Widok
praca za granicą - Wasze doświadczenia
Właśnie stanęliśmy przed ważną decyzją. Kolega mojego przyszłego męża pracuje za granicą i był niedawno w Polsce. Namawia mojego narzeczonego na wyjazd. Kasa jaką zarabia jest naprawdę niezła. Raczej nie bedziemy mieli szansy nigdy odłożyć pracując w Polsce tak dużej kwoty w ciągu tak krótkiego czasu. Strasznie go kusi ten wyjazd, ja też dużo myślę na ten temat. Wiem, że nasze życie znacznie by się polepszyło. Jednak bardzo mnie przeraża rozstanie. Ja mam tutaj stałą pracę i narazie nie chciałabym z niej rezygnować. Jesteśmy przed ślubem i nie ukrywam, że szczypiemy się trochę co miesiąc żeby odłożyć kilkaset złotych.
Jak to było u Was, z tego co tutaj wyczytałam wiele z Was pracuje/pracowało za granicą. Ja wiem że decyzja należy tylko do nas, ale bardzo bym chciała poczytać Wasze opinie. Myślicie, że powinniśmy zaryzykować? A może ja też powinnam rzucić pracę w Polsce i wyjeżdżać. Póki co mamy jeszcze szansę na lepsze życie.... Potem jak powiększy nam się rodzina to już trochę może być późno na wyjazdy. Kompletnie nie wiem co robić :(
Jak to było u Was, z tego co tutaj wyczytałam wiele z Was pracuje/pracowało za granicą. Ja wiem że decyzja należy tylko do nas, ale bardzo bym chciała poczytać Wasze opinie. Myślicie, że powinniśmy zaryzykować? A może ja też powinnam rzucić pracę w Polsce i wyjeżdżać. Póki co mamy jeszcze szansę na lepsze życie.... Potem jak powiększy nam się rodzina to już trochę może być późno na wyjazdy. Kompletnie nie wiem co robić :(
Cześć!Tak jak napisałaś to tylko Wasza decyzja i masz rację,ze dopóki rodzinka się nie powiększy trzeba decydować.Ja powiem tak, pracowałam w Londynie trochę czasu i wspominam pobyt tam bardzo miło,ale np nie dla mnie jest życie z dala od rodziny i przyjaciół.Byłam tam i tylko odliczałam dni do kolejnego wylotu do Polski.Zdecydowaliśmy z moim narzeczonym,ze ja wrócę a on rok jeszcze tam zostanie.Minęło pół roku,rozłąka jest ciężka ale wiemy,że służy to temu zebyśmy mogli spełnić swoje marzenia.Kupiliśmy mieszkanie,odkładamy dzięki temu na ślub,więc jeśli nie macie tutaj za dużych perspektyw to wyjeżdżajcie,ale weźcie pod uwagę to,ze za granicą nie jest tak jak większość opowiada.Trudniej się zyje z dala od własnego kraju.Życze podjęcia słusznej decyzji,powodzenia.
hej.
powiem tak gdybym miala stala prace, ktora bym w miare lubila nie wyjechalabym za granice..
jestesmy juz 2lata za granica. rok w Anglii, teraz w Dublinie i marze o chwili kiedy wrocimy do Polski! pewnie, ze zycie jest latwiejsze, ale nie jest to zadna sielanka. wszystko zalezy jakim jestes czlowiekiem - my juz wiemy ze na zycie za granica sie nie nadajemy, za bardzo nam brakuje rodziny, znajomych.. odlozyc jakiejs wiekszej sumy nie jestes wstanie odlozyc - chyba ze mieszkasz w kilka osob w jakies klitce gdzie placisz maly czynsz bo ogolnie mieszkania sa drogie. nie sugeruj sie tym kto ile zarabia bo to sie wcale nie przeklada na odkladanie... po prostu zycie..
zycze trafnej decyzji i obojetnie jaka podejmiecie powodzenia!
powiem tak gdybym miala stala prace, ktora bym w miare lubila nie wyjechalabym za granice..
jestesmy juz 2lata za granica. rok w Anglii, teraz w Dublinie i marze o chwili kiedy wrocimy do Polski! pewnie, ze zycie jest latwiejsze, ale nie jest to zadna sielanka. wszystko zalezy jakim jestes czlowiekiem - my juz wiemy ze na zycie za granica sie nie nadajemy, za bardzo nam brakuje rodziny, znajomych.. odlozyc jakiejs wiekszej sumy nie jestes wstanie odlozyc - chyba ze mieszkasz w kilka osob w jakies klitce gdzie placisz maly czynsz bo ogolnie mieszkania sa drogie. nie sugeruj sie tym kto ile zarabia bo to sie wcale nie przeklada na odkladanie... po prostu zycie..
zycze trafnej decyzji i obojetnie jaka podejmiecie powodzenia!
hej, ja bym pojechała z mężem jakby była taka propozycja. Wszystko zależy jak dobrą masz pracę w Polsce, nie sugerowałabym się tym, że masz pracę na stałe, tylko jakie masz wysokie zarobki. Jeżeli nie są dla ciebie satysfakcjonujące, to bym się nie zastanawiała.
Cokolwiek w życiu robisz, nie ma większego znaczenia. Ale ważne jest, żeby to robić
A ja mialam bardzo dobrą pracę w Polsce a i tak zdecydowalam sie na wyjazd. Zawsze sa to jakies nowe doswiadczenia a pracę w Polsce i tak sie znajdzie. Mieszkamy z męzem z jeszcze jedna para ale w duzym mieszkaniu. Odlozylismy juz spora ilosc pieniedzy. Jednak tesknimy za krajem i mamy zamiar wrocic. Chociaz tutaj w Anglii mamy sporo znajomych.
Przed wyjazdem stwierdzilismy ze jak beda dzieci trudniej bedzie z takim decyzjami a na razie poki co mozemy zaryzykowac. I ciesze sie ze tak postanowilismy, bo na dobre nam wyszlo.
Przed wyjazdem stwierdzilismy ze jak beda dzieci trudniej bedzie z takim decyzjami a na razie poki co mozemy zaryzykowac. I ciesze sie ze tak postanowilismy, bo na dobre nam wyszlo.
a ja jestem bardzo zadowolona ze swojej decyzji. Nie zyjemy w duzym miescie ale miasteczku ok 12 000 mieszkancow i to byl strzal w 10 bo oprocz tego ze nie musimy martwic sie o pieniadze to ludzie sa mega zyczliwi i pomocni, maja czas dla siebie bo nie sa zabiegani tak jak w duzych miastach. To wazne dla mnie gdyz jestem typem czlowieka dla ktorego od kasy wzniejsze sa relacje miedzy ludzkie i spokoj wewnetrzny. Tu nikogo nie dziwi jak gosciu idzie przez sklep i glosno spiewa jakis szlagier muzyczny nikt nie patrzy na niego spode łba ale jeszcze przylaczaja sie do niego i maja swietna zabawe.Tego mi brakuje w Polsce, ten spontanicznosci i otwartosci dla drugiego czlowieka dlatego ciesze sie z tej decyzji. Pozdrawiam i zycze odwagi!
no właśnie...nie wiem czy w Trójmiescie uda nam sie znaleźć taką pracę żebyśmy nie musieli martwić się o kaskę. Obecnie moja praca przynosi mi bardzo wiele satysfakcji, niestety nie tej finansowej. Czas tak szybko leci, slub w lipcu, po ślubie pewnie dzidzia...nie wiem czy wyjazd to nie jest już za duże ryzyko, czy nie jest za poźno. Dla nas najważniejsza jest przede wszytkim rodzina, nasza obecna i ta którą chcemy stworzyć. Ale marzy nam się też domek z ogórdkiem, ale na chwilę obecną nie jest to możliwe....wiadomo kaska. Wtedy przychodzi myśl może wyjechać...i koło się zamyka. Mamy okropny dylemat. Nie myśleliśmy nigdy żeby wyjechać na stałe, tylko się czegoś dorobić i wracać do ukochanego Trójmiasta. Jedna rzecz mnie jeszcze trochę blokuje...rodzaj pracy jaką tam będę wykonywać. Wiem, że nie należy wybrzydzać, bo żadna praca nie hańbi i albo się jedzie zarabiać albo się zgrywa królewnę. Boję się trochę tej degradacji, że z pracownika biurowego nagle stanę się czyimś pomocnikiem w kuchni itd. Tylko nie zrozumcie mnie źle, absolutnie nie potępiam takiej pracy, ale wiem że sama bym się źle czuła. Też miałyście taki problem?
Rybka, to właśnie jest dla nas przeważający argument- nie jedziemy, żeby pracować jako pomoc!
Jasne, że fajnie zarobić kupę kasy.
Ale teraz mam taką pracę, że ciągle się czegoś uczę i za żadne skarby nie rzucę tego dla zmywania naczyń. P. tak samo.
Wyjedziemy pod warunkiem, że znajdziemy podobne stanowiska za granicą (austria np. :) ) -> po cichu staramy wydeptać sobie ścieżkę.
W tym roku nie pojedziemy, ponieważ został nam jak narazie rok szkoły. Bez sensu rzucać to teraz przed samym końcem.
Ale w przyszłości- kto wie...
A wracając do Ciebie- rok do ślubu, potem dzidzia. Na pewno przez rok czasu zarobicie tyle, że to Was usatysfakconuje? Że będzie warto? Chyba że jednak zostaniecie...
Mój "przyszły: szwagier właśnie poleciał do uk... Siostra została narazie, bo ma pracę tutaj. I chociaż on chce wrócić po 3 miesiącach, to ja wiem, że życie może się dziwnie ułożyć :)
Heh, siostra tez pojedzie na przykład... :)
Jasne, że fajnie zarobić kupę kasy.
Ale teraz mam taką pracę, że ciągle się czegoś uczę i za żadne skarby nie rzucę tego dla zmywania naczyń. P. tak samo.
