Widok
ludzie nie chodźcie do pracy na darmowe dni/godziny próbne !!!!
jak też bardzo długo szukam pracy i jestem zdesperowana ale dopóki sami nie przestaniemy się godzić na pewne rzeczy to nic się na lepsze nie zmieni...
przecież wiadomo, że taka propozycja godzin/dni próbnych nie ma na celu sprawdzenia pracownika bo co można sprawdzić przez jeden dzień lub 3 godziny - od tego jest umowa na okres próbny albo chociażby ostatecznie umowa zlecenie !!!
nie dajcie się wykorzystywać pracodawcom dostarczając im bezpłatnej siły roboczej !!!
Pozdrawiam wszystkich szukających pracy !!!!!!
przecież wiadomo, że taka propozycja godzin/dni próbnych nie ma na celu sprawdzenia pracownika bo co można sprawdzić przez jeden dzień lub 3 godziny - od tego jest umowa na okres próbny albo chociażby ostatecznie umowa zlecenie !!!
nie dajcie się wykorzystywać pracodawcom dostarczając im bezpłatnej siły roboczej !!!
Pozdrawiam wszystkich szukających pracy !!!!!!
A Ty zatrudniłabyś kogoś w ciemno? jak podpisujesz umowe o prace to lecą Ci ZUSy i wszystko, okaże się że pracownik do kitu, i co wtedy? rozmwiązesz umowe po 2 dniach, czy bedziesz trzymac idiote miesiąc?od razu pomyslałabyś inaczej. ok, 2, 3 dni próbne to wykorzystywanie. ale 2-3 godziny to wstępne sprawdzenie, czy dana osoba jest kumata i czy bedzie sie w ogóle nadawać na stanowisko. Żeby nie było - nie jestem pracodawcą, tylko pracownikiem.
jeśli chcesz kogoś sprawdzić to zatrudniasz na tydzień. co po 1 dniu można sprawdzić? dajmy na to sklep obowniczy... jesli ktoś chce sprawdzic twoja prace to najpierw musi ci przeprowadzic szkolenie z BHP potem nauczyc standardu obsługi klienta... a to zajmuje...a jeszcze zapoznanie z asortymentem.... jesli idziesz i stoisz tam nawet jak kołek a jest to czas próbny , ty wykonujesz w tym czasie usługe i nawet jak nic nie sprzedasz to jest twoj czas.... od sprawdzenia pracownka jest rozmowa kwalifikacyjna... wiem wiem czesto pracodawcy to niedouczone głąby które z średnim wykształceniem potrafią drwić z kogoś kto ma wyższe.... sprawdziłęm wiem
jeżeli u Was w firmie tak jest że zatrudniacie na lewo i nowe osoby są na łasce albo niełasce to naprawdę omijać szerokim łukiem. Takie gadanie że lecą ZUS a nie zatrudniła byś nikogo w ciemno przedstawia Was w złym świetle. Ludzie do pracy motywują się tym że mają rodziny. Atmosfera strachu w pracy nie sprzyja wydajności.
Rozumiem Twój apel/prośbę, ale dzięki tym 2-3dniom za free, które SAM
wydłużyłem do końca tygodnia, kilka lat temu zdobyłem robotę.
ps.
Do wpisu "vika" bo napisał/a, że jest pracownikiem.
Dobrze, że z Tobą nie pracuję, jeśli o ludziach piszesz(myślisz)
idiota..., nawet jest wszystkiego od razu nie pojmuje.
wydłużyłem do końca tygodnia, kilka lat temu zdobyłem robotę.
ps.
Do wpisu "vika" bo napisał/a, że jest pracownikiem.
Dobrze, że z Tobą nie pracuję, jeśli o ludziach piszesz(myślisz)
idiota..., nawet jest wszystkiego od razu nie pojmuje.
czy ja napisałam, że jak ktoś wszystkiego nie chwyta, to jest idiotą? sama nie jestem chodzącym ideałem tudzież zaprogramowanym komputerem. chodziło mi o to, ze różni ludzie się rekrutują, niektórzy z nich to naprawdę są, hm, dziwni (typu przerwa na kawę po 15 minutach pracy, pisanie 100 smsów do misiaczka zamiast próbowac się czegoś nauczyć itd). To są moim zdaniem idioci, nie osoby, które nie kumają, ale chcą się nauczyć. Także reasumując, trochę nadinterpretujesz to, co napisałam.
