Odpowiadasz na:

Re: jechać czy nie jechać... oto jest pytanie ;)

mjakmama, delegacje są różne, bardzo różne. Mój mąż ma taką pracę, że zdarzają mu się wyjazdy służbowe. I jeśli jest to wyjazd "do roboty" - pracują do godziny 22, 23 to jedzie sam. Ale jak jedzie... rozwiń

mjakmama, delegacje są różne, bardzo różne. Mój mąż ma taką pracę, że zdarzają mu się wyjazdy służbowe. I jeśli jest to wyjazd "do roboty" - pracują do godziny 22, 23 to jedzie sam. Ale jak jedzie na konferencję, to zabieral mnie ze sobą. Zawsze powtarza, że nam się to opłaca, bo za niego ani za paliwo nie musimy płacić a zrobimy sobie wycieczkę. Z moich obserwacji i tego, co mówią znajomi wiem, że częściej takie wyjazdy nie sa jakimś ciężkim obowiązkiem, harówką a posiadają w sobie spory element odpoczynku, zabawy i relaksu. I zdecydowanie można delegację porównać do wycieczki; oczywiście nie zawsze ale często.
Mój mąż jest z tych, że nie chciałby jechać na wycieczkę z kumplami. Wypad wieczorem na piwo to owszem, jak najbardziej ale na wycieczkę wakacyjną nie pojechałby. Mówi, że z kumplami byłaby to strata czasu, bo wyobraża sobie, że każdy dzień byłby podobny - obijanie się, jedzenie i piwko (a to można robić w domu), że niby faceci tacy są. A jak jedziemy rodzinnie (ewentualnie ze znajomymi) to coś pozwiedzamy, zobaczymy, pojeździmy. I może rzeczywiście coś w tym jest, bo jak jedziemy ze znajomymi większa ekipa, to głównie babki opracowują jakiś plan, chociażby z dnia na dzień i wymyślają co zrobić, gdzie jechać, pójść.
Dlatego ja nie mam dylematu, czy męża bym puściła na wycieczkę z kumplami. Sama też wole jeździć z rodziną ale skoro mąż sam wymyslił mi prezent w postaci wycieczki i jeszcze się cieszył, że mi taki super prezent sprawił, to czemu miałabym nie jechać.

zobacz wątek
10 lat temu
~A.

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry