Widok
szkolny bilans 6latka
Kobitki, napiszcie, jak u Was przebiega/ł taki bilans 6latka.
Co tam cudaki z nfz wypisują...
Ps
I jeśli podpisałyście zgodę na badania profilaktyczne jak są przeprowadzane.
Moja Zosia, wróciła ze szkoły roztrzepana, z przeczesaną fryzurą i na moje pytanie "o co chodzi?", opowiedziała mi, jak to była zawstydzona badaniem profilaktycznym.
Grupę dziewczynek pielęgniarka wyprowadziła do innego pomieszczenia. Kazała im się rozebrać do skarpetek i majtek. Córka miała pod podkoszulkiem top na piersi i tez musiała go zdjąć. Miała wykonywany test Adamsa, po którym pielęgniarka wpisała nam podejrzenie skoliozy.
Ten test przeprowadzam u Córki systematycznie i nie zauważyłam niczego niepokojącego. Przyszło mi do głowy, że Zośka była zawstydzona , zbita z tropu i stąd wynik badania. Wkurzony i zawstydzony Dzieciak, powiedział mi, że pani badająca była czerwona na twarzy, jak burak i tak ją oglądała z każdej strony, że nie mogła oddychać. Z mańki chciałam się dowiedzieć od pielęgniarki czy kontrola włosów musi wiązać się z ich rozpuszczaniem a badania z rozbieraniem dzieci do gaci ale... Mąż stopował mie wiec ok.
W dniu bilansu, lekarka nie przeprowadziła żadnego wywiadu z nami na temat Zośki, przepisała info za pielęgniarką i uwaga !!!!.... na kwitku "obiegu wewnętrznego" przychodni, wpisała Zoście "podejrzenie bocznego skrzywienia kręgosłupa" i zakwalifikowała ją do grupy wf Bk. Podbiła pieczątkę i wydała skierowanie takiej treści:
Skierowanie do specjalisty
Prośba o: Leczenie specjalistyczne
Poradnia Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży
Rozpoznanie: Skolioza?
W książeczce zdrowia, uzupełniła tylko część, nie podpisała się i rozumiem, że czeka na wynik konsultacji z ortopedą itd.
Ponieważ lekarka NIC nie wpisała z bilansu do książeczki zdrowia, Mąż poprosił o ksero kwitu "obiegu wewnętrznego", na co pielęgniarka oburzyła się i skomentowała "nie wystarcza Panu to, co jest w książeczce?" (No kur...a paranoja z tymi cudakami).
Z mańki umówiliśmy wizytę na nfz dla Zośki, na która (oczywiście! :)) poczekamy kilka tygodni.
Zośka jest żywa, dużo tańczy (chodzi na zajęcia taneczne, ćwiczy) a tymczasem bez weryfikacji spostrzeżeń lekarki już ma wklepaną grupę, która ogranicza Jej udział w pełnych zajęciach wf (pomijam jak to się ma do realu)
Nie wiedziałam, że w Polsce można wystawić skierowanie, z prośbą o leczenie specjalistyczne p o d e j r z e n i a skoliozy wiec czekam z zainteresowaniem na wyniki wizyty u "specjalisty", poleconego przez panią doktor.
No i oczywiście potem drugi/uzupełniający bilans ze wpisem do książeczki zdrowia.
Rozważam natomiast wycofania zgody na badania profilaktyczne. Zośka nie chce rozbierać się bez mojej obecności. Z drugiej strony nich by sprawdzali Jej te włosy i czystość skóry, czy obserwowali postawę ale bez tego oglądania jak świnkę doświadczalną i z zachowaniem godności.
Jestem w kropce. Unia daje kasę na różne akcje i buduje statystyki i bazy danych a nfz wyrabia normy ale nie chcę żeby mi Dzieciaka skrzywili już na wstępie.
Za moich czasów tez były przeglądy włosów i skóry. Dobrze to wspominam i nie było rozbieranek czy macanek.
Ciekawostką jest dla mnie również i to, że pielęgniarka, badając Zośke, nie zaznaczyła na kwicie Jej płci (K czy M) :)))))
Ustawa mówi, że informacja jest poufna i nie powinna być przekazywana nauczycielowi...tymczasem kwit z badania przeprowadzonego przez pielęgniarkę przekazała mi, nie kto inny, jak wychowawczyni klasy ;)))))
Napiszcie, jak to wszystko odbywa się u Was. Może to mi naświetli sytuację ogólną.
Co tam cudaki z nfz wypisują...
Ps
I jeśli podpisałyście zgodę na badania profilaktyczne jak są przeprowadzane.
Moja Zosia, wróciła ze szkoły roztrzepana, z przeczesaną fryzurą i na moje pytanie "o co chodzi?", opowiedziała mi, jak to była zawstydzona badaniem profilaktycznym.
Grupę dziewczynek pielęgniarka wyprowadziła do innego pomieszczenia. Kazała im się rozebrać do skarpetek i majtek. Córka miała pod podkoszulkiem top na piersi i tez musiała go zdjąć. Miała wykonywany test Adamsa, po którym pielęgniarka wpisała nam podejrzenie skoliozy.
Ten test przeprowadzam u Córki systematycznie i nie zauważyłam niczego niepokojącego. Przyszło mi do głowy, że Zośka była zawstydzona , zbita z tropu i stąd wynik badania. Wkurzony i zawstydzony Dzieciak, powiedział mi, że pani badająca była czerwona na twarzy, jak burak i tak ją oglądała z każdej strony, że nie mogła oddychać. Z mańki chciałam się dowiedzieć od pielęgniarki czy kontrola włosów musi wiązać się z ich rozpuszczaniem a badania z rozbieraniem dzieci do gaci ale... Mąż stopował mie wiec ok.
W dniu bilansu, lekarka nie przeprowadziła żadnego wywiadu z nami na temat Zośki, przepisała info za pielęgniarką i uwaga !!!!.... na kwitku "obiegu wewnętrznego" przychodni, wpisała Zoście "podejrzenie bocznego skrzywienia kręgosłupa" i zakwalifikowała ją do grupy wf Bk. Podbiła pieczątkę i wydała skierowanie takiej treści:
Skierowanie do specjalisty
Prośba o: Leczenie specjalistyczne
Poradnia Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży
Rozpoznanie: Skolioza?
W książeczce zdrowia, uzupełniła tylko część, nie podpisała się i rozumiem, że czeka na wynik konsultacji z ortopedą itd.
Ponieważ lekarka NIC nie wpisała z bilansu do książeczki zdrowia, Mąż poprosił o ksero kwitu "obiegu wewnętrznego", na co pielęgniarka oburzyła się i skomentowała "nie wystarcza Panu to, co jest w książeczce?" (No kur...a paranoja z tymi cudakami).
Z mańki umówiliśmy wizytę na nfz dla Zośki, na która (oczywiście! :)) poczekamy kilka tygodni.
Zośka jest żywa, dużo tańczy (chodzi na zajęcia taneczne, ćwiczy) a tymczasem bez weryfikacji spostrzeżeń lekarki już ma wklepaną grupę, która ogranicza Jej udział w pełnych zajęciach wf (pomijam jak to się ma do realu)
Nie wiedziałam, że w Polsce można wystawić skierowanie, z prośbą o leczenie specjalistyczne p o d e j r z e n i a skoliozy wiec czekam z zainteresowaniem na wyniki wizyty u "specjalisty", poleconego przez panią doktor.
No i oczywiście potem drugi/uzupełniający bilans ze wpisem do książeczki zdrowia.
Rozważam natomiast wycofania zgody na badania profilaktyczne. Zośka nie chce rozbierać się bez mojej obecności. Z drugiej strony nich by sprawdzali Jej te włosy i czystość skóry, czy obserwowali postawę ale bez tego oglądania jak świnkę doświadczalną i z zachowaniem godności.
Jestem w kropce. Unia daje kasę na różne akcje i buduje statystyki i bazy danych a nfz wyrabia normy ale nie chcę żeby mi Dzieciaka skrzywili już na wstępie.
Za moich czasów tez były przeglądy włosów i skóry. Dobrze to wspominam i nie było rozbieranek czy macanek.
Ciekawostką jest dla mnie również i to, że pielęgniarka, badając Zośke, nie zaznaczyła na kwicie Jej płci (K czy M) :)))))
Ustawa mówi, że informacja jest poufna i nie powinna być przekazywana nauczycielowi...tymczasem kwit z badania przeprowadzonego przez pielęgniarkę przekazała mi, nie kto inny, jak wychowawczyni klasy ;)))))
Napiszcie, jak to wszystko odbywa się u Was. Może to mi naświetli sytuację ogólną.
Ale masz kobieto problem...
No naprawdę. trauma na całe życie, bo dziewczynce rozpuścili włosy. To, że dziewczynki w swoim towarzystwie były rozebrane do majteczek, to chyba też bardziej problem wydumany przez rodziców, niż faktycznie jakiś dramat dla dzieci ;) A że Pani była czerwona na twarzy, to szczerze też nie kumam o co Ci chodzi. Jakby była blada, to by lepiej zbadała czy jak???
A że dostaliście skierowanie do ortopedy to chyba dobrze, bo jeśli dziecko ma faktycznie skoliozę to można podjąć jakieś działania, a jeśli nie, to tez dobrze, bo będziecie mieli potwierdzenie. To że dziecko tańczy i jest żywe to nie oznacza, że nie może mieć krzywego kręgosłupa.
No naprawdę. trauma na całe życie, bo dziewczynce rozpuścili włosy. To, że dziewczynki w swoim towarzystwie były rozebrane do majteczek, to chyba też bardziej problem wydumany przez rodziców, niż faktycznie jakiś dramat dla dzieci ;) A że Pani była czerwona na twarzy, to szczerze też nie kumam o co Ci chodzi. Jakby była blada, to by lepiej zbadała czy jak???
A że dostaliście skierowanie do ortopedy to chyba dobrze, bo jeśli dziecko ma faktycznie skoliozę to można podjąć jakieś działania, a jeśli nie, to tez dobrze, bo będziecie mieli potwierdzenie. To że dziecko tańczy i jest żywe to nie oznacza, że nie może mieć krzywego kręgosłupa.
Byłam ciekawa ile z waszego sortu Mamuś zareaguje. Statystycznie wypadło kiepsko.
Nie mam problemów i wiem, że żyję w społeczeństwie, w którym przeważa odsetek ludzi, reprezentujący postawę życiową reprezentowaną przez was dwie :)
To dlatego system działa i będzie działał jak widać dookoła. Będzie was rypal do usranej śmierci i stawiał jak pionki na szachownicy tam gdzie wyznaczy wam miejsce.
Mam wątpliwości czy w ogóle zrozumiałyście mój wpis i kontekst.
Żadna z Was nie napisała nic sensownego, nie udzieliła odpowiedzi na moje wątpliwości.
Takie mamusie jak wy, spotykam na każdym kroku i ich sweet fociami wytapetowany jest facebook.
Niemniej, Dziękuję za udzielanie się :)))
Pozdrawiam
Nie mam problemów i wiem, że żyję w społeczeństwie, w którym przeważa odsetek ludzi, reprezentujący postawę życiową reprezentowaną przez was dwie :)
To dlatego system działa i będzie działał jak widać dookoła. Będzie was rypal do usranej śmierci i stawiał jak pionki na szachownicy tam gdzie wyznaczy wam miejsce.
Mam wątpliwości czy w ogóle zrozumiałyście mój wpis i kontekst.
Żadna z Was nie napisała nic sensownego, nie udzieliła odpowiedzi na moje wątpliwości.
Takie mamusie jak wy, spotykam na każdym kroku i ich sweet fociami wytapetowany jest facebook.
Niemniej, Dziękuję za udzielanie się :)))
Pozdrawiam
No za to mamusie "Twojego sortu" są zmorą wszystkich ludzi, których na swej drodze spotka Twoje dziecko- nauczycieli, trenerów, lekarzy itp. Bo zawsze każdy robi coś nie tak.
Co to w ogóle ma za znaczenie, że pani sapała i była czerwona- może ma nadwagę albo problemy ze zdrowiem? Czy do Twojego dziecka mogą się zbliżać tylko ludzie o wyglądzie super modeli i kondycji trenerów fitness?
Albo serio jest dla Ciebie taki problem, że w celu zbadania higieny głowy pani higienistka rozplotła misternie uplecioną przez Ciebie fryzurę? No i co się stało? Brzydko wyglądała?
To raczej Twoje poglądy bardziej pasują do obrazu mamuśki ze sweet fociami na facebooku :)
Ja się nie czuję rypana, po prostu nie mam potrzeby we wszystkim szukać problemu.Gyby faktycznie mojemu dziecku działa się krzywda, to jestem gotowa oczy wydrapać i na pewno nie jestem bierna, ale nie szukam dziury w całym, bo Pani była brzydka, brzydko pachniała, źle zbadała itp. Nikt Ci nie postawił ostatecznej diagnozy, te badania są po to, żeby zwrócić uwagę, że być może są jakieś nieprawidłowości, a Ty przeżywasz, że już Twoje dziecko na wf nie może ćwiczyć, już całą karierę jej Twoim zdaniem przekreślili, bo ma wpisane w karcie podejrzenie skoliozy.
Wyluzuj kobieto i daj ludziom żyć i wykonywać swoje obowiązki.
Co to w ogóle ma za znaczenie, że pani sapała i była czerwona- może ma nadwagę albo problemy ze zdrowiem? Czy do Twojego dziecka mogą się zbliżać tylko ludzie o wyglądzie super modeli i kondycji trenerów fitness?
Albo serio jest dla Ciebie taki problem, że w celu zbadania higieny głowy pani higienistka rozplotła misternie uplecioną przez Ciebie fryzurę? No i co się stało? Brzydko wyglądała?
To raczej Twoje poglądy bardziej pasują do obrazu mamuśki ze sweet fociami na facebooku :)
Ja się nie czuję rypana, po prostu nie mam potrzeby we wszystkim szukać problemu.Gyby faktycznie mojemu dziecku działa się krzywda, to jestem gotowa oczy wydrapać i na pewno nie jestem bierna, ale nie szukam dziury w całym, bo Pani była brzydka, brzydko pachniała, źle zbadała itp. Nikt Ci nie postawił ostatecznej diagnozy, te badania są po to, żeby zwrócić uwagę, że być może są jakieś nieprawidłowości, a Ty przeżywasz, że już Twoje dziecko na wf nie może ćwiczyć, już całą karierę jej Twoim zdaniem przekreślili, bo ma wpisane w karcie podejrzenie skoliozy.
Wyluzuj kobieto i daj ludziom żyć i wykonywać swoje obowiązki.
Serio? Ja do dzisiaj pamiętam swoje bilanse ze szkoły i rozbieranie się do majtek BYŁO zawstydzające, chociaż nie byłam u pielęgniarki z całą grupą dziewczynek, tylko ze swoją szkolną psiapsiółką. To, że dziecko jest dzieckiem nie oznacza, że nie jest człowiekiem. Ma prawo czuć się zawstydzone i ma prawo do zachowania intymności.
A jak idziesz do ginekologa to wchodzisz do gabinetu ze wszystkimi koleżankami z pracy i wszystkie rozbieracie się razem i jesteście badane jedna po drugiej? Czy jednak wchodzisz osobno i masz zachowaną jakąś intymność?
"Dziecko ze swej natury nie zauważa takich rzeczy, jeśli mu rodzic do głowy nie wbije, że to jakieś strasznie wstydliwe i niekomfortowe. " - dziecko ZE SWEJ NATURY nie wstydzi się nagości do ok 4 roku życia, potem ZE SWEJ NATURY zaczyna się wstydzić, nawet jeśli rodzice są naturystami i chodzą po domu na golasa. Tak więc coś u Ciebie na bakier z NATURĄ dzieci.
"Dziecko ze swej natury nie zauważa takich rzeczy, jeśli mu rodzic do głowy nie wbije, że to jakieś strasznie wstydliwe i niekomfortowe. " - dziecko ZE SWEJ NATURY nie wstydzi się nagości do ok 4 roku życia, potem ZE SWEJ NATURY zaczyna się wstydzić, nawet jeśli rodzice są naturystami i chodzą po domu na golasa. Tak więc coś u Ciebie na bakier z NATURĄ dzieci.
Syn też miał już w szkole taki "przegląd" 6 latka. Pytalam co i jak. Opowiedział co pani sprawdzała, bez żadnego cyrku. Syn opowiedział o tym jak o każdej innej sprawie, "spłynęło" po nim jak po kaczce to, co sie działo hehe. U nas jest podejrzenie stóp płasko-koslawych (po tatusiu hehe), ale jeszcze nie byliśmy u pediatry na bilansie, to nie wiem czy to faktycznie podejrzenie czy już problem (na bilansie 4 latka nie było co do tego zastrzeżeń ze strony pediatry).
Potwierdzam, że u nas też bilans szkolny dostałam od wychowawczyni na zebraniu, nie od pielęgniarki szkolnej.
Potwierdzam, że u nas też bilans szkolny dostałam od wychowawczyni na zebraniu, nie od pielęgniarki szkolnej.
Dziękuję.
Dla mnie, człowieka SŁOWA, ma znaczenie czy skierowanie jest na badania diagnostyczne w kierunku skoliozy, która mylona jest z bocznym skrzywieniem kręgosłupa czy na leczenie specjalistyczne skoliozy, której się nie stwierdziło gdyz nie ma się kompetencji.
Móją działkę otaczają samosiejki. Jeśli jutro przyjedzie minister Szyszko z ekspertem, profesorem nadzwyczajnym itd, itp. tysiąca tytułów i specjalizacji, i obaj orzekną, na piśmie, że te samosiejki choinek są jabłoniami, które na wiosnę zakwitną gruszą i latem wydadzą orzechy to... ok.
Jeśli wejdą na moją działkę i orzekną, że moje brzózki to krzewy malinowe, które sypną czarną pożeczką, to wypadałoby się zainteresować ;)
Dla mnie, człowieka SŁOWA, ma znaczenie czy skierowanie jest na badania diagnostyczne w kierunku skoliozy, która mylona jest z bocznym skrzywieniem kręgosłupa czy na leczenie specjalistyczne skoliozy, której się nie stwierdziło gdyz nie ma się kompetencji.
