Odpowiadasz na:

Re: powrot z zagranicy a praca w Polsce?

Tak sobie to wszystko czytam i czytam...
Bo dla was wszystko jest proste - czarno-białe, ale tak nie jest. Nie wszystkich jedynie pieniądz motywuje do wyjazdu (mówię tu o pieniądzu w sensie... rozwiń

Tak sobie to wszystko czytam i czytam...
Bo dla was wszystko jest proste - czarno-białe, ale tak nie jest. Nie wszystkich jedynie pieniądz motywuje do wyjazdu (mówię tu o pieniądzu w sensie lepszego życia a nie dylematu stać mnie/nie stać na jedzenie). Ja nigdy nie zdecydowałam się na wyjazd do innego kraju. Momentami bywało trudno ale trzeba zacinąć pasa, zebrać się w sobie i próbować coś zmienić, coś osiągnąć. Pewnie, że gdybym nie miała pieniędzy na jedzenie, to bym się 5 minut nie zastanawiała i już bym była w UK czy gdziekolwiek indziej.
Człowiek to taki konglomerat z mnóstwem myśli, motywacji, oczekiwań. To nie tylko maszynka, którą należy nakarmić i ubrać. Pieniądze są ważne, ale oprócz nich jest mnóstwo innych rzeczy, np. satysfakcja zawodowa. Człowiek uczy się, kończy studia nie po to, by pracować na zmywaku. Gdzieś powinna być zachowana jakaś proporcja. Oczywiście mam na myśli sytuację, kiedy jakieś podstawowe minimum jest zapewnione (nie mylić z minimalną pensją bo to minimum nie jest na pewno). Poza tym są rzeczy, których nie można w żaden sposób przeliczyć na pieniądze. Nie umiałabym sobie wyobrazić, że moje dzieci widzą się z dziadkami raz na dwa, trzy miesiące a reszta to przez skype. Osobisty kontakt jest dla mnie bezcenny.
I tak to jest, że każdy człowiek ma inne proporcje tych wszystkich cech, dążeń, oczekiwać w sobie i inaczej buduje swoje życie. dla jednych ważniejsze jest posiadanie domu a dla innych kontakt osobisty z bliskimi, nawet za cenę domu. Każdy z nas jest inny. Ja mieszkam w bloku, ale kolega, który ma taki sam zawód jak mój mąz, pojechał do USA i po kilku latech kupił dom na Florydzie, z basenem - taki obrazek z seriali amerykańskich :). Były szanse spore, że i nam mogłoby się tak udać, ale mąż i ja wolimy nasze m w bloku, chcemy mieszkać w Polsce bo jesteśmy Polakami (czy to patriotyzm? może trochę tak), chcemy mieć kontakty z rodziną ale nie wirtualne ale osobiste. Pod tym względem jesteśmy idealnie dobrani. Ale nie wszyscy musza tacy być.
Jednak jedna rzecz mnie dziwi i dziwić nie przestanie. Ktoś tu wyżej już o tym wspomniał. Nie umiem zrozumieć, że ktoś wyjeżdża z Polski do innego kraju i w tym innym kraju zarabia dużo więcej - chodzi mi o stosunek zarobków do kosztów życia a nie " w przeliczeniu na złotówki" i przyjeżdża do Polski do lekarza. Skoro rzeczywiście zarobki w stosunku do kosztów życia są takie super (a są) to cholerka, stać cię, żeby w ,miejscu zamieszkania pójść do np. prywatnego dentysty. Moja koleżanka przyjeżdża do Polski leczyć zęby właśnie i jak ja się zapytałam, czemu, to mi odpowiedziała, że jednego zęba leczyła kanałowo w UK i zapłaciła kilkaset funtów a to wyszło tyle i tyle złotych. I nigdy więcej nie zamierza tego powtarzać. No ludzie. Płaciła tyle funtów (W PRZELICZENIU NA ZŁOTÓWKI !) , ale to właśnie w funtach zarabia. I to tyle zarabia, że po opłaceniu kosztów życia zostaje jej jeszcze jakaś część pieniędzy. Tam mieszkasz, tam zarabiasz i to tyle by godznie żyć, to po co przyjeżdżasz do Polski zęby leczyć. To jest dla mnie niezrozumiałe. Bo poziom życia to nie tylko wczasy, czy dom, to też pójście do lekarza prywatnego w miejscu zamieszkania. To jest dla mnie poziom życia.

zobacz wątek
11 lat temu
~A.

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry