Widok
Anty: a może Ty dzisiaj coś upieczesz i jakąś teleportację zastosujesz? Mam zapalenie oskrzeli, siedzę w domu i nawet mi się palcem w kapciu kiwnąć nie chce. To pewnie dlatego, że Cię nie posłuchałam..Jakbym zastosowała %-ty przeziębienie by mi przeszło i teraz po pracy piekłabym coś pysznego
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
Stworzyć kiepski związek albo w nim tkwić po to, aby nie odstawiać od innych? Bez sensu. Nierozerwalność związku...no tak..tego nie uwzględniłam..nie jestem nawet chrześcijanką, więc..w mojej hierarchii wartości nieudany związek należy zakończyć, dając szansę drugiej stronie i sobie. Tkwienie w związku, w którym nie ma miłości sprawia ból. A naturalnym odruchem człowieka jest unikanie bólu. Przymus tkwienia w związku bez miłości, bo otoczenie będzie krytykować jest straszne. Narzucenie komuś takich zasad wydaje mi się okrutne/z całym szacunkiem dla osób, które myślą inaczej/
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
Nie potrafią być sami, lub wypada z kimś być (bo rodzina i znajomi pytają cały czas "a Ty masz kogoś?") - Tak robi większość, niestety.
Ten drugi powód miał sens ponad kilkadziesiąt lat temu, lub w społeczeństwie które uznaje nierozerwalność związków i "tradycyjny" podział ról.
Czasem się zastanawiam czy aby ci ludzie nie robią tego celowo, by mieć kiepski związek. Wszyscy wokół narzekają jaki ten ich partner zły. Osoba szczęśliwie kochająca (nie mylić z zakochaną) byłaby w otoczeniu nie na miejscu. Jej relacje społeczne byłyby mocno ograniczone.
Zresztą ludzie uczą się przez obserwacje otoczenia, więc mniej lub bardziej świadomie tworzą sobie kiepskie związki bo w ich podświadomości coś takiego odpowiada schematowi związku. Lub mówiąc inaczej, nie znają innego.
Ten drugi powód miał sens ponad kilkadziesiąt lat temu, lub w społeczeństwie które uznaje nierozerwalność związków i "tradycyjny" podział ról.
Czasem się zastanawiam czy aby ci ludzie nie robią tego celowo, by mieć kiepski związek. Wszyscy wokół narzekają jaki ten ich partner zły. Osoba szczęśliwie kochająca (nie mylić z zakochaną) byłaby w otoczeniu nie na miejscu. Jej relacje społeczne byłyby mocno ograniczone.
Zresztą ludzie uczą się przez obserwacje otoczenia, więc mniej lub bardziej świadomie tworzą sobie kiepskie związki bo w ich podświadomości coś takiego odpowiada schematowi związku. Lub mówiąc inaczej, nie znają innego.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Anty: na Ciebie na tym forum zawsze można liczyć. Myślę/nie dotyczy to Twojego przypadku z tą dziewczyną/, że ludzie wchodzą czasem w związki nie z powodu miłości, ale dlatego, że nie potrafią być sami albo liczą, że miłość przyjdzie po jakimś czasie. Patrzę na paru moich znajomych i widzę, że taka motywacja nie prowadzi do niczego dobrego.
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
Uczucia bywają zmienne, więc danie komuś kosza nie jest na całe życie:P
Kiedyś wyznałem miłość pewnej koleżance, dostałem kosza. I to nie byle jakiego w stylu "nie kocham cię, ale zostańmy kolegami, dobrze?". To był uczciwy intelektualny kosz, podała mi z 10 racjonalnych powodów dla których nie możemy być razem:D
Po trzech miesiącach jej się odmieniło i ona wyznała mi miłość. Przez ten czas ja pogodziłem się z jej decyzją, przemyślałem sobie jej powody i uznałem je za słuszne. Wobec tego ja dałem jej kosza podając te same powody (które w międzyczasie dopieściłem).
Po kolejnych trzech miesiącach złapało nas oboje, i byliśmy ze sobą chwilę, by uznać że te powody by nie być, są rzeczywiście dobre i wobec tego nie możemy ze sobą być:D
Kiedyś wyznałem miłość pewnej koleżance, dostałem kosza. I to nie byle jakiego w stylu "nie kocham cię, ale zostańmy kolegami, dobrze?". To był uczciwy intelektualny kosz, podała mi z 10 racjonalnych powodów dla których nie możemy być razem:D
Po trzech miesiącach jej się odmieniło i ona wyznała mi miłość. Przez ten czas ja pogodziłem się z jej decyzją, przemyślałem sobie jej powody i uznałem je za słuszne. Wobec tego ja dałem jej kosza podając te same powody (które w międzyczasie dopieściłem).
