Widok
Mmmm... uwielbiam te teksty o 500+. Na poziomie starych dewot narzekających na ciężarne w kolejce do lekarza...
Tak, wszyscy teraz zachodzą w ciążę, bo jest 500+. Tylko idiota wierzy w to, że ten zasiłek zostanie na dłużej...
Wcześniej baby zachodziły w ciążę, bo... bo co? Kiedyś 5 dzieci w rodzinie nie robiło na nikim wrażenia, teraz od razu wyzywanie od patoli, co 500+ biorą na alkohol. Ahhh, zawistni polacy cebulacy.
Tak, wszyscy teraz zachodzą w ciążę, bo jest 500+. Tylko idiota wierzy w to, że ten zasiłek zostanie na dłużej...
Wcześniej baby zachodziły w ciążę, bo... bo co? Kiedyś 5 dzieci w rodzinie nie robiło na nikim wrażenia, teraz od razu wyzywanie od patoli, co 500+ biorą na alkohol. Ahhh, zawistni polacy cebulacy.
Byłam wczoraj na ip na Zaspie i byłam - jestem przerażona! Dziewczyna ze skurczami co 4 minuty po 4godzinach została dopiero zarejestrowana!! A przecież po rejestracji jeszcze ktg i badanie lekarskie (a lekarz zanim przyjdzie bo np robi cesarkę na oddziale...) masakra! I nie że tak tylko na Zaspie - wszędzie bo dziewczyny które były na ip były wcześniej w innych szpitalach :/ Powiem szczerze że byłam zaskoczona i przerażona - 4 lata temu czegoś takiego nie było.... No ale położne mówiły że w tym roku rekord odebranych porodów.
A tak nie jest? Wszyscy piszą i mówią, ze niedawno tak nie było, bo nie było 500+, a teraz 500+ dają, to wszędzie tłok na porodowkach. Gdzie nie spojrzę wszędzie kobieta w ciąży, a za nią jeszcze dwoje, troje dzieci. Sama mam w pracy dużo koleżanek, które otwarcie mówiły, ze robią sobie trzecie dziecko, bo im się nie opłaca chodzić do pracy tylko wolą siedzieć w domu skoro taka kasa wpada. Nie wierzę, że nagle w tym roku wszyscy zapragneli mieć kolejne dziecko. Nawet mam dwóch sąsiadów, co mają dzieci w wieku ok 13/14 lat a teraz w ciąży z drugim. Ja nie mogę znaleźć żłobka dla synka, bo wszędzie tłok. Jedna Pani w przedszkolu powiedziała mi, ze teraz to jak kobieta jest w ciąży, to ma szukać żłobka, bo dali 500+ i dzieci rodzą się na potęgę. Czekam tylko aż ten program się skończy, bo troje/ czworo dzieci będzie, a darmowej kasy już nie...
Nie chcę Cię martwić Alicja ale 3 lata temu, kiedy nikomu się nie śniło 500+, do publicznego żłobka w Gdańsku trzeba było zapisać dziecko jak tylko dostało się PESEL, żeby miało jakiekolwiek szanse na dostanie się.
Dzieci rodzi się dużo, bo są to w dużej mierze dzieci matek z wyżu demograficznego lat 80. Wyszliśmy z kryzysu gospodarczego z 2008 roku i nie ma się co dziwić, że ludzie chętniej decydują się na 2 i kolejne dziecko niż 5-6 lat temu, a infrastruktura niestety za tym nie nadąża.
Dzieci rodzi się dużo, bo są to w dużej mierze dzieci matek z wyżu demograficznego lat 80. Wyszliśmy z kryzysu gospodarczego z 2008 roku i nie ma się co dziwić, że ludzie chętniej decydują się na 2 i kolejne dziecko niż 5-6 lat temu, a infrastruktura niestety za tym nie nadąża.
Kejt, takim ludziom nie przetłumaczysz. Wszyscy warczą, że 500+ ale nikt nie spojrzy na statystyki - otóż program 500+ tak naprawdę nie spowodował ogromnego boomu urodzeń w ostatnim czasie. To kwestia minimalnego wzrostu, ale na coś polacy narzekać muszą.
