Odpowiadasz na:

Zgadzam się w 100 %. Ja też tak miałam. Do tego jeszcze raz w tygodniu zmieniałam firanki i przeżywałam wewnętrzny dramat, że mój mąż po powrocie z pracy nie zauważył zmiany. A przecież te firanki... rozwiń

Zgadzam się w 100 %. Ja też tak miałam. Do tego jeszcze raz w tygodniu zmieniałam firanki i przeżywałam wewnętrzny dramat, że mój mąż po powrocie z pracy nie zauważył zmiany. A przecież te firanki to był sens mojego dnia, moje wyzwanie i przeszło tak bez echa. Żenada mnie ogarnia na samo wspomnienie. Pracując także można mieć zadbane i szczęśliwe dzieci, posprzątany dom i ugotowany obiad. Ja pracuję na cały etat i nie mam poczucia, że zaniedbuję którąkolwiek ze sfer swojego życia. Oczywiście są dni, że nic mi się nie chce, że czuję się zmęczona, że najchętniej przeleżałabym cały dzień w łóżku. Ale to są tylko takie momenty. Odkąd wróciłam do pracy czuję się sama dla siebie dużo bardziej atrakcyjna. Z resztą myślę, że mój mąż czuje pododnie. I też mnie wkurza jak ktoś twierdzi, że "pracuje w domu". Ja także przez kilka lat byłam w domu z dziećmi. Wówczas faktycznie czasu nie miałam na nic, bo to były małe dzieci. Ale nazywałam rzeczy po imeniu - nie pracuję, jestem w domu, zajmuję się domem i dziećmi. Pracuję teraz. Pracuję a ponadto w dalszym ciągu zajmuję się domem i dziećmi. Tak to wygląda z mojego punktu widzenia.

zobacz wątek
7 lat temu
~Anita

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry