Widok
nie wiem co robić.. poradzicie??
nie wiem od czego zacząć... moje małżeństwo się rozpada, nie wiem co robić..
zacznę od tego że jestem z mężem 11 lat, mamy dziecko, kochaliśmy się kiedyś jak wariaci, a może to tylko ja go kochałam..:((
mieszkamy u teściowej, w jednym pokoju z dzieckiem, już tyle czasu, nie mogę tego znieść, dziecko tez nie ma się gdzie podziać, możemy wybudować dom na działce moich rodziców, tylko że On nie chce, bo to nie jego działka.. rodzice nie przepiszą bo widzą jak źle mnie traktuje, bo nie podoba mu się że pracuję;
teraz wpadł w furię bo powiedziałam mu że dziecko musi mieć dom, że jeśli On nie jest w stanie mu go zapewnić, to ja to muszę zrobić sama!
twierdzi że jeśli tak wybrałam, to go zostawiłam i nie jesteśmy już razem ;( zabrał mi telefon, bo nie będzie mnie sponsorował, pieniędzy nie daje mi na nic - bo ja też zarabiam (tylko że grosze bo mnie przez 10 lat trzymał w domu)! dzieckiem się nie zajmuje, jedzenie mu kupi ale same batoniki że taki dobry Tatuś, a owoce, warzywa mięso to ja mam kupić bo przecież zarabiam! wychodzi sam do znajomych, na dyskotekę, do pubu, zostawia mnie w domu...
On mówi mi: zostaw to wszystko (czyt. dom i pracę) i bądź ze mną!
a ja się pytam z kim?? z takim draniem który pokazuje na co go stać??
co robić?? nie mogę w to uwierzyć że jest taki dla mnie!!! tak mnie to wszystko boli, płaczę codziennie....
już mam dosyć....
zacznę od tego że jestem z mężem 11 lat, mamy dziecko, kochaliśmy się kiedyś jak wariaci, a może to tylko ja go kochałam..:((
mieszkamy u teściowej, w jednym pokoju z dzieckiem, już tyle czasu, nie mogę tego znieść, dziecko tez nie ma się gdzie podziać, możemy wybudować dom na działce moich rodziców, tylko że On nie chce, bo to nie jego działka.. rodzice nie przepiszą bo widzą jak źle mnie traktuje, bo nie podoba mu się że pracuję;
teraz wpadł w furię bo powiedziałam mu że dziecko musi mieć dom, że jeśli On nie jest w stanie mu go zapewnić, to ja to muszę zrobić sama!
twierdzi że jeśli tak wybrałam, to go zostawiłam i nie jesteśmy już razem ;( zabrał mi telefon, bo nie będzie mnie sponsorował, pieniędzy nie daje mi na nic - bo ja też zarabiam (tylko że grosze bo mnie przez 10 lat trzymał w domu)! dzieckiem się nie zajmuje, jedzenie mu kupi ale same batoniki że taki dobry Tatuś, a owoce, warzywa mięso to ja mam kupić bo przecież zarabiam! wychodzi sam do znajomych, na dyskotekę, do pubu, zostawia mnie w domu...
On mówi mi: zostaw to wszystko (czyt. dom i pracę) i bądź ze mną!
a ja się pytam z kim?? z takim draniem który pokazuje na co go stać??
co robić?? nie mogę w to uwierzyć że jest taki dla mnie!!! tak mnie to wszystko boli, płaczę codziennie....
już mam dosyć....
Agusiu, tak, zależy mi na Mężu, małżeństwie, na rodzinie... zawsze robiłam wszystko dla niego, nawet do pracy nie poszłam tyle lat bo nie chciał..
myślałam że będziemy razem zawsze! nie wyobrażam sobie rozstania, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia takiego, bez pracy i bez domu - tak nie można żyć... nie rozumiem czemu On nie chce dla nas lepszych warunków do życia skoro mamy taką możliwość??
ten dom, moja praca, to też przecież wszystko dla nas żeby żyło nam się lepiej!
bez niego też nie mogę, tak tęsknię ;(((
naprawdę nie widzę rozwiązania...
myślałam że będziemy razem zawsze! nie wyobrażam sobie rozstania, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia takiego, bez pracy i bez domu - tak nie można żyć... nie rozumiem czemu On nie chce dla nas lepszych warunków do życia skoro mamy taką możliwość??
ten dom, moja praca, to też przecież wszystko dla nas żeby żyło nam się lepiej!
bez niego też nie mogę, tak tęsknię ;(((
naprawdę nie widzę rozwiązania...
To powiedz mu to samo jeśli mnie kochasz to sie wyprowadzmy od mamuśki,wynajmijmy coś wspólnie bądzmy tylko my bądzmy rodziną
Wybacz,ale teojemu mężowi jest wygodnie u mamuski,zapewne ma ona tez swój udział w sytuacji w której sie znalazłaś.
Jeśli nic nie zrobi nic komletnie lub odmówi terapii-Agusia poradziła,to wybacz ,zle zastanów sie czy to małżeństwo ma sens
Dodam,że miałam identyczną sytuację nic do męża nie docierało był głuchy na wszelkie argumenty,kiedyś nie wytrzymałam i zabrałam dzieci Zdecydowana byłam na koniec miałam już pozew napisany.Groził wrzeszkczał potem próbował mi do rozumu przemówić w teściowiny sposób na koniec na kolanach przyszedł błagaći chodził na tych kolanach długo.dlatego wróciłam,ale na moich warunkach
Zawsze dziwie sie dlaczego małzeństwa zamieszkują z teściami rodzicami(aspekt finansowy do mnie nie przemawia)
Wybacz,ale teojemu mężowi jest wygodnie u mamuski,zapewne ma ona tez swój udział w sytuacji w której sie znalazłaś.
Jeśli nic nie zrobi nic komletnie lub odmówi terapii-Agusia poradziła,to wybacz ,zle zastanów sie czy to małżeństwo ma sens
Dodam,że miałam identyczną sytuację nic do męża nie docierało był głuchy na wszelkie argumenty,kiedyś nie wytrzymałam i zabrałam dzieci Zdecydowana byłam na koniec miałam już pozew napisany.Groził wrzeszkczał potem próbował mi do rozumu przemówić w teściowiny sposób na koniec na kolanach przyszedł błagaći chodził na tych kolanach długo.dlatego wróciłam,ale na moich warunkach
Zawsze dziwie sie dlaczego małzeństwa zamieszkują z teściami rodzicami(aspekt finansowy do mnie nie przemawia)
zgadza się, jest mu wygodnie.. nie patrzy na dziecko, że zaraz z łóżka wyrośnie, ani na mnie że muszę tyle lat mieszkać z teściową i jego prawie całą rodziną, bo często są u teściowej, dzieci zostawiają itp. mieliśmy wynająć mieszkanie, dwa lata temu znaleźliśmy, ale jak przyszło co do czego to Mąż stwierdził że nas nie stać (nie ma stałej pracy, jak pracuje to dobrze zarabia, ale nigdy nie ma pewności czy praca będzie i kiedy)
Mąż nie chce iść na terapię, twierdzi że jeśli wszystko rzucę to będzie ok..
Mąż nie chce iść na terapię, twierdzi że jeśli wszystko rzucę to będzie ok..
Jedyne co ja mogę ci poradzić to walcz o siebie i o dziecko
To wam ma być dobrze,a nie twojemu męzowi i jego rodzinie
Wiem te decyzje sa ciężkie i nie można ich pochopnie podejmować,ale odpowiedz sobie czy jesteś szczęsliwa?Pamietaj,że dziecko jest szczęśliwe tylko wtedy kiedy ma szczęsliwa i dbająca o nie matkę.Matkę dbającą o siebie i o dziecko.Pochodzę też z trudnego domu i dłuuuugo miałam żal do matki,że dała się tak traktować Ojcu jak ją traktował,żal o to że nieodeszła i pozwoliła na ten kisiel.Jestem teraz po 30 sama wpakowałam sie w to samo,ale w odpowiednim momencie zapanowałam nad tym.I dopiero niedawno wybaczyłam matce,moja siostra jeszcze nie.
Pomyśl o tym
Walcz o siebie
To wam ma być dobrze,a nie twojemu męzowi i jego rodzinie
Wiem te decyzje sa ciężkie i nie można ich pochopnie podejmować,ale odpowiedz sobie czy jesteś szczęsliwa?Pamietaj,że dziecko jest szczęśliwe tylko wtedy kiedy ma szczęsliwa i dbająca o nie matkę.Matkę dbającą o siebie i o dziecko.Pochodzę też z trudnego domu i dłuuuugo miałam żal do matki,że dała się tak traktować Ojcu jak ją traktował,żal o to że nieodeszła i pozwoliła na ten kisiel.Jestem teraz po 30 sama wpakowałam sie w to samo,ale w odpowiednim momencie zapanowałam nad tym.I dopiero niedawno wybaczyłam matce,moja siostra jeszcze nie.
Pomyśl o tym
Walcz o siebie
~ja
nie, nie jestem szczęśliwa :( moje dziecko to widzi, na dzień matki życzył mi żebym więcej nie płakała)..
ale tak ciężko jest mi pogodzić się z tym, że moja rodzina się rozpadnie, dla mnie Mąż jest na całe życie!
poza tym baaardzo chciałam mieć drugie dziecko, i co, nie będę miała?? On mówi "trudno, nie wyszło nam, nie dogadujemy się", ale dla mnie to nie jest takie proste!
może mogłabym żyć na jego warunkach, gdyby był wobec mnie w porządku, ale nigdy do końca nie był, boję się postawić na niego bo wiem że i tak może mnie skrzywdzić..
walczę, próbuję walczyć o szczęście swoje i dziecka... ale On mi ciągle rzuca kłody pod nogi
nie daję rady, nie mam już siły
nie, nie jestem szczęśliwa :( moje dziecko to widzi, na dzień matki życzył mi żebym więcej nie płakała)..
ale tak ciężko jest mi pogodzić się z tym, że moja rodzina się rozpadnie, dla mnie Mąż jest na całe życie!
poza tym baaardzo chciałam mieć drugie dziecko, i co, nie będę miała?? On mówi "trudno, nie wyszło nam, nie dogadujemy się", ale dla mnie to nie jest takie proste!
może mogłabym żyć na jego warunkach, gdyby był wobec mnie w porządku, ale nigdy do końca nie był, boję się postawić na niego bo wiem że i tak może mnie skrzywdzić..
walczę, próbuję walczyć o szczęście swoje i dziecka... ale On mi ciągle rzuca kłody pod nogi
nie daję rady, nie mam już siły
Załatw urlop zabierz dziecko i wyjedz daleko na minimum 2 tygodnie.tydzień na niemyślenie tylko odpoczynek,czas tylko dla dziecka tydzień na pomyślenie zastanowienie sie.Ułożenie sobie w głowie wszystkiego lub podjecie ważnych decyzji.Nigdy nie wiesz co czeka na ciebie za rogiem.Twój mąż cie nie szanuje,albo sprawisz,aby cie zaczął szanować(nigdy tego nie zrobi jak bedziesz mieszkać u jego mamusi i przyjmować jego warunki)albo niestety KOniec tego małżeństwa.Czasem lepiej być samemu i mieć szacunek do siebie-nawet kosztem lepszych warunków,niż dać się poniżać i być umęczonym poczuciem niższości i nie szcześliwości
A chcesz żeby dziecko żyło w takim domu jak teraz? Widząc jak cierpisz i ucząc się (mimowolnie) takich zachowań jak ma Twój mąż? Nie podziękuję Ci za to w przyszłości... Jeśli masz gdzie iść (zawsze jest rozwiązanie - nawet domy samotnej matki itp.) to walcz kobieto o swoje! o swoje życie. Masz je tylko jedno. Jeśli mężowi zależy na Was ... to rzuci wszystko (może nie od razu) i pójdzie za Wami wszędzie.
tak, mam gdzie iść, wiem że dziecko nie może na to wszystko patrzeć..
wiem że Mąż mnie nie szanuje, ale boję się że nawet jeśli się wyprowadzę, On nie przejrzy na oczy i zostanę sama :(
przez tyle lat żyłam z nim, robiłam wszystko dla niego, nie umiem żyć inaczej, nie wyobrażam sobie rozpadu mojej rodziny
wiem że Mąż mnie nie szanuje, ale boję się że nawet jeśli się wyprowadzę, On nie przejrzy na oczy i zostanę sama :(
przez tyle lat żyłam z nim, robiłam wszystko dla niego, nie umiem żyć inaczej, nie wyobrażam sobie rozpadu mojej rodziny
Nie zostaniesz sama,masz dziecko i to dla dziecka masz robić wszystko.Masz pracę,napewno masz jakąś pasję-pewnie nawet nie pamiętasz jaką(poświęciąłś ja dla męza?)Sama piszesz że wszystko dla niego poswięciąłś,a czy on zrobił coś dla ciebie?
Czy boisz sie ze zostaniesz bez męża?Czy tego żę zostaniesz sama?
Dziewczyno mąż cię niszczy powinnaś uciekać
Dasz radę
Uwierz w siebie
Czy on jest dobrym męzem?
Czy boisz sie ze zostaniesz bez męża?Czy tego żę zostaniesz sama?
Dziewczyno mąż cię niszczy powinnaś uciekać
Dasz radę
Uwierz w siebie
Czy on jest dobrym męzem?
Majka doskonale wiem, że się boisz ale .. uwierz, że warto. Jeśli nie przejrzy na oczy i nie popędzi za Wami to tym bardziej. Jeszcze raz powiem: MASZ JEDNO ŻYCIE - nie zmarnuj go na kolejne bezowocne szanse dawane mężowi, na robienie wszystkiego pod niego i dla niego. Umiesz żyć bez niego - uwierz w to! Jesteś wspaniałym, mądrym człowiekiem, masz prawo być szczęśliwa a co najważniejsze Twoje dziecko ma do tego prawo!!! Szczęśliwa i spokojna mama to szczęśliwe i spokojne dziecko :-) Dasz radę dziewczyno - masz gdzie iść to już z górki ;-)
męskie ego jest okropne. on nie ma stalej pracy to ty tez nie mozesz miec bo sie bedzie czul gorszy(takie wychowanie?)
wiesz fajnie siedziec w domu i nie musiec pracowac - ale nie siedziec na pokoju... to dwie rozne sytuacje ;)
ale Twoje radykalne postępowanie co do wyprowadzki na wlasne(czy wybudowane czy wynajmowane) moze sie okazać dla was zbawienna bo on przejrzy na oczy. tylko pamietaj ze nie robisz mu tego na zlość tylko dla własnego komfortu.
w moim tez cos "krzyczało" gdy szlam do pracy - jednak nigdy mu nie powiedzialam ze to dlatego ze on nie umie o nas zadbac tylko, dlatego ze takie czasy, jego EGO by chcialo zeby on był wstanie zapewnic nam wszystko, utrzymac rodzine samemu- ale nie wynikalo to u niego z checi posiadania podwladnej tylko chlopiecej wizji swoejej rodziny. ale co do kasy to nigdy nie mielismy problemow z wydzielaniem. no choc czasem ja sie glowilam jak sie w umowionej kwocie zmiescic ze wszystkimi wydatkami a on se szedl na meczyk .. ale to sporadyczne spiny o kase.
kasa to jest straszny psuj małżeństw.
zrob wszystko zeby sie wyniesc na swoje bo to mozna zwariowac w takiej matni - i tu nawet nie chodzi czy tesciowa fe czy fajna tylko o to ze uzadzac swoje 4ry kąty to zupelnie inna bajka.
wiesz fajnie siedziec w domu i nie musiec pracowac - ale nie siedziec na pokoju... to dwie rozne sytuacje ;)
ale Twoje radykalne postępowanie co do wyprowadzki na wlasne(czy wybudowane czy wynajmowane) moze sie okazać dla was zbawienna bo on przejrzy na oczy. tylko pamietaj ze nie robisz mu tego na zlość tylko dla własnego komfortu.
w moim tez cos "krzyczało" gdy szlam do pracy - jednak nigdy mu nie powiedzialam ze to dlatego ze on nie umie o nas zadbac tylko, dlatego ze takie czasy, jego EGO by chcialo zeby on był wstanie zapewnic nam wszystko, utrzymac rodzine samemu- ale nie wynikalo to u niego z checi posiadania podwladnej tylko chlopiecej wizji swoejej rodziny. ale co do kasy to nigdy nie mielismy problemow z wydzielaniem. no choc czasem ja sie glowilam jak sie w umowionej kwocie zmiescic ze wszystkimi wydatkami a on se szedl na meczyk .. ale to sporadyczne spiny o kase.
kasa to jest straszny psuj małżeństw.
zrob wszystko zeby sie wyniesc na swoje bo to mozna zwariowac w takiej matni - i tu nawet nie chodzi czy tesciowa fe czy fajna tylko o to ze uzadzac swoje 4ry kąty to zupelnie inna bajka.
szczerze ci współczuje, z tego co piszesz wynika że on cie wogóle nie kocha ani nie szanuje, postawił ci warunek że "będzie ok jak rzucisz wszystko", no to według mnie nawet jesli zrobisz jak on zechce, zeby tylko nie rozbic rodziny to i tak nie będzie dobrze miedzy wami bo jestes dla niego "służbą domową", decyzja należy do ciebie, ja się podpisuje pod postami dziewczyn,powinnas się wyprowadzić dla dobra dziecka i siebie
ojej aż się znowu popłakałam jak czytam co piszecie! tyle słów wsparcia i otuchy dawno nie usłyszałam! bardzo bardzo dziękuję!
w głębi duszy wiem że wszystko, co piszecie to racja..
wiem, że tak naprawdę On na mnie nie zasługuje, nigdy nie zrobił nic dla mnie, wszystko ja poświęciłam, nie, nie jest dobrym mężem..
mój Mąż nie pozwalał mi pójść do pracy bo jest chorobliwie zazdrosny :[
teraz chce mi dokopać bo się zbuntowałam z domem, z pracą i czuje że traci nade mną kontrolę...
wiem, że sobie poradzę, na razie mało zarabiam, ale to praca z perspektywami, mieszkać też będę miała gdzie;
wszystko wiem, ale tak trudno mi zrozumieć, że mimo że tak bardzo go kochałam, byłam naprawdę wierną, oddaną i kochającą żoną - czemu On mnie nie chce?? moglibyśmy być naprawdę wspaniałą rodziną! tak mi tego szkoda ...
obrączkę będę nosić do końca życia..
w głębi duszy wiem że wszystko, co piszecie to racja..
wiem, że tak naprawdę On na mnie nie zasługuje, nigdy nie zrobił nic dla mnie, wszystko ja poświęciłam, nie, nie jest dobrym mężem..
mój Mąż nie pozwalał mi pójść do pracy bo jest chorobliwie zazdrosny :[
teraz chce mi dokopać bo się zbuntowałam z domem, z pracą i czuje że traci nade mną kontrolę...
wiem, że sobie poradzę, na razie mało zarabiam, ale to praca z perspektywami, mieszkać też będę miała gdzie;
wszystko wiem, ale tak trudno mi zrozumieć, że mimo że tak bardzo go kochałam, byłam naprawdę wierną, oddaną i kochającą żoną - czemu On mnie nie chce?? moglibyśmy być naprawdę wspaniałą rodziną! tak mi tego szkoda ...
obrączkę będę nosić do końca życia..
Majka - jeśli jeszcze masz jakieś wątpliwości to zrób sobie tabelkę :] 2 kolumny - wszystko co jest w Waszym związku na + i na - :) zobacz czego więcej wyjdzie.
Ja na Twoim miejscu kopnęłabym go w tyłek :] nie dała się dalej poniżać itd. Tym bardziej, że masz pracę(ja aktualnie nie mam) i masz gdzie iść!!!!! Czyli już na starcie jesteś na dobrej pozycji ;)
i to, że to jest Twój 1 mąż, nie znaczy, że musi być jedynym, ostatnim ;) za takie traktowanie????? heeeeloooołłł :] buuuuudzimy się :) związek nie polega na wyrzekaniu się siebie i robieniu tylko i wyłącznie wszystkiego dla drugiej osoby(co Ty służącą jesteś? niewolnicą jakąś?). To powinno być dawanie i branie, wzajemny szacunek, wsparcie, zrozumienie potrzeb i marzeń, pomoc w ich realizowaniu.
A Ty się trzymasz tego faceta jak taki bluszcz albo zapatrzony, wierny szczeniaczek(sorki za porównanie - ale lepiej zrozumieć jak się przedstawia obrazowo) - pan będzie mnie bił, kopał, popychał, głodził - a ja i tak będę za nim chodził jak cień, lizał po rękach i błagał o pozytywne uczucia...
Bo skoro już tyle lat razem... ;) I co z tego? razem ale osobno :P warto wylewać tyle łez i tkwić dalej w toksycznym związku?
