Odpowiadasz na:

Re: szpital dla dzieci ... relacja internautki - mnie ruszyło...

Zanim nagłośnisz, to najpierw wyjaśnij. Bo jakie masz hipotezy?

Moje dziecko jest koszmarem kazdej pielęgniarki zabiegowej. Chyba nie ma ani jednej widocznej żyłki. Gdy bylismy długo... rozwiń

Zanim nagłośnisz, to najpierw wyjaśnij. Bo jakie masz hipotezy?

Moje dziecko jest koszmarem kazdej pielęgniarki zabiegowej. Chyba nie ma ani jednej widocznej żyłki. Gdy bylismy długo na Zaspie, wkłucia robiły mu tylko dwie pielegniarki, zawsze przed końcem zmiany same dawały mu leki, żeby sprawdzić czy wkłucie jest dobre, żeby na zmianie mniej doswiadczonych pielegniarek nic nie trzeba było przekłuwać.

Ale nawet tej najfaniejszej, doświadczonej zabiegowej, która zawsze zakładała wkłucie błyskawicznie, raz się zdarzyło, że przez dwadzieścia minut nie mogła się wkłuć. Wył Stach, ryczałam ja na korytarzu, zabiegowa też w końcu wyszła zmieniona na twarzy. Gdybym nie była już długo w szpitalu, gdybym nie znała juz dobrze tej pielęgniarki, też bym sobie wyobrazała niewiadomo co.

zobacz wątek
15 lat temu
~Agatha

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry