Widok
kochanki
Witam! Powiedzcie mi co to za "kobiety" ze ide do lozka z zajetym facetem, z rodzina, wiedzac ze ow facet ma problemy w zwiazku i im to nie przeszkadza w nawiazaniu romansu...chociaz zdaja sobie sprawe ze to tylko na chwile, ze jak klopoty sie skoncza to facet je i tak pusci kantem...zdaja sobie sprawe ze sa samotne, niemlode, i "pod ręką" i latwo je zbajerowac opowiadajac jakies nieszczesliwe historyjki...a pozniej "męczą???" faceta mailami, telefonami ( ze az trzeba aparat tel wylaczac?) zeby spedzal z nimi wieczory, weekendy, jadal z nimi sniadanka itp , a wiedza ze w domu czeka zona i dzieci przede wszystkim...czy one maja sumienie, czy maja szacunek do siebie, zeby zameczac takiego faceta o ciagle spotkania, wiedzac ze on nie chce sie spotykac , bo to tak na prawde chodzilo tylko o niezobowiazujace bzykanko.... daja sie kilka razy "bzyknac" bo sa pod reka, a czego one oczekuja?ze szczescie sie do nich usmiechnie w koncu?...jak mozna byc taka nachalna kobieta?jak mozna chciec zniszczyc komus zycie...jak mozna wydzwaniac do zony i pytac sie o niego? jaki trzeba miec tupet? skad sie takie kobiety biora?jakies zdesperowane, ktore niepotrafia znalezc sobie wolnego faceta tylko daja sie zlapac na jakies ckliwe historie...a potem nie jest im wstyd ze facet im mowi ze nie chce bo ....blebleble...naczytalam sie troche o tym i jak taka kobieta moze patrzec na siebie w lustrze ...ze kazdy facet mowi : jestes wspaniala i cudowna , zostanmy przyjaciolmi, ale musze ratowac rodzine itp...? czy to nie zalosne cos takiego uslyszec? ja tego nie rozumiem bo nie dalabym sie tak zeszmacic...ale co czuja "takie kobiety" wlazac z butami, z premedytacja w czyjes zycie...? nie rozumiem..mialy nadzieje na cos wiecej, meczyly sentymentalnym bzdetami, marzyly sobie o wspolnym zyciu, mieszkaniu razem itp ...a tu co? zalosne...a moze maja jeszcze nadzieje, czytalam ze umartwiaja sie "takie"nad tym facetem i swiecie wierza ze gdyby nie rodzina to bylby z nia, szczesliwy, a tak to musi sie meczyc...a nie mysla o tym ze ze facet po poprostu boi sie ze w ferworze zlosci poleci taka do zony i o wszystkim opowie...boze jakie to tragiczne...skad sie biora takie kobiety...??? o czym one mysla??
a myślisz, że Ci wszyscy faceci tak od początku są szczerzy i mówią, że są zajęci? Bardzo często też mówią że są żonaci, ale że to już koniec ich małżeństwa, dając tym nadzieję kobiecie. Ogólnie uważam, że tak jak zapewne we wszystkim, wina leży po środku. Nie byłoby kochanek, gdyby nie było chętnych facetów.
Raczej nie. korzystając z okazji mam prosbe
Proszę o wypełnienie ankiety która będzie pomocna przy pisaniu pracy
magisterskiej do której potrzeba około 50 ankiet. Badanie zostanie zamknięte
dnia 10.02.2010. Ankieta znajduje się w poniższym linku, jeśli to
możliwe proszę o przesłanie linku innym osobą. Z góry dziękuję za
wypełnienie ankiety.
http://webankieta.pl/ankieta/w1hpvthc3leo
Proszę o wypełnienie ankiety która będzie pomocna przy pisaniu pracy
magisterskiej do której potrzeba około 50 ankiet. Badanie zostanie zamknięte
dnia 10.02.2010. Ankieta znajduje się w poniższym linku, jeśli to
możliwe proszę o przesłanie linku innym osobą. Z góry dziękuję za
wypełnienie ankiety.
http://webankieta.pl/ankieta/w1hpvthc3leo
Ja też się czsami zastanawiam jak jedna kobieta może zrobić drugiej coś takiego.
Zastanawiam się też jak mąż może zrobić coś takiego żonie.
Zastanawiam się również jak żona może mu to wybaczyć.
Pytań jest wiele i wiele odpowiedzi.
Fakt jest taki, że jesteśmy zwierzętami i często kierujemy się instynktem a nie rozumem. A w tej sytuacji wszyscy jesteście winni. Wszyscy bez wyjątków (zaznaczam, że dzieci w to nie miaszam, piszę tylko o relacji żona - mąż- kochanka/i).
Związek to skomplikowana konstrukcja nad którą trzeba cały czas pracować.
Zastanawiam się też jak mąż może zrobić coś takiego żonie.
Zastanawiam się również jak żona może mu to wybaczyć.
Pytań jest wiele i wiele odpowiedzi.
Fakt jest taki, że jesteśmy zwierzętami i często kierujemy się instynktem a nie rozumem. A w tej sytuacji wszyscy jesteście winni. Wszyscy bez wyjątków (zaznaczam, że dzieci w to nie miaszam, piszę tylko o relacji żona - mąż- kochanka/i).
Związek to skomplikowana konstrukcja nad którą trzeba cały czas pracować.
No cóż, kobieta,która zna swoją wartość na pewno nie zdecydowała by się na bycie tą trzecią, tą obok, tą co jakiś czas, tą na kilka razy- jak piszesz. Ja nie byłam pewna siebie, byłam samotna, nie umiałam nawiązać kontaktów z mężczyznami, a on był moim przyjacielem i to wykorzystał.
Ja bylam "taką kobietą" jak piszesz i żle się z tym czuję do dziś i to ja byłam pokrzywdzona w tym całym mezaliansie. Zakochałam się w żonatym mężczyźnie, w wieloletnim przyjacielu,uwierzyłam, że z nią to już koniec, że już nic nie znaczy dla niego, że to ja jestem jego światem, przyjaciółką, powierniczką i że mną planuje swoją przyszłość.
A skończyło się tak , że oni są razem, szczęśliwi, a podobno ich miłość już dawno wygasła i nic ich już miało nie łączyć,
a ja-?wtedy tak , myślałam, że zmieni się moje zycie, że znalazłam kogoś dla kogo mogę żyć i nie obchodziło mnie że jest żonaty,a teraz wiem, że zostałam wykorzystana, oszukana, omamiona, tym bardziej, że wiem, że spotykał się ze mną, bo chciał się odegrać na żonie, która go zdradziła. Czy o to ci chodziło, pisząc , że kochanki są pod ręką?ja byłam jego przyjaciółką od młodych lat, więc tak, byłam na wyciagnięcie ręki.
Naplułabym mu w twarz teraz, jak juz to wszystko wiem i zrozumiałam to po czasie , ale długo targały mną uczucia do niego, nawet jak mi powiedział, że wybiera ją, syna, rodzinę , a my możemy zostać przyjacółmi jak do tej pory.
Wiem, że żeby facet zostawił swoją rodzine, kochanka musiałaby być wyjątkową kobietą, a ja taką wyjątkową nie byłam niestety-i swoje musiałam przecierpieć i nie powtórzę tego błędu już nigdy, chociażbym miała zostać sama do końca życia.
Ale czy coś czułam w stosunku do jego żony i dziecka- nic, zupełnie mnie to nie obchodziło, co oni mogą czuć i że moge zniszczyć ich rodzinę. I nie myślałam o niej, chociaż ją znałam, tylko o sobie i swoim szczęściu. Ale nie sądziłam ,że on mnie tak upokorzy i wróci do niej.
Bo tak na prawde nie wrócił tylko do synka, żeby nie niszczyć mu życia, ale przede wszystkim do żony. I tak sobie czasem myślę, że gdyby jej nie kochał, to by teraz na pewno był ze mną. I wiem, że byłam głupia, że w ogóle słuchałam, i jak mogłam uwierzyć w te wszytkie bzdury, które płyneły z jego ust ,przecież to takie typowe.
I tak masz rację zostałam upokorzona, upodlona i nie mogłam spojrzeć sobie prosto w twarz, ale bardziej boli, że jak się czasem spotykamy, on rozmawia ze mną, jakby nigdy nic między nami się nie zdarzyło, jakby to był nic nie znaczący incydent, żartuje, flirtuje ze mną, tak jakby to co kiedyś mi mówił nic nie znaczyło.
I jeszcze oczekuje odemnie, żebym tak jak kiedys była jego przyjaciółka. Faceci to dranie i oszuści i nie warto im wierzyć. Z ich ust płyna same kłamstwa.Niestety.
Ja bylam "taką kobietą" jak piszesz i żle się z tym czuję do dziś i to ja byłam pokrzywdzona w tym całym mezaliansie. Zakochałam się w żonatym mężczyźnie, w wieloletnim przyjacielu,uwierzyłam, że z nią to już koniec, że już nic nie znaczy dla niego, że to ja jestem jego światem, przyjaciółką, powierniczką i że mną planuje swoją przyszłość.
A skończyło się tak , że oni są razem, szczęśliwi, a podobno ich miłość już dawno wygasła i nic ich już miało nie łączyć,
a ja-?wtedy tak , myślałam, że zmieni się moje zycie, że znalazłam kogoś dla kogo mogę żyć i nie obchodziło mnie że jest żonaty,a teraz wiem, że zostałam wykorzystana, oszukana, omamiona, tym bardziej, że wiem, że spotykał się ze mną, bo chciał się odegrać na żonie, która go zdradziła. Czy o to ci chodziło, pisząc , że kochanki są pod ręką?ja byłam jego przyjaciółką od młodych lat, więc tak, byłam na wyciagnięcie ręki.
Naplułabym mu w twarz teraz, jak juz to wszystko wiem i zrozumiałam to po czasie , ale długo targały mną uczucia do niego, nawet jak mi powiedział, że wybiera ją, syna, rodzinę , a my możemy zostać przyjacółmi jak do tej pory.
Wiem, że żeby facet zostawił swoją rodzine, kochanka musiałaby być wyjątkową kobietą, a ja taką wyjątkową nie byłam niestety-i swoje musiałam przecierpieć i nie powtórzę tego błędu już nigdy, chociażbym miała zostać sama do końca życia.
Ale czy coś czułam w stosunku do jego żony i dziecka- nic, zupełnie mnie to nie obchodziło, co oni mogą czuć i że moge zniszczyć ich rodzinę. I nie myślałam o niej, chociaż ją znałam, tylko o sobie i swoim szczęściu. Ale nie sądziłam ,że on mnie tak upokorzy i wróci do niej.
Bo tak na prawde nie wrócił tylko do synka, żeby nie niszczyć mu życia, ale przede wszystkim do żony. I tak sobie czasem myślę, że gdyby jej nie kochał, to by teraz na pewno był ze mną. I wiem, że byłam głupia, że w ogóle słuchałam, i jak mogłam uwierzyć w te wszytkie bzdury, które płyneły z jego ust ,przecież to takie typowe.
I tak masz rację zostałam upokorzona, upodlona i nie mogłam spojrzeć sobie prosto w twarz, ale bardziej boli, że jak się czasem spotykamy, on rozmawia ze mną, jakby nigdy nic między nami się nie zdarzyło, jakby to był nic nie znaczący incydent, żartuje, flirtuje ze mną, tak jakby to co kiedyś mi mówił nic nie znaczyło.
I jeszcze oczekuje odemnie, żebym tak jak kiedys była jego przyjaciółka. Faceci to dranie i oszuści i nie warto im wierzyć. Z ich ust płyna same kłamstwa.Niestety.
Psychika kobiety zdecydowanie różni się od psychiki mężczyzny. Ale ja nie o tym bo to oczywiste i wszyscy to wiedzą.
Pytam się was: dlaczego im na to pozwalacie? Kopnać w dupę drania, niech sobie szuka innej frajerki. A co to bez faceta nie można żyć? Można! I to jeszcze jak!
Pozdrawiam wszystkie odważne kobiety!
Pytam się was: dlaczego im na to pozwalacie? Kopnać w dupę drania, niech sobie szuka innej frajerki. A co to bez faceta nie można żyć? Można! I to jeszcze jak!
Pozdrawiam wszystkie odważne kobiety!
minimini akurat podałas przykład jakijs nachalnej baby ktora pewnie sie poprostu najzwyczajniej w swiecie zakochała. ale czemu pisac od razu ze kobieta sie zeszmaciła?? nie rozumiem. Kazdy ma wolna wole. Wiadome jest nie od dzis ze jesli facet nie dostaje czegos w domu pojdzie szukac gdzie indziej. Tylko ja akurat nie wierze w instytucje małzenstwa. Człowiek nie jest stworzony do zycia w monogamii. Oczywiscie nie chodzi mi o to ze zdradzanie jest super czy bycie kochanka jest super i trzeba to robic.Tylko uwazam ze jesli w zwiazku wszystko układa sie dobrze to zadna ze stron nie bedzie szukac czegos poza nim. Tu raczej nie ma winnych sa tylko ofiary.
Kobieto‼ co tu za bzdury wypisujesz‼ gdybyś odrobinę się szanowala to z tej samotności zalogowałabyś się na portalu rsndkowym.nie zależnie czy przyjaciółka od pieluchy czy tak jak Ty od d..dawania.jak sama napisałaś nie obchodzilo Cię to co czuje jego zona że wogole ja ma tym bardziej że niszczysz dzieciństwo ich dziecka‼ to wybacz ale na spluniecie nie zasługujesz..skoro egoistyczne wiedząc pozwoliłaś sobie na licealne zakochanie się w kimś kto już miał rodzinę.gardzę takimi..bo poszkodowaną to będziesz jak w końcu Tobie któraś rozwali dom i rodzinę.wtedy pojmiesz w tej pustej mózgownicy co sama zrobilas‼
Znam byle juz malzenstwo, ktore nie wierze, ze przetrwalo prawie 20 lat. Duzo czasu by zajelo opisywanie ich historii od poczatku. Postaram sie wycisnac soki i przelac tu cala esencje. Ona atrakcyjna, on przystojny. Oboje osoby publicznie znane w swoim miescie. Ona nawet jak byla trzezwa byla agresywna i tyranem, bila go i mimo, ze wiekszy od niej dawal sie zrzucac ze schodow. On spokojny ciapcius, lubiany i uczynny zupelnie nie pasowal do niej charakterem. Chciala go urobic na swoje podobienstwo. Nie udalo sie jej to. Pewnego dnia poszla dalej... znalazla sobie kochanka, zonatego faceta. Trwalo to prawie 2 lata. Potem byl 2 gi. Z tym drugim jawnie przy mezu i dzieciach ukladala plany przyszlosciowe. Postanowila odejsc od meza, ale ten 2gi poznal co z niej za ziolko i zostawil ja. Maz jednak po 3 latach doprawiania mu rogow i traktowania ponizajacego nie chcial juz kontynuowac tej porazki malzenskiej i odszedl od niej. Byl tak zdesperpwany, ze gdyby tego nie zrobil skonczylby z soba. I to sie zoneczce nie spodobalo. To jej do tej pory przeciez wolno bylo wszystko. Sa 2 lata po rozwodzie, a ona na odleglosc nadal probuje z jego zycia pieklo czynic, mimo, ze ma kolejnego faceta. Przez nia stracil prace. Ex meza wini za niepowodzenie malzenstwa i za rozbicie rodziny. Zapomniec mu o sobie nie daje. Na marginesie, maz jej nigdy nie zdradzil. Jak widzicie, kobiety tez wiele zlego potrafia. Dodam, ze nie ja jestem tym facetem, ale dobrze tego czlowieka znam. Normalnie zal i litosc wzbudza.
I ja sie pytam jaka trzeba byc kobieta zeby sobie pozwolic na to, ze maz szuka szczescia na boku. Jak trzeba byc nieuwazna???
I jakim trzeba byc fecetem, zeby przy najmniejszym wyboju na wspolnej drodze zycia skakac w bok.
To sa prawdziwe zbrodnie w zwiazku, a nie "kochanki" czy "kochankowie". Oni sie sami z siebie nie pojawiaja, cos doprowadza do tego ze sie ich szuka... Jak sie ogrodek wspolnego zycia pielegnuje i podlewa, to zadne chwasty sie na nim nie pojawia...
I jakim trzeba byc fecetem, zeby przy najmniejszym wyboju na wspolnej drodze zycia skakac w bok.
To sa prawdziwe zbrodnie w zwiazku, a nie "kochanki" czy "kochankowie". Oni sie sami z siebie nie pojawiaja, cos doprowadza do tego ze sie ich szuka... Jak sie ogrodek wspolnego zycia pielegnuje i podlewa, to zadne chwasty sie na nim nie pojawia...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Oczywiście, że w każdym związku pojawiają się problemy, czasami udaje się je rozwiązać szybko, czasami się przeciągaja w nieskończoność, czasami nachodzi któregos z małzonków ochota na ucieczke, na na oderwanie sie od rzeczywistości, tak to prawda, czasami jak żyjesz z kimś wiele lat , masz ochotę się od tego kogos uwolnić choć na chwile, tym bardziej, jesli właśnie między wami są jakieś nieporozumienia, których nie potraficie rozwiązać w danym momencie. To prawda różne sytuacje sie zdarzają i każdy w złości, w frustracji, we wściekłości, z niemocy może popełnic taki błąd. Jest to tym bardziej łatwe, jeśli obok, gdzieś w poblizu znajduje się osoba, którą się zna, a która chętnie wysłucha problemów, która się wydaje zupełną odmiennościa współmałżonka, i wtedy upsss... ucieczka od rzeczywistości staje sie realna...jeśli ta osoba jeszcze wykazuje chęci nawiązania romansu i nie ma jakichkolwiek oporów...proszę bardzo zdrada gotowa...a teraz wyobraźmy sobie sytuacje , ze ta osoba mówi ..NIE..najprawdopodobniej tej zdrady by nie bylo, bo tak na prawde nikomu ne chce się specjalnie szukać pierwszego lepszego do zdrady...korzysta się z tego co jest..wielu zdrad by nie bylo , gdyby pod ręką nie pojawiła się chetna koleżanka lub chętny kolega...niestety...chwilowe emocje, chwilowe oderwanie od problemów itp , a później niestety kac moralny...ogromny i niewyobrażalny kac moralny...a co myśl taka osoba zgadzając się na romans z mężatką/zonatym? Kurcze nie wiem... w kazdym razie nie ma chyba tak na prawde nadziei, że to na powaznie i na zawsze:)? chyba tylko żyje złudzeniami, że mogło by być...
Nie ulegajmy emocjom... przewidujmy zagrozenia... uciekajmy od pokus.... nie bawmy sie uczuciami innych.... i nie wlazmy im z buciorami w zycie rozbijajac rodziny.... Mozna mnozyc te slowa, najwazniejsze jest w zyciu nie krzywdzic innych i siebie samych. "Pamietaj synku zeby nikt w zyciu przez Ciebie nie plakal". Kobiety tez powinny o tym pamietac!
Szkoda mi Twojego meza, Madzia. Widac po Twoim poscie, ze nie masz do niego ani grama szacunku. William Wharton napisal kiedys, ze "Miłość to pomieszanie podziwu, szacunku i namiętności.". Jak mi sie wydaje na podstawie Twojego posta, Ty o milosci nie masz zielonego pojecia!
Ja w swoim zyciu duzo glopot zrobilam, zranilam wiele osob... Tez mi sie wydawalo, ze to takie pasjonujace byc taka niezalezna, pania wlasnego serca, wyrachowana w kontaktach z facetami... Z perspektywy czasu i doswiadczen dojszlam do wniosku, ze uczciwosc i szczerosc jest w zwiazku najwazniejsza. Dlatego wierze, ze ja i moj maz zawsze bedziemy razem, zawsze wierni, uczciwi i kochajacy...
Ja w swoim zyciu duzo glopot zrobilam, zranilam wiele osob... Tez mi sie wydawalo, ze to takie pasjonujace byc taka niezalezna, pania wlasnego serca, wyrachowana w kontaktach z facetami... Z perspektywy czasu i doswiadczen dojszlam do wniosku, ze uczciwosc i szczerosc jest w zwiazku najwazniejsza. Dlatego wierze, ze ja i moj maz zawsze bedziemy razem, zawsze wierni, uczciwi i kochajacy...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
też byłam kochanką...prawie dwa lata. zostawił mnie,bo żona się dowiedziała...taki schemat.Czy żałuję? Tak.Ale tego,że się skończyło. Tak cudownego sexu nie przeżyłam z żadnym facetem. i raczej nie przeżyję.Gdybym wiedziała jak to się skończy czy zdecydowałabym się na to?Nie.Nie mam wyrzutów sumienia w stosunku do żony czy ich dorosłego syna. Poprostu za bardzo bolał koniec naszej "miłości".Tęsknię.Bardzo. To zabawne,że kiedy żona dowiaduje się o romansie męża,zawsze wini kochankę...pewnie tak jest najłatwiej.Całe nasze społeczeństwo myśli podobnie. A może warto w takiej sytuacji dostrzec cos więcej. przecież siłą go do tego łóżka nie zaciągnęłam. Skoro kocha żonę to dlaczego poszedł w tango ze mną?dlaczego żona nie reagowała gdy wracał coraz później do domu? a może bylo jej tak wygodnie? Nie osądzajcie,a nie będziecie osądzeni. Pozdrawiam
Popieram cię słoneczko... winę ponosi także żona, która z akceptacją i milczeniem przywala mężowi mieć kochankę, która w chwilach trudnych w związku nie umiała zatrzymać męża przy sobie... Moim zdaniem wina leży główie w relacji mąż-żona, kochanka jest w znacznie mniejszym stopniu winna. Jeśli facet chce mieć kochankę, bo źle mu z żoną, to sobie ją znajdzie i odwrotnie... Szkoda tylko, że ludzie nie umieją pielęgnować tego uczucia, które ich prowadziło do Ołtarza...
Ja winiłabym swojego męża a nie jakąś obcą babkę.To on przyrzekał mi na dobre i na złe,w zdrowiu i w chorobie...Poza tym pamiętajcie że faceci często robią z siebie nieszczęśliwych w związku i obiecują rozwód tylko żeby pozyskać kochankę-z tych właśnie powodów nie winiłabym kobiety.Jaką macie pewność co on jej naopowiadał??
Brzydzę sie zdradą i nie umiałabym wybaczyc...
Brzydzę sie zdradą i nie umiałabym wybaczyc...
A ja mysle, ze czesto wine z zdrade meza ponosza i zona i maz po rowno... Czesto po slubie (zwlaszcza jak juz pojawia sie dzieci) kobiety przestaja sie starac, pielegnowac zwiazek... wydaje im sie ze dzieci sa gwarancja scementowania zwiazku na zawsze. A przeciez wszyscy potrzebujemy odrobiny uwagi... Jak facet nie moze jej znalez u swojej zony to i nic dziewnego ze szuka gdzie indziej... Zwiazek to ciezka praca, a skok w bok jest baaaardzo latwy....
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Śmiać mi się chce z tych obietnic małżeńskich. Taka jest regułka od iluś tam lat i wszyscy ją bezmyślnie powtarzają. Czy ktoś się nad tym zastanawia? Nie - ślub to ślub, trzeba swoje odbębnić i gotowe. A to co się dzieje później to inna sprawa. Nie można przewidzieć przyszłości i powiedzieć komuś, że się będzie go zawsze kochało, albo że się go nigdy nie zdradzi.
Czemu są rozwody? - bo ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, co przysięgają (więszkość tylko "na dobre"), bo rośnie nam pokolenie egoistów, którzy są nastawieni na przyjemność i branie ("chcę Cię za męża, bo mi przy Tobie dobrze"), część ludzi bierze motylki w brzuchu za miłość, inni nie mają w sobie zdolności do przebaczania, mnóstwo jst osób zapracowanych, które nawet nie zauważają, że małżeństwo im się rozpada, dużo osób z lenistwa nie "bawi" się w ratowanie małżeństwa, bo ludzie ze sobą nie rozmawiają, nie mówią co ich boli, jakie mają potrzeby, rozczarowanie i gorycz chowają w sobie, a to miłość uśmierca... I jest jeszcze milion innych przyczyn...
[url=www.nawieszaczku.pl][/url]
Droga, 60-cio latka, ja uwazam, ze pokoleniu moich rodzicow zylo sie zdecydowanie latwiej niz mojemu. O cala mase rzeczy, z ktorymi my musimy sie borykac w wielkich trudach, Wasze pokolenie w ogole nie musialo sie martwic. Ja nie twierdze, ze poprzedni ustroj ludzi rozpieszczal i ze w jakikolwiek sposob byl dobry dla kogokolwiek... Ale umowmy sie przez to ze nie bylo perspektyw, o wielu rzeczach nie musieliscie nawet myslec.
I nie z powodu pewnosci siebie, ale z powodow wyzej wymienionych uwazam, ze wiem o zyciu byc moze wiecej niz niejedna 60-cio latka. Bo tak jak wiele osob z mojego pokolenia, musialam zarobic na swoje studia oraz nauke jezykow poswiecic mase czasu, zdrowia i energii zeby dorobic sie jako takiej kariery, mieszkania, samochodu... I wielu z nas boryka sie bez konca z kredytami, rachunkami i rosnacymi kosztami utrzymania... takiej szkoly zycia wieksza czesc pokolenia moich rodzicow, w mlodosci przechodzic nie musiala.
I nie z powodu pewnosci siebie, ale z powodow wyzej wymienionych uwazam, ze wiem o zyciu byc moze wiecej niz niejedna 60-cio latka. Bo tak jak wiele osob z mojego pokolenia, musialam zarobic na swoje studia oraz nauke jezykow poswiecic mase czasu, zdrowia i energii zeby dorobic sie jako takiej kariery, mieszkania, samochodu... I wielu z nas boryka sie bez konca z kredytami, rachunkami i rosnacymi kosztami utrzymania... takiej szkoly zycia wieksza czesc pokolenia moich rodzicow, w mlodosci przechodzic nie musiala.
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
cholera nadal boli. Tęsknię.Chyba mocno ''pracuje''nad naprawą swego małżeństwa,bo wyjechali razem do Krakowa. ONA miała tam jakieś szkolenia. ''Nie widziałam Cię od miesiąca. i nic. jestem może bledsza. trochę śpiąca. trochę bardziej milcząca. lecz widać można żyć bez powietrza... nie złożył mi życzeń na urodziny. czekałam. ''nie kontaktuj się ze mną nigdy więcej,nie dzwoń.żadnych sms-ów,KOCHAM ŻONĘ...'' tych słów nie zapomnę nigdy. czułam ogromny żal i upokorzenie. dobrze mi tak? ok. ale jak przez dwa lata słyszysz,że ''jesteś najpiękniejsza,najukochańsza,jedyna,najdroższa,kocham cię aniołku,myśl o mnie słoneczko,powiedz słowo a odejdę od żony... '' może gdybym powiedziała odejdź...dziś już za późno. żałuję...
Co Ty mowisz?? "Pokolenie powojenne nie musialo sie o nic martwic" ??? Co Ty w ogole wiesz jak bylo? Musielismy sie zatroszczyc o wiele wiecej rzeczy niz obecne pokolenie. To co dla Was jest teraz tak proste ze wrecz niezauwazalne, bezproblemowe w latach 1945-1989 bylo wielkim problemem: Kupno miesa, owocow tropikalnych, slodyczy, cukru, beznyny, itp., itd... mozna by wymieniac. Z mieszkaniem tez nie bylo latwo, zeby je uzyskac... Teraz to wystarczy miec pieniadze (a na mieszkanie nawet wzaisc kredyt) i masz prawie wszystko co potrzeba do zycia w luksusach. Jesli w Polsce jest nawet z tym problem to mozna zawsze popracowac za granica przez kilka lat, zeby zarobic na spore mieszkanie lub dom... Moj siostrzeniec wlasnie kupuje dom w Polsce, a pracuja w Angli dopiero 3 lata... Granice sa otwarte, samoloty tanie, macie komputery, internet i jest o wiele, wiele latwiej ...
A czy to nie jest tak, że kiedyś ludzie ze sobą więcej rozmawiali, częściej się odwiedzali. Po prostu byli bliżej i gdzieś ten trud w zdobywaniu czegokolwiek ich bardziej integrował.
Obecnie jest wiele ułatwień, większy dostęp do tak na prawdę wszystkiego. Ale ludzie nie mają dla siebie czasu, są sobie obcy.
Obecnie jest wiele ułatwień, większy dostęp do tak na prawdę wszystkiego. Ale ludzie nie mają dla siebie czasu, są sobie obcy.
Droga, 60-cio latka! Widze, ze nie doczytalas mojej wypowiedzi, tylko zupelnie niepotrzebnie od razu sie unioslas blednie wyciagnietymi wnioskami. Nie napisalam, ze o NIC sie nie musieliscie matwic, tylko "O cala mase rzeczy, z ktorymi my musimy sie borykac w wielkich trudach, Wasze pokolenie w ogole nie musialo sie martwic".... Napisalam tez: "Ja nie twierdze, ze poprzedni ustroj ludzi rozpieszczal i ze w jakikolwiek sposob byl dobry dla kogokolwiek..." no ale tego pewnie juz w swoim uniesieniu zupelnie nie zauwazylas. Co do dostepnosci towarow w sklepie, to rzeczywiscie utrudnienie, trzeba bylo wystac swoje w kolejkach (pamietam, bo sama stalam z rodzicami nie raz), ale przydzial byl, sie nalezalo, sie dostalo... Bez przesady, nikt glodny nie chodzil. W przeciwienstwie do czasow obecnych. Piszesz, ze nam jest tak latwo, bo wszystko jest dostepne, wszystko to kwestia pieniedzy. Ale my musimy ciezko na kazdy ten grosz zapracowac od najmlodszych lat. Nam nikt mieszkania "z przydzialu" nie dal, tylko (bardzo czesto) musimy je w trudach splacac. A ile jest takich rodzin, ktorych nie stac na kupno wlasnego kata, bo zarobki za niskie, nie ma zdolnosci kredytowych... A ceny nieruchomosci ciagle ida w gore. Takich problemow, Moja Droga pokolenie powojenne nie mialo. Nie musialas zarobic sobie na studia, zeby miec jakakolwiek szanse na kariere... I ten Twoj przyklad z praca za granica... Ja uwazam, ze nie ma nic wspanialego w tym, ze obecna sytuacja gospodarcza w Polsce zmusza wielu mlodych ludzi do emigracji. Czasto sa z tym zwiazane bardzo tragiczne historie - oposzczone dzici, rozbite malzenstwa... Twoje pokolenie nie musialo sie martwic o prace, o place, o mieszkania, itp... Takie powiedzenie mi sie przypomnialo: "czy sie stoi czy sie lezy dwa tysiace sie nalezy...". Niestety w obecnych czasach na te dwa tysiace trzeba sie niezle napocic... jesli oczywiscie ma sie tyle szczescia, ze ma sie prace i szanse zeby je zarobic.
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Dla kogo było lepiej dla tego było lepiej.
Moja babcia musiała się ukrywać bo miała za dobre pochodzenie.
nie mogła studiować, ani podjąć żadnej ambitnej pracy.
Moim zdaniem my mamy lepiej. Nikt nas nie dyskryminuje. Masz ochotę iść na studia to idziesz. Możemy robić co chcemy, a możliwości jest bez liku.
Żyje mi się zdecydowanie lepiej niż mojej babci, która w życiu nie mogła się niczego dorobić.
Teraz wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Tylko trzeba chcieć i dążyć do realizacji zamierzonych celów.
Moja babcia musiała się ukrywać bo miała za dobre pochodzenie.
nie mogła studiować, ani podjąć żadnej ambitnej pracy.
Moim zdaniem my mamy lepiej. Nikt nas nie dyskryminuje. Masz ochotę iść na studia to idziesz. Możemy robić co chcemy, a możliwości jest bez liku.
Żyje mi się zdecydowanie lepiej niż mojej babci, która w życiu nie mogła się niczego dorobić.
Teraz wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Tylko trzeba chcieć i dążyć do realizacji zamierzonych celów.
Dokladnie Sandra. Uwazam, ze ten kto ma takie problemy w dzisiejszym Swiecie i rzeczywistosci to wlasnie za duzo o zyciu nie wie. Mieszkania na kredyt lepiej nie kupowac, ale wziasc sie w garsc i zarobic na nie przez kilka lat. Jest wiele mozliwosci dzisaj.
O wiele lepiej niz potem plakac, ze nie ma sie za co splacac raty. Ci wlasnie "kredyciarze" podbijaja ceny nieruchomosci. Gdyby kredytow nie bylo mieszkania bylyby duzo tansze.
"Kredyciarze" mysla, ze jak tylko dostana kredyt to juz sa "ustawieni" i w ogole "rzadza". Dopiero zycie musi im pokazac, ze mieszkaja nie w swoim mieszkaniu dopoki nie splaca ostatniej raty... Tymczasem jak podliczy sie odsetki + cena to po 30tu latach zaplacicie w sumie ... 3 razy wiecej...
Co Wy wiecie o zyciu "kredyciarze" 30-latkowie??
O wiele lepiej niz potem plakac, ze nie ma sie za co splacac raty. Ci wlasnie "kredyciarze" podbijaja ceny nieruchomosci. Gdyby kredytow nie bylo mieszkania bylyby duzo tansze.
"Kredyciarze" mysla, ze jak tylko dostana kredyt to juz sa "ustawieni" i w ogole "rzadza". Dopiero zycie musi im pokazac, ze mieszkaja nie w swoim mieszkaniu dopoki nie splaca ostatniej raty... Tymczasem jak podliczy sie odsetki + cena to po 30tu latach zaplacicie w sumie ... 3 razy wiecej...
Co Wy wiecie o zyciu "kredyciarze" 30-latkowie??
Droga 60-cio latko! Niestety bardzo malo jest osob, ktore maja jakakolwiek szanse na kupno mieszkania za gotowke. Takie sa realia - zyje sie z dnia na dzien, malo kto majac rodzine jest w stanie cokolwiek odlozyc. Uwazam, ze bardzo lekcewazacym jest z Twojej strony nazywanie osob, dla ktorych jedyna szansa na wlasne lokum jest pozyczka "kredyciarzami" co to napedzaja rynek... Z ekonomia tez widze jestes na bakier. Ale mniejsza o to. Ja sie nie wypowiadam na temat pokolenia naszych dziadkow zyjacych podczas okupacji - raczej nie da sie tego porownywac z dzisiejsza Polska. Ale z cala odpowiedzialnoscia uwazam, ze naszym rodzicom, drogim szesciesieciolatkom zylo sie latwiej i jak widac po wypowiedziach mojej poprzedniczki pojecia nie macie czym naprawde zycie w dzisiejszych realiach smierdzi...