Wyjedziemy pod warunkiem, że znajdziemy podobne stanowiska za granicą (austria np. :) ) -> po cichu staramy wydeptać sobie ścieżkę.
W tym roku nie pojedziemy, ponieważ został nam jak narazie rok szkoły. Bez sensu rzucać to teraz przed samym końcem.
Ale w przyszłości- kto wie...
A wracając do Ciebie- rok do ślubu, potem dzidzia. Na pewno przez rok czasu zarobicie tyle, że to Was usatysfakconuje? Że będzie warto? Chyba że jednak zostaniecie...
Mój "przyszły: szwagier właśnie poleciał do uk... Siostra została narazie, bo ma pracę tutaj. I chociaż on chce wrócić po 3 miesiącach, to ja wiem, że życie może się dziwnie ułożyć :)
Heh, siostra tez pojedzie na przykład... :)
Czesc dziewczynki!
Ja wyjechalam juz dawno, mialam 20 lat i zero watpliwosci. Poczatkowo miala to byc praca wakacyjna (zaczelam studia), w koncu przedluzyla sie do pol roku. Gdyby nie to, ze ludzie u ktorych pracowalam byli w trakcie rozwodu i nie mialam glowy do szukania innej rodziny, zostalabym na stale - moja kuzynka tak zrobila. Siedzialam w autokarze i ryczalam wyjezdzajac z Wloch. Nie zamienilabym tego doswiadczenia na nic innego. Pewnie, byly zle chwile, tez tesknilam za rodzina, za znajomymi, ale teraz pamietam tylko mile rzeczy! Poza tym, wiem ze wszedzie dam sobie rade, teraz przygotowujemy sie z mezem do wyjazdu z Polski, byc moze na stale.
Wiperku, komunikacja tak sie rozwinela, ze w kazdej chwili mozna wsiasc w samolot i przyleciec. Ostatnio lecielismy z Gdanska do Kopenhagi i ludzie lecacy z nami lataja tam codziennie do pracy! 45 min i jestes! Moj maz sie smial, ze to krocej niz on sie telepie z Gdyni do Wejherowa hihihi
Ja wyjechalam juz dawno, mialam 20 lat i zero watpliwosci. Poczatkowo miala to byc praca wakacyjna (zaczelam studia), w koncu przedluzyla sie do pol roku. Gdyby nie to, ze ludzie u ktorych pracowalam byli w trakcie rozwodu i nie mialam glowy do szukania innej rodziny, zostalabym na stale - moja kuzynka tak zrobila. Siedzialam w autokarze i ryczalam wyjezdzajac z Wloch. Nie zamienilabym tego doswiadczenia na nic innego. Pewnie, byly zle chwile, tez tesknilam za rodzina, za znajomymi, ale teraz pamietam tylko mile rzeczy! Poza tym, wiem ze wszedzie dam sobie rade, teraz przygotowujemy sie z mezem do wyjazdu z Polski, byc moze na stale.
Wiperku, komunikacja tak sie rozwinela, ze w kazdej chwili mozna wsiasc w samolot i przyleciec. Ostatnio lecielismy z Gdanska do Kopenhagi i ludzie lecacy z nami lataja tam codziennie do pracy! 45 min i jestes! Moj maz sie smial, ze to krocej niz on sie telepie z Gdyni do Wejherowa hihihi
my mielismy emigrowac na stałe do Kanady, mielismy wszystko załatwione, zostało nam złożyć jedynie wnioski wizowe i hola...wiedziałam, żę nie będziemy zbyt długo czekac na wizy, bo w Vancuver mam pełno rodzinki.....pojechaliśmy z mężem do Warszawki i na chwilę usiedlismy pod ambasadą, aby po raz ostatni przemysleć, czy wchodzimy i stawiamy kropke na "i" czy tez dajemy sobie spokój. Każde z nas myślało po cichu.....po czym padła decyzja NIE! Dzis wszystko trzymam na dnie szafy, może kiedys zmienimy decyzję, ale na ta chwilę, mamy własne mieszkanie, b. dobra prace w Międzynarodowej korporacji (pracujemy w niej oboje - w róznych działach), za kilka miesięcy zostaniemy szczęśliwymi rodziacmi, a najwazniejsze jest to, że wcale nie żałujemy naszej decyzji.
zostalismy, bo tu czujemy sie najlepiej.
zostalismy, bo tu czujemy sie najlepiej.
Mój mąż był delegowany za granicę w ramach swojego dotychczasowego stanowiska pracy. Mieliśmy nieco problemów z tym, więc radziłabym jak najwięcej się dowiedzieć na temat delegacji za granicę http://www.karierait.pl/na-jaki-czas-mozna-oddelegowac-pracownika-za-granice/, zanim się na coś zdecydujecie.
Tez stalam przed takim wyborem. Zdecydowalam sie na krotkoterminowe wyjazdy za granice. Moj czterolatek zostal w domu ze swoim tata i dziadkami. Jezdzilam na zlecenia 3mies mniej wiecej przez dobra sztele. Potem kilka mies w domu i znowu. Po roku zmienilam branze i zostalam w Polsce ale mysle ze warto sprobowac