"A Ty zatrudniłabyś kogoś w ciemno ? jak podpisujesz umowę o prace
to lecą Ci ZUSy i wszystko, okaże się że pracownik do kitu, i co wtedy ? rozwiążesz umowę po 2 dniach, czy bedziesz trzymać idiote miesiąc ?"
Czytam po raz drugi i rozmiem to samo!, pracownik, który
nie zrozmiał czegoś jest idiotą..
Bo jeśli nie, to masz problemy z redagowaniem myśli - zdarza się.
to lecą Ci ZUSy i wszystko, okaże się że pracownik do kitu, i co wtedy ? rozwiążesz umowę po 2 dniach, czy bedziesz trzymać idiote miesiąc ?"
Czytam po raz drugi i rozmiem to samo!, pracownik, który
nie zrozmiał czegoś jest idiotą..
Bo jeśli nie, to masz problemy z redagowaniem myśli - zdarza się.
Nie mam nic przeciwko dniom/godzinom próbnym pod warunkiem, że są PŁATNE. Kilka razy zgodziłam się na BEZPŁATNE godziny próbne, ciężko się napracowałam i nic za to nie dostałam, a oczywiście oczekiwałam zatrudnienia, bo sama sobie wmawiałam, że nic mi nie zaszkodzi, jeśli teraz mi nie zapłacą, bo mam szanse na zatrudnienie, jednak za każdym razem nic z tego nie wychodziło. Czułam się oszukana i wykorzystana.
Sytuacje tego typu w ogóle nie powinny mieć miejsca, dlatego zgadzam się - nie możemy się godzić na darmowe wykorzystywanie przez pracodawców.
Jeśli nie podpisze się umowy na czas próbny, to przynajmniej powinno dostać się jakąś gwarancję, że dostanie się wynagrodzenie za pracę.
Sytuacje tego typu w ogóle nie powinny mieć miejsca, dlatego zgadzam się - nie możemy się godzić na darmowe wykorzystywanie przez pracodawców.
Jeśli nie podpisze się umowy na czas próbny, to przynajmniej powinno dostać się jakąś gwarancję, że dostanie się wynagrodzenie za pracę.
Uważam ,że można zgodzić się na dni/godziny próbne bez umowy ,ale najpierw powinno się umówić na jakąś rozsądną stawkę godz. ,która zostanie za te dni/godz. zapłacona. Jeśli pracodawca wymaga szacunku do pracy ,którą powierza pracownikowi tak samo pracownik ma prawo wymagać tego ,że zostanie wynagrodzony nawet za te kilka godzin,bo jakby nie było poświęca swój czas a ponadto jakby nie było świadczy (wykonuje) pracę nawet choć przez kilka godzin ale pracodawca ma z tego korzyść. Niezapłacenie za wykonaną pracę uważam jest w 100% potraktowaniem takiego człowieka jak darmowej siły roboczej co nie świadczy dobrze o takim pracodawcy. Np. w Niemczech są praktykowane tzw. dni próbne bez umowy ,ale bez względu czy pracujesz parę godzin , czy np.2-3 dni masz uczciwie za to zapłacone. A to czy otrzymasz później zatrudnienie czy się okaże ,że nie to już odrębna kwestia.
Wszystko zależy od pracodawcy ?
Wydaje mi się, że już podczas rozmowy można 'wyczuć',
'na czym "ja" kandydat(płeć b.z.) stoję' ?
Bo..
10ściu zapłaci, i co więcej, nie dopuści do sytuacji pracy za free,
nawet na 1-5dniach próby, a 1en będzie korzystał 5dni
i powie (jeśli powie ?) Dziękuje.. bez zapłaty.
Ale to ten 1en będzie budował wizerunek reszty rynku..
Wydaje mi się, że już podczas rozmowy można 'wyczuć',
'na czym "ja" kandydat(płeć b.z.) stoję' ?
Bo..
10ściu zapłaci, i co więcej, nie dopuści do sytuacji pracy za free,
nawet na 1-5dniach próby, a 1en będzie korzystał 5dni
i powie (jeśli powie ?) Dziękuje.. bez zapłaty.
Ale to ten 1en będzie budował wizerunek reszty rynku..
Nie chcę zakładać nowego wątku bo pytanie jest podobne więc zapytam tutaj.
Nie chodzi jednak o dni próbne ale o szkolenie. Czy może odbywać się przed podpisaniem umowy o pracę?
Czy raczej jest to oszustwo i przyszły pracodawca chce mnie sprawdzić przed podpisaniem umowy, nazywając to szkoleniem.
Dodam, że "szkolenie" ma trwać prawie 2 tygodnie i oczywiście nie dostanę za nie wynagrodzenia. Gwarancji zatrudnienia również nie mam...
Nie chodzi jednak o dni próbne ale o szkolenie. Czy może odbywać się przed podpisaniem umowy o pracę?
Czy raczej jest to oszustwo i przyszły pracodawca chce mnie sprawdzić przed podpisaniem umowy, nazywając to szkoleniem.
Dodam, że "szkolenie" ma trwać prawie 2 tygodnie i oczywiście nie dostanę za nie wynagrodzenia. Gwarancji zatrudnienia również nie mam...
Zazwyczaj takie dni próbne są nadużywane przez "prcodawców" do tego żeby za free mieli zrobioną czarna robotę, branża jest bez znaczenia: wszystko jedno czy przy montażu reklam, sprzątaniu sklepu lub magazynu ale i nawet w księgowości podobnie zagrywać potrafią - niestety chory mamy system, a my zwyczajnie dajemy się robić w balona, gdyż zależy nam na pracy, której potem i tak możemy wcale nie dostać.
Przypuszczam, że pojęcie takie jak: bezpłatne dni próbne nie funkcjonują nawet w chińskim kodeksie pracy i jest to wynalazek wyłącznie naszych rodzimych "krętaczy-byznesmenów" ;-)
Szkolenia różne w tym bhp i douczajace odbywają się podczas trwania stosunku o pracę - niezależnie od tego na jaki rodzaj umowy zostajesz zatrudniona i należy się 100% wynagrodzenia i żadnej łaski nikt nie robi.
Natomiast umowa na okres próbny jak najbardziej tak, może być nawet na 1 dzień, do tego jest legalna i co najważniejsze: pełnopłatna.
Jeżeli otrzymasz propozycję aby gratisowo popracować dzień czy tydzień "na czarno" to jasno postaw sprawę, że nie chcesz tego typu bezpłatnych testów i nie będziesz pracować za darmo, postaraj się negocjować nawet za symboliczną stawkę, natomiast jak wystartujesz do gostka z kodeksem pracy to myślę, że na 100% będziesz miała już pozamiatane, ale nikt nie chce sobie robić "pod górę" z takim pracownikiem :-)
Szkolenia różne w tym bhp i douczajace odbywają się podczas trwania stosunku o pracę - niezależnie od tego na jaki rodzaj umowy zostajesz zatrudniona i należy się 100% wynagrodzenia i żadnej łaski nikt nie robi.
Natomiast umowa na okres próbny jak najbardziej tak, może być nawet na 1 dzień, do tego jest legalna i co najważniejsze: pełnopłatna.
Jeżeli otrzymasz propozycję aby gratisowo popracować dzień czy tydzień "na czarno" to jasno postaw sprawę, że nie chcesz tego typu bezpłatnych testów i nie będziesz pracować za darmo, postaraj się negocjować nawet za symboliczną stawkę, natomiast jak wystartujesz do gostka z kodeksem pracy to myślę, że na 100% będziesz miała już pozamiatane, ale nikt nie chce sobie robić "pod górę" z takim pracownikiem :-)
jesli ktos sprawdza sobie kogos pare dni za free to znaczy ze pozniej bedzie tylko gorzej
szanujace sie firmy wypisuja szkolenie na ten czas i normalnie jest papier i kasa za "dni probne i szkoleniowe"
sami sprawiacie ze pracodacy maja na was uzywanie jak na dziwce.
Pozdrawiam, wlasnie jestem w nowej pracy w UK, bylam pierwszy dzien , jutro dostaje kontrakt - probny, na miesiac, potem na pol roku. Jednak mozna...
szanujace sie firmy wypisuja szkolenie na ten czas i normalnie jest papier i kasa za "dni probne i szkoleniowe"
sami sprawiacie ze pracodacy maja na was uzywanie jak na dziwce.
Pozdrawiam, wlasnie jestem w nowej pracy w UK, bylam pierwszy dzien , jutro dostaje kontrakt - probny, na miesiac, potem na pol roku. Jednak mozna...
Nie tylko w Polsce praktykuje się takie rzeczy. Mieszkając w Szkocji starałam się o pracę w wyuczonym w Polsce zawodzie - asystentka stomatologiczna.
Odpowiedziałam na ogłoszenie o prace w jednym z gabinetów w Glasgow. Szkockim, ma się rozumieć. Pojechałam na rozmowę, zabrałam kopie moich świadectw i dyplomów z tłumaczeniem, by rekrutująca mnie practice menager wiedziała, że jestem wyedukowana i znam się na tym co robię. Po rozmowie kobieta poinformowała mnie, ze da mi znać mailem.
Odpisała następnego dnia czy jestem dyspozycyjna od poniedziałku, bo chcą mnie na tydzień próbny. Odpowiedziałam, że oczywiście, że tak. Ale nauczona doświadczeniem z polskimi cwaniaczkami, dla pewności zapytałam czy to płatny okres próbny czy bezpłatny. Odpisała - NIEPŁATNY. Wyobraźcie sobie, TYDZIEŃ jeżdżenia za darmo, ba! musiałabym wydać ponad 15funtów na dojazdy. Miałam już minimalne doświadczenie w szkockich gabinetach dentystycznych, więc nie potraktowałabym tego jako darmowe szkolenie. Cwana Szkotka myślała, że trafiła na naiwną Polkę, która łyknie wszystko, co jej podsuną. A ja jeszcze ją w tym mailu wyśmiałam ;)
Odpowiedziałam na ogłoszenie o prace w jednym z gabinetów w Glasgow. Szkockim, ma się rozumieć. Pojechałam na rozmowę, zabrałam kopie moich świadectw i dyplomów z tłumaczeniem, by rekrutująca mnie practice menager wiedziała, że jestem wyedukowana i znam się na tym co robię. Po rozmowie kobieta poinformowała mnie, ze da mi znać mailem.
Odpisała następnego dnia czy jestem dyspozycyjna od poniedziałku, bo chcą mnie na tydzień próbny. Odpowiedziałam, że oczywiście, że tak. Ale nauczona doświadczeniem z polskimi cwaniaczkami, dla pewności zapytałam czy to płatny okres próbny czy bezpłatny. Odpisała - NIEPŁATNY. Wyobraźcie sobie, TYDZIEŃ jeżdżenia za darmo, ba! musiałabym wydać ponad 15funtów na dojazdy. Miałam już minimalne doświadczenie w szkockich gabinetach dentystycznych, więc nie potraktowałabym tego jako darmowe szkolenie. Cwana Szkotka myślała, że trafiła na naiwną Polkę, która łyknie wszystko, co jej podsuną. A ja jeszcze ją w tym mailu wyśmiałam ;)
a później kończy się tak, że pracodawca ma 10 pracowników, których nawet może nie interesować porządne lub jakiekolwiek wykonywanie pracy, a musi im zapłacić, każdemu z osobne za 3 dni próbne, w których żaden z nich nie zarobił nic dla siebie ani firmy. I chodzą sobie tacy z pracy do pracy, robią po trzy dni, za które mają opłacane i zbierają pieniążki, a firmy które zaczynają działalność na rynku na dzień dobry muszą się zamykać, bo nie ma nikogo kto chciałby rzetelnie wykonać pracę, albo kto by się do danego zajęcia po prostu nadawał a i tak takim osobom trzeba zapłacić... Bankrut na dzień dobry. Jeżeli ktoś po 3 dniach rezygnuje, bądź pracodawca rezygnuje z jego usług z oczywistych przyczyn (brak predyspozycji na przykład) to taka osoba nie powinna mieć płatnych tych dni, a jeśli po tych 3 dniach próby pracownik otrzymuje zatrudnienie, to jak najbardziej te dni powinny mu się wliczać do wynagrodzenia.
Trochę przesadza Pan. Z pracą nie jest tak łatwo żeby chodzić z jednej do drugiej na trzy dni próbne. Ludzie chwytaja sie każadego zajęcia i to wlaśnie pracodawcy wykorzystują. Każe taki pracować cały dzień jako np. kelner a na koniec dnia mówi nie sprawdzil się Pan.Nastepnego dnia bierze nastepniego jelenia na tzw. dzień próbny i tak ma cały miesiąc pracowników za darmo. A jesli pracownik po trzech dniach sie nie sprawdza to jak taki rzedsiebiorca przeprowadzał rekrutacje.Pewnie patrzal w oczy zamiast w CV, i rozmawial o ulubionych kolorach a nie o doświadczeniu zawodowym. Takich nie ma co żałować.
Nie ma co uogólniać i stawiać znaku równości, że pracodawca, który proponuje bezpłatny "okres próbny" to krętacz i wyzyskiwacz.
Byałm bezrobotna z małymi przerwami (jakieś beznadziejne zlecenia dorywcze) prawie 2 lata.. Zostałam zaproszona na rozmowę do firmy, w której bardzo chciałam pracować. Umowa była jasna - 2 tygodnie bezpłatnego okresu próbnego, a jak się sprawdzę i "wpiszę w zespół", to dostane tę robotę.. Nie marudziłam, pomimo tego, że musiałam dojeżdżać 40km do innego miasta, a dojazd w 2 strony zajmował mi ponad 3 godziny. Też na początku myślałam "jak to? za darmo? to chyba jakieś kpiny", ale co mi szkodziło spróbować. Prace dostałam. Nie zamieniłabym jej teraz na żadną inną.
Byałm bezrobotna z małymi przerwami (jakieś beznadziejne zlecenia dorywcze) prawie 2 lata.. Zostałam zaproszona na rozmowę do firmy, w której bardzo chciałam pracować. Umowa była jasna - 2 tygodnie bezpłatnego okresu próbnego, a jak się sprawdzę i "wpiszę w zespół", to dostane tę robotę.. Nie marudziłam, pomimo tego, że musiałam dojeżdżać 40km do innego miasta, a dojazd w 2 strony zajmował mi ponad 3 godziny. Też na początku myślałam "jak to? za darmo? to chyba jakieś kpiny", ale co mi szkodziło spróbować. Prace dostałam. Nie zamieniłabym jej teraz na żadną inną.
Jak firmy nie stać na pracownika, to niech nie daje ogłoszeń, że szuka. Jeśli młody, dopiero co startujący przedsiębiorca nie ma funduszy to niech zagarnie do roboty rodzinę, która popracuje dla niego za darmo, albo niech sam zapiernicza po 18h. Jestem głucha na takie argumenty odnośnie darmowych dni próbnych - idę do pracy, wykonuję swoją pracę i mam dostać za to wynagrodzenie. Nie interesuje mnie sytuacja finansowa firmy - ja wykonuje swoje zadania i chce zapłaty. A jeśli idzie ktoś bez doświadczenia w danym obszarze to zadaniem pracodawcy jest przeszkolić potencjalnego pracownika, by wiedział co ma robić, jak robić by było dobrze. A to czy kandydat sam zrezygnuje nie ma znaczenia - robił? zrobił? nie podoba mu się? Ma prawdo zrezygnować. A brak predyspozycji do pracy to nie jest tylko wina pracownika - sama kiedyś podjęłam pracę w redakcji w wydawnictwie prasowym, nie mając wcześniej o tym pojęcia miałam przygotować łącznie cztery 80-stronicowe czasopisma a stuknięty szef nie dal mi i drugiej redaktorce żadnych wytycznych jak to zrobić! zero! same doszłyśmy do tego co i jak i udało się! I tylko słyszałyśmy "Jak nie umiesz złożyć gazety to nie wiem po co Cię tu trzymam?" Nie było szkoleń, tłumaczenia co i jak. Siadaj i rób. I co? Jeśli ktoś siada za biurkiem i nie wie co ma robić, bo nie dostał wytycznych to znaczy, że nie ma predyspozycji i trzeba go wywalić po 3dniach nie dając mu kasy, bo się nie sprawdził? BZDURA. Jeśli pracodawca nie chce się wiązać z pracownikiem umową o pracę na okres próbny to może dać umowe zlecenie i przez miesiąc sprawdzać pracownika. Po 3 dniach nie można ocenić czy ktoś się nadaje czy nie. Do tego trzeba czasu. Ja niestety w moim obecnym zawodzie, którego mam już po dziurki w nosie ciągle spotykam się z bezpłatnymi godzinami, raz dałam się na to zrobić, bo gabinet jest na moim osiedlu i mogę tam dojść piechotą, więc nie ponoszę kosztów związanych z dojazdem etc. Ale wkurza mnie to okropnie!
Cześć jesli ktoś jeszcze tutaj zagląda.Popieram moderatora,od dłuższego czasu szukam pracy większość tych kretaczy wykorzystuje bezrobocie i tyle.Zdarzyła mi się jedna sytuacja w CH gdzie postałam 2h w celu sprawdzenia od razu miałam ustalone warunki i powiedziane czy chca mnie czy też nie.Oczywiscie chcieli mnie i nie musiałam wcale stac 8h zeby zdecydowali się.
Sprawdzasz dowód i już nie jest to nieznajoma osoba. Pracodawca otrzymuje ileś tam CV, jeśli boi się dać zaliczki to znaczy, że jest niewiarygodny, że nawet nie przeczytał CV i zaprasza wszystkich jak leci. Zaliczką pracodawca uwiarygodnia się, że ma dobre zamiary, jeśli zatrudni pracownika to ją sobie odbierze przy najbliższej wypłacie. Zaliczka, albo umowa o pracę na 1 dzień próbny.
Najlepiej nie zgadzać się na żadne darmowe dni próbne. Dzień pracy według Prawa pracy jest wynagradzany i podpisuje się umowę.Jak się przychodzi do pracy pierwszego dnia spisuje się umowę i trzeba wiedzieć na jakich warunkach. Jak zapraszają na dzień próbny to trzeba pytać ile na godzinę i ile godzin
Nie ma co się zgadzać na bezpłatne dni próbne. Nie ma czegoś takiego w Prawie Pracy jak darmowe okresy próbne. Za dzień próbny trzeba zapłacić pracującemu.Tak samo głupie jest jak oferują darmowe tygodnie próbne. Człowiek pół miesiąca np" jeżdzi do pracy dzień w dzień po pół dnia robi. Prawda jest taka że jak pracodawca stawia nas w sytuacji pracy bez umowy to niech codziennie na koniec dniówki daje pieniądze. Inaczej nie ma co tracić czasu bo drożej wyjdzie na dojazdy
Dni próbne bez umowy nie mają na celu sprawdzenia kandydata tylko szukanie darmowej siły roboczej. Ludzie potrzebują na jedzenie, czynsz i swoje potrzeby. To głupota jeżdzić na darmowy okres próbny. Tylko rodzina będzie dokładać do biletu. Jeździć by jeździć nie ma sensu. Jak tak ma wyglądać ubieganie się o pracę to lepiej dać sobie spokój
Jak oferują darmowe dni próbne to dać sobie spokój z taką pseudorobotą. Szanujmy swój czas i energie. Nie chodzi takiemu pracodawcy o sprawdzenie kandydata tylko o darmową siłę roboczą. Ludzie teraz się wszystkiego chwytają. Urzędy Pracy zwykle nie mają na szkolenia i rozwój zawodowy bezrobotnych. Słyszy się że na staże z Urzędu Pracy idą osoby polecone. Teraz bez znajomości jest się ciężko zahaczyć. Ważne jest aby było więcej szkoleń do pracy w zawodzie a nie samo mobilizowanie bezrobotnych i prawienie morałów. Trzeba działać!!!!
