Widok
panie Prezydencie! Gdańszczanka ginie bez śladu, a pan co?
Bieżąca kadencja naszego włodarza przypada na okres bezowocnych poszukiwań Iwony W., zamieszkałej przy ul. Jelitkowski Dwór w Gdańsku. Jak to jest, że czyjeś dziecko wraca pieszo do domu na gdańskim osiedlu i nagle rozpływa się w powietrzu?! Co pan zrobił w tej sprawie? Jak rozliczył policję i prokuraturę z nieskutecznych trzyletnich działań? Przez całą Pana kadencję nie udało się ustalić, co stało się z nastoletnią gdańszczanką. Mamy nie wychodzić z domu w obawie przed zniknięciem bez śladu, którego żadne organa nie wyjaśnią? Proszę doprowadzić do zakończenia tego śledztwa, bo to wstyd i hańba na całą Polskę. Bez komentarza pozostawię fakt, że nagrodę wyznaczył... Prezydent Sopotu.
Ta sprawa jest ciężka. Prezydent miasta dużo może tu nie pomóc.
Policja traktuje tą sprawę priorytetowo. Myślę, że w tej sprawie więcej jest pytań. Jaki był udział jej "przyjaciół" w jej zaginięciu. Pokłóciła się z nimi przed wyjściem, prawdopodobnie wyzwała kilka osób.
Być może, te osoby, jej znajomi byli pod wpływem alkoholu i mając już małpi rozum postanowili dac "nauczkę" głupiej blondynce.
W oficjalnej wersji, ktoś ją śledził, gonił, porwał. Ale nie ma na to śladów, świadków, tej nocy był spokój.
A więc, może było tak, że ci przyjaciele, czekali na Iwonę pod jej domem w samochodzie. Zaproponowali jej, że by z nimi pogadała, aby się pogodzili. Ona zgodziła się i siła zawieźli ją do domku na ogódkach. Tam zgwałcili albo nawet nie. W każdym razie Iwona mogła zagrozić, że o wszystkim powiadomi Policję. Wtedy jej "przyjaciele" postanowili ją uciszyć na dobre. Każdy, kóry był tej nocy w domku na ogódkach był współwinny. Dlatego wszyscy trzymają gęb* na kłódkę.
Teraz fakty, jej przyjaciele byli później, tej nocy na działkach i niechętnie o tym mówią. Była między nimi a Iwoną kłótnia, po której Iwona od razu poszła w stronę domu. Nie ma żadnych śladów porwania. Jej "przyjaciele" wydają się tracić głowę, gdy Policja, prywatni detektywi próbują węszyć wokół nich.
Mój ojciec pracował 20 lat w Policji, prowadził śledztwa i mówił, że zwykle najciemniej jest pod latarnią.
Przykładwo, okradli Cię ? szukaj wśród znajomych, rodziny, kogoś kto wiedział co, gdzie i ile masz.
Policja traktuje tą sprawę priorytetowo. Myślę, że w tej sprawie więcej jest pytań. Jaki był udział jej "przyjaciół" w jej zaginięciu. Pokłóciła się z nimi przed wyjściem, prawdopodobnie wyzwała kilka osób.
Być może, te osoby, jej znajomi byli pod wpływem alkoholu i mając już małpi rozum postanowili dac "nauczkę" głupiej blondynce.
W oficjalnej wersji, ktoś ją śledził, gonił, porwał. Ale nie ma na to śladów, świadków, tej nocy był spokój.
A więc, może było tak, że ci przyjaciele, czekali na Iwonę pod jej domem w samochodzie. Zaproponowali jej, że by z nimi pogadała, aby się pogodzili. Ona zgodziła się i siła zawieźli ją do domku na ogódkach. Tam zgwałcili albo nawet nie. W każdym razie Iwona mogła zagrozić, że o wszystkim powiadomi Policję. Wtedy jej "przyjaciele" postanowili ją uciszyć na dobre. Każdy, kóry był tej nocy w domku na ogódkach był współwinny. Dlatego wszyscy trzymają gęb* na kłódkę.
Teraz fakty, jej przyjaciele byli później, tej nocy na działkach i niechętnie o tym mówią. Była między nimi a Iwoną kłótnia, po której Iwona od razu poszła w stronę domu. Nie ma żadnych śladów porwania. Jej "przyjaciele" wydają się tracić głowę, gdy Policja, prywatni detektywi próbują węszyć wokół nich.
Mój ojciec pracował 20 lat w Policji, prowadził śledztwa i mówił, że zwykle najciemniej jest pod latarnią.
Przykładwo, okradli Cię ? szukaj wśród znajomych, rodziny, kogoś kto wiedział co, gdzie i ile masz.
Mija już czwarty rok od zaginięcia Iwony. Według ogólnie dostępnych informacji nikt nic nie wie na temat jej dalszych losów. Policja, prokuratura, nikt nie potrafi autorytatywnie powiedzieć jaki był finał jej nieszczęsnego oddalenia się od grupy znajomych. Nie pomogło nagłośnienie sprawy w mediach, nie pomogły apele do polityków. Rodzina Iwony i grupa zaangażowanych w sprawę Internautów jest zbywana i odsyłana do... "świętego nigdy". Może Pan, Panie Prezydencie zainteresowałby się tą sprawą i pociągnął za odpowiednie sznurki?
A nie wypominając, w marszu przypominającym o zaginionej to kto szedł? Pan? Nie, prezydent Karnowski! Może zrzeknie się pan więc władzy nad dzielnicami Jelitkowo i Przymorze, skoro i tak się pan do nich nie przyznaje, a los zaginionej tam dziewczyny jest panu całkowicie obojętny?! Śledztwo wszczęte prawie 4 lata temu i zero efektów? Jak to możliwe w takiej metropolii jak Gdańsk?!?
Pan Prezydent zajety jest teraz walka buldogow po dywanem, wiec nie zalezy mu na rozwiazywaniu problemow obywatelskich.
Nie zdziwilabym sie gdyby nowym prezydentem zostal syn Lecha Walesy. a Adamowicz zajal posade Walesy w Brukseli .
"Rzecz się miksuje politycznie i jest w trakcie układania. Młodzi Demokraci chcieliby Adamowicza całkowicie wymiksować ze wszystkiego. Nie ma pewności, gdzie ostatecznie wylądują w kolejnym rozdaniu minister Nowak i posłanka Pomaska. Oboje mają ambicje, ale chyba to zbyt słabe nazwiska na powszechne wybory w kolebce Si PO.
Adamowicza gubi pycha. Przez pychę nie ma znikąd wsparcia, oprócz układu biznesowego, którym się otoczył. Jako się rzekło, ma p******** we własnej partii i u Tuska. Organicznie nienawidzi go Kościół w osobie abepe Głódzia (Adamowicz był zakolegowany z jego poprzednikiem abepe Gocłowskim; choć Głódziowi idzie finansowona rękę, niewiele to pomaga), zwalcza go PiS w osobie pretendującego do jego fotela posła Andrzeja Jaworskiego, ma na pieńku z obecnym szefem SLD w Gdańsku Markiem Formelą (choć z poprzednimi był poukładany); nie lubią go funkcyjne solidaruchy ani ci z Komisji Regionu Gdańskiego, ani z Komisji Krajowej. Choć najbardziej doskwiera konflikt z Tuskiem, reszta to małe miki
Problemy na głowę prezydenta Gdańska spadają jak dojrzałe jabłka jesienią w sadzie. W Urzędzie Miasta Gdańska są już pierwsze zatrzymania i pierwsze zarzuty w sprawie korupcyjnej dotyczącej przydziału mieszkań komunalnych. Ciągle zgłaszają się nowi świadkowie i niewykluczone, że zatrzymanych będzie więcej.
Sam Adamowicz 5 października podczas gdańskiego zjazdu PO łkał: Gdańska PO mogłaby być wzorcem dla całej partii, ale jeżeli będą pojawiały się faule, fałszywe dźwięki czy nieeleganckie zagrywki, ten obraz będzie deprecjonowany. Tym bardziej że jesteśmy kolebką Platformy, z której pochodzą m.in.premier, marszałek Senatu, minister transportu Nowak i inni, dlatego każde faule czy nieczyste zagrywki będą nagłaśniane dwu-, a nawet trzykrotnie, oczywiście z niekorzyścią dla PO. Łzy na boisku nie pomagają. Liczą się celne podania i bramki."
