Widok
małe raczki a kocia kuweta
co prawda moj synek wcae sie nie kwapi aby nabyc umiejetnosc przesywania sie do przodu za pomoca sily wlasnych miesci (miesnie mamusi i tatusia sa o wiele lepsze ;) niemniej problem predzej czy pozniej powstanie...
drogie forumki, jak radzicie sobie z raczkujacymi/pelzajacymi brzdacami ktore maja dostep do kociej kuwety?
* nie mamy mozliwosci schowania kuwety gdziekolwiek
* u nas kuweta stoi na korytarzu w kącie u wylotu z naszego pokoju (czyt. pokoju synka :)
* nasza kuweta jest otwarta ale nie sadze aby sprawdzila sie zamknieta (a) nasza kotka jest stara i sie nie przyzwyczai do zmiany, b) zwirek i tak sie z niej wysypie, c) synek i tak tam wlozy łapke)
czy macie jakies sprawdzone pantenty?
drogie forumki, jak radzicie sobie z raczkujacymi/pelzajacymi brzdacami ktore maja dostep do kociej kuwety?
* nie mamy mozliwosci schowania kuwety gdziekolwiek
* u nas kuweta stoi na korytarzu w kącie u wylotu z naszego pokoju (czyt. pokoju synka :)
* nasza kuweta jest otwarta ale nie sadze aby sprawdzila sie zamknieta (a) nasza kotka jest stara i sie nie przyzwyczai do zmiany, b) zwirek i tak sie z niej wysypie, c) synek i tak tam wlozy łapke)
czy macie jakies sprawdzone pantenty?
Nie mam co prawda kociej kuwety, ale mam za to:
1. ostre kanty niskiego stołu, a młoda już wstaje
2. drzwiczki szafki przeszklone z góry do dołu, a w środku tyyyyle ciekawych rzeczy :)
3. uchwyty od szuflad za które się fajnie ciągnie i wszystko leci na głowę
4. i tak by można wymieniać jeszcze sporo :)
Metodę mam jedną - łazić za dzieckiem krok w krok. A jak mnie popędzi potrzeba, to dziecko w leżaczek, łóżeczko, albo ze sobą i na podłogę w łazience :P
1. ostre kanty niskiego stołu, a młoda już wstaje
2. drzwiczki szafki przeszklone z góry do dołu, a w środku tyyyyle ciekawych rzeczy :)
3. uchwyty od szuflad za które się fajnie ciągnie i wszystko leci na głowę
4. i tak by można wymieniać jeszcze sporo :)
Metodę mam jedną - łazić za dzieckiem krok w krok. A jak mnie popędzi potrzeba, to dziecko w leżaczek, łóżeczko, albo ze sobą i na podłogę w łazience :P
My mamy i kuwetę i kocie miski na tzw. widoku. Mały od początku był uczony aby do kuwety nie zaglądać (i o dziwo nie wkłada do niej łapek - nauka nie poszła w las), aczkolwiek kuwetę dotyka, czasem przytula itp. Natomiast miskami niestety czasami się zabawia, najbardziej lubi przekładać kocie chrupki do miski z kocią wodą. Podejrzewam także, że co niektóre chrupki trafiły do jego paszczy.
Dziewczyny, nie mam dzieci, ale mam kota, więc wtrącę się jeszcze raz. Dziecko nie powinno dotykać kociej kuwety, a tym bardziej jej przytulać czy też jeść kocie chrupki. To naprawdę może być tragiczne w skutkach. Zarówno koci kał, mocz, jak i ślina są siedliskiem bakterii, łatwo się w ten sposób zarazić pasożytami - koty są bardzo często ich nosicielami ze względu na grzebanie w ziemi (dotyczy także kwiatów domowych), zakopywanie nieczystości w kuwecie i późniejsze mycie językiem łap, grzebanie w śmietniku, wąchanie i lizanie butów, ze względu na spożywanie surowego mięsa, a czasem nawet ze względu na spożywanie mokrej karmy dostępnej w sklepach. Dlatego nawet koty domowe należy odrobaczać co pół roku. Ale nawet przy regularnym odrobaczaniu nie powinno się pozwalać na takie bliskie kontakty dziecka z wydzielinami kota.
Kocią miseczkę można chować do szafki i wyjmować tylko w porze karmienia. Co do kuwety, to dobrym sposobem jest jej przestawienie w miejsce niedostępne dla dziecka. Dla kota zazwyczaj nie jest problemem trafienie do nowego miejsca, o ile wcześniej pani/pan mu je pokaże. Problemy mogą być jedynie z kotami bardzo starymi. poza tym niestety nie zawsze warunki mieszkaniowe pozwalają na przestawienie kuwety - ja mam np. jedno tylko miejsce w domu, w którym możliwe jest jej postawienie:). W takim przypadku nieodzowna jest niestety stała opieka rodziców - czyli recepta Martek:) (wiem, wiem, ja się nie znam, bo przecież nie mam dzieci:P). Jeśli zaś kuweta stoi w łazience, to w ciągu dnia drzwi z powodzeniem mogą być zamknięte, kot nauczony korzystania z kuwety i przyzwyczajony do miejsca, w którym ona stoi, będzie się "dobijał" do łazienki - zacznie drapać łapką w drzwi albo miauczeć - z reguły przeraźliwie - i nadpobudliwie kręcić się w pobliżu drzwi.