Nikt też nie pomyśli o tym, że matki rodzące teraz dzieci to dzieci z wyżu demograficznego z lat 80... Wtedy urodziło sie znacznie więcej dzieci, które teraz są przed 30stką i zostają rodzicami. Najlepiej wrzucić wszystkich do jednego wora "500+". Mam nadzieję, że ten program niedługo sie skończy, bo zabraknie hajsu w budżecie. Wtedy trzeba będzie wymyślić inny powód do narzekania :P
Nikt też nie pomyśli o tym, że matki rodzące teraz dzieci to dzieci z wyżu demograficznego z lat 80... Wtedy urodziło sie znacznie więcej dzieci, które teraz są przed 30stką i zostają rodzicami. Najlepiej wrzucić wszystkich do jednego wora "500+". Mam nadzieję, że ten program niedługo sie skończy, bo zabraknie hajsu w budżecie. Wtedy trzeba będzie wymyślić inny powód do narzekania :P
Trzy lata temu jak rodziłam to nikt o 500 + nawet nie słyszał, a obłożenie na porodówce było tak wielkie, że 9 dni leżałam na ginekologii (bo patologia była ciągle full) i czekałam na wywołanie porodu i przez te 9 dni nie udało im się mnie wcisnąć, bo kolejki ponoć były... I bez 500 + tłum. Tak więc ja nie wierzę w ten "sposób" na dzieci. Z mojego otoczenia - masę moich koleżanek ma maluszki lub jest w ciąży. 500+ ? Nie, żadna nie dostaje, bo to ich pierwsze dziecko, a maja już po 30-33-36 lat, więc wreszcie uznały, że już maja mężą, dom, awans itd i czas na bobasa, bo zaraz będzie za późno...
Nic sie nie martw. Ja rodziłam półtora roku temu na Zaspie ścisk był niesamowity, ponad 4 h czekałam ze skurczami na lekarza. Jednak położne co jakiś czas wołały do siebie żeby sprawdzić rozwarcie. Pilnowały by te dziewczyny które najbardziej potrzebują szły pierwsze do lekarza. Jak mówiłam mojemu lekarzowi prowadzącemu o obawach o miejsce w szpitalu bo wtedy też było mnóstwo rodzących to skwitował jednym zdaniem "na plaże rodzić nie odeślą".
Co prawda artykuł jest z zeszłego roku, ale podobno wciąż przyjmują tam porody: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35636,19621558,porod-prywatnie-coraz-wiecej-chetnych.html?disableRedirects=true
http://deluxe.trojmiasto.pl/Jak-to-jest-urodzic-w-Trojmiescie-komfortowo-n111123.html
Kochane, w Trójmieście nie ma już prywatnej porodówki. Wklejam Wam artykuł z marca 2017, w którym menedżer Clinica Medica mówi, że z powodu małej liczby chętnych (20-25 porodów w miesiącu) zmuszeni byli zamknąć oddział.
Kochane, w Trójmieście nie ma już prywatnej porodówki. Wklejam Wam artykuł z marca 2017, w którym menedżer Clinica Medica mówi, że z powodu małej liczby chętnych (20-25 porodów w miesiącu) zmuszeni byli zamknąć oddział.
Ja miałam termin na początek sierpnia, urodziłam na koniec lipca i wtedy również był "szał " na porodówkach , bardzo bałam się odsyłania od szpitala do szpitala. Kiedy przyszedł mój czas okazało się, że jestem jedyną rodzącą na trakcie, dwie sale stały puste. Położna mówiła, że dzień wcześniej sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, teraz wiem, że nie warto się nastawiać i zawczasu stresować i w przypadku porodów wszystko zmienia się bardzo dynamicznie, również obłożenie. Rodziłam w Wojewódzkim
Tragedia. Trafiłam dziś na zaspę ze skierowaniem od mojej lek. z wysokim ciśnieniem, moja dr stwierdziła że zrobią mi CC bo nikt nie będzie ryzykował odklejenia się łożyska w 40 tc. Przesiedziałam w IP 4 godziny po czym lek. który mnie przyjął stwierdził, że nie mają gdzie mnie ulokować pomimo tego że wie, iż nie powinien mnie odsyłać. Zapisał mi dopegyt i wysłał do domu, w razie utrzymującego się nadciśnienia mam wrócić, ale wtedy od razu wezwę karetkę żeby ominąć IP. Jedna babka rodziła prawie w poczekalni, wyła, wymiotowała, rozwarcie na 9 palców i nie mieli gdzie jej ulokować, lek. sam stwierdził że nie wie co z nią zrobić bo nie ma miejsc i zaraz urodzi w IP. Ja byłam załamana tym widokiem i czasem oczekiwania, IP pękała w szwach.