Nie zdziwilabym sie gdyby nowym prezydentem zostal syn Lecha Walesy. a Adamowicz zajal posade Walesy w Brukseli .
"Rzecz się miksuje politycznie i jest w trakcie układania. Młodzi Demokraci chcieliby Adamowicza całkowicie wymiksować ze wszystkiego. Nie ma pewności, gdzie ostatecznie wylądują w kolejnym rozdaniu minister Nowak i posłanka Pomaska. Oboje mają ambicje, ale chyba to zbyt słabe nazwiska na powszechne wybory w kolebce Si PO.
Adamowicza gubi pycha. Przez pychę nie ma znikąd wsparcia, oprócz układu biznesowego, którym się otoczył. Jako się rzekło, ma p******** we własnej partii i u Tuska. Organicznie nienawidzi go Kościół w osobie abepe Głódzia (Adamowicz był zakolegowany z jego poprzednikiem abepe Gocłowskim; choć Głódziowi idzie finansowona rękę, niewiele to pomaga), zwalcza go PiS w osobie pretendującego do jego fotela posła Andrzeja Jaworskiego, ma na pieńku z obecnym szefem SLD w Gdańsku Markiem Formelą (choć z poprzednimi był poukładany); nie lubią go funkcyjne solidaruchy ani ci z Komisji Regionu Gdańskiego, ani z Komisji Krajowej. Choć najbardziej doskwiera konflikt z Tuskiem, reszta to małe miki
Problemy na głowę prezydenta Gdańska spadają jak dojrzałe jabłka jesienią w sadzie. W Urzędzie Miasta Gdańska są już pierwsze zatrzymania i pierwsze zarzuty w sprawie korupcyjnej dotyczącej przydziału mieszkań komunalnych. Ciągle zgłaszają się nowi świadkowie i niewykluczone, że zatrzymanych będzie więcej.
Sam Adamowicz 5 października podczas gdańskiego zjazdu PO łkał: Gdańska PO mogłaby być wzorcem dla całej partii, ale jeżeli będą pojawiały się faule, fałszywe dźwięki czy nieeleganckie zagrywki, ten obraz będzie deprecjonowany. Tym bardziej że jesteśmy kolebką Platformy, z której pochodzą m.in.premier, marszałek Senatu, minister transportu Nowak i inni, dlatego każde faule czy nieczyste zagrywki będą nagłaśniane dwu-, a nawet trzykrotnie, oczywiście z niekorzyścią dla PO. Łzy na boisku nie pomagają. Liczą się celne podania i bramki."
Panie Prezydencie!
Czy nie uważa Pan, że już czas rozliczyć pracę policji i prokuratury? Czy gdyby wyciągać konsekwencje wobec osób, których błędne decyzje i zaniechania mogły mieć wpływ na życie młodej dziewczyny, nie pomogło by to w przyszłości lepiej dopełniać im swoich obowiązków? Może już czas zwrócić na to uwagę? Niech Pan zapamięta, że sprawy ważne dla mieszkańców Gdańska powinny być najważniejsze dla Pana!
Z poważaniem
Czy nie uważa Pan, że już czas rozliczyć pracę policji i prokuratury? Czy gdyby wyciągać konsekwencje wobec osób, których błędne decyzje i zaniechania mogły mieć wpływ na życie młodej dziewczyny, nie pomogło by to w przyszłości lepiej dopełniać im swoich obowiązków? Może już czas zwrócić na to uwagę? Niech Pan zapamięta, że sprawy ważne dla mieszkańców Gdańska powinny być najważniejsze dla Pana!
Z poważaniem
czytaliście ten artykuł ?
O tym, jaka była Iwona przez ostatnie 10 miesięcy powiedziano już niemal wszystko. Była i najgrzeczniejszą na świecie, pilną maturzystką, córeczką, która nie ma przed swoją mamą żadnych tajemnic, dyskotekowym latawcem, dziewczyną utrzymującą się ze sponsoringu i luksusową call-girl, umawiającą się tylko z wybranymi osobami z tzw. wyższej półki. Jaka jest prawda o Iwonie?
Najbliżsi Iwony od momentu jej zaginięcia przez długi czas popełniali ogromny błąd, starając się przedstawić Iwonę jako kogoś, kto nigdy nie miał styczności z czymkolwiek dwuznacznym. Czytelnicy gazet, widzowie serwisów informacyjnych i użytkownicy forów internetowych poznali Iwonę jako grzeczną, spokojną dziewczynę, która przed swoją mamą nie ma i nigdy nie miała żadnych tajemnic. Dlaczego? Być może mama Iwony była przekonana, że tak właśnie jest. Być może chciała w to wierzyć. Tego nie wiemy. Rozumiemy, że osoba przeżywająca dramat zaginięcia dziecka chce je widzieć idealnym. Ale to był błąd. Błąd, który nie boimy się tego powiedzieć mógł kosztować wiele miesięcy śledztwa. Gdyby od samego początku prawda o Iwonie była znana, gdyby nie medialny nacisk na utrzymywanie takiego a nie innego wizerunku Iwony, prawdopodobnie również wcześniej zaczęliby pojawiać się świadkowie, którzy otwarcie mówią to, co wiedzą na temat Iwony. Dlaczego? Kiedy w internecie pojawił się wpis mówiący o niejednokrotnej obecności Iwony na dwuznacznych imprezach u jednego z lokalnych bonzów, później skopiowany przez inną użytkowniczkę, w błyskawicznym tempie została ona namierzona, ustawiona na powrót w szeregu a informacje zdementowane. Co ciekawe detektyw Krzysztof Rutkowski, który zajmował się poszukiwaniem Iwony nie odnalazł pierwotnej autorki tej informacji a jedynie użytkowniczkę, która tę informację skopiowała. Ciekawe? Zdumiewające?
Ciekawe może i tak, zdumiewające absolutnie nie. W jaki sposób można namierzyć kogoś, kto coś napisał w internecie? Albo po numerze IP, albo trzeba tę osobę znać i wiedzieć, że to ona napisała. Gdyby detektyw Rutkowski dotarł do IP tej użytkowniczki i dzięki temu numerowi ustalił jej tożsamość, to przede wszystkim zostałoby złamane prawo takie dane operatorzy mogą przekazywać jedynie organom ścigania. Detektyw nie miał prawa wejść w posiadanie tych danych. W takim przypadku słyszelibyśmy w mediach o zarzutach postawionych osobie, która te dane przekazała, a nic takiego nie nastąpiło. Jeżeli jednak wszedł w ich posiadanie, to co stało na przeszkodzie, żeby ustalił dane pierwszej autorki, czyli źródła tej informacji? Wydaje się, że skoro ustalił jedną osobę, to drugą też powinien ustalić. Zwłaszcza, że tylko zdementowanie informacji zamieszczonej przez jej źródło byłoby jakkolwiek wiarygodne. Tego detektyw Rutkowski nie zrobił.
Wydaje się, że namierzenie po IP jest w tym przypadku niezbyt prawdopodobne. Czyli zostaje druga opcja detektyw wiedział, kto ten wpis skopiował, dlatego nie miał problemu z dotarciem do tej osoby, nagraniem jej samokrytyki i ze zdementowaniem jej informacji.
O co chodzi? Czy jest możliwe, że po zamieszczeniu tej informacji na forum po raz pierwszy ważne było, żeby ją zdementować, bo niezrobienie tego pozostawiło by bardzo negatywne wrażenie na budowanym wizerunku grzecznej dziewczyny? Czy jest możliwe, że zamieszczenie tej informacji po raz drugi, przez drugą użytkowniczkę było celowe i zostało dokonane tylko po to, żeby do tej użytkowniczki można było dotrzeć, usłyszeć od niej prawdę a całą informację bezpiecznie zdementować? Również dlatego, żeby nikt w przyszłości nie miał odwagi mówić o podobnych rzeczach? Niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie.