Acha a propos Twojej wypowiedzi "Co Wy wiecie o zyciu "kredyciarze" 30-latkowie??" - mam wrazenie ze pijesz do mnie... Otoz nie mam kredytow (mimo, ze jestem wlascicielka 4 nieruchomosci), zyje mi sie bardzo wygodnie i dosc dostatnio. Pracuje na swoje wygodne zycie od 13 lat, a mam dopiero 31. Duzo zdrowia, czasu i wyrzeczen mnie kosztowalo zeby osiagnac wszystko co osiagnelam i uwierz mi, nie bylo latwo. Wiec nie mow mi, ze nasze pokolenie ma wszystko podane na tacy i wszystko jest "tylko" kwestia pieniedzy, bo tym samym dowodzisz jak malo, mimo swoich 60 lat, wiesz o zyciu.
Acha a propos Twojej wypowiedzi "Co Wy wiecie o zyciu "kredyciarze" 30-latkowie??" - mam wrazenie ze pijesz do mnie... Otoz nie mam kredytow (mimo, ze jestem wlascicielka 4 nieruchomosci), zyje mi sie bardzo wygodnie i dosc dostatnio. Pracuje na swoje wygodne zycie od 13 lat, a mam dopiero 31. Duzo zdrowia, czasu i wyrzeczen mnie kosztowalo zeby osiagnac wszystko co osiagnelam i uwierz mi, nie bylo latwo. Wiec nie mow mi, ze nasze pokolenie ma wszystko podane na tacy i wszystko jest "tylko" kwestia pieniedzy, bo tym samym dowodzisz jak malo, mimo swoich 60 lat, wiesz o zyciu.
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Posiadasz 4 nieruchomości bez kredytu tzn. że nieźle sobie radzisz. Brawo. Jesteś przykładem na to, że jak się chce to można. Nasi rodzice nawet jakby chcieli to im się 4 nieruchomości nie należały. Niektórzy odkładali pieniądze na książeczki mieszkaniowe i przydziału nie dostali. Kiedyś to nie było takie łatwe jak teraz. Teraz możesz sobie wybrać gdzie i jak chcesz mieszkać, kiedyś tej możliwości nie było. Dostawałaś przydział, a wyposażenie mieszkania to już inna bajka.
Problem w tym, że teraz ludzie zbyt wiele oczekują. Chcą się nachapać jak najwięcej i często wpadają w pułapkę kredytową. Wolność uderzyła nam do głowy niczym woda sodowa. Rośnie społeczeństwo konsumenckie dla którego stan posiadania jest najważniejszy. W tym wszystkim zapominamy o tym co tak naprawdę ważne.
Problem w tym, że teraz ludzie zbyt wiele oczekują. Chcą się nachapać jak najwięcej i często wpadają w pułapkę kredytową. Wolność uderzyła nam do głowy niczym woda sodowa. Rośnie społeczeństwo konsumenckie dla którego stan posiadania jest najważniejszy. W tym wszystkim zapominamy o tym co tak naprawdę ważne.
To juz nic nie rozumiem Ostola. Raz piszesz, ze bylo nam lepiej "za komuny" a teraz piszesz ze ciezka praca dorobilas sie majatku.
Sandra dobrze rozumie i wyjasnia, ze 30 lat temu nie wolno bylo posiadac wiecej jak jednego mieszkania. Ponadto byl obowiazek pracy. Mysle, ze jak masz 4ry meiszkania to wynajmujac 3 masz dodatkowo dochod pomiedzy 2500 a 4000 netto, wiec nawet nie musisz sie tak "pocic" za te 2000zl.
No to chyba Tobie lepiej Ci sie zyje Ostola niz zyloby sie 30 lat temu ??? Wiec dlaczego, plawiac sie w swoim wygodnym zyciu, piszesz o nas co musielismy walczyc tez za Twoja wolnosc, ze "zylo nam sie lepiej i nie musielismy sie o wiele rzeczy martwic" ??
Sandra dobrze rozumie i wyjasnia, ze 30 lat temu nie wolno bylo posiadac wiecej jak jednego mieszkania. Ponadto byl obowiazek pracy. Mysle, ze jak masz 4ry meiszkania to wynajmujac 3 masz dodatkowo dochod pomiedzy 2500 a 4000 netto, wiec nawet nie musisz sie tak "pocic" za te 2000zl.
No to chyba Tobie lepiej Ci sie zyje Ostola niz zyloby sie 30 lat temu ??? Wiec dlaczego, plawiac sie w swoim wygodnym zyciu, piszesz o nas co musielismy walczyc tez za Twoja wolnosc, ze "zylo nam sie lepiej i nie musielismy sie o wiele rzeczy martwic" ??
Moje Drogie, kiedy ja nie pisze tu o sobie tylko wiekszosci przecietnych mlodych ludzi, ktorzy codziennie zmagaja sie z trudami zycia i ledwo daja rade zwiazac koniec z koncem. Znam wiele takich osob. Wysokie oczekiwania? O czym Wy mowicie? Cala masa moich znajomych i rodziny modli sie o to zeby w ogole znalezc prace... Ludzie wyjezdzaja za granice, zostawiajac rodziny i przyjacol, zeby miec jakakolwiek szanse na jakikolwiek start. I to nazywacie krajem pelnym mozliwosci?
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Aaaa i nidgy nie mowilam, ze zylo Wam sie lepiej... Bynajmniej! Za to zdecydowanie latwiej. Nie matwiliscie sie zni o prace, ani o place, mieszkania dostawaliscie "z przydzialu"... Rozejrzyjcie sie czasem ile na ulicach jest bezdomnych mlodych ludzi? Jaki jest odsetek emigracji? Droga 60cio latko, ktora wywalczylas mi moja wolnosci, czy musialas sie kiedykolwiek martwic o swoje i swoich dzieci byc albo nie byc? Grozil Ci glod i grozba utraty domu na rzecz banku, bo stracilas prace i nie starczylo na splate rat??
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Co Ty wiesz o czasach "komuny" Ostola? Kto dostal mieszkanie "z przydzialu" ten dostal - nie wszystkich to dotyczylo, a jesli nawet tez trzeba bylo wplacac przez wiele, wiele lat i czekac.
"Przydzialy" nie dotyczyly tych co walczyli o wolnosc i dzialali w konspiracji. Za nasze poglady grozilo nam nie tylko utrata pracy ale wiezienie, palowanie przez ZOMO, a nawet smierc. Zwlaszcza w czasie Stanu Wojennego byla wielka niepewnosc co bedzie jutro, czy wybuchnie wojna czy tez nie i oczywiscie trzeba bylo sie martwic o dzieci i cala rodzine...
Oczywiscie Ostola uwazasz, ze zylo sie wtedy "latwiej"... Gratuluje...
"Przydzialy" nie dotyczyly tych co walczyli o wolnosc i dzialali w konspiracji. Za nasze poglady grozilo nam nie tylko utrata pracy ale wiezienie, palowanie przez ZOMO, a nawet smierc. Zwlaszcza w czasie Stanu Wojennego byla wielka niepewnosc co bedzie jutro, czy wybuchnie wojna czy tez nie i oczywiscie trzeba bylo sie martwic o dzieci i cala rodzine...
Oczywiscie Ostola uwazasz, ze zylo sie wtedy "latwiej"... Gratuluje...
Materialnie z pewnoscia latwiej. Nie jestem az taka mloda, zeby komuny nie pamietac. Jeszcze raz powtarzam nie twierdze, ze poprzedni ustroj ludzi rozpieszczal i ze w jakikolwiek sposob byl dobry dla kogokolwiek. Ale nikt nie glodowal, nikt nie byl bezdomny... Nikt nie martwil sie o prace i o place. "Czy sie stoi czy sie lezy, dwa tysiace sie nalezy" -> brzmi znajomo??
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Ostola, a wiesz, że moją Babcię wyrzucili z pracy, a jej dwie córki ze szkoły, ponieważ nie chciała zapisać się do partii i uczyła dzieci Roty na polskim? powiedzieli Babci, że może iść do szpitala i zostać salową. miała przedwojenne wykształcenie, uczyła historii i polskiego.
Babcia nie pracowała, a jej córki w tym moja Mama - nie chodziły do szkoły przez cały semestr.
potem wróciły, a Babcia dostała pracę w innej szkole jako bibliotekarz - nigdy już nie pozwolono jej uczyć polskiego ani historii.
moja Mama z kolei mimo wyższego wykształcenia, zarabiała - również jako nauczyciel i też bezpartyjny - tyle, że oprócz tego wieczorami robiła prace biurowe, a w niedziele jeździła na giełdy spisywać umowy. żeby móc utrzymać nas po śmierci mojego Taty.
ja to pamiętam z dzieciństwa.
nie powiedziałabym, że dziś jest łatwo. nie zgodzę się w tym jednym z 60latką, że dzisiaj kupno mieszkania to taka prosta sprawa, a już na pewno nie za gotówkę. ale naszym rodzicom na pewno nie było łatwiej, tyle że po prostu z zupełnie innych względów.
Babcia nie pracowała, a jej córki w tym moja Mama - nie chodziły do szkoły przez cały semestr.
potem wróciły, a Babcia dostała pracę w innej szkole jako bibliotekarz - nigdy już nie pozwolono jej uczyć polskiego ani historii.
moja Mama z kolei mimo wyższego wykształcenia, zarabiała - również jako nauczyciel i też bezpartyjny - tyle, że oprócz tego wieczorami robiła prace biurowe, a w niedziele jeździła na giełdy spisywać umowy. żeby móc utrzymać nas po śmierci mojego Taty.
ja to pamiętam z dzieciństwa.
nie powiedziałabym, że dziś jest łatwo. nie zgodzę się w tym jednym z 60latką, że dzisiaj kupno mieszkania to taka prosta sprawa, a już na pewno nie za gotówkę. ale naszym rodzicom na pewno nie było łatwiej, tyle że po prostu z zupełnie innych względów.
ja-dwisia, no to wpolczuje. Nie mniej jednak uwazam, ze Twoja rodzina jest wyjatkiem potwierdzajacym regule. Wiekszosc spoleczenstwa, czyli "szaraczkow" nie wychylajacych sie z szeregu, miala uwazam latwiej. I tyle na temat.
Natomiast wcale nie uwazam, ze naszemu pokoleniu jest jakkolwiek latwo bo mamy do roznych rzeczy dostep...
Natomiast wcale nie uwazam, ze naszemu pokoleniu jest jakkolwiek latwo bo mamy do roznych rzeczy dostep...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
nie ma mi czego współczuć :)
bo jestem bardzo dumna z mojej rodziny i tego, jak zachowywali się w okresie PRLu.
i myślę, że nie do końca byli takimi wyjątkami, choć faktem jest, że wiele osób żyło inaczej.
a te "szaraczki" miały łatwiej, bo podporządkowały się systemowi - czy było w tym cokolwiek dobrego??
patrząc w taki sposób, ludzi prostsi o niewielkiej świadomości społecznej mieli łatwiej i mają trudniej dzisiaj, ludzie bardziej zaangażowani w życie społeczne, najczęściej też lepiej wykształceni itp. mają łatwiej (może niekoniecznie w sensie finansowym, ale na pewno komfortu zycia) teraz.
czyli było inaczej i tyle.
i ja mimo wszystko wolę ustrój demokratyczny i nie chciałabym się zamienić z moimi rodzicami...
bo jestem bardzo dumna z mojej rodziny i tego, jak zachowywali się w okresie PRLu.
i myślę, że nie do końca byli takimi wyjątkami, choć faktem jest, że wiele osób żyło inaczej.
a te "szaraczki" miały łatwiej, bo podporządkowały się systemowi - czy było w tym cokolwiek dobrego??
patrząc w taki sposób, ludzi prostsi o niewielkiej świadomości społecznej mieli łatwiej i mają trudniej dzisiaj, ludzie bardziej zaangażowani w życie społeczne, najczęściej też lepiej wykształceni itp. mają łatwiej (może niekoniecznie w sensie finansowym, ale na pewno komfortu zycia) teraz.
czyli było inaczej i tyle.
i ja mimo wszystko wolę ustrój demokratyczny i nie chciałabym się zamienić z moimi rodzicami...
Temat był o kochankach a was poniosło w stronę licytacji kto wie więcej i komu było/ jest lepiej. Czasy się zmieniają i warunki w jakich żyjemy również. Wtedy było tak, dziś jest inaczej, a za 10 lat…. Są chyba w życiu jakieś większe wartości niż pieniądze, mieszkania itp. Proponuję się na nich skupić bo w żadnej epoce nikomu nie udało się kupić miłości, przyjaźni, życzliwości, współczucia, empatii …. Właśnie zatracenie tych wartości powoduje sytuacje o jakich tu mowa czyli zdrady. Ludzie przestali się nawzajem szanować.
Oh Droga S.J. mocno sie zapedzilas w swoich wnioskach, bo akurat najmniej tu bylo o, sensu stricto pieniadzach a raczej wiecej o roznicach pokoleniowych... Nikt tu raczej sie w materialnych aspektach naszego zycia nie zatraca (no moze oprocz wspomnianych przez 60cio latke "kredyciazach"... cokolwiek to znaczy). Zreszta wiekszosci z nas do tego daleko - kazdy mniej lub bardzoej zmaga sie zeby koniec z koncem zwiazac... Nie jest latwo, ale wazne ze szczesliwie! Mysle, ze ludzie jak najbardziej ciagle sie szanuja... Czesto tylko pozwalamy sobie doprowadzic do sytuacji, kiedy zaslaniajac sie wymowka braku czasu po prostu jestesmy leniwi i nieuwazni... Mysle, ze o tym tez pisaly moje poprzedniczki. Kiedys ludzie mieli dla siebie wiecej czasu, a co za tym idzie wiecej cierpliwosci i uwagi... Czasy byly inne, nie gonilo sie tak jak dzis... Zycie mialo inne tempo. Ale nawet dzis, w dobie cywilizacji pedzacej z predkoscia rakiety, mozna znalezc czas i chec i uwage... Wszystko jest kwestia "chciejstwa" i determinacji... Przynajmniej ja tak uwazam...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
masz 100% racji co do wartości :)
Dziewczyny zaczęły pisać o stricte materialnych warunkach życia, więc i na ten temat odpowiedziałam. jakby pisać o innych wartościach, no to w ogóle PRL to inna bajka...
jeszcze tylko dodam, że i dla mnie bardzo ważną wartością jest szacunek, a tego właśnie pozbawiał ludzi PRL - i o tym też pisałam.
ale to temat na długą dyskusję i wielowątkową...
a temat ewoluował jak to często bywa ;)
Dziewczyny zaczęły pisać o stricte materialnych warunkach życia, więc i na ten temat odpowiedziałam. jakby pisać o innych wartościach, no to w ogóle PRL to inna bajka...
jeszcze tylko dodam, że i dla mnie bardzo ważną wartością jest szacunek, a tego właśnie pozbawiał ludzi PRL - i o tym też pisałam.
ale to temat na długą dyskusję i wielowątkową...
a temat ewoluował jak to często bywa ;)
Ostola
W związku z tym, że zapomniałaś co pisałaś wcześniej poniżej zamieszczam cytaty Twoich wypowiedzi:
1. „I wielu z nas boryka sie bez konca z kredytami, rachunkami i rosnacymi kosztami utrzymania... takiej szkoly zycia wieksza czesc pokolenia moich rodzicow, w mlodosci przechodzic nie musiala.”
2. „Piszesz, ze nam jest tak latwo, bo wszystko jest dostepne, wszystko to kwestia pieniedzy. Ale my musimy ciezko na kazdy ten grosz zapracowac od najmlodszych lat. Nam nikt mieszkania "z przydzialu" nie dal, tylko (bardzo czesto) musimy je w trudach splacac.”
3. „Nie musialas zarobic sobie na studia, zeby miec jakakolwiek szanse na kariere...”
4. "czy sie stoi czy sie lezy dwa tysiace sie nalezy...". Niestety w obecnych czasach na te dwa tysiace trzeba sie niezle napocic.”
5. „Niestety bardzo malo jest osob, ktore maja jakakolwiek szanse na kupno mieszkania za gotowke.”
6. „Otoz nie mam kredytow (mimo, ze jestem wlascicielka 4 nieruchomosci), zyje mi sie bardzo wygodnie i dosc dostatnio. Pracuje na swoje wygodne zycie od 13 lat, a mam dopiero 31.”
7. „…kiedy ja nie pisze tu o sobie tylko wiekszosci przecietnych mlodych ludzi, ktorzy codziennie zmagaja sie z trudami zycia i ledwo daja rade zwiazac koniec z koncem.”
8. „Aaaa i nidgy nie mowilam, ze zylo Wam sie lepiej... Bynajmniej! Za to zdecydowanie latwiej. Nie matwiliscie sie zni o prace, ani o place, mieszkania dostawaliscie "z przydzialu"...”
9. „Materialnie z pewnoscia latwiej.”
10. „nikt nie glodowal, nikt nie byl bezdomny...”
Jeżeli to nie jest o pieniądzach to powiedz mi o czym. Z łatwością wyłapałam te 10 cytatów tylko z Twoich ostatnich wypowiedzi. Bądź tak uprzejma i znajdź 10 przykładów w Twoich wypowiedział mówiących o czymś innym jak pieniądze.
Wydaje mi się, że jesteś jedną z tych co to wiedzą wszystko najlepiej. Trochę więcej pokory.
W związku z tym, że zapomniałaś co pisałaś wcześniej poniżej zamieszczam cytaty Twoich wypowiedzi:
1. „I wielu z nas boryka sie bez konca z kredytami, rachunkami i rosnacymi kosztami utrzymania... takiej szkoly zycia wieksza czesc pokolenia moich rodzicow, w mlodosci przechodzic nie musiala.”
2. „Piszesz, ze nam jest tak latwo, bo wszystko jest dostepne, wszystko to kwestia pieniedzy. Ale my musimy ciezko na kazdy ten grosz zapracowac od najmlodszych lat. Nam nikt mieszkania "z przydzialu" nie dal, tylko (bardzo czesto) musimy je w trudach splacac.”
3. „Nie musialas zarobic sobie na studia, zeby miec jakakolwiek szanse na kariere...”
4. "czy sie stoi czy sie lezy dwa tysiace sie nalezy...". Niestety w obecnych czasach na te dwa tysiace trzeba sie niezle napocic.”
5. „Niestety bardzo malo jest osob, ktore maja jakakolwiek szanse na kupno mieszkania za gotowke.”
6. „Otoz nie mam kredytow (mimo, ze jestem wlascicielka 4 nieruchomosci), zyje mi sie bardzo wygodnie i dosc dostatnio. Pracuje na swoje wygodne zycie od 13 lat, a mam dopiero 31.”
7. „…kiedy ja nie pisze tu o sobie tylko wiekszosci przecietnych mlodych ludzi, ktorzy codziennie zmagaja sie z trudami zycia i ledwo daja rade zwiazac koniec z koncem.”
8. „Aaaa i nidgy nie mowilam, ze zylo Wam sie lepiej... Bynajmniej! Za to zdecydowanie latwiej. Nie matwiliscie sie zni o prace, ani o place, mieszkania dostawaliscie "z przydzialu"...”
9. „Materialnie z pewnoscia latwiej.”
10. „nikt nie glodowal, nikt nie byl bezdomny...”
Jeżeli to nie jest o pieniądzach to powiedz mi o czym. Z łatwością wyłapałam te 10 cytatów tylko z Twoich ostatnich wypowiedzi. Bądź tak uprzejma i znajdź 10 przykładów w Twoich wypowiedział mówiących o czymś innym jak pieniądze.
Wydaje mi się, że jesteś jedną z tych co to wiedzą wszystko najlepiej. Trochę więcej pokory.
S.J. mowa o pieniadzach byla owszem ale nie o pieniadze chodzilo, tylko o roznice pokolen... No ale widze, ze mamy inne rozumienie tematu... To i tez zdrowo. Tyle, ze kiedy dyskusja przeradza sie w wyliczanie kto ma racje, a kto nie i przytaczanie sobie cytatow, to niestety robi sie ona malo ciekawa. Pozdrawiam!
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
"Kredyciarze" mysla, ze jak tylko dostana kredyt to juz sa "ustawieni" i w ogole "rzadza". Dopiero zycie musi im pokazac, ze mieszkaja nie w swoim mieszkaniu dopoki nie splaca ostatniej raty... Tymczasem jak podliczy sie odsetki + cena to po 30tu latach zaplacicie w sumie ... 3 razy wiecej...
Co Wy wiecie o zyciu "kredyciarze" 30-latkowie??
WIESZ GDYBY NIE KREDYT SPALIBYŚMY POD MOSTEM NAJPIER POZNAJ A POTEM OCENIAJ.
Co Wy wiecie o zyciu "kredyciarze" 30-latkowie??
WIESZ GDYBY NIE KREDYT SPALIBYŚMY POD MOSTEM NAJPIER POZNAJ A POTEM OCENIAJ.
Dyskusja nie me sensu kiedy argumentów brak.
Porównywanie pokoleń nie ma najmniejszego sensu. To jałowa dyskusja, która nie prowadzi do niczego konkretnego. Wszystko się zmienia. Poza tym świat wygląda inaczej z perspektywy dziecka a inaczej z perspektywy człowieka dorosłego. Z reszta jest nawet powiedzenie, które mówi ze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Porównywanie pokoleń nie ma najmniejszego sensu. To jałowa dyskusja, która nie prowadzi do niczego konkretnego. Wszystko się zmienia. Poza tym świat wygląda inaczej z perspektywy dziecka a inaczej z perspektywy człowieka dorosłego. Z reszta jest nawet powiedzenie, które mówi ze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
@ Ostola, jeśli posiadasz 4 nieruchomości bez kredytu w wieku 31 lat, to znaczy, że ktoś ci pomógł je zdobyć, chyba, że są to 4 garaże, ponieważ niemożliwym jest, abyś dysponowała taką gotówką (wykluczam wygrane, za to nie wykluczam spadków i pomocy rodziny w kupnie, ew. bogatego wyjścia za mąż). Gdybyś nią dysponowała, to nie siedziałabyś na forum trojmiasto.pl, tylko miałabyś ciekawsze rzeczy do roboty.
A co do meritum, czyli kochanek, i ja, patrząc z boku, kochanką przez pół roku byłam, przy czym mój ukochany zostawił dla mnie wszystko i w tej chwili jesteśmy bardzo razem szczęśliwi. Poznaliśmy się w 2000 roku, byliśmy razem przez 2 lata, potem ja związałam się z kimś innym, on z kimś innym, i w tym roku ponownie się zeszliśmy. I choć było ciężko, nie żałuję ani jednej chwili, ani jednej decyzji i nie zamieniłabym go na nikogo innego.
A co do meritum, czyli kochanek, i ja, patrząc z boku, kochanką przez pół roku byłam, przy czym mój ukochany zostawił dla mnie wszystko i w tej chwili jesteśmy bardzo razem szczęśliwi. Poznaliśmy się w 2000 roku, byliśmy razem przez 2 lata, potem ja związałam się z kimś innym, on z kimś innym, i w tym roku ponownie się zeszliśmy. I choć było ciężko, nie żałuję ani jednej chwili, ani jednej decyzji i nie zamieniłabym go na nikogo innego.
Słoneczko, jeśli wiesz, że nie ma szans, to musisz go zostawić. Ja byłam tego bliska, łącznie wytrzymałam pół roku, po którym postawiłam go pod ścianą i wbrew moim najczarniejszym scenariuszom zdecydował się i wybrał mnie. I faktycznie tamta została przez niego kompletnie olana. Przy czym nie była jego żoną, to był wieloletni związek, wspólne mieszkanie od siedmiu lat i takie tam. To ja się rozwiodłam. Ogółem to był ciężki rok, ale było warto. Pozdrawiam serdecznie.
Sosna, nie chce mi sie wdawac w szczegoly moich finansow, ale nie, nikt mi nie pomogl, nie wygralam w totka, nie mam meza milionera... Dostalam od rodzicow pakiet akcji na wklad wlasny na moje pierwsze mieszkanie (w tych czasach kiedy ja bralam kredyt banki nie finansowaly 100% wartosci). A reszta to moja ciazka "orka"...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Daj spokój Ostola. Nie warto w ogóle mówić że coś się ma. Ludzie tego nie lubią. Widziśz, ciebie podejżewają że dostałaś spadek albo masz bogatego męża, a mnie podejżewali o to że uprawiam najstarszy zawód świata! Moja przyszła teściowa szczególnie sobie upodobała takie teksty. Ja się obcym nie tłumaczyłam skąd mam to co posiadam więc oni stwierdzili że źródło pieniędzy jest jedyne właśnie z tego zawodu. A wtedy miałam 25 lat.
buninka, o matko! No tak, my Polacy jestesmy niestety potwornie zawistni. Eh, no ale nie ma sie czym przejmowac. Wspolczuje tesciowej...
Ach jeszcze raz sie przekonuje jakie mialam szczescie, ze moja tesciowka jest taka w porzadku... No ale moze to dlatego, ze nie jest Polka ;-))
Ach jeszcze raz sie przekonuje jakie mialam szczescie, ze moja tesciowka jest taka w porzadku... No ale moze to dlatego, ze nie jest Polka ;-))
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
I po co te bezsensowne przepychanki? Jeśli faktycznie Ostola doszłaś w wieku 31 lat do 4 nieruchomości, to przyjmij moje szczere gratulacje i zdradź tylko, w jakiej branży pracujesz. :) Zawsze mi się wydawało,że ludzie tak ciężko pracujący nie mają czasu siedzieć na forach. Ot choćby ja - zamiast w tej chwili zarabiać rozwijam się w wątku o kochankach.
Swoją drogą, co do tematu, to zdobyć faceta to pół biedy - ale skłonić do oświadczyn to już ból! Plany on ma, ożenić się ożeni, ale tak na codzień to cisza. Ach, te chłopy.
Swoją drogą, co do tematu, to zdobyć faceta to pół biedy - ale skłonić do oświadczyn to już ból! Plany on ma, ożenić się ożeni, ale tak na codzień to cisza. Ach, te chłopy.
Zazdrość to normalne uczucie. Niby negatywne ALE zawsze to jakieś emocje, a emocje są lepsze od obojętności.
Co do teściowych to nie mam doświadczenia bo jakoś życie w parze mi nie wychodzi. Natomiast prawda jest taka, że generlnie wystepują roznice kulturowe między ludźmi z różnych stron świata, ale czy zaraz trzeba być takim surowym wobec Polek?
Co do teściowych to nie mam doświadczenia bo jakoś życie w parze mi nie wychodzi. Natomiast prawda jest taka, że generlnie wystepują roznice kulturowe między ludźmi z różnych stron świata, ale czy zaraz trzeba być takim surowym wobec Polek?
Ostola zmienilas ten watek o kochankach w biznesowe przepychanki,a kogo to obchodzi ile Ty masz nieruchomosci???Zebys wiedziala co ja man to bys sie zdziwila,a mam tylko 25 lat....ale to nie wazne....
Co do Kochanek bylam kochanka i facet zucil dla mnie wszystko..Czy jestem wyjatkowa?-Owszem...ale to tamta nie potrafila go zatrzymac i wcale nie byla starsza jakies 5 lat,....wina żon,ze po slubie staka sie zołzowate...Jestesmy razem 6 lat,za 10 dni urodzi sie nam syn----jestesmy szczesliwi,bo sie dobralismy pod kazdym wzgledem....dopasowalismy sie seksualnie i zadne z nas zdradzac nie musi...bo po co???Jak ciagle nam siebie maloooo
Co do Kochanek bylam kochanka i facet zucil dla mnie wszystko..Czy jestem wyjatkowa?-Owszem...ale to tamta nie potrafila go zatrzymac i wcale nie byla starsza jakies 5 lat,....wina żon,ze po slubie staka sie zołzowate...Jestesmy razem 6 lat,za 10 dni urodzi sie nam syn----jestesmy szczesliwi,bo sie dobralismy pod kazdym wzgledem....dopasowalismy sie seksualnie i zadne z nas zdradzac nie musi...bo po co???Jak ciagle nam siebie maloooo
Masz racje!
Ostola to typowe babsko myślace tylko o pieniadzach.
Tak jak żona mojego byłego kochanka. Pamietam , jedna scena wyryła mi się w pamieci. Ja - samotna matka pracowałam u niej za 800 PLN miesięcznie a ona opływająca w dostatki bizneswoman pewnego razu przyjechała do pracy obładowana zakupami z najlepszych sklepów usiadła naprzeciwko mnie zgarbiła ramiona i zaczeła mi sie żalic jaka to ona biedna , nie ma kasy i na nic jej nie stac nawet na głupie Malediwy . Pocieszałam ją jak mogłam w duchu myśląc o tym czy wystarczy mi na wszystkie rachunki. A potem przez rok jej mąż pocieszał mnie jak umiał - w łóżku.
Ostola to typowe babsko myślace tylko o pieniadzach.
Tak jak żona mojego byłego kochanka. Pamietam , jedna scena wyryła mi się w pamieci. Ja - samotna matka pracowałam u niej za 800 PLN miesięcznie a ona opływająca w dostatki bizneswoman pewnego razu przyjechała do pracy obładowana zakupami z najlepszych sklepów usiadła naprzeciwko mnie zgarbiła ramiona i zaczeła mi sie żalic jaka to ona biedna , nie ma kasy i na nic jej nie stac nawet na głupie Malediwy . Pocieszałam ją jak mogłam w duchu myśląc o tym czy wystarczy mi na wszystkie rachunki. A potem przez rok jej mąż pocieszał mnie jak umiał - w łóżku.
Co Ty bredzisz kobieto?? mam mamę w Twoim wieku i Wasze czasy
wspomina zupełnie inaczej. Fakt,że nie było owoców tropikalnych dla Ciebie stanowi życiowy problem?? Obyś do końca swych dni nie miała poważniejszych. Ja mam męża ,który w wieku 27 lat zachorował
na raka- to dopiero był problem!!! Czy w Twojej młodości też tylu młodych ludzi umierało na nowotwory, co obecnie? Nie musisz odpowiadać, o tym świadczą statystyki. W sklepach w bród poma
rańczy, tyle ,że nafaszerowanych jakimiś gównami. I coraz więcej osób może na nie tylko popatrzeć, bo nie stać ich nawet na chleb. Miałaś kartki , swój przydzial i zagwarantowane,że po odstaniu (biedna, nastać się musiała) cokolwiek dostaniesz. A teraz kto Ci cokolwiek zagwarantuje??Ludzie ledwo wiążą koniec z końcem . Jeździłaś na wakacje, na kolonie, miałaś wczasy pod gruszą?? Kiedyś ponoć to był standard,a teraz przejdź się w lipcu między blokowiskami- zobacz ile dzieciaków siedzi na podworku, bo rodzica, który po 4 latach studiów zarabia 1200 zł ciężko, żeby stać było na zapewnienie Młodemu kolonii! Czy w Twoich czasach strach było się odezwać gdy gównażeria demolowała kolejny przystanek autobusowy, bo Bóg wie, czy małolaty nie naćpane, nachlane i cię nożem nie skatują, jak ostatnio, tego policjanta??Młodzi ludzie mieli szacunek do starszych, czyż nie? a teraz- znieczulica, bandytyzm, sodoma i gomora. powiesz ,że moje pokolenie same sobie winne, ale czy ja mam wpływ na to,że w kreskówkach krew leje się po ścianach,a w filmach dla dzieciaków wszystko kręci się wokół seksu?? pewnie,że można zabronić swoim dzieciom to wszystko oglądać,ale czy posłuchają gdy nie ma ich kto dopilnować,jak rodzice po 12 godzin (i tak przez 30 lat) zasuwają na kredyt, który wg Ciebie jest powodem do dumy i jednym z powodów ,dla których mamy lepiej. w sumie to może i powód do dumy,jak ktoś go dostał, bo odsetek szczęśliwych wybrańców w porównaniu z tym, których oferty odrzucono jest smieszny lub raczej smutny. jestem przerażona dwunastolatkami wyglądającymi starzej ode mnie, klnącymi jak przysłowiowy szewc, palącymi ostatencyjnie, nawet nie po katach, bijącymi inne dzieciaki, gdy tylko coś im sie nie spodoba. Czy w Twoich czasach też pieniądz był wyznacznikiem wartości człowieka?? Czy w Twoich czasach ludzie wykształceni pracowali w w barach, tak jak teraz młodzi ludzie zasuwają w Mc` donaldach, czy może studia były równoznaczne z szacunkiem i dobrze płatną pracą?? moja mama jest po technikum budowlanym, nie ma nawt matury! pracę dostała po szkole bez najmniejszego problemu, nie mając znajomości. co teraz, dzieciak po technikum miałby zrobić?? rowy kopać?? chyba nawet i to nie, bo za duża konkurencja!
"wystarczy miec pieniadze"- wielu masz kulczyków wokół siebie burżujko?? szkoda ,że nie napisałaś jeszcze ,że wystarczy trzy razy stuknąć obcasikami i one same z nieba spadną w myśl zasady z Twojej młodości: "czy się stoi, czy się leży trzy tysiace się należy", no nie??!! Pogratuluj siostrzeńcowi ode mnie- znalazł złoty środek. Ej, ludzie -emigrujmy masowo do Anglii, bo przecież w Polsce teraz mamy lepiej!!!