Może się narażę... Ale jeśli macie na miejscu jakąś rodzinę lub znajomych, to... polecam Elbląg, skoro i tak tam już wywożą ;-). Sama rodziłam tam 2 razy (mam tam rodzinę) między innymi że względu na sytuację na porodówkach, która była gorąca, ale nie aż tak jak ostatnio. Zaraz ktoś wyskoczy, że w Gdańsku są lepsze oddziały noworodkowe itp - racja, ale ile % dzieci potrzebuje tych megasuper sprzętów? 0,1%? W każdym szpitalu są sale do CC, neonatolodzy, inkubatory i warunki, żeby bezpiecznie przyjąć na świat i wypuścić noworodki do domu. A w tych skrajnych przypadkach i tak wpakują dziecko w helikopter i wyślą do Gdańska, ale już bez tego wielogodzinnego lub wielodniowego upokarzania się na izbach przyjęć. O szpitalach w Kartuzach i Kościerzynie też słyszałam wiele dobrego, więc jeśli macie tam rodzinę - rozważcie. Piszę to bez złośliwości. Spędziłam na zaspianskiej IP kilka godzin w połowie pierwszej ciąży i właśnie wtedy podjęłam decyzję, że uciekam z porodem z Trójmiasta. Z tego co piszecie, to teraz jest jeszcze większa masakra i nie wyobrażam sobie wylądować w takich warunkach że skurczami lub stresować się przeterminowaną ciążą.
A ja nie rozumiem dlaczego tak bardzo boicie się szpitala w Kartuzach. Bardzo polecam. Rodziłam tam trzy razy i jestem mega zadowolona. Ostatnio w sierpniu. Oddziały świeżo po remoncie, porodówka bardzo fajna, a lekarze i tak w większości z trójmiasta. Szczerze polecam. Chociaż z drugiej strony wiem, że i tam bywa gorąco :)
Jestem tydzień po terminie mówili mi się mam siedzieć w domu i czekać na bóle i jak mi wody odejdą to wtedy mam dzwonić po gdańskich szpitalach czy sa miejsca. Nie wiem co zrobie boję się okropnie. Nie mamy tu rodZiny w Gdańsku by ktoś został z prawie dwulatka w domu....nie wiem będę rodzić na korytarzu
Mieszkam w Gdyni i gdy zaczęły mi się skurcze wszystko potoczyło się tak błyskawicznie, że o mały włos nie zdążyłabym dojechać na kliniczną. A zajęło to raptem 20 min...
Gdybym miała jechać do Wejharowa, Kartuz czy Pucka to nawet nie dotrwłabym do 1/3 drogi. ;)
W tym roku rodziłam w Redłowie, w styczniu też była walka a miejsca ale bez dramatu na szczescie. Zglosiłam się sama na ip z bardzo wysokim ciśnieniem i od razu pojechałam na cc.
Opiekę polecam, szpital po remoncie więc warto rozważyć.
Gdybym miała jechać do Wejharowa, Kartuz czy Pucka to nawet nie dotrwłabym do 1/3 drogi. ;)
W tym roku rodziłam w Redłowie, w styczniu też była walka a miejsca ale bez dramatu na szczescie. Zglosiłam się sama na ip z bardzo wysokim ciśnieniem i od razu pojechałam na cc.
Opiekę polecam, szpital po remoncie więc warto rozważyć.
Rozumiem, o czym piszesz, miałam podobna sytuację przy drugim porodzie. Od wejścia do szpitala do porodu minęło pół godziny, gdybym miała rodzic na Zaspie to pewnie urodziłabym na sorze, w kolejce do pomiaru ciśnienia i temperatury, bo pewnie nie dotarła bym nawet do etapu ktg. Na szczęście mam rodzinę w Elblągu, przeniosłam się tam kilka dni przed porodem i gdy się już zaczęło, miałam z kim zostawić starsze dziecko. Nie namawiam nikogo, kto ma całą rodzinę w Trójmieście, żeby przy pierwszych skurczach robił sobie wycieczkę krajoznawczą po Polsce północnej, ale proponuję rozważyć opcje porodu poza Trójmiastem, jeśli macie tam na miejscu rodzinę lub wskazania do cesarki, a szpital akurat umawia terminy. Mi dzięki temu udało się zaoszczędzić dużo stresu, może którejś w was też podpasowałaby taka sytuacja.
Dziś Zaspa od rana czekanie 8 g i nie wszystkie dziewczyny zobaczymy lekarza! Jedna lekarka krzyczała, że " co panie tu robią, ona miejsc nie wyczaruje, piszcie sobie do ministerstwa". Skandal.
Po czy na Klinicznej, po 16, na izbie przyjęć pusto, wszyscy mili i zapraszamy.
Dlatego tak, czy tak jest zawsze...?
Po czy na Klinicznej, po 16, na izbie przyjęć pusto, wszyscy mili i zapraszamy.
Dlatego tak, czy tak jest zawsze...?
Ja również polecam Elbląg! pełna kultura, w czwartek zostaliśmy tam odesłani z zaspy z ciśnieniem 170/110. W E-gu położne PRZEMIŁE, lekarze bardzo przejęci moim stanem, jeszcze tego samego dnia ok.20 zrobili mi cesarkę. Sale zadbane, dwuosobowe, cisza spokój, można tam rodzić naprawdę po ludzku. Żadnych kolejek w IP, czułam się tam jak w prywatnej klinice. Mowa o szpitalu na ul. Żeromskiego.
Rodziłam 2 lata temu w Kartuzach i jeśli można tak powiedzieć o porodzie to naprawdę było super. Dużo miejsca, (na oddziale kilka mam, sale miałam jedynke). Łazienki chyba świeżo po remoncie. Położne i lekarze super- z racji ,że było nas tak mało pojawiały się od razu i służyły od razu pomocą. Jestem z Gdańska ,specjalnie jechałam do Kartuz rodzić. Następne też tam chyba urodzę. Jak ktoś ma możliwość polecam.
Ale dwa lata temu nie było takiego boom na porodówkach. Teraz wszystkie szpitale są oblegane wiec to ze dwa lata temu były pustki to nie znaczy ze teraz tak będzie. Zwłaszcza ze powiatowe szpitale takie jak Kartuzy czy Wejherowo czy Puck maja swoje gminy, swoje okolice i tamtejsze kobiety tez musza gdzieś urodzić.
Do Gdańska się nie pchają na pewno.
Do Gdańska się nie pchają na pewno.
No jak nie będzie panikowania to na pewno będzie pusto, skoro wszystkie gwiazdy na Zaspę się pchają. To jest problem tego szpitala, cała masa chętnych, a szpital nie jest z gumy. Począwszy od SOR-u, gdzie już naprawdę przychodzi się ze wszystkim, co uważam za absurd, kończąc na oddziałach, na które każdy chce się dostać. Zwłaszcza na porodówkę. A ona nie jest z gumy i nie dla wszystkich. To szpital z III stopniem referencyjności, tzn. dla tych, które nie kumają: trafiają tu wszystkie poważne i skomplikowane przypadki, a nie każda osoba z ulicy, która zachce sobie tam urodzić. To jest dobry szpital, wiadomo, ale nie posiada nie wiadomo ile miejsc. Logiczne. Nie dziwię się nerwowości personelu medycznego, skoro są inne szpitale w mieście/województwie, a wszyscy i tak się pchają rodzić na Zaspę. Kliniczna może sobie odsyłać, bo to, bo tamto, a Zaspa nie? Bardzo dobrze, że odsyłają. Może wreszcie będzie tam luźniej bo dotrze do większości kobiet, że są inne alternatywy. Zawsze możecie wybrać Kartuzy :D
Jasne. Już widzę jak wszystkim ciężarnym jest na rękę zasuwać 50 km do Kartuz by tam rodzić :P Moja koleżanka wczoraj urodziła, jak złapały ją pierwsze lekkie bóle postanowiła sie zwijać do szpitala. Zanim dojechała autem (6 km od domu) bobas już "wystawał", ledwie ją zdążyli z auta wywlec. Tak szybko szedł poród. A co dopiero wyprawa do Kartuz, no nie rozśmieszaj mnie :)))
Poza tym dziecko będzie już urodzone w Kartuzach, a nie w Gdańsku, a dla niektórych ma to znaczenie.