Kobieto - NIE DAJ SIĘ!!!! tym bardziej, że masz dziecko! Już teraz widzi, że jest źle, że płaczesz, że się kłócicie. Wystarczy popatrzeć czego Ci życzyło na Dzień Matki... Dzieci bardzo dużo widzą i rozumieją ;) Po co mu wiecznie zapłakana, smutna, zgorzkniała matka? Myślisz, że za to będzie Ci kiedyś wdzięczne?
A nie za spokój, uśmiech, radość?
DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ!
Ja na Twoim miejscu kopnęłabym go w tyłek :] nie dała się dalej poniżać itd. Tym bardziej, że masz pracę(ja aktualnie nie mam) i masz gdzie iść!!!!! Czyli już na starcie jesteś na dobrej pozycji ;)
i to, że to jest Twój 1 mąż, nie znaczy, że musi być jedynym, ostatnim ;) za takie traktowanie????? heeeeloooołłł :] buuuuudzimy się :) związek nie polega na wyrzekaniu się siebie i robieniu tylko i wyłącznie wszystkiego dla drugiej osoby(co Ty służącą jesteś? niewolnicą jakąś?). To powinno być dawanie i branie, wzajemny szacunek, wsparcie, zrozumienie potrzeb i marzeń, pomoc w ich realizowaniu.
A Ty się trzymasz tego faceta jak taki bluszcz albo zapatrzony, wierny szczeniaczek(sorki za porównanie - ale lepiej zrozumieć jak się przedstawia obrazowo) - pan będzie mnie bił, kopał, popychał, głodził - a ja i tak będę za nim chodził jak cień, lizał po rękach i błagał o pozytywne uczucia...
Bo skoro już tyle lat razem... ;) I co z tego? razem ale osobno :P warto wylewać tyle łez i tkwić dalej w toksycznym związku?
Kobieto - NIE DAJ SIĘ!!!! tym bardziej, że masz dziecko! Już teraz widzi, że jest źle, że płaczesz, że się kłócicie. Wystarczy popatrzeć czego Ci życzyło na Dzień Matki... Dzieci bardzo dużo widzą i rozumieją ;) Po co mu wiecznie zapłakana, smutna, zgorzkniała matka? Myślisz, że za to będzie Ci kiedyś wdzięczne?
A nie za spokój, uśmiech, radość?
DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ! DASZ RADĘ!
Agusia i znowu płaczę przy Twoim poście ;(((
bo to wszystko racja...
kurczę i jeszcze tak wierzycie we mnie! bardziej niż ja sama w siebie, a przecież żadna z Was mnie nie zna...
napisałam tutaj bo pomyślałam, że może to ja jestem zaślepiona.. może to On ma rację i powinnam być z nim na dobre i na złe jak mu przysięgałam..
to jest tak że On na mnie zrzuca teraz winę, że to przeze mnie rozpadnie się rodzina, że najważniejsze są dla mnie rzeczy materialne,
takie oskarżenia są dla mnie nie do zniesienia :(
czy naprawdę żadna z Was nie uważa że mój Mąż ma rację??
jeszcze raz dziękuję za wszystkie słowa otuchy!!! to dla mnie bardzo ważne, bo Mąż mnie ciągle i tylko dołuje...
Agusia że też chciało się Tobie pisać tyle razy że dam radę
dziękuję :*
bo to wszystko racja...
kurczę i jeszcze tak wierzycie we mnie! bardziej niż ja sama w siebie, a przecież żadna z Was mnie nie zna...
napisałam tutaj bo pomyślałam, że może to ja jestem zaślepiona.. może to On ma rację i powinnam być z nim na dobre i na złe jak mu przysięgałam..
to jest tak że On na mnie zrzuca teraz winę, że to przeze mnie rozpadnie się rodzina, że najważniejsze są dla mnie rzeczy materialne,
takie oskarżenia są dla mnie nie do zniesienia :(
czy naprawdę żadna z Was nie uważa że mój Mąż ma rację??
jeszcze raz dziękuję za wszystkie słowa otuchy!!! to dla mnie bardzo ważne, bo Mąż mnie ciągle i tylko dołuje...
Agusia że też chciało się Tobie pisać tyle razy że dam radę
dziękuję :*
Majka... Wcześniej się nie wypowiadałam, ale teraz muszę. Nie, nie uważam, żeby Twój mąż miał rację. Boli mnie, że jesteś jedną z kobiet, które dały sobie wmówić fałszywe przekonania, uwierzyły w bzdury, które im wciska ktoś inny.
Masz prawo czuć po swojemu. Masz prawo być szczęśliwa. Masz prawo żyć po swojemu i jeśli ktoś wmawia Ci, że jest z Tobą coś nie tak bo nie myślisz i nie czujesz tak jak on, to znaczy, że nie dojrzał do bycia w związku.
Trzymam za Ciebie kciuki.
Masz prawo czuć po swojemu. Masz prawo być szczęśliwa. Masz prawo żyć po swojemu i jeśli ktoś wmawia Ci, że jest z Tobą coś nie tak bo nie myślisz i nie czujesz tak jak on, to znaczy, że nie dojrzał do bycia w związku.
Trzymam za Ciebie kciuki.
Wyżej czytam że masz walczyć i sama piszesz że walczysz ,otóż ja bym się poddała a właściwie olała go, tego pseudo męża i wyprowadziła się a jemu jak będzie zależeć to nich On walczy ,masz prawo do szczęścia ,spokojnego domu Ty i dziecko ,póki jeszcze o tym piszesz znaczy ze jesteś w pełni świadoma tego co się dzieje i bardzo dobrze ,bo może dzięki temu znajdziesz w sobie siłę to lepszego życia .
Piszesz obrączkę będę nosić do końca życia ,niestety obrączka w takim związku bez szacunku i wydaje się bez miłości to tylko gadżet .
Piszesz obrączkę będę nosić do końca życia ,niestety obrączka w takim związku bez szacunku i wydaje się bez miłości to tylko gadżet .
Majka to, że mąż Ci wciska że to Twoja wina to ...takie słabe. Nie ma chłopina argumentów! Trąci słabizną ;-) Niech mu będzie, że jesteś materialistką, przecież żądasz tak wiele... Przecież to nienormalne, że chcesz żebyście mieszkali samodzielnie... Ty, on i dziecko... ja też uważam, że młodzi powinni mieszkać sami - za wszelką cenę. Dopiero wtedy uczą się siebie nawzajem i życia razem.
Majka zawalcz o swoją wolność, samodzielność, szczęście i spokój...swoje i co najważniejsze dziecka.
Mieszkając u teściów i poświęcając się egoiście nigdy tego mieć nie będziesz.
Majka zawalcz o swoją wolność, samodzielność, szczęście i spokój...swoje i co najważniejsze dziecka.
Mieszkając u teściów i poświęcając się egoiście nigdy tego mieć nie będziesz.
dziękuję Wam za wszystkie głosy, to dla mnie bardzo ważne, takiego spojrzenia na sprawę "z boku" właśnie potrzebowałam, bo ja jestem w tym wszystkim nieprzytomna, nie jem, nie śpię...
~`wiola właśnie to jest najgorsze że dla mnie obrączka to nie tylko gadżet - ja go zawsze szanowałam i kochałam, zawsze będzie dla mnie ważny, jest ojcem mojego dziecka...
i tak trudno mi zrozumieć czemu On mnie tak traktuje, ma w sobie nienawiść - czemu???
nie odzywa się, wychodzi jak płaczę, nie mam już nawet znajomych - kiedyś byli wspólni, a teraz są tylko jego, nie chcą się ze mną spotykać, a On mówi że się nie dziwi że mnie nikt nie lubi..
twierdzi że miałam dobrze że mogłam siedzieć w domu, ale ja przecież zawsze chciałam pracować! a praca w domu to nic?? zwłaszcza że teściowa jest bałaganiarą i ciągle tylko sprzątałam i sprzątałam..
a teraz kazał mi płacić za siebie za mieszkanie i opłaty
czemu się tak zmienił?? nie mogę w to uwierzyć!
~`wiola właśnie to jest najgorsze że dla mnie obrączka to nie tylko gadżet - ja go zawsze szanowałam i kochałam, zawsze będzie dla mnie ważny, jest ojcem mojego dziecka...
i tak trudno mi zrozumieć czemu On mnie tak traktuje, ma w sobie nienawiść - czemu???
nie odzywa się, wychodzi jak płaczę, nie mam już nawet znajomych - kiedyś byli wspólni, a teraz są tylko jego, nie chcą się ze mną spotykać, a On mówi że się nie dziwi że mnie nikt nie lubi..
twierdzi że miałam dobrze że mogłam siedzieć w domu, ale ja przecież zawsze chciałam pracować! a praca w domu to nic?? zwłaszcza że teściowa jest bałaganiarą i ciągle tylko sprzątałam i sprzątałam..
a teraz kazał mi płacić za siebie za mieszkanie i opłaty
czemu się tak zmienił?? nie mogę w to uwierzyć!
Ja wiem kochana że dla Ciebie to nie jest gadżet ,ale dla niego najwyraźniej nic nie znaczy, kobiety często mówią że zawsze będzie w sercu bo to ojciec dziecka ,niestety tak wielu mężczyzn nie powie o matce swoich .Aby dziecko chowało się w "zdrowym " domu i w przyszłości miało szacunek i było wartościowym człowiekiem trzeba odstawić sentymenty na bok .
a twierdzi że to moja wina, bo nie będzie "jeleniem" żeby u KOGOŚ I DLA KOGOŚ dom budować.. że ma 34 lata i coś musi mieć w końcu w życiu..
zrozumiałabym jeszcze gdybyśmy musieli wziąć kredyt na 20, 30 lat, ale nie, to miał być malutki domek, zbudowany jak najmniejszym kosztem, przy pomocy rodziny (mojej)!
mały ale własny, tak żebyśmy w końcu byli sami, żeby dziecko miało swój pokój!
czemu On tego wszystkiego nie rozumie tak jak Wy???
zrozumiałabym jeszcze gdybyśmy musieli wziąć kredyt na 20, 30 lat, ale nie, to miał być malutki domek, zbudowany jak najmniejszym kosztem, przy pomocy rodziny (mojej)!
mały ale własny, tak żebyśmy w końcu byli sami, żeby dziecko miało swój pokój!
czemu On tego wszystkiego nie rozumie tak jak Wy???
