Re: placz w wozku
Moje dziecko nie znosiło wózka do momentu kiedy mogłam choć odrobinę podnieść oparcie (mieliśmy też w gondoli regulowane) i widziało nieco świata. Teraz jeździ w spacerówce i chodzimy z wózkiem na...
rozwiń
Moje dziecko nie znosiło wózka do momentu kiedy mogłam choć odrobinę podnieść oparcie (mieliśmy też w gondoli regulowane) i widziało nieco świata. Teraz jeździ w spacerówce i chodzimy z wózkiem na spacery nawet na 5-6godz, z przystankami na plażę czy inne atrakcje.
Dopóki jednak nie mogłam ani podnieść oparcia ani użyć spacerówki to był dramat... planowałam spacery na czas kiedy dziecko spało, jak się budziło opuszczałam budkę żeby widziało cokolwiek, chodziłam wtedy tam gdzie są drzewa, bo gołe niebo nie zdawało egzaminu, drzewa na jakiś czas tak ;) mimo to bywały ataki płaczu i wtedy rączki niezastąpione. Zawsze miałam ze sobą chustę i choć kawałek niosłam małą, uspokajała się momentalnie, często zasypiała, odkładałam ją do wózka lub zdarzało się, że musiałam do końca spaceru nieść, chusta to było zbawienie, nawet chwila w niej dawała spokój. Dobrze zawiązana nie obciąża kręgosłupa, dobrej jakości otula dziecko tylko jedną warstwą oddychającego materiału, też miałam te przeboje latem ;) do chusty ściągałam warstwę ubranka jeżeli mała miała więcej niż jedną.
Pocieszę Cię, że wraz w udostępnieniem widoku w pozycji półsiedzącej i później siedzącej problem u mnie minął, myślę że była to u mojego dziecka potrzeba bliskości, ale też zwyczajna nuda może, jak ją coś zaciekawiło (przez pewien czas gałęzie to był hit) to wszystko było ok, jakoś przeżyłyśmy ten czas i teraz cieszymy się spacerami :)
zobacz wątek