Iwona nie była tak grzeczna, tak idealna, jak to w pierwszych miesiącach było przedstawiane. Nie wiemy o niej jeszcze wielu rzeczy, wiele informacji potwierdzamy. Pewnych rzeczy jesteśmy już jednak pewni.
W jednej z pierwszych publikacji prasowych, w wypowiedzi Kasi, przyjaciółki Iwony, Paweł jeden z mężczyzn bawiących się krytycznej nocy wraz z Iwoną w Dream Clubie przedstawiony jest jako chłopak Iwony. To również zostało szybko zdementowane. Tym razem częściowo zgodnie z prawdą. Nie był to taki związek, o którym można powiedzieć, że jest związkiem dwojga zakochanych ludzi. Był to związek oparty na wzajemnych usługach ze strony Pawła były to usługi finansowo-materialne, ze strony Iwony chodziło o bywanie z Pawłem na imprezach, również seks. To potwierdziło nam kilkoro z jego znajomych.
Nie oceniamy Iwony. Nie chcemy pokazać, że była złą osobą. Chcemy pokazać, że była prawdziwa. A ta prawda jest inna, niż początkowo przedstawiali najbliżsi. Pokazujemy to dlatego, żeby uzmysłowić, że ukrywanie prawdy mogło mieć znaczący wpływ na losy poszukiwań Iwony i ustalenia prawdy o jej zaginięciu.
Dotarliśmy do osób, które potwierdzają jej związki o podobnym charakterze z innymi mężczyznami. Nie będziemy tego opisywać szczegółowo.
Weryfikując te wszystkie informacje braliśmy pod uwagę, że możemy być wprowadzani w błąd. Że może jednak wersja podawana przez najbliższych jest prawdziwa. Żeby się upewnić, przeanalizowaliśmy powrót Iwony do domu kluczowej nocy. Jej mama powtarzała wielokrotnie, że Iwona nie mając pieniędzy na taksówkę ani możliwości powrotu do domu z kimś ze znajomych, zawsze dzwoniła do niej o każdej porze nocy. To po pierwsze stoi w sprzeczności ze słowami Adrii, która na temat wystawienia na balkon torebki Iwony, w której było między innymi klucze od mieszkania powiedziała - nie raz tak robiłyśmy.
Te słowa potwierdzają, że nocny, pieszy powrót Iwony do domu nie zdarzył się po raz pierwszy, nie był wyjątkiem. Więc albo mama Iwony nie mówi prawdy celowo, albo po prostu (chcemy w to wierzyć) nie ma pojęcia o takich powrotach wcześniej, gdyż nic złego w ich trakcie się nie zdarzyło. Ale to potwierdza, że Iwona nie mówiła jej o wszystkim, że miała tajemnice.
I druga weryfikacja. Wiemy, że Iwona była w Hotelu Chińskim. Wiemy, że czekała na czyjś telefon bądź sms. Czyj? Jeśli to, co mówi jej matka jest prawdą, jeśli Iwona zawsze mogła do niej zadzwonić, nawet w środku nocy, to właśnie ona była tą osobą, na której telefon Iwona czekała. Jeśli tak nie było znowu mamy dowód, że Iwona nie o wszystkim wiedziała. Ale jeśli tak było pojawia się najistotniejsze pytanie: dlaczego się nie doczekała?
Staramy się zrozumieć, dlaczego Iwona była przedstawiana w taki sposób. Czy miało to na celu cokolwiek więcej, niż tylko wyidealizowanie we własnych oczach dziecka w obliczu takiego dramatu? Być może tak. Ale mogło mieć też inny cel. W rodzinie Iwony od dawna nie układało się najlepiej. Nie jest tajemnicą dość otwarcie mówią o tym sąsiedzi że nie raz dochodziło do awantur, kilkakrotnie Iwona wraz z matką były dosłownie wyrzucane z domu przez ojczyma Iwony, obecnego męża jej matki. Największy konflikt był właśnie pomiędzy Iwoną a nim. Na temat jego przyczyn słyszeliśmy wiele. Brak nam jeszcze dowodów, żeby te informacje potwierdzić a tym bardziej pisać o nich. Wiemy i możemy powiedzieć tylko, że ten konflikt był bardzo potężny.
Czy wobec tego należało ukrywać prawdę o Iwonie, żeby ukryć prawdę o sytuacji w jej domu? Tego również nie wiemy.
Wiemy, powtórzymy to po raz kolejny, że gdyby od samego początku prawda o Iwonie nie była tak starannie skrywana, być może zagadka jej zaginięcia rozwiązałaby się już dawno.
Najbliżsi Iwony od momentu jej zaginięcia przez długi czas popełniali ogromny błąd, starając się przedstawić Iwonę jako kogoś, kto nigdy nie miał styczności z czymkolwiek dwuznacznym. Czytelnicy gazet, widzowie serwisów informacyjnych i użytkownicy forów internetowych poznali Iwonę jako grzeczną, spokojną dziewczynę, która przed swoją mamą nie ma i nigdy nie miała żadnych tajemnic. Dlaczego? Być może mama Iwony była przekonana, że tak właśnie jest. Być może chciała w to wierzyć. Tego nie wiemy. Rozumiemy, że osoba przeżywająca dramat zaginięcia dziecka chce je widzieć idealnym. Ale to był błąd. Błąd, który nie boimy się tego powiedzieć mógł kosztować wiele miesięcy śledztwa. Gdyby od samego początku prawda o Iwonie była znana, gdyby nie medialny nacisk na utrzymywanie takiego a nie innego wizerunku Iwony, prawdopodobnie również wcześniej zaczęliby pojawiać się świadkowie, którzy otwarcie mówią to, co wiedzą na temat Iwony. Dlaczego? Kiedy w internecie pojawił się wpis mówiący o niejednokrotnej obecności Iwony na dwuznacznych imprezach u jednego z lokalnych bonzów, później skopiowany przez inną użytkowniczkę, w błyskawicznym tempie została ona namierzona, ustawiona na powrót w szeregu a informacje zdementowane. Co ciekawe detektyw Krzysztof Rutkowski, który zajmował się poszukiwaniem Iwony nie odnalazł pierwotnej autorki tej informacji a jedynie użytkowniczkę, która tę informację skopiowała. Ciekawe? Zdumiewające?
Ciekawe może i tak, zdumiewające absolutnie nie. W jaki sposób można namierzyć kogoś, kto coś napisał w internecie? Albo po numerze IP, albo trzeba tę osobę znać i wiedzieć, że to ona napisała. Gdyby detektyw Rutkowski dotarł do IP tej użytkowniczki i dzięki temu numerowi ustalił jej tożsamość, to przede wszystkim zostałoby złamane prawo takie dane operatorzy mogą przekazywać jedynie organom ścigania. Detektyw nie miał prawa wejść w posiadanie tych danych. W takim przypadku słyszelibyśmy w mediach o zarzutach postawionych osobie, która te dane przekazała, a nic takiego nie nastąpiło. Jeżeli jednak wszedł w ich posiadanie, to co stało na przeszkodzie, żeby ustalił dane pierwszej autorki, czyli źródła tej informacji? Wydaje się, że skoro ustalił jedną osobę, to drugą też powinien ustalić. Zwłaszcza, że tylko zdementowanie informacji zamieszczonej przez jej źródło byłoby jakkolwiek wiarygodne. Tego detektyw Rutkowski nie zrobił.
Wydaje się, że namierzenie po IP jest w tym przypadku niezbyt prawdopodobne. Czyli zostaje druga opcja detektyw wiedział, kto ten wpis skopiował, dlatego nie miał problemu z dotarciem do tej osoby, nagraniem jej samokrytyki i ze zdementowaniem jej informacji.
O co chodzi? Czy jest możliwe, że po zamieszczeniu tej informacji na forum po raz pierwszy ważne było, żeby ją zdementować, bo niezrobienie tego pozostawiło by bardzo negatywne wrażenie na budowanym wizerunku grzecznej dziewczyny? Czy jest możliwe, że zamieszczenie tej informacji po raz drugi, przez drugą użytkowniczkę było celowe i zostało dokonane tylko po to, żeby do tej użytkowniczki można było dotrzeć, usłyszeć od niej prawdę a całą informację bezpiecznie zdementować? Również dlatego, żeby nikt w przyszłości nie miał odwagi mówić o podobnych rzeczach? Niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie.
Iwona nie była tak grzeczna, tak idealna, jak to w pierwszych miesiącach było przedstawiane. Nie wiemy o niej jeszcze wielu rzeczy, wiele informacji potwierdzamy. Pewnych rzeczy jesteśmy już jednak pewni.
W jednej z pierwszych publikacji prasowych, w wypowiedzi Kasi, przyjaciółki Iwony, Paweł jeden z mężczyzn bawiących się krytycznej nocy wraz z Iwoną w Dream Clubie przedstawiony jest jako chłopak Iwony. To również zostało szybko zdementowane. Tym razem częściowo zgodnie z prawdą. Nie był to taki związek, o którym można powiedzieć, że jest związkiem dwojga zakochanych ludzi. Był to związek oparty na wzajemnych usługach ze strony Pawła były to usługi finansowo-materialne, ze strony Iwony chodziło o bywanie z Pawłem na imprezach, również seks. To potwierdziło nam kilkoro z jego znajomych.
Nie oceniamy Iwony. Nie chcemy pokazać, że była złą osobą. Chcemy pokazać, że była prawdziwa. A ta prawda jest inna, niż początkowo przedstawiali najbliżsi. Pokazujemy to dlatego, żeby uzmysłowić, że ukrywanie prawdy mogło mieć znaczący wpływ na losy poszukiwań Iwony i ustalenia prawdy o jej zaginięciu.
Dotarliśmy do osób, które potwierdzają jej związki o podobnym charakterze z innymi mężczyznami. Nie będziemy tego opisywać szczegółowo.
Weryfikując te wszystkie informacje braliśmy pod uwagę, że możemy być wprowadzani w błąd. Że może jednak wersja podawana przez najbliższych jest prawdziwa. Żeby się upewnić, przeanalizowaliśmy powrót Iwony do domu kluczowej nocy. Jej mama powtarzała wielokrotnie, że Iwona nie mając pieniędzy na taksówkę ani możliwości powrotu do domu z kimś ze znajomych, zawsze dzwoniła do niej o każdej porze nocy. To po pierwsze stoi w sprzeczności ze słowami Adrii, która na temat wystawienia na balkon torebki Iwony, w której było między innymi klucze od mieszkania powiedziała - nie raz tak robiłyśmy.
Te słowa potwierdzają, że nocny, pieszy powrót Iwony do domu nie zdarzył się po raz pierwszy, nie był wyjątkiem. Więc albo mama Iwony nie mówi prawdy celowo, albo po prostu (chcemy w to wierzyć) nie ma pojęcia o takich powrotach wcześniej, gdyż nic złego w ich trakcie się nie zdarzyło. Ale to potwierdza, że Iwona nie mówiła jej o wszystkim, że miała tajemnice.
I druga weryfikacja. Wiemy, że Iwona była w Hotelu Chińskim. Wiemy, że czekała na czyjś telefon bądź sms. Czyj? Jeśli to, co mówi jej matka jest prawdą, jeśli Iwona zawsze mogła do niej zadzwonić, nawet w środku nocy, to właśnie ona była tą osobą, na której telefon Iwona czekała. Jeśli tak nie było znowu mamy dowód, że Iwona nie o wszystkim wiedziała. Ale jeśli tak było pojawia się najistotniejsze pytanie: dlaczego się nie doczekała?
