatkało ale byłam szczęśliwa chodź nic nie podejrzewałam. Zaklimatyzowaliśmy się i poszliśmy zwiedzić Zamek Krzyżacki w Bytomiu. Czas we dwoje leciał szybko ale bardzo przyjemnie. Wróciwszy do apartamentu odprężaliśmy się przy bilardzie żeby później iść na kolacje i wreszcie wypróbować jacuzzi. I tu kolejne zaskoczenie, gdyż mój już obecny narzeczony poprosił mnie abym ubrała nowe ciuszki na kolacje, zgodziłam się myśląc że idziemy gdzieś na miasto, lecz o ile większe było moje zdziwienie gdy okazało się, że wcale tak daleko nie poszliśmy. Mój chłopak zarezerwował na pkt 19-tą stolik w hotelowej restauracji, stolik w osobnym pomieszczeniu, nakryty na dwie osoby na białym ślicznie ułożonym obrusie, z lekko tląca się złota świeczką, stolik tylko dla nas... Nie ukrywam że byłam bardzo zaskoczona, wręcz zawstydzona, nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować i wtedy zaczęłam coś podejrzewać. Gdzieś tam w środku samej siebie myślałam, że oświadczenie się przy jedzeniu i restauracji jest trochę mało romantyczne i nie tak to sobie wyobrażałam znając mojego chłopaka, jego charakter, pomysły i żywiołowość, ale wkońcu odrobina powagi nie zaszkodzi. Jednak się rozczarowałam. Po udanej rozmowie przy kolacji, smacznym posiłku czas było wrócić do pokoju i dla mnie wkońcu skorzystać z ulubionego jacuzzi. Otóż nie nastąpiło to tak szybko, mój chłopak zapalił wszystkie świece w apartamencie ale pod pretekstem że zostawił coś w samochodzie wyszedł i poprosił żebym na niego poczekała zanim wskoczę się masować. Zgodziłam się i usiadłam przed tv. Gdy wrócił koniecznie musiał skorzystać z toalety wiec ja bez większego wzruszenia nie oderwałam oczu od telewizora czekając aż z tej toalety wyjdzie. Minęło trochę czasu i zaczęłam się trochę martwic czy aby wszystko wporządku a tymczasem zgasło światło. Odwróciłam się odruchowo żeby sprawdzić co się dzieje i zobaczyłam go... z bukietem pięknych czerwonych róż w ręku, w biały garniturze w którym nie widziałam go od ponad dwóch lat ( kupił go na moja studniówkę, założył go raz i od tej pory nie nosił) wyglądał w nim bombowo, strasznie mnie rozweselił tym jak wygląda. Stał wpatrzony we mnie swoimi brązowymi oczyma, a ja „wyluzowana” po kolacji, nie do końca dobrze wyglądająca i totalnie zaskoczona i nie wiedziałam co zrobić ani co powiedzieć.
Zaskoczył mnie już nie pierwszy raz w tym dniu i poczułam tylko „wciskany” do ręki bukiet kwiatów i widziałam jak klęka i zdecydowanym głosem zadaje to najważniejsze pytanie w moim życiu: „Zostaniesz moja żona?”. Tak odebrało mi mowę, że potrafiłam „wydusić” z siebie tylko ciche „Zostanę”. Ciche ale szczere i zdecydowanie bez żadnych wątpliwości. Nie musiał słyszeć tego cały świat, wystarczy, że on usłyszał... Potem ujrzałam małe czerwone pudełeczko w kształcie serca, która wyciągnął z kieszeni, w którym był mały pierścionek z białego i żółtego złota z malutkim najtwardszym kamieniem, diamentem. Znał mnie już na tyle że idealnie trafił bo nie lubię przepychu, ważne jest dla mnie to co od serca.
I od tej pory nie jesteśmy już dziewczyną i chłopakiem, jesteśmy narzeczeństwem z głowami pełnymi chęci i planów na wspólna przyszłość. Uczciliśmy to aż do 3:00 rano siedząc w jacuzzi z lampkami czerwonego wina, które w tym dniu wyjątkowo lepiej smakowało. Byłam w takim szoku, po tych wszystkich niespodziankach, po tym dopracowaniu wszystkiego co do godziny i wiedzy jak mnie zaskoczyć, bo nie podejrzewałam niczego do momentu kiedy zobaczyłam jego w garniturze (jak się okazało za małym w pasie :P ) z kwiatami i tymi oczami pełnymi miłości. Przyznam szczerze, że tej nocy już nie zasnęłam...
