Widok
jeśli ktoś kocha swoje wiosło to odradzam
jestem bardzo niezadowolony z serwisu Broken Neck, oddałem swoją nową gitarę, w momencie gdy ją odbierałem zauważyłem na niej dość duże zarysowania więc powiedziałem żeby coś z tym zrobili, że jest to ich wina, pan oczywiście zdziwiony że klient obejrzał dokładnie swoja gitarę i że znalazł coś czego teoretycznie nie powinno być widać ponieważ było to trochę przy polerowane i było to widać dopiero gdy patrzyło się pod odpowiednim kątem. ok, przyjęli to był piątek. we wtorek zadzwoniłem zapytać czy moje wiosło jest już gotowe, otrzymałem potwierdzenie po czym dostałem telefon od tego pana, iż nastąpiło jakieś nieporozumienie, ponieważ firma ww zrobiła oględziny i stwierdzili że to ja porysowałem swoją gitarę i że pewno to nie oni. pojechałem więc, na miejscu pan dalej usiłował wmówić mi że ją zniszczyłem, a następnie jak mu tłumaczyłem że jest nowa. więc zostałem poinformowany że mnie w sklepie oszukali i dostałem porysowana gitarę. Ponieważ nie chciałem zapłacić i odebrać gitary, sprzedawca zaczął mi grozić, w tym momencie wyszedłem. a koleś wyszedł za mną i wystawił moją gitarę przed studio i poszedł, środek Gdyni i moja gitara nowa, zniszczona, na mrozie... odradzam!!!!!!!!!!!!!!!
Moja ocena
Broken Neck
kategoria: Naprawa instrumentów muzycznych
obsługa: -
jakość usług: -
asortyment: -
terminowość: -
przystępność cen: -
ocena ogólna: -
0.0
* maksymalna ocena 6
jak było naprawde...
Opisana historia jest bardzo okrojona i jednostronna, a że było przy niej więcej ludzi to przedstawię sytuację jeszcze raz.
Owszem, rysa była, ale nie była to jedyna rysa jaka była na tej gitarze. Było jej szczerze pisząc mnóstwo.
Po przyjściu klienta po swoją gitarę, wyraźnie w złym humorze, wskazał palcem na swój instrument oznajmiając nam "O, tu jest rysa". Będąc wyraźnie zaskoczonym oświadczono mu ,że oczywiście rysa zostanie usunięta lecz aby to zrobić będziemy musieli zdjąć struny gdyż rysa była właśnie pod strunami. Tu należy zaznaczyć ,ze struny były stare gdyż nie zlecono nam ich wymiany, a ściągnięcie i ponowne założenie tegoż kompletu groziło pozrywaniem ich na kluczach o czym klient został poinformowany. Klient słysząc to kazał nam wymienić w takim razie struny na nowe za darmo. Wyraźnie zaskoczeni postawą klienta, odpowiedzieliśmy mu ,że przyjmiemy gitarę i postaramy się zrobić tak aby był zadowolony.
Gitara została w studio więc postanowiliśmy przyjrzeć się rysie tym bardziej ,że wszystko wskazywało na to ,że nawet jeśli zdarzyło by nam się ją zrobić to bez ściągnięcia strun było by to niemożliwe.
Po obejrzeniu gitary okazało się ,że powierzchnia lakiernicza jest cała w rysach, a niska jakość instrumentu wskazywała na niedokładne wypolerowanie powierzchni w fabryce.
Przy odbiorze gitary klient został poinformowany o tym oraz poproszony o obejrzenie całego instrumentu. Na innej, prywatnej gitarze została zrobiona rysa w celu porównania rysy świeżej , a niedopolerowanej. Oczywiście moglibyśmy ją wypolerować oraz wymienić struny na nowe gdyż stare niewątpliwie popękały by. Niestety postawa klienta była niedopuszczalna, traktowanie pracowników pracowni jak idiotów, wyraźnie obrażalski ton gdy dowody na niemożliwość zrobienia przez nas rysy okazały się niepodważalne, nasyłanie swojej matki telefonicznie oraz karmienie nas kłamstwami o tym ,że "na gitarze tej grałem tylko raz, nago przed kąpielą", po jakimś czasie mówiąc "że gra on na gitarach w koszulach z metalowymi guzikami i że to jest argument na to ,że to my zrobiliśmy tą (jedną tylko) rysę".