Po kolejnych trzech miesiącach złapało nas oboje, i byliśmy ze sobą chwilę, by uznać że te powody by nie być, są rzeczywiście dobre i wobec tego nie możemy ze sobą być:D
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
isidis: zaraz, bo się pogubiłam. Ktoś Cię adorował, a Ty dałaś mu kosza i teraz Ci głupio? Jeżeli dobrze zrozumiałam, to po prostu powiedziałaś facetowi, że możesz być wyłącznie jego koleżanką, czy coś podobnego? Nie przejmuj się. W kulturalny sposób odprawiłam już dwóch zalotników..jeden się od ponad miesiąca starał i wcale z tego powodu nie mam wyrzutów sumienia. Uważam, że nieuczciwe byłoby nawiązywanie więcej niż koleżeńskiej znajomości, aby pocieszyć się po stracie kogoś bliskiego. Ja tak nie umiem. Wymienić to można meble, zmienić fryzurę, wymienić koło w aucie, ale zamienić jednego faceta na drugiego, myśląc o tym pierwszym, moim zdaniem , jest nie w porządku. Ludzie czasem tak robią, nie krytykuję ich za to, ale mi to się nie podoba i już. Czy brak zainteresowania osobą, która się Tobą interesuje to brak serca? A może właśnie powiedzenie prawdy jest przejawem szacunku i dobroci wobec tej osoby? Nie dajesz nadziei, nie bawisz się jego uczuciami, nie traktujesz kogoś jak substytut tego, za którym tęsknisz. Pozdrawiam
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
Niczego nie da się odkręcić, bo nie można cofnąć czasu.
Przyszłość jest jednak Twoja, więc zamiast płakać nad tym na co nie masz wpływu, lepiej pomyśleć co dobrego możesz zrobić w przyszłości. A byś nie przekombinowała to najlepiej bądź wyluzowana, bądź sobą a reszta niech się stanie sama (lub jak to mówią, pozwól działać naturze:p).
Przyszłość jest jednak Twoja, więc zamiast płakać nad tym na co nie masz wpływu, lepiej pomyśleć co dobrego możesz zrobić w przyszłości. A byś nie przekombinowała to najlepiej bądź wyluzowana, bądź sobą a reszta niech się stanie sama (lub jak to mówią, pozwól działać naturze:p).
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
nie rozumiem facetów... Zadurzyłam sie w jednym, zreszta pisalm o tym tutaj Poza nim to świata nie widze a ja nie zauwazylam ze komus innemu sie podobam Wiele razy dawal mi sygnalow Dziewczyny mi ciagle to powtarzaja A ja, jak zwykle ślepa bylam... Zaniemowilam po prostu i żle to rozegralam ... Nie chcialam zeby tak wyszło Teraz jest mi głupio i nie wiem jak to odkrecic ... Mysli pewnie ze nie mam serca...
Sernik...o mamciu...taki polany czekoladą, pulchniutki, z rodzynkami w środku..to był cios w samo serce/hi,hi,hi/. Jak ja bym zjadła..taki własnoręcznie upieczony..mniam...Uuuuuuuuuuuwielbiam ciasto! A ponieważ nie tyję zbyt szybko,jak tylko mogę, objadam się. Dwie rzeczy powstrzymują mnie przed ciastem: wrzód i konieczność zmiany ubrań z S-ki na M-kę. Pomarzyć zawsze można...kurcze, chociaż jabłecznik lub murzynek z gruszkami..
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
Jak to nie można? Jak można?
Kwestia motywacji i silnej woli. A nie każdy je posiada.
I po co tak od razu rzucać się na duże ciacho?
Mniema, że od dłuższego czasu jesteś na diecie to też ograniczasz jedzenie i taki nagły skok nie jest korzystny.
Pochwalę się z lekka gdyż bez ciasta gorzej funkcjonuje ;)
Sernik upiekłam. Cała blacha. Rodzinka wcięła cały, mi ostał się kawałek. Może warto w Rodzinę zainwestować albo znajomych zaprosić? ;)
No i głowa do góry :)
Cel przed Tobą, a lepiej by za pewien czas był za ;) Czyż nie?
Kwestia motywacji i silnej woli. A nie każdy je posiada.
I po co tak od razu rzucać się na duże ciacho?
Mniema, że od dłuższego czasu jesteś na diecie to też ograniczasz jedzenie i taki nagły skok nie jest korzystny.
Pochwalę się z lekka gdyż bez ciasta gorzej funkcjonuje ;)
Sernik upiekłam. Cała blacha. Rodzinka wcięła cały, mi ostał się kawałek. Może warto w Rodzinę zainwestować albo znajomych zaprosić? ;)
No i głowa do góry :)
Cel przed Tobą, a lepiej by za pewien czas był za ;) Czyż nie?