Majko,
przestań analizować to "co on sobie pomyśli" - jego nie obchodzi Twoje zdanie, a Ty cale swoje postrzeganie probujesz przełożyć na jego sposób myślenia. To nie zadziała. Co by nie mówić, facet "ma prawo" do myślenia/ czynienia w jakiś tam sposób. Pytanie czy sie na to godzisz. Nie staraj sie go zmieniać (to nic nie da), jeśli nie akceptujesz tego jaki jest - nie masz wyboru. Albo i masz ale jedną z opcji jest bycie zgorzknialą, przegraną kobietą.
Rozwód to straszna sprawa. Wiem o tym dobrze. Ale tak szczerze - kto by sie hajtał jakby nie było opcji na rozwód;-)? mogę Cio tylko poradzić odciąć sie od niego. Wyprowadz się, idz do pracy, małego daj do przedszkola, potem złóż papiery do sądu. Dasz radę, trzymam kciuki. Ale to musi być Twoja i tylko Twoja decyzja.
przestań analizować to "co on sobie pomyśli" - jego nie obchodzi Twoje zdanie, a Ty cale swoje postrzeganie probujesz przełożyć na jego sposób myślenia. To nie zadziała. Co by nie mówić, facet "ma prawo" do myślenia/ czynienia w jakiś tam sposób. Pytanie czy sie na to godzisz. Nie staraj sie go zmieniać (to nic nie da), jeśli nie akceptujesz tego jaki jest - nie masz wyboru. Albo i masz ale jedną z opcji jest bycie zgorzknialą, przegraną kobietą.
Rozwód to straszna sprawa. Wiem o tym dobrze. Ale tak szczerze - kto by sie hajtał jakby nie było opcji na rozwód;-)? mogę Cio tylko poradzić odciąć sie od niego. Wyprowadz się, idz do pracy, małego daj do przedszkola, potem złóż papiery do sądu. Dasz radę, trzymam kciuki. Ale to musi być Twoja i tylko Twoja decyzja.
a czemu tak upierasz sie przy domku? moze warto kupic wlasne male mieszkanie.(wiem,wiem male mieszkania sa dla samotnych...) ale w waszym wypatku moze i to by dalo mu do myslenia/ a przynajmniej wytracilabys mu argument ze na cudzej ziemi sie nie bedzie budowal itp. i nie bedzie to juz "Twoje widzimisie i wzbogacanie Twojej rodziny o dom"
i posiadanie wlasnych 4rech kątów nie jest materializmem tylko higieną zycia.
sam Cie spycha w cien, a jezeli ty w tej chwili nosisz cien w sercu to on Cię nie doceni. musisz mu pokazać ze robisz to co Ty uważasz za sluszne i owszem mozesz !ale nie musisz! robić tak jak on uważa. jak sama sie nie docenisz to nikt Cie nie doceni. małżeństwo to sztuka kompromisow
(czasem jedno stawia na swoim czasem drugie a czasem sie wybiera cos posredniego, a nie tylko jedno zawsze jest wygrane)
i posiadanie wlasnych 4rech kątów nie jest materializmem tylko higieną zycia.
sam Cie spycha w cien, a jezeli ty w tej chwili nosisz cien w sercu to on Cię nie doceni. musisz mu pokazać ze robisz to co Ty uważasz za sluszne i owszem mozesz !ale nie musisz! robić tak jak on uważa. jak sama sie nie docenisz to nikt Cie nie doceni. małżeństwo to sztuka kompromisow
(czasem jedno stawia na swoim czasem drugie a czasem sie wybiera cos posredniego, a nie tylko jedno zawsze jest wygrane)
W innej sytuacji ,można by powiedzieć że facet jest honorowy i chce sam własnym kosztem zbudować dla Was dom ,ale tutaj wszystko na to wskazuje że jest nieodpowiedzialnym gnojkiem ,i mając 34 lata niestety nie dorósł jeszcze do tego aby mieć rodzinę tutaj wina jest szanownej mamusi że tak go wychowała ,na Twoim miejscu nie omieszkałabym jej wygarnąć tego .
Rozwód to faktycznie nic przyjemne ,ale jakie życie potem może być przyjemne bez ciągłego się zadręczenia .To nie są czasy kiedy kobiety siedziały cicho w kącie kuchni nie mając swojego zdania ,teraz bierzemy los w swoje ręce ,kąpiąc w d*pę takich d*pków .Powodzenia .
Rozwód to faktycznie nic przyjemne ,ale jakie życie potem może być przyjemne bez ciągłego się zadręczenia .To nie są czasy kiedy kobiety siedziały cicho w kącie kuchni nie mając swojego zdania ,teraz bierzemy los w swoje ręce ,kąpiąc w d*pę takich d*pków .Powodzenia .
~Nell taki domek wybudowany najmniejszym kosztem to 1/4 kosztu kupna nawet najmniejszego mieszkania..
przez to że On nie ma stałej pracy, a ja musiałam tyle lat siedzieć w domu, nie dostaniemy nawet kredytu na mieszkanie
powtarzam mu ciągle że nie musimy tam budować, ale niech zapewni mi i dziecku cokolwiek innego! przez tyle lat siedziałam i czekałam aż ruszy tyłek żeby mieć coś swojego czy nawet wynajmowanego..
a teraz jak ja staram się polepszyć nam warunki to On ma mi to za złe,
sam przez taki kawał czasu nie zrobił dla nas nic zupełnie nic..
wracał do domu z pracy, siadał przed kompem, teraz cały czas przy telefonie i siedzi.. i jeszcze ma pretensje..
przez to że On nie ma stałej pracy, a ja musiałam tyle lat siedzieć w domu, nie dostaniemy nawet kredytu na mieszkanie
powtarzam mu ciągle że nie musimy tam budować, ale niech zapewni mi i dziecku cokolwiek innego! przez tyle lat siedziałam i czekałam aż ruszy tyłek żeby mieć coś swojego czy nawet wynajmowanego..
a teraz jak ja staram się polepszyć nam warunki to On ma mi to za złe,
sam przez taki kawał czasu nie zrobił dla nas nic zupełnie nic..
wracał do domu z pracy, siadał przed kompem, teraz cały czas przy telefonie i siedzi.. i jeszcze ma pretensje..
ach, jak podobne są Twoje wypowiedzi do moich. (tylko że o eks-chłopaku) .
Jesteś uzależniona.
Oddałaś mu całą siebie i On przestał Cię szanować. Robiłaś wszystko dla Niego i prawdopodobnie też ZA Niego. To kiepska sytuacja i , szczerze mowiąc, mój były mnie tak wodzi za nos już przeszło pół roku.
Łatwo jest komuś doradzać - zostaw faceta - trudniej temu sprostać. Wiem to po sobie...
Naprawdę Cię rozumiem... ale nie można tak zyć.. ja wpadłam przez to w depresje, ale Ty masz dziecko , są chwile na płacz , a są chwile na poważne decyzje.
Zrób krok naprzód zanim życie przeleci Ci przez palce i będziesz załowała...
Życzę Ci powodzenia, naprawdę trzymam kciuki !!!
Jesteś uzależniona.
Oddałaś mu całą siebie i On przestał Cię szanować. Robiłaś wszystko dla Niego i prawdopodobnie też ZA Niego. To kiepska sytuacja i , szczerze mowiąc, mój były mnie tak wodzi za nos już przeszło pół roku.
Łatwo jest komuś doradzać - zostaw faceta - trudniej temu sprostać. Wiem to po sobie...
Naprawdę Cię rozumiem... ale nie można tak zyć.. ja wpadłam przez to w depresje, ale Ty masz dziecko , są chwile na płacz , a są chwile na poważne decyzje.
Zrób krok naprzód zanim życie przeleci Ci przez palce i będziesz załowała...
Życzę Ci powodzenia, naprawdę trzymam kciuki !!!
Działka jest, a facet nie ma jaj by budować, woli gnieździć się w jednym pokoju :D
Szok!
Z takim typem nie byłabym nawet pięciu sekund. Zostaw go, idź do rodziców mieszkać z dzieckiem.
Zaprojektuj sobie malutki domek parterowy (prosty na planie prostokąta, dach dwuspadowy, bez garażu) 70m2, znajdź pracę i weź kredyt, resztę jakoś Ci rodzice pomogą i zaczniesz mieszkać jak człowiek.
Szok!
Z takim typem nie byłabym nawet pięciu sekund. Zostaw go, idź do rodziców mieszkać z dzieckiem.
Zaprojektuj sobie malutki domek parterowy (prosty na planie prostokąta, dach dwuspadowy, bez garażu) 70m2, znajdź pracę i weź kredyt, resztę jakoś Ci rodzice pomogą i zaczniesz mieszkać jak człowiek.
~Kinga wszystko tak dokładnie ujęłaś w jednym zdaniu!:
"Działka jest, a facet nie ma jaj by budować, woli gnieździć się w jednym pokoju :D
Szok! "
tak, dla mnie też szok!
projekt domku już mam, dokładnie taki jak mówisz, pracę też mam..
a gdybym nie chciała walczyć o swoje szczęście to nie pisałabym tutaj z Wami, tylko siedziała cicho w tym pokoju, bez pracy i dalej robiła co mi każe..
chcę walczyć, chcę, tylko to takie ciężkie...
"Działka jest, a facet nie ma jaj by budować, woli gnieździć się w jednym pokoju :D
Szok! "
tak, dla mnie też szok!
projekt domku już mam, dokładnie taki jak mówisz, pracę też mam..
a gdybym nie chciała walczyć o swoje szczęście to nie pisałabym tutaj z Wami, tylko siedziała cicho w tym pokoju, bez pracy i dalej robiła co mi każe..
chcę walczyć, chcę, tylko to takie ciężkie...
Tak powinien się zachowywać mężczyzna odpowiedzialny za rodzinę (historia pewnego Gdynianina):
http://muratordom.pl/budowa/oni-juz-zbudowali/historia-budowy-domu-kodiego,11_508.html
http://muratordom.pl/budowa/oni-juz-zbudowali/historia-budowy-domu-kodiego,11_508.html
tak właśnie mieliśmy budować, sami, przy pomocy mojego Taty, który już dla siebie dom zbudował, zna się na wszystkim i zaoferował swoją pomoc, finansowo też by nam pomogli jeśli byłaby potrzeba...
moglibyśmy budować gdzieś indziej, ja się nie upieram, ale go nie stać nawet na działkę!
a tam nie chce...
a może to tylko wymówka? może chce mieć mnie z głowy, pieniądze ma tylko dla siebie, nie musi mnie utrzymywać (takiego darmozjada), chodzi ze znajomymi po pubach i dyskotekach, nad jeziorko się opalać :[
moglibyśmy budować gdzieś indziej, ja się nie upieram, ale go nie stać nawet na działkę!
a tam nie chce...
a może to tylko wymówka? może chce mieć mnie z głowy, pieniądze ma tylko dla siebie, nie musi mnie utrzymywać (takiego darmozjada), chodzi ze znajomymi po pubach i dyskotekach, nad jeziorko się opalać :[
Dziewczyno proszę Cie otwórz oczy... to już koniec.
Takie zachowanie męża i ojca jest niedopuszczalne (puby, jeziorka, komp i telefon non stop o czymś świadczy).
Wiem doskonale, że rozstanie boli ale uciekaj. Tu już nie masz czego szukać...
Czas minie i będziesz spokojnie szczęśliwa na swoim a dziecko radosne, spójrz na to: wybudujesz z pomocą rodziców mały domek, będzie ogród, wrócisz po pracy spokojna, zrobicie z dzieckiem wspólnie obiad, później ono będzie hasać z psem (koniecznie) w ogrodzie a Ty zrobisz sobie kawkę, weźmiesz do ręki książkę, rozsiądziesz się wygodnie w fotelu na powietrzu i będziesz spoglądać szczęśliwa na swoje radosne dziecko. Czyż nie przyjemna wizja? może być realna i to szybko - decyzja należy do Ciebie.
A ta "popierdółka" niech leży nad jeziorem i niech go gryzą komary :-)
Takie zachowanie męża i ojca jest niedopuszczalne (puby, jeziorka, komp i telefon non stop o czymś świadczy).
Wiem doskonale, że rozstanie boli ale uciekaj. Tu już nie masz czego szukać...
Czas minie i będziesz spokojnie szczęśliwa na swoim a dziecko radosne, spójrz na to: wybudujesz z pomocą rodziców mały domek, będzie ogród, wrócisz po pracy spokojna, zrobicie z dzieckiem wspólnie obiad, później ono będzie hasać z psem (koniecznie) w ogrodzie a Ty zrobisz sobie kawkę, weźmiesz do ręki książkę, rozsiądziesz się wygodnie w fotelu na powietrzu i będziesz spoglądać szczęśliwa na swoje radosne dziecko. Czyż nie przyjemna wizja? może być realna i to szybko - decyzja należy do Ciebie.
A ta "popierdółka" niech leży nad jeziorem i niech go gryzą komary :-)
piękna wizja, piękna i tak jak mówicie nie niemożliwa do spełnienia...
tak jak pisałam rodzice nie zapiszą działki bo widzą że nie jest dla mnie dobry, męczy mnie z tą pracą strasznie..(i nie tylko bo jest jeszcze parę rzeczy o których nie chce mi się nawet już pisać) a ja nie będę ich namawiać..
myślałam że da coś w końcu od siebie, podejmie jakiś wysiłek żeby żyło nam się lepiej..a On nic
tak jak pisałam rodzice nie zapiszą działki bo widzą że nie jest dla mnie dobry, męczy mnie z tą pracą strasznie..(i nie tylko bo jest jeszcze parę rzeczy o których nie chce mi się nawet już pisać) a ja nie będę ich namawiać..
myślałam że da coś w końcu od siebie, podejmie jakiś wysiłek żeby żyło nam się lepiej..a On nic
no i stało się...
zanim ja podjęłam decyzję o wyprowadzce, to mój Mąż powiedział mi że mam się wyprowadzić ...
powiedział że nie możemy tak żyć, że ja mu nie pasuję, że jego matka musi mieć spokój...
do terapeuty nie chce iść bo uważa że to i tak nie ma sensu..
wygląda na to że to ja zostałam porzucona, zostawiona sama sobie, dlatego że chciałam mieć normalny dom :(((
oczywiście dziecko może zostać, On się nim podobno będzie zajmował, tylko jakoś mu nie wierzę, skoro nawet teraz nie zajmuje się nim nic a nic..
tak więc muszę poczekać jeszcze te dwa tygodnie, aż dziecko skończy szkołę, po wakacjach przenieść go do innej; u rodziców nie będzie łatwo, każdy ma swoje nawyki i przyzwyczajenia, jedyna moja nadzieja w tym nowym domu..
wczoraj jak mi to mówił miałam tylko przed oczami Wasze słowa:
DASZ RADĘ! UWIERZ W SIEBIE! JESTEŚ SILNA!
i za to dziękuję...
zanim ja podjęłam decyzję o wyprowadzce, to mój Mąż powiedział mi że mam się wyprowadzić ...
powiedział że nie możemy tak żyć, że ja mu nie pasuję, że jego matka musi mieć spokój...
do terapeuty nie chce iść bo uważa że to i tak nie ma sensu..
wygląda na to że to ja zostałam porzucona, zostawiona sama sobie, dlatego że chciałam mieć normalny dom :(((
oczywiście dziecko może zostać, On się nim podobno będzie zajmował, tylko jakoś mu nie wierzę, skoro nawet teraz nie zajmuje się nim nic a nic..
tak więc muszę poczekać jeszcze te dwa tygodnie, aż dziecko skończy szkołę, po wakacjach przenieść go do innej; u rodziców nie będzie łatwo, każdy ma swoje nawyki i przyzwyczajenia, jedyna moja nadzieja w tym nowym domu..
wczoraj jak mi to mówił miałam tylko przed oczami Wasze słowa:
DASZ RADĘ! UWIERZ W SIEBIE! JESTEŚ SILNA!
i za to dziękuję...
maju dasz rade i DAJ MU ODCZUC ZE TO TWOJA DECYZJA ZE TY SIE WYPROWADZASZ BO CHCESZ a nie bo on Cie wyrzuca- to taki typ co zawsze jego musi byc na wierzchu!.
powodzenia tylko pamietaj tłumacz dziecku(to tylko taka uwaga bo dzieci to zawsze sobie dopowiadaja w glowie, i wytlumacz dziecku ze to wy sie nie dogadaliscie, a nie dlatego ze ono potrzebuje pokoik) dzieci slysza wszystko, ale niestety na swoj sposob to interpretuja, nie boj sie z nim o tym otwarcie rozmawiac.
powodzenia tylko pamietaj tłumacz dziecku(to tylko taka uwaga bo dzieci to zawsze sobie dopowiadaja w glowie, i wytlumacz dziecku ze to wy sie nie dogadaliscie, a nie dlatego ze ono potrzebuje pokoik) dzieci slysza wszystko, ale niestety na swoj sposob to interpretuja, nie boj sie z nim o tym otwarcie rozmawiac.
trzymaj sie dzielnie, może to i dobrze, że to nie Ty podjęłaś decyzję - nie będziesz sie zastanawiać czy dobrze zrobiłaś, czy powinnaś, czy zrobić to dzis czy jutro. Stało się. teraz weź głęboki oddech, z wydechem uwolnij się od tego w czym tkwiłaś. Nabieraj nowych sił. Idz z maluchem na spacer. I nie przejmuj sie tym, że on chciał żebyście sie rozstali - Ty też tego chciałaś. Naprawdę tego chciałaś...
Majka współczuje ci ale z drugiej strony może dobrze że tak się stało bo już nie będziesz sie męczyć ,ten facet kompletnie nie nadawał sie do bycia mężem i ojcem skoro ponad to wybrał święty spokój mamusi ,a może to tylko wymówka ,w każdym razie na Twoim miejscu nie czekałabym ani chwili ,poszła do szkoły już praktycznie jest koniec roku pogadała z nauczycielem zabrała dziecko ze szkoły i pakowała walizki .
Życzę Ci powodzenia ,zaczynasz nowe życie .
Życzę Ci powodzenia ,zaczynasz nowe życie .
Maju NIE zostawiaj z nim dziecka,boże co za gnój! aż sie zdenerwowałam,heh, jestem w szoku,jak mozna tak mówic do kogos kto o ciebie dbał tyle lat i urodził dziecko!, że " jego mamunia musi miec spokój", że "oczywiscie dziecko może zostać" to tak cudownie że okazał łaskę dla wlasnego dziecka...
masakra
wiesz co?u rodziców pewnie nie będzie łatwo ale o niebo lepiej prawda?trzymaj sie! powodzenia! oby ci się ułożyło jak najlepiej
masakra
wiesz co?u rodziców pewnie nie będzie łatwo ale o niebo lepiej prawda?trzymaj sie! powodzenia! oby ci się ułożyło jak najlepiej
dla pocieszenia napiszę, że moja przyjaciółka była w bardzo podobnej sytuacji...Dbała o męża, wytrzymywała teściową aż w końcu on jej powiedział "spadaj", okazało się, że ma jakąś małolatę.
Płakała, ciężko jej było. Wyszła z domu jego rodziców tak bez niczego, znowu do swojego panieńskiego pokoiku u mamy.
A teraz?teraz ma wspaniałego faceta, który dba o nią i o dziecko bardziej, niż ktokolwiek kiedykolwiek. Budują się (mieszkają teraz w dwóch pokojach parteru domu bez kuchni (prowizorycznie - palnik i mała lodóweczka) ale córka prze szczęśliwa bo ma piaskownicę i basenik, moja przyjaciółka jak wspomina o swoim byłym mężu to się śmieje - co ona z nim tyle czasu robiła...
A mężuś?dalej mieszka z rodzicami, małolata mu dziecko urodziła ale już nie są razem a ja go widuję codziennie na ławeczce pod blokiem z kolesiami popijającego żubra z puszki... Także pamiętaj - los jest sprawiedliwy:-) Trzymam kciuki!!!!!!!!
Płakała, ciężko jej było. Wyszła z domu jego rodziców tak bez niczego, znowu do swojego panieńskiego pokoiku u mamy.
A teraz?teraz ma wspaniałego faceta, który dba o nią i o dziecko bardziej, niż ktokolwiek kiedykolwiek. Budują się (mieszkają teraz w dwóch pokojach parteru domu bez kuchni (prowizorycznie - palnik i mała lodóweczka) ale córka prze szczęśliwa bo ma piaskownicę i basenik, moja przyjaciółka jak wspomina o swoim byłym mężu to się śmieje - co ona z nim tyle czasu robiła...
A mężuś?dalej mieszka z rodzicami, małolata mu dziecko urodziła ale już nie są razem a ja go widuję codziennie na ławeczce pod blokiem z kolesiami popijającego żubra z puszki... Także pamiętaj - los jest sprawiedliwy:-) Trzymam kciuki!!!!!!!!