Nie widząc możliwości na rozwiązanie tej sytuacji klient został poinformowany o tym ,że skoro jest niezadowolony to nie musi płacić. Otrzymaliśmy odpowiedź ,że nie odbierze on gitary. Poinformowaliśmy go ,ze nie może tak zrobić bo ma wtedy możliwość oskarżenia nas o kradzież, a z racji tego ,że po nią przyszedł to jako właściciel on jest za nią odpowiedzialny dlatego jeśli jej nie odbierze w pracowni to gitara zostanie wyniesiona w jego obecności gdy tylko wyjdzie na zewnątrz. I tak też się stało. Klient oczywiście zabrał gitarę rzucając pieniędzmi. Na szczęście nie daliśmy się wrobić w nieuczciwego klienta gdyż jego zachowanie sugerowało nam jego nieobliczalność.
Owszem, rysa była, ale nie była to jedyna rysa jaka była na tej gitarze. Było jej szczerze pisząc mnóstwo.
Po przyjściu klienta po swoją gitarę, wyraźnie w złym humorze, wskazał palcem na swój instrument oznajmiając nam "O, tu jest rysa". Będąc wyraźnie zaskoczonym oświadczono mu ,że oczywiście rysa zostanie usunięta lecz aby to zrobić będziemy musieli zdjąć struny gdyż rysa była właśnie pod strunami. Tu należy zaznaczyć ,ze struny były stare gdyż nie zlecono nam ich wymiany, a ściągnięcie i ponowne założenie tegoż kompletu groziło pozrywaniem ich na kluczach o czym klient został poinformowany. Klient słysząc to kazał nam wymienić w takim razie struny na nowe za darmo. Wyraźnie zaskoczeni postawą klienta, odpowiedzieliśmy mu ,że przyjmiemy gitarę i postaramy się zrobić tak aby był zadowolony.
Gitara została w studio więc postanowiliśmy przyjrzeć się rysie tym bardziej ,że wszystko wskazywało na to ,że nawet jeśli zdarzyło by nam się ją zrobić to bez ściągnięcia strun było by to niemożliwe.
Po obejrzeniu gitary okazało się ,że powierzchnia lakiernicza jest cała w rysach, a niska jakość instrumentu wskazywała na niedokładne wypolerowanie powierzchni w fabryce.
Przy odbiorze gitary klient został poinformowany o tym oraz poproszony o obejrzenie całego instrumentu. Na innej, prywatnej gitarze została zrobiona rysa w celu porównania rysy świeżej , a niedopolerowanej. Oczywiście moglibyśmy ją wypolerować oraz wymienić struny na nowe gdyż stare niewątpliwie popękały by. Niestety postawa klienta była niedopuszczalna, traktowanie pracowników pracowni jak idiotów, wyraźnie obrażalski ton gdy dowody na niemożliwość zrobienia przez nas rysy okazały się niepodważalne, nasyłanie swojej matki telefonicznie oraz karmienie nas kłamstwami o tym ,że "na gitarze tej grałem tylko raz, nago przed kąpielą", po jakimś czasie mówiąc "że gra on na gitarach w koszulach z metalowymi guzikami i że to jest argument na to ,że to my zrobiliśmy tą (jedną tylko) rysę".
Nie widząc możliwości na rozwiązanie tej sytuacji klient został poinformowany o tym ,że skoro jest niezadowolony to nie musi płacić. Otrzymaliśmy odpowiedź ,że nie odbierze on gitary. Poinformowaliśmy go ,ze nie może tak zrobić bo ma wtedy możliwość oskarżenia nas o kradzież, a z racji tego ,że po nią przyszedł to jako właściciel on jest za nią odpowiedzialny dlatego jeśli jej nie odbierze w pracowni to gitara zostanie wyniesiona w jego obecności gdy tylko wyjdzie na zewnątrz. I tak też się stało. Klient oczywiście zabrał gitarę rzucając pieniędzmi. Na szczęście nie daliśmy się wrobić w nieuczciwego klienta gdyż jego zachowanie sugerowało nam jego nieobliczalność.
Cwaniaków całe mnóstwo i szukają leszcza do odłowienia gdzie się tylko da. Kto pracuje w usługach, to wie o czym mowa... Ja z Brokenneck korzystam od lat i zawsze spotykam się z miłą obsługą i profesjonalnym nastawieniem fachowców tam świadczących usługi. Wożę tam oba swoje basowe instrumenty oraz gitary znajomych i nikt nie narzeka.