Re: problem z dzieckiem sąsiadów
taaaa, w moim bloku mieszkają z reguły ludzie zamożni, bardzo dobrze poukładani zawodowo: kierownicy, dyrektorzy, dziennikarze, lekarze prawie wszyscy mają dzieci, które o dziwo nie biegają po...
rozwiń
taaaa, w moim bloku mieszkają z reguły ludzie zamożni, bardzo dobrze poukładani zawodowo: kierownicy, dyrektorzy, dziennikarze, lekarze prawie wszyscy mają dzieci, które o dziwo nie biegają po nocach. Czasem wyjdą na dwór trochę się pobawią, ale nie są uciążliwe. Za płotem mają las, za blokiem na ogrodzonym terenie plac zabaw, często wychodzą z rodzicami się pobawić, ale nie słychać, żeby darły się w niebogłosy Ostatnio jednak wprowadziła się jedna rodzina, która w ogóle nie pasuje, ani do tego osiedla, ani do bloku. Ona nie pracuje, on jest jakimś robotnikiem (niestety to mieszkanie jako jedyne nie jest własnościowe, a wynajmowane, pewnie dlatego wprowadzili się tam Ci ludzie). Są głośni, chałaśliwi, prostaccy, a ich dzieciak non stop od godz. 6.00 - 7.00 rano do 22.00 - 23.00 non stop, albo czymś rzuca, albo biega, ale tak jakby po prosu przez pokój przebiegało stado słoni. Rozmowy z tym elementem niestety nie pomogły, obiecują, że będzie spokój, a za chwilę znowu to samo. Nawet sąsiedzi mieszkający na ostatniej kondygnacji nie mogą z nimi wytrzymać. Chcemy ich usunąć z bloku i rozpoczęliśmy już pewne kroki prawne w tym kierunku, ponieważ zwyczajnie ich w tym jak dotąd spokojnym miejscu nie chcemy. Zastanawia mnie ich logika, a raczej jej brak, skoro dzieciak lata cały dzień po mieszkaniu, a jego bezrobotna mamusia nie wychodzi z nim na dwór, to chyba coś tutaj nie gra. Chociaż właściwie jak popatrzę na te twarze nie skalane myślą to w zasadzie przestaje mnie to dziwić.
zobacz wątek