Jest wiele plakatów i reklam na mieście szkół policealnych. Tylko co te policealne szkoły dają. Czy dają umiejętności do pracy w danym zawodzie i perspektywy na przyszłość czy są tylko na legitymację. Niektóre kierunki szkół zawodowych są fikcją. Pracy po nich nie ma jak uprawnień do zawodu. Nie ma sensu tam nawet się zapisywać. Pewne przysłowie mówi ( Dobry nauczyciel to połowa sukcesu)
W UK pracodawca niezaleznie czy to godzina probna czy nie
MUSI zaplacic przynajmniej MINIMALNA krajowa a godzine pracy.
W PL mozna zawsze spisac umowe o dzielo na 1-3 dni jak ktos bardzo chce sprawdzac, ale generalnie do tego jest okres probny umowy o prace. Zwlaszcza jesli chodzi o stanowiska full time, permanent, do ktorych prowadzi zmudna droga kilku rozmow kwalifikacyjnych.
Jesli chodzi o tymczasowe prace typu kelnerka, hostessa umowa o dzielo na 1 dzien powinna rozwiazac problem.
Inaczej duza szansa zostania wydymanym i powinno sie mowic duze NIE na oferte bezplatnych godzin probnych.
MUSI zaplacic przynajmniej MINIMALNA krajowa a godzine pracy.
W PL mozna zawsze spisac umowe o dzielo na 1-3 dni jak ktos bardzo chce sprawdzac, ale generalnie do tego jest okres probny umowy o prace. Zwlaszcza jesli chodzi o stanowiska full time, permanent, do ktorych prowadzi zmudna droga kilku rozmow kwalifikacyjnych.
Jesli chodzi o tymczasowe prace typu kelnerka, hostessa umowa o dzielo na 1 dzien powinna rozwiazac problem.
Inaczej duza szansa zostania wydymanym i powinno sie mowic duze NIE na oferte bezplatnych godzin probnych.
Jak najbardziej zgadzam się, nie brać takiej pracy za darmo. Zagranicą wykonywałam pracę próbną i oczywiście otrzymałam za to wynagrodzenie (pracodawca sam od razu powiedział, że będzie wynagrodzenie). Natomiast w PL dostałam propozycję pracy na próbne 2 tygodnie a potem się zobaczy - to ja od razu uciekłam.
masz rację!
a propo mam ciągle bałagan w domu, muszę sprzątać a chętnie bym gdzieś sobie wyszła:) może dodam sobie ogłoszenie" Szukam sumiennej, pracowitej osoby która będzie sprzątała moje mieszkanie. Pierwszy dzień próbny bez wynagrodzenia. Jeśli się sprawdzisz, dostaniesz umowę o pracę na czas nieokreślony ze stawką 20 zł/h"
założę się, że codziennie będę miała kogoś do sprzątania za free:)
a tak na poważnie to nie lubię wykorzystywać ludzi więc tego nie zrobię ale są tacy co się nie krępują...
a propo mam ciągle bałagan w domu, muszę sprzątać a chętnie bym gdzieś sobie wyszła:) może dodam sobie ogłoszenie" Szukam sumiennej, pracowitej osoby która będzie sprzątała moje mieszkanie. Pierwszy dzień próbny bez wynagrodzenia. Jeśli się sprawdzisz, dostaniesz umowę o pracę na czas nieokreślony ze stawką 20 zł/h"
założę się, że codziennie będę miała kogoś do sprzątania za free:)
a tak na poważnie to nie lubię wykorzystywać ludzi więc tego nie zrobię ale są tacy co się nie krępują...
Ale się dyskusja porobiła.. Niestety czasami bywa tak, że pracodawca wywiera na pracowniku duży nacisk. Bo jeżeli ktoś czasem nie przyjdzie w sobote popracować, albo nie zostanie dłuzej w pracy kiedy jest dużo do roboty to na co mu taki pracownik.. Ogólnie moim zdaniem warto poradzić się prawnika, który właśnie zajmuje się prawem pracowniczym. Kancelaria adwokacka Wojas Pawlak jest w tym świetna, również poszłam do nich po pomoc i poradę. Pomogli mi, wysłuchali mnie uważnie. Warto czasami dać sobie pomóc.