Widok

ludzie sukcesu i zwyczajni

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027139,title,Kevin-Dutton-najwiecej-psychopatow-jest-wsrod-menedzerow-prawnikow-i-dziennikarzy,wid,17077353,wiadomosc.html

mysle,ze jest w tym spora doza prawdy,choc

oczywiscie nie dotyczy to wszystkich ludzi ,ktorzy osiagneli w zyciu i pozycje i imperium finansowe i sławe

bo sa reguły i wyjatki..co dla mnie równa sie --własciwie nie ma sensu tworzyc reguł!
albo inaczej reguła zmienia sie wraz z e zmiana nastawienia
bo nie reguła tworzy człowieka a człowiek regułe---

ciekawa postac biznesmena i jego"naprawde nieprzecietne" credo
warte przeniesienia na grunt kazdego zwyczajnego człowieka

wg mnie oczywiscie--

http://10sciezek.pl/10-lekcji-od-richarda-bransona/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zacytuję sam siebie quote: "A że człowiek wierzący z natury rzeczy jest duchowo słaby, ulega pokusom(...). Zatem nie mam wystarczająco (jeszcze) sił, aby sprostać takiemu wyzwaniu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"Gdyż dla każdej osoby wierzącej (faktycznie i prawdziwie) celem jest świętość, taka właśnie, jaką reprezentował św. Franciszek z Asyżu; i bycie drogowskazem dla innych. "

To czemu nie porzucisz wszystkiego co posiadasz i nie pójdziesz drogą stricto franciszkańską? Przecież masz wolna wolę i w każdej chwili mógłbyś to zrobić. Co Ci przeszkadza w "zaparciu się samego siebie"?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@K7 quote: "Taki drogowskaz będzie im oświetlał drogę, jednak po co mieliby sami dążyć do bycia tym "drogowskazem"?"

Gdyż dla każdej osoby wierzącej (faktycznie i prawdziwie) celem jest świętość, taka właśnie, jaką reprezentował św. Franciszek z Asyżu; i bycie drogowskazem dla innych. Dawanie takiego świadectwa wiary jest wypełnieniem słów Chrystusa:

Łk 9 "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów. Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże".

A że człowiek wierzący z natury rzeczy jest duchowo słaby, ulega pokusom i wybiera zawsze łatwiejszą drogę (na skróty), to i świadczy to o jego niedoskonałości ale dobrym symptomem jest, jeśli uznaje swoje słabości i stara się z nimi walczyć.

@wdr - przepraszam ale nie będę kontynuował tego tematu:) Rozumiem, że zżera Ciebie ciekawość, jak wygląda moje życie intymne ale to pozostanie już moją tajemnicą^^
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"O ty fetyszysto ! Cicha woda. To jak kobieta spytałaby się po kolacji "Może pójdziemy na pięterko?" To byś odpowiedział ja już jestem spełniony!? ;P"

...dawno tak nie parsknąłem ze śmiechu :-)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Halewiczu, ale dlaczego uważasz to za niedoskonałość? Wartościowanie pozytywne swoich bliskich i innych sprzyjających, pomocnych nam osób to, uważam, zupełnie zdrowe podejście.

Franciszkańska asceza to, nie przeczę, bardzo szczytna idea, która powinna być wręcz siłą wdrożona dla kapłanów i nauczycieli Kościoła; ale czy nie lepiej pozostawić to w sferze "jedynie przykładu" dla innych wierzących i nie forsować ich do myślenia (jak sam stwierdziłeś), że coś im dolega duchowo? Taki drogowskaz będzie im oświetlał drogę, jednak po co mieliby sami dążyć do bycia tym "drogowskazem"?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Halewicz
" w moim systemie wartości zjedzenie kolacji z kobietą (nie zakończonej seksem) absolutnie nie uważam za stracony czy "zwyczajny" czas, bynajmniej, uważam za doskonały i niezwyczajny czas."

O ty fetyszysto ! Cicha woda. To jak kobieta spytałaby się po kolacji "Może pójdziemy na pięterko?" To byś odpowiedział ja już jestem spełniony!? ;P
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
@k7 - nie uważam tego za przejaw egoizmu, a za przejaw samoświadomości bycia niedoskonałym i poszukującym właściwej drogi w życiu. Gdy chory nie ma poczucia choroby, to już bardzo zły objaw - gdy wiesz, że coś Ci dolega (tu: duchowo), to znaczy że nie tracisz problemu z pola widzenia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
megiii

"Sama raczej też nie potrafiłabym zawrócić i zrezygnować z tego co mam i poświęcić się innym. Niestety"

To właśnie jeden z najpiękniejszych przejawów egoizmu, jaki można sobie wyobrazić. Dał początek takiej wartości jak rodzina i dbanie o bliskich, nie o "wszystkich". Bez tego wszyscy bylibyśmy "matkami miłosierdzia", ale czy rozwinęłoby się społeczeństwo kooperacyjne, zdolne pomimo różnic i granic pomiędzy jednostkami i ich habitatami (np. rodziną) do współpracy i rozwoju jako całość?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@megiii - poruszyłaś ciekawą kwestię, że raz osiągnąwszy sukces i wchodząc wyżej na drabinę, trudno nam zejść w dół w sposób dobrowolny, wyzbyć się dóbr, które nas otaczają, a który uzyskaliśmy jako owoce sukcesu i dokonać poświęcenia na rzecz innych wartości albo ludzi. Tak właśnie zrobił św. Franciszek i to dopiero jest życiowy sukces, bo zrobił to nie na pokaz, czy w sytuacji przymuszenia, a właśnie taką życiową drogę obrał.