Majka - trzymaj się dziewczyno!!! Z rodzicami nie będzie łatwo ale to Twoi rodzice.Widzieli, że Cie źle traktował i pewnie nie będą chcieli dla ciebie źle choć nie raz pójdą iskry. Za żadne skarby nie zostawiaj z nim dziecka (dziecko poczuje się porzucone...a Ty masz robić wszystko żeby mu oszczędzić złych przezyć) Bierz się za budowę domu jak najszybciej, to odpędzi złe myśli i może....przy okazji poznasz jakiegoś fajnego, silnego budowlańca co Ci i dom wykończy i Tobą się zajmie ;-)
Podczytuję sobie ten wątek i ... w głowie mi się to wszystko nie mieści. Oczywiście popieram wszystkie przedmówczynie - zostaw dziada, zabierz dziecko i odetchnij. Zupełnie nie przejmuj się jego gadaniem, docinkami i nim. Walcz o siebie i dziecko.
Zapytam z ciekawości - a co jego mamusia na to wszystko?
Na pocieszenie coś Ci powiem. Kupę lat temu moja ciocia wzięła rozwód. Nie będę wdawała się w szczegóły, ale powiem jedynie, że m.in. była bita i maltretowana, nawet przy dzieciach. Kobieta po chemioterapii (miała raka), bez pracy i z zakazem pracy, z czwórką małych dzieci (w tym dwoje chorych) i, z bólem serca, kopnęła "męża" w 4 litery. Miała siłę, żyła dla dzieci. Teraz jest panią. Kupiła dom z ogrodem i żyje. Z byłym utrzymuje kontakt. Facet się jako tako ogarnął, pracuje, łoży na dom i dzieci. Ciocia kochała go bardzo, ale wybrała siebie i dzieci. Są momenty, kiedy wujek jest dobrym wujkiem, ojcem i "byłym obecnym" mężem. Mieszkają razem, śpią razem. Jak tylko jemu odbija ciocia pokazuje mu drzwi i facet bez gadania wychodzi.
Maju Ty również musisz pokazać drzwi swojemu facetowi. Musisz pokazać, że nie dasz sobą pomiatać, że masz siłę by walczyć, nie o związek bo jego już nie ma, ale o siebie i dziecko, o waszą przyszłość. Pokaż mu, że masz rodzinę i przyjaciół, takich, którzy Cię kochają i w ogień za Tobą wskoczą. Nie daj się. Wyprowadź się jak najszybciej, nie czekaj, bo nie masz na co. Zrób to nawet dziś. I nie dzwoń do niego. Jeśli będzie chciał, sam to zrobi. Zobaczysz wówczas, po jakim czasie zadzwoni w sprawie Waszego dziecka i zapyta, czy niczego mu nie brakuje, zainteresuje się nim. Zobaczysz, czy w ogóle mu na nim zależy, bo gdyby zależało (przykro mi to powiedzieć, ale Ciebie już skreślił) to nie będzie czekał nawet kilku dni z telefonem.
Kochana głowa do góry. Jesteś młoda, życie przed Tobą. Jeszcze wszystko Ci się ułoży.
Zapytam z ciekawości - a co jego mamusia na to wszystko?
Na pocieszenie coś Ci powiem. Kupę lat temu moja ciocia wzięła rozwód. Nie będę wdawała się w szczegóły, ale powiem jedynie, że m.in. była bita i maltretowana, nawet przy dzieciach. Kobieta po chemioterapii (miała raka), bez pracy i z zakazem pracy, z czwórką małych dzieci (w tym dwoje chorych) i, z bólem serca, kopnęła "męża" w 4 litery. Miała siłę, żyła dla dzieci. Teraz jest panią. Kupiła dom z ogrodem i żyje. Z byłym utrzymuje kontakt. Facet się jako tako ogarnął, pracuje, łoży na dom i dzieci. Ciocia kochała go bardzo, ale wybrała siebie i dzieci. Są momenty, kiedy wujek jest dobrym wujkiem, ojcem i "byłym obecnym" mężem. Mieszkają razem, śpią razem. Jak tylko jemu odbija ciocia pokazuje mu drzwi i facet bez gadania wychodzi.
Maju Ty również musisz pokazać drzwi swojemu facetowi. Musisz pokazać, że nie dasz sobą pomiatać, że masz siłę by walczyć, nie o związek bo jego już nie ma, ale o siebie i dziecko, o waszą przyszłość. Pokaż mu, że masz rodzinę i przyjaciół, takich, którzy Cię kochają i w ogień za Tobą wskoczą. Nie daj się. Wyprowadź się jak najszybciej, nie czekaj, bo nie masz na co. Zrób to nawet dziś. I nie dzwoń do niego. Jeśli będzie chciał, sam to zrobi. Zobaczysz wówczas, po jakim czasie zadzwoni w sprawie Waszego dziecka i zapyta, czy niczego mu nie brakuje, zainteresuje się nim. Zobaczysz, czy w ogóle mu na nim zależy, bo gdyby zależało (przykro mi to powiedzieć, ale Ciebie już skreślił) to nie będzie czekał nawet kilku dni z telefonem.
Kochana głowa do góry. Jesteś młoda, życie przed Tobą. Jeszcze wszystko Ci się ułoży.
Wiele kobiet marzy o rycerzu w lśniącej zbroi. Ale większość musi zadowolić się giermkiem
w dziurawych skarpetkach.
w dziurawych skarpetkach.
Majka - dasz radę ;))))
Zgadzam się z Dziewczynami, że nawet lepiej iż "szanowny" małżon sam podjął taką decyzję :] Ty pewnie byś się biła z myślami, żywiła nadzieję... Szukała odpowiedniej chwili itd. ;) a tu ciach (jak w reklamie Tesco) ;) i super :D nic, tylko spakować siebie i Dziecko ;) założyć sprawę o alimenty :] i rozwodową :] uwolnić się od pasożyta :] (ciągnął z Ciebie energię, miłość, wykorzystywał aby się dowartościowywać)
A za kilka m-cy czy rok chcę zobaczyć podbity ten wątek ;) przez Autorkę :] z dopiskiem - miałyście rację, budowa w toku :] jestem już wolna, spokojna i szczęśliwa. Pojawił się też "KTOŚ" - całkiem inny niż ex mąż. Kto mnie kocha, szanuje, liczy się z moim zdaniem, dba o mnie i dziecko.
:)))))
Zgadzam się z Dziewczynami, że nawet lepiej iż "szanowny" małżon sam podjął taką decyzję :] Ty pewnie byś się biła z myślami, żywiła nadzieję... Szukała odpowiedniej chwili itd. ;) a tu ciach (jak w reklamie Tesco) ;) i super :D nic, tylko spakować siebie i Dziecko ;) założyć sprawę o alimenty :] i rozwodową :] uwolnić się od pasożyta :] (ciągnął z Ciebie energię, miłość, wykorzystywał aby się dowartościowywać)
A za kilka m-cy czy rok chcę zobaczyć podbity ten wątek ;) przez Autorkę :] z dopiskiem - miałyście rację, budowa w toku :] jestem już wolna, spokojna i szczęśliwa. Pojawił się też "KTOŚ" - całkiem inny niż ex mąż. Kto mnie kocha, szanuje, liczy się z moim zdaniem, dba o mnie i dziecko.
:)))))
Majka - to najlepsze co mogło Cię spotkać, chociaz tego teraz nie widzisz. Jedyny minus to taki, że nie zdecydowałaś się mu tego powiedzieć wcześniej sama. A tak on może mieć przeświadczenie, że to on rozdał karty, bo on Cię nie chcial, a Ty na pewno będziesz za nim tęsknić bo on taki wspaniały. Kochana, masz gdzie się podziać, masz pracę, a przede wszystkim masz dziecko. Jesteś szczęściarą. Są kobiety, które zostają z niczym, bez pracy, tułają się po ośrodkach, w domach samotnej matki. Ty masz szczęście, bo Twoja sytuacja jest inna, lepsza. A z czasem będzie coraz lepsza.
Głowa do góry, od teraz będzie na pewno lepiej.
I KONIECZNIE zabierz dziecko ze sobą.
Co mi jeszcze przychodzi do głowy, to to, że nie mąż nie chciał się budować na działce rodziców, bo nie jego a Ty tyle lat mieszkałaś w mieszkaniu jego matki i wtedy było ok? I pamiętaj, że matka ma prawo mieszkać tam gdzie jest zameldowane dziecko, nawet jak właściciel mieszkania sobie tego nie życzy. Tak tylko dla Twojej informacji:)
Głowa do góry, od teraz będzie na pewno lepiej.
I KONIECZNIE zabierz dziecko ze sobą.
Co mi jeszcze przychodzi do głowy, to to, że nie mąż nie chciał się budować na działce rodziców, bo nie jego a Ty tyle lat mieszkałaś w mieszkaniu jego matki i wtedy było ok? I pamiętaj, że matka ma prawo mieszkać tam gdzie jest zameldowane dziecko, nawet jak właściciel mieszkania sobie tego nie życzy. Tak tylko dla Twojej informacji:)
i nie słuchaj dobrych rad typu rozwiedz się -życie to nie telewizor iż jak się psuje lepiej wymienić niż naprawić żyje się raz a życie to ciągła walka.Problem tkwi w mieszkaniu u teściów on pokazuje jaki jest ważny idzie na wynajęte po jakimś czasie sytłacja powinna się poprawić bo zaczniecie żyć dla siebie Kryzysy mijają a lata lecą Zbierz siłę i walcz o rodzine dla siebie WARTO
Czytałeś ten fragment:
"mieliśmy wynająć mieszkanie, dwa lata temu znaleźliśmy, ale jak przyszło co do czego to Mąż stwierdził że nas nie stać (nie ma stałej pracy, jak pracuje to dobrze zarabia, ale nigdy nie ma pewności czy praca będzie i kiedy)"
i ten:
"zacznę od tego że jestem z mężem 11 lat, mamy dziecko,
mieszkamy u teściowej, w jednym pokoju z dzieckiem, już tyle czasu, nie mogę tego znieść, dziecko tez nie ma się gdzie podziać"
Ja to w ogóle nie jestem w stanie sobie czegoś podobnego wyobrazić, normalny mężczyzna sobie za punkt honoru obiera zapewnienie rodzinie jak najlepszego bytu, a dom to podstawa.
Ten w wątku nie ma za grosz ambicji, ot tak żyje z dnia na dzień.
Aby wynająć mieszkanie potrzebują minimum 1500zł (czynsz+koszt najmu)i będzie to też 1-pokojowe.
