Re: jak zrobić chrzciny i nie zbankrutować
też myślałam o grillu, ale nie mamy zupełnie gdzie go zrobić. myślałam nawet o samym My, rodzice chrzestni i Bąbel;) wtedy to możemy nawet pizzę zamówić ;) i dodatkowy plus by był, że Piotruś by...
rozwiń
też myślałam o grillu, ale nie mamy zupełnie gdzie go zrobić. myślałam nawet o samym My, rodzice chrzestni i Bąbel;) wtedy to możemy nawet pizzę zamówić ;) i dodatkowy plus by był, że Piotruś by nie skakał z rąk do rąk:) co myślicie o takim rozwiązaniu?bez dziadków i reszty zgromadzenia? może dziwnie.ale tak by mi najbardziej odpowiadało.i tak robię cudy niewidy, studiując dziennie(na szczęście już 2 dni w tygodniu) i opiekując się Pepiśkiem, a poruszany temat chrzcin doprowadza mnie do szewskiej pasji w głowie...;/
zobacz wątek