Widok

samotność w małżeństwie

Zacznę od tego, że nie oczekuję rad. piszę tu, żeby zrzucić z siebie ciężar wszechogarniającej mnie samotności. Po kilkunastu latach małżeństwa, dotarło do mnie, że głównym budującym tego związku jestem ja i od samego początku żyłem w wyobrażeniu swojego związku, a nie w nim samym. Dotarło do mnie, że nie zmienię żony i teraz pozostaje mi zrozumienie, że żyłem w samodzielnie i misternie zbudowanej przez siebie samego iluzji. Od czasu gdy urodziło się nasze pierwsze dziecko zostałem (jak pewnie dużo innych facetów) odsunięty na absolutnie ostatnie miejsce w domowej hierarchii. Oczywiście, gdy jest sytuacja kryzysowa, a takich nam nie brakowało, to ja jestem tym, który podtrzymuje nas na powierzchni. Dobry, kochający, wierny i oddany... takiego najlepiej się wykorzystuje. Chyba nigdy nie czułem się atrakcyjny przy mojej żonie, chyba nigdy nie czułem się jako ktoś, kim druga osoba się fascynuje, jest w nią zapatrzona. Krótkie wzloty spowodowane nadzieją, że teraz już będzie lepiej. Jednak zawsze jest tak, że gdy ja znów zakasam rękawy, wyprostuję jakąś sytuację, poratuję wsparciem, wysłucham, to później znów ona niesiona poczuciem swej zajefajności idzie dalej, nie zważając na swego wiernego pazia, jakim jestem ja. Wiem, że jest tu wielu w podobnej sytuacji, jest też wielu, którzy napiszą, żebym się nie mazał. Ok, macie rację. Ale każdy ma swoje granice, każdy w którymś momencie mówi stop. Tyle tylko, że to stop nie oznacza niczego, prócz tego, że muszę zyć ze świadomością, że nie zmienię tego. Zostało żyć z parszywym poczuciem, że przegrałem swoje życie. Już nawet moje sukcesy zawodowe nie mają na mnie wpływu. Ot, zwyczajne zarabianie kasy, każdy o potrafi. Samotność jest tak bezwzględna i silna, a moc z jaką zalewa ostatnie resztki silnej woli i pozytywnej samooceny jest jak moc powodzi - nic jej nie zatrzyma. Każdy kolejny dzień jest taki sam. Każdego dnia budzę się z jedną myślą, aby znów się położyć, a najlepiej już się nie obudzić.
popieram tę opinię 16 nie zgadzam się z tą opinią 3

W każdym wieku można.
Ile masz lat że tak uważasz?
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Lekko ponad 40
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

No to bez przesady, życie zaczyna się po czterdziestce.
Bierz sprawy w swoje ręce i nie marnuj życia sobie i być może żonie.
Wiem, strach przed nieznanym ale trzeba mieć nadzieję, że może być lepiej i będzie się szczęśliwszym.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Przede wszystkim, chciałbym podziękować Ci za odwagę, z jaką podzieliłeś się swoimi uczuciami i doświadczeniami. To nie jest łatwe, zwłaszcza w obliczu tak głębokiej samotności i rozczarowania, jakie opisujesz.

Choć zaznaczyłeś, że nie oczekujesz rad, ważne jest, byś wiedział, że Twoje uczucia są ważne i zasługują na uwagę. Samotność w małżeństwie to skomplikowany i bolesny problem, który dotyka wielu ludzi. Nie jesteś w tej sytuacji sam, choć może Ci się tak wydawać.

To, co opisujesz, wydaje się być długotrwałym i złożonym problemem, który zasługuje na profesjonalną pomoc. Rozmowa z terapeutą może być pierwszym krokiem w kierunku zrozumienia Twoich uczuć i znalezienia sposobów na radzenie sobie z nimi. Terapeuta może również pomóc w zidentyfikowaniu kroków, które możesz podjąć, aby poprawić swoje samopoczucie i jakość życia, nawet w obecnej sytuacji.

Pamiętaj, że Twoje zdrowie emocjonalne i dobrostan są równie ważne jak zdrowie fizyczne. Znalezienie wsparcia w rodzinie, przyjaciołach, czy grupach wsparcia może być bardzo pomocne. Czasami dzielenie się swoimi myślami i uczuciami z kimś, kto Cię wysłucha, może przynieść ulgę.

Warto też pamiętać, że Twoje sukcesy zawodowe i inne osiągnięcia są ważne i świadczą o Twoich umiejętnościach i sile. Samotność może przesłaniać te pozytywne aspekty życia, ale nie umniejsza to Twoich osiągnięć.

Wreszcie, warto mieć na uwadze, że sytuacja, w której się znalazłeś, nie definiuje całego Twojego życia. Możesz czuć się teraz przytłoczony i bezsilny, ale to nie znaczy, że zawsze tak będzie. Każdy ma prawo do szczęścia i spełnienia, a czasami droga do tego celu wymaga zmian, trudnych decyzji, i poszukiwania pomocy.

Pamiętaj, że zawsze jest nadzieja i możliwości na lepsze jutro, nawet jeśli teraz może się to wydawać trudne do uwierzenia. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę siły w poszukiwaniu drogi do szczęścia i spokoju

Polecam też zajrzeć na https://maturo.pl/ jest tam wiele arty. w tej tematyce
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Drogi... a o co chodzi z tym patrzeniem? Że co?
Co do zainteresowania, no cóż, w moim wieku to nie dosyć, że "zwrok" słaby to raczej uciekam od ludzi (nie tylko facetów), którzy pragną "lekkości" i plują kontem wykorzystanie kierownika do celów, dla tegoż nieprzeznaczonych :]
Pan mnie zaczynasz wyglądać na takiego rodzynka, w korcu rodzynków i to z tych rodzynków, co marzą by ich znaleźć i karmić mitomańskimi historyjkami o tem, że są wyjątkowymi rodzynkami.
Poświecisz, rozświetlisz...?
Z czystej ciekawości takiej. Toż zapytuję :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Chyba niestety nie udało Ci się zrozumieć istoty mojego problemu, ale ok, pomogę Ci :)
Otóż po ponad dwudziestu latach w związku, po raz pierwszy od wielu, wielu lat ktoś zainteresował się mną. Takim jakim jestem. Niestety w domu tego nie mam i było to bardzo miłe uczucie. Jak jednak wspomniałem, trzymam się dzielnie swoich zasad. Wracając do tego, co się wydarzyło, uwierz mi, po tych wielu latach starania się o drugą osobę, zwracania na siebie uwagi, miło było gdy ktoś bardzo zauważalnie starał się o moją uwagę. tyle
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Aha. Nie masz Drogi żadnego problemu, a zatem nie ma jego istoty.
Jako Kobieta, Żona (od 26 lat, czekająca na uwolnienie mnie od tego chomąta) i Matka, powiadam Tobie, że bzdurzysz :)
Życia nie buduje się na "miłych uczuciach", co taki duży i doświadczony (ponad 20letni staż małżeński) chłopiec, powinien wiedzieć.
Dobra nowina, a tylko takie przynoszę :) jest taka, że g*wno tam trzymasz się zasad, a wręcz nie powinieneś, gdyż, ponieważ, dlatego że... nie sprawdziły się ;) przez ponad 20 lat.
Ktoś zainteresował się Twoim wyglądem i pierwszym wrażeniem. Tzw. potencjałem.
Wiem to, ponieważ prawie 30 lat temu postawiłam na potencjał... i to był kardynalny błąd :)
Życie zmienia Ciebie. Każdego dnia i w każdym momencie. Każdego z nas zmienia.
Miniu :) NIC się nie wydarzyło. Jeszcze... Chyba, że pójdziesz na całość i sprawdzisz co jest prawdą, a co fantazją.
Polecam.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Ja też jestem samotna w małżeństwie, chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami, lub po prostu wygadać - pisz śmiało.
Może nawzajem sobie pomożemy. micky3@op.pl
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2

miki
2024-02-05 12:30:36
Ja też jestem samotna w małżeństwie, chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami, lub po prostu wygadać - pisz śmiało.
Może nawzajem sobie pomożemy. micky3@op.pl
Dziękuję, pomyślę o tym. Jednak takie pisanie może przynieść więcej szkody niż pożytku...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