Móją działkę otaczają samosiejki. Jeśli jutro przyjedzie minister Szyszko z ekspertem, profesorem nadzwyczajnym itd, itp. tysiąca tytułów i specjalizacji, i obaj orzekną, na piśmie, że te samosiejki choinek są jabłoniami, które na wiosnę zakwitną gruszą i latem wydadzą orzechy to... ok.
Jeśli wejdą na moją działkę i orzekną, że moje brzózki to krzewy malinowe, które sypną czarną pożeczką, to wypadałoby się zainteresować ;)
Za moich czasów były przeglądanki i macanki, ale nie chodziłyśmy do pielęgniarki całą grupą, tylko dwójkami. Tak czy siak było to zawstydzające.
Byłam od urodzenia pod opieką ortopedy (kontrola co 2 lata) i gdy na pierwszym bilansie w podstawówce pielęgniarka wpisała mi skoliozę, mama od razy pobiegła ze mną do ortopedy. Oczywiście żadnej skoliozy nie było. Na kolejnych bilansach więc ta "skoliozę" zlewałyśmy. Jednak gdy na którymś z dalszych bilansów (w gimnazjum albo w liceum, już nie pamiętam), pielęgniarka bez żadnego badania, po prostu siedząc przy biurku wpisała mi skoliozę, to już się jej wprost zapytałam "Dlaczego pani mi wpisuje skoliozę, skoro po pierwsze wcale mnie pani nie badała, nawet na mnie pani nie spojrzała, a po drugie ja żadnej skoliozy nie mam?". Pielęgniarce zrobiło się strasznie głupio i zaczęła się tłumaczyć, że w dokumentach z podstawówki miałam wpisaną skoliozę, więc ona założyła, że tamta pielęgniarka wykonała badanie prawidłowo, więc ona teraz "nie chciała mnie męczyć" i mnie nie badała. Jednak na moją prośbę zbadała mnie (przez stanik i cienki podkoszulek, więc o dziwo DA SIĘ i nie trzeba paradować w majtkach - oraz za zasłonką, żeby nie było mi głupio, gdyby ktoś wszedł do gabinetu) i zapisała, że skoliozy nie mam.
Mam córkę i nie chcę, żeby miała takie głupie sytuacje w życiu, więc nie mam zamiaru jej wychowywać w duchu całkowitego posłuszeństwa dla dorosłych. Chciałabym, żeby w sytuacji badania w szkole mogła sama zawalczyć o to, żeby nie rozbierać się przy innych i nie paradować półnago przy drzwiach i oknie. Naprawdę dziwi mnie, że ludzie traktują dzieci jak zabawki, które nie mają prawa do własnych uczuć i intymności.
Byłam od urodzenia pod opieką ortopedy (kontrola co 2 lata) i gdy na pierwszym bilansie w podstawówce pielęgniarka wpisała mi skoliozę, mama od razy pobiegła ze mną do ortopedy. Oczywiście żadnej skoliozy nie było. Na kolejnych bilansach więc ta "skoliozę" zlewałyśmy. Jednak gdy na którymś z dalszych bilansów (w gimnazjum albo w liceum, już nie pamiętam), pielęgniarka bez żadnego badania, po prostu siedząc przy biurku wpisała mi skoliozę, to już się jej wprost zapytałam "Dlaczego pani mi wpisuje skoliozę, skoro po pierwsze wcale mnie pani nie badała, nawet na mnie pani nie spojrzała, a po drugie ja żadnej skoliozy nie mam?". Pielęgniarce zrobiło się strasznie głupio i zaczęła się tłumaczyć, że w dokumentach z podstawówki miałam wpisaną skoliozę, więc ona założyła, że tamta pielęgniarka wykonała badanie prawidłowo, więc ona teraz "nie chciała mnie męczyć" i mnie nie badała. Jednak na moją prośbę zbadała mnie (przez stanik i cienki podkoszulek, więc o dziwo DA SIĘ i nie trzeba paradować w majtkach - oraz za zasłonką, żeby nie było mi głupio, gdyby ktoś wszedł do gabinetu) i zapisała, że skoliozy nie mam.
Mam córkę i nie chcę, żeby miała takie głupie sytuacje w życiu, więc nie mam zamiaru jej wychowywać w duchu całkowitego posłuszeństwa dla dorosłych. Chciałabym, żeby w sytuacji badania w szkole mogła sama zawalczyć o to, żeby nie rozbierać się przy innych i nie paradować półnago przy drzwiach i oknie. Naprawdę dziwi mnie, że ludzie traktują dzieci jak zabawki, które nie mają prawa do własnych uczuć i intymności.
Hela, Dziękuję Ci za czas i wpis :)
Nie dlatego, że pokrywa się to z moim systemem wartości i poglądami ale dlatego, że pozwala mi je zweryfikować.
Jestem kochającą mamą, wychowującą Dzieci w szacunku do ich ciała i intymności. Córka jest już bardzo dojrzała emocjonalnie i za każdym razem gdy zderza się z zasadami panującymi w systemie zewnętrznym, przerabiamy sytuację. Tłumaczę Jej, ze to dopiero początek. Dopiero się zaczyna.
Jestem już po jednej konsultacji, przed nami kolejna i oczywiście ta wg skierowania :)
Nie dlatego, że pokrywa się to z moim systemem wartości i poglądami ale dlatego, że pozwala mi je zweryfikować.
Jestem kochającą mamą, wychowującą Dzieci w szacunku do ich ciała i intymności. Córka jest już bardzo dojrzała emocjonalnie i za każdym razem gdy zderza się z zasadami panującymi w systemie zewnętrznym, przerabiamy sytuację. Tłumaczę Jej, ze to dopiero początek. Dopiero się zaczyna.
Jestem już po jednej konsultacji, przed nami kolejna i oczywiście ta wg skierowania :)
Cudak to z ciebie wychodzi ;p
A dlaczego z tej ,,mańki" nie poszłaś ze swoim dzieckiem na bilans sześciolatka do przychodni? Masz przecież książeczkę zdrowia dziecka w domu i tam jest wszystko napisane jakie badania w jakim wieku się przechodzi. Ja ze swoim Synem właśnie tak postąpiłam i tym samym szkolna pielęgniarka nie musiała Jego badać. Proste, pawda..?