Za 1500zł miesięcznie (czyli 18 000 w skali roku) to można już wybudować część małego domu lub go umeblować i wyposażyć w sprzęt RTV/AGD..
Mądrzy ludzie mając działkę, budują dom. Mogą wówczas siedzieć u teściów, ale do licha nie trwa to 11 lat!
"mieliśmy wynająć mieszkanie, dwa lata temu znaleźliśmy, ale jak przyszło co do czego to Mąż stwierdził że nas nie stać (nie ma stałej pracy, jak pracuje to dobrze zarabia, ale nigdy nie ma pewności czy praca będzie i kiedy)"
i ten:
"zacznę od tego że jestem z mężem 11 lat, mamy dziecko,
mieszkamy u teściowej, w jednym pokoju z dzieckiem, już tyle czasu, nie mogę tego znieść, dziecko tez nie ma się gdzie podziać"
Ja to w ogóle nie jestem w stanie sobie czegoś podobnego wyobrazić, normalny mężczyzna sobie za punkt honoru obiera zapewnienie rodzinie jak najlepszego bytu, a dom to podstawa.
Ten w wątku nie ma za grosz ambicji, ot tak żyje z dnia na dzień.
Aby wynająć mieszkanie potrzebują minimum 1500zł (czynsz+koszt najmu)i będzie to też 1-pokojowe.
Za 1500zł miesięcznie (czyli 18 000 w skali roku) to można już wybudować część małego domu lub go umeblować i wyposażyć w sprzęt RTV/AGD..
Mądrzy ludzie mając działkę, budują dom. Mogą wówczas siedzieć u teściów, ale do licha nie trwa to 11 lat!
Cześć dziewczyny! Ja kiedyś słyszałam że na złamane serce najlepszy jest prawnik.Radzę wynająć dobrego adwokata od rozwodów. Może ktoś powie, że jestem wyrachowana, ale to najlepszy sposób żeby przez to jakoś przejść. Złożyć pozew rozwodowy ze wskazaniem na winę męża, udowodnić swoje racje, zbierać dowody i dokumenty. Dobry prawnik pomoże wywalczyć alimenty na dziecko i na siebie. Rozwód to najlepszy sposób aby na nowo ułożyć sobie życie.
Dobry prawnik pomoże wywalczyć alimenty na dziecko i na siebie.
==
Z tym "na siebie" to nie przesadzaj :D
Chyba nie znasz realiów polskich sądów i wydziałów rodzinnych.
Zwłaszcza, że jej mąż to nie milioner, ale facet okresowo bezrobotny, bez mieszkania. Żona zaś nie jest chora czy niepełnosprawna.
Jak dostanie 400zł na początek na dziecko to będzie sukces :D Wcale też nie zdziwiłabym się mniejszą kwotą.
==
Z tym "na siebie" to nie przesadzaj :D
Chyba nie znasz realiów polskich sądów i wydziałów rodzinnych.
Zwłaszcza, że jej mąż to nie milioner, ale facet okresowo bezrobotny, bez mieszkania. Żona zaś nie jest chora czy niepełnosprawna.
Jak dostanie 400zł na początek na dziecko to będzie sukces :D Wcale też nie zdziwiłabym się mniejszą kwotą.
Problem tkwi w mieszkaniu u teściów on pokazuje jaki jest ważny idzie na wynajęte po jakimś czasie sytłacja powinna się poprawić bo zaczniecie żyć dla siebie
==
Nie zaczną. Tu jest problem nie mieszkania u teściów, ale BRAKU normalnego mieszkania. Kawalerka u teściów, a kawalerka wynajmowana niczym się nie różni (poza tym, że nie ma teściów, za to są duże koszty).
Tu jest tęsknota za własnym kątem, za normalnym życiem rodzinnym.
Kurde, ile można mieszkać w sypialni z dzieckiem. Rok po jego urodzeniu, max dwa...
Przeciez w takiej sytuacji o wszelkiej intymności można zapomnieć, no chyba, że chce się dziecko wcześnie uczyć wychowania seksualnego :D na własnym przykładzie :D
A filmy dla dorosłych to gdzie oglądać, w łazience?
Niestety w pewnym okresie osobny pokój dla dziecka/dzieci jest koniecznością. Nawet jeśli będzie wspólny, ważne, żeby osobny.
Znam osobiście jedną rodzinę, która gnieździ się w takiej właśnie kawalerce u teściów na poddaszu, przechodnia kuchnia 4m2, pokój 16m2 w ...pięcioro: dwoje rodziców i troje dzieci (dwie córki: 14 lat, 12lat i syn najmłodszy 2 latka). Rodzice śpia na jednym tapczanie, córki na drugim razem, syn w łóżeczku. W pokoju jest jeszcze segment i ława. na nic więcej nie ma miejsca.
Małżeństwo z 15-letnim stażem. Tylko kobieta ma stałą pracę, ojciec zawsze "dorywczą".
To gorzej niż z serialu "Kiepscy" - tamci przynajmniej mają większe mieszkanie :D
==
Nie zaczną. Tu jest problem nie mieszkania u teściów, ale BRAKU normalnego mieszkania. Kawalerka u teściów, a kawalerka wynajmowana niczym się nie różni (poza tym, że nie ma teściów, za to są duże koszty).
Tu jest tęsknota za własnym kątem, za normalnym życiem rodzinnym.
Kurde, ile można mieszkać w sypialni z dzieckiem. Rok po jego urodzeniu, max dwa...
Przeciez w takiej sytuacji o wszelkiej intymności można zapomnieć, no chyba, że chce się dziecko wcześnie uczyć wychowania seksualnego :D na własnym przykładzie :D
A filmy dla dorosłych to gdzie oglądać, w łazience?
Niestety w pewnym okresie osobny pokój dla dziecka/dzieci jest koniecznością. Nawet jeśli będzie wspólny, ważne, żeby osobny.
Znam osobiście jedną rodzinę, która gnieździ się w takiej właśnie kawalerce u teściów na poddaszu, przechodnia kuchnia 4m2, pokój 16m2 w ...pięcioro: dwoje rodziców i troje dzieci (dwie córki: 14 lat, 12lat i syn najmłodszy 2 latka). Rodzice śpia na jednym tapczanie, córki na drugim razem, syn w łóżeczku. W pokoju jest jeszcze segment i ława. na nic więcej nie ma miejsca.
Małżeństwo z 15-letnim stażem. Tylko kobieta ma stałą pracę, ojciec zawsze "dorywczą".
To gorzej niż z serialu "Kiepscy" - tamci przynajmniej mają większe mieszkanie :D
Ucieczka odwrót zawsze może być lecz walke podejmuje się w sytłacjach ważnych.Dlaczego odradzacie dziewczynie walke o rodzine Ciekawy jestem kto z was ma taki staż małżeński Przecież tam nie ma patologi tylko chora polska rzeczywistość -brak mieszkania.Słowa wypowiedziane w kłótni nie powinny być pamiętane Tylko kłamca mówi że nie popełnia błędów Nadal wierdze iż powinnaś walczyć o rodzine chodzby po to by spokojnie spojżeć za siebie nawet jak nie wyjdzie- dla rodziny
Majka,co u Ciebie? Właśnie przeczytałam wszystkie wpisy-porady i słowa wsparcia.Ja sama nie wiem,co zrobiłabym na Twoim miejscu....ale z tego ,co piszesz na temat swojego męża,to ja nie chciałabym z nim być. Coś mi się zdaje,że on nie dorósł do roli ojca rodziny. Trzymaj się dziewczyno i odezwij się.
Ucieczka odwrót zawsze może być lecz walke podejmuje się w sytłacjach ważnych. Dlaczego odradzacie dziewczynie walke o rodzine
==
Walkę powinien podjąć małżonek w odpowiedzi na wyprowadzenie się żony do rodziców. Powinno go to zmobilizować, chociaż nie wiem czy ten typ wie co to znaczy mobilizacja.
Obawiam się, że "uniesie się męską dumą" :D zwłaszcza, że jest lato i jeziorko czeka :D
Ciekawy jestem kto z was ma taki staż małżeński
==
A co to ma za znaczenie?
Przecież tam nie ma patologi tylko chora polska rzeczywistość -brak mieszkania.
==
Proszę Cię - nie zwalaj wszystkiego na "polską rzeczywistość" - dziwne, niektórzy mężczyźni jakoś nie mają problemów się w owej rzeczywistości odnaleźć i zapewnić rodzinie godziwy byt.
Tacy jednak zamiast narzekać wolą rzucić wyzwanie losowi i walczyć. Nie jest im łatwo, utyrają się, ale dla nich najważniejsza jest rodzina i udowadniają to na każdym kroku.
Niestety zazwyczaj na leżenie nad jeziorkiem czasu nie mają.
Słowa wypowiedziane w kłótni nie powinny być pamiętane
==
Ale są i będą. Słowo rani bardziej niż miecz.
Czasem warto w porę "ugryźć się" w język, niż powiedzieć o słowo za dużo.
Niestety tylko nieliczni to potrafią.
Tylko kłamca mówi że nie popełnia błędów Nadal wierdze iż powinnaś walczyć o rodzine chodzby po to by spokojnie spojżeć za siebie nawet jak nie wyjdzie- dla rodziny.
==
Każdy popełnia błędy, jednak jedni większe, inni mniejsze i innego rodzaju.
Autorka również, pierwszym było związanie się z tym człowiekiem, kolejnym fakt pozostawania przez tyle lat bez pracy (dzieci nie miała więc nie rozumiem siedzenia w domu) - ale nie wiadomo ile lat miała wychodząc za mąż.
Kiedy pojawiło się dziecko, zaczeło się prawdziwe, odpowiedzialne, rodzinne życie, którego nie sposób prowadzić w kawalerce jak dotychczas gdy byli tylko we dwoje. Wg. mnie obydwoje wykazali się nieodpowiedzialnością w pewnym stopniu, jednak po urodzeniu dziecka kobieta "ogarneła się" i dotarło do niej, że tak dalej żyć nie można.
==
Walkę powinien podjąć małżonek w odpowiedzi na wyprowadzenie się żony do rodziców. Powinno go to zmobilizować, chociaż nie wiem czy ten typ wie co to znaczy mobilizacja.
Obawiam się, że "uniesie się męską dumą" :D zwłaszcza, że jest lato i jeziorko czeka :D
Ciekawy jestem kto z was ma taki staż małżeński
==
A co to ma za znaczenie?
