Dwa lata temu też byłam w takiej matni
Siedzisz w pracy po 10 godzin plus nadgodziny, zarabiasz normalną kasę ale nie widujesz ani rodziny ani domownikow, w domu jest syf totalny, omijają cie...
rozwiń
Dwa lata temu też byłam w takiej matni
Siedzisz w pracy po 10 godzin plus nadgodziny, zarabiasz normalną kasę ale nie widujesz ani rodziny ani domownikow, w domu jest syf totalny, omijają cie wszystkie wydarzenia szkoleń dziecka to słyszysz "jaka z ciebie matka skoro dla dzieci nie masz czasu"
Jak rzucasz pracę bo pensja męża starcza to usłyszysz że siedzisz tylko w domu i jesteś pasozytem, wygodnicka i na starość zostaniesz z niczym.
Prawda jest jedna. Doba ma tylko 24 i nie jest z gumy. Życie to sztuka wyboru. Kwestia ustawienia priorytetów w życiu.
Jak wybierzesz pracę to będziesz mieć pieniadze ale nie czas by je wydawać a ucierpi rodzina.
Jeśli wybierzesz rodzinę to zyskasz czas kosztem pieniędzy.
To jest proste równanie. Można być naprawdę niezłym ale tylko w jednej sferze naraz.
Jeśli człowiek będzie próbował jednocześnie być perfekcyjną panią domu i niezastąpionym pracownikiem ale wszystko tylko po połowie to nic z tego nie wyjdzie. W moim przypadku wybrałam czas dla siebie i rodziny oraz pracę na nie więcej niż pół etatu. Taki budżet mi wystarcza, mam na wszystko czas i jeśli następuje kolizja dom/praca to praca przegrywa. To mój świadomy wybór i żyje mi się z tym naprawdę dobrze
zobacz wątek