Nie każdy też ma auto. Zasuwaj teraz PKSem z tabołami do Kartuz rodzić, a potem obolała, może ze szwami wlecz się z noworodkiem tyle km do domu. No sielanka.... Wszystkie, które mają blisko Zaspę, Kliniczną czy Wojewódzki nie będą pchały się do Karuz, Elbląga, Pucka czy cholera wie gdzie jeszcze. Każdy chce jak najbliżej do domu. Jasne - jak ktoś ma zaplanowaną casarkę z wyprzedzeniem do jednak chętnie jedzie na Zaspę, chociaż jak ma szpital bliżej to nie wiem po co... Oczywiście zakładając, że ciąża jest ok i nie ma zagrożenia już z założenia (jak coś wyjdzie w trakcie porodu to co innego, wróżką nikt nie jest).
Poza tym dziecko będzie już urodzone w Kartuzach, a nie w Gdańsku, a dla niektórych ma to znaczenie.
Nie każdy też ma auto. Zasuwaj teraz PKSem z tabołami do Kartuz rodzić, a potem obolała, może ze szwami wlecz się z noworodkiem tyle km do domu. No sielanka.... Wszystkie, które mają blisko Zaspę, Kliniczną czy Wojewódzki nie będą pchały się do Karuz, Elbląga, Pucka czy cholera wie gdzie jeszcze. Każdy chce jak najbliżej do domu. Jasne - jak ktoś ma zaplanowaną casarkę z wyprzedzeniem do jednak chętnie jedzie na Zaspę, chociaż jak ma szpital bliżej to nie wiem po co... Oczywiście zakładając, że ciąża jest ok i nie ma zagrożenia już z założenia (jak coś wyjdzie w trakcie porodu to co innego, wróżką nikt nie jest).
Miśka, co to za czarnowidztwo :) Akurat po porodzie jest kilka dni na to, żeby skołować inny środek transportu niż PKS. A dziecko od samego faktu urodzenia na Kaszubach legendarnego czarnego podniebienia nie dostanie, trust me.
Zgadzam się z Marynarka, że najlepiej dzwonić i pytać, bo sytuacja na porodówkach jest mega dynamiczna, na takim położnictwie potrafią pół oddziału opróżnić podczas jednego obchodu.
Zgadzam się z Marynarka, że najlepiej dzwonić i pytać, bo sytuacja na porodówkach jest mega dynamiczna, na takim położnictwie potrafią pół oddziału opróżnić podczas jednego obchodu.
To nie czarnowidztwo, tylko zwykłe szare życie... Jak nie masz zaplanowanego terminu porodu to ten fakt bywa zaskakujący i potrafi przewrócić życie do góry nogami nie tylko przyszłym rodzicom, ale czasem na prawdę wielu osobom. Wiem, u nas tak było przy drugim porodzie. Dlatego nawet zaplanowanie powrotu do domu może nie być takie oczywiste. Szczególnie jak nie jesteś w stanie komuś powiedzieć kiedy ma cię odebrać ze szpitala (data) żeby ten ktoś też zaplanował sobie z wyprzedzeniem wolne. To dla mnie nie czarnowidztwo, to tzw "przezorny ubezpieczony", bo różnie w życiu bywa.
Generalnie uważam, że często szpitale są przepełnione na własne życzenie. Trzymają ludzi bez potrzeby zajmując łóżka tym, co bardzo tego potrzebują. Przy drugim porodzie spędziłam w szpitalu 2 tygodnie, z czego uważam, że półtora zupełnie nie potrzebnie. Zrobili mi wywołanie porodu, a że nie poszło to położyli mnie na ginekologię (bo na patologi nie było miejsca) i miałam czekać aż dziecko samo się urodzi lub za 2 dni mieli powtórzyć wywołanie. Dzidzia uparcie nie chciała wyjść, a ja czekałam na drugie wywołanie nie 2 dni a 9, bo codziennie przez 9 dni nie było chwili wolnego na porodówkach! Masakra! 9 dni czekania, w domu maluch, któremu trzeba było zapewnić opiekę przez 2 tygodnie. Mąż zagranicą bez możliwości zjazdu, teście na czas mojego porodu zaplanowali sobie dłuższy wyjazd za granicę. Zostali moi rodzice, którzy musieli stanąć na głowie, żeby przez 2 tygodnie zająć się wnukiem, dwoma domami, pracą (zmieniając innym współpracownikom ich plany na ten czas). To jest obłęd! I gdyby mieli jeżdzic jeszcze do Elbląga, Kartuz czy jeszcze nie wiadomo gdzie to dopiero była by rzeź. Poza tym po porodzie jak jest wszystko ok, maluch i mama są zdrowe i na siłach to po co 3-4 doby trzymają? No 2 i papa, do domku.