Szkoda, że nie mamy w sobie tyle ducha, co św. Franciszek. Myślę, że mnie oceniłby krytycznie i pogroził palcem, a ja bezsprzecznie przyznałbym mu rację:)

@wdr - w moim systemie wartości zjedzenie kolacji z kobietą (nie zakończonej seksem) absolutnie nie uważam za stracony czy "zwyczajny" czas, bynajmniej, uważam za doskonały i niezwyczajny czas.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja to rozumiem tak:

jak zaprosisz dziewczynę do restauracji i tam zjecie , pogadacie i pa,pa - to jest zwyczajnie

a jak zaprosisz dziewczynę do restauracji i tam zjecie , pogadacie , coś zaiskrzy i jest kizia-mizia - to jest sukces ? ;]

Halewicz jak sądzisz ;P
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Myślę, że ta franciszkańska skromność przychodzi łatwiej ludziom którzy jednak jeszcze nie osiągnęli pełnego sukcesu, oczywiście z różnych przyczyn. Bo albo nie mieli jeszcze pomysłu na życie i siebie kiedy zaczynali swoją franciszkańską drogę po prostu zaczęło ich cieszyć to co robią i uznawać właśnie to za sukces.

Sama raczej też nie potrafiłabym zawrócić i zrezygnować z tego co mam i poświęcić się innym. Niestety
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@megiii - Ty ich określasz "Nieudacznikami", ja przyjąłem, nie bez powodu, określenie "Zwyczajni":)

Dlatego właśnie, że sama masz wątpliwości, co do wiarygodności takich skrajnych, minimalistycznych życiowych postaw, trudno dawać wiarę w prawdziwe intencje takim ludziom - ale, co podkreślam, nie można wykluczyć, że faktycznie czują w sobie jakąś misję, wrodzoną franciszkańską skromność...i szczerze powiedziawszy mogę im tylko wtedy zazdrościć. Nie mam w sobie tej franciszkańskiej skromności, choć chciałbym.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Halewicz zapewne masz dużo racji, samej ciężko mi zrozumieć kolegę, nie wierzę też, że jest człowiekiem pozbawionym ambicji. Możliwe, że stan poziomu życia jaki teraz jest stanem chwilowym półśrodkiem lub przerywnikiem drogi do większego celu.
Pomimo, że jest człowiekiem który nie przywiązuje wagi do rzeczy materialnych. Tacy ludzie też są.

Ludzi bez ambicji, jednak ciągle narzekających jak to jest zle, zaglądającym tym którym się lepiej wiedzie do garnka, portfela, życia z zawiścią wrzucam jednak do bramki Nieudacznicy
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@megiii - quote: "Czyli człowieka zwyczajnego ustawiasz w szeregu z nieudacznikiem, A człowieka sukcesu oceniasz tylko na poziomie zawodowym i nie patrzysz poza życie zawodowe?"

Nie. Pojęcie "zwyczajny człowiek" wyraziłem jako określenie pewnego typu ludzi o bardzo negatywnym stosunku do świata i innych ludzi, którzy mogą/mają ciut więcej od nich samych. "Zwyczajnych" ludzi, tu zwracam uwagę na cudzysłów, z reguły charakteryzuje życiowa nieporadność.

Co do osób, które żyją na poziomie minimum socjalnego/egzystencjalnego i twierdzą, że są szczęśliwe, że nie pracują dla zarobku tylko mają misję do spełnienia, etc., to powiem zupełnie szczerze, że mam duże wątpliwości ale nie wykluczam, że mówią prawdę.

Z jednej strony mam przykład św. Franciszka i jego świadome odrzucenie życia w luksusie, św. Tomasza z Akwinu, który również zrezygnował z wygodnego życia, a ich świadectwa są wzorem do naśladowania; z drugiej strony większość ludzi ma swoje marzenia, niespełnione ambicje, oczekiwania i roszczenia, a aby nie wyjść na życiowo niezaradnych twierdzą, że to co robią, robią dla przyjemności i pracują dla idei.

Nie znam człowieka, trudno mi zatem go "nazwać", czy uznać że jest w swojej postawie fałszywy, czy autentycznie franciszkański i prawdziwy.
Oczywiście, że są ludzie, którzy są minimalistami i nie mają wymagań wobec życia, wystarcza im to, co mają, a nie znając innego życia od tego w którym żyją, zwyczajnie pogodzili się ze swoim losem i nie mają żadnych ambicji.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
hm
Czyli człowieka zwyczajnego ustawiasz w szeregu z nieudacznikiem,
A człowieka sukcesu oceniasz tylko na poziomie zawodowym i nie patrzysz poza życie zawodowe?

