Widok
problem z dzieckiem sąsiadów
Witam,2,5 letnie dziecko sąsiadów bardzo często biega po mieszkaniu krzyczy w późnych godzinach wieczornych (po 22 nieraz po 23) przez co nie możemy z mężem spokojnie zasnąć, rozmowy i prośby nic nie dają. Mama dziecka nie pracuje i nie musi wstawać o 5 rano, ja niestety tak, co mogę zrobić? Sprawa w sądzie? Opieka społeczna?
Ja nie ma już tego problemu. Ta sama sytuacja..., prośby grochem o ścianę. Po prostu zacząłem głośno słuchać muzyki, albo głośno ustawiać telewizor w włączonymi pornolami od 22 do 4 rano. O tyle mogłem na to sobie pozwolić ze oprócz tej "rodzinki" wokoło mieszkali ludzie co nie mieli nic przeciwko "utarciu nosa" takim elementom...
2tygodnie tak było, tez prosili, tez olewałem, raz nawet policja była za słuchanie muzyki po 22giej, tez olałem.. rodzinka nie wytrzymała i teraz usypiaja bachora wczesniej..
2tygodnie tak było, tez prosili, tez olewałem, raz nawet policja była za słuchanie muzyki po 22giej, tez olałem.. rodzinka nie wytrzymała i teraz usypiaja bachora wczesniej..
Polecam nagrać głośne ujadanie psa, albo puścić jakieś mocne granie np hardcore'owe drum & bass'y ;p ewentualnie ciężki metal lub Techno Thunderdome. Z programów TV polecam Hustlera, Polonie 1 po 23-ciej albo znane wszystkim strony www ;p i bedzie cisza ;p Trzeba tylko dogadać się z innymi lokatorami.
moja sasiadka całymi dniami lata z bachorami rumor uwaza ze ma prawo do tego sufit sie zapada jest popękany a ona na dwór jak wyjdzie to raz w tygodniu albo raz na kilka tygodni na kilka minut bo jej sie nie chce to ze jej sie nie chce nie znaczy ze moze niszczyc mienie i nie płacic bo uwaza ze ja mam swoje mienie naprawiac a czemu ja mam za nia naprawiac i za jej bachory?? ona uwaza ze boisko w mieszkaniu moze robic przyszła ze wsi i nie wie jak mieszkac dzisiejszym matkom sie nic nie chce i uwazaja ze musza sie wybiegac tak ale od tego jest podwórko a nie kisić bachory całymi tygodniami w domu bo ona zyje z zasiłkow i nie wychodzi z nimi na dwór w domu na kanapie siedzi i jak wyjdzie to tylko do skrzynki po listy i zali sie sasiadom ze wyzywam jak lataja jak sufit dzwoni ze pęka ze niszczy i ma pretensje s**a tylko d*pe obrabia
Odezwało się wcielenie miłości do dzieci. Proponuję zamieszkać w mieszkaniu pod takim dzikusem , a szybko zmienisz zdanie. "Kogo nie boli, temu powoli", jeśli rozumiesz sens tego przysłowia. Łatwo udawać skrajnie wyrozumiałego , dobrego i empatycznego cudzym kosztem. Pewnie nie byłoby śladu po tych cechach , gdyby sytuacja dotyczyła ciebie , więc nie udawaj i nie kreuj się na chodzącą dobroć.
kto nie mial tego problemu raczej nie zrozumie tez mam dzieci i wychodzę i wychodziłam na spacer plac zabaw a większość woli d... w domu tłumacząc ze dzieci mogą chalasowac!co dla mnie jest hamstwem ja mam przypadek matka 27lat 3jka dzieci 2l 4l i5l dzieci nie wiedzą co to plac zabaw wiecznie w domu!ich spacer to jak są w przedszkolu w roku szkolnym tyle mają dobrego nawet jak Pan tata jest w domu to razem sie kisza w piatke !!!
Wszystko jest kwestią wychowania. Argumenty jakie tutaj serwujesz są po prostu niepoważne. Może iść i o 2 w nocy spać co to ma do rzeczy!?
Takie dudnienie przez pół dnia może człowieka psychicznie wykończyć, nie dziwię się, że autorka ma już dość bo mam taką samą sytuację. Zwrócenie uwagi nie skutkuje względem ludzi, którzy mają mentalne bajoro w głowie.
Od grania w piłkę, biegania, jeżdżenia na rowerze jest dwór, a nie mieszkanie w bloku. Tak ciężko to pojąć?
W moim przypadku szaleństwa dziecka zaczynają się o 5 nad ranem!
sąsiedzi wyżej piętro mają założone tandetne panele, taki hałas doprowadza mnie już do furii.
A tacy jak ty będą odwracać kota ogonem, zapewne należysz do tej samej grupy mamusiek, które to uważają siebie i swoją pociechę za pępek świata mogący innych terroryzować.
Takie dudnienie przez pół dnia może człowieka psychicznie wykończyć, nie dziwię się, że autorka ma już dość bo mam taką samą sytuację. Zwrócenie uwagi nie skutkuje względem ludzi, którzy mają mentalne bajoro w głowie.
Od grania w piłkę, biegania, jeżdżenia na rowerze jest dwór, a nie mieszkanie w bloku. Tak ciężko to pojąć?
W moim przypadku szaleństwa dziecka zaczynają się o 5 nad ranem!
sąsiedzi wyżej piętro mają założone tandetne panele, taki hałas doprowadza mnie już do furii.
A tacy jak ty będą odwracać kota ogonem, zapewne należysz do tej samej grupy mamusiek, które to uważają siebie i swoją pociechę za pępek świata mogący innych terroryzować.
uważam, że nie można tolerować wszystkiego co wymyśli sobie dziecko i bez wyobraźni matka; rozumiem dzici i ich potrzeby "wybiegania " się, ale dlaczego mieszkanie ma służyć za salę gimnastyczną czy za plac zabaw? Mamuśki takich dzici powinny miec na tyle wyobraźni aby zrozumieć ,że: -każdy ma prawo wypocząć , sąsiad również; każdemu należy się szczunek i dzieci nie mają w tym względzie więcej praw; dorośli pracują min na darmowe przedszkola i szkoły dla dzieci; poza tym w domu jednorodzinnym dziecko może robić co chce ono i jego mama; w domu wielorodzinnym są sąsiedzi-trzeba mieć na względzie ich spokój i ruszyć na salę czy plac zabaw , tam dziciaki się wybiegają; nieudolnośc niestety bierze się z poglądów mam
Witam!
Ja mam nie tylko problem z 5-letnim dzieckiem ale również z rodzicami .W zasadzie to większe z rodzicami. Wprowadzili się miesiąc temu i zatruwają mi noce. Rozmawiałam z nimi że po 22 proszę o ciszę bo o 5 rano wstaję do pracy. Kiwali głowami że rozumieją. Najwyrazniej nie zrozumieli. Po 22 przyjmują gości. Chyba tzw niekończące się parapetówki.Ponadto są do tego stopnia bezczelni że zażądali włączenia im wody z mojego przyłącza. Dopiero pracownik wodociągów uświadomił tępakom że nie mam takiego obowiązku. Myślałam że chociaż przez to że z czystej uprzejmości i deklaracji zapłaty za wodę udostępniłam ją będą się jakoś zachowywać. Teraz żałuję bo leją ją bez ograniczeń. Uaktywniają się po 22 i przed 4 rano . jak nietoperze. Ze nie wspomnę o nocnych ochach i achach zbyt głośnych i wynaturzonych wręcz. Chciałabym uniknąć miana wścibskiej sąsiadki ale mieszkają niecały miesiąc a ja już mam dosyć.Byłam zmuszona po 12 w nocy wezwać Policję ale i to nie dało nic poza tym że g*wniarz przyszedł mnie opieprzyć i postraszyć swoją ciocią w policji. Najgorsze jest to że są tzw dzikimi lokatorami i jak twierdzą oni tylko palą w piecu . Nie mają szacunku żadnego do nas właścicieli naszego własnego mieszkania!!! Wiem że moje pisanie nic nie da ale chociaż w ten sposób ulżę sobie w moim prywatnym horrorze . Pozdrawiam
Ja mam nie tylko problem z 5-letnim dzieckiem ale również z rodzicami .W zasadzie to większe z rodzicami. Wprowadzili się miesiąc temu i zatruwają mi noce. Rozmawiałam z nimi że po 22 proszę o ciszę bo o 5 rano wstaję do pracy. Kiwali głowami że rozumieją. Najwyrazniej nie zrozumieli. Po 22 przyjmują gości. Chyba tzw niekończące się parapetówki.Ponadto są do tego stopnia bezczelni że zażądali włączenia im wody z mojego przyłącza. Dopiero pracownik wodociągów uświadomił tępakom że nie mam takiego obowiązku. Myślałam że chociaż przez to że z czystej uprzejmości i deklaracji zapłaty za wodę udostępniłam ją będą się jakoś zachowywać. Teraz żałuję bo leją ją bez ograniczeń. Uaktywniają się po 22 i przed 4 rano . jak nietoperze. Ze nie wspomnę o nocnych ochach i achach zbyt głośnych i wynaturzonych wręcz. Chciałabym uniknąć miana wścibskiej sąsiadki ale mieszkają niecały miesiąc a ja już mam dosyć.Byłam zmuszona po 12 w nocy wezwać Policję ale i to nie dało nic poza tym że g*wniarz przyszedł mnie opieprzyć i postraszyć swoją ciocią w policji. Najgorsze jest to że są tzw dzikimi lokatorami i jak twierdzą oni tylko palą w piecu . Nie mają szacunku żadnego do nas właścicieli naszego własnego mieszkania!!! Wiem że moje pisanie nic nie da ale chociaż w ten sposób ulżę sobie w moim prywatnym horrorze . Pozdrawiam
"Od grania w piłkę, biegania, jeżdżenia na rowerze jest dwór, a nie mieszkanie w bloku."
Niestety kupując mieszkanie w bloku zawsze trzeba przewidzieć, że może się zdarzyć że nad nami będzie mieszkać rodzina z małymi dziećmi, które biegają i się bawią.
Jeśli komuś to przeszkadza, to trzeba było kupić sobie dom a nie mieszkanie w bloku; bądź też wybrać sobie mieszkanie na samej górze, gdzie nikt już nie będzie Ci tupał.
To normalne, że dziecko biega i się bawi...niestety zrozumieć to może chyba tylko ten kto posiada dzieci...ja sobie nie wyobrażam żebym karciła swoje dziecko za każdym razem kiedy ma ochotę się powygłupiać i pobiegać czy nawet poskakać w domu. Oczywiście jak przesadza, to proszę o uspokojenie się...
Niestety kupując mieszkanie w bloku zawsze trzeba przewidzieć, że może się zdarzyć że nad nami będzie mieszkać rodzina z małymi dziećmi, które biegają i się bawią.
Jeśli komuś to przeszkadza, to trzeba było kupić sobie dom a nie mieszkanie w bloku; bądź też wybrać sobie mieszkanie na samej górze, gdzie nikt już nie będzie Ci tupał.
To normalne, że dziecko biega i się bawi...niestety zrozumieć to może chyba tylko ten kto posiada dzieci...ja sobie nie wyobrażam żebym karciła swoje dziecko za każdym razem kiedy ma ochotę się powygłupiać i pobiegać czy nawet poskakać w domu. Oczywiście jak przesadza, to proszę o uspokojenie się...
Jeżeli dzieci zakłócają spokój, a jeszcze jeśli dzieje się to podczas ciszy nocnej, oznacza to jedno, że dzieci nie są zaopiekowane. A jeśli tak, to dzieje im się krzywda. Na takie zjawiska należy reagować. Najlepszym, żeby nie powiedzieć koniecznym rozwiązaniem jest pisemne powiadomienie MOPSu. Ten podmiot ma obowiązek zareagować. Zwykle niezapowiedziane odwiedziny pań z MOPSu mocno studzą temperament nieprzyjmujących żadnych uwag rodziców. Polecam. U mnie od razu przyniosło efekt. Pozdrawiam
A no to kolejni z dziećmi się wprowadzą ,albo bez dzieci i jeszcze gorsi i co ? Po co słuchacie tego co sąsiad pierdzi ? Nie lepiej byłoby jechać po swoim torze życia niż się wykolejać na forach internetowych ? Bo sąsiad ma dzieci ,bo ma garaż i mu zazdroszczę i to zgłoszę ,samochodem za często jeździ ,dzieci mu płaczą ,koty niszczą itd no dajcie spokój paranoje macie ..
Czytam i nie wierzę, ze niektórzy takie teksty piszą na forum. Niektórych się nie da ogarnąć. Ja jestem matką samotnie wyvhiwujacą dwoje dzieci. Moja parka wstaje rano do przedszkola i do szkoły a naf nami dziewczyna z dwojką dziewczynek. Młodsza ma może ok.3lat. I ma chyba ADHD. Od zawsze po podwórku skacze, biega, nie chodzi!!! W domu też. Po 22giej róenież. Natka odpowiada, że Jej nie przywiąże i że innym nie przeszkadzało nigdy. A mnie zawsze. Bo mała ma starsza siostrę i siostra od dłuższego czasu chodzi normalnie, nie skakala, a młodej jeszcze nie było(nie mial kto tupać) Idzie dostać na głowę. Ona ciągle skacze. Sąsiadka obok nich(ja pod nimi)ma jeszcze gorsze scenariusze co zrobić. Matka jakby specjalnie czeka do 22giej. Więc nir chce współpracowac
Wystarczy zająć dziecko wspólną zabawą. Matka nie pracuje. Ojciec za granicą.
Wystarczy zająć dziecko wspólną zabawą. Matka nie pracuje. Ojciec za granicą.
Czytam i nie wierzę, ze niektórzy takie teksty piszą na forum. Niektórych się nie da ogarnąć. Ja jestem matką samotnie wychowujacą dwoje dzieci. Moja parka wstaje rano do przedszkola i do szkoły a nad nami dziewczyna z dwiema córkami. Młodsza ma może ok.3lat. I ma chyba ADHD. Od zawsze po podwórku skacze, biega, nie chodzi!!! W domu też. Po 22giej również. Matka odpowiada, że Jej nie przywiąże i że innym nie przeszkadzało nigdy. A mnie zawsze. Bo mała ma starsza siostrę i wcześniej starsza chodziła na nogach nie skakala, a młodej jeszcze nie było(nie mial kto tupać). Potem jak starsx sie odezwała Idzie dostać na głowę. Ona ciągle skacze. W dzień, późnym wirczorem. Syn aż sie z nerwów trzesie jak mloda słyszy.Sąsiadka obok nich(ja pod nimi)ma jeszcze gorsze scenariusze co zrobić. Opieka, policja, no ja nie wiem co zdziałać?Matka jakby specjalnie czeka do 22giej. Więc nie chce współpracowac
Wystarczy zająć dziecko wspólną zabawą. Matka nie pracuje. Ojciec za granicą. Ja nie mohę spokoknie mieszkać!!!!!!!
Wystarczy zająć dziecko wspólną zabawą. Matka nie pracuje. Ojciec za granicą. Ja nie mohę spokoknie mieszkać!!!!!!!
~Pan forumowiczko/forumowiczu z wypowiedzi pańskiej wynika ,że widzi Pan/Pani czubek własnego nosa,przerasta Panią/Pana to że nie jest Pan/Pani sam/a na świecie oraz ,że w ogóle cokolwiek słuchasz . Hm proponuje mieszkanie w lesie dla dobra pańskiej psychiki w celu odizolowania się od dzieci i ludzi ,a życie że zwierzętami .
moja sasiadka biega z bachorem calymi dniami mam popekany sufit nie zamierza płacic na dwór jak wyjdzie to świeto ale ona sama mówi innym sąsiadkom ze jej sie nie chce bo na dworze trzeba pilnowac latac a w domu posprowadza familie kolo 20 osób ona fleja ze wsi co mysli ze hasała po łące to w bloku tez moze kazdy mial dzieci i nikomu sufit nie pękał nei chce sie bawić chodzic na dwór tyl;ko latać po zasiłki i kupowac ciuchy
Jest zasadnicza różnica, czy dziecko bawi się w ciągu dnia, czy biega po nocy i od świtu, jak w opisanym na początku tematu przypadku.
Ja sobie nie wyobrażam, jaki poziom egoizmu, a czasem zwykłego buractwa, trzeba prezentować, żeby mieć w poważaniu to, że dookoła mieszkają inni ludzie. Noc jest od spania, szczególnie dla małych dzieci.
Ja sobie nie wyobrażam, jaki poziom egoizmu, a czasem zwykłego buractwa, trzeba prezentować, żeby mieć w poważaniu to, że dookoła mieszkają inni ludzie. Noc jest od spania, szczególnie dla małych dzieci.
Korzystam z wypożczalni samochodów Fleet Center
a jeżeli kupisz mieszkanie a sąsiad później się sprowadzi sam mając adhd i dziecko biegające po mieszkaniu?????
Czy uważa Pani ze ja mam być terroryzowana we własnym mieszkaniu o wychowuje Pani bezstresowo dziecko???
Ten problem zazwyczaj dotyczy matek niepracujących, Pracujące nie pozwolą sobie na hałasy do póznych godzin nocnych..bo pracuja
Czy uważa Pani ze ja mam być terroryzowana we własnym mieszkaniu o wychowuje Pani bezstresowo dziecko???
Ten problem zazwyczaj dotyczy matek niepracujących, Pracujące nie pozwolą sobie na hałasy do póznych godzin nocnych..bo pracuja
NIE. To jest kwestia kultury i szacunku do innych ludzi i zasad współżycia społecznego.
Małe dziecko powinno o 19-tej wyciszać się do snu będąc po kąpieli i we własnym łóżeczku, słuchając bajki czytanej/opowiadanej przez rodzica (co nie jest spotykane w niektórych środowiskach, niezależnie, czy pracujących, czy nie). OCZYWISTE, A JEDNAK NIEOCZYWISTE: DZIECI POWINNO SIĘ WYCHOWYWAĆ, A NIE HODOWAĆ.
Podejście: kładę dziecko szybko, bo rano JA wstaję, nie jest raczej nacechowane troską o dziecko i jego rozwój, a o własną wygodę i sen. Smutne.
U mnie w bloku Karynowo-Sebixowe "g*wniaki" do 22giej szaleją na klatce, póki same nie wrócą do domów i pracujących i niepracujących matek i ojców, którzy swoje dzieciństwo spędzili także na klatkach i podwórkach. Jak zwróci ktoś uwagę, to spotka się z odwetem np. kupą pod wycieraczką, uszkodzonym samochodem, nasłaniem policji pod zamyślony pratekstem, czy innych służb (anonimowe donosy skończyły się, gdy wszedł w życie nakaz rejestracji kart i wachlarz zemsty się ograniczył). Masakra.
Małe dziecko powinno o 19-tej wyciszać się do snu będąc po kąpieli i we własnym łóżeczku, słuchając bajki czytanej/opowiadanej przez rodzica (co nie jest spotykane w niektórych środowiskach, niezależnie, czy pracujących, czy nie). OCZYWISTE, A JEDNAK NIEOCZYWISTE: DZIECI POWINNO SIĘ WYCHOWYWAĆ, A NIE HODOWAĆ.
Podejście: kładę dziecko szybko, bo rano JA wstaję, nie jest raczej nacechowane troską o dziecko i jego rozwój, a o własną wygodę i sen. Smutne.
U mnie w bloku Karynowo-Sebixowe "g*wniaki" do 22giej szaleją na klatce, póki same nie wrócą do domów i pracujących i niepracujących matek i ojców, którzy swoje dzieciństwo spędzili także na klatkach i podwórkach. Jak zwróci ktoś uwagę, to spotka się z odwetem np. kupą pod wycieraczką, uszkodzonym samochodem, nasłaniem policji pod zamyślony pratekstem, czy innych służb (anonimowe donosy skończyły się, gdy wszedł w życie nakaz rejestracji kart i wachlarz zemsty się ograniczył). Masakra.
To rodziny z dziećmi powinny kupować domy jednorodzinne. Bloki i kamienice od zawsze kojarzyły się z emerytami, go za tym idzie - ludźmi ceniącymi sobie spokój i szanującym się wzajemnie. Wiec oprócz emerytów i ludzi spokojnych, takie mieszkania wykupuje albo najczęściej wynajmuje biedota żyjąca z 500+, bądź tez przybysze ze wschodu. Wiec niech ‚Bywalczyni’ nie widzi problemu w ofiarach, a w ludziach, którzy zatruwają innym mieszkanie we własnym miejscu.
Zabawa, zabawą. Dziecko jest tylko dzieckiem może nie rozumieć pewnych sytuacji, w szczególności jak rodzice nie dbają o to żeby dzieciom takie sytuacje wytłumaczyć. Problemem tutaj są rodzice, ktorzy nie dość że nie szanują swoich sąsiadów. Ludzi z którymi żyją. To dodatkowo nie dbaja o swoje dzieci i nie poświęcają im uwagi. Dziecko w nocy powinno spac i tu juz chodzi o zdrowie tego bombelka i jego prawidłowe funkcjonowanie. A zabawa może przejawiać się na różne sposoby i wystarczy troche poczytać i pomyśleć. Więc żadnym usprawiedliwieniem jest że " dziecko musi sie wybiegac". Dziecko musi spać i dziecko potrzebuje uwagi, a jezeli dla kogoś to nie jest istotne, to świadczy jedynie o takiej osobie i o tym jakim rodzicem jest.
Kupując mieszkanie w blokach trzeba się liczyć z tym, że to mieszkanie jest jednym z wielu w budynku i każdy ma prawo do wypoczynku i spokoju. Problemem często jest to, że ludzie pozakładali na podłogach panele, to jest twarda powierzchnia a dzieciaki biegają na boso, albo w skarpetach a w najlepszym przypadku w bamboszkach z cienką antypoślizgową podeszwą, w związku z tym twardą piętą uderzają o twardą podłogę i to wprawia panele w rezonację - w samym mieszkaniu słychać tupanie z lekkim "echem" a sąsiedzi słyszą dudnienie, jakby ktoś gdzieś walił młotkiem. To jest coraz bardziej powszechny problem, bo ludzie, którzy wychowali się w domach jednorodzinnych nie rozumieją, że w blokach te same panele pracują inaczej, inaczej rozchodzi się dźwięk. I jak tu przekonać? Abstrahując oczywiście od przypadków patologicznie obojętnych na problem hałasu. Dzieci dziećmi, ale trzeba umieć się dogadać - a jak się nie da, postępować zgodnie z literą prawa - jak to nie pomoże, to proponuję zacząć naukę flamenco, stepowania albo tańca irlandzkiego :)))
Wychowanie dziecka nie polega na puszczeniu go samopas, żeby robiło co mu się żywnie podoba. Jak poświęci się szkrabowi odpowiednią ilość czasu, pokazujac w jaki sposób należy bawić się w domu, to na pewno zrozumie. Gorzej jak nie stawia się dziecku żadnych ograniczeń. To z pewnością nie służy jego rozwojowi.
A ja nie chciałabym mieć Ciebie za sąsiadkę - niestety mamy ten sam problem - prośby, rozmowy GRZECZNE nic nie dają. 3 dzieci w wieku 6, 4 i 2 - bieganie, wrzaski, płacze, walenie w ścianę..... wulgaryzmy rodziców do 23 dzień w dzień .... a co w tym "najlepszego"? - to rodzina należąca do Kościoła Domowego wysoko postawiona..
Ktoś kto to pisze , nie wie chyba jakie mogą być sytuacje. Nade mną mieszkają ludzie z dosyć dużymi dziećmi. Syn myślę, ze 2-3 klasa a córka dużo starsza. Tak hałasują, biegają, dostają histerii i wrzeszczą. Syn drybluje (czyli ćwiczy piłką w mieszkaniu). Sąsiedzi przez cały dzień "przestawiają meble", przynajmniej jest taki hurgot jakby to robili. To walenie meblami o podłogę czyli nasz sufit jest także w nocy. Do tego stopnia, że ten hałas budzi później nie można zasnąć. W sobotę po godz.20.00 tak hałasowały dzieci, że nie można było filmu oglądać. Kiedy mąż poszedł zwrócić uwagę, to matka dzieci powiedziała, ze ona nie ma wpływu na dzieci i żeby rozmawiać z ojcem ,którego nie ma dzisiaj. Po dwóch dniach przyjechał tatuś. Wrócił do domu po 24.00 , walił meblami jak zwykle aż się obudziłam i zdenerwowana nie mogłam zasnąć do rana. Na drugi dzień przyszedł do mojego męża powiedzieć, ze sobie nie życzy, żeby ich nachodzić i straszyć dzieci. Bo on ich nie będzie stresował i zwracał uwagi. Ciekawe kto ich tak zestresował , że wpadają w histerie i się drą tak głośno, że można zwariować. I co zrobić z takim poziomem ludzi?
głupie i frajerskie gadanie ;/ ja mam podobną sytuację kilka razy próbowałem grzecznie i spokojnie rozmawiać i nie przynosi to żadnych efektów, skąd się biorą tacy ludzie jak Ty ? rodzinka debili z dzieciakiem ma prawo robić do chcą w tym zatruwać innym lokatorom bloku życie i nie szanować ich ale to tacy ludzie są żałośni którzy proszą tylko o to żeby mogli odpocząć przed i po pracy ? z**by genetyczne ;/
Mam ta sama sytuacje. 2 lata temu mieszkanie nade mna kupili mlodzi ludzie, od samego poczatku byl problem....podczas remontu zdemolowali mi mieszkanie, gdy zamieszkali a dziecko stanelo na nogi od roku dzieje sie u mnie dramat. Mala biega, skacze i rzuca sie na podlogi, mieszkanie to plac zabaw gdzie biega za pilka od rana do nocy codziennie, a dudnienie przypomina uderzanie mlotem o ich podlogi a moj sufit. Gdy zwracam uwage ze jest za glosno robia na zlosc i mala skacze jeszcze mocniej. Rodzice wogole sie nia nie zajmuja, nie chodza na plac zabaw, nie slychac aby poswiecali jej uwage. prosby nic nie daly, "nie podoba sie wyprowadz sie na wies" uslyszalam, szkoda tylko ze to oni ze wsi przyszli i nie rozumieja ze pod nimi mieszkaja ludzie i tez chca odrobiny spokoju. moje zycie to koszmar, w pracy psychicznie odpoczywam, boje sie powrotow do domu. Nie maja zadnego szacunku do ludzi ktorzy mieszkaja ponad 30 lat w tym miejscu. Pisma ze spoldzieli i wizyty dzielnicowego nic nie daly. i to ja stalam sie ta zla ktora podobno ich neka i zatruwa zycie.
Wstajesz o 5tej? Cudownie. O 5.30 idz do sąsiadów, zadzwoń do drzwi i zapytaj się czy nie potrzebują pomocy bo wczoraj do puźna słyszałaś że coś się działo. Nie ma cię cały dzień w domu? świetnie. Nagraj głośne ujadanie psa i puszczaj cały dzień. Jak se gnojki w dzień nie pośpią to w nocy nie będą harcować.
A skąd wiesz że mama dziecka nie pracuje skoro o 5 rano wychodzisz do pracy .
Po za tym ,jeżeli mieszkasz w bloku ,kamienicy to powinnaś wiedzieć ze obok mieszkają ludzie i różne rzeczy słychać ,mnie denerwuje pralka mojej sąsiadki bo hałasuje na cały blok ale cóż przyzwyczajam się mimo że sąsiadka zaczyna prać co drugi dzień i to po 23-tej , gdzie ja się kładę bo też wstaje do pracy o ile pralkę można wymienić tak dziecka nie wymienisz , nie wierze ze aż tak głośno zachowuje się jedno dziecko .
Zawsze jest wyjście ,dom ,cicho ,spokojnie ,bez sąsiadów za ścianą i bez skaczących obcych dzieci nad głową
Po za tym ,jeżeli mieszkasz w bloku ,kamienicy to powinnaś wiedzieć ze obok mieszkają ludzie i różne rzeczy słychać ,mnie denerwuje pralka mojej sąsiadki bo hałasuje na cały blok ale cóż przyzwyczajam się mimo że sąsiadka zaczyna prać co drugi dzień i to po 23-tej , gdzie ja się kładę bo też wstaje do pracy o ile pralkę można wymienić tak dziecka nie wymienisz , nie wierze ze aż tak głośno zachowuje się jedno dziecko .
Zawsze jest wyjście ,dom ,cicho ,spokojnie ,bez sąsiadów za ścianą i bez skaczących obcych dzieci nad głową
Wierzyć możesz w co chcesz ale hałas nie jest kwestią wiary tylko faktem. Twoje dziecko też tak szaleje w nocy? Uważasz że gdy tak małe dziecko o 22, 23 jest w pełni aktywne jest normalne??? Też tak wychowujesz dzieci? Problem w tym że tak jak piszesz słychać różne rzeczy ale dudnienie stóp o 23 i wrzaski gdy ogólnie jest już cicho słychać bardzo mocno. Nie wiem czy wiesz ale jest coś takiego jak cisza nocna...zaskoczona? Zrozum że to żadne widzimisie a regulamin którego nie przestrzeganie jest karalne. I tak jak piszesz obok mieszkają ludzie, zatem wszyscy powinni żyć tak aby tego życia sobie nie uprzykrzać. Z Twojej wypowiedzi wynika że sama nie egzekwujesz praw w swoim otoczeniu i nie możesz przeboleć ze ktoś chce by inni je egzekwowali. Twój wybór ale skoro sama nie radzisz sobie z ciszą nocną swoich sąsiadów nie udzielaj rad w tym zakresie innym.
sam nie obowiązujesz.. poczytaj trochę kodeksy, to będziesz wiedział
jest też coś takiego, jak zakłócanie spokoju a to już podlega pod interwencję policji
poponuję raz zadzwonić po policję i powiedzieć, że sąsiedzi chyba maltretują dziecko, bo straszne krzyki dochodzą z ich mieszkania - pi kilku takich interwencjach sąsiedzi powinni zmądrzeć
jest też coś takiego, jak zakłócanie spokoju a to już podlega pod interwencję policji
poponuję raz zadzwonić po policję i powiedzieć, że sąsiedzi chyba maltretują dziecko, bo straszne krzyki dochodzą z ich mieszkania - pi kilku takich interwencjach sąsiedzi powinni zmądrzeć
problem rozumiem doskonale, bo nade mną jest "hodowlany" synuś.
Rodzice hodują go już 8 lat - jak miał 2-3 lata biegał, skakał, wrzeszczał jak opętany, jak ma osiem biega, skacze i wrzeszczy jeszcze głośniej, bo jest większy i głośniejszy. Ale co się dziwić, rodziców też wyhodowano, dla nich to norma, drą się, skaczą i biegają razem z synkiem. Ktoś tu napisał, że dla takich tylko rezerwat - miał rację, bo zachowanie tych ludzi mocno odbiega od powszechnie przyjętych norm współżycia z ludźmi i wśród ludzi.
Rodzice hodują go już 8 lat - jak miał 2-3 lata biegał, skakał, wrzeszczał jak opętany, jak ma osiem biega, skacze i wrzeszczy jeszcze głośniej, bo jest większy i głośniejszy. Ale co się dziwić, rodziców też wyhodowano, dla nich to norma, drą się, skaczą i biegają razem z synkiem. Ktoś tu napisał, że dla takich tylko rezerwat - miał rację, bo zachowanie tych ludzi mocno odbiega od powszechnie przyjętych norm współżycia z ludźmi i wśród ludzi.
Droga ~mamo.
Moje starsze dziecko (8 lat) cierpi na autyzm. Jest wysoko-funkcjonujacym autystą. Na pierwszy rzut oka wygląd i zachowuje się jak 90% dzieci w jej wieku. Dopiero przy bliższym kontakcie i dłuższym przebywaniu z nią autyzm "wychodzi" na zewnątrz. Krzyczy, skacze, biega, piszczy, płacze, uderza ciałem o przedmioty. Ani nie jest w stanie nad tym zapanować, ani skontrolować. Są dzieci, które mają swoje dramatyczne historie. Moja córka jest świadoma własnego zaburzenia i proszę mi wierzyć, nie raz z rozpaczą błaga samą siebie, żeby autyzm odszedł i zostawił ja w spokoju. Kiedy wyda Pani tak jednoznaczny osąd proszę się zastanowić, czy podłoże nie jest inne. Osobiście nie raz słyszałam, że nie potrafię zapanować nad dzieckiem, że jest rozwydrzonym bachorem, dzieciakiem, któremu się w d*pie poprzewracało itp. Szczerze? Chętnie się zamienię i oddam autyzm, w zamian za zwykłe rozwydrzenie, które można unormować.
Moje starsze dziecko (8 lat) cierpi na autyzm. Jest wysoko-funkcjonujacym autystą. Na pierwszy rzut oka wygląd i zachowuje się jak 90% dzieci w jej wieku. Dopiero przy bliższym kontakcie i dłuższym przebywaniu z nią autyzm "wychodzi" na zewnątrz. Krzyczy, skacze, biega, piszczy, płacze, uderza ciałem o przedmioty. Ani nie jest w stanie nad tym zapanować, ani skontrolować. Są dzieci, które mają swoje dramatyczne historie. Moja córka jest świadoma własnego zaburzenia i proszę mi wierzyć, nie raz z rozpaczą błaga samą siebie, żeby autyzm odszedł i zostawił ja w spokoju. Kiedy wyda Pani tak jednoznaczny osąd proszę się zastanowić, czy podłoże nie jest inne. Osobiście nie raz słyszałam, że nie potrafię zapanować nad dzieckiem, że jest rozwydrzonym bachorem, dzieciakiem, któremu się w d*pie poprzewracało itp. Szczerze? Chętnie się zamienię i oddam autyzm, w zamian za zwykłe rozwydrzenie, które można unormować.
Droga Sonio - my mamy to samo. Również zmagamy się z autyzmem i są dni kiedy jest dobrze, ale sa również dni, gdy mały wrzeszczy o godz 24, a jak go próbujemy uciszyć to wrzeszczy jeszcze głośniej. Niestety taki nasz los ;( Czytając wątek również od razu pomyślałam o tym, że należałoby najpierw upewnić się z jakiego powodu dziecko wrzeszczy. Jest naprawdę sporo schorzeń które charakteryzują się dziwnym zachowaniem dziecka, a po wyglądzie dziecka absolutnie nic nie widać. Pozdrawiam!
Można to zrozumieć, ale rodzice, o których tu piszemy, nie mówią, że mają chore dzieci, nie przepraszają za taką sytuację. Poza tym jak ktoś ma dwójkę, trójkę dzieci, to trudno uwierzyć, że wszystkie są autystyczne. Całodzienne dźwięki o takiej częstotliwości, jakie emitują walące w podłogę pięty słyszane piętro niżej, mogą doprowadzić do nerwicy. Ja dzisiaj nie mam ochoty wracać do domu z pracy, a w weekendy najlepiej wyszedłbym z domu o 6:00 i wrócił o 22:00 w poniedziałek.
Widzę, że nie jestem sama z tym problemem, mam za ścianą "bombelka", który wrzeszczy o każdej porze dnia i nocy, a że ma już ponad rok, to do wrzasku dołączyło tupanie, walenie w ścianę i rzucanie różnymi przedmiotami. Po roku udręki nie wytrzymałam i grzecznie poprosiłam o kilka dni ciszy, bo byłam chora. Tatuś zachował się kulturalnie, powiedział, że postarają się aby było ciszej. Mamusia natomiast nawrzeszczała na mnie, że ich zastraszam (!), ona sobie nie życzy uciszania jej dziecka, bo miała ciężki poród i jak mi się nie podoba, to mam się wyprowadzić do lasu. Czy naprawdę nie ma sposobu na takich ludzi, bo po pracy naprawdę nie chce mi się wracać do domu, a każdy weekend jest koszmarem. Dodam, że dziecko nie jest chore, bo gdyby było, to zrozumiałabym wszystko.
Ewa, roczne dziecko ? Wrzeszczu tupie i wali w ścianę ? Co do płaczu pewnie masz tacy, nie raz moje pociechy głośno płakały, wiesz ciężko im wychodziło komunikowanie się, w końcu (głupie się urodziły) wyobraź sobie nie potrafią mówić, jak je coś boli to płaczą (na przykład wyrastające ząbki) jak są śpiące płaczą, jak mają brudnego pampersa płaczą, no mówię ci tragedia, pewnie około 60 decybeli z nich wychodziło, na szczęście urosły. Ale co do tupania to idź się leczyć, stara, pewnie brzydka, babo!!! Te dziecko pewnie ledwo stoi na nogach, to na pewno tupie jak cholera. Co do starszych dzieci, to faktycznie czasem przesadzają, ale niestety pandemia, nasza głupota ( czyli zamykanie wszystkich w domu) gdzie te dzieci mają się wyszaleć, jak nawet szkoły im zamknięto, na base w szkolny, może wejść 13 nie zaszczepionych, a obok w sali lekcyjnej i gimnastycznej, mogą być wszyscy nie zaszczepieni. Tak więc starsze dzieci nawet same muszą się uczyć, bo rodzice pracują, a szkoła zamknięta, za nim nauczy się jak powinno się prawidłowo zachowywać, o ile kiedy kolwiek to nastąpi, polecam dobrego audiobooka, albo relaksik przy słuchawkach, życzę wszystkim dużo spokoju :)
Na szczęście mieszkasz w domku jednorodzinnym, to fakt.
Młode mamy, bezkrytycznie zapatrzone w swoje pociechy, są całkowicie nieczułe na potrzeby innych, szczególnie starszych, często chorych osób. Świadczy to tylko o braku należytego wychowania. Smutne jest to, że tacy rodzice wychowują takie samo, egoistyczne potomstwo na swoje podobieństwo.
Młode mamy, bezkrytycznie zapatrzone w swoje pociechy, są całkowicie nieczułe na potrzeby innych, szczególnie starszych, często chorych osób. Świadczy to tylko o braku należytego wychowania. Smutne jest to, że tacy rodzice wychowują takie samo, egoistyczne potomstwo na swoje podobieństwo.
Dzieci bywają różne i nie ma tu nic do rzeczy czy mama pracuje czy nie. Są dzieci spokojne i ruchliwe a nawet nadpobudliwe i nie ma na nie recepty.
Poczytaj dokładnie bo cisza nocna to sprawa umowna. Nie przepisów w prawie że od 22 do 6 rano jest cisza nocna.
A poza tym poczekamy jak będziesz mieć swoje dzieci zobaczymy czy będą zachowywać się jak meble w domu z ciszą i pokorą bo sąsiadce będą przeszkadzać jak chodzą.
Powodzenia.
ŚWIAT oszalał a z nim ludzie, którzy innym wręcz oddychać nie dają.
Poczytaj dokładnie bo cisza nocna to sprawa umowna. Nie przepisów w prawie że od 22 do 6 rano jest cisza nocna.
A poza tym poczekamy jak będziesz mieć swoje dzieci zobaczymy czy będą zachowywać się jak meble w domu z ciszą i pokorą bo sąsiadce będą przeszkadzać jak chodzą.
Powodzenia.
ŚWIAT oszalał a z nim ludzie, którzy innym wręcz oddychać nie dają.
Trzoda chlewna to tacy ludzie jak Pani z wysoka kulturą osobistą i poprawą pisownią .
-po pierwsze : Nie piszemy :" swiat oszalała a w nim ludzie co pasą trzode chlewną" :D wypadałoby pani powtórzyć szkołę podstawową i dopiero się wypowiadać. Powodzenia . Życzę zdrówka .
-po drugie : każde dziecko płacze . Po urodzeniu potrafi przez dzień i noc budzić się co 2-3h (domaga się pokarmu,zmiany pampersa,bliskości mamy itd. Dużo by jeszcze wymieniać,
-po trzecie : gdy jest starsze ząbkuje i nie zawsze pomagają maście na tylne ząbki ,więc płacze ,marudzi ,grymasi często w nocy kiedy to ból się bardziej nasila ,
-po czwarte : sąsiadów chyba się widzi to się wie co to za ludzie / osoby są tzn. Jeśli nie piją ,nie palą ,nie ćpają(nie jest w tym sensie patologia która krzywdzi dzieci itp.) To z sąsiadem jest problem który zaczyna atakować tą rodzinę wychowującą dzieciaki .
-po pierwsze : Nie piszemy :" swiat oszalała a w nim ludzie co pasą trzode chlewną" :D wypadałoby pani powtórzyć szkołę podstawową i dopiero się wypowiadać. Powodzenia . Życzę zdrówka .
-po drugie : każde dziecko płacze . Po urodzeniu potrafi przez dzień i noc budzić się co 2-3h (domaga się pokarmu,zmiany pampersa,bliskości mamy itd. Dużo by jeszcze wymieniać,
-po trzecie : gdy jest starsze ząbkuje i nie zawsze pomagają maście na tylne ząbki ,więc płacze ,marudzi ,grymasi często w nocy kiedy to ból się bardziej nasila ,
-po czwarte : sąsiadów chyba się widzi to się wie co to za ludzie / osoby są tzn. Jeśli nie piją ,nie palą ,nie ćpają(nie jest w tym sensie patologia która krzywdzi dzieci itp.) To z sąsiadem jest problem który zaczyna atakować tą rodzinę wychowującą dzieciaki .
