Re: problem z dzieckiem sąsiadów
widzę że tutaj problem ze zrozumieniem ma gro rodziców. Tu nie chodzi o popłakiwania czy tupania przebiegającego dziecka, tutaj chodzi o często KILKUGODZINNY ŁOMOT. Po dwóch trzech godzinach takiej...
rozwiń
widzę że tutaj problem ze zrozumieniem ma gro rodziców. Tu nie chodzi o popłakiwania czy tupania przebiegającego dziecka, tutaj chodzi o często KILKUGODZINNY ŁOMOT. Po dwóch trzech godzinach takiej kotłowaniny podczas której głowa pęka a zagłuszanie muzyką czy słuchawki nie pomagają człowiek naprawdę jest wykończony. To nie jest kwestia piętnastominutowej bieganiny, to często CAŁE DNIE podczas których zostawione samopas dzieci urządzają z mieszkania podwórko. Tak trudno o empatię wśród współczesnych rodziców? Skoro jej nie macie to czego uczycie swoje dzieci? A wiem, uczycie jak robić kupę do nocnika. Nie ma co, rośnie nam nowe lepsze pokolenie. Ależ się mamusie zdziwią, oj zdziwią się.
zobacz wątek