Kocią miseczkę można chować do szafki i wyjmować tylko w porze karmienia. Co do kuwety, to dobrym sposobem jest jej przestawienie w miejsce niedostępne dla dziecka. Dla kota zazwyczaj nie jest problemem trafienie do nowego miejsca, o ile wcześniej pani/pan mu je pokaże. Problemy mogą być jedynie z kotami bardzo starymi. poza tym niestety nie zawsze warunki mieszkaniowe pozwalają na przestawienie kuwety - ja mam np. jedno tylko miejsce w domu, w którym możliwe jest jej postawienie:). W takim przypadku nieodzowna jest niestety stała opieka rodziców - czyli recepta Martek:) (wiem, wiem, ja się nie znam, bo przecież nie mam dzieci:P). Jeśli zaś kuweta stoi w łazience, to w ciągu dnia drzwi z powodzeniem mogą być zamknięte, kot nauczony korzystania z kuwety i przyzwyczajony do miejsca, w którym ona stoi, będzie się "dobijał" do łazienki - zacznie drapać łapką w drzwi albo miauczeć - z reguły przeraźliwie - i nadpobudliwie kręcić się w pobliżu drzwi.
tylko u nas niestety to nie zadziala
mamy 2 kotki
jedna latem spedza co najmniej pol doby na dworzu i tam zalatwia swoje potrzeby
ale zima jest z nia ciezko - czesto nie akceptuje kuwety wogole :(
druga, wieeeeekowa od lat korzysta z kuwety w tym samym miejscu
nawet jak latem jest otwarty ogrod to pedzi z dworu na gore aby skorzystac z kuwety i nie zasmiecac ogrodu :)
nie mozemy przestawic kuwety w inne miejsce - mimo ze to jest dom to nie mieszkamy sami a koty sa nasze
zastanawialam sie nad jakims plotkiem wokolo kuwety
na dluzsza mete nie wystarczy ale na te pol sekundy kiedy trzeba zareagowac a dziecko jeszcze nie wsadzilo lapek w kuwete wydaje mi sie w miare ok
mamy 2 kotki
jedna latem spedza co najmniej pol doby na dworzu i tam zalatwia swoje potrzeby
ale zima jest z nia ciezko - czesto nie akceptuje kuwety wogole :(
druga, wieeeeekowa od lat korzysta z kuwety w tym samym miejscu
nawet jak latem jest otwarty ogrod to pedzi z dworu na gore aby skorzystac z kuwety i nie zasmiecac ogrodu :)
nie mozemy przestawic kuwety w inne miejsce - mimo ze to jest dom to nie mieszkamy sami a koty sa nasze
zastanawialam sie nad jakims plotkiem wokolo kuwety
na dluzsza mete nie wystarczy ale na te pol sekundy kiedy trzeba zareagowac a dziecko jeszcze nie wsadzilo lapek w kuwete wydaje mi sie w miare ok
Czasem mam ich dość! Nie mogę mieć żadnych kwiatów ani bibelotów na półkach po w gonitwie demolują wszystko. Ale jak najdzie ich na przytulanie, jak wszystkie zaczynają układać się do snu i główkami przytulają się do się i liżą wzajemnie, to tak patrzę i stwierdzam że mi bibeloty do szczęścia potrzebne nie są. Mamy jeden pokój ale jeszcze oprócz tego kuchnię, łazienkę i przedpokój. Nie jest tak źle :) Uwielbiamy koty. Co roku pojawia nam się jeden albo dwa, takie z ulicy albo schroniska.
bratka...moje przez 3 miesiace uciekały od mojej córki...wzajemna relacja zaczeła sie zmieniac gdy mniej spala a wiecej przebywała z nami, był okres wielkiej miłosci tak koło 8-10 miesiaca zycia kiedy to kot przychodził i tulil sie do córy niemiłosiernie... a teraz to rutyna, norma jak przyjdzie to córka i owszem zrobi aja albo wymietosi ale spanie w spokoju juest wazniejsze dla kotów niz przebywanie koło dziecka które wiecznie tupta i niestety nie ma koordynacji gdzi i na kogo staje oraz z jaka siła raczka cos trzyma, w kazdym razie nie zgłaszaja ani psy ani koty sprzeciwu jezeli chodzi o ciaganie głaskanie deptanie...i wszystkie ciesza sie z siebie jak któres wraca do domu po spacerze...na wszystko trzeba czasu, aczkolwiek ja swoje zwierzaki przyzwyczaiłam do gniecenia jakis kluch lekiego ciagania za ogon czy uszy alby potem nie było szoku i płaczy ze dziecko chwyciło za ogon i nie zrobiło tego super delikatnie
Mam dwa koty z jednym wogole nie ma problemu poprostu jak widzi zlizajace się dziecko ucieka, z drugim mamy za to pod górkę jest zazdrosny sika do łóżeczka codziennie, przyuwazylam jak łapka chciał drapanać dziecko ale oczywiście zareagowałam. Od weterynarza dostałam taki środek do psikania żeby kot nie siusiał i póki co jest spokój