Widok
Mój mąż to np ma w nosie zeby cokolwiek prygotowac na nadejscie dziecka kompletnie jakby go to nie dotyczylo ucieka z domu i ogolnie z odkurzaczem to go w zyciu widzialam ze 2 razy nie potrafie go zmotywowac do pomocy cogorsza wszystko trzeba po nim sprzatac a ja juz jestem w 35 tygodniu i coraz gorzej latac i sprzatac kazda skarpetke...moze macie jakies rady czy poprostu dac sobie spokoj i zlac go totalnie bo czesto sie przez to denerwuje a to moze sie na dziecku odbic:(
Szczerze to rozmowa z nim jest gorzej niż z dzieckiem ja mu tłumacze cokolwiek a on potrafi 5 minut później zrobić dkładnie tak jak prosiłam żeby nie robił , myśle tak szczerze o rozwodzie ale teraz mi jest tak ciężko tym bardziej że nie mam obojętnych uczuć wobec niego,dlatego jest mi jeszcze bardziej ciężko, ale już nie mam poprostu siły strasznie mi smutno siedzieć całymi dniami samej w domu ,ale koniec żalów mam nadzieje że mój mały mi to wynagrodzi jedna osoba mnie wspiera mój brzuszek ukochany
Wstydliwa, nie "olać" ale "wylać" z domu tak jak wylewa się z pracy! Na takich obiboków rady nie ma. Wiem co to znaczy taki typek w domu, mój byly mąż też próbował ze mnie służącą zrobić, a o dziecku nie chciał nawet słyszeć (facet miał wtedy 38 lat) Ale miał minę gdy mu pozew wręczyłam!


[b]Lista 2009 - http://buninka.dobrynet.pl/sluby2009.php[/b]


[b]Lista 2009 - http://buninka.dobrynet.pl/sluby2009.php[/b]
Jak przeczytałam Wasze wypowiedzi, to stwierdzam,że ja to chyba mam chodzący ideał....
Mój średnio co drugi dzien odkurza cała chatkę (bez mojego proszenia),myje podłogi,wyrzuca śmieci, myje naczynia, myje łazienkę, i robi wszystkie zakupy.
Do moich zadań poza ciążą należało umycie okien - bo to uwielbiam,podlewanie kwiatków i robienie żarełka.teraz w ciąży to zostały tylko te dwie ostatnie rzeczy. Jesli chodzi o dziecko to również przezywa, wszędzie ze mna chodzi na wszystkie wizyty i zawsze patrzy na usg na malucha. i równiez codziennie,przystawia ucho i próbuje usłyszec pluskanie.
Mój średnio co drugi dzien odkurza cała chatkę (bez mojego proszenia),myje podłogi,wyrzuca śmieci, myje naczynia, myje łazienkę, i robi wszystkie zakupy.
Do moich zadań poza ciążą należało umycie okien - bo to uwielbiam,podlewanie kwiatków i robienie żarełka.teraz w ciąży to zostały tylko te dwie ostatnie rzeczy. Jesli chodzi o dziecko to również przezywa, wszędzie ze mna chodzi na wszystkie wizyty i zawsze patrzy na usg na malucha. i równiez codziennie,przystawia ucho i próbuje usłyszec pluskanie.
Majls, trafiłaś na czyścioszka.
Ja sama nie jestem tytanem sprzątania, ale jakoś z mężulkiem dzielimy obowiązki.
To zależy też od was, młode mamy, jak nauczycie swoje dzieci wykonywać obowiązki domowe. Jak synek całe życie dostawał obiadek pod nos, a koszule miał poprasowane, to nie dziwne, że nie wie jak się sam do tego zabrać ;-)
Ja sama nie jestem tytanem sprzątania, ale jakoś z mężulkiem dzielimy obowiązki.
To zależy też od was, młode mamy, jak nauczycie swoje dzieci wykonywać obowiązki domowe. Jak synek całe życie dostawał obiadek pod nos, a koszule miał poprasowane, to nie dziwne, że nie wie jak się sam do tego zabrać ;-)
Wstydliwa! Poważnie się zastanów nad sensem tego związku. Na moje oko twój mąż jest tobą znudzony, zmęczony i jeszcze może mieć romans.
To się zdarza. Żona w ciąży, facet unika jej, a poza domem kochanka i gorący seks... niektórzy faceci są takimi gnojami.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
To się zdarza. Żona w ciąży, facet unika jej, a poza domem kochanka i gorący seks... niektórzy faceci są takimi gnojami.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Mój to chyba też chodząc ideał, nie pozwala mi chleba w reklamówce nieść, troszczy się o mnie jak o jajko, nie pozwala mi nic robić (obiadów nie gotuje, ale on nie ma ręki do kuchni) za to nauczył się obierać ziemniaczki:) Bardzo uczestniczy w rozwoju naszej Karinki, chodzi ze mną do lekarza, razem na allegro i w sklepach robimy zakupy, już niedługo zabiera się za malowanie pokoiku, głaszcze mój brzusio i przytyka ucho w nadziej, że cos tam usłyszy, a kazde kopnięcie małej przeżywa jak ja :)) Jestem z niego dumna, ciąża nas bardzo zbliżyła do siebie.
Dokładnie. W świetle tego co napisała koleżanka, moim zdaniem tym bardziej powinnaś porozmawiać szczerze z mężem, a przy okazji dobrze zainteresować się gdzie wychodzi, z kim przebywa, z czego może jeszcze wynikać to zniechęcienie tobą. A fakt urodzenia dziecka niewiele moim zdaniem zmieni. Jeżeli teraz jest znudzony tobą, to po chwilowej euforii z narodzin potomka problem wróci... za pół roku, za rok... a jeżeli ma romans to tym bardziej.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Mnie osobiście chyba najbardziej martiwłoby to wychodzenie z domu,może dlatego,że wiem, że mój mąz nie lubi beze mnie wychodzić Na zakupy idziemy razem, z tym że on z siatami,a ja z pustymi rękoma. i codziennie po jego pracy mamy 2 godzinny spacerek i jakos nie wyobrażam obie, aby gdzies wyszedł be ze mnie - poza pracą.....nas ciąża równiez bardzo zblizyła do siebie. Bardzo lubimy snuc plany jak to będzie,kiedy pojawi sie dziecko. To takie normalne mi sie wydaje.