Wychowałam dwójkę dzieci,które mają dziś 19 i 14 lat i proszę mi wierzyć,że nigdy nie biegały mi po 21 po mieszkaniu.Od małego nauczone były o19.30 kąpiel,kolacja i łóżko.Jak były starsze mogły pooglądać sobie jeszcze jakiś film,ale po cichu,bo od małego miały wpajane,że w bloku są inni ludzie i chcą odpocząć przed kolejnym dniem pracy,a ja również ten czas poświęcam na rozmowy z mężem i omawianie różnych spraw dnia codziennego.To jest tylko kwestia wychowania i jak słyszę o takich mamusiach,które wychowują dzieci bezstresowo,które wszystkich mają za nic to bym dzieci zabrała!Bo póżniej wiadomo jakich nastolatków możemy się spodziewać!!!!!!!!!!
Lepiej bym tego nie ujela.... Tu nie chodzi o nic innego tylko wygodnictwo rodziców- jak się dziecko hoduje to samemu nic nie trzeba robić... A ze sam rodzic czuje się pępkiem świata -z sąsiadem się nie liczy, bo to trochę kosztuje...nie ma to jak współczesny hedonizm i życie tylko w przyjemności...
No i tak jak się domyślałam starsze panie wpychajace szpile młodym i tylko po to aby powiedzieć że ich dzieci nie miały ruchu ,były najgrzeczniejsze na świecie ,nigdy nie płakały . Proszę Pani chyba zapomniało się o początkach wychowywania od czasu porodu ,albo za panią ktoś wychowywał że u Pani w domu dzieci nie płakały ,nie wyglupialy się itd. To prawdopodobnie w placówce opiekuńczy-wychowawczej się wychowywało ,albo chyba lała im Pani coś na uspokojenie .. Bo na początek takie dzieci nie są dopiero w tedy gdy już rozumieją co do nich się mówi ,że ,,tak czy siak ,owak" nie wolno i koniec robić itd. itp.
Jedna zasada przynajmniej sie sprawdza. Głośni rodzice, głośne dzieci. Akurat takich mam nad swoja głową. Przez jednego małego terrorystę to ja wpadam w ADHD i obawiam sie, że kiedyś wyrządzę rodzicom krzywdę. Bieganie 14-15 godzin dziennie po całym mieszkaniu (nie wiem jak to robi ale się wcale nie męczy) jest nie do zniesienia. Jedno dziecko normalne a drugie jakby diabeł w nie wstąpił. Grzeczne uproszenie o możliwość zredukowania hałasu zakończyło sie jazgotem mamuśki przed całym blokiem. Na dzień dzisiejszy dałam spokój, bo mnie mamuśka dosłownie zakrzyczała i że nic na to nie poradzi. Od 7 miesiecy siedzę w słuchawkach, bo juz nie daję rady. 7 miesięcy to wytrzymałam. Tydzień temu grzecznie poprosiłam a dziś dostałam zamiast zwykłego "sąsiadka, nie gniewaj się" taka burę, że o mały włos bym zemdlała z wrażenia jak można być takim chamskim urządzając sobie wycieczki ad personam.
Mam to samo... 3 dzieci za sciana. Prosby o spokuj Nic nie daly. Wiec zaczelam pukac w sciane i PO 5 min. glupia mamuska przyleciala mnie ochrzanic, ze ja irytuje plukanie w sciane, a ja do niej, ze mnie irytuje beganie jej dziecka przez caly dzien. Takie sa nygusy, ze nawet na plac zabaw nie wyjda, a mamy przed klatka doslownie 50 m. Zaczeli mnie syraszyc skargami na mnie do spoldzielni mieszkanie, ze pukam w sciane. d**ile
Godziny ciszy nocnej regulują regulaminy wspólnoty, ale mylisz się, że nie ma przepisów mówiących o powstrzymaniu się od hałasów. Jest przepis art. 51 § 1 w brzmieniu: "Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny". Jak widzisz z jego tytułu można pójść z kimś do sądu za hałasy o dowolnej porze.
Jak pytasz o radę, a ktoś ci ją daje to nie atakuj. Nie wszystkie rady muszą być słuszne i nie z wszystkich musisz korzystać. Moja rada kup stopery do uszu i przestań się nakręcać, są większe problemy niż tupanie, przesuwanie krzeseł czy płacz dziecka w nocy. chcesz to dzwoń na policję, straż miejską czy opiekę społeczną dla mnie wyjdziesz na wariatkę bo są pewne odgłosy kamienic czy bloków od których nie sposób uciec. Przesadzasz. Też mam małe dziecko nad sobą i biega do późna nie jest to tak straszny odgłos, żeby się czepiać. Poza tym spróbuj cieszyć się czyimś szczęściem to od razu ci będzie lżej na sercu.
a jak by tak kupić stopery dziciepomo i niech uodporniją się na potrzeby sąsiadów? jesli rodzuc nie sznyje sąsiadów tylko hoduje dzieci to może warto zargać ciężka muzykę o 23? niewyspane dzicko da popalić nie tylko sasiadmo ale egocentrycznym rodzicom? W Szwecji dzicko by zabrali rodzicom którzy nad nim nie panują tj nie umieją się dzieckiem zająć; dzieci pod opieką nie hałasujai nie skaczą są zbawą, rozmwą z rodzicem , zajęciem - to wymaga pracy a nie olewania i wygody ze str rodziców
Dagmara, doskonale Cię rozumiem. Przez ponad 4 miesiące mieszkaliśmy pod 'sąsiadami" którzy mieli malucha i od rana do późnych godzin wieczornych był hałas, tupanie, wrzaski (myślałam że to dziecko jest upośledzone bo takie nienaturalne te wrzaski były - okazało sie że to tatuś), tupanie,walenie....Zwróciłam grzecznie uwagę sąsiadom. Nic.
Najpierw, gdy mówiłam o tym rodzicom i znajomym to pukali się w czoło, jak większośc ludzi tu na forum ale gdy wpadali z odwiedzinami to przecierali oczy ze zdziwienia, że taki tam hałas....
Nic nie dało się zrobić. Na szczęście dla nas wyprowadzili się.
Cała ta akcja zaskutkowała tym, że (bylismy na etapie szukania mieszkania) kupiliśmy mieszkanie na ostatnim pietrze. Żeby nie mieć takich wrażeń.
Najpierw, gdy mówiłam o tym rodzicom i znajomym to pukali się w czoło, jak większośc ludzi tu na forum ale gdy wpadali z odwiedzinami to przecierali oczy ze zdziwienia, że taki tam hałas....
Nic nie dało się zrobić. Na szczęście dla nas wyprowadzili się.
Cała ta akcja zaskutkowała tym, że (bylismy na etapie szukania mieszkania) kupiliśmy mieszkanie na ostatnim pietrze. Żeby nie mieć takich wrażeń.
Droga czytelniczko nie ma takiego czegoś jak cisza nocna. cisza nocna obowiązuje tylko wtedy gdy w regulaminie taki zapis umieści zarząd wspólnoty mieszkaniowej. Kiedyś się tym interesowałem u mnie w spólnocie takiego zapisu nie ma. Kiedys sąsiad wezwał policje ( bez uprzedniej rozmowy ze mną) poprosiłem Panów i zmierzenie ilości decybeli i info ile może być Panowie policjanci odeszli zniesmaczeni.
Jeszcze jedno, widzę że jesteś kolejną osobą która nie potrafi czytać ze zrozumieniem tego co jest napisane... piszę że wstaję o 5 rano a nie że wychodzę o tej porze do pracy. Z "skąd wiem że mama dziecka nie pracuje"? Jak już pewnie (albo i nie) czytałaś nawiązałyśmy rozmowę, zresztą nie raz. Napisałam o tym by zaznaczyć że mama nie ma potrzeby wyspania się do godziny porannej jak wielu innych lokatorów. Pozdrawiam!
Wyluzuj kobieto ,co ta matka ma wiązać to dziecko i zatykać mu usta ,dzwoń na policje wobec tego jak Twoi sąsiedzi łamią regulamin i zakłócają Wam ciszę nocną ,zwołaj innych lokatorów aby potwierdzili ,a może tylko Wam tak bardzo to dziecko przeszkadza bo nie wiecie jak to jest z dziećmi .
I nie wiem skąd wnioski że ja nie przestrzegam praw ,otóż moja droga moje dzieci chodzą spać o 20 ,ja nie puszczam głośniej muzyki ,kocham ciszę i nie zakłócam spokoju innym ale nie chodzę z pretensjami po sąsiadach że dzieci hałasują a w dodatku
pies mojego sąsiada szczeka pół nocy no to chyba ,tez go zgłoszę chyba na policję .
I nie wiem skąd wnioski że ja nie przestrzegam praw ,otóż moja droga moje dzieci chodzą spać o 20 ,ja nie puszczam głośniej muzyki ,kocham ciszę i nie zakłócam spokoju innym ale nie chodzę z pretensjami po sąsiadach że dzieci hałasują a w dodatku
pies mojego sąsiada szczeka pół nocy no to chyba ,tez go zgłoszę chyba na policję .
Sami sobie uprzykrzamy życie. Dawniej dzieci dowiadywały się od Rodziców, że nie wolno hałasować wieczorem, bo to przeszkadza sąsiadom, nie wolno rzucac śmieci gdziekolwiek, tylko trzeba wrzucić do kosza itp. i mimo takich zakazów wyrosły na normalnych ludzi. Teraz wychowujemy dzieci bezstresowo, wszystko im wolno, nie obowiązują żadne zakazy i nikt się nie musi liczyć z innymi - i to są skutki. Na szczęście coraz częściej słychać, jak te bezstresowo wychowane dzieci traktują własnych rodziców, jak dorastają - i dobrze im tak!
To się zgadza.Teraz bez stresowo wychowuje się dzieci i nie wolno ich paluszkiem tknąć.W szkole nauczyciele delikatnie muszą podchodzić do uczniów , bo dzieciaczek poleci na skarge. I mamy co mamy, ochrona w szkole, kamery , bo łobuzy i huligany wyrosły nam z tych biednych , pokrzywdzonych dzieciaczków, które tylko biegały i zakłucały ciszę sąsiadom.Poprawczaki teź przepełnione przyszłym marginesem i patologią społeczną, a w końcowym etapie jak nikt ich nie postawi do pionu to zapełnią więzienia, a my będziemy ich utrzymywać.Tak jak teraz to ma miejsce.
Chyba mylicie pojęcia bezstresowego wychowania :P
Polega ono własnie na tłumaczeniu dziecku praw i obowiązków oraz ogólnych zasad bez uzycia kar cielesnych strikte fizycznych jak ktos nie rozumie o czym piszę. A to,że dzieci nie zawsze słuchają co do nich sie mówi to my sami już najlepiej wiemy bo tez kidys byliśmy dziećmi. Myle się/ A może tu same ideały chodzą..hmm...Łatwo jest krytykować innych nie widząc swoich wad.
Polega ono własnie na tłumaczeniu dziecku praw i obowiązków oraz ogólnych zasad bez uzycia kar cielesnych strikte fizycznych jak ktos nie rozumie o czym piszę. A to,że dzieci nie zawsze słuchają co do nich sie mówi to my sami już najlepiej wiemy bo tez kidys byliśmy dziećmi. Myle się/ A może tu same ideały chodzą..hmm...Łatwo jest krytykować innych nie widząc swoich wad.
Nie zgodzę się z tą wypowiedzią. Wychowanie bez przemocy jest jak najbardziej potrzebne i skuteczne. Problem polega na tym, że w tej chwili dzieci w ogóle nie są wychowywane. Rodzice biorący udział w wyścigu szczurów, pracujący od świtu do nocy, by spłacić kredyt zaciągnięty na kupno "apartamentu" nie mają czasu na rozmowy, naukę dobrego wychowania czy przekazywanie wartości takich jak tolerancja, dobro, bezinteresowna pomoc innym. Moi sąsiedzi są zdziwieni, że mój 17letni syn mówi im dzień dobry. Twierdzą, że to już tak mało spotykane. A gdy syn sąsiadce pomoże nieść siatkę z zakupami jest podnoszony do rangi młodego boga. Dziś dzieciaki sa wychowywane przez Cartoon Network i Facebook.
Tu nie leży wina po stronie tzw. "bezstresowego" wychowywania ale braku czasu w ogóle na wychowywanie. Wystarczy popytać rodziców ile dziennie poświęcają czasu dla swoich dzieci. Oczywiście odpowiadają, że dużo, bo przecież posprzątali za nich ich pokój, pomogli w lekcjach, zrobili jeść, a nawet swoim nowym autem podwieźli pod samą szkołę. Ale kiedy ich się pyta ile czasu poświęcili na rozmowę o tym co słychać, co siedzi w głowie i sercu dziecka, jak minął dzień, co jest dla tego dziecka ważne w życiu, na spacer do parku lub lasu a nie do hipermarketu? Kiedy ostatni raz opowiadali o tradycjach wyniesionych ze swojego domu, jaka potrawę babcia super gotowała, jakimi opowieściami raczył przy kolacji dziadek to robią wielkie oczy. Dzieciaki w dzisiejszych czasach mają "wszystko": komputery, komórki, modne ciuchy, miliony dodatkowych zajęć, na które w cale nie chcą chodzić, ale nie maja rodziców. Dom stał się hotelem, każdy jada o innych porach, w niedziele na spacer jedzie się do Ikei. Trudne czasy dla dzieci :(
Tu nie leży wina po stronie tzw. "bezstresowego" wychowywania ale braku czasu w ogóle na wychowywanie. Wystarczy popytać rodziców ile dziennie poświęcają czasu dla swoich dzieci. Oczywiście odpowiadają, że dużo, bo przecież posprzątali za nich ich pokój, pomogli w lekcjach, zrobili jeść, a nawet swoim nowym autem podwieźli pod samą szkołę. Ale kiedy ich się pyta ile czasu poświęcili na rozmowę o tym co słychać, co siedzi w głowie i sercu dziecka, jak minął dzień, co jest dla tego dziecka ważne w życiu, na spacer do parku lub lasu a nie do hipermarketu? Kiedy ostatni raz opowiadali o tradycjach wyniesionych ze swojego domu, jaka potrawę babcia super gotowała, jakimi opowieściami raczył przy kolacji dziadek to robią wielkie oczy. Dzieciaki w dzisiejszych czasach mają "wszystko": komputery, komórki, modne ciuchy, miliony dodatkowych zajęć, na które w cale nie chcą chodzić, ale nie maja rodziców. Dom stał się hotelem, każdy jada o innych porach, w niedziele na spacer jedzie się do Ikei. Trudne czasy dla dzieci :(
gorzej gdy sąsiadka nie parcuje i ma czas na wszyskie ww rozmowy i pytania, amimo to dzieci są wyhodowane , rozwydrozne bez wrażliwości na innych; piątek wieczór to isnta oria- skakanie,tupanie,gonitwy, hałasy;może rodzice tez się odstresowują- z winkiem, a dzieci hałasują i nie daja godziwego odpoczunku sąsiadom? w Szwecji takim rodzicom dzici się odbiera, u nas nic się nie da zrobićl; słysżę - trzeba się przyzwyczaić? tak? we własnym mieszkaniu nie mam prawa na odpoczynek?
No i co mają niby policjanci zrobić z płaczącym dzieckiem ? Uspokoić ? Hah na prawdę śmieszne te komentarze.. Jeśli płacze to i policja nie uspokoi jeśli jest ono chore bodajże ... Albo coś mu dokucza ,powodem może być też to że nie rozumie sporo rzeczy na tym świecie tak jak inni ludzie nierozumiejący placzącego,bezradnego dziecka.
A propozycje kagańca proszę na sobie zastosować zoofilko dziecko to nie zwierzę !
A propozycje kagańca proszę na sobie zastosować zoofilko dziecko to nie zwierzę !
Dziecko to nie mebel, które postwisz w koncie i powiesz stój i cisza. Tak małe dziecko nie zawsze zrozumie jak sie mu powie, cichutko bo sąsiedzi juz ąpią..musisz chodzić na paluszkach. Teraz w aptece sa dostepne stopery, kosztują groszę..Ty pospisz, sąsiadka bedzie zadowolona i wasze relacje sie poprawią. Daj zyc obito
A jak babka chce pooglądać tv czy poczytać tez ma stopery zakładać. Nalym dzieckiem 2,5 lat nim można się zająć żeby nie biegali po 22-ej. Mam 7-m io letnie dziecko i uczę ja szacunku dla innych. Po oierwsze dziecko o tej porze powinno spać, jeśli nie śpi - rodzice powinni się nim zająć, żeby nie przeszkadzało innym.
Popieram Twoją odpowiedź. Zawsze zastanawiałam się czym ludzie kierują się wybierając mieszkanie w bloku. Mieszkając w takim skupisku mieszkań i ich mieszkańców przy sposobie budowania blokowisk trzeba liczyć się z tym, że będzie głośno, że dzieci mają swoje prawa, że pies będzie szczekać. Sama mam hałaśliwe dziecko- ma autyzm i z tego powodu zamieszkałam w domu. I nie dlatego, żeby nie przeszkadzać innym, ale by samej mieć spokój. Trudno wytatuować dziecku na czole "mam autyzm i czasem jestem hałaśliwy". Zbyt dużo się nasłuchałam podczas ataków furii mojego dziecka na ulicy jaki to źle wychowany dzieciak. Przecież autyzm to nie zespół downa- nie widać po twarzy, że mam niepełnosprawne bardzo chore dziecko i jego zachowanie nie zależy od niego samego.
Skąd wiadomo, że to dziecko nie jest chore, nie ma zaburzeń i jego zachowanie nie jest wynikiem złego wychowania, zaniedbania czy olewki rodziców? W takim przypadku żadne rozmowy nic nie dadzą, bo co mają zmienić? Dziecko nagle cudownie wyzdrowieje?
Nie lubię hałasu, wystarczy mi hałas własnego dziecka dlatego mieszkam w domu. A ceny domów są identyczne co w blokowiskach zwanych w dzisiejszych czasach apartamentowcami :)
Skąd wiadomo, że to dziecko nie jest chore, nie ma zaburzeń i jego zachowanie nie jest wynikiem złego wychowania, zaniedbania czy olewki rodziców? W takim przypadku żadne rozmowy nic nie dadzą, bo co mają zmienić? Dziecko nagle cudownie wyzdrowieje?
Nie lubię hałasu, wystarczy mi hałas własnego dziecka dlatego mieszkam w domu. A ceny domów są identyczne co w blokowiskach zwanych w dzisiejszych czasach apartamentowcami :)
"kup sobie dom" - co za wspaniała rada! Już kupiłam. I ? Sąsiad za płotem potrafi być jeszcze gorszy od sąsiada za ścianą. Znam takich, którzy dom kupili tylko po to żeby, cytuję: "mieć spokój w domu, a oni niech się w ogrodzie drą do woli, wybiegają do upadłego i wyszaleją" Pan, który to mówił miał czwórkę dzieci wychowywanych bezstresowo i duże mniemanie o swojej kulturze. Ja również kupiłam dom, w cichej, zielonej okolicy. A potem pozmieniali się właściciele działek wprowadzili się młodzi ludzie, z pieniędzmi, ale bez manier i nagle mieszkam otoczona siódemką dzieci, którym wszystko wolno. Szczególnie w ogrodzie. Rodzice są zamożni, pobudowali przydomowe place zabaw ze wszystkimi możliwymi gadżetami, zapraszają dzieci z rodziny albo z przedszkola, żeby ich pociechy rozrywały się jeszcze bardziej. Place zabaw dzieci nie kręcą. Główna rozrywka to "kto głośniej" Dzieci są rozwydrzone więc przeważnie wszystko kończy się kłótnią i rykiem. Do tego u jednej z rodzin piesek wielkości cielak, szczekający basem i zostawiający "prezenty" na trawniku przed moim domem. A my możemy zapomnieć o lekturze w ogrodzie, popołudniowej drzemce, czy pracy przy otwartych oknach. Po grzecznej probie zwrócenia uwagi, że w okolicy jest boisko, super plac zabaw dla dzieci, ścieżki rowerowe, klub plastyczny dla maluchów itd sąsiedzi natychmiast wywali nas ze znajomych na Facebooku, przyjazne "cześć" zmieniło się w oschłe "dzień dobry", poziom hałasu przekracza normę przez 10 godzin dziennie. A my modlimy się o brzydką pogodę - wtedy można pootwierać okna, poczytać, a nie słuchać audiobooka (choć raz dzieci "przebiły" mi się przez słuchawki), normalnie działać. Teraz pewnie doradzi mi Pani wyprowadzkę do lasu?
taaaa, w moim bloku mieszkają z reguły ludzie zamożni, bardzo dobrze poukładani zawodowo: kierownicy, dyrektorzy, dziennikarze, lekarze prawie wszyscy mają dzieci, które o dziwo nie biegają po nocach. Czasem wyjdą na dwór trochę się pobawią, ale nie są uciążliwe. Za płotem mają las, za blokiem na ogrodzonym terenie plac zabaw, często wychodzą z rodzicami się pobawić, ale nie słychać, żeby darły się w niebogłosy Ostatnio jednak wprowadziła się jedna rodzina, która w ogóle nie pasuje, ani do tego osiedla, ani do bloku. Ona nie pracuje, on jest jakimś robotnikiem (niestety to mieszkanie jako jedyne nie jest własnościowe, a wynajmowane, pewnie dlatego wprowadzili się tam Ci ludzie). Są głośni, chałaśliwi, prostaccy, a ich dzieciak non stop od godz. 6.00 - 7.00 rano do 22.00 - 23.00 non stop, albo czymś rzuca, albo biega, ale tak jakby po prosu przez pokój przebiegało stado słoni. Rozmowy z tym elementem niestety nie pomogły, obiecują, że będzie spokój, a za chwilę znowu to samo. Nawet sąsiedzi mieszkający na ostatniej kondygnacji nie mogą z nimi wytrzymać. Chcemy ich usunąć z bloku i rozpoczęliśmy już pewne kroki prawne w tym kierunku, ponieważ zwyczajnie ich w tym jak dotąd spokojnym miejscu nie chcemy. Zastanawia mnie ich logika, a raczej jej brak, skoro dzieciak lata cały dzień po mieszkaniu, a jego bezrobotna mamusia nie wychodzi z nim na dwór, to chyba coś tutaj nie gra. Chociaż właściwie jak popatrzę na te twarze nie skalane myślą to w zasadzie przestaje mnie to dziwić.
niestety ale tak to wygląda
jak ma się nadwrażliwych sąsiadów z dzieckim pod sobą, trzeba chodzic na paluszkach, jak sie ma natomiast wyluzowanych sąsiadów z dzieckiem nad sobą, trzeba siedzieć w stoperach.
Nie ma dialogu i empatii w społeczeństwie, zwłaszcza jak w rodzinie są dzieci. Dzieciom wolno dziś wszystko. Uchyla się im nieba, poucza panie w p-lu żeby nie były zbyt niemiłe, puszcza się dzieciaka do przedszk. w pampersie bo samemu się nie ma czasu uczyć, niech panie uczą... (byłam świadkiem), panie nauczą w tydzień a po weekendzie dziecko znów przychodzi w pampersie bo rodzice nie mieli czasu. Normalka. Panie mają czas mając 25 dzieci, rodzice nie mają dla jednego. Normalka.
Potem te same dzieci w domu bez konstruktywnego zajęcia robią rumor jak w fabryce, bo rodzicom nie chce się ruszyć tyłk ai wyprowadzić dziecko na długi spacer, ulepić bałwana. Po co, jak w domu ciepło i jest telewizor, wygodne to i przyjemne. Sąsiadowi przeszkadza? Jakiś debil po prostu, jak będzie miał swoje to zobaczy. Jak ma problem to niech spada na wieś, albo siedzi w słuchawkach.
Dziecka nie można ograniczać, dziecko musi być przebojowe, musi sie uczyć "rozpychać łokciami" od małego, żeby sobie poradziło w życiu. Niech zaczyna od domu, niech sobie używa i przewraca krzesła albo z nich skacze, jest przecież takie żywe, przecież TO DZIECKO.
Przypomnijmy sobie, jak było w domu. Biegało sie na podwórku, skakało tam. W domu była dyscyplina, bo sąsiad z dołu chciał odpocząć. Było się uczonym do życia w społeczeństwie, bo tym sie różni człowiek od zwierząt, że żyje w kulturze i społeczeństwie, stosuje się do zasad i uczony jest tego samego od małego.
Dziś mały człowiek nie jest uczony życia w społeczności, jest chowany tak jak chowa się trzodę chlewną: karmienie, mycie, pojenie, reszta jest nieistotna. Zrobiliśmy se dziecko ale jesteśmy zbyt zmęczeni żeby je kształtować, niech tym zajmie się szkoła. Nie róznimy się zatem niczym od zwierząt, bo dbamy tylko o fizjologię. Porodziliśmy, karmimy i poimy - trzoda. Potem jestesmy zdziwieni jak nam daje po mordzie w wieku 16u lat.
Nie ma dialogu i empatii w społeczeństwie, zwłaszcza jak w rodzinie są dzieci. Dzieciom wolno dziś wszystko. Uchyla się im nieba, poucza panie w p-lu żeby nie były zbyt niemiłe, puszcza się dzieciaka do przedszk. w pampersie bo samemu się nie ma czasu uczyć, niech panie uczą... (byłam świadkiem), panie nauczą w tydzień a po weekendzie dziecko znów przychodzi w pampersie bo rodzice nie mieli czasu. Normalka. Panie mają czas mając 25 dzieci, rodzice nie mają dla jednego. Normalka.
Potem te same dzieci w domu bez konstruktywnego zajęcia robią rumor jak w fabryce, bo rodzicom nie chce się ruszyć tyłk ai wyprowadzić dziecko na długi spacer, ulepić bałwana. Po co, jak w domu ciepło i jest telewizor, wygodne to i przyjemne. Sąsiadowi przeszkadza? Jakiś debil po prostu, jak będzie miał swoje to zobaczy. Jak ma problem to niech spada na wieś, albo siedzi w słuchawkach.
Dziecka nie można ograniczać, dziecko musi być przebojowe, musi sie uczyć "rozpychać łokciami" od małego, żeby sobie poradziło w życiu. Niech zaczyna od domu, niech sobie używa i przewraca krzesła albo z nich skacze, jest przecież takie żywe, przecież TO DZIECKO.
Przypomnijmy sobie, jak było w domu. Biegało sie na podwórku, skakało tam. W domu była dyscyplina, bo sąsiad z dołu chciał odpocząć. Było się uczonym do życia w społeczeństwie, bo tym sie różni człowiek od zwierząt, że żyje w kulturze i społeczeństwie, stosuje się do zasad i uczony jest tego samego od małego.
Dziś mały człowiek nie jest uczony życia w społeczności, jest chowany tak jak chowa się trzodę chlewną: karmienie, mycie, pojenie, reszta jest nieistotna. Zrobiliśmy se dziecko ale jesteśmy zbyt zmęczeni żeby je kształtować, niech tym zajmie się szkoła. Nie róznimy się zatem niczym od zwierząt, bo dbamy tylko o fizjologię. Porodziliśmy, karmimy i poimy - trzoda. Potem jestesmy zdziwieni jak nam daje po mordzie w wieku 16u lat.
a prawda jest taka,,, mało kto wie..
"Cisza nocna w ogóle nie obowiązuje w tym znaczeniu, że nie ma żadnego przepisu prawa, który generalnie zakazywałby głośnego zachowania w określonych godzinach, np. w godz. 22 6. Nie oznacza to jednak, że zakazu takiego w konkretnych okolicznościach nie da się wywieść z obowiązujących przepisów.
Kwestię hałasowania w nocy reguluje art. 51 kodeksu wykroczeń. Stanowi on, że karze podlega osoba, która krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym. Kluczowe dla wykładni tego przepisu jest pojęcie wybryku, które interpretuje się jako zachowanie przekraczające powszechnie akceptowane normy zachowania w danym miejscu i czasie. Jeżeli zatem w danym miejscu czy jest to budynek mieszkalny, czy osiedle domków, nie ma to znaczenia i w danym czasie (pora nocna) istnieje społecznie akceptowana norma zakazująca hałasowania, to jej naruszanie jest zachowaniem bezprawnym.
Podobnie reguluje przedmiotową kwestię kodeks cywilny, który (w art. 144) zabrania korzystania z nieruchomości w sposób, który by zakłócał korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę. Również i powyższy przepis nie zakazuje naruszania ściśle określonej ciszy nocnej (czy innych skonkretyzowanych zachowań), lecz odwołuje się do ocen społecznych, poprzez sformułowanie: ponad przeciętną miarę
"Cisza nocna w ogóle nie obowiązuje w tym znaczeniu, że nie ma żadnego przepisu prawa, który generalnie zakazywałby głośnego zachowania w określonych godzinach, np. w godz. 22 6. Nie oznacza to jednak, że zakazu takiego w konkretnych okolicznościach nie da się wywieść z obowiązujących przepisów.
Kwestię hałasowania w nocy reguluje art. 51 kodeksu wykroczeń. Stanowi on, że karze podlega osoba, która krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym. Kluczowe dla wykładni tego przepisu jest pojęcie wybryku, które interpretuje się jako zachowanie przekraczające powszechnie akceptowane normy zachowania w danym miejscu i czasie. Jeżeli zatem w danym miejscu czy jest to budynek mieszkalny, czy osiedle domków, nie ma to znaczenia i w danym czasie (pora nocna) istnieje społecznie akceptowana norma zakazująca hałasowania, to jej naruszanie jest zachowaniem bezprawnym.
Podobnie reguluje przedmiotową kwestię kodeks cywilny, który (w art. 144) zabrania korzystania z nieruchomości w sposób, który by zakłócał korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę. Również i powyższy przepis nie zakazuje naruszania ściśle określonej ciszy nocnej (czy innych skonkretyzowanych zachowań), lecz odwołuje się do ocen społecznych, poprzez sformułowanie: ponad przeciętną miarę
Madness is the gift, that has been given to me!!
I za tą interwencję powinna zapłacić sama zainteresowana, jakby nie było innych problemów tylko hałas dziecka, a gdzieś kogoś będą mordować to nie będzie policji. Kobieto jakbyś była bardzo zmęczona to byś padła jak kafka i zasneła i nic ci by nie przeszkadzało. Dwu letnie dziecko które hałasuje, a co przesuwa meble, rzuca kanapami nie przesadzaj. Ciekawy jestem ile Ty masz lat albo jesteś stara , albo młoda dewotka której wszystko przeszkadza. Współczuje lokatorom , którzy mieszkają koło Ciebie, chyba że są tacy jak Ty to współczuje tej mamnie
. Poczytaj sobie książki o dzieciach to będziesz wiedziała , że dzieci są różne jedne jak w zegarku robią wszystko, a drugie choćby nie spały cały dzień to i tak zasną dużo później tak jak dorośli. A pro po i nie wieże w to że w dzień w dzień np. dziecko biega np. 1. w nocy .
Kup sobie stopery tak jak ktoś wcześniej pisał.
Pozdrawiam mamę.
. Poczytaj sobie książki o dzieciach to będziesz wiedziała , że dzieci są różne jedne jak w zegarku robią wszystko, a drugie choćby nie spały cały dzień to i tak zasną dużo później tak jak dorośli. A pro po i nie wieże w to że w dzień w dzień np. dziecko biega np. 1. w nocy .
Kup sobie stopery tak jak ktoś wcześniej pisał.
Pozdrawiam mamę.
Wiktorze, zanim coś napiszesz na forum, kup sobie słownik ortograficzny, ponieważ swoją znajomością tej dziedziny wywołujesz pogardliwy uśmiech na twarzach ludzi czytającego tego posta.
Nie będę przytaczać przykładów, żeby ciebie jeszcze bardziej nie deptać.
To, czy dziecko potrafi się odpowiednio zachować, jest kwestią dobrego wychowania, a nie cech osobowości. Człowieka po urodzeniu można porównać do białej karty, którą z początku zapisują rodzice, dalsi krewni potem rówieśnicy. Zatem żeby rozwiązać ten problem w kategoriach długoterminowych, owa matka dziecka, musiałaby zmienić jego hodowanie na wychowywanie. Telefon na policję albo skarga do administratora budynku jest tylko rozwiązaniem doraźnym.
Do rodziców, którzy pozwalają dzieciom na wszystko, nie oburzajcie się, tak, prawda boli, ale weźcie się do pracy, gdyż któregoś dnia padniecie ofiarą agresji młodego człowieka, który był ofiarą bezstresowego wychowania.
P.S. Mam 8-letniego syna, który ma prawa ale i OBOWIĄZKI.
Nie będę przytaczać przykładów, żeby ciebie jeszcze bardziej nie deptać.
To, czy dziecko potrafi się odpowiednio zachować, jest kwestią dobrego wychowania, a nie cech osobowości. Człowieka po urodzeniu można porównać do białej karty, którą z początku zapisują rodzice, dalsi krewni potem rówieśnicy. Zatem żeby rozwiązać ten problem w kategoriach długoterminowych, owa matka dziecka, musiałaby zmienić jego hodowanie na wychowywanie. Telefon na policję albo skarga do administratora budynku jest tylko rozwiązaniem doraźnym.
Do rodziców, którzy pozwalają dzieciom na wszystko, nie oburzajcie się, tak, prawda boli, ale weźcie się do pracy, gdyż któregoś dnia padniecie ofiarą agresji młodego człowieka, który był ofiarą bezstresowego wychowania.
P.S. Mam 8-letniego syna, który ma prawa ale i OBOWIĄZKI.
Toś się wykazała znajomością psychologii...
Zachowanie nie jest kwestia charakteru, tylko wychowania... Boki zrywać. Moja 75-letnia teściowa z wyższym wykształceniem, z tzw elit intelektualnych byłaby wg. Twojej teorii chowana wśród patologii,a tak nie było. Ona z natury jest irytująco głośna, chaotyczna i hałaśliwa. Taki jest i mój syn, po mężu. Taka jest też dorosła sąsiadka z dołu, której przeszkadza tupanie mojego dziecka, a która sama biega po domu jak słoń w składzie porcelany, gra na pianinie po północy, sprasza hołotę po 22 i rycza za śmiechu jak krowy na rykowisku. Ot, taka historia.
Zachowanie nie jest kwestia charakteru, tylko wychowania... Boki zrywać. Moja 75-letnia teściowa z wyższym wykształceniem, z tzw elit intelektualnych byłaby wg. Twojej teorii chowana wśród patologii,a tak nie było. Ona z natury jest irytująco głośna, chaotyczna i hałaśliwa. Taki jest i mój syn, po mężu. Taka jest też dorosła sąsiadka z dołu, której przeszkadza tupanie mojego dziecka, a która sama biega po domu jak słoń w składzie porcelany, gra na pianinie po północy, sprasza hołotę po 22 i rycza za śmiechu jak krowy na rykowisku. Ot, taka historia.
To nie wina dziecka tylko chorych rodziców. Prawdopodobnie próby wdrażania wychowania bezstresowego. Może też występować brak związku emocjonalnego rodzic - dziecko. Może rodzice nie lubą swojej pociechy i nie chcą poświęcać dla niej swojego cennego czasu ponieważ wolą spędzać go w jakiś inny sposób.
Dobry sąsiad to skarb. Natomiast jeżeli hołduje on zasadzie "wolnoć Tomku w swoim domku" należy potraktować go tak samo. Na przykład nagrać odgłosy pielęgnacji trawnika kosiarką spalinową. Przed opuszczeniem domu należy uruchomić nagranie (musi być ono odtwarzane odpowiednio głośno i w pętli). Odgłosy kosiarki od 5:30 do 17:00 dadzą do myślenia sąsiadom.
Dobry sąsiad to skarb. Natomiast jeżeli hołduje on zasadzie "wolnoć Tomku w swoim domku" należy potraktować go tak samo. Na przykład nagrać odgłosy pielęgnacji trawnika kosiarką spalinową. Przed opuszczeniem domu należy uruchomić nagranie (musi być ono odtwarzane odpowiednio głośno i w pętli). Odgłosy kosiarki od 5:30 do 17:00 dadzą do myślenia sąsiadom.
U mnie w bloku jest 16 mieszkań i wszyscy mamy dzieci, wiec jesteśmy wyrozumiali, dzieci to dzieci chociaż muszę powiedzieć ze jest w miarę spokojnie, wiem ze jak by u nas mieszkało jedno małżeństwo emerytów to napewno byłaby wojna
Z drugiej strony kiedyś i ja będę emerytem a ktoś bedzie miał dzieci, dlatego buduje dom aby za jakiś czas z uśmiechem poczytać jakie to ludzie maja problemy ;-)
Z drugiej strony kiedyś i ja będę emerytem a ktoś bedzie miał dzieci, dlatego buduje dom aby za jakiś czas z uśmiechem poczytać jakie to ludzie maja problemy ;-)
Mama dziecko, nade mną sąsiedzi mają dzieci, pode mną też. Na dole płaczące - rozumiem, płacze kolki itp trudno ale u góry 3 biega tupie....gdybym nie miała dziecka pomyślałabym, że jestem przewrażliwiona ale mam, i staramy się zachowywać tak aby innym nie przeszkadzać. W ciągu dnia niech biegają ale w nocy jest pora spania dzieci - odpoczynku dorosłuch.
ja rozumiem Dagmarę mam dwójkę małych dzieci teraz w zimie nie mają za bardzo gdzie sie wybiegać i w domu czasami wariują ale o 19 dobranocka i do łózka nie ma biegania wrzasków do 22-23 wstają koło 7 jeżeli młodszy obudzi się o 6 to oglądamy w łóżku książeczki bo tak od razu byłyby klocki porozrzucane jeżdżenie na jeździku itp... .w sumie sąsiadom z dołu współczuję bo dzieci nie mają a Pan pracuje na nocki wiec w dzięn odsypia ale w dzień to a juz nic nie poradzę na moją hordę
a pomysł z pójsciem po sól nagraniem ujadającego psa albo wyjącego hehe dobre i wychodząc do pracy zawsze dzwonić domofonem ;p
a pomysł z pójsciem po sól nagraniem ujadającego psa albo wyjącego hehe dobre i wychodząc do pracy zawsze dzwonić domofonem ;p
Tak poczytałem te komentarze i mi wszystko opadło. Szczęka, ręce i majtki wraz ze skarpetkami.
Dziecko szaleje? Wieczorem, a ja chce spać..... To najlepiej zakuć, chłopaków z AT nasłać, albo samemu podłożyć małą bombkę.
Albo co tam, jedziemy po bandzie. Mamie Madzi się długo udawało, to może gdzie dorwiemy tego bachora w ciemnym kącie!!!
A kupić stopery do uszu już się nie da ???????
Dziecko ma dużo energii, więc musi się wyszaleć!!!!! Sam to staram się cierpliwie znosić u moich pociech, sam się przyłączam i wiem, że dzieciaki są szczęśliwe po wieczornych szaleństwach z tatą.
Fakt, raczej o 22 to już chrapią aż miło. Ale oboje z żoną pracujemy na podatki dla Rostowskiego, więc nie mamy innej opcji.
Co do bezstresowego wychowania - to też prawda - dziecko bez granic to potencjalny wychowanek wszelkiego rodzaju Domów Poprawczych itp.
Ale nasz Rząd jak zwykle cichaczem przegłosował coś, z czym teraz się borykamy. Przykładów idiotyzmu tych decyzji jest pełno - głównie na stronach kryminalnych :-/
Dziecko szaleje? Wieczorem, a ja chce spać..... To najlepiej zakuć, chłopaków z AT nasłać, albo samemu podłożyć małą bombkę.
Albo co tam, jedziemy po bandzie. Mamie Madzi się długo udawało, to może gdzie dorwiemy tego bachora w ciemnym kącie!!!
A kupić stopery do uszu już się nie da ???????
Dziecko ma dużo energii, więc musi się wyszaleć!!!!! Sam to staram się cierpliwie znosić u moich pociech, sam się przyłączam i wiem, że dzieciaki są szczęśliwe po wieczornych szaleństwach z tatą.
Fakt, raczej o 22 to już chrapią aż miło. Ale oboje z żoną pracujemy na podatki dla Rostowskiego, więc nie mamy innej opcji.
Co do bezstresowego wychowania - to też prawda - dziecko bez granic to potencjalny wychowanek wszelkiego rodzaju Domów Poprawczych itp.
Ale nasz Rząd jak zwykle cichaczem przegłosował coś, z czym teraz się borykamy. Przykładów idiotyzmu tych decyzji jest pełno - głównie na stronach kryminalnych :-/
a co robisz tera skoro udzielasz sie tak na forum ,pracujesz od 5-tej rano przeciez,gdybym miala takiego pracownika ktory przynosi problemy do roboty to bym go wywalila,a tak pozatym to jest calkiem normalne ze dziecko halasuje o tej porze,niektore dzieci spia jescze w ciagu dnia po 2godziny,i dlatego ida pozniej spac.Widac ze nie masz dzieci,ale poczekaj jak bedziesz miala to zrozumiesz,a teraz zajmij sie praca,a wieczorem troche seksu z mezusiem i pojawi sie malenstwo- i znormalniejesz.Do sadu,do opieki spol-he he he ,tragedia.
Ciszę nocną regulują przepisy wewnętrzne wspólnot/spółdzielni mieszkaniowych. Wg nich cisza nocna obowiązuje w godz. 22-6, a głośne prace 7-19. Jeśli prośby i rozmowa nie skutkują oprócz policji można udać się po pomoc do spółdzielni właśnie. Miałam podobny problem ale ze studentami którzy absolutnie nie respektowali ogólnie przyjętych norm społecznych (imprezy 6 razy w tygodniu do 5 rano, palenie na balkonie i klatce schodowej i związane z tym uciążliwości ). Po licznych interwencjach i prośbach zaczęliśmy wzywać policję. Ta niestety reagowała opieszale, po dwóch z kolei interwencjach kazali nam się dosłownie "od********ć" :-) Dlatego zdecydowaliśmy się na pismo do zarządu spółdzielni, że skoro sąsiedzi nam uprzykrzają życie obniża to nasz standard życia i w związku z tym o obniżenie czynszu. Reakcja była natychmiastowa, kontakt z właścicielem wynajmującym mieszkanie studentom i groźba kolegium. Tylko trzeba zdobyć podpis sąsiadów, min. 2 aby być bardziej wiarygodnym. Powodzenia.
coraz częstszy problem niestety
zwłaszcza w nowych, beznadziejnych blokach z papieru. Mamy podobny: dwójka malców przebywających calutki dzień w domu (ojciec chyba pracuje z domu,jak ja zresztą), są w wieku 3-4 lat i widziałam ich na dworze może dwa razy w ciągu 3 m-cy odkąd się wprowadziliśmy, tylko jak było dużo śniegu. Chłopaki nadpopudliwe biegały od godziny 7mej do 23-24, z przerwą na poobiednią drzemkę. Jakby tylko biegały to ok, ale chłopaki urządzały sobie swoiste pole bitwy: skoki w dal, gra w piłkę, skoki z kanapy, najczęściej ich aktywność szalenie wzrasta ok 16:30 jak mama wraca z pracy. Do tego brak dywanów, dzieci boso, płyta cienka więc rumor niesamowity. Przyznam że nie sądziłam, że takie problemy istnieją póki się nie przekonałam na sobie.
U nas rozmowa pomogła, ale musieliśmy ze trzy razy o 23ej pukać do nich i prosić żeby maluchy nie skakały z tapczanu o tej porze bo nie idzie spać. Generalnie nachodziliśmy ich w sumie z pięć razy, pomogło dużo, ale zawsze po jakimś czasie wraca to samo.
Czytałam duzo na forach i gro osób ma ten problem, co ciekawe kiedyś problemu nie było. niestety szanse na efekt są znikome jesli sąsiad nie chce okiełznać pociech. Do tego przeważnie jest agresja i oskarżanie o nienawiść do dzieci albo zaproszenie do wyprowadzki na pustynię. W zasadzie jedna na dziesięć matek pisze że faktycznie dzieciaki powinno się uczyć, że w domu nie ma placu zabaw ze skokami włącznie, reszta ci napisze że jesteś aspołeczna.
Ludzie piszą, żeby zgłaszać do dzielnicowego i spółdzielni, ale że rzadko pomaga. Niektórym pomogło wezwanie policji jak było po 22ej, niektórym dzielnicowy, ale większość skończyła na wyprowadzce. Sprawa w sądzie podobno jest z góry przegrana. Spróbuj rozmowy i jeszcze raz rozmowy, potem myśl dalej. Myślę że i my się wyprowadzimy jak umowa dobiegnie końca, tym razem ostatnie piętro.
Generalnie pamiętam z dzieciństwa że nad nami mieszkała piątka, my sami też piątka, a jak któroś dziecko zaczęło sobie urządzać wyścigi było mu mówione że od tego jest podwórko. Podobnie jak sąsiad zgłaszał hałas, to my stosowalismy się i uciszaliśmy a nie sąsiad. Dziś na podwórzu nie uświadczysz dziecka, wyprowadza się je tak jak te nasz z góry raz na miesiąc i po zawodach. Taka jest chyba nowa moda i nie sądzę, by miało byc lepiej.
U nas rozmowa pomogła, ale musieliśmy ze trzy razy o 23ej pukać do nich i prosić żeby maluchy nie skakały z tapczanu o tej porze bo nie idzie spać. Generalnie nachodziliśmy ich w sumie z pięć razy, pomogło dużo, ale zawsze po jakimś czasie wraca to samo.
Czytałam duzo na forach i gro osób ma ten problem, co ciekawe kiedyś problemu nie było. niestety szanse na efekt są znikome jesli sąsiad nie chce okiełznać pociech. Do tego przeważnie jest agresja i oskarżanie o nienawiść do dzieci albo zaproszenie do wyprowadzki na pustynię. W zasadzie jedna na dziesięć matek pisze że faktycznie dzieciaki powinno się uczyć, że w domu nie ma placu zabaw ze skokami włącznie, reszta ci napisze że jesteś aspołeczna.
Ludzie piszą, żeby zgłaszać do dzielnicowego i spółdzielni, ale że rzadko pomaga. Niektórym pomogło wezwanie policji jak było po 22ej, niektórym dzielnicowy, ale większość skończyła na wyprowadzce. Sprawa w sądzie podobno jest z góry przegrana. Spróbuj rozmowy i jeszcze raz rozmowy, potem myśl dalej. Myślę że i my się wyprowadzimy jak umowa dobiegnie końca, tym razem ostatnie piętro.
Generalnie pamiętam z dzieciństwa że nad nami mieszkała piątka, my sami też piątka, a jak któroś dziecko zaczęło sobie urządzać wyścigi było mu mówione że od tego jest podwórko. Podobnie jak sąsiad zgłaszał hałas, to my stosowalismy się i uciszaliśmy a nie sąsiad. Dziś na podwórzu nie uświadczysz dziecka, wyprowadza się je tak jak te nasz z góry raz na miesiąc i po zawodach. Taka jest chyba nowa moda i nie sądzę, by miało byc lepiej.
problem nie do rozwiązania. winne nie są dzieci, a rodzice, którym się NIE CHCE ich wychowywać.
moi rodzice mieszkają w bloku razem z moją babcią. trzy lata temu wprowadziło się małżeństwo z dwójką dzieci. chłopcy mieli wtedy 2 i 3 lata. od pierwszego dnia rozpoczął się koszmar, który trwa po dziś dzień.
dzieci niemal wcale nie wychodzą na dwór (bez wzgledu na pogodę) siedzą z matką lub babcią w domu. o ile jak jest babcia to da się wytrzymać to jak są z matką można oszaleć.
wrzaski, bieganie, skakanie z kanapy (podczas wizyty kuratora sądowego więc nie są to domysły), granie w piłkę itd. chłopcy wstają przed 6 rano i nikt kto mieszka w sąsiednich mieszkaniach już nie śpi, spać idą po 23 i wtedy nastaje cisza. w ciągu dnia śpią 18-20.
niestety nic się z tym nie dało zrobić. sąsiedzi (nie tylko moi rodzice), których mieszkania sąsiadują z nimi, wielokrotnie wzywali policję. pani policjatnka, która kilka razy była na interwencji powiedziała: to tylko dzieci, maja prawo biegać. sąsiedzi założyli pozew cywilny, niestety oddalony, dzieci mają prawo biegać.
matka dzieci twierdzi, że "wychowuje" je po szwedzku (cytat). ale ona ich nie wychowuje. po schodach nie schodzą, zbiegają, zeskakują z wrzaskiem.
sama mam dwójkę dzieci w wieku 3,5 i 5,5. mieszkam na 1 piętrze. nie oczekuję, że dziecko w tym wieku siądzie na tyłku i poczyta książkę, ale są pewne zasady. w domu nie ma biegania, skakania gry w piłkę itd. tlumaczę, że pod nami mieszkają ludzie z małym dzieckiem i mają prawo do spokoju. oczywiście nic się stanie jak dzieci kilka razy przebiegną czy podskoczą, ale mieszkanie to nie plac zabaw. biegają, skaczą podczas spacerów, a nie w domu.
nikt nie bierze pod uwagę tego, że dzisiejsze słodkie dzieciaczki, które latają po domu bo są tylko dziećmi z czasem dorosną i nadal będą tkwiły w poczuciu, że z nikim liczyć się nie trzeba bo są pępkami świata.
moi rodzice mieszkają w bloku razem z moją babcią. trzy lata temu wprowadziło się małżeństwo z dwójką dzieci. chłopcy mieli wtedy 2 i 3 lata. od pierwszego dnia rozpoczął się koszmar, który trwa po dziś dzień.
dzieci niemal wcale nie wychodzą na dwór (bez wzgledu na pogodę) siedzą z matką lub babcią w domu. o ile jak jest babcia to da się wytrzymać to jak są z matką można oszaleć.
wrzaski, bieganie, skakanie z kanapy (podczas wizyty kuratora sądowego więc nie są to domysły), granie w piłkę itd. chłopcy wstają przed 6 rano i nikt kto mieszka w sąsiednich mieszkaniach już nie śpi, spać idą po 23 i wtedy nastaje cisza. w ciągu dnia śpią 18-20.
niestety nic się z tym nie dało zrobić. sąsiedzi (nie tylko moi rodzice), których mieszkania sąsiadują z nimi, wielokrotnie wzywali policję. pani policjatnka, która kilka razy była na interwencji powiedziała: to tylko dzieci, maja prawo biegać. sąsiedzi założyli pozew cywilny, niestety oddalony, dzieci mają prawo biegać.
matka dzieci twierdzi, że "wychowuje" je po szwedzku (cytat). ale ona ich nie wychowuje. po schodach nie schodzą, zbiegają, zeskakują z wrzaskiem.
sama mam dwójkę dzieci w wieku 3,5 i 5,5. mieszkam na 1 piętrze. nie oczekuję, że dziecko w tym wieku siądzie na tyłku i poczyta książkę, ale są pewne zasady. w domu nie ma biegania, skakania gry w piłkę itd. tlumaczę, że pod nami mieszkają ludzie z małym dzieckiem i mają prawo do spokoju. oczywiście nic się stanie jak dzieci kilka razy przebiegną czy podskoczą, ale mieszkanie to nie plac zabaw. biegają, skaczą podczas spacerów, a nie w domu.
nikt nie bierze pod uwagę tego, że dzisiejsze słodkie dzieciaczki, które latają po domu bo są tylko dziećmi z czasem dorosną i nadal będą tkwiły w poczuciu, że z nikim liczyć się nie trzeba bo są pępkami świata.
najgorsza dla mnie jest agresja
dzisiejszych rodziców, a przynajmniej większości. Mówię o tych wyluzowanych. Nie ma z nimi dyskusji, nie ma dialogu, jest tylko hasło "to jest dziecko" i traktowanie człowieka jak psychicznie chorego. Ja naprawdę zaczynam wierzyć, że rozpasanie dziecka to jest norma i tylko moja chora psychika twierdzi inaczej. nie ma tutaj argumentów jest tylko "zobaczymy jak będziesz mieć swoje". Tylko że są ludzie jak ty, którzy mają dzieci i wychowuja je inaczej i dla nich tez jest to nienormalne. Tacy ludzie przywracaja mi wiarę w przyszłość tego społeczeństwa. Niestety jak napisałam wyżej, jestes może jedna na dziesięć.
Ostatnie piętro to nie wyjście z sytuacji..- niestety... Ja mam problem podobny do Dagmary, mieszkam na samej gorze, po skosie od głośnych sąsiadów, którzy mieszkają poniżej i słyszymy ich razem z 4 innymi domami... Wcześniej inni sasiedzi prosili sie nawzajem zeby było ciszej, myśląc ze to u nas/ kogos innego.:( tak się niesie.... Hodowlane dzieci slychac nawet jesli sie jest na gorze...
Ja mieszkam w wieżowcu na Przymorzu i mam podobną sytuację. Nade mną mieszkała kiedyś moja koleżanka ale z rodzicami się przeprowadziła i gdzieś od 1,5 roku mamy nowych sąsiadów. Nie mówię że ja jestem jakaś inna bo wiadomo jestem młoda lubię imprezy i głośną muzykę, nie jestem też aniołkiem ale bez przesady, jak cisza nocna to cisza nocna. Jak słucham muzyki trochę głośno to mama zwraca mi uwagę że obok są małe dzieci i żebym po 19 nie włączała jej albo jak muszę to ciszej lub na słuchawkach bo dzieci wstają rano do szkoły i na pewno o 19/20 już śpią. Ja się dostosowuje do tego bo mnie tak wychowano. Tak samo moja przyjaciółka jak w bloku robiła urodziny to 22:20 jak któryś z gości zbyt głośno się zachowywał to go ochrzaniała z góry do dołu i była cisza. Ale ja nie o tym. Więc na górze mamy nowych sąsiadów też mają małe dziecko- synka. Na początku może nie w godzinach "ciszy nocnej" ale w dzień, sąsiad urządził sobie chyba tak jakiś warsztat, przez 3 miesiące- oczywiście nie codziennie przez średnio- 2-3 h dziennie było słychać walenie młotkiem, wiertarkę, i inne tego typu sprzęty. Mój tata się nieźle wkurzał tym faktem bo nawet TV nie dało się oglądać ani nic. Potem to się skończyło, ale wtedy ich dziecko zaczęło wariować- dokładnie po 23 a nawet 24 było słychać wrzaski, płacz, śmiechy, jakieś bieganie i to dość głośno. Kilka razy nawet się zdarzyło że chciałam iść spać ( rano wstaję do pracy lub na uczelnię) a tam leciała głośna muzyka i to tak że słyszałam jak oni śpiewali i całe piosenki, spać się nie dało, to trwało może do 1 w nocy. Tak się dzieje niestety często jak się mieszka w bloku/wieżowcu, obok też wprowadził się do kawalerki jakiś chłopak który co jakiś czas urządza głośne imprezy, nieraz też o 24 można usłyszeć wyzywanie się sąsiadów na klatce, a na klatce wiadomo wszystko słychać...
co wam powiem to wam powiem,ja ma blizniaczki 3-letnie obecnie chore maz wyjechal nie mam babci ani dziadkow do tego musze jeszcze wychodzic z psem,wiec pakuje caly mandzur rano ,w poludnie,i wieczor,sa marudne bo goraczka i boli gardlo,a wy piszecie zeby dzzieci siedzialy cicho,to sa tylko dzieci i maja prawo troche poszalec czy poplakac,gorzej zachowuja sie dorosli a dieciom czasami ciezko cos wytlumaczyc:)
widzę że tutaj problem ze zrozumieniem ma gro rodziców. Tu nie chodzi o popłakiwania czy tupania przebiegającego dziecka, tutaj chodzi o często KILKUGODZINNY ŁOMOT. Po dwóch trzech godzinach takiej kotłowaniny podczas której głowa pęka a zagłuszanie muzyką czy słuchawki nie pomagają człowiek naprawdę jest wykończony. To nie jest kwestia piętnastominutowej bieganiny, to często CAŁE DNIE podczas których zostawione samopas dzieci urządzają z mieszkania podwórko. Tak trudno o empatię wśród współczesnych rodziców? Skoro jej nie macie to czego uczycie swoje dzieci? A wiem, uczycie jak robić kupę do nocnika. Nie ma co, rośnie nam nowe lepsze pokolenie. Ależ się mamusie zdziwią, oj zdziwią się.
Na podwórku też nie powinny zachowywać się jak im się podoba. Ja właśnie mieszkam w domku i jestem otoczona taką rozwydrzoną bandą. Wrzaski, wycia, ryki przez cały boży dzień zmuszające nas do siedzenia przy zamkniętych oknach. I te trampoliny odsuwane jak najdalej od swoich tarasów, prosto pod sąsiada płot. A co tam, niech on znosi to darcie jap. Do tego napier... w piłkę na 80m ogródku. Uważam, że ich rodzice to zwykła niecywilizowana hołota, bez krzty wychowania. Taka prawda. To oni nie potrafią zwrócić uwagi swoim dzieciom, że tak się nie zachowuje normalny człowiek z odrobiną kultury.
Mieszkam w domku, na osiedlu, ktore bylo ciche i spokojne, sam mam maly lasek przy posesji. Do czasu, kiedy dzieci z okolicznych domów odkryly ten lasek i zaczely do niego lazic, przewracac drzewa, ciac galezie i łamać krzewy. Zwracalem im wielokrotnie uwagę, nawet raz wyszedlem z workiem i rekawicami sprzatac smieci z tego lasku i poprosilem dzieci, żeby mi pomogly. 2 pomogla, reszta miala w d*pie i tylko za mna lazila. Wczoraj dzieciury zaczely budowac sobie baze przy mojej działce, z tym ze, one sa bardzo głośne, wulgarne (tak, 10-12 latki), przychodza popoludniami i dra jape, gdy ja chcialbym, jak wczesniej, moc usiasc na tarasie i odpoczac w ciszy, słuchając ptaszków. Co moge zrobic? Zostaje chyba tylko zniszczenie im tej bazy, ale wydaje mi sie to strasznie dziecinne.
Mam dokładnie to samo - dwie rodzinki z ogromnymi działkami, ktorzy postawili trampoliny, bramki i inne głośne zabawki na końcu swoich działek i co więcej tuż przy mom ogrodzeniu i wejściu na taras. Nie da się funkcjonować. Czeka mnie z nimi rozmowa, ale fakt jest jeden - bachory jak najdalej od swojego tarasu, niech piszczą sąsiadom, co więcej czesto okna starzy mają pozamykane a dzieci w ogródku robią co chcą.
Moja siostra mieszkała kiedyś przez kilka lat w Gdyni na Wielkim Kacku i opowiadała, że do jednej z klatek wprowadziła się rodzina z kilkorgiem dzieci. Już po kilku tygodniach wrzasków dzieci, głośnej muzyki i biesiadowania rodziny na tarasie, sąsiedzi mieli dosyć. Zaczęły się telefony na Policję, która owszem przyjeżdżała i upominała tych ludzi ale gdy odjeżdżali, piekło wracało. Skargi trafiły do zarządcy spółdzielni, który na prośbę ludzi skontaktował się z właścicielem mieszkania i końcem końców, po długich miesiącach bojów, lokatorzy z dziećmi zostali usunięci.
Reasumując: jeżeli jesteś "wychowywany" w poczuciu, że wszystko możesz, zero jakichkolwiek wartości przekażesz swoim potomkom. I nie ma znaczenia, że będą one nieśmiałe, przebojowe, nadpobudliwe itd. - winny zawsze szuka wymówek.
Reasumując: jeżeli jesteś "wychowywany" w poczuciu, że wszystko możesz, zero jakichkolwiek wartości przekażesz swoim potomkom. I nie ma znaczenia, że będą one nieśmiałe, przebojowe, nadpobudliwe itd. - winny zawsze szuka wymówek.
mieszkasz w bloku? wiec nie ma żadnej sprawy
każdy ma prawo żyć w swoim mieszkaniu
a dzieci tak mają że czasem płaczą,skaczą i robia mase hałasu
nawet w nocy
sama mam 3 dzieci,i nawet przez myśl nie przechodzi mi ze komus one przeszkadzaja
ludzi chyba juz do reszty pogięło
jak chcesz miec spokój cmentarz polecam-tam jet cisza
każdy ma prawo żyć w swoim mieszkaniu
a dzieci tak mają że czasem płaczą,skaczą i robia mase hałasu
nawet w nocy
sama mam 3 dzieci,i nawet przez myśl nie przechodzi mi ze komus one przeszkadzaja
ludzi chyba juz do reszty pogięło
jak chcesz miec spokój cmentarz polecam-tam jet cisza
wypowiedź godna idealnej mamusi na miare naszych czasów
"każdy ma prawo żyć w swoim mieszkaniu" - masz na myśli życie czy pasanie bydła, bo to dwie różne rzeczy, ale ty ich nie musisz rozróżniać
"sama mam 3 dzieci,i nawet przez myśl nie przechodzi mi ze komus one przeszkadzaja" - mogę sobie tylko wyobrazić, co przechodzą sąsiedzi z dołu. Każdej normalnej kobiecie przejdzie przez myśl, że jej dziecko może brykać zanadto,a jak jest ich trójka??
"jak chcesz miec spokój cmentarz polecam" - kwintesencja wypowiedzi luzackiej mamusi naszych czasów. Będzie taka wysyłać ludzi na cmentarz, do llasu, na wieś, a swoje zapewne BACHORY rozpasane chowa jak trzodę.
Jedna cecha wspólna rodziców którzy nimi tak naprawdę nie są: wysyłają ludzi do lasu i na każdy argument mają zdanie oznajmujące: "to jest dziecko". To chyba zwoje po porodzie się prostują co niektórym. Świat czeka zagłada.
"sama mam 3 dzieci,i nawet przez myśl nie przechodzi mi ze komus one przeszkadzaja" - mogę sobie tylko wyobrazić, co przechodzą sąsiedzi z dołu. Każdej normalnej kobiecie przejdzie przez myśl, że jej dziecko może brykać zanadto,a jak jest ich trójka??
"jak chcesz miec spokój cmentarz polecam" - kwintesencja wypowiedzi luzackiej mamusi naszych czasów. Będzie taka wysyłać ludzi na cmentarz, do llasu, na wieś, a swoje zapewne BACHORY rozpasane chowa jak trzodę.
Jedna cecha wspólna rodziców którzy nimi tak naprawdę nie są: wysyłają ludzi do lasu i na każdy argument mają zdanie oznajmujące: "to jest dziecko". To chyba zwoje po porodzie się prostują co niektórym. Świat czeka zagłada.
urodzić może każdy. wychowywać jak widać już nie.
rodzicom się po prostu nie chce. widzę co w weekend się dzieje z moimi dzieciakami. trzeba im poświęcić czas, zająć jakąś grą, zabawą, zaangażować w to co się robi bo inaczej po jakimś czasie dostają małpiego rozumu i zaczyna ich roznosić. dlatego większość dnia spędzamy poza domem, a jak są w domu to staramy się im jakoś czas zorganizować żeby jedyną zabawą nie było ganianie.
tak jak wyżej pisałam. czym innym jest przebiegniecie kilkukrotne czy kilka podskoków, a czym innym napieprzanie piłką, skakanie, bieganie i wrzeszczenie przez kilka godzin.
rozumiem, że dziecko płacze, że potrafi wykręcić aferę z niczego jak ma gorszy dzień. to jest normaln, tak jak normalny jest nocny płacz niemowlęcia, które ma kolki. nienormalny jest brak jakichkolwiek norm w domu i takie bydło później dorasta i jest jeszcze ciekawiej... skoro w domu wszystko mi było wolno to tak samo jest w przedszkolu szkole itd....
rodzicom się po prostu nie chce. widzę co w weekend się dzieje z moimi dzieciakami. trzeba im poświęcić czas, zająć jakąś grą, zabawą, zaangażować w to co się robi bo inaczej po jakimś czasie dostają małpiego rozumu i zaczyna ich roznosić. dlatego większość dnia spędzamy poza domem, a jak są w domu to staramy się im jakoś czas zorganizować żeby jedyną zabawą nie było ganianie.
tak jak wyżej pisałam. czym innym jest przebiegniecie kilkukrotne czy kilka podskoków, a czym innym napieprzanie piłką, skakanie, bieganie i wrzeszczenie przez kilka godzin.
rozumiem, że dziecko płacze, że potrafi wykręcić aferę z niczego jak ma gorszy dzień. to jest normaln, tak jak normalny jest nocny płacz niemowlęcia, które ma kolki. nienormalny jest brak jakichkolwiek norm w domu i takie bydło później dorasta i jest jeszcze ciekawiej... skoro w domu wszystko mi było wolno to tak samo jest w przedszkolu szkole itd....
Też mam dzieci wiadomo,że będą płakać itp,ale o 20ej małe dziecko powinno już być w łóżku,a nie wyciągać zabawki i bawić się na całego.P/s na cmentarzu też nie ma ciszy bo przyjdzie taki łeb nie dość ,że jego komentarze i rozmowy przez telefon wszyscy muszą słyszeć to dzieciakom pozwala biegać jak po podwórku.
Kiedyś tylko patologia tak chowała dzieciaki
że robiły co chiały i jak chciały oraz trzymały rodzinę za mordę. Teraz ze świecą szukać innego wychowania. Wniosek: rośnie nam patologiczne pokolenie chowane przez niedorozwiniętych ludzi nie mających pojęcia o wychowaniu i zwalających konsekwencje swoich czynów na sąsiadów. Za kilka lat ujrzymy ta swołocz na ulicy. Strach się bać
a ja mam sposób na swoich, polecam wszystkim zdesperowanym bezsensowną walką czy rozmowami z dzieciatymi bezmózgami, których, jak widać po niektórych wypowiedziach, coraz więcej:
Led Zeppelin kawałek "Mobby Dick" zapętlić, kolumny w stronę sufitu (ja mam małe kolumienki Bossa ale ciągną jak sie patrzy), najlepiej żeby stały na kredensie czy na półce bliżej sufitu niż ziemi, dajemy głośno i idziemy na spacer bądź pobiegać. Ostatnio moi z góry posłuchali sobie ponad 2 h i jakoś ucichło od tamtej pory. Co jakiś czas trzeba im się przypominać, bo to jak z małpami, jak nie tresujesz to sprawdzają twoją wytrzymałość i przesuwają granicę z dnia na dzień.
Czasy mamy ciężkie a swołocz się pasie bezkarnie wśród normalnych cywilizowanych ludzi, więc trzeba se radzić :)
Led Zeppelin kawałek "Mobby Dick" zapętlić, kolumny w stronę sufitu (ja mam małe kolumienki Bossa ale ciągną jak sie patrzy), najlepiej żeby stały na kredensie czy na półce bliżej sufitu niż ziemi, dajemy głośno i idziemy na spacer bądź pobiegać. Ostatnio moi z góry posłuchali sobie ponad 2 h i jakoś ucichło od tamtej pory. Co jakiś czas trzeba im się przypominać, bo to jak z małpami, jak nie tresujesz to sprawdzają twoją wytrzymałość i przesuwają granicę z dnia na dzień.
Czasy mamy ciężkie a swołocz się pasie bezkarnie wśród normalnych cywilizowanych ludzi, więc trzeba se radzić :)
Ja bym tego tka nie zostawiła, co mnie obchodzi cudze dziecko.Skoro ktos mieszka w bloku wymagana jest jakas kultura .jezeli rodzice nie potafią zaponawać nad swoim dzieciakiem to ich problem . zgłosiłabym to gdzie sie da! i nie odpusciłabym.
Nie zycze sbie zeby jakies bachory latały mi nad głową o 23 w nocy ;/
albo wstałabym o 1 w nocy i gdy dzieciaka kładą spac pusciłabym na głos muzykę. to by sie oduczyli
Nie zycze sbie zeby jakies bachory latały mi nad głową o 23 w nocy ;/
albo wstałabym o 1 w nocy i gdy dzieciaka kładą spac pusciłabym na głos muzykę. to by sie oduczyli
Ja miałam podobną sytuację z dziećmi sąsiadów - zresztą opisywałam sytuację na Rodzina i Dziecko, bo jakieś 2-3 tygodnie temu był podobny temat założony, tylko tam Matki-Polki aktywnie tłumaczyły swoją patologię tekstami "to tylko dziecko", "co ja mam je do kaloryfera przywiązać" etc.
Ale do rzeczy - nad nami mieszka małżeństwo z dwójką dzieci: 2 i 3.5 roku. Jestem raczej cierpliwą osobą, lubię dzieci, chociaż swoich jeszcze nie mam (wg mamuś z forum czyni mnie to lokatorem niższej kategorii, nie mam prawa do spokoju w swoim mieszkaniu, bo "nie wiem jak to jest z dziećmi"). Słodkie pociechy moich sąsiadów jeździły rowerkami, grały w piłkę w mieszkaniu, oczywiście mamusia nigdzie z nimi nie wychodzi, chociaż nie pracuje i cały dzień spędza z potomstwem. Wielokrotne prośby, rozmowy, sugestie o wyciszenie pomieszczeń nie przynosiły efektów (dodam, że prośby były nie tylko z naszej strony, ale również innych sąsiadów). W końcu stwierdziliśmy, że skoro nie da się z sąsiadami jak z ludźmi - porozmawiać, to trzeba zastosować inne środki. Dzieci sąsiadów między 13 a 15 mają poobiednią drzemkę. Gram trochę na gitarze elektrycznej, zawsze podłączam pod nią słuchawki, tak żeby nie było mnie słychać, ale kilka razy "zapomniałam" o takiej możliwości. Oczywiście resztę sąsiadów uprzedziłam, żeby nie mieli pretensji, ale wszyscy mnie poparli. No i zaczął się cyrk z mamuśką z góry. Oburzona przybiegła po 10 minutach, że ona ma dzieci i mam się uciszyć bo jej maluchy nie mogą spać. Odpowiadałam jej bezczelnie, że jej dzieci mi też nie dają spać, że przecież każdy jest u siebie i nie ma godzin nocnych, więc mogę zrobić co chcę. Muzykowanie powtarzałam przez tydzień, dwa razy sąsiadka nasłała na mnie policję (raz zauważyłam ich przez okno, skończyłam grać, policjanci popytali innych sąsiadów czy zakłócam ciszę - oczywiście dowiedzieli się, że nie :D, drugi raz upomnieli, żeby być trochę ciszej). Po tygodniu sąsiadka zapukała do mnie, że chce porozmawiać. Obiecała trochę popracować nad dziećmi w zamian za zaprzestanie mojego "rzępolenia". Od tego czasu minęło niecałe dwa tygodnie, rowerki chyba zostały pochowane, a ostatnio dzieciaki razem z mamuśką widziałam na placu zabaw. W razie czego wiedzą, że mam gitarę i nie zawaham się jej użyć.
To samo radzę osobom z podobnym problemem - zgadajcie się z innymi sąsiadami, pewnie im też hałaśliwi lokatorzy nie odpowiadają. Jak staniecie wszyscy jednym murem i wytoczycie "ciężkie działa" to z pewnością sytuacja się poprawi.
Ale do rzeczy - nad nami mieszka małżeństwo z dwójką dzieci: 2 i 3.5 roku. Jestem raczej cierpliwą osobą, lubię dzieci, chociaż swoich jeszcze nie mam (wg mamuś z forum czyni mnie to lokatorem niższej kategorii, nie mam prawa do spokoju w swoim mieszkaniu, bo "nie wiem jak to jest z dziećmi"). Słodkie pociechy moich sąsiadów jeździły rowerkami, grały w piłkę w mieszkaniu, oczywiście mamusia nigdzie z nimi nie wychodzi, chociaż nie pracuje i cały dzień spędza z potomstwem. Wielokrotne prośby, rozmowy, sugestie o wyciszenie pomieszczeń nie przynosiły efektów (dodam, że prośby były nie tylko z naszej strony, ale również innych sąsiadów). W końcu stwierdziliśmy, że skoro nie da się z sąsiadami jak z ludźmi - porozmawiać, to trzeba zastosować inne środki. Dzieci sąsiadów między 13 a 15 mają poobiednią drzemkę. Gram trochę na gitarze elektrycznej, zawsze podłączam pod nią słuchawki, tak żeby nie było mnie słychać, ale kilka razy "zapomniałam" o takiej możliwości. Oczywiście resztę sąsiadów uprzedziłam, żeby nie mieli pretensji, ale wszyscy mnie poparli. No i zaczął się cyrk z mamuśką z góry. Oburzona przybiegła po 10 minutach, że ona ma dzieci i mam się uciszyć bo jej maluchy nie mogą spać. Odpowiadałam jej bezczelnie, że jej dzieci mi też nie dają spać, że przecież każdy jest u siebie i nie ma godzin nocnych, więc mogę zrobić co chcę. Muzykowanie powtarzałam przez tydzień, dwa razy sąsiadka nasłała na mnie policję (raz zauważyłam ich przez okno, skończyłam grać, policjanci popytali innych sąsiadów czy zakłócam ciszę - oczywiście dowiedzieli się, że nie :D, drugi raz upomnieli, żeby być trochę ciszej). Po tygodniu sąsiadka zapukała do mnie, że chce porozmawiać. Obiecała trochę popracować nad dziećmi w zamian za zaprzestanie mojego "rzępolenia". Od tego czasu minęło niecałe dwa tygodnie, rowerki chyba zostały pochowane, a ostatnio dzieciaki razem z mamuśką widziałam na placu zabaw. W razie czego wiedzą, że mam gitarę i nie zawaham się jej użyć.
To samo radzę osobom z podobnym problemem - zgadajcie się z innymi sąsiadami, pewnie im też hałaśliwi lokatorzy nie odpowiadają. Jak staniecie wszyscy jednym murem i wytoczycie "ciężkie działa" to z pewnością sytuacja się poprawi.
widziałam ten wątek, bo sama bujałam sie po forach żądna pomocy. Egoizm i patologia dzisiejszych matek Polek mnie przeraziła. To było jak grochem o ścianę, a to że się nie ma dzieci to w ogóle klasyfikuje cię do psychiatryka i nie powinnaś się udzielać ani żądać spokoju. Ja stwierdziłam że po porodzie niestety w większości mózgach zachodzi jakaś szalona zmiana chemiczna zakrzywiająca percepcję i odtąd kupa twojego dziecka ma pachnieć cudownie dla całego otoczenia. Jego bieganina kilkugodzinna też, bo rodzice pociech mają inny próg wytrzymałości, ale to nie znaczy że inni go mają.
Dyskusje niewiele dają więc robię jak ty - tylko że moje śpią 12-14 i teraz ilekroć gdzieś wychodzę o tej porze zapodaję im w/w utwór. Znacznie poprawiło sytuację, o wiele bardziej niż kilkukrotne prośby. Ja nie wiem czy komuś te dzieci przeszkadzają skoro tylko my pod nimi mieszkamy,nie rozmawiałam z innymi,ale w klatce sami dzietni więc raczej taka rozmowa byłaby na naszą niekorzyść bo jesteśmy wg nich z innej grupy społecznej.
Kiedyś bywałam w Aquaparku, korzystałam czasem z jacuzzi. Ostatnio po kilku latach przerwy byłam dwa razy - jakież było moje zdziwienie, kiedy baseniki jacuzzi były opanowane przez tłumy dzieci biegające wokół środka i skaczące ludziom po nogach i kolanach, wymachujące piankami tłukąc ludzi wokół po twarzach, chlapiące wodą w twarz. Jeden tatuś przyszedł i posadził mi swojego kilkuletniego synka na kolanach bo "tam bąbelki", mój mąż zaniemówił z wrażenia, ja byłam w szoku.
Patologię widać wszędzie, nie tylko w mieszkaniach. W środkach komunikacji lamentujące kilkulatki że chcą usiąść, że muszą koło okna i przepraszające je zatroskane mamusie, same z siatami stojące obok. Wsiada ojciec z dzieckiem na oko siedmioletnim sadza je a sam stoi z torbą wielką - to jest norma. Po prosto mamy ułomnych rodziców dzisiaj a ci normalni oraz niedzietni są przekonywani że patologia to norma
Dyskusje niewiele dają więc robię jak ty - tylko że moje śpią 12-14 i teraz ilekroć gdzieś wychodzę o tej porze zapodaję im w/w utwór. Znacznie poprawiło sytuację, o wiele bardziej niż kilkukrotne prośby. Ja nie wiem czy komuś te dzieci przeszkadzają skoro tylko my pod nimi mieszkamy,nie rozmawiałam z innymi,ale w klatce sami dzietni więc raczej taka rozmowa byłaby na naszą niekorzyść bo jesteśmy wg nich z innej grupy społecznej.
Kiedyś bywałam w Aquaparku, korzystałam czasem z jacuzzi. Ostatnio po kilku latach przerwy byłam dwa razy - jakież było moje zdziwienie, kiedy baseniki jacuzzi były opanowane przez tłumy dzieci biegające wokół środka i skaczące ludziom po nogach i kolanach, wymachujące piankami tłukąc ludzi wokół po twarzach, chlapiące wodą w twarz. Jeden tatuś przyszedł i posadził mi swojego kilkuletniego synka na kolanach bo "tam bąbelki", mój mąż zaniemówił z wrażenia, ja byłam w szoku.
Patologię widać wszędzie, nie tylko w mieszkaniach. W środkach komunikacji lamentujące kilkulatki że chcą usiąść, że muszą koło okna i przepraszające je zatroskane mamusie, same z siatami stojące obok. Wsiada ojciec z dzieckiem na oko siedmioletnim sadza je a sam stoi z torbą wielką - to jest norma. Po prosto mamy ułomnych rodziców dzisiaj a ci normalni oraz niedzietni są przekonywani że patologia to norma
Zgadzam się!każdy kto nie ma dzieci to podkategoria ludzi, mnie tak samo często na rodzinie atakują że nie mam dzieci to nie mogę się wypowiadać, ale niestety te dzieci żyją koło mnie więc mogę mieć zdanie, tak samo wkurza mnie drące się dziecko w sklepie przy kasie bo mamusią ma metodę nie zwracania uwagi,szkoda że tylko ona nie zwraca, tak samo zostałam zniszczona w wątku o karmieniu piersią publicznie, to jest paskudne i mam gdzieś więź między obcą babą i jej ssakiem.mnie to obrzydza, niech sobie więzi w domu budują...
Madness is the gift, that has been given to me!!
nie lubie rozwydrzonych bachorów ;/ takiej mamuscie to bym powiedziała ostro na jakieś głupie miny a propo moich reakcji na temat zachowania jej dzieciątka ..leciała by dalej niz widziała ze swoimi racjami. coraz czesciej te dzieciaki sa niewychowane..morde drze w autobusie ze wytrzymac nie idzie i nie wazne ze człowieka głowa boli ze człowiek zmeczony z pracy wraca....a matka siedzi obok i zero reakcji jeszcze sie cieszy jak głupi do sera i nie wiadomo czy jest pijana czy nie widzi tego co dzieje sie wokoło z innego powodu.
bo ona widziała u Superniani że nie można zwracać na dziecko uwagi jak coś chce i wymusza i się drze tlyko trzeba olać, i wszystkich dookoła i nie uczyć dziecka dobrych manier tylko wychowywać bezstresowo, neich się wykrzyczy to się zmęczy i przestanie, pewnie, super
Madness is the gift, that has been given to me!!
kiedys za naszych czasow były zupełnie inne dzieci. czyli lata 80-te poczatek 90 ,wychowywalismy się bez komputerów ,komorek i tabletów i było zupełnie inaczej, ja mając 18 lat musiałam być o 20 w domu.dopuki sie uczyłam musiałam słuchac rodziców. W podstawówce chodzilysmy spać z sieostra o 20 max...a teraz co się dzieje to przechodzi ludzkie pojecie. Te matki maja za przeproszenie n****ne we łbach ,gówniary nie potraficie wychowywać włąsnych dzieci to po co sie bierzecie za ich robienie. A potem sie dziwić ,że wyrasta z nich patologia ... Nie mowie żeby wprowadzać rygor czy cos w tym stylu, ale kurcze jakie reguły chyba istnieją? Mam znajomą co pracuje w szkole z dziećmi w klasie od 1-3. I to co ona mi opowiada jakie te dzieciaki mają słownictwo jakie teksty to masakra. Taki maluch skad moze wyniec takie teksty wiadomo ,że z domu..do nauczyciela zeby zwracac się np w stylu "a od czego ty tu jesteś"? juz nie wspominając o biciu innych dzieci z liscia po twarzy itp..powtarzam w 2 3 kl szkoły podstatwowej...!!!! to jakies nieporozumienie... Ja szczerze współczuje tym dzieciakom ,że maja tak nidouczonych rodziców... ha..bezstersowe wychowywanie... -dobre sobie...
3x z moich obserwacji wynika że ten problem raczej dotyczy bardzo późnych rodziców, dzieci dobrze ubrane, a rodzice oprócz długo wyczekiwanego jedynaka świata nie widzą. I są tak samo nieporadni albo nawet bardziej nieporadni niż młode matki gdyż i w pierwszym i drugim przypadku to pierwsze dziecko i po równo zaczynają naukę rodzicielstwa od zera. Z tym że starsi rodzice wiedzą że to ich zapewne pierwsze i ostatnie dziecko więc pobłażają bardziej, stać ich na wyręczenie się kimś innym(nianią) i myślą że jeśli płacą komuś za pilnowanie to jednocześnie płacą za naukę wychowania i nie wiedzą że niania ma zazwyczaj w doopie maniery ich dziecka. To tak z moich obserwacji.
Nawet nie wiesz, ile razy mnie świeżbi, żeby sięgnąć po batoga i przyrżnąć bachorowi bez opamietania tak, żeby skóra na d*pie popękała. Niestety żyjemy w dziwych czasach. Lewactwo wprowadziło tzw. Kartę praw dzieciora. W Holandii, gdzie mieszkam, bękarty zabierają nawet za zbytnią czystość, czy odwrotnie, zbytni syf w domu, albo jak człowiek nadużywa paracetamolu. A co tu mówić o batożeniu wysrajdka dla dyscypliny. Życzliwy szpiegus zaraz by doniósl i Jugendamt byłby w 5 minut. Licho nie śpi, a pedofile, wykolejeńcy, kanibale i krwiopijcy potrzebują świeżego mięsa. Każdy pretekst jest więc dobry, żeby odebrać g**niaka.