A dlaczego z tej ,,mańki" nie poszłaś ze swoim dzieckiem na bilans sześciolatka do przychodni? Masz przecież książeczkę zdrowia dziecka w domu i tam jest wszystko napisane jakie badania w jakim wieku się przechodzi. Ja ze swoim Synem właśnie tak postąpiłam i tym samym szkolna pielęgniarka nie musiała Jego badać. Proste, pawda..?
Lukrecjo zgadzam się z tobą moje dziecko jest wstydliwe i w tamtym roku wysmiewane przez koleżanki z wieloma kłopotami ortopedyczny i, skrzywieniami nie tylko kręgosłupa. Chciałam temat bilansu załatwić tuż po urodzinach i być przy tym, ale okazało się to formalnie niemożliwe trzeba przejść pielęgniarkę szkolną i dopiero z tą kartą do pediatry. Zero szacunku czy poufności cała klasa nago do pielęgniarki
jadźka,
Na bilansie, których pilnujemy zbyto nas i odesłano, kazano czekać aż dostaniemy kartkę ze szkoły.
Gdy podpisałam zgodę na badania profilaktyczne, pielęgniarka bez mojej wiedzy, przeprowadziła wywiad i przez nauczyciela przekazała kartkę.
Nadmienię, że dotychczas prowadziła nas inna przychodnia. Spodziewałam się, że na bilansie w nowej przychodni, lekarz będzie chciał dowiedzieć się czegoś o histrorii Dziecka. Dowiedziałaby się, że Zośka miała już weryfikację w kierunku skoliozy z wynikiem ujemnym :)
Na bilansie, których pilnujemy zbyto nas i odesłano, kazano czekać aż dostaniemy kartkę ze szkoły.
Gdy podpisałam zgodę na badania profilaktyczne, pielęgniarka bez mojej wiedzy, przeprowadziła wywiad i przez nauczyciela przekazała kartkę.
Nadmienię, że dotychczas prowadziła nas inna przychodnia. Spodziewałam się, że na bilansie w nowej przychodni, lekarz będzie chciał dowiedzieć się czegoś o histrorii Dziecka. Dowiedziałaby się, że Zośka miała już weryfikację w kierunku skoliozy z wynikiem ujemnym :)
ja z córką nie miałam żadnego problemu z bilansem, jej takie rzeczy nie przeszkadzają (chociaż może uważniej muszę się temu przyjrzeć); mało jest takich badań (ona jest w 3 klasie), natomiast z tego co piszesz muszę zastanowić się nad synem, bo on faktycznie jest dzieckiem, które nie znosi tego typu sytuacji, przed basenem/treningami przebiera się w toalecie; i ja to szanuję; pytanie więc - czy są mamy, które nie wydały zgody na badania? jak to wygląda?
pójść z dzieckiem samemu do pediatry to przecież żaden problem... a komfort dla dzieci nieśmiałych nieporównywalny;
nie mówiąc już o pośpiesznych diagnozach (chociaż tym bym się nie przejmowała, pójdziesz z nią i porozmawiasz, jak to wyglądało; on ją zbada; u nas specjalista wykluczył domniemania)
pójść z dzieckiem samemu do pediatry to przecież żaden problem... a komfort dla dzieci nieśmiałych nieporównywalny;
nie mówiąc już o pośpiesznych diagnozach (chociaż tym bym się nie przejmowała, pójdziesz z nią i porozmawiasz, jak to wyglądało; on ją zbada; u nas specjalista wykluczył domniemania)
Widzę, że nie tylko ja zostałam odesłana z przychodni jak chciałam zrobić dziecku bilans 6 latka. Kurka co za beznadziejna organizacja. Wystarczy, żeby mnie KTOŚ WCZEŚNIEJ POINFORMOWAŁ, że taki bilans trzeba zrobić mając jakąś cholerną kartkę ze szkoły. Ale nie, po co informować o tym rodzica. Niech lata po przychodniach, marnuje czas i blokuje terminy komuś, kto może tego bardzo potrzebował. Przecież nawet pani w rejestracji powinna mi powiedzieć, e może nie ma sensu robić dziecku bilansu 6 latka w wakacje, bo musi być papier ze szkoły najpierw... Ręce opadają... Ale widzę, że to nie tylko w naszej przychodni takie nie kumate panie pracują....
Co do szkolnego "przeglądu" - też nie wiedziałam kiedy to będzie. Nikt nas nie informował, nie uprzedzał. Dowiedziałam sie po fakcie, a potem na zebraniu wychowawczyni dawała kartki.
Co do szkolnego "przeglądu" - też nie wiedziałam kiedy to będzie. Nikt nas nie informował, nie uprzedzał. Dowiedziałam sie po fakcie, a potem na zebraniu wychowawczyni dawała kartki.
lukrecja, ja bym nie dała się zbyć. Po prostu nie lubię aby ktoś obcy decydował o moim dziecku. Jest bilans w książevzce? Jest. To nie mają prawa mi odmówić w przychodni.
Odnośnie zgód na różnego rodzaju badania podpisuje się na początku roku szkolnego. Bynajmniej u nas tak jest. Włącznie z udostępnianiem wizerunku dziecka na stronie szkoły czy fejsie. Dzieci chodzą na basen i rodzice, którzy nie chcieli aby Pani lub ktokolwiek inny suszył/dotykał włosów dziecka też zgłaszał pisemnie swoją decyzję. I problemów nie ma.
O bilansie dzieci czy innych badaniach my rodzice jesteśmy wcześniej informowani przez GPE. Nie wiem czy tylko w klasie mojego Syna tak jest, czy we wszystkich klasach/szkołach. Wszystkie tematy można ustalić na zebraniach rodziców. Kwestia chęci do współpracy.
Odnośnie zgód na różnego rodzaju badania podpisuje się na początku roku szkolnego. Bynajmniej u nas tak jest. Włącznie z udostępnianiem wizerunku dziecka na stronie szkoły czy fejsie. Dzieci chodzą na basen i rodzice, którzy nie chcieli aby Pani lub ktokolwiek inny suszył/dotykał włosów dziecka też zgłaszał pisemnie swoją decyzję. I problemów nie ma.
O bilansie dzieci czy innych badaniach my rodzice jesteśmy wcześniej informowani przez GPE. Nie wiem czy tylko w klasie mojego Syna tak jest, czy we wszystkich klasach/szkołach. Wszystkie tematy można ustalić na zebraniach rodziców. Kwestia chęci do współpracy.
jadźka, i można? można :) konkretnie i w temacie
Oczywiście, że miło pogadać i popisać o pierdach ale poza nimi istnieją też inne tematy, które mnie osobiście interesują.
Rzeczywiscie jestem "cudakiem" :) i z radością noszę tę etykietkę od lat, z dumą nawet ;) ha ha
Po prostu przyglądam się systemowi i jestem ciekawa obserwacji innych. Dochodzi do paradoksów. Dobrze się z tego pośmiać ale nie zapominajmy o tym, że bywają smutne skutki diagnoz, zaleceń, rutynowo, na odwał, przypieczętowanych pieczątką :)
Sama mam ich kilka więc wiem o czym piszę gdyż przystawiam je z odpowiedzialnością.
Dziękuję za wszystkie wpisy i Pozdrawiam
Ps
Humoreska
W dniu ustalania bilansu, gdy czekaliśmy już dość długo, nowi więc jeszcze nie skatalogowałam twarzy ;), wtoczyła się przed nas naburmuszona, baba z wąsem, w wielkich brylach.
Na moje grzeczne zagajenie "my również czekamy, dlaczego Pani wchodzi?
Pani, z siłą tarana pchnęła drzwi i odrzekła donośnie i z manierą władczą: "bo jestem doktorem i przez komputer już dwie godziny jestem spóźniona" :)
To jest dopiero cudak bez ogłady i prostak, który osiągnąwszy przez zasiedzenie systemowe pozycji, zapomina się.
Zapomina, że jest człowiekiem i wcześniej czy później na człowieka trafi.
Dobrego Dnia
Oczywiście, że miło pogadać i popisać o pierdach ale poza nimi istnieją też inne tematy, które mnie osobiście interesują.
Rzeczywiscie jestem "cudakiem" :) i z radością noszę tę etykietkę od lat, z dumą nawet ;) ha ha
Po prostu przyglądam się systemowi i jestem ciekawa obserwacji innych. Dochodzi do paradoksów. Dobrze się z tego pośmiać ale nie zapominajmy o tym, że bywają smutne skutki diagnoz, zaleceń, rutynowo, na odwał, przypieczętowanych pieczątką :)
Sama mam ich kilka więc wiem o czym piszę gdyż przystawiam je z odpowiedzialnością.
Dziękuję za wszystkie wpisy i Pozdrawiam
Ps
Humoreska
W dniu ustalania bilansu, gdy czekaliśmy już dość długo, nowi więc jeszcze nie skatalogowałam twarzy ;), wtoczyła się przed nas naburmuszona, baba z wąsem, w wielkich brylach.
Na moje grzeczne zagajenie "my również czekamy, dlaczego Pani wchodzi?
Pani, z siłą tarana pchnęła drzwi i odrzekła donośnie i z manierą władczą: "bo jestem doktorem i przez komputer już dwie godziny jestem spóźniona" :)
To jest dopiero cudak bez ogłady i prostak, który osiągnąwszy przez zasiedzenie systemowe pozycji, zapomina się.
Zapomina, że jest człowiekiem i wcześniej czy później na człowieka trafi.
Dobrego Dnia
Jak moje dziecko miało bilans 6 latka, to był badany w przychodni, a nie w szkole przez pielęgniarkę. Dostawaliśmy specjalną kartę, którą lekarka musiała wypełnić i dać pieczątkę, w sumie to samo chyba co w książeczkę lekarka wpisywała. Syn musiał się rozebrać do naga na chwilę, później w samych majtkach był. I było bez problemu. Teraz na wiosnę znowu bilans będzie miał, i znowu dostanie kartę i do przychodni na badania, i znowu lekarka będzie wypełniać i kartę i w książeczce. Nie mają takich badań w szkole, w szkole pielęgniarka sprawdza włosy, uszy itp., ale nie przeprowadza bilansu.
A my jak byliśmy w przychodni i chcieliśmy zrobic bilans to nas pediatra pogoniła. Powiedziała, że najpierw musi byc w szkole badanie pielęgniarki i ona wystawi papier z którym musimy przyjść na bilans do przychodni. Karta wygląda tak, że jest część z badań pielęgniarki szkolnej, część z obserwacji wychowawcy klasy, część do uzupełnienia przez rodziców (różne info o dziecku, o rodzeństwie i o samych rodzicach, a nawet o zgrozo pytanie "ile izb jest w domu" paranoja) i ostatnia część dla pediatry.
I to jest ciekawe. Chłopiec badany był całkiem nago przez lekarkę, a córka pani Lukrecji w majtkach. Pani Lukrecja jest oburzona, że pogwałcono intymność jej córki. A pani Ania bez oburzenia pisze, że jej synek musiał zdjąć majtki. Niesamowite! Penis młodego chłopca a penis mężczyzny różnią się tylko wielkością i czasem też barwą skóry (skóra penisa może ściemnieć w końcowym etapie dojrzewania). Natomiast 6-letnia dziewczynka nie ma jeszcze wykształconych piersi i jej klatka piersiowa (nie licząc wewnętrznych struktur tkanki piersiowej) nie różni się od klatki piersiowej chłopca. Poza tym piersi nie są tak intymnymi częściami ciała jak wagina czy penis i jądra.
Oczywiście w ramach badania i oceny stanu zdrowia chłopiec mógł być badany nago (lub nawet powinien), choć oczywiście w tym przypadku mniej kontrowersyjnie byłoby, gdyby badał go lekarz, a nie lekarka. Tu też zależy od tego, czy chłopiec czuje się skrępowany, gdy jest nago przed osobami innymi niż rodzice czy rodzeństwo (zwłaszcza przeciwnej płci).