Staramy się zrozumieć, dlaczego Iwona była przedstawiana w taki sposób. Czy miało to na celu cokolwiek więcej, niż tylko wyidealizowanie we własnych oczach dziecka w obliczu takiego dramatu? Być może tak. Ale mogło mieć też inny cel. W rodzinie Iwony od dawna nie układało się najlepiej. Nie jest tajemnicą dość otwarcie mówią o tym sąsiedzi że nie raz dochodziło do awantur, kilkakrotnie Iwona wraz z matką były dosłownie wyrzucane z domu przez ojczyma Iwony, obecnego męża jej matki. Największy konflikt był właśnie pomiędzy Iwoną a nim. Na temat jego przyczyn słyszeliśmy wiele. Brak nam jeszcze dowodów, żeby te informacje potwierdzić a tym bardziej pisać o nich. Wiemy i możemy powiedzieć tylko, że ten konflikt był bardzo potężny.
Czy wobec tego należało ukrywać prawdę o Iwonie, żeby ukryć prawdę o sytuacji w jej domu? Tego również nie wiemy.
Wiemy, powtórzymy to po raz kolejny, że gdyby od samego początku prawda o Iwonie nie była tak starannie skrywana, być może zagadka jej zaginięcia rozwiązałaby się już dawno.
Tajemnice Iwony Wieczorek
Wprost
Autorzy
Sylwester Latkowski
Michał Majewski
Tajemnice Iwony Wieczorek
Numer: 44/2013 (1601)
Wątek rodzinny
Matka Iwony wychowywała córkę nie z jej biologicznym ojcem, ale ze swoim następnym partnerem życiowym.
Nie wszystko wyglądało u nich różowo opowiada znajomy rodziny.
Jej starsza córka nie mieszkała z nimi, ale u dziadków. I właśnie czwarty wątek, badany teraz przez śledczych, dotyczy rodziny. Śledczy:
Jedna z osób z rodziny miała w przeszłości zatargi z prawem. Wiązano ją z Tygrysem ze Stogów, legendą trójmiejskiego półświatka. Badamy, czy mogło to mieć jakiś wpływ na sprawę. Relacje Iwony ze wspomnianą osobą nie zawsze układały się dobrze.
Wprost
Autorzy
Sylwester Latkowski
Michał Majewski
Tajemnice Iwony Wieczorek
Numer: 44/2013 (1601)
Wątek rodzinny
Matka Iwony wychowywała córkę nie z jej biologicznym ojcem, ale ze swoim następnym partnerem życiowym.
Nie wszystko wyglądało u nich różowo opowiada znajomy rodziny.
Jej starsza córka nie mieszkała z nimi, ale u dziadków. I właśnie czwarty wątek, badany teraz przez śledczych, dotyczy rodziny. Śledczy:
Jedna z osób z rodziny miała w przeszłości zatargi z prawem. Wiązano ją z Tygrysem ze Stogów, legendą trójmiejskiego półświatka. Badamy, czy mogło to mieć jakiś wpływ na sprawę. Relacje Iwony ze wspomnianą osobą nie zawsze układały się dobrze.
Nie można rozliczać Policji za każdą nie rozwiązaną sprawę. Oni nie są cudotwórcami, jasnowidzami by zawsze odnaleźć sprawcę. Sprawa Iwony zrobiła duży szum medialny i po stokroć było to oczko w głowie Pomorskiej Policji. A to z prostej przyczyny, rozwiązanie tej sprawy dało by ogromny prestiż Policji.
Ale posłuchajcie, ludzie związani z tą sprawą jeszcze żyją, jeszcze są osoby, które mogą coś wnieść do jej rozwikłania. Miejmy nadzieję, że kogoś ruszy sumienie i pomoże rozwiązać tą sprawę.
Myślę, że ta dziewczyna doczeka się sprawiedliwości. Minłęy już lata i za pewne Iwona nie żyje ale z Bożą pomocą prawda ujży światło dzienne, taką mam nadzieję.
Ale posłuchajcie, ludzie związani z tą sprawą jeszcze żyją, jeszcze są osoby, które mogą coś wnieść do jej rozwikłania. Miejmy nadzieję, że kogoś ruszy sumienie i pomoże rozwiązać tą sprawę.
Myślę, że ta dziewczyna doczeka się sprawiedliwości. Minłęy już lata i za pewne Iwona nie żyje ale z Bożą pomocą prawda ujży światło dzienne, taką mam nadzieję.