Kiedyś, ze swoim dzieckiem bawiłam się na plaży w piaskownicy. Było dużo dzieci a jeden chłopczyk zaczął rzucać w nas piaskiem. W tym czasie matka/opiekunka zdawała się nie zauważać co się dzieje, dziwne, bo przyglądała się sytuacji. Trzy razy prosiłam "Kubusia" żeby nie rzucał nam w oczy, w tym trzeci raz bardzo stanowczo, tak że z pół plaży słyszało.Ale Kubuś nic, matka nic. Jestem cierpliwą osobą ale jak mi gnojek po soczewkach kontaktowych sypnął z radością na twarzy to odruchowo wzięłam piach i gwizdnęłam Kubusiow prosto w ryjek. Dopiero jak się dziecko poryczało to zostało zabrane z piaskownicy i już grzecznie się bawiło przy swoim ręczniczku. Agresja we mnie zbiera jak widzę jak taki pseudohodowca pozwala dziecku wejść sobie na głowę, n****ć, i się jeszcze z tego cieszy, a co gorsze oczekuje tego samego od innych.
Jak dziecko nie raguje na uwagi obcego dorosłego to tym bardziej nie przejmie się uwagami swojego. Pozatym zakładam że babka nie była ani ślepa ani głucha tym bardziej upośledzona żeby nie wiedzieć kiedy powinna zareagować. Ale to nie jej dzieciak sypał w oczy piachem to wszystko było w porządku. Ona problemu nie widziała. Dziecko można wychować, mały dostał swoją lekcję, dorosłych już nie warto.
No co wy?
ja tam jestem dumna, że dzięki mnie bezdzietnej dwójka dzieci sąsiadów z góry zaczęła chodzić spać o 22ej zamiast o północy. Moznaby powiedzieć, że przyczyniłam się do wychowania tych dzieci. Myślałam też, żeby zaproponować kobiecie, że wezmę jej dzieci na spacer w weekend skoro sama chodzę a dzieciaki miesiącami siedzą w domu i nie wychodzą zimą nawet jak jest słońce. Te dzieciaki chyba będą mieć problemy ze stawami w wieku 10u lat bo żyją jak szczury w klatce. Nie wiem czy to jest normalne, dla mnie to się kwalifikuje do opieki społecznej, przecież to krzywdzi te dzieci.
jest dwojka rodziców, a ojciec siedzi cały dzień w chacie, więc mają z kim wyjsc. moze on pracuje z domu i dlatego.matka jak wraca z pracy to jest masakra, te dzieci zachowuja sie jak niepelnosprawne, biegaja kilka godzin wydajac przy tym dzwieki malpy albo pohukujac jak sowy, ich bieganie jest przerywane cyklami glosnego ryku i darcia mordy, tzn 45 biegania i zwierzecych odglosow, 15 płaczu, 45min biegania i tak do 22 od 17-18. rano ja wstaje o 7mej pod wstaja "moje" dzieci, co znaczy ze zaczynaja skoki z mebli i tarzanie sie po podlodze jakby ktos nimi rzucal. Najgorzej jest w pt jak matka nie idzie nazajutrz do roboty, wychodzimy wtedy z mezem bo nie jestesmy wstanie obejrzec filmu, nic ich nie zagluszy a do łomotu stóp i skakania dochodza wrzaski takie, ze jest niewyobrażalne. Te dzieci moim zdaniem nie są zdrowe, nie są normalne. Pracowałam kiedyś duuuużo z dzieciakami, potrafie rozpoznać dysfunkcje tj nadpopudliwośc, te dzieci maja szał w oczach jak matka odtiwera drzwi o 23ej, wyraz jakby były na jakiś dragach. O 23ej, 2,5 i 3,5 latek! Matka mowi:"to sa dzieci,ja ich nie uspokoje!" Zastanawiamy sie czy nie zglosic sprawy opiece i to tak na powaznie, nie ze zlosliwosci.
Ojciec czasem wyjezdza i wtedy jest masakra. MAtka chyba faktycznie jest zmeczona praca bo te dzieci wtedy na 3im pietrze robia lomot ze slychac na parterze. Ryki, wrzaski, pohukiwania, jakies zwierzece odglosy małpy, krowy, sowy naprzemienne z kotlowanina badz skokami oraz płaczem... To jest pandemium.
Dzięki nam chodza spac o 22, ale trzeba bylu kilku prob, raz nam nie otworzyli nawet, to poszlismy rano :) Powiem tak: praca z dziecmi dawala mi duzo radochy do czasu, az w grupach zaczely pojawiac sie chorobliwe przypadki. Jednego roku bylo to jedno dziecko, rok pozniej polowa grupy, a rok pozniej 3/4. Chyba dieta dzieci jest kiepska, slodycze i platki(zawierajace pleśń powodującą zaburzenia jak narkotyki,ale o tym rodzice nie wiedza) robia z nich jakies monstra, do tego soczki sroczki, wszystko z taka iloscia chemii ze z malego cialka robi po prostu tablice mendelejewa. Warto poszperac i poszukac niezaleznych badan nt jedzenia, sa dietetycy co z ADHDowcow w miesiac robili normalne zdrowe dzieci czy mlodziez tylko zmiana diety. ALe przeciez płatki takie wygodne, sypie się do miski jak psu i heja.
Ojciec czasem wyjezdza i wtedy jest masakra. MAtka chyba faktycznie jest zmeczona praca bo te dzieci wtedy na 3im pietrze robia lomot ze slychac na parterze. Ryki, wrzaski, pohukiwania, jakies zwierzece odglosy małpy, krowy, sowy naprzemienne z kotlowanina badz skokami oraz płaczem... To jest pandemium.
Dzięki nam chodza spac o 22, ale trzeba bylu kilku prob, raz nam nie otworzyli nawet, to poszlismy rano :) Powiem tak: praca z dziecmi dawala mi duzo radochy do czasu, az w grupach zaczely pojawiac sie chorobliwe przypadki. Jednego roku bylo to jedno dziecko, rok pozniej polowa grupy, a rok pozniej 3/4. Chyba dieta dzieci jest kiepska, slodycze i platki(zawierajace pleśń powodującą zaburzenia jak narkotyki,ale o tym rodzice nie wiedza) robia z nich jakies monstra, do tego soczki sroczki, wszystko z taka iloscia chemii ze z malego cialka robi po prostu tablice mendelejewa. Warto poszperac i poszukac niezaleznych badan nt jedzenia, sa dietetycy co z ADHDowcow w miesiac robili normalne zdrowe dzieci czy mlodziez tylko zmiana diety. ALe przeciez płatki takie wygodne, sypie się do miski jak psu i heja.
To nie jest normalne zachowanie dzieci, moje tak nie robią. Swoją drogą rodzice to jacyś masochiści. Jak można mieszkać w takich warunkach. A z tą dietą może trochę dziwne ale prawda, tylko moje dostwały takiego ożywienia po produktach wysoko cukrowych. Organizmu nie oszukasz, trzeba to gdzieś spalić. Czasem nie ma zmiłuj i tak jak pieska trzeba wyspacerować, tak dzieci też trzeba bo głupieją w domu. A szczególnie w bloku gdzie zazwyczaj na rodzinę przypada tak mało metrów i robi się jak w tym eksperymencie ze szczurami że mniej miejsca wyzwala agresję.
Mam ten sam problem. I nie winię dzieci, tylko rodziców. Nie można im zwrócić uwagi, bo to "tyko dzieci". Jak tylko zaczyna się brzydka pogoda, dzieciaki są wystawiane na klatkę schodową, żeby się tam bawiły. Drą się jak opętane, biegają, skaczą po schodach z góry na dół przy okazji uderzając łapami w drzwi. Ale nie, rodzice mają to gdzieś. Bo tak się cudownie rozwijają. A ja chcę święty spokój i tyle. Jak ja byłam mała i wracaliśmy np z imienin od ciotki po 20stej miało być cicho jak makiem zasiał, bo sąsiedzi odpoczywają. I nie przeszło mi przez myśl wydzierać się w domu czy skakać komuś nad głową, bo nie ja dyktowałam w domu warunki. I przede wszystkim mnie wychowywano, a nie cackano się jak z jajkiem.
A jak wierciliśmy z mężem w sobotę o godz. 15.00 4 dziurki pod 2 szafki w kuchni, to sąsiadka przyszła i prosiła, żebyśmy przestali, bo cyt." jej córka nie znosi odgłosu wiercenia i dostaje spazmów". Rodzice, trochę rozumu, bo nie jesteście pępkiem świata, są inni ludzie, którzy czasem są zmęczeni, źle się czują, albo najzwyczajniej w świecie chcą odpocząć. I nie mówicie, że mamy się wynieść do domku na wieś, żeby mieć spokój, bo to łatwo odwrócić - chcecie przestrzeni i miejsca do biegania dla dzieci możecie zrobić dokładnie to samo.
A jak wierciliśmy z mężem w sobotę o godz. 15.00 4 dziurki pod 2 szafki w kuchni, to sąsiadka przyszła i prosiła, żebyśmy przestali, bo cyt." jej córka nie znosi odgłosu wiercenia i dostaje spazmów". Rodzice, trochę rozumu, bo nie jesteście pępkiem świata, są inni ludzie, którzy czasem są zmęczeni, źle się czują, albo najzwyczajniej w świecie chcą odpocząć. I nie mówicie, że mamy się wynieść do domku na wieś, żeby mieć spokój, bo to łatwo odwrócić - chcecie przestrzeni i miejsca do biegania dla dzieci możecie zrobić dokładnie to samo.
Dagmara, kolo mnie mieszka rodzina, ktora ma niepelnosprawna intelektualnie dorosla corke. Potrafi krzyczec, ze hoho. Sasiadka sie nie wyprowadzi, bo nie pracuje i zajmuje sie corka. Ale jestem czlowiekiem,i wiem,ze mieszkanie w bloku wymaga wiekszej wyrozumialosci. Od tego sa stopery lub wytlumianie mieszkan.
wiecej wyrozumialosc dla sasiadow.
wiecej wyrozumialosc dla sasiadow.
jasne.. żeby człowiek we własnym mieszkaniu nie mógł mieć spokoju? mieliby na mnie trafić..
Rodzice sa od wychowywania dzieci..nie zapominajmy o tym.Choroba to inna sprawa ,niewiem szczerze jakbym sie zachowała jakby mi nad głowa wyła w nocy niepełnosprawna dorosła kobieta.. naprawde niewiem .Takie rzeczy tez sie zdarzaja...ale jeżeli wyje to albo z zanidbania albo ze starchu takim osobom tez powinna przysługiwac nalezyta opieka.. jak czlowiek najedzony przebrany nie ma narobione w pampersy to nie ma powodu by wyć..
Rodzice sa od wychowywania dzieci..nie zapominajmy o tym.Choroba to inna sprawa ,niewiem szczerze jakbym sie zachowała jakby mi nad głowa wyła w nocy niepełnosprawna dorosła kobieta.. naprawde niewiem .Takie rzeczy tez sie zdarzaja...ale jeżeli wyje to albo z zanidbania albo ze starchu takim osobom tez powinna przysługiwac nalezyta opieka.. jak czlowiek najedzony przebrany nie ma narobione w pampersy to nie ma powodu by wyć..
Sąsiedzi z bloku (mieszkający nade mną, warto nadmienić) dorobili się dwójki gnojków, które piłują japę, gdy tylko przekroczę próg mieszkania, natomiast dziwnie milkną, gdy opuszczam swoją twierdzę.
Nieważne, czy właśnie wróciłem ze studiów po ośmiogodzinnych wykładach, zmrużyłem oko po ciężkim dniu w robocie czy właśnie wymieniam zębatkę w zegarku ryk trzęsie podłogą i sufitem, bo gówniarzowi nie smakuje ptasie mleczko i kawior i cierpi z tego powodu gorzej niż Prometeusz.
Nieważne, czy właśnie wróciłem ze studiów po ośmiogodzinnych wykładach, zmrużyłem oko po ciężkim dniu w robocie czy właśnie wymieniam zębatkę w zegarku ryk trzęsie podłogą i sufitem, bo gówniarzowi nie smakuje ptasie mleczko i kawior i cierpi z tego powodu gorzej niż Prometeusz.
1.Cały świat nie istnieje tylko po to, żeby kochać wasze dzieci.
2.Kiedy wasz wstrętny bachor drze mordę, to dla większości ludzi, nie jest to słodki pisk nowego życia, tylko wrzask drącego mordę bachora.
3.To ważne, żeby wasz bachor się rozwijał i poznawał doświadczalnie otoczenie. Nie zdziwcie się jednak, kiedy otoczenie sprawi waszemu bachorowi bolesną lekcję. Wasz z****niec zostanie opluty, oblany, obrzucony lub uszczypnięty.
4.Pieluchy śmierdzą.
5.Szczyny również. Dziecięce szczególnie.
6.Ubabrane kończyny, to nie malutkie, tyci tyci pulchne rączki, tylko uświnione łapy źródło plam.
7.Podeszwy butów waszych bachorów są tak samo brudne jak podeszwy butów ludzi dorosłych, więc nie widzę powodu, dla którego wasze bachory mogą chodzić kopytami po publicznych siedzeniach, a dorośli nie.
8.Wasze dzieci są wasze. Pilnujcie więc, żeby nie plątały się pod nie waszymi nogami.
9.ADHD się leczy, a nie przeczekuje lub oczekuje zrozumienia od otoczenia.
10.Złota zasada dla dzieciorobów: Robimy tylko tyle dzieci, nad iloma jesteśmy w stanie samodzielnie zapanować.
2.Kiedy wasz wstrętny bachor drze mordę, to dla większości ludzi, nie jest to słodki pisk nowego życia, tylko wrzask drącego mordę bachora.
3.To ważne, żeby wasz bachor się rozwijał i poznawał doświadczalnie otoczenie. Nie zdziwcie się jednak, kiedy otoczenie sprawi waszemu bachorowi bolesną lekcję. Wasz z****niec zostanie opluty, oblany, obrzucony lub uszczypnięty.
4.Pieluchy śmierdzą.
5.Szczyny również. Dziecięce szczególnie.
6.Ubabrane kończyny, to nie malutkie, tyci tyci pulchne rączki, tylko uświnione łapy źródło plam.
7.Podeszwy butów waszych bachorów są tak samo brudne jak podeszwy butów ludzi dorosłych, więc nie widzę powodu, dla którego wasze bachory mogą chodzić kopytami po publicznych siedzeniach, a dorośli nie.
8.Wasze dzieci są wasze. Pilnujcie więc, żeby nie plątały się pod nie waszymi nogami.
9.ADHD się leczy, a nie przeczekuje lub oczekuje zrozumienia od otoczenia.
10.Złota zasada dla dzieciorobów: Robimy tylko tyle dzieci, nad iloma jesteśmy w stanie samodzielnie zapanować.
Bądźmy poważni. Wyżej widzę zaproszenia od rodziców na cmentarz dla osób, którym przeszkadza hałas, oraz inne inwektywy...
Nikt nie ma tutaj wątpliwości, że winę ponoszą rodzice. I to rodzice jakiekolwiek próby dyskusji sprowadzają do żenująco rynsztokowego poziomu, więc oburzanie się, że ktoś dosadnie stosuje ten sam język agresji, jest co najmniej nie na miejscu.
A! Przepraszam! Mnie można wysłać na cmentarz, ale ja twojego dziecka nie mogę nazwać śmierdzącym bachorem? Ja nie widzę różnicy. Pisząc tak odpowiadam na chamstwo i rynsztok chamstwem i rynsztokiem. Widać tyko te środki przemawiają do spatologizowanej większości rodziców. Proszę poprawić jeśli się mylę?
I teraz pytanie: czy to rodzicielstwo rodzi chamstwo, czy może tylko chamy decydują się na rodzicielstwo. Nie żywię nawet nadziei, że drodzy rodzice rozumiecie to, co mam na myśli. Jest jakaś SZALONA agresja i zacietrzewienie graniczące z obłędem ze strony dzieciatych przeciwko ludziom z otoczenia.
I teraz od tego samego otoczenia oczekujecie zrozumienia, podczas gdy z waszej strony zrozumienia brak. Jest tylko zaproszenie na cmentarz. Na jakiej podstawie wasze oczekiwania?
Nikt nie ma tutaj wątpliwości, że winę ponoszą rodzice. I to rodzice jakiekolwiek próby dyskusji sprowadzają do żenująco rynsztokowego poziomu, więc oburzanie się, że ktoś dosadnie stosuje ten sam język agresji, jest co najmniej nie na miejscu.
A! Przepraszam! Mnie można wysłać na cmentarz, ale ja twojego dziecka nie mogę nazwać śmierdzącym bachorem? Ja nie widzę różnicy. Pisząc tak odpowiadam na chamstwo i rynsztok chamstwem i rynsztokiem. Widać tyko te środki przemawiają do spatologizowanej większości rodziców. Proszę poprawić jeśli się mylę?
I teraz pytanie: czy to rodzicielstwo rodzi chamstwo, czy może tylko chamy decydują się na rodzicielstwo. Nie żywię nawet nadziei, że drodzy rodzice rozumiecie to, co mam na myśli. Jest jakaś SZALONA agresja i zacietrzewienie graniczące z obłędem ze strony dzieciatych przeciwko ludziom z otoczenia.
I teraz od tego samego otoczenia oczekujecie zrozumienia, podczas gdy z waszej strony zrozumienia brak. Jest tylko zaproszenie na cmentarz. Na jakiej podstawie wasze oczekiwania?