Oczywiście w ramach badania i oceny stanu zdrowia chłopiec mógł być badany nago (lub nawet powinien), choć oczywiście w tym przypadku mniej kontrowersyjnie byłoby, gdyby badał go lekarz, a nie lekarka. Tu też zależy od tego, czy chłopiec czuje się skrępowany, gdy jest nago przed osobami innymi niż rodzice czy rodzeństwo (zwłaszcza przeciwnej płci).
och, ach , jaka ty jesteś Pani Lepsza :P bardziej świadoma, światowa ,wyprzedzająca zaściankowe, gnuśne standardy . Gdybyś spadła z tego swojego rozbuchanego ego to byś się biedaczko zabiła, tak ci palma wali :P :P Zwyczajna egocentryczna czepialska jakich sporo w obecnych czasach ,dramat dla normalnych ludzi , którzy muszą z takimi koegzystować
Tak- do badania czystości skóry głowy trzeba rozpuścić włosy, aby porządnie ocenić kręgosłup trzeba rozebrać dziecko do majtek. Twoja roszczeniowa, pełna pretensji postawa Lukrecjo jest po prostu godna pożałowania. Przy takim podejściu musi być Ci bardzo ciężko w życiu, Twoim dzieciom pewnie też. Aż strach być nauczycielem dziecka takiego rodzica...
Ja również nie pozwolę w przyszłości badać, szczepić czy coklwiek innego bez mojej obecności. Dziecko ma czuć się bezpiecznie. Pamiętam jak mnie szczepiono w szkole podstawowej, nikt nie zmieniał rekawiczek i nie myl rąk, czasem wogole pielęgniarka nie miała rekawiczek. Bez mojej obecności nikt nie ma prawa dotknąć mojego dziecka.
Jako cudak z NFZ...
Bilans 6 latka to chyba jeden z najważniejszych bilansów. Lekarz kończący taki bilans powinien zebrać i podsumować obserwacje rodzica, pielęgniarki i wychowawcy. Nie tylko chodzi tu o postawę ale o rozwój mowy, psychiki, lateralizacji...
wychwycenie, czasami dyskretnych odchyleń i korygowanie ich już na tym etapie może się dziecku tylko przysłużyć in plus (np kwestia lateralizacji - skrzyżowana, prawo, czy lewostronna)
Do badania dziecko MUSI być w majteczkach. Kwestia organizacji takiego badania przez pielęgniarkę - zapewniam że robią co mogą najlepszego w warunkach w jakich muszą pracować.
Proszę więc nieco spuścić z tonu. Bo badanie naprawdę W A Ż N E
Bilans 6 latka to chyba jeden z najważniejszych bilansów. Lekarz kończący taki bilans powinien zebrać i podsumować obserwacje rodzica, pielęgniarki i wychowawcy. Nie tylko chodzi tu o postawę ale o rozwój mowy, psychiki, lateralizacji...
wychwycenie, czasami dyskretnych odchyleń i korygowanie ich już na tym etapie może się dziecku tylko przysłużyć in plus (np kwestia lateralizacji - skrzyżowana, prawo, czy lewostronna)
Do badania dziecko MUSI być w majteczkach. Kwestia organizacji takiego badania przez pielęgniarkę - zapewniam że robią co mogą najlepszego w warunkach w jakich muszą pracować.
Proszę więc nieco spuścić z tonu. Bo badanie naprawdę W A Ż N E
Dziękuję za opinię. Super!
Dokładnie tego oczekiwałam po bilansie 6latka. Szkoda, że lekarka olała sprawę. Mam na pęczki takich przykładów dlatego badam sprawę.
Jestem zainteresowana poprawą rzeczywistości. Zawsze i wszędzie.
Proszę nie brać tego do siebie.
Porównuję proste procedury Ministerstwa Zdrowia z rzeczywistoscią. To jest skandal! Ch. d. i kamieni kupa :)
Kobieta praktykuje od 5 lat. Co będzie za 20? Hm?
Ps
W tym Kraju bycie myślącym i zainteresowanym to jakiś problem?
Pozdrawiam
Dokładnie tego oczekiwałam po bilansie 6latka. Szkoda, że lekarka olała sprawę. Mam na pęczki takich przykładów dlatego badam sprawę.
Jestem zainteresowana poprawą rzeczywistości. Zawsze i wszędzie.
Proszę nie brać tego do siebie.
Porównuję proste procedury Ministerstwa Zdrowia z rzeczywistoscią. To jest skandal! Ch. d. i kamieni kupa :)
Kobieta praktykuje od 5 lat. Co będzie za 20? Hm?
Ps
W tym Kraju bycie myślącym i zainteresowanym to jakiś problem?
Pozdrawiam
Szkoda że lekarka olała sprawę to prawda. Tym bardziej że badanie lateralizacji jest banalnie proste a tak wiele wnoszące.
Proszę podać dziecku lunetę do jednej ręki. Ma przez nią popatrzeć.
Prawa ręka lewe oko lub odwrotnie plus uwagi wychowawcy o zachowaniu dziecka (nieśmiałe, płaczliwe, popadające ze śmiechu w płacz lub odwrotnie) mogą być zapowiedzią przyszłych problemów. Także pismo lustrzane (p, b, q, d)
Kolejność pisania liter... (od czego zaczynamy pisać literę -np a)
POSTAWA - niestety nie zawsze ortopedzi też dobrze tą postawę oceniają. Wolę współpracować z rehabilitantami.
Co do sprawdzania skóry i włosów. Drodzy państwo Świerzb oraz wszawica nie są przypadłościami zapomnianymi. Co najwyżej nieco zapomnianymi ale ich nasilenie jest niesamowite.
Więc... proszę w domu dziecko do badania przygotować psychicznie ale wykonanie go niesie ze sobą ogromną, nie do przecenienia ilość informacji. Niestety często jest to niedoceniane., Nie tylko przez rodziców.
Wyżej była informacja od jednego z rodziców że przychodnia odmówiła wykonania "bilansu" bez wykonania pracy pielęgniarskiej. Ale do rzetelnego wykonania bilansu niezbędne jest wykonanie pewnej pracy przez wychowawcę oraz pielęgniarkę - dopływ informacji...
zaczynam nudzić...
kończę
Proszę podać dziecku lunetę do jednej ręki. Ma przez nią popatrzeć.
Prawa ręka lewe oko lub odwrotnie plus uwagi wychowawcy o zachowaniu dziecka (nieśmiałe, płaczliwe, popadające ze śmiechu w płacz lub odwrotnie) mogą być zapowiedzią przyszłych problemów. Także pismo lustrzane (p, b, q, d)
Kolejność pisania liter... (od czego zaczynamy pisać literę -np a)
POSTAWA - niestety nie zawsze ortopedzi też dobrze tą postawę oceniają. Wolę współpracować z rehabilitantami.
Co do sprawdzania skóry i włosów. Drodzy państwo Świerzb oraz wszawica nie są przypadłościami zapomnianymi. Co najwyżej nieco zapomnianymi ale ich nasilenie jest niesamowite.
Więc... proszę w domu dziecko do badania przygotować psychicznie ale wykonanie go niesie ze sobą ogromną, nie do przecenienia ilość informacji. Niestety często jest to niedoceniane., Nie tylko przez rodziców.
Wyżej była informacja od jednego z rodziców że przychodnia odmówiła wykonania "bilansu" bez wykonania pracy pielęgniarskiej. Ale do rzetelnego wykonania bilansu niezbędne jest wykonanie pewnej pracy przez wychowawcę oraz pielęgniarkę - dopływ informacji...
zaczynam nudzić...
kończę
Kochana, Droga... jestem skromnym, prostym czlowiekiem, który jest życzliwy każdej istocie ale bywa, że są sytuacje, są sprawy, które wymagają zrezygnowania ze świętego spokoju.
Wszystko napewno pięknie się wyjaśni i nauczę się czegoś nowego.
Jako matka, chcę wiedzieć dlaczego wysoka, szczupła dziewczynka, rezolutna i odnajdująca się w nowej roli ucznia, zakwalifikowana została do grupy dzieci z nadwagą i wiążącymi się z nią problemami zdrowotnymi... Dlaczego system, który chce wszystko wiedzieć o moim Dziecku i kontrolować Jego rozwój, fałszuje dokumenty i próbuje mnie rolować, używać by zapewnić funkcjonowanie i ciągłość własnej racji bytu...
Są rodzice i rodzice, lekarze i lekarze... Tym razem sytuacja naprawdę zaciekawiła mnie.
Wszystko napewno pięknie się wyjaśni i nauczę się czegoś nowego.
Jako matka, chcę wiedzieć dlaczego wysoka, szczupła dziewczynka, rezolutna i odnajdująca się w nowej roli ucznia, zakwalifikowana została do grupy dzieci z nadwagą i wiążącymi się z nią problemami zdrowotnymi... Dlaczego system, który chce wszystko wiedzieć o moim Dziecku i kontrolować Jego rozwój, fałszuje dokumenty i próbuje mnie rolować, używać by zapewnić funkcjonowanie i ciągłość własnej racji bytu...
Są rodzice i rodzice, lekarze i lekarze... Tym razem sytuacja naprawdę zaciekawiła mnie.
"Wyżej była informacja od jednego z rodziców że przychodnia odmówiła wykonania "bilansu" bez wykonania pracy pielęgniarskiej. Ale do rzetelnego wykonania bilansu niezbędne jest wykonanie pewnej pracy przez wychowawcę oraz pielęgniarkę - dopływ informacji..."
Potrzebne są informacje od wychowawcy - ok, rozumiem, wychowawca powinien wychwycić pewne rzeczy, których nie wychwyci rodzic bez wykształcenia pedagogicznego ani lekarz, który nie ma na codzień kontaktu z dzieckiem.
Ale ta pielęgniarka i "praca pielęgniarska"? Dlaczego tej "pracy pielęgniarskiej" nie może wykonać pielęgniarka w przychodni? Każdy z nas (również dziecko) ma zadeklarowanego w NFZ lekarza pierwszego kontaktu i pielęgniarkę, na których miesiąc w miesiąc płacimy. Dlaczego pielęgniarka w przychodni nie może zbadać dziecka przy obecności rodzica, skoro rodzic lub dziecko nie ufa pielęgniarce szkolnej?
Potrzebne są informacje od wychowawcy - ok, rozumiem, wychowawca powinien wychwycić pewne rzeczy, których nie wychwyci rodzic bez wykształcenia pedagogicznego ani lekarz, który nie ma na codzień kontaktu z dzieckiem.
Ale ta pielęgniarka i "praca pielęgniarska"? Dlaczego tej "pracy pielęgniarskiej" nie może wykonać pielęgniarka w przychodni? Każdy z nas (również dziecko) ma zadeklarowanego w NFZ lekarza pierwszego kontaktu i pielęgniarkę, na których miesiąc w miesiąc płacimy. Dlaczego pielęgniarka w przychodni nie może zbadać dziecka przy obecności rodzica, skoro rodzic lub dziecko nie ufa pielęgniarce szkolnej?
Wyobraź sobie anonimie,że śledzę ten post od początku,bo lukrecja to jedna z najbardziej roszczeniowych mam ostatnio na forum.
Dziecię zawstydzone wspólnym badaniem-źle,bo ego dziecia zachwiane,osobno-to już by było pewnie molestowanie-bo pielęgniarka rozebrała do majteczek,a na plaży -do rosołu,o ile wiesz co to znaczy.Tak to działało i działać będzie,życie po prostu.Pielęgniarka szkolna ma taki zakres obowiązków i taki wykonuje,jak się nie podoba-to tak jak pisałam,prywatna placówka albo nauczanie indywidualne.Ale w jednym z ostatnich postów lukrecji wyłapałam mały drobiazg,tu chyba nie chodziło o samo badanie,ani o ewentualną skoliozę,a o to ,że piękne wysokie szczupłe,dla mamusi,dziecię zostało określone jako otyłe....i tu chyba tkwi wątek naszych postów.
Pozdrawiam serdecznie trzeźwo myślących.
Dziecię zawstydzone wspólnym badaniem-źle,bo ego dziecia zachwiane,osobno-to już by było pewnie molestowanie-bo pielęgniarka rozebrała do majteczek,a na plaży -do rosołu,o ile wiesz co to znaczy.Tak to działało i działać będzie,życie po prostu.Pielęgniarka szkolna ma taki zakres obowiązków i taki wykonuje,jak się nie podoba-to tak jak pisałam,prywatna placówka albo nauczanie indywidualne.Ale w jednym z ostatnich postów lukrecji wyłapałam mały drobiazg,tu chyba nie chodziło o samo badanie,ani o ewentualną skoliozę,a o to ,że piękne wysokie szczupłe,dla mamusi,dziecię zostało określone jako otyłe....i tu chyba tkwi wątek naszych postów.
Pozdrawiam serdecznie trzeźwo myślących.