Liczę ,że to co napisałaś jest wynikiem albo nad wkyraz dobrej sytuacji materialnej, którą ułatwiło Ci mieszkanie służbowe licznie rozdawane w Twoich czasach, albo przedwczesną demencja starczą- nic inneg Cię nie usprawiedliwia żeby pisać takie bzdury!
wspomina zupełnie inaczej. Fakt,że nie było owoców tropikalnych dla Ciebie stanowi życiowy problem?? Obyś do końca swych dni nie miała poważniejszych. Ja mam męża ,który w wieku 27 lat zachorował
na raka- to dopiero był problem!!! Czy w Twojej młodości też tylu młodych ludzi umierało na nowotwory, co obecnie? Nie musisz odpowiadać, o tym świadczą statystyki. W sklepach w bród poma
rańczy, tyle ,że nafaszerowanych jakimiś gównami. I coraz więcej osób może na nie tylko popatrzeć, bo nie stać ich nawet na chleb. Miałaś kartki , swój przydzial i zagwarantowane,że po odstaniu (biedna, nastać się musiała) cokolwiek dostaniesz. A teraz kto Ci cokolwiek zagwarantuje??Ludzie ledwo wiążą koniec z końcem . Jeździłaś na wakacje, na kolonie, miałaś wczasy pod gruszą?? Kiedyś ponoć to był standard,a teraz przejdź się w lipcu między blokowiskami- zobacz ile dzieciaków siedzi na podworku, bo rodzica, który po 4 latach studiów zarabia 1200 zł ciężko, żeby stać było na zapewnienie Młodemu kolonii! Czy w Twoich czasach strach było się odezwać gdy gównażeria demolowała kolejny przystanek autobusowy, bo Bóg wie, czy małolaty nie naćpane, nachlane i cię nożem nie skatują, jak ostatnio, tego policjanta??Młodzi ludzie mieli szacunek do starszych, czyż nie? a teraz- znieczulica, bandytyzm, sodoma i gomora. powiesz ,że moje pokolenie same sobie winne, ale czy ja mam wpływ na to,że w kreskówkach krew leje się po ścianach,a w filmach dla dzieciaków wszystko kręci się wokół seksu?? pewnie,że można zabronić swoim dzieciom to wszystko oglądać,ale czy posłuchają gdy nie ma ich kto dopilnować,jak rodzice po 12 godzin (i tak przez 30 lat) zasuwają na kredyt, który wg Ciebie jest powodem do dumy i jednym z powodów ,dla których mamy lepiej. w sumie to może i powód do dumy,jak ktoś go dostał, bo odsetek szczęśliwych wybrańców w porównaniu z tym, których oferty odrzucono jest smieszny lub raczej smutny. jestem przerażona dwunastolatkami wyglądającymi starzej ode mnie, klnącymi jak przysłowiowy szewc, palącymi ostatencyjnie, nawet nie po katach, bijącymi inne dzieciaki, gdy tylko coś im sie nie spodoba. Czy w Twoich czasach też pieniądz był wyznacznikiem wartości człowieka?? Czy w Twoich czasach ludzie wykształceni pracowali w w barach, tak jak teraz młodzi ludzie zasuwają w Mc` donaldach, czy może studia były równoznaczne z szacunkiem i dobrze płatną pracą?? moja mama jest po technikum budowlanym, nie ma nawt matury! pracę dostała po szkole bez najmniejszego problemu, nie mając znajomości. co teraz, dzieciak po technikum miałby zrobić?? rowy kopać?? chyba nawet i to nie, bo za duża konkurencja!
"wystarczy miec pieniadze"- wielu masz kulczyków wokół siebie burżujko?? szkoda ,że nie napisałaś jeszcze ,że wystarczy trzy razy stuknąć obcasikami i one same z nieba spadną w myśl zasady z Twojej młodości: "czy się stoi, czy się leży trzy tysiace się należy", no nie??!! Pogratuluj siostrzeńcowi ode mnie- znalazł złoty środek. Ej, ludzie -emigrujmy masowo do Anglii, bo przecież w Polsce teraz mamy lepiej!!!
Liczę ,że to co napisałaś jest wynikiem albo nad wkyraz dobrej sytuacji materialnej, którą ułatwiło Ci mieszkanie służbowe licznie rozdawane w Twoich czasach, albo przedwczesną demencja starczą- nic inneg Cię nie usprawiedliwia żeby pisać takie bzdury!
Olaoleńka24! Nie masz się czym chwalić. Mając 19-lat (wynika z postu) rozbiłaś małżeństwo i się chwalisz- czym? Gdzie byli Twoi rodzice? Tak naprawdę to nie chciałąbym być w haremie. Jesteś druga, będzie trzecia, czwarta - jedna do garnków druga do rodzenia dzieci a ta najmniej inteligentna do sprzątania i czyszczenia butów. Czy Ty jesteś wyjątkowa? powiedział Tobie Twój mężczyzna życia?- chyba źle odebrałaś. Wszystko rzucił dla Ciebie- ale nie rzucił własnego majątku.
Dopasowaliśmy się seksualnie- zobaczymy jak długo Twój mężczyzna będzie Cię zaspakajał w końcu około 40-tki wypali się i co zrobisz.
Dopasowaliśmy się seksualnie- zobaczymy jak długo Twój mężczyzna będzie Cię zaspakajał w końcu około 40-tki wypali się i co zrobisz.
i to właśnie jest sendo całej tej sprawy...nigdy nie mów nigdy....nie osądzaj, bo tak naprawdę nie wiesz co ciebie w życiu może spotkać. A jak już spotka nie wiesz jak się zachowasz. Ta która nigdy nie była w takiej lub podobnej sytuacji, nie wie jak wyglądają emocje, uczucia obojga dorosłych przecież ludzi będących w związkach ale....warto się nad tym zastanowić, zawsze jest jakieś ale...
Kochanki osadzaja zony-te zony ktore nie potrafily utrzymac meza...
Zony zawsze maja pretensje do kochanek,,,a czy zony sie zastanowily dlaczego mezowie znajduja kochanki???Brak seksu?-pewnie tez...alev przede wszystkim brak zrozumienia,brak ciepla..No bo co ma zrobic facet,ktoremu zona raz na jakis czas rozklada nogi,a na czole ma wypisane,zeby jak najszybciej skonczyl,zero uczucia,ciepla,TO NIE TYLKO FACET MUSI DBAC O ZWIAZEK-TO KOBIETE POWINNA NIE POZWOLIC BY WKRADLA SIE RUTYNA....Moj Partner zostawil dla mnie zone po 4 latach malzenstwa i 4 narzyczenstwa...nie mogl juz w tym zwiazku wytrzymac...takze Drogie Zony zwroccie uwage najpierw na siebie....
Zony zawsze maja pretensje do kochanek,,,a czy zony sie zastanowily dlaczego mezowie znajduja kochanki???Brak seksu?-pewnie tez...alev przede wszystkim brak zrozumienia,brak ciepla..No bo co ma zrobic facet,ktoremu zona raz na jakis czas rozklada nogi,a na czole ma wypisane,zeby jak najszybciej skonczyl,zero uczucia,ciepla,TO NIE TYLKO FACET MUSI DBAC O ZWIAZEK-TO KOBIETE POWINNA NIE POZWOLIC BY WKRADLA SIE RUTYNA....Moj Partner zostawil dla mnie zone po 4 latach malzenstwa i 4 narzyczenstwa...nie mogl juz w tym zwiazku wytrzymac...takze Drogie Zony zwroccie uwage najpierw na siebie....
Ja osobiscie bardzo wierze w instytucje malzenstwa, ale poniekad zgodze sie moja poprzedniczka. Tak jak pisalam wczesniej, jak trzeba byc nieuwazna, zeby pozwolic sobie na to ze maz szuka szczescia "na boku"?! Mam nadzieje, ze mnie to nie spotka...
A czy mam szacunek dla kochanek? Zastanawiajace... Znam conajmniej kilka historii rozbitych malzenstw - stereotypowych, gdzie facet zostawia rodzine dla (przyslowiowej) podfruwajki, bo kryzys wieku sredniego daje mu sie we znaki... i mniej oczywistych, gdzie dwojka ludzi wymyka sie z wiezienia nieszczesliwych zwiazkow na kilka ukradzionych chwil spelnienia i zrozumienia, by w koncu rzucic "kajdany" i dac poniesc sie szczesciu... Ile kochanek tyle historii.. Jest jednak pewna stygma, ktora do kochanej przylgnela. Wszystkie macie te agresywna potrzebe udowodnienia swojej wyzszosci nad zonami... Mysle, ze to dlatego ze w glebi duszy wszystkie macie swiadomosc swojej winy, bo jakby nie bylo wszystkie cos w zyciu ukradlyscie... cos co do Was nie nalezalo...
A czy mam szacunek dla kochanek? Zastanawiajace... Znam conajmniej kilka historii rozbitych malzenstw - stereotypowych, gdzie facet zostawia rodzine dla (przyslowiowej) podfruwajki, bo kryzys wieku sredniego daje mu sie we znaki... i mniej oczywistych, gdzie dwojka ludzi wymyka sie z wiezienia nieszczesliwych zwiazkow na kilka ukradzionych chwil spelnienia i zrozumienia, by w koncu rzucic "kajdany" i dac poniesc sie szczesciu... Ile kochanek tyle historii.. Jest jednak pewna stygma, ktora do kochanej przylgnela. Wszystkie macie te agresywna potrzebe udowodnienia swojej wyzszosci nad zonami... Mysle, ze to dlatego ze w glebi duszy wszystkie macie swiadomosc swojej winy, bo jakby nie bylo wszystkie cos w zyciu ukradlyscie... cos co do Was nie nalezalo...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Nie twierdze, ze sila... Nie mniej jednak jest cos nieuczciwego w tym jak taki zwiazek sie zaczyna. I ciekawi mnie jak pozniej sprawy sie maja z zaufaniem w takim zwiazku, ktory zaczal sie od kochani - kochanka? Bo jakby nie bylo obie osoby zdaja sobie sprawe, ze sa zdolne do nieuczciwosci... Niezwykle trudno musi byc budowac fondamenty takiego zwiazku?
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
A po co od razu fundamenty?? To jak zabawa w piaskownicy cudzą łopatką :) Chyba nie karane , a poza tym - każde ciężkie przestępstwo :) nalezy rozpatrywac indywidualnie - a facet to chyba nie marionetka - choc Ty chyba tak sądzisz nazywając kochanki złodziejkami. Wolnym kobietom zabronisz się usmiechac do mężczyzn a ich będziesz rozgrzeszać , a jak Twoj facet zacznie Ciebie zdradzac?? Zabijesz tą co Ci go "ukradła" ? Tak jest niestety świat skonstruowany, niewiele w nim sprawiedliwości i uczciwości ale patrzaj w swoje gniazdo i nie sądź cudzego.
No coz jesli nie o fundamenty i budowanie czegos chodzi, a o czysta zabawe czyjas "lopatka" to zeczywiscie nie mam ani krzty szcunku dla kobiet takich jak Ty. Ani dla faceta bedacego w takim ... "ukladzie" na boku. Co do zony... coz w wiekszosci przypadkow zony rowniez nie pozostaja bez winy chociaz bardzo latwo im przychodzi z takowej sie "wybielic" argumentami "ofiary"... Takie zycie - chwila nieuwagi i takie laski bez zasad jak Ty Kasia n****ja Ci w gniazgo. Dlatego tak wazna jest uwaga i praca nad swoim zwiazkiem...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Skad w Tobie tyle zajadliwości w stosunku do kobiet???Piszesz o "wrednych babach jakimi w większosci są Polki", s****iu w gniazdo i kobietach takich jak ja :) choc o mnie pojecia nie masz. A masz dopiero 30 lat i zycie przed tobą. Radziłabym wiecej wyrozumiałości :D Mam nadzieję że ze swoimi nieruchomosciami w Polsce nie mieszkasz bo Polki jak piszesz "wredne baby" więc uważaj żeby Ci któraś męża nie buchnęła :D
A nie zastasnowilas sie Ostola,ze to zona moze byc ta zla???Bo zona to ofiara,tak???Gow...no prawda....-tak jak pisalam facet zostawil dla mnie zone,on jest starszy kilka lat,ona tylko 5 lat...mial jej dosyc,bo zmiemnila jego egzystencje w koszmar...on nie wiedzial co to przyjazn w milosci,czulosc namietnosc-poznal mnie i wybral(dodam,ze ma w tym zwiazku dwie male corki),a jednak odszedl bo jego byla zona to furiatka,matrialistka zimna jak lod,a taka mloda...Jestesmy rzaem 6 lat,a On nie dal mi ani jednego powodu do tego bym mu nie ufala,a to naprawde przystojny face,takze nigdy nie złapałam Go na kłamstwie wiec nie pieprz mi tutaj,ze w takich zwiazkach nie ma zaufania...za 7 dni bedziemy miec syna-wymarzonego,planowanego..po 6 latach tyle potrzebowalismy by nacieszyc sie soba,bo tyle jest w nas namietnosci....Tak,ukradlam Go,ale z koszmarnego zwiazku....
Ostola przeciez napisalas wyraznie,ze taki zwiazek (kochanki z mezem),ktory oparty jest na nieuczciwosci,ciekawa jestes jak przetrwa i jak z zaufaniem? wiec napisałam Ci jak to wygląda u mnie...Nie,ja nie jestem agresywnie nastawiona-tylko wkurza mnie stereotyp,ze kochanka to zawsze dzi......a..Ludzie maja prawo ulozyc sobie zycie od nowa...i wierz mi gdyby on nie poznał mnie i nie poznał,ze mozna zyc inaczej to kto wie co dzisiaj by z nim bylo...Oczywiscie zycze Ci jak najbardziej szczesliwego malzenstwa,ale nie oceniaj zbyt pochopnie...
I ja rowniez wierze w MALZENSTWO,bo to nie ma roznicy czy ludzie sa malzenstem,czy zyja w wolnym zwiazku-wazne by dbac,pielegnowac,urozmaicac pozycie...i sluchac -nie pilnowac...Rozmawiac,nie pozwolic by wkradla sie rutyna tak znienawidzona,zaskakiwac i KOOOCCCHAC....wtedy zwiazek przetrwa o bedzie trwal i dawal to czego oczekujemy...trzeba tez dawac,a nie tylko brac...
Kiedy ja wlasnie pisalam, ze znam rozne przypadki, te stereotypowe i te mniej oczywiste.... Ile kochanek tyle historii. Nie oceniam. Bynajmniej! Natomiast potepiam takie zwiazki dla sportu o jakich pisala Kasia. Nie mam dla takich kochanek (ani takich mezow) krzty szacunku.
Jestem zwyczajnie ciekawa jak to jest z tym zaufaniem. Ja gdybym byla w takiej sytuacji mysle, ze zawsze mialabym pewne obawy pamietajac jak zwiazek sie zaczal... Ale moze da sie to jakos przezwyciezyc... Z drugiej strony fakt, ze start takiego zwiazku jest duzo trudniejszy niz "standardowych", prawdopodobnie bardziej umacnia wiezi. Jak sie musi stawic czolo bliskim, ktorzy zajmuja strony, oceniaja i potepiaja z zasady bez wglebiania sie w temat, to chcac nie chcac trzeba byc silniejszym i ponad wszystko pewnym swego...
Uwazam, ze to ciekawy to temat... Kazdy ma prawo do szczescia... Moze i czasem trzeba je "ukrasc".
Jestem zwyczajnie ciekawa jak to jest z tym zaufaniem. Ja gdybym byla w takiej sytuacji mysle, ze zawsze mialabym pewne obawy pamietajac jak zwiazek sie zaczal... Ale moze da sie to jakos przezwyciezyc... Z drugiej strony fakt, ze start takiego zwiazku jest duzo trudniejszy niz "standardowych", prawdopodobnie bardziej umacnia wiezi. Jak sie musi stawic czolo bliskim, ktorzy zajmuja strony, oceniaja i potepiaja z zasady bez wglebiania sie w temat, to chcac nie chcac trzeba byc silniejszym i ponad wszystko pewnym swego...
Uwazam, ze to ciekawy to temat... Kazdy ma prawo do szczescia... Moze i czasem trzeba je "ukrasc".
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Kasiu w mnie nie ma zadnej zjadliwosci w stosunku do kobiet! Bynajmniej! Po prostu nie mam szacunku do kobiet takich jak Ty, ktore wpieprzaja sie w malzenstwo dla sportu, tylko po to zeby "pobawic sie czyjas lopatka". Tak jak napisalas zupelnie nie chodzilo Ci o jakiekolwiek fundamenty i budowanie zwiazku. Tyle o Tobie wiem ile mi powiesz... A taki wlasnie wizerunek siebie tu namalowalas. Ja mam w sobie wiele wyrozumialosci, wiele historii ktore pisze nam zycie jestem w stanie zrozumiec. Ale wyrachowania i zimnego wykalkulowania NIE.
A co do mojego meza to zupelnie sie nie martwie o jego wiernosc. Za bardzo jest we mnie zakochany miloscia gleboka i namietna, zeby szukac szczescia gdzie indziej.
A co do mojego meza to zupelnie sie nie martwie o jego wiernosc. Za bardzo jest we mnie zakochany miloscia gleboka i namietna, zeby szukac szczescia gdzie indziej.
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Ja równiez jestem kochanką. Trochę z wyboru trochę z przymusu. Nie potrafię stworzyć "normalnego" związku. Więc spotykam się z mężczyznami "dla sportu". Było kilku wolnych, byli też żonaci. I to nie ja ich szukałam, to oni znajdowali mnie. Obecnie spotykam się z żonatym męzczyzną. Przyznał się, twierdząc że między nimi już nic nie ma i to małżeństwo to tylko formalność. Nie wiem czy to prawda czy nie.
Czasami czuję się jak szmata, jakby moje ciało było zabawką w rękach innych, a czasami czuję jakbym to ja się bawiła. Ale co ja na to poradzę, że nie potrafię się zakochać, że nie potrafię zbudować zdrowej relacji?
Nie chcę tak żyć, ale nie potrafię inaczej.
Czasami czuję się jak szmata, jakby moje ciało było zabawką w rękach innych, a czasami czuję jakbym to ja się bawiła. Ale co ja na to poradzę, że nie potrafię się zakochać, że nie potrafię zbudować zdrowej relacji?
Nie chcę tak żyć, ale nie potrafię inaczej.
"Nie chcę tak żyć, ale nie potrafię inaczej." Marna to wymowka. Zawsze mozna inaczej. Moja dewiza zyciowa: wszystko jest kwestia chciejstwa i determinacji. Ale jasne, ze tak od chwili do chwili, od ramion do ramion jest po prostu latwiej. Tak jak pisalas nie musisz sie wcale wysilic... Jak nie podoba Ci sie Twoje zycie, to po prostu wez sie w garsc, zrob w koncu cos zamiast biernie godzic sie na to co Ci stanie na drodze.