No ale cóż, taki już jest mój kochany, pomysłowy, zaskakujący, zwariowany NARZECZONY. :*



Może i ja się podzielę swoimi zaręczynami. Dla mnie były najcudowniejsze i niespodziewane.
1 lutego tego roku w piątek wracałam z pracy, moje Kochanie miało akurat wolne więc oczekiwałam jakiegoś dobrego obiadku po powrocie do domu, ale nic z tego...
Otwieram drzwi a tam ciemno, cicho tylko widać poświatę z świec z mieszkaniu, myślę sobie chyba źle weszłam ;) ale nie... w środku salonu ułożone w wielkie serce stały tea-lighty a w środku duży prezent.
Mój Mężczyzna siedział w fotelu z różą w ręku i uśmiechem na twarzy i nic się nie odzywał tylko patrzył na mnie. Więc pomału rozebrałam się z kurtki i butów, no i oczywiście przypomniałam sobie że to akurat było nasze "pół roku razem"...kurcze ale wstyd a myślałam że to faceci nigdy nie pamiętają...
No i podeszłam do tych świec, On powiedział tylko "Nie rozpakujesz?"
Byłam na 99% pewna że znajdę w środku jakąś piękną koszulkę do spania :)
No więc wyjęłąm prezent spośród serca świec usiadłam i rozpakowuję...
Pierwsze zdziwienie - w środku pudełka - było następne mniejsze, no to ja dalej, patrzę a tam trzecie jeszcze mniejsze - i w tym momencie zaczęły mi się trząść ręce... spojrzałam na Niego ale On nic - tylko się uśmiechał i patrzył co zrobię... Więc otworzyłam trzecie by w środku znaleźć kolejne...wtedy już miałam łzy w oczach, już wiedziałam. W ostatnim z pudełek było małe czerwone aksamitne serce. Trzęsącymi się rączkami otworzyłam je i........
BYŁO PUSTE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Moje zdziwienie możecie sobie wyobrazić - było niemałe :)
Ale wtedy On podszedł i powiedział że "Najpierw muszę powiedzieć TAK"
No i powiedziałam... Pierścionek był w płatkach róży którą dostałam i założył mi go :)
Cudowne i bardzo bardzo romantyczne były te chwile.
P.S. Potem oglądając film pt "Igraszki Losu" dowiedziałam się skąd Ukochany czerpał inspirację :)
1 lutego tego roku w piątek wracałam z pracy, moje Kochanie miało akurat wolne więc oczekiwałam jakiegoś dobrego obiadku po powrocie do domu, ale nic z tego...
Otwieram drzwi a tam ciemno, cicho tylko widać poświatę z świec z mieszkaniu, myślę sobie chyba źle weszłam ;) ale nie... w środku salonu ułożone w wielkie serce stały tea-lighty a w środku duży prezent.
Mój Mężczyzna siedział w fotelu z różą w ręku i uśmiechem na twarzy i nic się nie odzywał tylko patrzył na mnie. Więc pomału rozebrałam się z kurtki i butów, no i oczywiście przypomniałam sobie że to akurat było nasze "pół roku razem"...kurcze ale wstyd a myślałam że to faceci nigdy nie pamiętają...
No i podeszłam do tych świec, On powiedział tylko "Nie rozpakujesz?"
Byłam na 99% pewna że znajdę w środku jakąś piękną koszulkę do spania :)
No więc wyjęłąm prezent spośród serca świec usiadłam i rozpakowuję...
Pierwsze zdziwienie - w środku pudełka - było następne mniejsze, no to ja dalej, patrzę a tam trzecie jeszcze mniejsze - i w tym momencie zaczęły mi się trząść ręce... spojrzałam na Niego ale On nic - tylko się uśmiechał i patrzył co zrobię... Więc otworzyłam trzecie by w środku znaleźć kolejne...wtedy już miałam łzy w oczach, już wiedziałam. W ostatnim z pudełek było małe czerwone aksamitne serce. Trzęsącymi się rączkami otworzyłam je i........