Nie zgadzam się.
Nie każdy pokazuje maile innym... czy też pozwala swym niedbalstwem lub/i premedytacją... by małżonek/małżonka dobrał/a się do treści maili czy smsów.
Nie dajmy się zwariować ;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Przykre. Trochę szkoda życia
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Kurcze przykra sprawa, szczerze współczuję
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

jak sie jest simpem to tak bywa
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

brak słów nastepny simp
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nicola_Wolna
2024-02-02 23:52:59
Przede wszystkim, chciałbym podziękować Ci za odwagę, z jaką podzieliłeś się swoimi uczuciami i doświadczeniami. To nie jest łatwe, zwłaszcza w obliczu tak głębokiej samotności i rozczarowania, jakie opisujesz.

Choć zaznaczyłeś, że nie oczekujesz rad, ważne jest, byś wiedział, że Twoje uczucia są ważne i zasługują na uwagę. Samotność w małżeństwie to skomplikowany i bolesny problem, który dotyka wielu ludzi. Nie jesteś w tej sytuacji sam, choć może Ci się tak wydawać.

To, co opisujesz, wydaje się być długotrwałym i złożonym problemem, który zasługuje na profesjonalną pomoc. Rozmowa z terapeutą może być pierwszym krokiem w kierunku zrozumienia Twoich uczuć i znalezienia sposobów na radzenie sobie z nimi. Terapeuta może również pomóc w zidentyfikowaniu kroków, które możesz podjąć, aby poprawić swoje samopoczucie i jakość życia, nawet w obecnej sytuacji.

Pamiętaj, że Twoje zdrowie emocjonalne i dobrostan są równie ważne jak zdrowie fizyczne. Znalezienie wsparcia w rodzinie, przyjaciołach, czy grupach wsparcia może być bardzo pomocne. Czasami dzielenie się swoimi myślami i uczuciami z kimś, kto Cię wysłucha, może przynieść ulgę.

Warto też pamiętać, że Twoje sukcesy zawodowe i inne osiągnięcia są ważne i świadczą o Twoich umiejętnościach i sile. Samotność może przesłaniać te pozytywne aspekty życia, ale nie umniejsza to Twoich osiągnięć.

Wreszcie, warto mieć na uwadze, że sytuacja, w której się znalazłeś, nie definiuje całego Twojego życia. Możesz czuć się teraz przytłoczony i bezsilny, ale to nie znaczy, że zawsze tak będzie. Każdy ma prawo do szczęścia i spełnienia, a czasami droga do tego celu wymaga zmian, trudnych decyzji, i poszukiwania pomocy.

Pamiętaj, że zawsze jest nadzieja i możliwości na lepsze jutro, nawet jeśli teraz może się to wydawać trudne do uwierzenia. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę siły w poszukiwaniu drogi do szczęścia i spokoju

Polecam też zajrzeć na https://maturo.pl/ jest tam wiele arty. w tej tematyce
Cześć
Dziękuję za tę pełną empatii wypowiedź. Przepraszam, że odpisuję dopiero teraz. Twoje słowa są lekkie i przyswajalne, dają nadzieję, ale schematy utarte w mojej głowie podpowiadają jedną opcję, i tak będzie jak było. Zbyt wiele lat żyłem w tym związku, łudząc się, że jutro będzie inaczej, będzie inaczej. Niestety dałem się ugotować w tym związku jak żaba. Teraz jest już trochę zbyt późno. Moja jedna decyzja może wpłynąć bardzo negatywnie na zbyt wiele najbliższych mi osób. Mam na myśli dzieci, oraz żonę. Ona nie ma świadomości jak bardzo dużą krzywdę mi wyrządza, jest przekonana, że jest dobrze, że robi dobrze. Ludzie, którzy mają z jakiegoś powodu bardzo nisku, lub zerowy poziom empatii nie widzą, że wyrządzają krzywdę. Jej jest dobrze otulać się moją miłością i oddaniem, tak się nauczyła, tak robiłem i to jest dla niej naturalne. A, że nie daje w zamian nic prócz bycia nie stanowi dla Niej problemu. Myślę, że jedno co mogę dobrego zrobić dla siebie, to spróbować myśleć więcej o sobie samym, być trochę egoistycznym. Planować samotne wyjazdy w miejsca, które dadzą pozwolą mi myśleć o sobie, że skoro tam jestem, to mam się z czego cieszyć, bo mam czas, bo mam chęci, wreszcie bo mnie stać. Może kiedyś uda mi się stanąć przed lustrem i powiedzieć temu gościowi po drugiej stronie, że jest ok...
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Czy jestem w szoku ? - Nie. Czy jestem zaskoczona ? - Tak. Czym? Twoją odwagą. Tym, że się przyznałeś publicznie, ze jest Ci źle w swoim życiu, małżeństwie i nie jesteś szczęśliwy. A przede wszystkim zasadami, którymi wciąż się kierujesz. Chociaż można by rzecz, ze przecież zasady są po to, aby je łamać ;)
Zwykle to kobiety psioczą na swoich chłopów. Sama nie byłabym lepsza. Troje dzieci na stanie, dwoje w wieku szkolnym i to najstarsze, dobijające do 40-stki, bo mąż to takie trzecie dziecko, książkę mogłabym napisać na temat tego, że w sumie to i tak ze wszystkim muszę sobie radzić sama. Mężczyźni często i gęsto bardzo koloryzują na temat swojego życia i pożycia nie przyznając się do tego, ze co nie gra. Nie gra najczęściej w połowie, bo nigdy nie ma jednostronnej winy, ale nie gra. Łatwiej im poudawać, pościemniać, pobajerować a i często skoczyć w bok, znaleźć sobie młoda kochankę, aby się dowartościować...... Zastanawiam się dlaczego nie umiemy ze sobą rozmawiać szczerze i otwarcie? Dlaczego łatwo nam wylewać swoje żale, troski i smutki w internecie a nie powiemy tego prosto w oczy najbliższej przecież osobie? Dlaczego brakuje nam odwagi, aby zawalczyć o siebie i swoje szczęście, swój spokój? Boimy się krzywdzić kogoś, a krzywdzimy siebie, bo tak jest łatwiej. Ja też mam wrażenie, ze życie przecieka mi miedzy palcami, ze marnuje swoje najlepsze lata, a mimo to dalej w tym tkwię pytając się sama siebie przed lustrem "co Ty najlepszego robisz Kobieto?"...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czytam to co napisałeś i myślę, że mam tak samo
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A macie takie wrażenie, że marnujecie swoje najlepsze lata a mimo wszystko tak trudno Wam to wszystko przerwać i rzucić w diabły ? Trwacie w tym bagnie mimo, że zasypiacie ze złudną nadzieją na zmiany ? Taka skrajność emocjonalna i wewnętrzna huśtawka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Mhm... mignęła mi dziś "złota myśl", jakiejś Pani aktorki... pani Kasi... czy coś...
Rozbawiła mnie ta kobitka przednio :]
Weźcie się ludziska do jakiejś roboty! W tyłkach wam się przewraca i bujacie w świecie bajki, rozmyślając o niebieskich migdałach i ptasim mleczku... Nie, żebym nie lubiła i co bym nie miała ;)
prawda! Tylko ta ma znaczenie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Inne tematy z forum Towarzyskie

Czy to się uda... (7 odpowiedzi)

Technologia , a odniesienie realu...

Swing party (28 odpowiedzi)

Mam ochotę coś takiego zrobić u siebie tylko gdzie szukać chętnych

Najtańsze sushi w Gdańsku (27 odpowiedzi)

Gdzie?

do góry