Ja sama tez mialam dosc "szmatlawy" okres w zyciu... I tez mi sie wydawalo, ze inaczej nie dam rady, bo juz taka jestem... Az w koncu powiedzialam sobie dosc! czas na zmiany... I jestem teraz zupelnie inna osoba. I na tyle otworzylam sie na zmiane, ze zupelnie z nienacka pojawila sie w moim zyciu milosc. I mam teraz prawdziwy dom, meza, szczescie, uczciwosc i przede wszystkim szacunek do siebie.
Nie pisze tego, zeby Ci dopiec jaka to ja jestem super, a jaka Ty jestes zla. Tylko po to zeby Cie pokazac, ze mozna. Jesli sie tylko tego naprawde chce. Inaczej do konca zycia bedziesz sie godzic na takie byle jakie zycie, bo w glebi duszy wydaje Ci sie ze na wiecej nie zaslugujesz, bo nie masz do siebie szacunku...
Ja sama tez mialam dosc "szmatlawy" okres w zyciu... I tez mi sie wydawalo, ze inaczej nie dam rady, bo juz taka jestem... Az w koncu powiedzialam sobie dosc! czas na zmiany... I jestem teraz zupelnie inna osoba. I na tyle otworzylam sie na zmiane, ze zupelnie z nienacka pojawila sie w moim zyciu milosc. I mam teraz prawdziwy dom, meza, szczescie, uczciwosc i przede wszystkim szacunek do siebie.
Nie pisze tego, zeby Ci dopiec jaka to ja jestem super, a jaka Ty jestes zla. Tylko po to zeby Cie pokazac, ze mozna. Jesli sie tylko tego naprawde chce. Inaczej do konca zycia bedziesz sie godzic na takie byle jakie zycie, bo w glebi duszy wydaje Ci sie ze na wiecej nie zaslugujesz, bo nie masz do siebie szacunku...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Kompletnie mnie nie zrozumiałaś. Moje życie nie jest byle jakie. Jest inne. Bo wolę być sama niż z byle kim, bo wolę być sama niż się poświęcać, bo nie uznaję kompromisów, bo nie uważam żeby małżeństwo mi w czymkolwiek w życiu pomogło. Jak każdy człowiek mam uczucia i potrzeby. Dlatego "ten sport"/"ta zadawa" jest w moim życiu obecna. Jak każdego dręczą mnie pewne dylematy, a niekiedy i wyrzuty sumienia. Jestem tylko człowiekiem. A Twoja dweiza życiowa może się odnosić do rzeczy materialnych, bo w uczuciach rządzą inne prawa. Nie każdy ma tyle szczescia w życiu co Ty, ale to nie znaczy że jest gorszy, czy że się mniej stara.
Czyli odpowiada Ci taki sport i nie szukasz partnera na cale zycie? Moze rzeczywiscie kompletnie nic nie rozumiem.... albo Ty gubisz sie w zeznaniach. Pisalas ze nie chcesz tak zyc, ze czasem czujesz sie jak szmata. No ale jesli na tym polega innosc Twojego zycia... Kazdy przeciez szuka dla siebie innej niszy...Moja dewiza odnosi sie do wielu aspektow zycia, bynajmniej nie tylko materialnych.
A co do mojego szczescia, to powiem szczerze ze niewiele go w zyciu zaznalam. Dopoki nie otworzylam sie na zmiane jakies 5 lat temu i nie wywrocilam swojego zycia do gory nogami. A teraz - nigdy nie bylam szczesliwsza!
Wcale nie uwazam, ze jestes gorsza. Zle mnie zrozumialas. napisalam o swoim przykladzie "ku pokrzepieniu dusz". A co do starania... coz... znam Cie na tyle ile mi powiesz, a z tego co piszesz odnosze wrazenie, ze malo sie starasz...
Swoja droga bardzo mi przypominasz mnie sama sprzed paru lat.... No ale to wszystko moze byc tylko bardzo mylnym wrazeniem wyciagnietym spomiedzy wierszy... Przeciez nic o sobie nie wiemy...
A co do mojego szczescia, to powiem szczerze ze niewiele go w zyciu zaznalam. Dopoki nie otworzylam sie na zmiane jakies 5 lat temu i nie wywrocilam swojego zycia do gory nogami. A teraz - nigdy nie bylam szczesliwsza!
Wcale nie uwazam, ze jestes gorsza. Zle mnie zrozumialas. napisalam o swoim przykladzie "ku pokrzepieniu dusz". A co do starania... coz... znam Cie na tyle ile mi powiesz, a z tego co piszesz odnosze wrazenie, ze malo sie starasz...
Swoja droga bardzo mi przypominasz mnie sama sprzed paru lat.... No ale to wszystko moze byc tylko bardzo mylnym wrazeniem wyciagnietym spomiedzy wierszy... Przeciez nic o sobie nie wiemy...
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Ostola, przeważnie zawsze sie z tobą zgadzałam, ale tym razem uważam że nie masz racji. Dlaczego uważasz że jedyna i właściwa droga w życiu kobiety to małżeństwo? Dlatego że ty się tak zmieniłaś to i inne kobiety mają zostawić wolność i tak zrobić? "Wszystko zależy od tego jak mocno się chce i jak się nad tym pracuje" coś tak napisałaś - a jaki sens jest chcieć coś na siłę? To dobrze że jesteś teraz bardzo szczęśliwa, ale może Natalia jest teraz też bardzo szczęśliwa?
Natalia - nie zmieniaj się dziewczyno bo będziesz żałować. Twoje dylematy biorą się tylko z tego że jesteś mniejszością ze swoim normalnym i wyzwolonym życiu, a wszystkie inne kobiety z twojego otoczenia idą tę "jakże słuszną i właściwą" drogą. Widzisz, znam dziewczynę, która takim wpływom i presjom uległa założyła "normalny" związek i wyszła za mąż. Męczy się teraz bardzo i gdyby mogła cofnąć czas to na pewno pokierowałaby swoim życiem inaczej.
Natalia - nie zmieniaj się dziewczyno bo będziesz żałować. Twoje dylematy biorą się tylko z tego że jesteś mniejszością ze swoim normalnym i wyzwolonym życiu, a wszystkie inne kobiety z twojego otoczenia idą tę "jakże słuszną i właściwą" drogą. Widzisz, znam dziewczynę, która takim wpływom i presjom uległa założyła "normalny" związek i wyszła za mąż. Męczy się teraz bardzo i gdyby mogła cofnąć czas to na pewno pokierowałaby swoim życiem inaczej.
Ale ja bynajmniej nie twierdze, ze malzenstwo jest jedyna sluszna droga. Jest to droga dobra dla mnie i sama bardzo wierze w te instytucje, ale nie krytykuje innych wyborow.
Natalia w swoim poscie nie sprawiala wrazenia szczesliwej (takie przynajmniej ja odnioslam wrazenie)... moze sie myle. Stad ten moj apel o chciejstwie i determinacji. Ale oczywiscie nic na sile. Ja kiedy postanowilam zmienic swoje zycie, to nie zakladalam, ze teraz bede polowac na meza. Wrecz przeciwnie, chcialam przez jakis czas byc zupelnie sama zeby byc w stanie wsluchac sie w siebie, wyciszyc sie i skupic nad praca nad moim charakterem (a raczej charakterkiem ;-) Tak sie po prostu zlozylo, ze napatoczyl sie taki jeden ;-)) i do dzis oczepic sie nie chce... :-D
Zupelnie opatrznie mnie rozumiecie, ja nie twierdze, ze znam jedyna sluszna recepte na szczescie. Dziele sie tylko swoimi doswiadczeniami... A noz komus pomoga w borykaniu sie z problemami.
Natalia w swoim poscie nie sprawiala wrazenia szczesliwej (takie przynajmniej ja odnioslam wrazenie)... moze sie myle. Stad ten moj apel o chciejstwie i determinacji. Ale oczywiscie nic na sile. Ja kiedy postanowilam zmienic swoje zycie, to nie zakladalam, ze teraz bede polowac na meza. Wrecz przeciwnie, chcialam przez jakis czas byc zupelnie sama zeby byc w stanie wsluchac sie w siebie, wyciszyc sie i skupic nad praca nad moim charakterem (a raczej charakterkiem ;-) Tak sie po prostu zlozylo, ze napatoczyl sie taki jeden ;-)) i do dzis oczepic sie nie chce... :-D
Zupelnie opatrznie mnie rozumiecie, ja nie twierdze, ze znam jedyna sluszna recepte na szczescie. Dziele sie tylko swoimi doswiadczeniami... A noz komus pomoga w borykaniu sie z problemami.
Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm
Ostola niestety ma rację. Nie jestem szczęśliwa. Ale też nie jestem nieszczęśliwa. Wpadłam w jakiś marazm. Chcę i nie chcę zarazem. Może inaczej. Chcę, ale chcę żeby to był ktoś wyjątkowy, ktoś kto spełni moje wymagania, co graniczy z cudem. Z drugiej strony nie mam zamiaru obniżyć poprzeczki bo znam siebie i wiem, że to nie przetrwa. Nie mam zamiaru również szukać, lub też doszukiwać się w tych mężczyznach tych cech których szukam bo to nie ma sensu. Ja po prostu odnoszę wrażenie że moja druga połówka nie istnieje.
Widze,ze temat jeszcze nie umarl.....
tak jak pisalam,ja ukradlam i jesresmy szczesliwi....ale dzis nie o tym,ale o bylej zonie-wczesniej tam pisalam,ze byla zona mojego partnera to maga materlialistka i co???Dzis mam ochote ja udusic,podwyzszyla nam alimenty do prawie 3 tys,a wiecie dlaczego,bo dostalam na urodziny auto,ktore i tak planowalismy kupic,cokolwiek kupimy nowego,musimy biegac po sadach bo ona chce wiecej kasy....Gdzie oni ja płodzili????Jest pazerna nie bedzie miala nawet tej kwoty co miala do tej pory..za 5 dni rodze syna i nie mam juz nerwow do tej kobiety...a zapomnialam dodac,ze jeszcze chce rente dla siebie,a przeciez pracuje...TAKZE TAKIM KOBIETA MOJE DROGIE MACIE PRAWO KRASC MEZOW,BO ONA MA WRAZLIWOSC ZDECHLEJ SWINI,A MANIERY MARTWEJ...
tak jak pisalam,ja ukradlam i jesresmy szczesliwi....ale dzis nie o tym,ale o bylej zonie-wczesniej tam pisalam,ze byla zona mojego partnera to maga materlialistka i co???Dzis mam ochote ja udusic,podwyzszyla nam alimenty do prawie 3 tys,a wiecie dlaczego,bo dostalam na urodziny auto,ktore i tak planowalismy kupic,cokolwiek kupimy nowego,musimy biegac po sadach bo ona chce wiecej kasy....Gdzie oni ja płodzili????Jest pazerna nie bedzie miala nawet tej kwoty co miala do tej pory..za 5 dni rodze syna i nie mam juz nerwow do tej kobiety...a zapomnialam dodac,ze jeszcze chce rente dla siebie,a przeciez pracuje...TAKZE TAKIM KOBIETA MOJE DROGIE MACIE PRAWO KRASC MEZOW,BO ONA MA WRAZLIWOSC ZDECHLEJ SWINI,A MANIERY MARTWEJ...
Wiesz co Ostoła,moj zwiazek jest naprawde szczesliwy, i smialo twierdze,ze pewny....smuci mnie jednak,ze w Twoich oczach pewnie i tak sie rozleci,bo zaczął sie jak zaczął....
jestesmy tyle lat,a ja z kazdym dniem Kocham mocniej...nie zaluje niczego,choc bylo ciezko,ciezko jest walczyc o Milosc gdy tylu ludzi jest przeciwnych,ale WARTO....Warto przec do przodu i nie poddawac sie,dzis smialo moge powiedziec,ze wygralam...Mam dom,milosc,rodzine-tak jak Ty....mimo,ze moj zwiazek zaczął sie inaczej..tragiczniej.Dzis nie zaluje niczego i moglabym przejsc przez to raz jeszcze,bo KOCHAM I JESTEM KOCHANA...
jestesmy tyle lat,a ja z kazdym dniem Kocham mocniej...nie zaluje niczego,choc bylo ciezko,ciezko jest walczyc o Milosc gdy tylu ludzi jest przeciwnych,ale WARTO....Warto przec do przodu i nie poddawac sie,dzis smialo moge powiedziec,ze wygralam...Mam dom,milosc,rodzine-tak jak Ty....mimo,ze moj zwiazek zaczął sie inaczej..tragiczniej.Dzis nie zaluje niczego i moglabym przejsc przez to raz jeszcze,bo KOCHAM I JESTEM KOCHANA...
A ja uważam jedno... że kochanka czy kochanek idąc do łóżka z takim mężem czy żoną kogoś, powinien się zastanowić, bo jeśli to ma być tylko seks, to niech poszuka kogoś kto nie jest w związku, a jak liczy na coś więcej to nasuwa mi się takie pytanie "i jak osiągniesz to że będziecie razem nie boisz się że on/ona zrobi tobie to samo co twej poprzedniczce, poprzednikowi?"
Pomóżcie.
Mąż mnie zdradził,wybaczyłam- ale najgorsze jest to ze mnie nie kocha i mi o tym powiedział, wydaje mu się, że kocha ją.Spędził raptem 2 dni z nią i imponuje mu ,że to ona kazała mu ratować nasz związek.Zaczynamy wszystko od nowa, ale czy to ma sens- bez miłości, czy jest szansa że miłość powróci?Że on zakocha się we mnie na nowo?Mamy dwójkę wspaniałych dzieci 4 latka i 2-miesięczne - on powtarza że mimo wszystko mamy dzieci...ale ja strasznie cierpię,czuję się upodlona upokorzona, mam wrażenie że mu wcale nie zależy, nie spodziewał się że wybaczę, myślał że go wyrzucę z domu(tak byłoby najprościej ale jak się kocha...).Myślałam ze zdrada boli -ale bardziej boli to że nie kocha po 9 latach małżeństwa...
Mąż mnie zdradził,wybaczyłam- ale najgorsze jest to ze mnie nie kocha i mi o tym powiedział, wydaje mu się, że kocha ją.Spędził raptem 2 dni z nią i imponuje mu ,że to ona kazała mu ratować nasz związek.Zaczynamy wszystko od nowa, ale czy to ma sens- bez miłości, czy jest szansa że miłość powróci?Że on zakocha się we mnie na nowo?Mamy dwójkę wspaniałych dzieci 4 latka i 2-miesięczne - on powtarza że mimo wszystko mamy dzieci...ale ja strasznie cierpię,czuję się upodlona upokorzona, mam wrażenie że mu wcale nie zależy, nie spodziewał się że wybaczę, myślał że go wyrzucę z domu(tak byłoby najprościej ale jak się kocha...).Myślałam ze zdrada boli -ale bardziej boli to że nie kocha po 9 latach małżeństwa...
Cięzka sprawa. Jeżeli masz taką możliwość wyprowadź się do rodziców na jakis czas. Przemyśł tą sprawę i daj mu czas. Może to pomoże. Sam zdradziłem swoją dziewczynę, przyznałem się do tego. Widziałem jak cierpi i od tego czasu nigdy wiecej. torche czasu mineło zanim wszystko wrocilo na dobra droge, ale tego chciałem.
Jak się to wszysto czyta to robi się niedobrze.
Jak można żyć w takim zakłamaniu? Jak można tak oszukiwać i po kiego grzyba to skur%$%#@ wybaczać? Po co? Na siłę? Bo dzieci? Bo boisz się zostać sama? To lepiej płakać po nocach? Zastanawiać się czy jak go nie ma jest z nią? Szperać po kieszeniach w poszukiwaniu dowodów zdrady? Wysłuchiwać że to ostatni raz (kolejny raz)? Kto ma skłonności autodestrukcyjne ten zostaje, a kto ma trochę odwagi odchodzi.
Decyzja należy do Ciebie.
Jak można żyć w takim zakłamaniu? Jak można tak oszukiwać i po kiego grzyba to skur%$%#@ wybaczać? Po co? Na siłę? Bo dzieci? Bo boisz się zostać sama? To lepiej płakać po nocach? Zastanawiać się czy jak go nie ma jest z nią? Szperać po kieszeniach w poszukiwaniu dowodów zdrady? Wysłuchiwać że to ostatni raz (kolejny raz)? Kto ma skłonności autodestrukcyjne ten zostaje, a kto ma trochę odwagi odchodzi.
Decyzja należy do Ciebie.
Ja myślę, że trzeba wczuć się w rolę tej kobiety, która wchodzi do łóżka zajętemu facetowi i faceta, który ją tam wpuszcza. Każda sytuacja jest inna. Ja nigdy nie zdradziłam i nie zostałam zdradzona, ale zdaję sobie sprawę, że czasami z takich romansów wychodzą poważne związki. Z kolei potępiam strasznie głupi, bezmyślny, zwierzęcy seks, który do niczego nie prowadzi. Już chyba wolałabym, aby facet mi powiedział: "Kochanie, zdradzam Cię, zakochałem się. Ona jest dla mnie wszystkim" niż powiedział: "Kochanie, zdradziłem Cię. Napatoczyła się jakaś obca dziewczyna, więc ją przeleciałem. Nie było nawet fajnie. Chcę być z Tobą. Kocham Cię".
Wolałabym, żeby facet mnie zdradził z uczucia a nie zwierzęcego popędu z obcą dziewczyną. W tym drugim wypadku wylałabym mu pomyje na twarz...
Wolałabym, żeby facet mnie zdradził z uczucia a nie zwierzęcego popędu z obcą dziewczyną. W tym drugim wypadku wylałabym mu pomyje na twarz...