BYŁO PUSTE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Moje zdziwienie możecie sobie wyobrazić - było niemałe :)
Ale wtedy On podszedł i powiedział że "Najpierw muszę powiedzieć TAK"
No i powiedziałam... Pierścionek był w płatkach róży którą dostałam i założył mi go :)
Cudowne i bardzo bardzo romantyczne były te chwile.
P.S. Potem oglądając film pt "Igraszki Losu" dowiedziałam się skąd Ukochany czerpał inspirację :)
No to może teraz ja:)
Zacznę od tego że był to nerwowy dzień, bo coś tam coś tam... Nieważne. No więc po tym nerwowym dniu nastał wieczór, było ciemno, jechaliśmy autem, D. wywiózł mnie na taką górę na którą czasem jeździmy sobie popatrzeć - piękne widoczki. Zaznaczę, że oprócz tego że nerwowy, to na dodatek w ten deszczowy dzień, kazał mi wyjść z samochodu.. Skucha! Bo ja nie lubie deszczu- kręcą mi się włosy od niego:D Poza tym pełno błota! Nalegał, a ja się tylko bardziej zezłościłam, i pewnie bym się tak złościła całą noc dopóki nie wyjął z kieszeni serduszka:)Ojej- pomyślałam:D hehe.. I się zapytał .. ale jakiś taki zrezygnowany!! a ja wtedy oszalałam, ale nie ze złości tylko ze szczęścia..:) Zeby nie popsuć wieczoru(jak dowiedziałam się o zamiarach wyjścia na tą górkę na sam koniec) zaproponowałam Re-play:) I było tak jak miało być:) I klęczał, i ja się śmiałam, i ludzie patrzeli,i było błoto i padało!!!Heeee ale wogóle mi to nie przeszkadzało:) Byłam najszczęsliwsza na tej górze i na całym świecie:) ehh:) A potem pojechaliśmy na nasze ulubione hamburgery z budki koło dworca:D i na naszego ulubionego Tymbarka:) Jeśli chodzi o kwiaty to były, były, rano, ale jeszcze nie wiedziałam, że z takiej okazji:)
Jak dla mnie to było barrrrrrdzo romantyczne:)
Się rozmarzyłam hee:)
Zacznę od tego że był to nerwowy dzień, bo coś tam coś tam... Nieważne. No więc po tym nerwowym dniu nastał wieczór, było ciemno, jechaliśmy autem, D. wywiózł mnie na taką górę na którą czasem jeździmy sobie popatrzeć - piękne widoczki. Zaznaczę, że oprócz tego że nerwowy, to na dodatek w ten deszczowy dzień, kazał mi wyjść z samochodu.. Skucha! Bo ja nie lubie deszczu- kręcą mi się włosy od niego:D Poza tym pełno błota! Nalegał, a ja się tylko bardziej zezłościłam, i pewnie bym się tak złościła całą noc dopóki nie wyjął z kieszeni serduszka:)Ojej- pomyślałam:D hehe.. I się zapytał .. ale jakiś taki zrezygnowany!! a ja wtedy oszalałam, ale nie ze złości tylko ze szczęścia..:) Zeby nie popsuć wieczoru(jak dowiedziałam się o zamiarach wyjścia na tą górkę na sam koniec) zaproponowałam Re-play:) I było tak jak miało być:) I klęczał, i ja się śmiałam, i ludzie patrzeli,i było błoto i padało!!!Heeee ale wogóle mi to nie przeszkadzało:) Byłam najszczęsliwsza na tej górze i na całym świecie:) ehh:) A potem pojechaliśmy na nasze ulubione hamburgery z budki koło dworca:D i na naszego ulubionego Tymbarka:) Jeśli chodzi o kwiaty to były, były, rano, ale jeszcze nie wiedziałam, że z takiej okazji:)
Jak dla mnie to było barrrrrrdzo romantyczne:)
Się rozmarzyłam hee:)
a moje zareczyny wygladaly tak
byly moie imieninki rano moj slawciu wstal i zlozyl mi zyczenia ale powiedzial ze prezent bedzie wieczorem :) byla to sobota i mielismy zaplanowane zwiedzanie wybrzeza morskiego do kolobrzegu (od dwoch tygodni mieszkalam w swinoujsciu i nie znalam jeszcze tych miejscowoasci) najpiew pojechalismy do miedzyzdrojow do zoberkow :) potem to miejscowosci letniskowych w jednej zjedlismy obiadek potem do kolobrzegu cudowny spacerek i potem koalcja w slicznej naprawde zapierajacej dech restauracyjce - moj kochany byl troszke zdenerwowany i czegos tam sie spodziewalam ale myslalam ze jeszcze nie teraz bo znalismy sie 8 miesiecy :) potem zaczelismy wracac do domku i moj slawciu powiedzial ze obejrzymy sobie zachod slonca w pieknym punkcie widokowym (dzien wczesniej ja bylam w pracy a slawek mial wolne i jak zapytalam sie co robil to powiedzial ze niedlugo sie dowiem - a on szukal jakiegos miejsca z pieknym widokiem i zjezdzil pol wybrzeza :) ) siedzielismy sobie wokolo pelno ludzi jak to w pieknym miejscu latem :) i powiedzial ze on zaraz wroci i mam sie tylkonie ogladac (wiecie co pomyslalam ze on poszedl sie zalatwic :)) gdy wrocil dostalam kwiatki (ogromy bukiet) z zyczeniami i myslalam ze to koniec a on powiedzial ze bardzo mnie kocha ze nie wyobraza sobie juz zycia ezemnie i mowil tak mowil kleczac i trzymajac pudelko z pierscionkiem ja powiedzialam tak :) i wtedy nie zwazajac na ludzi i dzieci :) calowialismy sie dlugo dlugo i namietnie a przez nastepne kilka godzin bylam w ogromnym, szoku mimo ze czegos tam sie spodziewalam :) potem gdy wracalam do samochodu nigdy nie zapomne wzroku jednej pani jak zobaczyla ze trzymam piekny bukiet kwatow i pudelko na pierscionek :) dziekuje kochanie
byly moie imieninki rano moj slawciu wstal i zlozyl mi zyczenia ale powiedzial ze prezent bedzie wieczorem :) byla to sobota i mielismy zaplanowane zwiedzanie wybrzeza morskiego do kolobrzegu (od dwoch tygodni mieszkalam w swinoujsciu i nie znalam jeszcze tych miejscowoasci) najpiew pojechalismy do miedzyzdrojow do zoberkow :) potem to miejscowosci letniskowych w jednej zjedlismy obiadek potem do kolobrzegu cudowny spacerek i potem koalcja w slicznej naprawde zapierajacej dech restauracyjce - moj kochany byl troszke zdenerwowany i czegos tam sie spodziewalam ale myslalam ze jeszcze nie teraz bo znalismy sie 8 miesiecy :) potem zaczelismy wracac do domku i moj slawciu powiedzial ze obejrzymy sobie zachod slonca w pieknym punkcie widokowym (dzien wczesniej ja bylam w pracy a slawek mial wolne i jak zapytalam sie co robil to powiedzial ze niedlugo sie dowiem - a on szukal jakiegos miejsca z pieknym widokiem i zjezdzil pol wybrzeza :) ) siedzielismy sobie wokolo pelno ludzi jak to w pieknym miejscu latem :) i powiedzial ze on zaraz wroci i mam sie tylkonie ogladac (wiecie co pomyslalam ze on poszedl sie zalatwic :)) gdy wrocil dostalam kwiatki (ogromy bukiet) z zyczeniami i myslalam ze to koniec a on powiedzial ze bardzo mnie kocha ze nie wyobraza sobie juz zycia ezemnie i mowil tak mowil kleczac i trzymajac pudelko z pierscionkiem ja powiedzialam tak :) i wtedy nie zwazajac na ludzi i dzieci :) calowialismy sie dlugo dlugo i namietnie a przez nastepne kilka godzin bylam w ogromnym, szoku mimo ze czegos tam sie spodziewalam :) potem gdy wracalam do samochodu nigdy nie zapomne wzroku jednej pani jak zobaczyla ze trzymam piekny bukiet kwatow i pudelko na pierscionek :) dziekuje kochanie