Przecież tam nie ma patologi tylko chora polska rzeczywistość -brak mieszkania.
==
Proszę Cię - nie zwalaj wszystkiego na "polską rzeczywistość" - dziwne, niektórzy mężczyźni jakoś nie mają problemów się w owej rzeczywistości odnaleźć i zapewnić rodzinie godziwy byt.
Tacy jednak zamiast narzekać wolą rzucić wyzwanie losowi i walczyć. Nie jest im łatwo, utyrają się, ale dla nich najważniejsza jest rodzina i udowadniają to na każdym kroku.
Niestety zazwyczaj na leżenie nad jeziorkiem czasu nie mają.
Słowa wypowiedziane w kłótni nie powinny być pamiętane
==
Ale są i będą. Słowo rani bardziej niż miecz.
Czasem warto w porę "ugryźć się" w język, niż powiedzieć o słowo za dużo.
Niestety tylko nieliczni to potrafią.
Tylko kłamca mówi że nie popełnia błędów Nadal wierdze iż powinnaś walczyć o rodzine chodzby po to by spokojnie spojżeć za siebie nawet jak nie wyjdzie- dla rodziny.
==
Każdy popełnia błędy, jednak jedni większe, inni mniejsze i innego rodzaju.
Autorka również, pierwszym było związanie się z tym człowiekiem, kolejnym fakt pozostawania przez tyle lat bez pracy (dzieci nie miała więc nie rozumiem siedzenia w domu) - ale nie wiadomo ile lat miała wychodząc za mąż.
Kiedy pojawiło się dziecko, zaczeło się prawdziwe, odpowiedzialne, rodzinne życie, którego nie sposób prowadzić w kawalerce jak dotychczas gdy byli tylko we dwoje. Wg. mnie obydwoje wykazali się nieodpowiedzialnością w pewnym stopniu, jednak po urodzeniu dziecka kobieta "ogarneła się" i dotarło do niej, że tak dalej żyć nie można.
Ja mam podobny problem... Mój chłopak nie pracuje.. Cały czas się użala nad sobą i mówi że będzie dobrze, przecież " nie od razu rzym zbudowano" . Tylko że tak juz jest od momentu odkąd nasz synek się urodził.. Po macierzyńskim od razu poszłam do pracu by móc za co dziecko utrzymać, bo inaczej anwet na mleko dla niego by nie było. I kilka dni temu marka sie przebrała.Ma czas na znalezienie pracy, inaczej ja z synkiem się pakujemy i wracamy do mnie do domu. Może i to byłoby dla nas lepsze, bo co nas tu czeka. Ja nie jestem szczęsliwa, codziennie wieczorami płaczę, nawet już razemw jednym łóżku nie śpimy... Bo już praktycznie u mnie miłość cała zanikła do niego.. Czekam tylko aż mi się umowa skończy, i wracam do siebie... Bo już dłużej nie wytrzymuję. Zasługuję ja i synek na cos lepszego, a nie na życie w nędzy, biedzie, i wiecznej kłotni. Dlatego radze Tobie pomyśl o sobie i zostaw go... Wiem, że to niby łatwo się mówi, ale tym że jesteś z nim krzywdzisz siebie i przede wszystkim dziecko. A jeśli odejdziesz od niego ułoży Ci się, i napewno znajdziesz kogoś lepszego.
Ja mam podobny problem... Mój chłopak nie pracuje.. Cały czas się użala nad sobą i mówi że będzie dobrze, przecież " nie od razu rzym zbudowano" . Tylko że tak juz jest od momentu odkąd nasz synek się urodził..
==
Nie zauważyłaś tego wcześniej?
Wiesz, ludzie się nie zmieniają, co najwyżej "maskują", ale najczęściej to niestety kobiety nie zwracają uwagi na to, co naprawdę ważne u mężczyzn.
A potem rozczarowanie i płacz, że z nim się nie da żyć, że nieodpowiedzialny, niezaradny itd.
==
Nie zauważyłaś tego wcześniej?
Wiesz, ludzie się nie zmieniają, co najwyżej "maskują", ale najczęściej to niestety kobiety nie zwracają uwagi na to, co naprawdę ważne u mężczyzn.
A potem rozczarowanie i płacz, że z nim się nie da żyć, że nieodpowiedzialny, niezaradny itd.
a mówi się że pieniądze szczescia nie dają... wszystko opiera sie na kasie i nikt mi nie powie.
==
Bo pieniądze (same w sobie) szczęścia w istocie nie dają, ale trzeba je mieć, by być (w pełni) szczęśliwym.
Facet potrzebuje czasu aby dorosnąć.
==
Facet potrzebuje przede wszystkim odpowiedniego wychowania.
Niestety wielu rodziców hołduje zasadzie: "jeszcze się w życiu napracuje, niech się teraz bawi", "przyjdzie czas na odpowiedzialność, na razie musi się wyszumieć".
I wyręczają dziecko, nastolatka a później 20-stolatka we wszystkim, oraz nie pozwalając mu ponosić konsekwencji swoich czynów, w efekcie czego: "mamy mamisynka, który potrzebuje kopa od życia".
A kasa ułatwia życie lecz zasłania jej piękno.
==
Niczego nie zasłania, wręcz odsłania - dzięki pieniądzom można poszerzać horyzonty. Należy z nich po prostu mądrze korzystać, wtedy nie przesłonią reszty świata, ani wartości.
==
Bo pieniądze (same w sobie) szczęścia w istocie nie dają, ale trzeba je mieć, by być (w pełni) szczęśliwym.
Facet potrzebuje czasu aby dorosnąć.
==
Facet potrzebuje przede wszystkim odpowiedniego wychowania.
Niestety wielu rodziców hołduje zasadzie: "jeszcze się w życiu napracuje, niech się teraz bawi", "przyjdzie czas na odpowiedzialność, na razie musi się wyszumieć".
I wyręczają dziecko, nastolatka a później 20-stolatka we wszystkim, oraz nie pozwalając mu ponosić konsekwencji swoich czynów, w efekcie czego: "mamy mamisynka, który potrzebuje kopa od życia".
A kasa ułatwia życie lecz zasłania jej piękno.
==
Niczego nie zasłania, wręcz odsłania - dzięki pieniądzom można poszerzać horyzonty. Należy z nich po prostu mądrze korzystać, wtedy nie przesłonią reszty świata, ani wartości.
nie przeczytałam całego topiku, tylko kilka Twoich postów, Majko..
i widzę wiele podobieństw między Twoim mężem, a moim narzeczonym (prawie mężem, bo mieszkamy bez ślubu).
wiesz co działa na mojego? kiedy widzi, że mam go gdzieś.
dawniej zwykle bywało tak, że to ja się dostosowywałam. bo jak na coś się nie zgodziłam, to miał tzw. focha, a wcześniej dostawałam niezły ochrzan. przeważnie on krzyczał, ja płakałam, itd. widziałam wtedy satysfakcję w jego oczach.
kiedyś powiedziałam sobie, że koniec z tym. że on nie jest moim panem i władcą, że też mam coś do powiedzenia.
zmieniłam taktykę. powiedziałam sobie, że od teraz będę twarda, będę się trzymała swojego zdania. na początku się dziwił, że mu nie ustępuję. potem krzyczał, a ja w myślach powtarzałam sobie, że mam nie płakać jak zwykle, że potem się wyryczę, jak jego nie będzie. dziwił się, że już nie płaczę. i wiesz, że go to zmieniło? jak inny człowiek. zaczął się starać, zrozumiał, że możemy mieć inne zdanie, że ja mogę chcieć czegoś innego niż on.
wiesz do czego zmierzam? pokaż mu, że Tobą nie rządzi. że jak nie to nie. niech widzi, że się nie przejęłaś. że świetnie sobie radzisz. może zmądrzeje.
a jeśli nie... to nie płacz, bo nie ma za kim. mam takie podejście jak Ty - ten jedyny na całe życie. ale to on pierwszy "złamał umowę". to on zrezygnował z Ciebie, nie Ty z niego. Ty musisz myśleć o sobie i o dziecku. a on kiedyś zrozumie i będzie żałował. a wtedy zobaczy Ciebie, szczęśliwą w nowym życiu.
dasz radę! my, kobitki, jesteśmy bardzo silne. poradzisz sobie!:)
i widzę wiele podobieństw między Twoim mężem, a moim narzeczonym (prawie mężem, bo mieszkamy bez ślubu).
wiesz co działa na mojego? kiedy widzi, że mam go gdzieś.
dawniej zwykle bywało tak, że to ja się dostosowywałam. bo jak na coś się nie zgodziłam, to miał tzw. focha, a wcześniej dostawałam niezły ochrzan. przeważnie on krzyczał, ja płakałam, itd. widziałam wtedy satysfakcję w jego oczach.
kiedyś powiedziałam sobie, że koniec z tym. że on nie jest moim panem i władcą, że też mam coś do powiedzenia.
zmieniłam taktykę. powiedziałam sobie, że od teraz będę twarda, będę się trzymała swojego zdania. na początku się dziwił, że mu nie ustępuję. potem krzyczał, a ja w myślach powtarzałam sobie, że mam nie płakać jak zwykle, że potem się wyryczę, jak jego nie będzie. dziwił się, że już nie płaczę. i wiesz, że go to zmieniło? jak inny człowiek. zaczął się starać, zrozumiał, że możemy mieć inne zdanie, że ja mogę chcieć czegoś innego niż on.
wiesz do czego zmierzam? pokaż mu, że Tobą nie rządzi. że jak nie to nie. niech widzi, że się nie przejęłaś. że świetnie sobie radzisz. może zmądrzeje.
a jeśli nie... to nie płacz, bo nie ma za kim. mam takie podejście jak Ty - ten jedyny na całe życie. ale to on pierwszy "złamał umowę". to on zrezygnował z Ciebie, nie Ty z niego. Ty musisz myśleć o sobie i o dziecku. a on kiedyś zrozumie i będzie żałował. a wtedy zobaczy Ciebie, szczęśliwą w nowym życiu.
dasz radę! my, kobitki, jesteśmy bardzo silne. poradzisz sobie!:)
Ale jak nie ma kasy to niestety miłoscią i szacunkiem rodziny nie wykarmisz , biedna i nędza. Kto chce tak żyć? to prędzej czy poxniej prowadzi do scesji kłótni i rozstania Oczywiscie ze na Kasie duzo sie opiera. miłość miłosć ale tynku ze ścian nie dasz dzieciom ,a facet dalej siedzi bez pracy. Kopa mu w d*pe a nie miłosci.