Tak więc to normalne, że kobiety chcą być przyjete w trójmieście na poród, bo nie wiadomo jak sie to wszystko potoczy. Jak jest capy to ok, ale małe nie halo i nagle inaczej sie patrzy na taki banał jak wybór szpitala...
Generalnie uważam, że często szpitale są przepełnione na własne życzenie. Trzymają ludzi bez potrzeby zajmując łóżka tym, co bardzo tego potrzebują. Przy drugim porodzie spędziłam w szpitalu 2 tygodnie, z czego uważam, że półtora zupełnie nie potrzebnie. Zrobili mi wywołanie porodu, a że nie poszło to położyli mnie na ginekologię (bo na patologi nie było miejsca) i miałam czekać aż dziecko samo się urodzi lub za 2 dni mieli powtórzyć wywołanie. Dzidzia uparcie nie chciała wyjść, a ja czekałam na drugie wywołanie nie 2 dni a 9, bo codziennie przez 9 dni nie było chwili wolnego na porodówkach! Masakra! 9 dni czekania, w domu maluch, któremu trzeba było zapewnić opiekę przez 2 tygodnie. Mąż zagranicą bez możliwości zjazdu, teście na czas mojego porodu zaplanowali sobie dłuższy wyjazd za granicę. Zostali moi rodzice, którzy musieli stanąć na głowie, żeby przez 2 tygodnie zająć się wnukiem, dwoma domami, pracą (zmieniając innym współpracownikom ich plany na ten czas). To jest obłęd! I gdyby mieli jeżdzic jeszcze do Elbląga, Kartuz czy jeszcze nie wiadomo gdzie to dopiero była by rzeź. Poza tym po porodzie jak jest wszystko ok, maluch i mama są zdrowe i na siłach to po co 3-4 doby trzymają? No 2 i papa, do domku.
Tak więc to normalne, że kobiety chcą być przyjete w trójmieście na poród, bo nie wiadomo jak sie to wszystko potoczy. Jak jest capy to ok, ale małe nie halo i nagle inaczej sie patrzy na taki banał jak wybór szpitala...
He, he to będziesz tak samo tłumaczyć się na IP, że nie możesz gdzie indziej pojechać i musisz rodzić na korytarzu, bo musiałabyś wracać PKS-em. Na pewno na to dadzą się nabrać. :D W dzisiejszych czasach?? Nie osłabiaj mnie. Tam nie takie historyjki słyszeli zapewne. :D
Na Zaspie nie m miejsca i już. Im szybciej to do niektórych dotrze, tym lepiej.
Na Zaspie nie m miejsca i już. Im szybciej to do niektórych dotrze, tym lepiej.
Nie ma miejsc - ok. Ale nie zawsze. Jakby nie było miejsc to by chętnie pozbywali się tych co mogą. A nie trzymają nie wiadomo po co. Nie ma miejsc? To po co przyjmują na wywołanie porodu, niech odeślą do domu. Poza tym jak kobitki wpadają na ostatnią chwilę to nie mogą odesłać, bo to zagraża bezpieczeństwu. I tak nie które robią - czekają w domu ile wytrzymają. Ja jak miałam wywoływany poród to była panika, że wszystkie porodówki ponoć pełne, a na IP była pani z 8cm rozwarciem i z bliźniakami. I myślisz, że odeślą taką do Kartuz, bo nie ma miejsc? Nie. Pani została położona na wolnej sali operacyjnej i tam siłami natury urodziła swoje dwa bobaski :)
No właśnie. Mówią, że nawet jeśli porodówka ma miejsce to nie chcą przyjmować, bo potem nie ma miejsc na salach poporodowych. Ale po co tam sie trzyma te biedne dziewczyny? Jak jakaś chce, czuje taką potrzebę to ok. Ale jeśli chce do domu, wie co i jak, bo to nie pierwsze dziecko, to po co trzymać? Mniej nerwów w domu, szybszy powrót do normalności, święty spokój... Te chore przepisy powinny być bardziej życiowe.
I dziewczyny - nie bójcie się! Nie zakładajcie z góry, że będzie źle, że was odeślą, że coś pójdzie nie tak. Szkoda martwić się na zapas. Troche optymizmu :)
I dziewczyny - nie bójcie się! Nie zakładajcie z góry, że będzie źle, że was odeślą, że coś pójdzie nie tak. Szkoda martwić się na zapas. Troche optymizmu :)
Tak z ciekawości zapytam. Część pisze, że chcą urodzić koniecznie w Gdańsku, bo to jest wpisane do metryki. I bez złośliwości, po prostu jestem ciekawa - gdzie to ma potem znaczenie? Chyba nawet w dowodzie osobistym nie ma tej adnotacją. Ważne jest miejsce zameldowania, zamieszkania. Ale urodzenia? Czemu to ma znaczenie?
Ja bym wolała rodzić w Gdańsku bo jak zacznę rodzić wcześniej i będę sama w domu nie wyobrażam sobie że jak dojadę do szpitala to powiedzą mi niech Pani jedzie do innego szpitala co będę lecieć na dworzec i szukać pociągu albo PKS do innego miasta, nie każdy ma samochód , chodzi o to żebym miała w razie co komfort że mnie przyjmą w Gdansku a nie przyjadę do szpitala i nie wiem co mnie tam czeka .....miejsce urodzenia nie jest ważne , ważne żeby dziecko bezpiecznie przyszło na świat , jeśli nie ma miejsc na porodówkach miasto nie jest mi w stanie zapewnić bezpieczeństwa kobiecie w ciąży
Nie da się zapisać na konkretny dzień i godzinę, bo jak maja full to i tak nie zrobią.
Moja koleżanka na początku lata miała już umówiony termin na Zaspie, w tym dniu odesłali ja do domu, bo nie mieli miejsca. Przyjęli ją dopiero po tygodniu. Wskazanego dnia przyjechała z samego rana i czekała.... Cesarkę zrobili jej dopiero przed północą, bo wcześniej nie mieli czasu.
Moja koleżanka na początku lata miała już umówiony termin na Zaspie, w tym dniu odesłali ja do domu, bo nie mieli miejsca. Przyjęli ją dopiero po tygodniu. Wskazanego dnia przyjechała z samego rana i czekała.... Cesarkę zrobili jej dopiero przed północą, bo wcześniej nie mieli czasu.
Planować poród w innym mieście mogą osoby, które rodzą w terminie a co z takimi jak dziecku spieszy się na świat i rodzi się wcześniej np.3 tygodnie przed terminem. Mam nadzieję że takich nie odsyłają do innych miast , nie wyobrażam sobie tego albo że miesiąc będę mieszkać w innym mieście dlatego że mam zagrożenie przedwczesnym porodem
Takim osobom nie dziwię się też, że wolą rodzić na Zaspie - końcu to szpital wyspecjalizowany w ratowaniu wcześniaków. Dziwię się natomiast osobom spoza Gdańska, że na siłę próbują rodzić na Zaspie, chociaż mają niepowikłane ciąże, zdrowe dzieci, poród w terminie i kilka innych szpitali pod nosem. Dzięki temu mamy taką sytuację jaką mamy - kobiety w powikłanych ciążach, z porodem przedwczesnym i mieszkanki Gdańska nie posiadające samochodu spędzają długie godziny na IP, lub są wręcz odsyłane do losowych szpitali w innych miastach. Dla niektórych najważniejsze jest to, co dziecko będzie miało wpisane w dowodzie. Dla mnie najważniejszy był bezstresowy poród, nie chciałam ani sobie ani dziecku dorzucać dodatkowej dawki kortyzolu na dzień dobry. Gdybym miała powikłaną ciążę, podejrzenie jakich wad u dziecka lub rodziła przedwcześnie, to oczywiście, że próbowałbym dostać się na Zaspę. Na szczęście nic takiego u mnie nie było, więc wolałam zostawić ten szpital dla "bardziej potrzebujących". Może dzięki temu nie odesłali jakiejś mamy z wcześniakiem.
Dlatego uważam ze jak przychodzi co do czego to trzeba samemu sprawdzić jaka jest sytuacja. Bo jak ktoś tu mądrze napisał, sytuacja jest dynamiczna i szybko się zmienia. Moja lekarka tez mi to mówiła (jest z Redłowa), jednego dnia jest pusto, następnego bardziej tłoczno, ale nie spotkała się z odesłaniem kogoś kto już praktycznie rodzi.
to ja założyłam ten wątek w obawie przed plotkami :)
Urodziłam tydzień temu w wejherowie :) udało się trafić na spokój :) miałam swoją salę z łazienką na patologii (dwuosobowa ale byłam sama), na porodówce też byłam sama, godzine i dwie przede mną urodziły inne dziewczyny (ogólnie są 3 sale + operacyjna do cc) i na położnictwie też udało mi się dostać swoją salę (są odpłatne na zyczenie). Miałam opcje zzo ale od 4 cm rozwarcia tak szybko poszło ze położne stwierdziły ze nie zdążymy wezwac anestezjologa i czekać az znieczuleie zadziała :P i tak tez było.
Natomiast następnego dnia było dużo więcej porodów, zapełniona była patologia i miałam wrażenie ze chętnie podawali oxytocyne zeby przyspieszyc te porody (oczywiscie mozna odmówic bo pytają czy podac), na porodówce tez niezły ruch a co za tym idzie położnictwo obłożone. Chetniej wypuszczali do domu po obchodach :P i z tego co słyszałam do jednej dwuosobwej sali dołozyli trzecie łózko. Ale jakos wszyscy sie pomiescili :P
ogólnie opieka swietna i polecam wejherowo. to byl moj drugi porod tam i jestem zadowolona :)
Urodziłam tydzień temu w wejherowie :) udało się trafić na spokój :) miałam swoją salę z łazienką na patologii (dwuosobowa ale byłam sama), na porodówce też byłam sama, godzine i dwie przede mną urodziły inne dziewczyny (ogólnie są 3 sale + operacyjna do cc) i na położnictwie też udało mi się dostać swoją salę (są odpłatne na zyczenie). Miałam opcje zzo ale od 4 cm rozwarcia tak szybko poszło ze położne stwierdziły ze nie zdążymy wezwac anestezjologa i czekać az znieczuleie zadziała :P i tak tez było.
Natomiast następnego dnia było dużo więcej porodów, zapełniona była patologia i miałam wrażenie ze chętnie podawali oxytocyne zeby przyspieszyc te porody (oczywiscie mozna odmówic bo pytają czy podac), na porodówce tez niezły ruch a co za tym idzie położnictwo obłożone. Chetniej wypuszczali do domu po obchodach :P i z tego co słyszałam do jednej dwuosobwej sali dołozyli trzecie łózko. Ale jakos wszyscy sie pomiescili :P
ogólnie opieka swietna i polecam wejherowo. to byl moj drugi porod tam i jestem zadowolona :)
Wedlug mnie niepotrzebnie sie nakrecacie bo od wiosny slysze o problemach z miejscami na porodowkach, a jakos ja i moje kolezanki w wiekszosci urodzily w wybranych wczesniej przez siebie szpitalach (jedynie jednej na Zaspie zaproponowali Gdynie lub Kartuzy bo akurat nie mieli miejsc). Dzwonienie wczesniej tez raczej nic nie da, bo na IP moze zjawic sie w miedzyczasie kilka rodzacych i nie bedzie juz miejsc. Ja rodzilam w Redlowie (okres letni) to jak bym problem z miejscami to jednej dziewczynie kazali zglosic sie na drugi dzien, czesc dziewczyn lezala po porodach na ginekologii jak na porodowce byl problem z lozkami. Tez
masakra :/ tez chciałam w wojewódzkim, bo mam najbliżej. Na dodatek martwię się, że zacznę rodzić jak męża nie będzie i będę musiała taksówką na porodówkę jechac z torbami... A jak mi powiedzą, że mam jechac do Elbląga czy Kartuz to powiem, żeby mnie karetką wysłali, bo autentycznie nie mam jak się tam dostać.
http://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/wenezuela-dramatyczna-sytuacja-w-szpitalu-kobiety-rodza-w-poczekalni/1qjwr7r.amp
No na pewno będzie lepiej :-) wspolczuję tym kobietom.
No na pewno będzie lepiej :-) wspolczuję tym kobietom.
Rodziłam z poniedziałku na wtorek tydzień temu na Zaspie. Na IP przyjechaliśmy ok. 3 i nie było nikogo☺ no i na spokojnie wywiad, ktg, badania przez położną i potem lekarkę, usg i przyjęcie na porodówkę. Tam musiała chwilę wcześniej rodzić jakaś dziewczyna a tak pusto. Po 7 jak przyszła nowa zmiana to położna kazała mi trochę pospacerować i tylko widziałam jak dwa pokoje są zajęte, i wchodziła kolejna rodząca. Więc nad ranem na 5 pokoi porodowych 4 były zajęte.W szpitalu spędziliśmy 3 doby. Cały personel super, naprawdę od lekarzy po salowe:) Trafiłam na super położną Basię, której nie mogę się nachwalić.