Sytuacja bycia zdradzoną czy niekochaną jest bardzo trudna. W przypadku zdrady nie ma wygranych. Wszyscy cierpią. Zajmuję się takimi sprawami zawodowo. Prowadzę psychoterapię par i indywidualną. Wiele kobiet po krachu w związku trafia na terapię w depresji, załamane i nie wyobrażają sobie dalszego życia, bez niego, bez tej miłości. Po jakimś czasie i zmaganiach się z bólem i stratą stają na nogach i większość odnajduje swoją siłę i szczęście. W efekcie ich jakość życia się poprawia. Choć to trudna droga.
Jeżeli para po takim kryzysie decyduje się zostać razem i walczyć o związek, wspólnie się w ten proces angażując, to często odnajdują miłość i wyjątkową więź jaka jest między nimi. Związek staje się prawdziwszy i bardziej świadomy.
Czasami kończy się to rozstaniem, kiedy zaangażowanie w odbudowywanie związku jest nierówne, lub trudno jest oderwać się od krzywdy, wziąć odpowiedzialność bądź udźwignąć winę, naprawić, zadośćuczynić.
W każdym razie warto wziąć swoje życie w swoje ręce i zawalczyć o siebie i o to co uważamy za ważne w życiu.
Co do kochanek, to ich sytuacja również nie jest ciekawa. Nie ma czego zazdrościć. Rywalizacja i kradziona miłość często bardzo obciążają i nie dają szczęścia.
Wszystkich zainteresowanych poprawą swoich związków, poradzenia sobie z trudną sytuacją rozstania, straty, również te osoby, które mają trudność z tworzeniem szczęśliwych związków zapraszam na terapię. Joanna Krysiak 606 527 952 - www.psychoterapia.pomorskie.pl
Jeżeli para po takim kryzysie decyduje się zostać razem i walczyć o związek, wspólnie się w ten proces angażując, to często odnajdują miłość i wyjątkową więź jaka jest między nimi. Związek staje się prawdziwszy i bardziej świadomy.
Czasami kończy się to rozstaniem, kiedy zaangażowanie w odbudowywanie związku jest nierówne, lub trudno jest oderwać się od krzywdy, wziąć odpowiedzialność bądź udźwignąć winę, naprawić, zadośćuczynić.
W każdym razie warto wziąć swoje życie w swoje ręce i zawalczyć o siebie i o to co uważamy za ważne w życiu.
Co do kochanek, to ich sytuacja również nie jest ciekawa. Nie ma czego zazdrościć. Rywalizacja i kradziona miłość często bardzo obciążają i nie dają szczęścia.
Wszystkich zainteresowanych poprawą swoich związków, poradzenia sobie z trudną sytuacją rozstania, straty, również te osoby, które mają trudność z tworzeniem szczęśliwych związków zapraszam na terapię. Joanna Krysiak 606 527 952 - www.psychoterapia.pomorskie.pl
Zgadzam się z tobą Joanno. Zwłaszcza z początkową wypowiedzią.Nie mówię tutaj z doświadczeń żony ale niestety kochanki. Bardzo kochającej kochanki. Nie głupiej małolaty którą coś swędziało ale dorosłej kobiety po kilku związkach. Przeszłam już wszystkie etapy gdy związek się zakończył. Rozpacz,kołatanie serca, brak oddechu, płacz, nienawiść. Etap depresji kiedy potrafiłam się tygodniami nie myć się tylko leżeć, nieprzytomnego obiadania, głodzenia. Zapadłam na wszystkie możliwe choroby. Naraz. Etap niewyobrazania sobie życia bez tego człowieka. Następny pozornej oboętności , że niby już tak nie zalezy a jednak oczy dookoła głowy bo może.. I ten który teraz jest po dwóch latach wychodzenia z piekła. Etam wyciszena, czasem obrzydzenia do samej siebie, pogardy do nas obojga i żalu. Etap ciszy i zauważania że życie się jednak jeszcze nie skończyło...
To tyle ze strony kochanki, zdradzającej. Co najdziwniejsze - wiem że to mimo wszystko, mimo straconych lat - to był on ale przestrzegam wszystkie kobiety przed romansowaniem, na cudzym nieszczesciu szczescia nie zbudujesz a wszystko złe wróci do ciebie.
To tyle ze strony kochanki, zdradzającej. Co najdziwniejsze - wiem że to mimo wszystko, mimo straconych lat - to był on ale przestrzegam wszystkie kobiety przed romansowaniem, na cudzym nieszczesciu szczescia nie zbudujesz a wszystko złe wróci do ciebie.
Dziękuję Joanno za nadzieję.Czas leczy rany, na razie zostaliśmy przyjaciółmi.Każdy zasługuję na drugą szanse.Zobaczymy co będzie dalej.Wybrał dzieci i dom,a z biegiem czasu zapomni o niej i nie będzie miał poczucia winy, a ja cierpliwie poczekam.Kiedyś powiedziałam mojemu mężowi,że nigdy nie wybaczę zdrady a jednak...
Przypomnijcie sobie stare polskie powiedzenie: „Jak suka nie da, pies sam nie wezmie, chocby bardzo chcial”- inaczej bylby gwalt.
Ja uwazam, ze wiecej winy ponosza te drugie, ktorym zaimponuje pieniazek, bajerek i „daja”. Szczegolnie w tym miejscu pozdrawiam wybitna dzialaczke trojmiejska (...)swiadczaca uslugi w zakresie turystyki i hotelarstwa. Wlasnie rozbila nasze malzenstwo. Sama jest matka i dzieciom to robi??? A moze juz zapomniala, bo wiekowo to babcia, gdyby nie rowerek Gdzie jej regulaminowa etyka, ktora ma swiecic. Szczerze mowiac, podziwiam ja, jej odwage i ufnosc a zarazem jej wspolczuje. Trafila na „kangura”klamce, ktory sam juz nie wie co jest czym. Krzyczac zaprzeczal wszystkiemu, a jak przyparlam go dowodami oswiadczyl, ze powinnam go po nogach calowac, bo choc sie wyku..wi to i tak zawsze do nas wroci. A co jej powiedzial?w 101% pewna jestem, ze sie nam zbytnio nie uklada, z zona w separacji i ma 2 dzieci.(nie jego jedyne).Pewnie zapytacie,dlaczego wzielam czlowieka z przeszloscia tez mu ufalam i wierzylam, tlumaczylam sobie, ze roznie w zyciu bywa. Teraz wiem dlaczego Jego zwiazki sie walily-ciagot ptaka sie nie zmieni a wpoblizu znajdowaly sie te, co „daja”. Nie potrafie tego wybaczyc. Dlugo znosilam skoki, ten przebral miare. Wylizal wszystko co u niej mogl, z holiday-u uchuchany do domu wrocil, calujac nasze malutkie dzieci, corka 3 i syn 10 mies, wybaczcie zygac mi sie chce. Nic nie mam do starszych osob, ale mniej obrzydzenia mialabym, gdyby byla to mlodsza ode mnie. Mam ochote, wymyc mu gebe domestosem, chyba kwas bylby odpowiedniejszy-naprawde nie moge sie patrzec jak dotyka nasze dzieci a dopiero caluje. Zastanawialam sie, co byloby lepsze, zyc nie wiedzac, z kim maz cie kantem puszcza czy wiadoma(dzieki Bogu, ze dziela nas tysiace km bo polamalabym jej ten rowerek). Gdybym nie wiedziala kto, pewnie znowu wybaczylabym, serce bolaloby i jakos byloby a tym razem, ta wiadoma wlasnie dodala mi sily, aby podjac ostateczna decyzje. Jej zycze good luck i niech nie mysli ze bedzie jedyna
Ja uwazam, ze wiecej winy ponosza te drugie, ktorym zaimponuje pieniazek, bajerek i „daja”. Szczegolnie w tym miejscu pozdrawiam wybitna dzialaczke trojmiejska (...)swiadczaca uslugi w zakresie turystyki i hotelarstwa. Wlasnie rozbila nasze malzenstwo. Sama jest matka i dzieciom to robi??? A moze juz zapomniala, bo wiekowo to babcia, gdyby nie rowerek Gdzie jej regulaminowa etyka, ktora ma swiecic. Szczerze mowiac, podziwiam ja, jej odwage i ufnosc a zarazem jej wspolczuje. Trafila na „kangura”klamce, ktory sam juz nie wie co jest czym. Krzyczac zaprzeczal wszystkiemu, a jak przyparlam go dowodami oswiadczyl, ze powinnam go po nogach calowac, bo choc sie wyku..wi to i tak zawsze do nas wroci. A co jej powiedzial?w 101% pewna jestem, ze sie nam zbytnio nie uklada, z zona w separacji i ma 2 dzieci.(nie jego jedyne).Pewnie zapytacie,dlaczego wzielam czlowieka z przeszloscia tez mu ufalam i wierzylam, tlumaczylam sobie, ze roznie w zyciu bywa. Teraz wiem dlaczego Jego zwiazki sie walily-ciagot ptaka sie nie zmieni a wpoblizu znajdowaly sie te, co „daja”. Nie potrafie tego wybaczyc. Dlugo znosilam skoki, ten przebral miare. Wylizal wszystko co u niej mogl, z holiday-u uchuchany do domu wrocil, calujac nasze malutkie dzieci, corka 3 i syn 10 mies, wybaczcie zygac mi sie chce. Nic nie mam do starszych osob, ale mniej obrzydzenia mialabym, gdyby byla to mlodsza ode mnie. Mam ochote, wymyc mu gebe domestosem, chyba kwas bylby odpowiedniejszy-naprawde nie moge sie patrzec jak dotyka nasze dzieci a dopiero caluje. Zastanawialam sie, co byloby lepsze, zyc nie wiedzac, z kim maz cie kantem puszcza czy wiadoma(dzieki Bogu, ze dziela nas tysiace km bo polamalabym jej ten rowerek). Gdybym nie wiedziala kto, pewnie znowu wybaczylabym, serce bolaloby i jakos byloby a tym razem, ta wiadoma wlasnie dodala mi sily, aby podjac ostateczna decyzje. Jej zycze good luck i niech nie mysli ze bedzie jedyna
taaaaa .....
wytłumaczę wam dlaczego faceci czesciej zdradzaja niż kobiety na przykładzie głodu.
kobieta jak jest głodna zrobi sobie np kanapkę ...
jak jest bardzo głodna i nie jadła cały tydzień to zje suchy, stary chleb, bedzie piła wodę z kranu ...
jak dwa tygodnie nic nie jadła to bedzie w stanie zjesc prawie wszystko np surowego ziemniaka czy gołębia złapanego na balkonie i upieczonego przy ognisku .... !
u faceta ochotę na seks porównał bym do 3 przykładu głodu ...
i jak tu nie zdradzić ?
wytłumaczę wam dlaczego faceci czesciej zdradzaja niż kobiety na przykładzie głodu.
kobieta jak jest głodna zrobi sobie np kanapkę ...
jak jest bardzo głodna i nie jadła cały tydzień to zje suchy, stary chleb, bedzie piła wodę z kranu ...
jak dwa tygodnie nic nie jadła to bedzie w stanie zjesc prawie wszystko np surowego ziemniaka czy gołębia złapanego na balkonie i upieczonego przy ognisku .... !
u faceta ochotę na seks porównał bym do 3 przykładu głodu ...
i jak tu nie zdradzić ?
dzieje sie tak bo kobiety czesto sa slabe w lozku, i nie sluchaja facetow i ich pragnien, kazdy skok w bok jest emocjonujacy a kobiety ktore ida z takim zajetym facetem to takie ktore pragnal zwiazku, facet ktory jest juz w zwiazku jest o tyle smakowitym kaskiem ze w takim zwiasku potrafi sie poruszac... a single najczesciej spotykaja sie z singlami
Facet jeśli ma kochankę tylko z winy kobiety(oprócz podłych żigolaków).
Dlaczego? a już wyjaśniam, kobieta wiecznie furka pod nosem, daje karę mężowi np, "przez tydzień masz szlaban" ok myśli facio ale tak raz, drugi i następny. Wreszcie nawinie mu się inna babka chętna i idzie w długą. A żonka? lament łzy i posiedzenie rodzinne - ola boga on mnie zdradza!!
I dobrze niech idzie - kara dla niej, ja jestem za tym aby oddzielić łóżko od kłótni. Sama tak robię i wychodzę na tym super.
Dlaczego? a już wyjaśniam, kobieta wiecznie furka pod nosem, daje karę mężowi np, "przez tydzień masz szlaban" ok myśli facio ale tak raz, drugi i następny. Wreszcie nawinie mu się inna babka chętna i idzie w długą. A żonka? lament łzy i posiedzenie rodzinne - ola boga on mnie zdradza!!
I dobrze niech idzie - kara dla niej, ja jestem za tym aby oddzielić łóżko od kłótni. Sama tak robię i wychodzę na tym super.
Zgadzam sie z Toba Sara-jest dokladnie tsk jak piszesz....
Jezeli kobiety narzekaja,ze wiecznie je bolli glowa albo ida do lozka tylko dlatego,ze facet chce,a na czole maja wypisane,zeby jak najszybciej skonczyl to nic dziwnego,ze facet szuka szczescia gdzie indziej...i nie prawda jest,ze facet na bokju szuka tylko seksu,uczucia tez...
Mnie tez jakos nigdy glowa nie boli i w moim zwiazku nuda i rutyna nie wieje....
Jezeli kobiety narzekaja,ze wiecznie je bolli glowa albo ida do lozka tylko dlatego,ze facet chce,a na czole maja wypisane,zeby jak najszybciej skonczyl to nic dziwnego,ze facet szuka szczescia gdzie indziej...i nie prawda jest,ze facet na bokju szuka tylko seksu,uczucia tez...
Mnie tez jakos nigdy glowa nie boli i w moim zwiazku nuda i rutyna nie wieje....
czy to moja wina, że miał kochankę? przestaliśmy się kochać bo to jego bolała głowa, plecy był niby zmęczony. Do domu wracał o normalnej porze. Spotykali się po po prostu w godzinach pracy- brali wolne za nadgodziny. Zastanowił mnie telefon-zawsze miał go przy sobie nawet w wc. Jak pytałam zaprzeczał. więc wierzyłam mu.
Teraz się rozstali. Jest ze mną ona wróciła do męża. Bardzo się kochali i nie wiem czy nadal się nie kochają. To nie był seks to była miłość.
Czy mam do niej żal- nie. Nie możemy nikogo winić za uczucia.
Nie chciałam niszczyć tego małżeństwa. Dostał ostatnią szansę. Czas pokarze czy podjęłam dobrą decyzję.
Teraz się rozstali. Jest ze mną ona wróciła do męża. Bardzo się kochali i nie wiem czy nadal się nie kochają. To nie był seks to była miłość.
Czy mam do niej żal- nie. Nie możemy nikogo winić za uczucia.
Nie chciałam niszczyć tego małżeństwa. Dostał ostatnią szansę. Czas pokarze czy podjęłam dobrą decyzję.
dzięki za odpowiedź na moje pytanie.
Pogubiłam się w tym moim życiu. Nagle stwiedzasz, że to co było dla ciebie najcenniejsze jest tylko imitacją. A pewne rzeczy zdarzają się nie innym a właśnie tobie i że tak na prawdę nie wiesz dlaczego do tego doszło bo"niby" byliście cudownym małżeństwem a mąż "podobno" był z tobą szczęśliwy.
Pogubiłam się w tym moim życiu. Nagle stwiedzasz, że to co było dla ciebie najcenniejsze jest tylko imitacją. A pewne rzeczy zdarzają się nie innym a właśnie tobie i że tak na prawdę nie wiesz dlaczego do tego doszło bo"niby" byliście cudownym małżeństwem a mąż "podobno" był z tobą szczęśliwy.
Nie ma za co ,za duzo Ci nie pomogłam swoja odpowiedzia.
Potrzebujesz moim zdaniem teraz osoby ,która trzeźwo spojrzy na Twoj problem,której sie wygadasz i powierzysz Swoje wątpliwości.Chyba tylko długie rozmowy potrafia przynieść ulge.
Musi to po prostu z Ciebie "zejść".
A czas pokaze czy bedziecie razem,czy umrze to śmiercia naturalna...
Bo jeśli on Cie nie kocha, to robi Tobie wielka krzywde ,gdyż odbiera Ci szanse na bycie szczęśliwa..................z kimś innym.
Hmmm temat na dłuższa rozmowe :D
Pozdrawiam.
Potrzebujesz moim zdaniem teraz osoby ,która trzeźwo spojrzy na Twoj problem,której sie wygadasz i powierzysz Swoje wątpliwości.Chyba tylko długie rozmowy potrafia przynieść ulge.
Musi to po prostu z Ciebie "zejść".
A czas pokaze czy bedziecie razem,czy umrze to śmiercia naturalna...
Bo jeśli on Cie nie kocha, to robi Tobie wielka krzywde ,gdyż odbiera Ci szanse na bycie szczęśliwa..................z kimś innym.
Hmmm temat na dłuższa rozmowe :D
Pozdrawiam.
doswiadczyłam tego jako dziecko, tata zdradzał mamę - miałam 15-16 lat to dla mnie było trumatyczne przeżycie i wiem że odbilo się to bardzo na mojej psychice, poczuciu wartości itp... i choć nie nawidzę tej kobiety to też mężczyźni nie są bez winy! Nie mozna wszystkiego zwalac na kobiety bo one nie biorą facetów siłą i mają prawo wierzyć w to że ktoś może wkońcu je pokocha...
Ale proszę drodzy rodzice nigdy nie róbcie tego swoim dzieciom!!!
Ale proszę drodzy rodzice nigdy nie róbcie tego swoim dzieciom!!!
oczywiście mam na myśłi kobietę która chciała związać się z moim tatą...
Przez rok do nas przychodziła jako przyjaciółka mojej mamy. Piekła nam ciasta bardzo ją lubiłam kiedy okazało się że chciałaby związać się z mioim tatą strasznie mnie to bolało za to ją nienawidzę. Działała perfidnie ogłupiając rodzinę. Chciała zając miejsce mojej mamy a wiadomo że nikt jej nie zastąpi!
Przez rok do nas przychodziła jako przyjaciółka mojej mamy. Piekła nam ciasta bardzo ją lubiłam kiedy okazało się że chciałaby związać się z mioim tatą strasznie mnie to bolało za to ją nienawidzę. Działała perfidnie ogłupiając rodzinę. Chciała zając miejsce mojej mamy a wiadomo że nikt jej nie zastąpi!
kocio zgadzam się z toba że winę największą ponosi osoba która zdradza. Bo jeśli facetowi jest źle to niech odejdzie. Jeśli pojawia się kochanka to jedno ale kobieta uwodząca mojego tatę znała bardzo dobrze moją mamę moje rodzeństwo które strasznie to przeżyło bo poczuliśmy się oszukani podwójnie!
Bo kobieta może nie mieć wyżutów sumienia jak nie zna sytuacji rodziny itd jak to się mówi czego oczy nie widzą tego sercu nie żal...
Ale jak nazwać to zachowanie kiedy jednak ta kobieta widzi żonę i dzieci każdego dnia udaje przyjaciela rodziny, i swoim dzieciom obiecuje nowego tatusia...
Przecież jak moja siostra nie miała z kim pójść na studniówkę to poszła z jej synem. To się mi poprostu w głowie nie mieści i tego koszmaru nigdy nie zapomnę...
nie zapomnę jak powiedziałam tacie że jak odejdzie to nigdy mu nawet dzień dobry nie powiem, nie zapomnę jak załamany tą sytuacją przyszedł do mnie 15 dziecka i powiedział żegnaj a potem mama zapąłkana powiedziała że tata poszedł ze sobą skończyć.
po tym przeżyciu nie wiem czyja wina - mamy? nie sądzę. Taty? Zbładził? a ta kobieta? o czym ona myśłała - nie wiem. czyja by to nie była wina ja już nigdy nie będę taka jaka byłam przed tym wydarzeniem. Teraz mam prawie 30 lat a to dalej boli...
Bo kobieta może nie mieć wyżutów sumienia jak nie zna sytuacji rodziny itd jak to się mówi czego oczy nie widzą tego sercu nie żal...
Ale jak nazwać to zachowanie kiedy jednak ta kobieta widzi żonę i dzieci każdego dnia udaje przyjaciela rodziny, i swoim dzieciom obiecuje nowego tatusia...
Przecież jak moja siostra nie miała z kim pójść na studniówkę to poszła z jej synem. To się mi poprostu w głowie nie mieści i tego koszmaru nigdy nie zapomnę...
nie zapomnę jak powiedziałam tacie że jak odejdzie to nigdy mu nawet dzień dobry nie powiem, nie zapomnę jak załamany tą sytuacją przyszedł do mnie 15 dziecka i powiedział żegnaj a potem mama zapąłkana powiedziała że tata poszedł ze sobą skończyć.
po tym przeżyciu nie wiem czyja wina - mamy? nie sądzę. Taty? Zbładził? a ta kobieta? o czym ona myśłała - nie wiem. czyja by to nie była wina ja już nigdy nie będę taka jaka byłam przed tym wydarzeniem. Teraz mam prawie 30 lat a to dalej boli...
nie, nieskończył na szczęście ale wiem ze nie chiał mnie nastraszyć bo gdyby tak było to by mi powiedział ze chce ze soba skończyć a on się poprostu ze mną pożegnał...
Mama zauważyła co miał w torbie jak wychodził... wiedziała co chce zrobić...
A dalej nie pamiętam co sie działo, to chyba dlatego że to były tak silne emocje, że nie wiem co było dalej...
drastyczne? co masz na myśłi przez pytanie o działaniu mojej mamy i moim? Chciałabym się wybrać do lekarza bo chyba sama sobie z tym nigdy nie poradzę...
Mama zauważyła co miał w torbie jak wychodził... wiedziała co chce zrobić...
A dalej nie pamiętam co sie działo, to chyba dlatego że to były tak silne emocje, że nie wiem co było dalej...
drastyczne? co masz na myśłi przez pytanie o działaniu mojej mamy i moim? Chciałabym się wybrać do lekarza bo chyba sama sobie z tym nigdy nie poradzę...
No bo patrzę sobie tak...
Facet idzie z inną kobietą. Dramat i tragedia, świnia i wszystko co najgorsze. Niech będzie.
Ale czytam sobie tak: 15 letnie dziecko mówi, że nigdy nie powie ojcu nawet dzień dobry. Jakieś to jest dla mnie strasznie toksyczne, taki wzorzec zachowań musiałaś wynieść z domu. Ojciec nie radzi sobie z emocjami i postanawia ze sobą skończyć - kolejny przykład toksyczności.
Dlatego pytam, czy Twoja mama też taka była. Nie znam Cię, ale opisana przez Ciebie sytuacja, pokazuje że co najmniej dwie osoby w Twoim domu nie radziły sobie z emocjami.
Bo wiesz, ten mężczyzna szukał czegoś u innej kobiety. Czegoś, czego nie dostawał w domu. Może on nie chciał odchodzić ze względu na Ciebie. Możliwe?
Facet idzie z inną kobietą. Dramat i tragedia, świnia i wszystko co najgorsze. Niech będzie.
Ale czytam sobie tak: 15 letnie dziecko mówi, że nigdy nie powie ojcu nawet dzień dobry. Jakieś to jest dla mnie strasznie toksyczne, taki wzorzec zachowań musiałaś wynieść z domu. Ojciec nie radzi sobie z emocjami i postanawia ze sobą skończyć - kolejny przykład toksyczności.
Dlatego pytam, czy Twoja mama też taka była. Nie znam Cię, ale opisana przez Ciebie sytuacja, pokazuje że co najmniej dwie osoby w Twoim domu nie radziły sobie z emocjami.
Bo wiesz, ten mężczyzna szukał czegoś u innej kobiety. Czegoś, czego nie dostawał w domu. Może on nie chciał odchodzić ze względu na Ciebie. Możliwe?
wiesz moja mam na początku próbowała zrozumieć, pytała chciała rozmawiąc a on był jak w amoku... odsuwał się od nas nie chciał nas! ja po tym jak rodzice zaczęli się kłócić jak widziałam jak tata trakował mmę on zachowywał się jakby ta kobieta go opętała. był innym człowiekiem a moja rodzina (bo mam jeszcze straszego brata i siostrę) była już zmęczona tą sytuacją próbowałam z tatą rozmawiać. Nawet zaczęłam go prosić żeby się rozwiedli bo to trwało bardzo długo, ciągłe kłótnie... mój tata jest bardzo spokojnym człowiekiem a przy tej kobiecie tak się zmienił że nawet mnie uderzył więc dziwisz mi się że powiedziałam że nawet mu nie powiem dzień dobry? Myślisz że został ze względu na mnie? Nie sądzę bo nikt nie wytrzymałby tego tzn życia z kims dla kogoś... Jak towim zdaniem powinna się zachowac rodzina??
Tata tak naprawdę nigdy nie odszedł mieszkał z nami widywał się z nią ale pewnego dnia zorientowałam się już ż to koniec... Tata teraz jest z nami, wygląda na szczęśliwego ale tak naprawdę on jeden tylko to wie... Ja czuję jego miłość i kocham go nad życie...
Tata tak naprawdę nigdy nie odszedł mieszkał z nami widywał się z nią ale pewnego dnia zorientowałam się już ż to koniec... Tata teraz jest z nami, wygląda na szczęśliwego ale tak naprawdę on jeden tylko to wie... Ja czuję jego miłość i kocham go nad życie...
Ja jestem takim właśnie przypadkiem że wytrzymuję z kimś dla kogoś.
Jest mi z tym źle i się miotam. Nikogo nie mam, nie zamierzam odejść. Ale łapię na tym, że z każdą inną byłoby dużo lepiej. Nie szukam okazji, ale przyjaciółka-powierniczka sama się znalazła.
Twojej sytuacji nie znam, nie znam ani Ciebie ani Twoich rodziców, ale to nie jest tak, że tamta kobieta go omotała. On dał się omotać, bo czegoś mu brakowało. Może zrozumienia, może miłości...
Jest mi z tym źle i się miotam. Nikogo nie mam, nie zamierzam odejść. Ale łapię na tym, że z każdą inną byłoby dużo lepiej. Nie szukam okazji, ale przyjaciółka-powierniczka sama się znalazła.
Twojej sytuacji nie znam, nie znam ani Ciebie ani Twoich rodziców, ale to nie jest tak, że tamta kobieta go omotała. On dał się omotać, bo czegoś mu brakowało. Może zrozumienia, może miłości...
tak, pisząc że go omotała nie obwiniam tylko jej o to bo każdy facet ma swój rozum...
Możliwe że jemu czegoś brakowało tego nie wiem więc nie bedę mówić że miał wszystko.
moja mama poświęciła mu całe sowje życie więc chyba zasłuzyła na to zeby poznac prawdę może udałoby się naprawic a jeżeli nie to można rozejść się w inny sposób. Może chodziło o rutynę... Bo w momencie kiedy do mamy zaczął wydzwaniać inny facet tatę to widać bardzo ruszyło, tak jakby chciał mieć tamtą kobietę ale też nas (włącznie z moją mamą)....
podziwiam Cię że tak wytrzymujesz ale uważam że nie jest to zdrowe... najgorsze co może być to niewiadoma, utrzymywanie czegoś na siłę, dzieci (i nie tylko dzieci to czują)
ciekawe jest to co piszesz... dlaczego się miotasz? jęzeli jest komuś źle to nie powienien zostawać w zwiążku dla kogoś...
Możliwe że jemu czegoś brakowało tego nie wiem więc nie bedę mówić że miał wszystko.
moja mama poświęciła mu całe sowje życie więc chyba zasłuzyła na to zeby poznac prawdę może udałoby się naprawic a jeżeli nie to można rozejść się w inny sposób. Może chodziło o rutynę... Bo w momencie kiedy do mamy zaczął wydzwaniać inny facet tatę to widać bardzo ruszyło, tak jakby chciał mieć tamtą kobietę ale też nas (włącznie z moją mamą)....
podziwiam Cię że tak wytrzymujesz ale uważam że nie jest to zdrowe... najgorsze co może być to niewiadoma, utrzymywanie czegoś na siłę, dzieci (i nie tylko dzieci to czują)
ciekawe jest to co piszesz... dlaczego się miotasz? jęzeli jest komuś źle to nie powienien zostawać w zwiążku dla kogoś...
zalezy jakie realcje są mdz tobą a osobą z która jesteś....
wierzę że bybłoby ci źle, bo niewyobrażam sobie gdybym to ja miała widzieć moje dziecko tylko w weekendy... Ale też zasługujesz na to żeby być szczęśliwy. Ile jeszcze tak pociągniesz??? piszesz że porzucenie jest straszne - mówisz tu o porzuceniu kobiety czy dziecka?
tu jest różnica ja bym wolała żeby mój facet odszedł niż się ze mną męćzył dla dobra dziecka i patrzył na inne kobiety jako na te atrakcyjne z myślą ze gdybym nie ja i dziecko to mógłby z nią być itp...
każdy jest w stanie się podnieść po porzuceniu ale nie kazdy jest w stanie zaufać gdy jest oszukiwany. nie namamiam cię na odejście ale czy możesz mi napisać czego ci brakuje?
wierzę że bybłoby ci źle, bo niewyobrażam sobie gdybym to ja miała widzieć moje dziecko tylko w weekendy... Ale też zasługujesz na to żeby być szczęśliwy. Ile jeszcze tak pociągniesz??? piszesz że porzucenie jest straszne - mówisz tu o porzuceniu kobiety czy dziecka?
tu jest różnica ja bym wolała żeby mój facet odszedł niż się ze mną męćzył dla dobra dziecka i patrzył na inne kobiety jako na te atrakcyjne z myślą ze gdybym nie ja i dziecko to mógłby z nią być itp...
każdy jest w stanie się podnieść po porzuceniu ale nie kazdy jest w stanie zaufać gdy jest oszukiwany. nie namamiam cię na odejście ale czy możesz mi napisać czego ci brakuje?
Piszę o porzuceniu dziecka. Kobieta jest dorosła, sama musi sobie dawać radę. Jak nie potrafi to nie mój problem.
Ty pewnie byś wolała, ona znając prawdę na pewno też, ale ja też się liczę w tym układzie. Wolę kłamać, oszukiwać żeby być blisko dziecka. Nic mnie nie obchodzi czy kiedyś tam będzie potrafiła zaufać bo jest oszukiwana. Mam się tym przejmować?
Bo...
... czego mi brakuje. Proste. Miłości i zrozumienia. Nie będę tu demonizował ale powiedzmy delikatnie, że nie pasujemy do siebie. Do tego zostałem zraniony co najmniej dwa razy za dużo.
Myślę, że długo jeszcze tak pociągnę. Dzięki mojemu Promyczkowi wszystko jest lepsze.
Ty pewnie byś wolała, ona znając prawdę na pewno też, ale ja też się liczę w tym układzie. Wolę kłamać, oszukiwać żeby być blisko dziecka. Nic mnie nie obchodzi czy kiedyś tam będzie potrafiła zaufać bo jest oszukiwana. Mam się tym przejmować?
Bo...
... czego mi brakuje. Proste. Miłości i zrozumienia. Nie będę tu demonizował ale powiedzmy delikatnie, że nie pasujemy do siebie. Do tego zostałem zraniony co najmniej dwa razy za dużo.
Myślę, że długo jeszcze tak pociągnę. Dzięki mojemu Promyczkowi wszystko jest lepsze.
oczywiście że liczysz się w tym układzie, często podkreśla się relacje kobieta dziecko ja uważam że tata jest bardzo potrzebny dziecku, sama widzę jak bardzo mój synek zakochany jest w tatusiu:)Dlatego choćby nie wiem co się między nami stało to nigdy nie mogłabym zabronic mu kontaktu z dzieckiem. I nie chodzi mi oszukiwanie kobiety bo dziecko też jest w pewnym sensie oszukiwane (ale nie odbieraj tego jako zarzut, nie osądzam nikogo...)
Rozumiem że nie chcesz zostawiac dziecka ale czy taki jest między wami układ że pozwalała na widzenie dziecka tylko raz w tygodniu na weekend?
Rozumiem że nie chcesz zostawiac dziecka ale czy taki jest między wami układ że pozwalała na widzenie dziecka tylko raz w tygodniu na weekend?
Nie, nic o takich rzeczach nie wiem.
Gdyby to było coś takiego, to bym sobie pomyślał, że to tak jest bo ja taki jestem i mam na co zasłużyłem.
Powiedzmy że z paroma sprawami przegięła, tak że gdyby była moim kumplem to bym jej powiedział, że przyjaciół się tak nie traktuje i zakończył znajomość. Zresztą nie ważne, bo Ty pytasz, a ja odpowiadam tak, żeby było ogólnie. Szczegółów na forum na pewno nie napiszę. Zresztą to jest bez znaczenia. Nie potrzebuję akceptacji, czy Twojego osądu.
Było źle, a teraz jest lepiej. Żeby było jeszcze lepiej parę osób zostałoby skrzywdzonych.
Gdyby to było coś takiego, to bym sobie pomyślał, że to tak jest bo ja taki jestem i mam na co zasłużyłem.
Powiedzmy że z paroma sprawami przegięła, tak że gdyby była moim kumplem to bym jej powiedział, że przyjaciół się tak nie traktuje i zakończył znajomość. Zresztą nie ważne, bo Ty pytasz, a ja odpowiadam tak, żeby było ogólnie. Szczegółów na forum na pewno nie napiszę. Zresztą to jest bez znaczenia. Nie potrzebuję akceptacji, czy Twojego osądu.
Było źle, a teraz jest lepiej. Żeby było jeszcze lepiej parę osób zostałoby skrzywdzonych.
:))
moim marzeniem jest mieć kochankę :)
Nie wiem ... ale jest w tym coś naprawdę fascynującego :) Spełnić wszystkie swoje fantazje i mieć świadomość, że tylko chodzi o czystą przyjemność :)
... wiem, wiem ..... jestem świnia :)
ale w tym naprawde jest coś magicznego, że zawsze będę o tym marzył :)
pozdrawiam :)
moim marzeniem jest mieć kochankę :)
Nie wiem ... ale jest w tym coś naprawdę fascynującego :) Spełnić wszystkie swoje fantazje i mieć świadomość, że tylko chodzi o czystą przyjemność :)
... wiem, wiem ..... jestem świnia :)
ale w tym naprawde jest coś magicznego, że zawsze będę o tym marzył :)
pozdrawiam :)
wszystkie odpowiedzi znajdziecie tu - http://www.zdradologia.pl
Wiecznie nie można skakać z kwiatka na kwiatek. Bo co zrobi taki kochanek albo kochanka na starość jak już nie będą młodzi, piękni i zdrowi. Wtedy nie będzie obok nich nikogo kto by podał szklankę wody. Dlatego szanujmy się wzajemnie.