Widok
Współczuję. Kilka dni temu mąż mi powiedział, że niedługo wyślą go w delegację za granicę na miesiąc czy dwa. Przez pół dnia nie mogło to do mnie dotrzeć - jak to - dwa miesiące rozłąki???
9 miesięcy sobie nie wyobrażam - przecież nie wychodziłyśmy za marynarzy...
Jedyne pocieszenie, to że jak wrócą, to będzie drugi miesiąc miodowy...
9 miesięcy sobie nie wyobrażam - przecież nie wychodziłyśmy za marynarzy...
Jedyne pocieszenie, to że jak wrócą, to będzie drugi miesiąc miodowy...
w sumie to nic nie załatwial beata,bo tak..na studia by sie zapisał..to kasa ucieka a za 3 lata czy nawet 10 i tak go wezwa i tak.
teraz wosko mnie bedzie utrzymywac ale po co mi ich kasa jak nie bede miala męża.wizyty przez pierwsze 1.5 miesiaca coniedziele.......ja sobie tego nie wyobrazam.
teraz wosko mnie bedzie utrzymywac ale po co mi ich kasa jak nie bede miala męża.wizyty przez pierwsze 1.5 miesiaca coniedziele.......ja sobie tego nie wyobrazam.
Nie przeprasam za bledy
przepustki : wiec w koszalinie to tylko na poczatku ja moge jezdzic do niego.potem pewnie moze uda mu sie wyrwac ,przepustki bedzie mial dopiero normalne w gdyni.dosyc czeste. babki ja niewiem....a teraz w lutym i nasza rocznica poznania i walentynki i mamy pare rodzinnych imprez :(
Nie przeprasam za bledy
Wiem, co to znaczy wojsko - mój mąż to żołnierz zawodowy i też byłam z tego powodu smutna, że mój mąż był na wyjeździe - szkoleniu ok. 6 tyg. i czeka mnie na 100% więcej takich jego wyjazdów :/
Więc głowa do góry, fakt 9 mies. od razu to sporo, ale to za jednym zamachem, a nie co jakiś czas :) Są przepustki i jeśli będzie służył gdzieś niedaleko, to na weekendy będzie częściej przyjeżdżał. Czasami zdarza się, że wcale daleko nie przeżucają, jeśli będzie na miejscu będzie mógł wpadać w każdej wolnej chwili :)
Ja wiem, że to nie to samo, ale wtedy czas będzie wam obojgu szybciej mijał :) Po takich wyjazdach i tęsknotach nie możemy się razem nagadać z mężem, a jak go nie było, to codziennie dzwoniliśmy do siebie :) Nie martw się, zobaczysz wszystko będzie dobrze :)
Więc głowa do góry, fakt 9 mies. od razu to sporo, ale to za jednym zamachem, a nie co jakiś czas :) Są przepustki i jeśli będzie służył gdzieś niedaleko, to na weekendy będzie częściej przyjeżdżał. Czasami zdarza się, że wcale daleko nie przeżucają, jeśli będzie na miejscu będzie mógł wpadać w każdej wolnej chwili :)
Ja wiem, że to nie to samo, ale wtedy czas będzie wam obojgu szybciej mijał :) Po takich wyjazdach i tęsknotach nie możemy się razem nagadać z mężem, a jak go nie było, to codziennie dzwoniliśmy do siebie :) Nie martw się, zobaczysz wszystko będzie dobrze :)
Nie bądź smutna mój brat rok temu był w wojsku najgorsze są 2 pierwsze miesiące, potem pewnie go przeniosa gdzies blisko miejsca zamieszkania i będziesz miała męża na weekendy i wieczory :-). Wiem że to nie pocieszające ale zawsze coś. I nie smuć się, głowa do góry mąz nie chciałby widzieć że tak cierpisz tym bardziej że dla niego to dużo gorsza sytuacja. Wyobraź sobie musztre, kocenie i takie tam. Bądź dzielna i pomóż mężowi który pewnie jest bardziej przerażony ;-). Pozdrawiam
I pomyśleć, że za kilka lat większość z nas dołączy do twierdzących "chłop w chałupie to jak wrzód na..."
Moja ciotka, żona wojskowego mówi, że nie ma gorszego koszmaru niż mąż wracający po kilku tygodniach z ćwiczeń. Przez kilka dni każe wokół siebie skakać, zaprasza rodzinę i znajomych, dezorganizuje jej życie domowe, a ona musi chodzić normalnie do pracy a dzieci do szkoły...
Moja ciotka, żona wojskowego mówi, że nie ma gorszego koszmaru niż mąż wracający po kilku tygodniach z ćwiczeń. Przez kilka dni każe wokół siebie skakać, zaprasza rodzinę i znajomych, dezorganizuje jej życie domowe, a ona musi chodzić normalnie do pracy a dzieci do szkoły...
Pewnie i tak jest, tylko ze nie mam z tym tak na codzień styczności. Ani mój tata, ani teść nie pływaja więc nie jestem do tego przyzwyczajona. Mojego męża z koleżanka z pracy ma męża marynarza i mówi że nie jest źle w ciaglu dnia bo jest wiele zajeć. Najgorzej jak sie kładzie do łózka czy siedzi wieczorem a dzieciaki już śpia to wtedy jest jej najciężej.
Sylvia dasz rade. Mojego narzeczonego nie bylo od lipca do listopada zeszłego roku, później wrócił na 1,5 miesiąca i od połowy grudnia znów go nie ma. Wróci dopiero w maju. A ja mam jeszcze gorzej bo przez ten czas właściwie nie mamy kontaktu:( Też na początku myślałam że nie dam rady ale teraz juz wiem ze można to wytrzymać (choc czasami jest ciężko). Ale naprawdę, wierz mi, są tez dobre strony takich rozstań;)
U nas tez pojawil sie taki problem ( ale my slub mamy dopiero za 8 miesiecy) Mój narzeczony zrezygnowal z wojska , na rzecz nauki ale po nauce ma w planach wstąpić do policji -marzenie i tradycja w rodzinie wiec zapewne na jakis czas tez mi ucieknie, ale przeciez przed nami cale zycie, wiec kilka miesiecy dam rade i juz sie na to nastawiam.Moj tata jest marynarzem wiec jakos chyba umiem walczyc z tesknota za bliska osoba, choc uczucia troszke rozne do tych dwoch osob :) Trzymaj sie :)
