Re: moj 4 latek jest nie do wytrzymania
Ja też znam takie kryzysy. Starszy synek był cudownym aniołkiem do momentu kiedy urodził sie drugi (różnica 3 lata). Na początku cieszył się z brata, czasem dawał nam w kość, ale jakoś to szło. Po...
rozwiń
Ja też znam takie kryzysy. Starszy synek był cudownym aniołkiem do momentu kiedy urodził sie drugi (różnica 3 lata). Na początku cieszył się z brata, czasem dawał nam w kość, ale jakoś to szło. Po jakimś pół roku kiedy mały już sporo kumał, potrafił zabrać starszemu zabawkę i miał swoje humory to i starszy zaczął był coraz gorszy. U nas od razu zadziałała metoda do kąta. Jak tylko coś nie tak to ostrzeżenie, jak nie słucha to na korytarz do kąta. Siedzi tak długo aż się uspokoi. Na początku trwało to nawet po 2-3 godziny, wył, jęczał a my ciągle go tam sadzaliśmy tłumacząc, że nie wstanie dopóki sie nie uspokoi. Z czasem było coraz lepiej, wystarczało po 20-30 minut, teraz siada zawsze na 10 min taka kara. Młodszy niestety nie był takim aniołkiem nawet do tych 3 lat co starszy. Diabeł od urodzenia, daje w kość każdemu. Ale tu to samo. Jak nauczył sie chodzić to do kąta i siedzieć aż się uspokoi. Ma teraz 2,5 roku i też wie już co to kara. Jakoś to działa. Czasem gorzej poza domem. Starszego latwiej opanować. Wystarczy, że mu pogrożę, że nie obejrzy bajki wieczorem czy nie wyjdzie na dwór, szybko dociera. Z małym gorzej. Jak na zakupach jest histeria to sadzamy go do wózka zakupowego i wyje aż mu przejdzie skoro tłumaczenie nie działa. Po paru minutach zazwyczaj zauważa, że jego płacz jest olewany i na nikim nie robi wrażenia i się zamyka. Zresztą jak planuję maraton po galeriach czy duże zakupy w markecie to dzieci zawsze zostają u któryś dziadków i można spokojnie robić zakupy ;)
zobacz wątek