Pewnie jest w tym troszkę racji sama jestem typem pracoholika który kiedy wylądował na l4 strasznie to przeżył wpadając niemal w bramkę tego narzekającego nieudacznika na szczęście w porę się obudziłam i znalazłam sposób na życie, a dzięki temu i równowagę pomiędzy życiem zawodowym i domowym znajdując na wszystko czas.
Właśnie to doświadczenie nauczyło mnie pokory w życiu zawodowym które po niedługim czasie mogłam wykorzystać w pracy, rozwijać się, awansować itd.

Znam jednak co najmniej dwie osoby zwyczajne uważane niemal za nieudaczników które znalazły swój sposób na życie i szczęście po pracy w innej rzeczywistości. Pierwsza osoba pracownik biurowy przeciętny zjadacz suchej kanapki z serem godziny pracy 8-16. Pracujący na dyżurach w pogotowiu. Na pytanie dlaczego to robisz? odpowiada bo lubię. A co z kasą? Nie robię tego dla kasy tylko aby pomagać, czuć się potrzebnym, uwielbiam wychodzić z masakry jakiegoś wypadku bez ofiar,-wygrywam. Pracy w pogotowiu nie traktuje jako pracy zarobkowej
Jak go nazwiesz? zwyczajnym, czy człowiekiem sukcesu za swoją pracę nie dostaje kasy (pss coś tam dostaje, ale raczej mało), ciągle się dokształca, o wyjeździe za granice nawet nie myśli
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@megiii - dla mnie sukces (zawodowy) jest zwieńczeniem wysiłków mojej pracy i pracy całego zespołu. Trudno o jakąś językową definicję "człowieka sukcesu" ale jeśli już miałbym jakąkolwiek popełnić, to w mojej ocenie człowiek sukcesu to ten, który nie tylko osiąga zamierzone cele ale również kreuje wokół siebie pozytywną rzeczywistość i ją zmienia na lepsze, nie tylko dla siebie ale również dla innych.

Co do ludzi "zwyczajnych", to już pisałem o takowych. Dla mnie pojęcie człowieka "zwyczajnego" nie ma pozytywnych konotacji. Ludzie uważający się za zwyczajnych są przepełnieni kompleksami, życiowym nieudacznictwem i ogólną niechęcią, a bywa że i nienawiścią do wszystkich innych, którzy są w jakikolwiek sposób niezwyczajni, czy osiągają sukcesy. Może to kontrowersyjne ale tak właśnie postrzegam "zwyczajność" - jako silny negatyw w społecznych postawach.

@wdr - nie wypowiadam się na temat mojego życia intymnego ale przyjmuje się, iż ktoś więcej mówi/pisze o swoich seksualnych możliwościach i podbojach, tym bardziej odległe jest to od rzeczywistości^^ Ergo, prawdziwy mężczyzna nie rozmawia publicznie o seksie - przyjmij tę zasadę albo odrzuć; Twoja wola^^
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Halewicz
"...wysiłek fizyczny przynosi chwilowe zmęczenie, a potem swego rodzaju satysfakcję."

Ja tak mam po każdym seksie , spróbuj ;]
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czytam wątki, ale się nie udzielam jednak chciałabym zapytać...
Czym dla was jest sukces i kim jest człowiek sukcesu, kim jest człowiek zwyczajny??A może jest jeszcze jeden człek po prostu nieudacznik?

Endorfinki wspaniałe lekarstwo na wszystko- które każdy trzyma w sobie tylko czasem uśpione.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hal...bo to endorfinki wydzielane w trakcie wysiłku fizycznego powodują dobry nastrój;)....ruszajmy się ludzie a będziemy szczęśliwsi i to nie jest banał ale czysta biologia;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zauważyłem, że od kiedy podjąłem wysiłek ćwiczeń fizycznych i tak się porządnie spocę, to zupełnie inaczej (lepiej) przychodzi mi pracować w trudniejszych warunkach. O ile wysiłek umysłowy bywa wyniszczający dla człowieka, to tyle wysiłek fizyczny przynosi chwilowe zmęczenie, a potem swego rodzaju satysfakcję.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Hydepark

Portale randkowe (6 odpowiedzi)

Hej. Co o nich sądzicie? Czy poznaliście kogoś w ten sposób?

Muzyka lekka, łatwa i przyjemna czy... ? (14 odpowiedzi)

https://www.youtube.com/watch?v=l6djoOEjwNY Zaglądam, z ciekawości na Festiwal Opolski...

czy ktoś z Was wygrał w radiu?? (149 odpowiedzi)

Zastanawia mnie czy są tu osoby które wygrały w radiu np RMF FM kasę? Codziennie prawie każde...

do góry