Niech mamuśki w końcu dowiedzą się do czego służy pas. Pas skórzany, wojskowy. Kosztuje tylko 50 zł. Nie zużywa się, można stosować o dowolnej porze, przed i po jedzeniu. Należy unikać bicia klamrą oraz nie bić dziecka po głowie. Likwiduje niepożądane zachowania, tak zwane "ADHD", fochy, dąsy, uczy dobrych manier oraz bycia grzecznym. Przy tak wielu zaletach nie posiada wad. Pomaga również poprawiać wyniki w nauce. Można stosować przy walce z nałogami. Polecam serdecznie wszystkim którzy mają problemy z dziećmi. Zwolenników bezstresowego wychowania uprasza się o niezabieranie głosu. Pozdrawiam.
a ja mam dziecko i ono chodzi spać po 22. myslisz, że jestem z tego zadowolona? no nie jestem, bo tez bym sobie chciała od czasu do czasu usiąść w spokoju.
oczywiście mogę moje dziecko kłaść wcześniej do łóżka, ale wtedy do 22 wyje. drze się jakby je ze skóry obdzierali. często się zastanwiam, co wola moi sąsiedzi. stawiam na mniejsze zło. bieganie przeszkadza tylko tym na dole, a krzyki i na dole i u góry i z boku...
ostatnio ogladałam taki angielski program o agentach nieruchomości. mówili, ze w bloku nie ma co liczyć na intymność.
oczywiście mogę moje dziecko kłaść wcześniej do łóżka, ale wtedy do 22 wyje. drze się jakby je ze skóry obdzierali. często się zastanwiam, co wola moi sąsiedzi. stawiam na mniejsze zło. bieganie przeszkadza tylko tym na dole, a krzyki i na dole i u góry i z boku...
ostatnio ogladałam taki angielski program o agentach nieruchomości. mówili, ze w bloku nie ma co liczyć na intymność.
a wyprowadzasz je? moi z góry nie prowadzają wcale, więc dzieciaki szaleją. Jak masz bardzo aktywne dziecko spróbuj je zmęczyć w dzień, zmień mu dobę, może niech krócej w dzień śpi? Moja koleżanka miała problem i rozwiązała go przetrzymując córkę kilka razy z krótszą drzemką, zero słodyczy na noc, ZERO PŁATKÓW kukurydzianych po one mają tyle cukru co dwie szklanki... poczytaj o diecie, zobacz co zawiera cukier i nie dawaj tego na kolację. dla dziecka zdrowiej i dla ciebie i dla sąsiadów :)
2,5 letnie dziecko PASEM?! brak słów!
dziecko w tym wieku bywa nieprzewidywalne i pełne energii,CIESZYC SIE NALEŻY,ŻE BIEGA I JEST ZDROWE nie lezy z porażeniem na tapczanie--szkoda-no nie?!-bo wtedy nie hałasowałoby i ludzie bez wyobrazni mieliby swiety spokój
ciesz sie kobieto,że nie masz pani z demencją albo narkomana palacza-bo wtedy drżałabyś ze strachu--kiedy wybuch gazu?np
rozmawiaj z sąsiadką-można spróbowac dziecko kłaśc wcześniej do spania w południe i skrócić drzemke,wybudzać wczesniej-to wczesniej zużyje energie.można zwrócic uwage żeby wyładzina była -stłumi troche hałas no i stopery---ALE I TAK TO MOŻE NIE POMÓC-BO TO TYLKO MAŁE DZIECKO-ŻYWIOŁ
sama miałam dzieci i wnuka,można stawac na głowie a ciezko ujarzmić
miejcie troche wiecej wyobrazni---rozróznijcie złośliwosc ludzką--i imprezowanie z basem i wycie po narkotykach po nocach ,patologiczne imprezy -a sytuacją gdzie niewiele można zmienic u innych a trzeba poszukac rady u siebie
to specyfika blokowiska,jesli komus 2,5 letnie dziecko przeszkadza i chce z tym iśc do opieki i sadu-bo to niemalże niemowle NIE CHCE ZAAKZEPTOWAĆ CISZY NOCNEJ!!!!!--radze spłodzic sobie bliżniaki-pamietając o wczesniejszych fanaberiach
dziecko w tym wieku bywa nieprzewidywalne i pełne energii,CIESZYC SIE NALEŻY,ŻE BIEGA I JEST ZDROWE nie lezy z porażeniem na tapczanie--szkoda-no nie?!-bo wtedy nie hałasowałoby i ludzie bez wyobrazni mieliby swiety spokój
ciesz sie kobieto,że nie masz pani z demencją albo narkomana palacza-bo wtedy drżałabyś ze strachu--kiedy wybuch gazu?np
rozmawiaj z sąsiadką-można spróbowac dziecko kłaśc wcześniej do spania w południe i skrócić drzemke,wybudzać wczesniej-to wczesniej zużyje energie.można zwrócic uwage żeby wyładzina była -stłumi troche hałas no i stopery---ALE I TAK TO MOŻE NIE POMÓC-BO TO TYLKO MAŁE DZIECKO-ŻYWIOŁ
sama miałam dzieci i wnuka,można stawac na głowie a ciezko ujarzmić
miejcie troche wiecej wyobrazni---rozróznijcie złośliwosc ludzką--i imprezowanie z basem i wycie po narkotykach po nocach ,patologiczne imprezy -a sytuacją gdzie niewiele można zmienic u innych a trzeba poszukac rady u siebie
to specyfika blokowiska,jesli komus 2,5 letnie dziecko przeszkadza i chce z tym iśc do opieki i sadu-bo to niemalże niemowle NIE CHCE ZAAKZEPTOWAĆ CISZY NOCNEJ!!!!!--radze spłodzic sobie bliżniaki-pamietając o wczesniejszych fanaberiach
Dzizes, nikt tutaj nie mówi o sytuacjach, których zmienić nie można. Chodzi o piłki, rowerki, skakanie z mebli, zabawy na klatce schodowej(!!!). Zużywać energię można na placach zabaw (na podwórkach, a jak pogoda nie dopisuje to są takie zamknięte, pod dachem np. w Tesco na Chełmie). Można zmęczyć dziecko na spacerze, wyprowadzić z rowerkiem na podwórko. Można, tylko trzeba chcieć. Radzisz rozmowę - jakbyś przeczytała chociaż część postów, to byś wiedziała, że wszyscy od tego (od próśb, rozmów, sugestii) rozpoczęli "walkę z problemem", tylko jak widać nie zawsze ta rozmowa skutkuje. Natomiast "spłodzenie bliźniaków" jest poniżej pasa, nie każdy może i chce mieć dzieci. Nie każdemu też razem z wodami płodowymi odchodzi rozum, bo jak widać (nawet tutaj po wypowiedziach na forum) są jeszcze na szczęście fajne i odpowiedzialne Mamy, które dzieci wychowują na normalnych ludzi. Ludzi, którzy będą potrafili żyć w społeczeństwie nie myśląc, że świat kręci się wokół ich tyłka.
haha wycie po narkotykach??
u mnie w bloku jedyne wycie jakie słychać to wycie dzieciaków wracających z podwórka które uwielbiają echo więc wyją dla zabawy albo [piszczą albo walą w barierki czy tupią... ale jak sąsiad miał urodziny i puścił głośniej muzykę (mieszkam obok) którą LEDWO było słychać i było to raz, to mu dzieciaci na drzwiach przyklejali kartki "prosze o ciszę". Swołocz nie potrafi nawet używac języka werbalnego, tylko pisze kartki.
Zobaczymy te wasz słodziaki za lat dziesięć jak będą was waliły mordach, nieważne mamę czy babcię. Sami na to pracujecie. Zdziwi się babulinka zwyzywana przez wnusia.
Zobaczymy te wasz słodziaki za lat dziesięć jak będą was waliły mordach, nieważne mamę czy babcię. Sami na to pracujecie. Zdziwi się babulinka zwyzywana przez wnusia.
to masz szczęscie że tego wycia naćpanych nie słyszałas.
nie mówie o normalnej imprezie,sama lubie muzyke ,rózną-od popu po poważną i rozumiem młodych i mają prawo tez zabawić--ale z poszanowaniem innych a nie skakanie dorosłego byczka wagi ok 90 kg walenie w podłoge i wrzaski o godz 2 w nocy...a jeszcze uważam że w miare impreza może byc nawet i w godz pózniejszych niż 10-jesli da sie zasnąć i powiadomiło sie ludzi
wszystko sie da--ale jeden drugiego powinien zrozumieć i spokojnie ,bez sądów---jeszcze mi sie nie zdażyło do spółdzielni chodzić i skarzyć na młodych--ide i rozmawiam -do bólu
a moje juz dorosły-i z włażeniem na głowe na razie nie ma problemu
W TYM WATKU ZAŁOZYCIELKA PISZE O 2,5 LETNIM DZIECKU--nie zas o 10 latku jezdzacym rowerkiem po mieszkaniu--i do tego ja sie odniosłam
nie mówie o normalnej imprezie,sama lubie muzyke ,rózną-od popu po poważną i rozumiem młodych i mają prawo tez zabawić--ale z poszanowaniem innych a nie skakanie dorosłego byczka wagi ok 90 kg walenie w podłoge i wrzaski o godz 2 w nocy...a jeszcze uważam że w miare impreza może byc nawet i w godz pózniejszych niż 10-jesli da sie zasnąć i powiadomiło sie ludzi
wszystko sie da--ale jeden drugiego powinien zrozumieć i spokojnie ,bez sądów---jeszcze mi sie nie zdażyło do spółdzielni chodzić i skarzyć na młodych--ide i rozmawiam -do bólu
a moje juz dorosły-i z włażeniem na głowe na razie nie ma problemu
W TYM WATKU ZAŁOZYCIELKA PISZE O 2,5 LETNIM DZIECKU--nie zas o 10 latku jezdzacym rowerkiem po mieszkaniu--i do tego ja sie odniosłam
"2,5 letnie dziecko PASEM?! brak słów!"
a starsze można?
jak pisałam wyżej. mam dwójkę 3,5 i 5,5 letnie. wychowuję, nie biję. nie dostały klapsa ani razu, a jakoś nie demolują mieszkania i nie doprowadzają do szału sąsiadów pomio tego, że nie usiedzą bezczynnie na tyłkach. dziecko trzeba zająć, nauczyć, że w domu można się świetnie bawić nie grając w nim w piłkę.
a co do chorób (ktoś niżej pisał), to dzieci kiszące się w domu częściej chorują niż te spacerujące codziennie. w tym roku podczas urlopu trafiliśmy na mrozy (w dzień) dochodzące do 20st, a dzieciaki potrafiły szaleć w śniegu po 2-3h. tak więc trzeba tylko chcieć, pomimo, że czasami się nie chce i człowiek po tygodniu pracy najchętniej wyciągnąłby się na łóżku z książką, ale jak ma się chciało mieć dzieci to trzeba im poświęcić swój czas.
a starsze można?
jak pisałam wyżej. mam dwójkę 3,5 i 5,5 letnie. wychowuję, nie biję. nie dostały klapsa ani razu, a jakoś nie demolują mieszkania i nie doprowadzają do szału sąsiadów pomio tego, że nie usiedzą bezczynnie na tyłkach. dziecko trzeba zająć, nauczyć, że w domu można się świetnie bawić nie grając w nim w piłkę.
a co do chorób (ktoś niżej pisał), to dzieci kiszące się w domu częściej chorują niż te spacerujące codziennie. w tym roku podczas urlopu trafiliśmy na mrozy (w dzień) dochodzące do 20st, a dzieciaki potrafiły szaleć w śniegu po 2-3h. tak więc trzeba tylko chcieć, pomimo, że czasami się nie chce i człowiek po tygodniu pracy najchętniej wyciągnąłby się na łóżku z książką, ale jak ma się chciało mieć dzieci to trzeba im poświęcić swój czas.
Kobieto, czy ty umiesz czytać ze zrozumieniem? Już wcześniej pisano o bezskutecznych rozmowach z rodzicami takich rozpuszczonych dzieci.
Gdybym miała wybrać ludzką złośliwość w postaci studentów urządzających imprezę a głupotę i zaślepienie hodowców dzieci, wybrałabym to pierwsze, gdyż ci pierwsi po kilku mandatach, nauczą się nie hałasować, a głupota tych drugich jest nieuleczalna.
Bandyta był też kiedyś tylko małym dzieckiem.
Gdybym miała wybrać ludzką złośliwość w postaci studentów urządzających imprezę a głupotę i zaślepienie hodowców dzieci, wybrałabym to pierwsze, gdyż ci pierwsi po kilku mandatach, nauczą się nie hałasować, a głupota tych drugich jest nieuleczalna.
Bandyta był też kiedyś tylko małym dzieckiem.
agresja i bicie nigdy nie były i nie beda dobra formą wychowania ani zachowania
poza tym są efektem bezradności,patologicznych nawyków,zwyrodnienia itd
nigdzie w żadnej literaturze ani w autopsji nie znalazłam pochwały ani aprobaty ani KORZYSCI płynących z bicia, a wręcz przeciwnie
-uderz dziecko a potem mów mu-"nie bij dzieci,tak sie nie robi ,tak nie wolno!"
poza tym są efektem bezradności,patologicznych nawyków,zwyrodnienia itd
nigdzie w żadnej literaturze ani w autopsji nie znalazłam pochwały ani aprobaty ani KORZYSCI płynących z bicia, a wręcz przeciwnie
-uderz dziecko a potem mów mu-"nie bij dzieci,tak sie nie robi ,tak nie wolno!"
masz racje,pas to nie metoda,moze odrobina milosci i zyczliwosci?moze torba cukierkow dobra kawa dla sasiadki,zaproszenie na lody czy wspolny spacer.nie trzeba wiele.tylko czasteczke naszego ''ja'' i naszego czasu.kto wie czego ta sasiadka z dzieckiem potrzebuje,moze sama jest chora moze samotna i potrzebuje naszej pomocy,dlatego rozmowy nic nie daja?a moze jesli sie zgodzi samemu zabrac brzdaca na spacer i dac matce troche od niego odpoczynku?zacznijmy zyc razem.
Tak sobie czytam i wydaje mi się, że większość piszacych to osoby bezdzietne i młode. Zobaczymy co powiecie jak bedzięcie w starszym wieku. Sama ma 2 dzieci i pilnuję aby nie zakłócały spokoju innym a mieszkam na parterze. Natomiast wnuk mojej sasiadki to masakra od 6:00 do 23:00 biega i skacze po mieszkaniu, aż się lampy na suficie trzęsą i to ma być normalne. Strop jest drewniany. Do mieszkania sąsiadki prowadzą drewniane schody i jak wnuk, córka lub zięć sąsiadki schodzą to jak słonie. Moje dzieci spac nie moga wieczorem taki jest hałas. Zapraszam do siebie i wtedy zobaczycie jak to miło caly dzień słuchać dudnienia.
Dagmara pozdrawiam serdecznie.
Dagmara pozdrawiam serdecznie.
To, że ktoś jest młody lub bezdzietny nie neguje jego prawa do spokoju i względnej ciszy we własnym mieszkaniu. I nikt tutaj nie czepia się normalnych dzieci. Ja rozumiem, że dziecko czasami coś krzyknie na klatce, że ma prawo płakać, że raz na jakiś czas przyjdą do niego koledzy i będzie głośniej. Nie mam też nic przeciwko temu, że czasami u sąsiadów posiedzą dłużej goście, posłuchają muzyki, że czasami robią remont i nie ma idealnej ciszy w sobotnie po południe. Mieszkam w bloku, takie hałasy są naturalne i oczywiste. Natomiast nie jest normalne przyzwolenie rodziców na jazdę na rowerkach/samochodzikach po mieszkaniu, granie w piłkę, wystawianie dziecka, żeby bawiło się na klatce schodowej. Za czasów mojego dzieciństwa (a nie było to dawno temu) takie zabawy odbywały się w miejscach do tego przeznaczonych - na placach zabaw, podwórkach. Tylko, że wtedy rodzice byli chyba trochę bardziej odpowiedzialni i przykładali się do wychowania, a nie hodowania dzieci.
Ja mam tak samo hałas:od 6:00 do 23:00 bieganie i skaczenie po mieszkaniu, aż się lampy na suficie trzęsą i to ma być normalne!!!!
Joaś jesteśmy z innego świata. Ja rozmawiałam i nic! Sąsiadka jest i pracuje jako przedszkolanka i jej zdanieTo: " TO TYLKO DZIECKO A DZIECI MAJĄ PRAWO DO ZABAWY" jej 2,5 lenia córa nie wychodzi na podwórko czy lato, zima, wiosna a jak wyjdzie siada pod blokiem zakłada nogę na nogę i krzyczy "NIE"
Dagmara pozdrawiam serdecznie!!!!
Joaś jesteśmy z innego świata. Ja rozmawiałam i nic! Sąsiadka jest i pracuje jako przedszkolanka i jej zdanieTo: " TO TYLKO DZIECKO A DZIECI MAJĄ PRAWO DO ZABAWY" jej 2,5 lenia córa nie wychodzi na podwórko czy lato, zima, wiosna a jak wyjdzie siada pod blokiem zakłada nogę na nogę i krzyczy "NIE"
Dagmara pozdrawiam serdecznie!!!!
Skąd ja to znam? Fajnie tak jak komuś dzieciak "nad głową" biega cały dzień po domu,skacze z kanapy,albo gra w piłkę ( po huku sądzę ze to lekarska ;p ) piękne doznania..... ;p a na prośby brak reakcji innej jak obraza i stwierdzenie o co chodzi to jest przecież dziecko......bawi się.........ale ty człowieku niechcący zahałasuj to cie zje z butami i będzie się pruć że dziecko budzisz i mu przeszkadzasz....niestety tak to kijowo działa ,tobie może łeb pękać i nie masz prawa odpocząć np.po nocnej zmianie w pracy bądź w dniu wolnym ale ty nie masz prawa zahałasować,nawet niechcący,niektórzy to nie powinni ze swojej wsi wyjeżdżać ( nie mam noc do wsi i nie wszyscy są tacy) a szczególnie ci z poglądami JA MOGĘ I BASTA .Nigdy mi nie przyszło do głowy pozwolić dziecku grać w domu w piłkę ,od tego jest podwórko/boisko ale niektórzy uważają że mieszkanie......
Mieszkam w domku i czasami też zdarza się upierdliwe sąsiedźtwo Sąsiad swojego czasu grzebał latem przy samochodzie wystawiał radio, włączał jakieś wiejskie techno, bardzo bardzo głośno. Raz, drugi, trzeci. Więc pewnego dnia pożyczyłam wielkie kolumny od brata, jak tylko zaczął się sąsiedzki koncert, wystawiłam je głośniczkami do zewnatrz, nastawiłam jakiegoś Pawarotiego. Gość zorientował się przy drugim utworze i już nigdy więcej nie musiałam pożyczać od brata głośniczków. A może po prostu Pawarotiego nie lubił... ja nie rozumiem, jak można nie lubić opery?? :D
Jedna znamienna rzecz
Dużo ludzi tu argumentuje, że takie są uroki chowania dziecka.
NATOMIAST NIKT NIE USTOSUNKOWUJE SIĘ DO ARGUMENTU, ŻE OLBRZYMIA LICZBA DZIECI NIE JEST WYPROWADZANA!
Drodzy rodzice, napiszcie coś na ten temat. Jakoś żaden z was nie podejmuje tematu. Czy trzymanie dziecka w domu miesiącami tez jest urokiem dzieciństwa??
NATOMIAST NIKT NIE USTOSUNKOWUJE SIĘ DO ARGUMENTU, ŻE OLBRZYMIA LICZBA DZIECI NIE JEST WYPROWADZANA!
Drodzy rodzice, napiszcie coś na ten temat. Jakoś żaden z was nie podejmuje tematu. Czy trzymanie dziecka w domu miesiącami tez jest urokiem dzieciństwa??
jokoono!!
zwróć uwagę jaka cięta jesteś,wiekszośc stara sie pohamowac-czy to o czymś nie swiadczy?
dzieci sie wyprowadza?ja myślałam że psa
ani nie trzeba dzieci traktowac jak wrogów ani sąsiadów,wszyscy byliśmy s****tkami,mniej lub bardziej grzecznymi i wszyscy bedziemy stetryczali
wiem jak bardzo może pękać głowa od dzieciecego,nastoletniego zachowania i nie jestem zwolennikiem niani bezstresowego wychgowania--ogladałam chyba ze dwa odcinki--i pamietam,że one stosowała kary i to dość ostre i konsekwentne
dziesia lat temu i wiecej-- z dziecmi nie liczono sie--z tego powodu---wiekszość z nas nie jest rozpuszczona ale mamy za to inne traumy---własnie z powodu złego traktowania i braku szacunku do dziecka,niesprawiedliwosći-SKRAJNOŚC
teraz mamy syt.odwrotna
wektor w druga stronę-tez SKRAJNOŚC
a skrajności nie są dobre
wiec miejcie na uwadze że kazdy wasz sąsiedzki problem może być inny-jeden wynika nie ze złośliwości,drugi z braku wyobrazni,do trzeciego trzeba gitary a do czwartego byc może rozmowy z dzielnicowym-bo i tak można
to nie jest nigdzie notowane--a skutkuje
jeszcze raz -kulturalnie powtarzam--co innego 2,5 a co innego 10 lat na rowerze w domu!
poza tym -wychowanie bywa naprawde nie lada sztuką
zwróć uwagę jaka cięta jesteś,wiekszośc stara sie pohamowac-czy to o czymś nie swiadczy?
dzieci sie wyprowadza?ja myślałam że psa
ani nie trzeba dzieci traktowac jak wrogów ani sąsiadów,wszyscy byliśmy s****tkami,mniej lub bardziej grzecznymi i wszyscy bedziemy stetryczali
wiem jak bardzo może pękać głowa od dzieciecego,nastoletniego zachowania i nie jestem zwolennikiem niani bezstresowego wychgowania--ogladałam chyba ze dwa odcinki--i pamietam,że one stosowała kary i to dość ostre i konsekwentne
dziesia lat temu i wiecej-- z dziecmi nie liczono sie--z tego powodu---wiekszość z nas nie jest rozpuszczona ale mamy za to inne traumy---własnie z powodu złego traktowania i braku szacunku do dziecka,niesprawiedliwosći-SKRAJNOŚC
teraz mamy syt.odwrotna
wektor w druga stronę-tez SKRAJNOŚC
a skrajności nie są dobre
wiec miejcie na uwadze że kazdy wasz sąsiedzki problem może być inny-jeden wynika nie ze złośliwości,drugi z braku wyobrazni,do trzeciego trzeba gitary a do czwartego byc może rozmowy z dzielnicowym-bo i tak można
to nie jest nigdzie notowane--a skutkuje
jeszcze raz -kulturalnie powtarzam--co innego 2,5 a co innego 10 lat na rowerze w domu!
poza tym -wychowanie bywa naprawde nie lada sztuką
mama mam dokładnie tą samą sytuację. powiem więcej - sama wezwalam dzielnicowego po 4 wizytach tej dystyngowanej Pani w wynajmowanym przeze mnie za cięzkie pieniądze mieszkaniu (bo m.in. o g.17 moje 4-miesięczne dziecko płakało przez 15min, bo miało katar i musiałam mu udrożnić drogi oddechowe). Może i bym mogła z nią spokojnie najpierw porozmawiac i przeprosić gdyby nie to, że po otwarciu przeze mnie drzwi zaczynała na mnie krzyczeć, obrażać mnie i dziecko oraz straszyć policją. I tak za każdym razem. Dzielnicowy spokojnie wytłumaczył nam, że mamy się niczym nie przejmować, czuć się jak u siebie bo niemowlę ma prawo płakać nawet w nocy a sąsiadką się zajmie.